Ideał Bodhisattwy
Moderator: iwanxxx
- piotr
- ex Global Moderator
- Posty: 3571
- Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: brak
Ideał Bodhisattwy
Słucham sobie wykładów roshiego Kosho Murakami z 2004 roku wygłoszonych na sesshin w Sosnówce:
"Spójrzcie na problem ojczyzny, na problem miejsca w którym żeśmy się urodzili. Jeśli mamy to nastawienie, że chcemy chronić, chcemy działać dla dobra wszystkich istot, które są w tym miejscu w którym się urodziliśmy, wówczas naprawdę będziemy się opiekowali innymi - będzie w tym głęboka harmonia. Jeśli ludzie tak nie czynią to pojawiają się problemy. Pojawia się zaburzenie i w końcu może dojść do wojny. Wojna jest czymś niezwykle okropnym, okrutnym. Ludzie bombardują się nawzajem, zrzucają na siebie tony ładunków wybuchowych. I olbrzymia ilość ludzi ginie.
W czasie wojny wielu młodych ludzi chciało bronić swój kraj i kiedy patrzę na ich zdjęcia, które były zrobione tuż przed śmiercią, ponieważ postanowili rzucić swoje własne ciało - dla obrony swoich najbliższych - na tych zdjęciach nie widać nic prócz radości. Również czytałem listy tych ludzi, którzy zginęli, i wiedząc, że idą na pewną śmierć, pisali listy do swoich rodziców w których dziękowali za całą dobroć i błogosławieństwo, które otrzymali. Te twarze były pełne radości. Ci ludzie nie chcieli zabijać, ale postanowili oddać swoje życie za innych. Postanowili umrzeć za innych.
Tak więc przyjdzie taki moment, że będziemy musieli ofiarować swoje ciało dla innych, nasze życie. Shakyamuni Buddha uczynił to wielokrotnie. Wielokrotnie ofiarował swoje ciało dla dobra innych istot. (...)"
Nie chce przepisywać tego dalej, ale po prostu mnie zatkało. Najdelikatniej mówiąc jest w tym porównaniu kamikaze do bodhisattwy, coś niepokojącego...
"Spójrzcie na problem ojczyzny, na problem miejsca w którym żeśmy się urodzili. Jeśli mamy to nastawienie, że chcemy chronić, chcemy działać dla dobra wszystkich istot, które są w tym miejscu w którym się urodziliśmy, wówczas naprawdę będziemy się opiekowali innymi - będzie w tym głęboka harmonia. Jeśli ludzie tak nie czynią to pojawiają się problemy. Pojawia się zaburzenie i w końcu może dojść do wojny. Wojna jest czymś niezwykle okropnym, okrutnym. Ludzie bombardują się nawzajem, zrzucają na siebie tony ładunków wybuchowych. I olbrzymia ilość ludzi ginie.
W czasie wojny wielu młodych ludzi chciało bronić swój kraj i kiedy patrzę na ich zdjęcia, które były zrobione tuż przed śmiercią, ponieważ postanowili rzucić swoje własne ciało - dla obrony swoich najbliższych - na tych zdjęciach nie widać nic prócz radości. Również czytałem listy tych ludzi, którzy zginęli, i wiedząc, że idą na pewną śmierć, pisali listy do swoich rodziców w których dziękowali za całą dobroć i błogosławieństwo, które otrzymali. Te twarze były pełne radości. Ci ludzie nie chcieli zabijać, ale postanowili oddać swoje życie za innych. Postanowili umrzeć za innych.
Tak więc przyjdzie taki moment, że będziemy musieli ofiarować swoje ciało dla innych, nasze życie. Shakyamuni Buddha uczynił to wielokrotnie. Wielokrotnie ofiarował swoje ciało dla dobra innych istot. (...)"
Nie chce przepisywać tego dalej, ale po prostu mnie zatkało. Najdelikatniej mówiąc jest w tym porównaniu kamikaze do bodhisattwy, coś niepokojącego...
