Czy arhaci mają poczucie humoru?

dyskusje i rozmowy

Moderator: Har-Dao

Awatar użytkownika
Asti
Posty: 795
Rejestracja: śr sie 25, 2010 09:20
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Hahayana
Lokalizacja: Łódź

Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: Asti »

Natchniony wypowiedzią mnicha z tego filmiku, kontrastującą tak mocno z postawą wielu uznanych buddyjskich nauczycieli rzucam tu temat - trochę z przymrużeniem oka - czy arhaci mają poczucie humoru? Czy mogą się śmiać, czy może ich poziom realizacji nie pozwala już na takie ludzkie reakcje?

A teraz moje bajanie na temat - Ajahn Yuttadhammo, teoretyk z natury - co widać na filmikach, pragnąc hiperpoprawności stał się zdecydowanie zbyt poważnym mnichem i obecnie czuje się wyobcowany wśród śmiejących się nauczycieli. Widząc w tym coś niestosownego pragnie zrobić z buddystów bandę ponuraków :D

Ok, teraz na poważnie. Zupełnie nie zgodziłem się z koncepcją jaką przedstawił. Sam pomysł, jakoby radość czy śmiech miały być niewłaściwe wydaje mi się niebuddyjski, może przez przyzwyczajenie do błyskotliwego humoru wszystkich zaawansowanych nauczycieli jakich miałem okazję poznać. Owszem, są sytuacje w których jest niestosowny czy może kogoś zranić - zasadniczo jednak dowcip rozluźnia atmosferę, pozwala nam zdystansować się do siebie i swojego ego, dając przy okazji dużo radości - wydaje mi się, że potencjalne zagrożenia są o wiele mniejsze, niż korzyści. A co wy o tym sądzicie? :) Być może jest tak, że odcień tego odczucia u arhatów jest łagodniejszy i zwyczajnie nie potrafią już reagować w tak gwałtowny sposób na zabawne dla nich sytuacje?
Natychmiast porzuć chwytający umysł,
a wszystko stanie się po prostu sobą.
W istocie nic nie ginie ani nie trwa. - Hsin Hsin Ming
Awatar użytkownika
Har-Dao
Global Moderator
Posty: 3162
Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dhamma-Vinaya
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: Har-Dao »

Czołem

Humor jak najbardziej jest zdrowy, jeśli ma zdrowe podstawy - zobacz sobie ten tekst: Humor w literaturze palijskiej

metta&peace
H-D
Awatar użytkownika
miluszka
ex Global Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: śr sie 04, 2004 15:27
Tradycja: buddyzm tybetański Kagju
Lokalizacja: Kraków

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: miluszka »

Arhat, czyli ten, co urzeczywistnił w doskonały sposób brak ja, musi mieć mnóstwo powodów, by mieć dobry humor. A jeśli chodzi o tybetańskich nauczycieli, co do których nikt nie ma wątpliwości, że byli/ są wysoko urzeczywistnieni i którzy słynęli z dobrego humoru to XVI Karmapa, czy obecny Dalaj Lama.
podroznik28
Posty: 315
Rejestracja: pn lut 20, 2012 10:27
Płeć: mężczyzna
Tradycja: -

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: podroznik28 »

miluszka pisze:Arhat, czyli ten, co urzeczywistnił w doskonały sposób brak ja, musi mieć mnóstwo powodów, by mieć dobry humor. A jeśli chodzi o tybetańskich nauczycieli, co do których nikt nie ma wątpliwości, że byli/ są wysoko urzeczywistnieni i którzy słynęli z dobrego humoru to XVI Karmapa, czy obecny Dalaj Lama.
W taki sposób to wyraziłaś jakby nie urzeczywistnił Oświecenia tylko "ten, co urzeczywistnił w doskonały sposób brak ja". Nomenklatura Twojej tradycji widzę. Wiele dyskusji przewalało się na forum na ten temat. Wspominam tylko, żeby nowi którzy to przeczytają nie wprowadzili się w błąd.

Może źle to odebrałem ale dla potomnych rozjaśniam: arahant urzeczywistnił asamskṛta dharma (nieuwarunkowany stan, wyzwolenie z cyklu samsary).
Budda to istota oświecona; ktoś kto przebudził się ze stanu niewiedzy, wykroczył poza cierpienie ludzkiej egzystencji, posiadł najwyższą mądrość i zerwał z wszelkim przywiązaniem. W tym sensie doszedł on dalej niż bodhisattwa, który odradza się, aby móc przynosić pożytek wszystkim czującym istotom. Budda zerwał już nawet z tym przywiązaniem, a zatem po śmierci zamiast kolejnego wcielenia czeka go stan nirwany.
Tak więc Arahant...tak jak pisze u Mahajany: "zerwał JUŻ nawet z tym przywiązaniem (odradzać się aby przynosić pożytek czującym istotom), a zatem po śmierci zamiast kolejnych narodzin czeka go stan nirwany" - gdyby nie zerwał z "nawet" tym przywiązaniem - nie byłby Arahantem, nie urzeczywistniłby Nirwany w 100% ale pozostawałby Bodhisattwą i powracałby jeszcze kilka razy (pod warunkiem, że wkroczył w strumień...tak to jego dalsza złudna egzystencja nie byłaby pewna i równie dobrze mógłby spaść do 3 niższych stanów żałości).

Tak więc Arahant jak to wspomniał pewien Tybetański mistrz (o czym pisałem kiedyś chwaląc go na forum) - wspomniał z szacunkiem, że ludzie którzy praktykują wg metod Szkoły Starszych idą prosto do celu bez rozglądania się na boki.

Ale czy kwestia nie zerwania "nawet z tym przywiązaniem (czyt. intencją odradzania się, aby móc przynosić pożytek wszystkim czującym istotom)" jest sprawą świadomą lub samooszukaniem (z instynktownej eternalistycznej chcicy istnienia i stawania się) tego nie wiem. Bardzo jasno wyraził się o tym Bodhidharma...wykpił np. obchodzenie dookoła Stupy twierdząc, że źle to zinterpretowano i te praktyki są głupie (twierdził, że stupa to synonim umysłu który powinno się obserwować uważnie i "obchodzić dookoła") i mnóstwo innych rytuałów. Ten patriarcha był prawdziwie i całkowicie wygaszony. Albo też twierdził, że w kwestii wyzwalania czujących istot...napisał, że wszystkie są wyzwolone w momencie najwyższego urzeczywistnienia :)

Tak więc zgodzę się na wszystko odnośnie Bodhisattwów pod warunkiem, że przyjmiemy, że nie są oni urzeczywistnieni do końca. A wtręt, że całkowicie przebudzony typ (czyt. ten który zrealizował stan buddy) emanuje i przejawia się jako przodownik to eternalizm i kompletne niezrozumienie Dharmy. Ale tak to jest....jak się ma wyobrazenie, że po asamskrta dharmie (wyzwoleniu z cyklu samsary) jest jakiś inny stan egzystencji...tylko tutaj już nieuwarunkowany. Ale to chcenie STANIA SIĘ buddą - samo to jest także przeszkodą. Należy wszystko porzucić i ujrzeć TU I TERAZ prawdę o istnieniu.

