jestem buddystą Therawady od niedawna. Zatoczyłem koło po różnych nurtach i odmianach
Buddyzmu w okresie kilku ostatnich lat, z dużymi przerwami na rodzinę, pracę.
Nie poznawałem założeń filozoficznych Doktryny głęboko a powierzchownie. Miałem nastawienie
(nie ukrywajmy) lenia - aby przejśc od razu do praktyki, do działania, hajże po Owoc!!! Jak patrzę wstecz
widzę jak raptus we mnie oczekujący natychmiastowej zależności działanie-efekt nauczył się
czekac a może raczej uległ prozie życia: utrzymanie rodziny, praca, stress, praca, stress .......
(wlasciwie to poległ wiele razy tj. knockout, liczony również wiele razy tj. knockdown

...... Ideały wciąż pozostały żywe i czuję, i mam nadzieję że teraz mam szansę by się do nich
bardziej zbliżyc. No tak jestem z powrotem na początku drogi. Choc tyle mądrzejszy że już wiem
- nie da rady na skróty. Jeszcze raz spróbuję: Pstryk, pstryk! potrząsam zawsze zdumiony głową
- nie działa! no szkoda, szkoda ...

Szanowna E - Sangho!
Jeżeli znacie przykłady, biografie osób świeckich, prowadzących "normalne" życie a jednocześnie
którym udało się sięgnąc i zbliżyc ku ideałom Arahanta to proszę podajcie "namiary"

Szukam inspiracji.
Dobranoc.