Re: Ideał Bodhisattwy
Rzeczywiście ten przykład nie był zbyt trafny ;). Nie chciałbym jednak oceniać wycinka wypowiedzi, szczególnie gdy nie znam kontekstu. Nie znam rosiego Murakami, ale domyślam się, że reprezentuje japońską tradycję. Zapewne taka, a nie inna wypowiedź to kwestia jakiś kulturowych ograniczeń , nawyków czy przyzwyczajeń, które gdzieś głęboko są zakorzenione w japońskich tradycjach samurajów i wojowników. Bardzo trudno odrzucić pewne schematy myślowe - nawet będąc nauczycielem dharmy. Dopóki nie uzyska się pełnego Oświecenia do póty istnieje możliwość porwania umysłu przez samsarę. Nawet Bodhisattwowie są na to narażeni. Zapewne taki przykład wypowiedziany do japończyka, miałby nieco inny odźwięk i odbiór. Dla nas może wydawać się mocno nie trafionym, szczególnie gdy obserwujemy co zrobili fanatycy islamscy z własnym pogladem z Koranu, który mówił o "zagwarantowanym" niebie dla wojownika o Islam. Myślę, że w takich przypadkach porównań - niewłaściwych, trzeba jednak szybko korygować te błędy, aby nie doszło do złej interpretacji. Szczególnie dotyczy to spraw związanym ze świętością i poszanowaniem każdego istnienia czy życia. No, a drobne błędy wynikłe z naturalnego procesu transformacji wartości kulurowych na obcy tym przenoszonym wartościom grunt, mozna tolerować. One się zdarzają i będą zdarzać w każdej tradycji, czy to japońskiej czy tybetańskiej czy jeszcze innej.
pozdrawiam
Adibudda
pozdrawiam
Adibudda
- piotr
- ex Global Moderator
- Posty: 3571
- Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: brak
Re: Ideał Bodhisattwy
Jak jesteś zainteresowany całym wykładem to możesz go sobie ściągnąć tutaj: [link]adi pisze:Rzeczywiście ten przykład nie był zbyt trafny ;). Nie chciałbym jednak oceniać wycinka wypowiedzi, szczególnie gdy nie znam kontekstu.
To co tutaj przepisałem to jest fragemnt komentarza do Shobogenzo Zuimonki, Dogena Zenji rozdziału I, części 12 [link]
Wiesz, ja to wszstko rozumiem, przynajmniej staram się zrozumieć. Ale to co mnie uderzyło w tej wypowiedzi to próba usprawiedliwienia zabijania ("Ci ludzie nie chcieli zabijać, ale postanowili oddać swoje życie za innych."), poprzez właśnie to przyrównanie do działania Buddhy.Dla nas może wydawać się mocno nie trafionym, szczególnie gdy obserwujemy co zrobili fanatycy islamscy z własnym pogladem z Koranu, który mówił o "zagwarantowanym" niebie dla wojownika o Islam. Myślę, że w takich przypadkach porównań - niewłaściwych, trzeba jednak szybko korygować te błędy, aby nie doszło do złej interpretacji. Szczególnie dotyczy to spraw związanym ze świętością i poszanowaniem każdego istnienia czy życia. No, a drobne błędy wynikłe z naturalnego procesu transformacji wartości kulurowych na obcy tym przenoszonym wartościom grunt, mozna tolerować. One się zdarzają i będą zdarzać w każdej tradycji, czy to japońskiej czy tybetańskiej czy jeszcze innej.
Właściwie, któs mógłby napisać: Co z tego, że nie chcieli zabijać? Jak zabijali...
Staram się podchwycić rozumowanie roshiego, i przychodzą mi na myśl Orlęta Lwowskie. Większość z Polaków uważa te dzieci za bohaterów, za tych którzy ratowali swoje miasto i jest to najbardziej godne pochwały.
Ale, dzisiaj, gdy słyszymy, że w Kambodży, w Afryce w wojnach walczą dzieci to jesteśmy tym oburzeni.
Więc są jakieś uwarunkowania kulturowe, które na dodatek zmieniają się z upływem czasu, sytuacji i punktu widzenia. Ale jakoś mieszanie religii (Dharmy) z polityką i wojną, dla mnie jest trudne do pogodzenia.
Pozdrawiam,
Piotr
Re: Ideał Bodhisattwy
"Więc są jakieś uwarunkowania kulturowe, które na dodatek zmieniają się z upływem czasu, sytuacji i punktu widzenia. Ale jakoś mieszanie religii (Dharmy) z polityką i wojną, dla mnie jest trudne do pogodzenia. "
Tak, to nie jest właściwe, ale chyba tego nie unikniemy - niestety. Buddyści w Tybecie też musieli wydać rozkaz żołnierzom do wojny z Chinami (:. Czasem aby wyleczyć chorobę, trzeba zastosować brutalne środki chirurgiczne. Ważna jest też ogromnie motywacja. Przypuszczam, że w przypadku tybetańczyków było nią chronienie życia wielu ludzi. (Jest taka historia w nukach tybetańskich, mówiąca, że Budda w jednym ze swoich wcieleń, kiedy zobaczył umierające z głodu małe tygrysiątka, poświęcił własne ciało i oddał się na pożarcie tygrysicy). Tak więc jego celem było chronienie życia. Oczywiście nie da się usprwiedliwić zabijania, ale czy można usprawiedliwić brak reakcji na zło i na zabijanie?? Niestety bywają też niwłaściwe motywacje, powodowane polityką, gdzie mistrzowie zen błogosławili kamikadze w "złej wojnie". Mimo wszystko w porównaniu do innych religii w tym względzie buddyzm wygląda całkiem nieźle. Weź Polską tradycję, gdzie księża jadą na wojny, służą w armii, że o Islmie nie wspomnę, którego przywódcy duchowi sami zabijają.