Całe to nieporozumienie wynika z błędnej interpretacji W/P rozłożonej na 3 czasy: przeszłość, teraźniejszość i przyszłość:
a) Mahajana: bodhisattwa "odradza się" z intencją wyzwolenia wszystkich czujących istot z życia na życie (w konwencjonalnym rozumieniu jako np. śmierć ciała ludzkiego i kolejne "wcielenie")
b) Theravada: bodhisatta praktykuje z Brahmaviharą:
Maitri: kochająca dobroć; życzenie radości i przyczyn radości dla wszystkich istot
Karuna: współczucie; życzenie wolności od cierpienia i przyczyn cierpienia dla wszystkich istot
Mudita: współradość; altruistyczna radość wobec radości innych istot
Upeksha: bezstronność; wolność od pożądania i niechęci, a także utrzymywanie w równowadze siebie i innych istot
W Thera będący w treningu także można powiedzieć: że "odradza się" z intencją wyzwolenia wszystkich czujących istot...odradza z chwili na chwilę, setki, tysiące razy w ciągu dnia, naokrągło - i tak sobie praktykuje, praktykuje i załóżmy, że udaje mu się urzeczywistnić stan buddy (Arahanta) - Upadana które na przedostatnim etapie było już tylko dotyczące Brahmavihary także wygasło. Koniec stawania się. Teraz działa w niedziałaniu. Jest i nie jest. Po śmierci ciała, po Parninibbanie będzie nie do odnalezienia (w sumie jest nie do odnalezienia już po urzeczywistnieniu, po ustaniu, po zdmuchnięciu...z tym, że jako KTOŚ, ale jako obiekt cielesny jest do odnalezienia oczywiście póki jeszcze procesy biologiczne funkcjonują).

Podsumowując: Arahant nie tylko urzeczywistnił w doskonały sposób brak ja. On urzeczywistnił stan buddy bo nie ma w nim żadnego Upadana (przywiązania jakiegokolwiek nawet intencji odradzania się w celu wyzwalania czujących istot). ARAHANT/BUDDA przestał -> BYĆ <- Bodhisattą. Zatrzymał proces STAWANIA SIĘ kimkolwiek i czymkolwiek. Po ustaniu procesów biologicznych ciała - będzie nie do odnalezienia.

PS. Indyjscy szpiedzy, wysłannicy Brahminów :) nieźle namieszali w szeregach buddystów...współczuję. Naprawdę.
PS2. A prawdziwy ZEN ma tyle wspólnego z Maha jak piernik z wiatrakiem. Niejeden patriarcha krzyczał: porzućcie wszystko! Wszystko - bez wyjątków. Póki nie puści się wszystkiego - cel będzie nieosiągnięty.
PS3. Sama Mahajana jest OK...jak najbardziej...widać tylko bardzo dużo IMHO sabotażu w naukach poczynionego przez bliżej nieokreślone osobniki na przestrzeni wieków. I to działa z wielką szkodą na wszystkie czujące istoty.

Proszę nie traktować tego jako offtop - sprostowanie musiało powstać. Dlaczego? NIE WIEM. Musiało bo musiało.

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
miluszka
ex Global Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: śr sie 04, 2004 15:27
Tradycja: buddyzm tybetański Kagju
Lokalizacja: Kraków

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: miluszka »

O matko! Wątek jest o humorze, przypominam. A na serio - według jakiej to tradycji można postawić znak równości pomiędzy stanem arhata a stanem buddy ? Zgadzam sie natomiast, ze arhat urzeczywistnił nieuwarunkowany stan, wyzwolenie z sanasary. Wyzwolenie - podkreślam
podroznik28
Posty: 315
Rejestracja: pn lut 20, 2012 10:27
Płeć: mężczyzna
Tradycja: -

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: podroznik28 »

miluszka pisze:O matko! Wątek jest o humorze, przypominam. A na serio - według jakiej to tradycji można postawić znak równości pomiędzy stanem arhata a stanem buddy ? Zgadzam sie natomiast, ze arhat urzeczywistnił nieuwarunkowany stan, wyzwolenie z sanasary. Wyzwolenie - podkreślam
No wyzwolenie Miluszko...ok. Nie kontynuuję już bo faktycznie wątek o humorze ale wcale taki offtop straszny nie powstał...bo opisywałem czym to się cechuje. I na tej podstawie potwierdzę: jak najbardziej mają bo czemu nie? To tak jak z filmami Holywoodzkimi..ludziom się wydaje, że jak ktoś jest Arahantem to będzie nadętym metafizycznym guru z kamienną twarzą :D Napiszę natomiast na priv zapytanie mam nadzieję, że odpowiesz.

Pozdrowienia
Awatar użytkownika
Asti
Posty: 795
Rejestracja: śr sie 25, 2010 09:20
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Hahayana
Lokalizacja: Łódź

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: Asti »

podroznik28 pisze:
miluszka pisze:O matko! Wątek jest o humorze, przypominam. A na serio - według jakiej to tradycji można postawić znak równości pomiędzy stanem arhata a stanem buddy ? Zgadzam sie natomiast, ze arhat urzeczywistnił nieuwarunkowany stan, wyzwolenie z sanasary. Wyzwolenie - podkreślam
No wyzwolenie Miluszko...ok. Nie kontynuuję już bo faktycznie wątek o humorze ale wcale taki offtop straszny nie powstał...bo opisywałem czym to się cechuje. I na tej podstawie potwierdzę: jak najbardziej mają bo czemu nie? To tak jak z filmami Holywoodzkimi..ludziom się wydaje, że jak ktoś jest Arahantem to będzie nadętym metafizycznym guru z kamienną twarzą :D Napiszę natomiast na priv zapytanie mam nadzieję, że odpowiesz.

Pozdrowienia
W moim odczuciu jednak powstał, bo twoja odpowiedź nijak się nie odnosiła do tematu. :)
Wykorzystałeś okazję żeby przedstawić swój punkt widzenia na inne tradycje i właściwie polemizować z samym sobą. Nie chcę być tu przesadnie uszczypliwy, ale w tej formie z dyskusji na forum robi się monolog - w dodatku mocno subiektywny i nacechowany przekonaniem o zrozumieniu innych systemów buddyjskich (czy też, jakichkolwiek). Nie chodzi tu tylko o pejoratywne określenia przewijające się tu i tam w różnych wątkach, ale też o iście misjonarską postawę w głoszeniu swojej prawdy. Na tym polega między innymi "zręczność" wypowiedzi, także w kontekście buddyjskim, że się wie ile, kiedy i komu mówić, tak żeby to przyniosło pożytek, a nie odstraszyło. Nie odbieram prawa do zabierania głosu, ale róbmy to w tonie, który uznaje możliwość popełnienia błędu w swojej interpretacji. Nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu. ;)

Pozdrawiam,
Asti.
Natychmiast porzuć chwytający umysł,
a wszystko stanie się po prostu sobą.
W istocie nic nie ginie ani nie trwa. - Hsin Hsin Ming
Awatar użytkownika
piotr
ex Global Moderator
Posty: 3569
Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: piotr »

miluszka pisze:O matko! Wątek jest o humorze, przypominam. A na serio - według jakiej to tradycji można postawić znak równości pomiędzy stanem arhata a stanem buddy ? Zgadzam sie natomiast, ze arhat urzeczywistnił nieuwarunkowany stan, wyzwolenie z sanasary. Wyzwolenie - podkreślam
Chyba wg żadnej. Natomiast wyzwolenie umysłu Buddhy i Arahata są identyczne wg Kanonu Pāḷi.
Awatar użytkownika
miluszka
ex Global Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: śr sie 04, 2004 15:27
Tradycja: buddyzm tybetański Kagju
Lokalizacja: Kraków

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: miluszka »

Piotrze, jakbyś wskazał, gdzie na ten temat poczytać to byłabym wdzięczna. Chętnie uzupełnię swoją wiedzę.
podroznik28
Posty: 315
Rejestracja: pn lut 20, 2012 10:27
Płeć: mężczyzna
Tradycja: -

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: podroznik28 »

Asti pisze:
podroznik28 pisze:
miluszka pisze:O matko! Wątek jest o humorze, przypominam. A na serio - według jakiej to tradycji można postawić znak równości pomiędzy stanem arhata a stanem buddy ? Zgadzam sie natomiast, ze arhat urzeczywistnił nieuwarunkowany stan, wyzwolenie z sanasary. Wyzwolenie - podkreślam
No wyzwolenie Miluszko...ok. Nie kontynuuję już bo faktycznie wątek o humorze ale wcale taki offtop straszny nie powstał...bo opisywałem czym to się cechuje. I na tej podstawie potwierdzę: jak najbardziej mają bo czemu nie? To tak jak z filmami Holywoodzkimi..ludziom się wydaje, że jak ktoś jest Arahantem to będzie nadętym metafizycznym guru z kamienną twarzą :D Napiszę natomiast na priv zapytanie mam nadzieję, że odpowiesz.

