Uinibred pisze: ↑pn sie 27, 2018 16:03Najsilniejszą wolą/pragnieniem (zwał jak zwał zbyt często skupiamy się na semantyce zamiast przejść do istoty zagadnienia) każdej żywej istoty jest PRAGNIENIE ŻYCIA(widać to zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych takich jak koniec żywota, zresztą całe to zainteresowanie tematem "reinkarnacji" jest na to dowodem (…)
Cześć, Uinibred
reinkarnacja w świetle nauk buddyjskich nie jest niczym przyjemnym, uprzytomnienie sobie, czym ona jest w takim kształcie, jaki nadaje jej buddyzm, mogłoby dla wielu ludzi, paradoksalnie, oznaczać odwrót od praktyki w miejsce pełnego jej zaakceptowania. Nie tylko nie ma "wędrówki dusz" czy "wiecznego ja", nie ma też choćby odrobiny poprzedniej tożsamości w nowym odradzającym się życiu. Owszem, karma decyduje o wyborze tego życia, ale nie jest czymś, co później ściśle dopasowuje to wybrane nowe życie do własnej karmicznej specyfiki, wręcz odwrotnie, to odradzająca się istota przetwarza karmę, robi z nią, to, co potrafi zrobić. Mrówka nie będzie pamiętać, że była kiedyś człowiekiem, a jeśli nawet, to nie będzie tego robiła w taki sposób, w jaki pamięta człowiek. Ona jest zupełnie innym organizmem, a w naukach buddyjskich nie mówi się, że karma człowieka gwarantuje nie-bycie np. zwierzęciem. Tak więc "pragnienie życia" może oznaczać w przyszłości "egzystencję" dość nieoczekiwaną, cielesną lub bezcielesną, w tym świecie (wszechświecie) lub w innym, jako istota ludzka lub nie - a o jej rodzaju zdecydują przeżywane uczucia, nawykowe zachowania/reakcje itd.
Jeżeli prześledzisz ten wątek, to nawet nie rozumiejąc za bardzo, o co chodzi w linkowanych artykułach, zdołasz wyczuć, że kwestię karmy próbuje się tutaj rozważyć ściśle technicznie, drogą drobiazgowej analizy z momentu na moment. Tym, co daje się w artykułach dostrzec, dysponując "nieoczyszczonym" umysłem, jest logiczność wywodów i ich spójność, jednak punkt wyjścia bardzo różni się od tego, do którego przyzwyczaja współczesna nauka czy religia chrześcijańska. Punkt wyjścia stanowi bowiem teza, że materia jest wytworem umysłu. I wszelkie późniejsze rozważania o karmie w kontekście reinkarnacji są konsekwencją takiego właśnie podejścia, bo pytanie pojawi się nieuchronnie takie: co dzieje się z umysłem, gdy znika ten przejaw materii, poprzez który umysł manifestował swoją obecność, albo pytanie, jak do takiej manifestacji doszło. Drobiazgowa analiza, wspomniana wyżej, to próby udzielenia odpowiedzi na oba pytania. Pozostaje również do uwzględnienia pytanie o fundamentalnym znaczeniu dla buddyzmu, czy i kiedy ów proces manifestowania dobiega końca.
Pozdrawiam, gt