Czasy Kalijugi (:(:(:
Adibudda
Tak, to nie jest właściwe, ale chyba tego nie unikniemy - niestety. Buddyści w Tybecie też musieli wydać rozkaz żołnierzom do wojny z Chinami (:. Czasem aby wyleczyć chorobę, trzeba zastosować brutalne środki chirurgiczne. Ważna jest też ogromnie motywacja. Przypuszczam, że w przypadku tybetańczyków było nią chronienie życia wielu ludzi. (Jest taka historia w nukach tybetańskich, mówiąca, że Budda w jednym ze swoich wcieleń, kiedy zobaczył umierające z głodu małe tygrysiątka, poświęcił własne ciało i oddał się na pożarcie tygrysicy). Tak więc jego celem było chronienie życia. Oczywiście nie da się usprwiedliwić zabijania, ale czy można usprawiedliwić brak reakcji na zło i na zabijanie?? Niestety bywają też niwłaściwe motywacje, powodowane polityką, gdzie mistrzowie zen błogosławili kamikadze w "złej wojnie". Mimo wszystko w porównaniu do innych religii w tym względzie buddyzm wygląda całkiem nieźle. Weź Polską tradycję, gdzie księża jadą na wojny, służą w armii, że o Islmie nie wspomnę, którego przywódcy duchowi sami zabijają.
Czasy Kalijugi (:(:(:
Adibudda
- piotr
- ex Global Moderator
- Posty: 3571
- Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: brak
Re: Ideał Bodhisattwy
We wcześniejszym wykładzie roshi przytoczył również inny przykład działania bodhisattwy: to co zrobił ksiądz Maksymilian Maria Kolbe w Oświęcimiu.adi pisze:Ważna jest też ogromnie motywacja. Przypuszczam, że w przypadku tybetańczyków było nią chronienie życia wielu ludzi. (Jest taka historia w nukach tybetańskich, mówiąca, że Budda w jednym ze swoich wcieleń, kiedy zobaczył umierające z głodu małe tygrysiątka, poświęcił własne ciało i oddał się na pożarcie tygrysicy). Tak więc jego celem było chronienie życia. Oczywiście nie da się usprwiedliwić zabijania, ale czy można usprawiedliwić brak reakcji na zło i na zabijanie??
Nie wiem jak ty, ale ja widzę różnicę między historią, którą ty napisałeś, (również w tym co zrobił Kolbe) a tym co robili kamikaze. Buddha poświęcił swoje życie, nie zabijając nikogo przy okazji.
Gdy się głębiej zastanowić nad działaniem kamikaze, to przychodzi na myśl pytanie: właściwie czym miałoby się różnić rozbicie samolotu na statku US, od wysadzenia się w powietrze Palestyńczyka pośród izraelskich żołnierzy? Czy w obu przypadkach poświęcenie życia nie ma tego samego celu?
Z drugiej strony próbuję się postawić w sytuacji Japończyka, który przeżył drugą wojnę światową jako dziecko - jednak wciąż mam opór do tego typu porównań.
Na ten temat jest chyba już owiana jakąś tam tajemnicą książka "Zen at war", szkoda, że nie ma jej po polsku - chociaż gdy w Trójce była rozmowa z Szostkiewiczem o tym "czego w buddyzmie poszukują Polacy" to zadzwonił jakiś wydawca, który stwierdził że ma zamiar wydać ją w Polsce. Dobrze by było, bo mam wrażenie, że u nas ciągle istnieje ten mit "dziewiczego" buddyzmu w sprawie przemocy, wojny itd.Niestety bywają też niwłaściwe motywacje, powodowane polityką, gdzie mistrzowie zen błogosławili kamikadze w "złej wojnie". Mimo wszystko w porównaniu do innych religii w tym względzie buddyzm wygląda całkiem nieźle. Weź Polską tradycję, gdzie księża jadą na wojny, służą w armii, że o Islmie nie wspomnę, którego przywódcy duchowi sami zabijają.