Pozdrowienia
W moim odczuciu jednak powstał, bo twoja odpowiedź nijak się nie odnosiła do tematu. :)
Wykorzystałeś okazję żeby przedstawić swój punkt widzenia na inne tradycje i właściwie polemizować z samym sobą. Nie chcę być tu przesadnie uszczypliwy, ale w tej formie z dyskusji na forum robi się monolog - w dodatku mocno subiektywny i nacechowany przekonaniem o zrozumieniu innych systemów buddyjskich (czy też, jakichkolwiek). Nie chodzi tu tylko o pejoratywne określenia przewijające się tu i tam w różnych wątkach, ale też o iście misjonarską postawę w głoszeniu swojej prawdy. Na tym polega między innymi "zręczność" wypowiedzi, także w kontekście buddyjskim, że się wie ile, kiedy i komu mówić, tak żeby to przyniosło pożytek, a nie odstraszyło. Nie odbieram prawa do zabierania głosu, ale róbmy to w tonie, który uznaje możliwość popełnienia błędu w swojej interpretacji. Nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu. ;)

Pozdrawiam,
Asti.
Hola hola jakie misjonarstwo znowu albo nadgorliwość. To takie patetyczne utarte spychologie gdy coś w niesmak idzie i w oczy kole. Nie będę tolerował spychania Arahantów do podrzędnej roli i łaskawie objaśniłem najlepiej jak potrafiłem o co chodzi. Jeśli się nie podoba to pamiętaj, że są moderatorzy - możesz zgłosić post. :)

Pozdr.
podroznik28
Posty: 315
Rejestracja: pn lut 20, 2012 10:27
Płeć: mężczyzna
Tradycja: -

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: podroznik28 »

miluszka pisze:Piotrze, jakbyś wskazał, gdzie na ten temat poczytać to byłabym wdzięczna. Chętnie uzupełnię swoją wiedzę.
Może coś tutaj znajdziesz: http://forum.medytacja.net/viewtopic.ph ... it=arahant i http://forum.medytacja.net/viewtopic.ph ... 742#p58290

Pozdr.
ikar
Posty: 1083
Rejestracja: pn lis 21, 2005 14:20
Tradycja: Theravada

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: ikar »

miluszka pisze:Piotrze, jakbyś wskazał, gdzie na ten temat poczytać to byłabym wdzięczna. Chętnie uzupełnię swoją wiedzę.
miluszka tego się nie da nigdzie wyczytać. Tu trzeba studiować Dhammę i aplikować ją w życiu. I z czasem ufność, rozumienie rosną. Wtedy nawet opisy stanu umysłu Arahata z Kanonu moją coraz to głębsze znaczenie. Bo bez tego, nie uwierzysz po prostu. Będąc ostatnio w klasztorze, Święte Księgi Theravady w bibliotece zajmowały prawie 2 wielkie szafy. Żeby dostać się do Dhatukathy, 3 Księgi Abhidhammy, potrzebowałem drabiny :ok:

Starsi w Komentarzach piszą a stanie Arahata. I nie jest to jedno miejsce a wiele.

Urzczywistnienie Buddhy a Arahata jest takie same. Oni zrozumieli Cierpienie i 4 Szlachetne Prawdy oraz całkowicie zakończyli cierpienie.

Natomiast Buddha ponadto ma wile innych cech. Zrozumiał znacznie więcej, jest to najdoskonalszy z Arahatów. Np. Arahatowie wykorzeni całkowicie kilesa, zanieczyszczenia mentalne, jednak wciaż nie wykorzenili zachowań (nie pamietam palijskiego terminu). Czyli ich zachowanie jest wciąż determinowane przez stare zachowania. Dhamma która nauczają jest również determinowana przez te stare zachowania. Np. Goenka (jeśli byłby arahatem) to wciąż może twierdzić ze jedyną drogą jest medytacja w taki czy inny sposób. Inny Arahat może twierdzić że to nie przez medytacje. Natomiast Buddha całkowicie wykorzenił zachowania, więc jego Dhamma jest czysta, niedeterminowana przez stare tendencje. Zobacz że Buddha nigdy nie nauczał medytacji, on nauczał czystej Dhammy. Są również inne właściwości buddhy, takie jak widzenie indywidualnych nagromadzeń każdego z ludzi, wiedza na temat przeszlych wcieleń itd. Dlatego też Buddha to najdoskonalszy z Arahatów. Natomiast Arahat i Buddha, osiągneli pełne wyzwolenie i zrozumieli 4 Szlachetne Prawdy. W therawdzie Arahaci dla nas to świętość. A Buddha to nasz największy nauczyciel.

Pozdrawiam
ikar
"Chcemy iść łatwą drogą, ale jeżeli nie ma cierpienia, to nie ma mądrości. By dojrzeć do mądrości, musisz na swojej ścieżce naprawdę załamać się i zapłakać co najmniej trzy razy" Ajahn Chah
Awatar użytkownika
miluszka
ex Global Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: śr sie 04, 2004 15:27
Tradycja: buddyzm tybetański Kagju
Lokalizacja: Kraków

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: miluszka »

Nie zamierzam dezawuować arhatów. Natomiast zwracam uwagę,że pisałam o stanie wyzwolenia, który jest urzeczywistniany przez arhatów i który to powinien według mnie wpłynąć na ich poczucie humoru. Także w mahajanie uważa się osiągniecia arhatów za wspaniałe i równe bodhisattwom najwyższych poziomów ( tzw czystych poziomów). I to, Podróżniku, potwierdza także post Ikara, o ile jest zgodny z wykładnia Therawady ( ja tego nie mogę osądzić, bo się na tym nie znam)
Zrozumiał znacznie więcej, jest to najdoskonalszy z Arahatów. Np. Arahatowie wykorzeni całkowicie kilesa, zanieczyszczenia mentalne, jednak wciaż nie wykorzenili zachowań (nie pamietam palijskiego terminu). Czyli ich zachowanie jest wciąż determinowane przez stare zachowania. Dhamma która nauczają jest również determinowana przez te stare zachowania. Np. Goenka (jeśli byłby arahatem) to wciąż może twierdzić ze jedyną drogą jest medytacja w taki czy inny sposób. Inny Arahat może twierdzić że to nie przez medytacje. Natomiast Buddha całkowicie wykorzenił zachowania, więc jego Dhamma jest czysta, niedeterminowana przez stare tendencje.
I dziękuje Ikarowi za przypomnienie ;) :
Tu trzeba studiować Dhammę i aplikować ją w życiu
Staram się - od juz prawie trzydziestu lat. Niestety nie jestem pewna z jakim skutkiem.
Awatar użytkownika
Asti
Posty: 795
Rejestracja: śr sie 25, 2010 09:20
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Hahayana
Lokalizacja: Łódź

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: Asti »

podroznik28 pisze:
Asti pisze:
podroznik28 pisze:
miluszka pisze:O matko! Wątek jest o humorze, przypominam. A na serio - według jakiej to tradycji można postawić znak równości pomiędzy stanem arhata a stanem buddy ? Zgadzam sie natomiast, ze arhat urzeczywistnił nieuwarunkowany stan, wyzwolenie z sanasary. Wyzwolenie - podkreślam
No wyzwolenie Miluszko...ok. Nie kontynuuję już bo faktycznie wątek o humorze ale wcale taki offtop straszny nie powstał...bo opisywałem czym to się cechuje. I na tej podstawie potwierdzę: jak najbardziej mają bo czemu nie? To tak jak z filmami Holywoodzkimi..ludziom się wydaje, że jak ktoś jest Arahantem to będzie nadętym metafizycznym guru z kamienną twarzą :D Napiszę natomiast na priv zapytanie mam nadzieję, że odpowiesz.