Czego?Czasy Kalijugi (:(:(:
Piotr :)
- Har-Dao
- Global Moderator
- Posty: 3162
- Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Dhamma-Vinaya
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Re: Ideał Bodhisattwy
Niczym się nie różnią, poza sytuacją polityczną, ale i to i to polityczne przesłanki, wplątane kilka nici religijnych dla lepszej motywacji (po śmierci niebo, etc). Z drugiej strony wiadome jest że ludzie giną z jeszcze głupszych powodów niż polityka, pociągając ze sobą wiele istnień. Nie wiem czy umierać jak Kolbe, czy może w Termopilach, lub rozerwanym w TelAvivie jest "szlachetniej", "właściwiej" etc. Jednak wydaje się, że umierać "za coś", "dla kogoś", dla wyższej idei jest nie na miejscu, skoro wierzy się w tożsamość narodzin i śmierci ze sferą w której nic się nie rodzi i nic nie umiera.piotr pisze:
Gdy się głębiej zastanowić nad działaniem kamikaze, to przychodzi na myśl pytanie: właściwie czym miałoby się różnić rozbicie samolotu na statku US, od wysadzenia się w powietrze Palestyńczyka pośród izraelskich żołnierzy? Czy w obu przypadkach poświęcenie życia nie ma tego samego celu?
pzdrwm
P.J.
-
- Posty: 6
- Rejestracja: pt lis 12, 2004 18:50
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: zen, buddyzm tybetański
- Lokalizacja: Wrocław
- Kontakt:
Re: Ideał Bodhisattwy
Szczerze mówiąc w tym krótkim cytacie nie dostrzegam porównania kamikadze do bodhisattwy. Co więcej, nie dostrzegam też pochwały, ani usprawiedliwienia tego, co robili kamikadze. Bardziej wygląda mi to na próbę wniknięcia w to, jaką motywacją kierowali się ci Japończycy, którzy decydowali się na tak drastyczne działanie. Wydaje mi się też, że pewnym kluczem do wypowiedzi Roshiego może być opinia na temat wojny, którą też zresztą zacytowałeś.piotr pisze:Nie chce przepisywać tego dalej, ale po prostu mnie zatkało. Najdelikatniej mówiąc jest w tym porównaniu kamikaze do bodhisattwy, coś niepokojącego...
- piotr
- ex Global Moderator
- Posty: 3571
- Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: brak
Re: Ideał Bodhisattwy
Możesz mi wyjaśnić dlaczego, w takim razie, te słowa zostały dane jako komentarz do konkretnego rozdziału Shobogenzo Zuimonki ([link]), a nie do podręcznika historii albo psychologii tłumu?Bunyu pisze:Szczerze mówiąc w tym krótkim cytacie nie dostrzegam porównania kamikadze do bodhisattwy. Co więcej, nie dostrzegam też pochwały, ani usprawiedliwienia tego, co robili kamikadze. Bardziej wygląda mi to na próbę wniknięcia w to, jaką motywacją kierowali się ci Japończycy, którzy decydowali się na tak drastyczne działanie. Wydaje mi się też, że pewnym kluczem do wypowiedzi Roshiego może być opinia na temat wojny, którą też zresztą zacytowałeś.
Nie zrozum mnie źle. Nie chcę wcisnąć Roshiemu do ust słów których nie powiedział. Ale moje zaniepokojenie jest chyba uzasadnione, jeśli pomiędzy tekstem mówiącym o współczuciu dla wszystkich żyjących istot i budzeniu pragnienia powierzenia swoich ciał Drodze Buddhy, a tym co uczynił Shakyamuni Buddha, mówi się o motywach kamikaze. (?)
Piotr
-
- Posty: 6
- Rejestracja: pt lis 12, 2004 18:50
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: zen, buddyzm tybetański
- Lokalizacja: Wrocław
- Kontakt:
Re: Ideał Bodhisattwy
To jest Teisho, Mowa Dharmy, a nie pisany komentarz. Jak zauważyłem Teisho ma zwykle formę dosyć luźną, tzn. nie rzadko są w nich przytaczane różne historie mające związek z tematem teisho. Nie widzę w tym nic zdrożnego.piotr pisze:Możesz mi wyjaśnić dlaczego, w takim razie, te słowa zostały dane jako komentarz do konkretnego rozdziału Shobogenzo Zuimonki ([link]), a nie do podręcznika historii albo psychologii tłumu?
-
- Posty: 6
- Rejestracja: pt lis 12, 2004 18:50
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: zen, buddyzm tybetański
- Lokalizacja: Wrocław
- Kontakt:
Re: Ideał Bodhisattwy
Mnie też ta książka zaintrygowała, kiedy przeczytałem kilka mocnych cytatów z tej publikacji. Mam w zwyczaju sprawdzać takie "sensacje" w wiarygodnych źródłach - u zaprzyjaźnionych mnichów zen, którzy znają zarówno japońskie jak i Zachodnie realia i mają do tego zdrowy dystans. Tak też zrobiłem i tym razem.piotr pisze:Na ten temat jest chyba już owiana jakąś tam tajemnicą książka "Zen at war", szkoda, że nie ma jej po polsku - chociaż gdy w Trójce była rozmowa z Szostkiewiczem o tym "czego w buddyzmie poszukują Polacy" to zadzwonił jakiś wydawca, który stwierdził że ma zamiar wydać ją w Polsce. Dobrze by było, bo mam wrażenie, że u nas ciągle istnieje ten mit "dziewiczego" buddyzmu w sprawie przemocy, wojny itd.
Nie mogę co prawda teraz znaleźć ich odpowiedzi, więc streszczę tylko to, co zapamiętałem. Po pierwsze sam autor książki jest postacią (mówiąc dyplomatycznie) dosyć kontrowersyjną, szukającą dobrze sprzedających się sensacji. Zdaje się, że ma "zakaz wjazdu" do kilku krajów, w których mocno narozrabiał.
Po drugie cytaty są kompletnie wyrwane z kontekstu, nie tylko kontekstu całej wypowiedzi nauczycieli, ale też kontekstu historyczno - kulturowego.
Po trzecie osoby, które znały cytowanych nauczycieli zapamiętały ich jako ciepłe, serdeczne postacie o współczującym sercu, niewiele mające wspólnego z obrazem, który można by mieć po lekturze tej książki. Po czwarte część "faktów" przedstawionych w tej publikacji pochodzi z dosyć niepewnego źródła, a mianowicie - głowy autora.
Reasumując - książka ta przyniosła wiele szkody w różnych krajach i mam nadzieję, że nigdy nie zostanie w Polsce opublikowana. Buddyzm w naszym kraju jest słabiutki, buddystów w skali całego społeczeństwa jest niewielu. Są ludzie (zwłaszcza w kręgach jedynego słusznego kościoła w Polsce), którzy tylko czekają na tego typu "nowinki", obojętnie na ile będą one prawdziwe. A wtedy tylko czekać aż odpowiednie media odpowiednio przedstawią sprawę i będzie ona już nie do odkręcenia przez tak niewpływowych ludzi, jakimi jesteśmy my czy inni buddyści w naszym kraju.
Nie twierdzę tutaj bynajmniej, że zen jest "bez skazy" i praktykowali go sami święci bodhisattwowie. Wszędzie tam, gdzie są ludzie, są też ich skalania, więc z pewnością i ta szkoła buddyjska ich nie uniknęła. Jednak czytanie o takich historiach ma wartość w przypadku rzetelnych, naukowych, obiektywnych opracowań, do których nie można zaliczyć książki "Zen at war".
- piotr
- ex Global Moderator
- Posty: 3571
- Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: brak
Re: IdeaĹ Bodhisattwy
Nie o zdroĹźnoĹci piszÄ :)Bunyu pisze:To jest Teisho, Mowa Dharmy, a nie pisany komentarz. Jak zauwaĹźyĹem Teisho ma zwykle formÄ dosyÄ luĹşnÄ , tzn. nie rzadko sÄ w nich przytaczane róşne historie majÄ ce zwiÄ zek z tematem teisho. Nie widzÄ w tym nic zdroĹźnego.
Cytowany byĹ rodziaĹ Shobogenzo, Roshi udzieliĹ do niego komentarza. Tekst traktowaĹ o poĹwiÄcaniu swojego ciaĹa na Drodze Buddhy. Tekst zostaĹ wyjaĹniony i Roshi przytoczyĹ "historiÄ majÄ cÄ zwiÄ zek z tematem teisho" - tekstem. NastÄ piĹo podsumowanie i przejĹcie do nastÄpnego rozdziaĹu Shobogenzo.
Przepraszam, Ĺźe piszÄ tak Ĺopatologicznie - kaĹźdy kto chce moĹźe sobie tego posĹuchaÄ.
StÄ d moje zaniepokojenie. StÄ d moje zdziwienie po przeczytaniu:
i pytanie do Ciebie: dlaczego to jest komentarz do tekstu o poĹwiÄcaniu ciaĹa na Drodze Buddhy, a nie do podrÄcznika historii, albo psychologii tĹumu, skoro Roshi mĂłwi o motywach tych ludzi?Bunyu pisze:Szczerze mĂłwiÄ c w tym krĂłtkim cytacie nie dostrzegam porĂłwnania kamikadze do bodhisattwy'
JeĹli sam miaĹbym na nie teraz odpowiedzieÄ, to powiedziaĹbym, Ĺźe w mniemaniu Roshiego, przykĹad JapoĹczykĂłw z Drugiej Wojny Ĺwiatowej, popeĹniajÄ cych samobĂłjstwo, przy okazji zabijajÄ c ĹźoĹnierzy wroga, jest dobrym obrazem wyjaĹniajÄ cym poĹwiÄcenie ciaĹa dla innych. CzarÄ przelewajÄ dodatkowo, kolejne zdania w ktĂłrych wspomina siÄ o Shakyamunim.