Pozdrowienia
W moim odczuciu jednak powstał, bo twoja odpowiedź nijak się nie odnosiła do tematu. :)
Wykorzystałeś okazję żeby przedstawić swój punkt widzenia na inne tradycje i właściwie polemizować z samym sobą. Nie chcę być tu przesadnie uszczypliwy, ale w tej formie z dyskusji na forum robi się monolog - w dodatku mocno subiektywny i nacechowany przekonaniem o zrozumieniu innych systemów buddyjskich (czy też, jakichkolwiek). Nie chodzi tu tylko o pejoratywne określenia przewijające się tu i tam w różnych wątkach, ale też o iście misjonarską postawę w głoszeniu swojej prawdy. Na tym polega między innymi "zręczność" wypowiedzi, także w kontekście buddyjskim, że się wie ile, kiedy i komu mówić, tak żeby to przyniosło pożytek, a nie odstraszyło. Nie odbieram prawa do zabierania głosu, ale róbmy to w tonie, który uznaje możliwość popełnienia błędu w swojej interpretacji. Nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu. ;)

Pozdrawiam,
Asti.
Hola hola jakie misjonarstwo znowu albo nadgorliwość. To takie patetyczne utarte spychologie gdy coś w niesmak idzie i w oczy kole. Nie będę tolerował spychania Arahantów do podrzędnej roli i łaskawie objaśniłem najlepiej jak potrafiłem o co chodzi. Jeśli się nie podoba to pamiętaj, że są moderatorzy - możesz zgłosić post. :)

Pozdr.
Po pierwsze, absolutnie moim zamiarem nie jest spychanie arhatów do podrzędnej roli i nie wiem z czego to wyczytałeś ;)
Po drugie - twoja własna tradycja uważa, że stan Buddy jest inny, wyższy, od stanu Arhata, o czym właśnie rozmawiamy.
Po trzecie wreszcie - ja tylko proszę, żebyś się przyjrzał swoim postom i tonowi wypowiedzi. Ja tam widzę neoficki zapał i niestety sporo oceniania. Jest też masa dobrych intencji. Zresztą wiesz, jak sprawy z mojej strony wyglądają, bo rozmawialiśmy - po prostu pewien sposób wypowiadania się uważam za niezbyt stosowny, czy to na forum, czy to w realu. Myślę, że inni na ten ton wypowiedzi też nie najlepiej reagują, choć czasem masz mądre rzeczy do przekazania.
Natychmiast porzuć chwytający umysł,
a wszystko stanie się po prostu sobą.
W istocie nic nie ginie ani nie trwa. - Hsin Hsin Ming
Awatar użytkownika
Har-Dao
Global Moderator
Posty: 3162
Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dhamma-Vinaya
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: Har-Dao »

czołem

Ależ jest w kanonie mnóstwo cytatów na to, że Buddha jest arhatem. Na przykład Bahiya Sutta
"There is, Bahiya, in a far country a town called Savatthi. There the Lord now lives who is the Arahant, the Fully Enlightened One. That Lord, Bahiya, is indeed an arahant and he teaches Dhamma for the realization of arahatship."
Arhat to słowo sugerujące stan całkowitego wygaszenia, przejścia "przez" Nibbanę. Pytanie czy arhat jest Buddhą - nie. Czy Buddha jest arhatem - tak. To chyba też proste. Arhat naucza Dhammy Buddhy, więc przebudził się zgodnie z instrukcjami Buddhy (Savakabuddha). Gdyby Buddha nie przyszedł na świat, nie byłoby Dhammy, więc ewentualnie ci, którzy się sami wyzwolili (potencjalni arhaci) mieliby dwie opcje - stanie się Buddhą lub Paccekabuddhą - w zależności ich zdolności do nauczania Dhammy (drugi rodzaj przebudzenia jest taki sam jak pierwszy, z tą różnicą, że nie ma się zdolności by to konkretnie wyłożyć światu).

Jest sutta, która mówi, że Buddha i Arahaci są tacy sami pod względem Buddha Sutta
"So what difference, what distinction, what distinguishing factor is there between one rightly self-awakened and a monk discernment-released?"

(...)

The Blessed One said, "The Tathagata — the worthy one, the rightly self-awakened one — is the one who gives rise to the path (previously) unarisen, who engenders the path (previously) unengendered, who points out the path (previously) not pointed out. He knows the path, is expert in the path, is adept at the path. And his disciples now keep following the path and afterwards become endowed with the path.
Innymi słowy Buddha ma nieco więcej zdolności (choćby potrafi nauczać, choć arahaci też potrafią, Buddha potrafi mieć zdolności, choć niektórzy arahaci też je mają :))

Co do tego, czy arahaci maja jakieś zabrudzenia czy coś podobnego - tu są kontrowersje. To znaczy arahat może potencjalnie zostać skuszony (stąd jedno z samobójstw arahata, na które Buddha niejako zezwolił), ale imho sam Buddha też nie jest stanem permanentnym, ponieważ po oświeceniu przychodził do niego Mara. IMHO Mara ten to nie był jakiś bóg (kanonicznie jest to Mara jako jedna z istot niebiańskich) ale właśnie potencjalny, psychologiczny wróg. Wiec tutaj też Budda i arahaci maja podobnie - są ludźmi z krwi i kości i ich stan świętości musi być nieustannie odnawiany i muszą być bardzo uważni. Ale to moje zdanie, sprzeczne z kanonicznym nieco.

@ ikar - czy z tym zachowaniem chodziło ci o kiriya? Chyba nie? Kiriya to czynność jaką wykonuje arahat, w przeciwieństwie do kammy, którą wykonuje puthujana. BTW - Goenka arhatem? Nieee, kanonicznie nie mógłby nim być...

metta&peace
H-D
Awatar użytkownika
miluszka
ex Global Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: śr sie 04, 2004 15:27
Tradycja: buddyzm tybetański Kagju
Lokalizacja: Kraków

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: miluszka »

Robi sie off top - moze ktoryś z moderatorów therawady go wydzieli?
sam Buddha też nie jest stanem permanentnym, ponieważ po oświeceniu przychodził do niego Mara.
Har Dao - to dla mnie interesujące stwierdzenie i chcę być pewna, że dobrze rozumiem pogląd therawady na te kwestię. W mojej tradycji akcentuje się, że stan buddy - symbolizowany przez osobę Buddy jest jedynym ostatecznym schronieniem, gdyż jest trwały, niezmienny itd itp. czy mam to rozumieć, że stan Buddy może według was podlegać zmianie?
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

Har-Dao pisze:Wiec tutaj też Budda i arahaci maja podobnie - są ludźmi z krwi i kości i ich stan świętości musi być nieustannie odnawiany i muszą być bardzo uważni. Ale to moje zdanie, sprzeczne z kanonicznym nieco.
Na śp e-sandze za takie jedno zdanie z hukiem banowali ;) (casus pewnego nauczyciela zen - Nonina) Tak piszę, dla tych, co nas oskarżają o fundamentalizm ;)
Awatar użytkownika
Asti
Posty: 795
Rejestracja: śr sie 25, 2010 09:20
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Hahayana
Lokalizacja: Łódź

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: Asti »