Takie sÄ moje naturalne odczucia po usĹyszeniu tego teisho. JeĹli masz innÄ odpowiedĹş to proszÄ napisz.
Adi pisaĹ o róşnicach kulturowych - okej rozumiem, my teĹź mamy swoje jakieĹ etosy bezinteresownych bohaterĂłw, ktĂłrzy rzucili siÄ na pewnÄ ĹmierÄ w imiÄ jakiĹ ideaĹĂłw. Tylko na razie, na szczÄĹcie, nikomu (chyba?) nie przyszĹo do gĹowy przyrĂłwnowywaÄ ich poĹwiÄcenia do ofiary Chrystusa...
Pozdrawiam,
Piotr
- piotr
- ex Global Moderator
- Posty: 3571
- Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: brak
Re: Ideał Bodhisattwy
Bunyu pisze:Nie mogę co prawda teraz znaleźć ich odpowiedzi, więc streszczę tylko to, co zapamiętałem. Po pierwsze sam autor książki jest postacią (mówiąc dyplomatycznie) dosyć kontrowersyjną, szukającą dobrze sprzedających się sensacji. Zdaje się, że ma "zakaz wjazdu" do kilku krajów, w których mocno narozrabiał.
Jakbyś znalazł jednak te odpowiedzi, to byłbym wdzięczny za przytoczenie ich na forum. :)
A ja chętnie bym ją przeczytał wraz z repliką obnażającą jej błędy i wypaczenia.Reasumując - książka ta przyniosła wiele szkody w różnych krajach i mam nadzieję, że nigdy nie zostanie w Polsce opublikowana. Buddyzm w naszym kraju jest słabiutki, buddystów w skali całego społeczeństwa jest niewielu.
Może gdyby "Zen at War" wydało wydawnictwo ściśle "buddyjskie" to zamknęło by to takim ludziom buźki? :) Szczerze rozumiem twoja troskę o rozwój buddyzmu w Polsce i rzeczywiście nagonka to jest ostatnia rzecz, która jest nam potrzebna. Ale z drugiej strony, czy brak dostępu do tej książki nie tworzy przy okazji jakiejś legendy (ktoś coś kiedyś o niej słyszał, coś przeczytał, parę cytatów)?Są ludzie (zwłaszcza w kręgach jedynego słusznego kościoła w Polsce), którzy tylko czekają na tego typu "nowinki", obojętnie na ile będą one prawdziwe.
Pomyslności,
Piotr
- kunzang
- Admin
- Posty: 12732
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Ideał Bodhisattwy
Witam.
Rzadko, który najeźdźca zakłada, że będzie bronił swej ojczyzny. Większość najeźdźców podbija świat w imię obrony swej ojczyzny... Frywolnie, tak twierdzę ;)
Roshi Kosho Murakami powiedział:
'(...) W czasie wojny wielu młodych ludzi chciało bronić swój kraj i kiedy patrzę na ich zdjęcia, które były zrobione tuż przed śmiercią, ponieważ postanowili rzucić swoje własne ciało - dla obrony swoich najbliższych - na tych zdjęciach nie widać nic prócz radości. (...)'
Ma to swój urok... Kontekst historyczny... no bomba, i... broniąca się Japonia, oraz jej bohisattwowie - sól ziemi. Urok to swój ma, tylko - że wg mnie - mamy tu podręcznikowy przykład, dorabiania mitologii do historii - a roshi K. M. jest do tego niezłym socjotechnikiem - niestety. Jako jasnowidz amator, widzę sytuację za dwieście lat, gdy będą śpiewane w zendo, pieśni ku chwale tych bodhisattwów ;) Na razie, mam do czynienia z tworzeniem mitu bodhisattwy - z okresu II wojny. Fajnie...
Pozdrawiam
kunzang
Rzadko, który najeźdźca zakłada, że będzie bronił swej ojczyzny. Większość najeźdźców podbija świat w imię obrony swej ojczyzny... Frywolnie, tak twierdzę ;)
Roshi Kosho Murakami powiedział:
'(...) W czasie wojny wielu młodych ludzi chciało bronić swój kraj i kiedy patrzę na ich zdjęcia, które były zrobione tuż przed śmiercią, ponieważ postanowili rzucić swoje własne ciało - dla obrony swoich najbliższych - na tych zdjęciach nie widać nic prócz radości. (...)'