Wiec tutaj też Budda i arahaci maja podobnie - są ludźmi z krwi i kości i ich stan świętości musi być nieustannie odnawiany i muszą być bardzo uważni. Ale to moje zdanie, sprzeczne z kanonicznym nieco.
Tu twoje zdanie jest zdecydowanie bliższe takim nurtom jak dzogczen czy zen, na tyle, na ile rzecz jasna zrozumiałem podejścia tych tradycji do stanu umysłu tożsamego z oświeceniem. :)
Stąd ta słynna przypowieść w Zen:
Mistrz Zen Song Am Eon, kiedy osiągnął oświecenie, udał się w góry, dookoła nie było nikogo, był zupełnie sam, a jednak codziennie rano wychodził przed pustelnię i wołał do siebie: "Mistrzu!". I odpowiadał sobie: "Tak?". Musisz utrzymywać czysty umysł!" "Tak!!". "Nie daj się zwieść nikomu, żadnego dnia, o żadnej porze, Tak!, tak!"
Har-Dao - czy dobrze zrozumiałem? Chodzi o to, że Budda jest arhatem ale i czymś więcej? Też osobiście spotkałem się z takim wytłumaczeniem jakie podał ikar - że Budda dodatkowo wykorzenił wszystkie nawyki. Możesz powiedzieć coś szerzej na temat tego, czemu jest to kontrowersyjny pogląd?
Natychmiast porzuć chwytający umysł,
a wszystko stanie się po prostu sobą.
W istocie nic nie ginie ani nie trwa. - Hsin Hsin Ming
podroznik28
Posty: 315
Rejestracja: pn lut 20, 2012 10:27
Płeć: mężczyzna
Tradycja: -

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: podroznik28 »

Asti pisze: Po pierwsze, absolutnie moim zamiarem nie jest spychanie arhatów do podrzędnej roli i nie wiem z czego to wyczytałeś ;)
Po drugie - twoja własna tradycja uważa, że stan Buddy jest inny, wyższy, od stanu Arhata, o czym właśnie rozmawiamy.
Po trzecie wreszcie - ja tylko proszę, żebyś się przyjrzał swoim postom i tonowi wypowiedzi. Ja tam widzę neoficki zapał i niestety sporo oceniania. Jest też masa dobrych intencji. Zresztą wiesz, jak sprawy z mojej strony wyglądają, bo rozmawialiśmy - po prostu pewien sposób wypowiadania się uważam za niezbyt stosowny, czy to na forum, czy to w realu. Myślę, że inni na ten ton wypowiedzi też nie najlepiej reagują, choć czasem masz mądre rzeczy do przekazania.
1. OK fajnie - tak to odebrałem (z powodu innych wątków i materiałów w sieci gdzie jasno nadają podrzędną rolę z powodu...Hinayany zapewne).
2. Tak - być może tak ale zależy w jakim kontekście. Tylko, że ten kontekst różni się a Mahajana ma inny kontekst, który sugerowałby podrzędność.
3. To, że widzisz neoficki zapał i ocenianie to tylko Twoja percepcja. Ja mam taki styl wypowiedzi - co dało się zauważyć wcześniej. Oceniam wprost proporcjonalnie do tego jak się ocenia ze strony Mahajany. Poza tym to jest pewne skrzywienie tekstami patriarchów którzy lubili jechać różne sprawy otwarcie - nadal czytam ich - może stąd taki ton. Postaram się pisać bardziej neutralnie.

Tak więc Asti...dzięki. Spróbuję to zmienić. Jedyny zapał jaki mam to chęć pomocy innym...co z tym zrobię dalej nie wiem jeszcze.
ikar pisze: Np. Arahatowie wykorzeni całkowicie kilesa, zanieczyszczenia mentalne, jednak wciaż nie wykorzenili zachowań (nie pamietam palijskiego terminu). Czyli ich zachowanie jest wciąż determinowane przez stare zachowania. Dhamma która nauczają jest również determinowana przez te stare zachowania. Np. Goenka (jeśli byłby arahatem) to wciąż może twierdzić ze jedyną drogą jest medytacja w taki czy inny sposób. Inny Arahat może twierdzić że to nie przez medytacje. Natomiast Buddha całkowicie wykorzenił zachowania, więc jego Dhamma jest czysta, niedeterminowana przez stare tendencje. Zobacz że Buddha nigdy nie nauczał medytacji, on nauczał czystej Dhammy. Są również inne właściwości buddhy, takie jak widzenie indywidualnych nagromadzeń każdego z ludzi, wiedza na temat przeszlych wcieleń itd. Dlatego też Buddha to najdoskonalszy z Arahatów. Natomiast Arahat i Buddha, osiągneli pełne wyzwolenie i zrozumieli 4 Szlachetne Prawdy. W therawdzie Arahaci dla nas to świętość. A Buddha to nasz największy nauczyciel.

Pozdrawiam
ikar
Te determinacje wynikłe ze starych zachowań dotyczą: sawupadisesa-nibbana. Przed tym jak jeszcze nie był Arahantem, Bodhisatta cechował się pańc'upadanakkhanda. U Arahanta jest natomiast: pańcakhandha - te składniki osobowości - przyjmując, że jest człowiekiem - to fakt, że zostaje pańcakhandha jest oczywiste. Arahant rozprawił się z Upadana.

Tak jak Ikar napisał - Budda to najdoskonalszy z Arahantów - ale Arahant i Buddha osiągnęli pełne wyzwolenie i zrozumieli 4 Szlachetne Prawdy...nic więcej nie ma do zrobienia.

Ale w Mahajanie jest Apratisthita Nirvana - tak jak napisał Har-Dao: " "nietrwałe aktywne zgasnięcie" - tutaj wyzwolony rezygnuje z całkowitego zgasnięcia i wyłączenia sie z kręgu wcieleń, jednak nie jest zwiazany z samsarą - innymi słowy bodhisattva."

Ok idę dalej bo wiele postów napisano a wątek zrobił się ciekawy - i powinien być wydzielony do osobnego tematu. Coś czuję, że tu można sporo istotnych rzeczy ustalić i obie tradycje znajdą konsensus - co jest szalenie ważne i wszyscy na tym skorzystają.

Har-Dao pisze: Arhat to słowo sugerujące stan całkowitego wygaszenia, przejścia "przez" Nibbanę. Pytanie czy arhat jest Buddhą - nie. Czy Buddha jest arhatem - tak. To chyba też proste. Arhat naucza Dhammy Buddhy, więc przebudził się zgodnie z instrukcjami Buddhy (Savakabuddha). Gdyby Buddha nie przyszedł na świat, nie byłoby Dhammy, więc ewentualnie ci, którzy się sami wyzwolili (potencjalni arhaci) mieliby dwie opcje - stanie się Buddhą lub Paccekabuddhą - w zależności ich zdolności do nauczania Dhammy (drugi rodzaj przebudzenia jest taki sam jak pierwszy, z tą różnicą, że nie ma się zdolności by to konkretnie wyłożyć światu).

Jest sutta, która mówi, że Buddha i Arahaci są tacy sami pod względem Buddha Sutta

Innymi słowy Buddha ma nieco więcej zdolności (choćby potrafi nauczać, choć arahaci też potrafią, Buddha potrafi mieć zdolności, choć niektórzy arahaci też je mają :))

Co do tego, czy arahaci maja jakieś zabrudzenia czy coś podobnego - tu są kontrowersje. To znaczy arahat może potencjalnie zostać skuszony (stąd jedno z samobójstw arahata, na które Buddha niejako zezwolił), ale imho sam Buddha też nie jest stanem permanentnym, ponieważ po oświeceniu przychodził do niego Mara. IMHO Mara ten to nie był jakiś bóg (kanonicznie jest to Mara jako jedna z istot niebiańskich) ale właśnie potencjalny, psychologiczny wróg. Wiec tutaj też Budda i arahaci maja podobnie - są ludźmi z krwi i kości i ich stan świętości musi być nieustannie odnawiany i muszą być bardzo uważni. Ale to moje zdanie, sprzeczne z kanonicznym nieco.

Tak więc z pierwszej kwestii powyższego cytatu mamy: Arahant nie jest Buddhą, Buddha jest Arahantem. Dlatego, że Arahant przebudził się dzięki naukom Buddhy za to Buddha sam to osiągnął więc jest Buddha ale też Arahantem. Po prostu kwestia tego kto zaczął nauczać i kto od kogo te nauki pobiera.