Ma to swój urok... Kontekst historyczny... no bomba, i... broniąca się Japonia, oraz jej bohisattwowie - sól ziemi. Urok to swój ma, tylko - że wg mnie - mamy tu podręcznikowy przykład, dorabiania mitologii do historii - a roshi K. M. jest do tego niezłym socjotechnikiem - niestety. Jako jasnowidz amator, widzę sytuację za dwieście lat, gdy będą śpiewane w zendo, pieśni ku chwale tych bodhisattwów ;) Na razie, mam do czynienia z tworzeniem mitu bodhisattwy - z okresu II wojny. Fajnie...
Pozdrawiam
kunzang
Re: Ideał Bodhisattwy
[quote="kunzang"]Roshi Kosho Murakami powiedział:
'(...) W czasie wojny wielu młodych ludzi chciało bronić swój kraj i kiedy patrzę na ich zdjęcia, które były zrobione tuż przed śmiercią, ponieważ postanowili rzucić swoje własne ciało - dla obrony swoich najbliższych - na tych zdjęciach nie widać nic prócz radości. (...)'
Ma to swój urok... Kontekst historyczny... no bomba, i... broniąca się Japonia, oraz jej bohisattwowie - sól ziemi. Urok to swój ma, tylko - że wg mnie - mamy tu podręcznikowy przykład, dorabiania mitologii do historii - a roshi K. M. jest do tego niezłym socjotechnikiem - niestety. Jako jasnowidz amator, widzę sytuację za dwieście lat, gdy będą śpiewane w zendo, pieśni ku chwale tych bodhisattwów ;) Na razie, mam do czynienia z tworzeniem mitu bodhisattwy - z okresu II wojny. Fajnie...[/quote]
Jak rany, życie przegania Monty Pythona!
Przecież Roshi nie chwali wojny ani *motywacji* kamikadze. Maksymalnie streszczę ten fragment Shobogenzo komentowany przez Roshiego, żeby była jasność. Pewien rzędnik cesarski zagrabił pieniądze państwowe i rozdał je ludziom. Za to groziła śmierć, ale cesarz nie wierzył, by ten uczciwy człowiek zrobił to z niskich pobudek. I rzeczywiście nie -- chciał umrzeć z dobrą karmą, żeby w przyszłym życiu móc zostać mnichem. Kropka. (Pytanie pomocnicze: czy ta opowieść to gloryfikacja kradzieży, czy może prezentacja niezachwianej postawy urzędnika?)
Roshi daje *przykład* współczesny. Pokazuje, że taka *postawa* -- niezłomne pragnienie osięgnięcia celu, za wszelką cenę, nawet życia -- to wcale nie są mity z kilkusetletnich tekstów Dogena Zenji, ale coś co mogliśmy obserwować.
Czy na prawdę nie widać tej korelacji?
w.
'(...) W czasie wojny wielu młodych ludzi chciało bronić swój kraj i kiedy patrzę na ich zdjęcia, które były zrobione tuż przed śmiercią, ponieważ postanowili rzucić swoje własne ciało - dla obrony swoich najbliższych - na tych zdjęciach nie widać nic prócz radości. (...)'
Ma to swój urok... Kontekst historyczny... no bomba, i... broniąca się Japonia, oraz jej bohisattwowie - sól ziemi. Urok to swój ma, tylko - że wg mnie - mamy tu podręcznikowy przykład, dorabiania mitologii do historii - a roshi K. M. jest do tego niezłym socjotechnikiem - niestety. Jako jasnowidz amator, widzę sytuację za dwieście lat, gdy będą śpiewane w zendo, pieśni ku chwale tych bodhisattwów ;) Na razie, mam do czynienia z tworzeniem mitu bodhisattwy - z okresu II wojny. Fajnie...[/quote]
Jak rany, życie przegania Monty Pythona!
Przecież Roshi nie chwali wojny ani *motywacji* kamikadze. Maksymalnie streszczę ten fragment Shobogenzo komentowany przez Roshiego, żeby była jasność. Pewien rzędnik cesarski zagrabił pieniądze państwowe i rozdał je ludziom. Za to groziła śmierć, ale cesarz nie wierzył, by ten uczciwy człowiek zrobił to z niskich pobudek. I rzeczywiście nie -- chciał umrzeć z dobrą karmą, żeby w przyszłym życiu móc zostać mnichem. Kropka. (Pytanie pomocnicze: czy ta opowieść to gloryfikacja kradzieży, czy może prezentacja niezachwianej postawy urzędnika?)