Dalej Har-Dao wspomniał o czymś na co zareagowano np. tak:
Asti pisze:Har-Dao - czy dobrze zrozumiałem? Chodzi o to, że Budda jest arhatem ale i czymś więcej? Też osobiście spotkałem się z takim wytłumaczeniem jakie podał ikar - że Budda dodatkowo wykorzenił wszystkie nawyki. Możesz powiedzieć coś szerzej na temat tego, czemu jest to kontrowersyjny pogląd?
To ja sprostuję ... nie jest czymś więcej - jedyna różnica to tak jak wyżej: ktoś urzeczywistnił pełne wyzwolenie i można powiedzieć, że to Arahant. Ale zrobił to korzystając z nauk Buddhy. A Buddha sam to osiągnął. Tak więc Asti nie wiem do czego zmierzasz ale tak jak jest w Mahajanie zgodnie ze ścieżką Bodhisattwy...załóżmy, że Bodhisattwa pomógł wyzwolić się (wszystkim czującym istotom) i...przechodzi do Nirwany - wtedy można go określić Arahantem - nie Buddhą ponieważ wcześniej był uczniem Buddhy. A skoro Buddha jest Arahantem także, to zrealizowanie stanu buddhy oznacza nie stanie się Buddhą ale Arahantem właśnie.

W Mahajanie jest powiedziane, że aby zrealizować stan buddy należy najpierw nie wiadomo ile czasu poświęcić się pomocy wszystkim czującym istotom - ale gdyby przyjąć tok logiczny z powyższego akapitu (a o to chodzi) to ideał bodhisattwy jest niezasadny. Można TU I TERAZ wygasić całkowicie to co należy wygasić. I gdy ktoś tu i teraz wygasi, u takiego Arahanta jest pańcakhandha - może nauczać póki ciało nie ulegnie rozpadowi. Bo gdy ulegnie rozpadowi to Arahant będzie nie do odnalezienia. Z resztą po wygaszeniu jest nie do znalezienia pomimo, że się śmieje, naucza itd. - bo jest tylko pańcakhandha a nie pańc'upadanakkhandha. To Upadana w procesie W/P powoduje, że przeciętniak jest - do odnalezienia. I ten ktoś z Upadana może ślubować i iść ścieżką Bodhisattwy ale po co tak wydłużać drogę do celu? Intencja wyzwalania istot i czynienie tego może pomóc w zakresie gromadzenia pozytywnej kammy i z cyklu na cykl ten KTOŚ liczy na lepsze warunki do praktyki. Gdyby tak tu i teraz rozerwać Upadana, przejrzeć czym się jest po Prawdzie to przestaje się być KTOSIEM i nic już nie ma do zrobienia.

I dalej:
Har-Dao pisze: Co do tego, czy arahaci maja jakieś zabrudzenia czy coś podobnego - tu są kontrowersje. To znaczy arahat może potencjalnie zostać skuszony (stąd jedno z samobójstw arahata, na które Buddha niejako zezwolił), ale imho sam Buddha też nie jest stanem permanentnym, ponieważ po oświeceniu przychodził do niego Mara. IMHO Mara ten to nie był jakiś bóg (kanonicznie jest to Mara jako jedna z istot niebiańskich) ale właśnie potencjalny, psychologiczny wróg. Wiec tutaj też Budda i arahaci maja podobnie - są ludźmi z krwi i kości i ich stan świętości musi być nieustannie odnawiany i muszą być bardzo uważni. Ale to moje zdanie, sprzeczne z kanonicznym nieco.
Tutaj jest o tym jaka ścieżka potencjalnie jest do przebycia: http://sasana.wikidot.com/ariya-puggala

No nie wiem czy na pewno dobrze zrozumieliście Har-Dao. Arahant jest czysty ale z tym Marą chodzi o sawupadisesa-nibbana - jak napisał Ikar:
ikar pisze: Np. Arahatowie wykorzeni całkowicie kilesa, zanieczyszczenia mentalne, jednak wciaż nie wykorzenili zachowań (nie pamietam palijskiego terminu). Czyli ich zachowanie jest wciąż determinowane przez stare zachowania. Dhamma która nauczają jest również determinowana przez te stare zachowania.
Nadal podlegają Kammie ale nie generują nowej bo wykorzenili całkowicie Niewiedzę. Zachowanie jest determinowane przez stare zachowania - no bo czynnik determinujący wychodzi z pańckhandha - to naturalne przecież. Ale to nie czyni ich nieczystymi i właśnie to jest potencjalny, psychologiczny wróg. Muszą być uważni bo podlegają jeszcze 5 agregatom choć nie ma już UTRZYMYWANIA. Chociaż nic im nie grozi...i nie świadczy to o jakimś nietrwałym stanie...po wykorzenieniu Niewiedzy nie da się znów popaść w Niewiedzę. Tu chodzi tylko o Khandhy którym podlegają jako obiekty cielesne posiadające organ mózgu. Przytoczyłbym (ale już nie mam czasu) Sutty w których są przedstawione sytuacje jak Gotama po oświeceniu musiał być uważny np. ktoś na niego chciał zrzucić głaz z góry...no musiał być uważny bo nauczał. Co miał zrobić - zakończyć żywot ciała? Po co? Trwał spontanicznie i robił to co robił. Albo te zarzuty do niego, że po co siada do medytacji skoro jest Buddhą...

I pytanie (pytam z pokorą bo na prawdę chcę wiedzieć): po co miałbym ślubować wybawienie wszystkich istot i zrezygnować z poznania prawdy czym jestem w rzeczy samej skoro można to zrobić w ciągu jednej egzystencji? Trochę nielogiczna jest ścieżka Bodhisattwy bo widać tu rozbieżności w pojmowaniu czym jest Nibbana. Jeśli jakiś ZENek rozerwie pańc'upadanakkhandha to nic nie będzie miał do zrobienia więcej. Oto Nibbana...puszczenie wyobrażenia osobowości, JA i wszystkie implikacje jakie z tego wynikają. Jeśli jakiś Bodhisattwa w końcu pojmie o co lotto to nie ma szans żeby nie złamać ślubowania...po prostu jeśli Upadana zaniknie to nie kiwnie palcem żeby realizować ślubowanie. BO SIĘ TECHNICZNIE NIE DA kochani! Nie da się. Projektujemy intencje altruistyczne z poziomu ułudy JA. Jeśli ułuda zostaje wykorzeniona to pozostaje Takość - intencje technicznie nie mają szans trwać. I to jest piękne. IMHO bardziej logiczne byłoby takie ślubowanie: ślubuję pomagać wszelkim czującym istotom w wyzwoleniu się dopóki nie "powrócę do domu". O takie coś mogę ślubować bo jest logiczne i wszystko się zgadza. Wtedy taki Bodhisattwa nie łamie swojego ślubowania...bo jeśli Przejrzy to technicznie nie da się pragnąć wyzwolenia innych bo już pragnienia nie ma. Pragnienie wychodzi z Upadany. Ślubowałem takie coś. Jestem Bodhisatta (z perspektywy wyobrażenia osobowości) pomimo, że widzę ten zabawny proces generowania osobowości...stąd też pomoc przy Sasanie...niech pozostanie jak to ateiści mówią: jakiś ślad po mnie w postaci tekstu pisanego. Może choć jedna osoba skorzysta - to nie będzie to zmarnowany czas. Nieśmiertelnym można pozostać tylko w pamięci narodów (jeśli coś się czyni) i w żaden inny sposób. Może o to chodzi z emanacjami Buddów i wcale to nie oznacza Eternalizmu (choć wielu z powodu Attavadizmu błędnie pojmuje emanacje Buddy sądząc, że Budda gdzieś tam jest i emanuje :))?

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
Asti
Posty: 795
Rejestracja: śr sie 25, 2010 09:20
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Hahayana
Lokalizacja: Łódź

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: Asti »

Oceniam wprost proporcjonalnie do tego jak się ocenia ze strony Mahajany. Poza tym to jest pewne skrzywienie tekstami patriarchów którzy lubili jechać różne sprawy otwarcie - nadal czytam ich - może stąd taki ton. Postaram się pisać bardziej neutralnie.
Odbijanie w ten sposób piłeczki na pewno nie przyniesie porozumienia, a jedynie zaogni spór. Wątpię też, aby imitowanie stylu patriarchów na forum przyniosło pozytywne skutki. Myślę, że dlatego właśnie pozwalali oni sobie na tak ostre wypowiedzi, że mieli wgląd, co w danej sytuacji przyniesie najlepszy efekt. Dlatego właśnie odwołałem się do nauczania Buddy o zręcznym wypowiadaniu się - poczytaj o tym. :)
To ja sprostuję ... nie jest czymś więcej - jedyna różnica to tak jak wyżej: ktoś urzeczywistnił pełne wyzwolenie i można powiedzieć, że to Arahant. Ale zrobił to korzystając z nauk Buddhy. A Buddha sam to osiągnął. Tak więc Asti nie wiem do czego zmierzasz ale tak jak jest w Mahajanie zgodnie ze ścieżką Bodhisattwy...załóżmy, że Bodhisattwa pomógł wyzwolić się (wszystkim czującym istotom) i...przechodzi do Nirwany - wtedy można go określić Arahantem - nie Buddhą ponieważ wcześniej był uczniem Buddhy. A skoro Buddha jest Arahantem także, to zrealizowanie stanu buddhy oznacza nie stanie się Buddhą ale Arahantem właśnie.
Z wypowiedzi ikara wynikało nieco co innego i do tego się odwołałem. Do niczego nie zmierzam póki co, poza wyjaśnieniem sobie różnic pomiędzy arhatem i buddą. ;)
Zacznę do tego, że ocenianie innych tradycji przez pryzmat własnej jest z góry skazane na niepowodzenie. Nie da się w ten sposób dojść do porozumienia w tej kwestii. Między innymi dlatego, że w mahajanie, tak jak mówiłeś, uznaje się stan arhata za niższy od stanu Buddy. Dlatego też, jeśli chcemy dojść do konsensusu, musimy dokładnie wyjaśnić sobie te terminy i wyjść poza wąskie spektrum tradycyjnych interpretacji.
W Mahajanie jest powiedziane, że aby zrealizować stan buddy należy najpierw nie wiadomo ile czasu poświęcić się pomocy wszystkim czującym istotom - ale gdyby przyjąć tok logiczny z powyższego akapitu (a o to chodzi) to ideał bodhisattwy jest niezasadny. Można TU I TERAZ wygasić całkowicie to co należy wygasić. I gdy ktoś tu i teraz wygasi, u takiego Arahanta jest pańcakhandha - może nauczać póki ciało nie ulegnie rozpadowi. Bo gdy ulegnie rozpadowi to Arahant będzie nie do odnalezienia. Z resztą po wygaszeniu jest nie do znalezienia pomimo, że się śmieje, naucza itd. - bo jest tylko pańcakhandha a nie pańc'upadanakkhandha. To Upadana w procesie W/P powoduje, że przeciętniak jest - do odnalezienia. I ten ktoś z Upadana może ślubować i iść ścieżką Bodhisattwy ale po co tak wydłużać drogę do celu? Intencja wyzwalania istot i czynienie tego może pomóc w zakresie gromadzenia pozytywnej kammy i z cyklu na cykl ten KTOŚ liczy na lepsze warunki do praktyki. Gdyby tak tu i teraz rozerwać Upadana, przejrzeć czym się jest po Prawdzie to przestaje się być KTOSIEM i nic już nie ma do zrobienia.
Po pierwsze, jaki przeciętniak?
Po drugie - nie bardzo rozumiem, mógłbyś wytłumaczyć o co ci chodzi z tą niezasadnością ideału bodhisattwy? Mocno niejasne to dla mnie.
Po trzecie - myślę, że najlepiej będzie, jeśli ograniczysz się do objaśniania jak sprawy się mają w ramach twojej własnej tradycji, zamiast ciągłego kontrastowania tych nauk z oceną rzekomo zrozumianego przez ciebie nauczania mahajany (twoja interpretacja Sutry Serca jasno dla mnie pokazała, że nie bardzo rozumiesz w czym rzecz). Jeśli czegoś się nie rozumie, to nie powinno się tego krytykować - za to nauki theravady nie stracą na wartości, jeśli przestaniesz je stale ukazywać w towarzystwie złej, zwodzącej lud mahajany :D Chyba, że to twoja misja, ale w takim wypadku mój tekst o misjonarskim podejściu byłby jak najbardziej na miejscu. Tymczasem ja wolałbym właśnie zająć się przybliżaniem sobie tych dwóch tradycji, ukazywaniem podobieństw i różnic, a nie, dajmy na to, kłóceniem się, kto ma rację ;)

PS. Lubię wyliczanki, a co. :peace:
Natychmiast porzuć chwytający umysł,
a wszystko stanie się po prostu sobą.
W istocie nic nie ginie ani nie trwa. - Hsin Hsin Ming
podroznik28
Posty: 315
Rejestracja: pn lut 20, 2012 10:27
Płeć: mężczyzna
Tradycja: -

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: podroznik28 »

Asti pisze: Po drugie - nie bardzo rozumiem, mógłbyś wytłumaczyć o co ci chodzi z tą niezasadnością ideału bodhisattwy? Mocno niejasne to dla mnie.
I znowu Asti uważasz, że atakuję. Mówię: nie. Staram się wbrew temu co Ci się wydaje zrozumieć Mahajanę i wyjść poza podziały na tradycje. Co do niezasadności ideału Bodhisattwy nie potrafię tego jaśniej opisać.

Ja zadam jedno pytanie tylko: Arahant wstrzymał osobowość dlatego określa się kogoś takiego Arahantem. Możesz mi powiedzieć w kontekście tego:
Asti pisze: Między innymi dlatego, że w mahajanie, tak jak mówiłeś, uznaje się stan arhata za niższy od stanu Buddy.
Co jeszcze chciałbyś uzyskać więcej ponad wstrzymanie osobowości?
Asti pisze: Dlatego też, jeśli chcemy dojść do konsensusu, musimy dokładnie wyjaśnić sobie te terminy i wyjść poza wąskie spektrum tradycyjnych interpretacji.
Właśnie próbowałem wyjaśnić dokładnie te terminy. Mój poziom inteligencji jest ograniczony i nie jestem w stanie jaśniej napisać o co chodziło. I wg mnie kluczowe jest pytanie które zadałem wyżej...bo objaśnianie sobie terminów tak syntetycznie bez odpowiedzi na to pytanie nic nie da.