Roshi daje *przykład* współczesny. Pokazuje, że taka *postawa* -- niezłomne pragnienie osięgnięcia celu, za wszelką cenę, nawet życia -- to wcale nie są mity z kilkusetletnich tekstów Dogena Zenji, ale coś co mogliśmy obserwować.
Czy na prawdę nie widać tej korelacji?
w.
- kunzang
- Admin
- Posty: 12732
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Ideał Bodhisattwy
Witam
Wojtek napisał:
'Czy na prawdę nie widać tej korelacji?'
Nie... Ale, są pewne szanse... :) Wystarczy że - wzorem wytrwałych z Monty Pythona - dorobisz jeszcze to i o owo... w ramach mitologii, oraz kontekstu i... Jest ok! Mistrzowie Zen z Japonii - jakiś czas temu - min na stronach www, przeprosili za udział w propagowaniu narodowego poświecenia ku chwale - podczas II w. - w imię buddy i bodidharmy... by Japonia spacyfikowała Indochiny i odrobinę świata, dzięki min buddystom.
Jasne, że młody człowiek ma uroczy uśmiech, gdy umiera z frazą w głowie: bronię rodziny. Zapomniał już, że tatuś poszedł strzelać chwilę wcześniej (z buddą nad głową) do chińczyków. Obrona, rzecz piękna :)
Pokłon przed roshim, skoro jak twierdzisz Wojtek, te przykład: 'Roshi daje *przykład* współczesny. Pokazuje, że taka *postawa* -- niezłomne pragnienie osiągnięcia celu, za wszelką cenę, nawet życia -- to wcale nie są mity z kilkusetletnich tekstów Dogena Zenji, ale coś co mogliśmy obserwować.'
Ok. Fajnie. I pięknie w kontekście młodzieńca strzelającego do chińczyka... niezłomne pragnienie - za tatusia... Jestem, za. Za radością na ich twarzach, oczywiście.
Pozdrawiam :)
kunzang
PS
Roshi chwali pewną postawę w pewnym kontekście kulturowym i historycznym - jak dla mnie, robi to... kiepsko, tworząc mitologię ojczyźnianą - z pojęciem bodhisattwa za plecami.
Wojtek napisał:
'Czy na prawdę nie widać tej korelacji?'
Nie... Ale, są pewne szanse... :) Wystarczy że - wzorem wytrwałych z Monty Pythona - dorobisz jeszcze to i o owo... w ramach mitologii, oraz kontekstu i... Jest ok! Mistrzowie Zen z Japonii - jakiś czas temu - min na stronach www, przeprosili za udział w propagowaniu narodowego poświecenia ku chwale - podczas II w. - w imię buddy i bodidharmy... by Japonia spacyfikowała Indochiny i odrobinę świata, dzięki min buddystom.
Jasne, że młody człowiek ma uroczy uśmiech, gdy umiera z frazą w głowie: bronię rodziny. Zapomniał już, że tatuś poszedł strzelać chwilę wcześniej (z buddą nad głową) do chińczyków. Obrona, rzecz piękna :)
Pokłon przed roshim, skoro jak twierdzisz Wojtek, te przykład: 'Roshi daje *przykład* współczesny. Pokazuje, że taka *postawa* -- niezłomne pragnienie osiągnięcia celu, za wszelką cenę, nawet życia -- to wcale nie są mity z kilkusetletnich tekstów Dogena Zenji, ale coś co mogliśmy obserwować.'
Ok. Fajnie. I pięknie w kontekście młodzieńca strzelającego do chińczyka... niezłomne pragnienie - za tatusia... Jestem, za. Za radością na ich twarzach, oczywiście.
Pozdrawiam :)
kunzang
PS
Roshi chwali pewną postawę w pewnym kontekście kulturowym i historycznym - jak dla mnie, robi to... kiepsko, tworząc mitologię ojczyźnianą - z pojęciem bodhisattwa za plecami.
-
- Posty: 6
- Rejestracja: pt lis 12, 2004 18:50
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: zen, buddyzm tybetański
- Lokalizacja: Wrocław
- Kontakt:
Zakończenie dyskusji
Mam prośbę - jako uczeń Kosho Roshiego i też jako zwykły praktykujący zen - do wszystkich tych, którzy rozumieją intencje Roshiego i do pozostałych również, zakończmy ten wątek. Dyskusja na takim poziomie nie przyniesie nikomu pożytku, a już na pewno nie osobom, które najwyraźniej mają swoją wersję teisho Roshiego, która mocno różni się od ogólno dostępnej. Szkoda czasu. Bez odbioru. B.