PS. I wcale Ikarowi nie chodziło o coś innego. Sorry, że odbieram nadzieję na potwierdzenie niższości stanu Arahanta od stanu Buddhy ale nie zrozumiałeś tego celowo bo to właśnie tylko o to chodziło ;)
PS2. Wierz na słowo, że nie mam złych intencji to jest tylko Twój awersyjny odbiór. Może wtedy gdy pozbędziesz się przeświadczenia nie będziesz za każdym razem pisał, że krytykuję Mahajanę. Nie - ja próbuję ją zrozumieć i nie mówię w stylu: nie bo nie, tylko przedstawiam argumenty do których niestety nie odniosłeś się - właśnie z powodu tego poczucia, że coś krytykuję a z całego serca staram się wytłumaczyć te terminy i pójść dalej.
PS3. Do reszty wybacz nie odniosę się ponieważ na prawdę - odpowiedź na to jest we wcześniejszym poście. To istotny wątek. Jak będziesz się tak czepiał to nie sposób wybrnąć z szczegółowych wytyków. Np. "przeciętniak" - czy to aż tak istotne, że muszę odpowiadać? Chodziło o Attavadina.
ikar
Posty: 1083
Rejestracja: pn lis 21, 2005 14:20
Tradycja: Theravada

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: ikar »

hej Har-Dao,
Har-Dao pisze:@ ikar - czy z tym zachowaniem chodziło ci o kiriya? Chyba nie? Kiriya to czynność jaką wykonuje arahat, w przeciwieństwie do kammy, którą wykonuje puthujana.
Nie. Chodziło mi o vasana, czyli "zachowania" , "stare tendencje", które same w sobie nie mają nic wspólnego z kilesa(zanieczyszczeniami mentalnymi). To jest po prostu coś takiego: jeśli Goenka nauczył się specyficznej techniki medytacji, przesuwanie uwagi od głowy do stop, i (przypuśćmy) stał się on Arahatem i jak myślisz czego on zacznie nauczać innych? Właśnie tej techniki. Drugi z kolei nauczyciel, również arahat, doszedł do tego wszystkiego poprzez obserwacje 4 satipatthana, (nie tylko odczuć w ciele) i również będąc Arahatem i nauczając Dhammy innych, będzie on nauczał właśnie tej techniki. I Ci Arahaci się nawet mogą spierać potem, że to nie jest poprawne co ten drugi robi bo to co on robi to jest właściwe. I w tym nie ma żadnego zła, czy złości, oni oboje mają wyzwolone pełne współczucia umysły. Ale właśnie to co zostaje, to vasana, 'zachowanie', 'nawyki'.
Natomiast Buddha wykorzenił nawet je. Dlatego Dhamma Buddy będzie doskonała i zawsze najczystsza, ponieważ Buddha wykorzenił, jakiekolwiek nawyki, vasana, i on może widzieć Ścieżkę doskonale. Może się uśmiechnąć jak te vasana, nawyki, się manifestują u Arahatów, choć są oni w pełni wyzwoleni.
BTW - Goenka arhatem? Nieee, kanonicznie nie mógłby nim być...
No ja osobiście również uważam, iż Genka nie jest oświecony.
Możesz powiedzieć o tych kanonicznym wykluczeniu?

Pozdrawiam
ikar
"Chcemy iść łatwą drogą, ale jeżeli nie ma cierpienia, to nie ma mądrości. By dojrzeć do mądrości, musisz na swojej ścieżce naprawdę załamać się i zapłakać co najmniej trzy razy" Ajahn Chah
Awatar użytkownika
Asti
Posty: 795
Rejestracja: śr sie 25, 2010 09:20
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Hahayana
Lokalizacja: Łódź

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: Asti »

Podróżnik28 - wbrew temu co się tobie wydaje, mógłbym podać Ci parę przykładów, w których w moim odczuciu jedynie zaogniałeś spór. Poprzez kontrastowanie właściwego nauczania starszych z mahajaną, czy chociażby poprzez dość kolokwialne i nieprzyjemne zwroty. Koronnym przykładem dla mnie jest odniesienie do sutry serca na twojej stronie, ale to są powiedzmy, sprawy poza-forumowe. We wcześniejszej dyskusji ze mną też czasami trafiałeś jak kulą w płot, bo ostatecznie okazało się że rozumiem sprawy które mi tłumaczysz i zła mahajana wcale mnie tak nie zwiodła. ;)

Problem leży w moim odczuciu w nazewnictwie. To jest w Zen też uważa się za ostateczny krok sytuację, w której umysłu Patriarchy nie można już "nigdzie znaleźć" co by się pokrywało z tym, co ty uznajesz za stan arhata.
Natomiast mahajana tak jak i zresztą theravada zawiera w sobie wiele nurtów myślowych i z pewnością są takie, które stawiają tutaj jasne rozróżnienie. W tradycji tybetańskiej na przykład buddowie mogą się intencjonalnie odradzać, co nijak się ma do kontekstu nauk palijskich.

Tu także, wbrew twoim odczuciom, nie pragnę poniżyć stanu arhata i rozumiem, że różnica polega głównie na tym, że Budda jest w pełni samo-przebudzonym, natomiast arhat podąża ścieżką ustanowioną już przez kogoś innego. Natomiast spotkałem się z takim wyjaśnieniem, że właśnie arhaci nie wykorzenili wszystkich nawyków, całej zgromadzonej karmy można rzec, a Budda tak. Pozwól ikarowi wypowiedzieć się, czy to o to mu właśnie chodziło w powyższej wypowiedzi. Ja tak to zrozumiałem i Har-Dao też mam wrażenie się do tego odniósł, tłumacząc, że jest to dość kontrowersyjny pogląd.

A słowo przeciętniak po prostu mnie uderzyło, określanie kogoś o niższym urzeczywistnieniu niż arhat przeciętniakiem jest dla mnie zaskakująco... dumne. To wszystko.

Pozdrowienia,
Asti.
Natychmiast porzuć chwytający umysł,
a wszystko stanie się po prostu sobą.
W istocie nic nie ginie ani nie trwa. - Hsin Hsin Ming
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

Podroznik28, ja Cię czytam dokładnie jak Asti. Z dosłownie niczego zrobiłeś w tym wątku prześladowanie theravady przez mahajanę i z rozpędu jeszcze odwet - wszystko sam ze sobą. Forum to nie blog, a poczucia humoru chyba tu zabrakło.
Lamvadis
Posty: 432
Rejestracja: wt sie 04, 2009 09:04
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Wspólnota Dzogczen
Lokalizacja: Toruń

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: Lamvadis »

Ja też.
podroznik28
Posty: 315
Rejestracja: pn lut 20, 2012 10:27
Płeć: mężczyzna
Tradycja: -

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: podroznik28 »

Asti pisze:Podróżnik28 - wbrew temu co się tobie wydaje, mógłbym podać Ci parę przykładów, w których w moim odczuciu jedynie zaogniałeś spór. Poprzez kontrastowanie właściwego nauczania starszych z mahajaną, czy chociażby poprzez dość kolokwialne i nieprzyjemne zwroty. Koronnym przykładem dla mnie jest odniesienie do sutry serca na twojej stronie, ale to są powiedzmy, sprawy poza-forumowe. We wcześniejszej dyskusji ze mną też czasami trafiałeś jak kulą w płot, bo ostatecznie okazało się że rozumiem sprawy które mi tłumaczysz i zła mahajana wcale mnie tak nie zwiodła. ;)

Problem leży w moim odczuciu w nazewnictwie. To jest w Zen też uważa się za ostateczny krok sytuację, w której umysłu Patriarchy nie można już "nigdzie znaleźć" co by się pokrywało z tym, co ty uznajesz za stan arhata.
Natomiast mahajana tak jak i zresztą theravada zawiera w sobie wiele nurtów myślowych i z pewnością są takie, które stawiają tutaj jasne rozróżnienie. W tradycji tybetańskiej na przykład buddowie mogą się intencjonalnie odradzać, co nijak się ma do kontekstu nauk palijskich.

Tu także, wbrew twoim odczuciom, nie pragnę poniżyć stanu arhata i rozumiem, że różnica polega głównie na tym, że Budda jest w pełni samo-przebudzonym, natomiast arhat podąża ścieżką ustanowioną już przez kogoś innego. Natomiast spotkałem się z takim wyjaśnieniem, że właśnie arhaci nie wykorzenili wszystkich nawyków, całej zgromadzonej karmy można rzec, a Budda tak. Pozwól ikarowi wypowiedzieć się, czy to o to mu właśnie chodziło w powyższej wypowiedzi. Ja tak to zrozumiałem i Har-Dao też mam wrażenie się do tego odniósł, tłumacząc, że jest to dość kontrowersyjny pogląd.

A słowo przeciętniak po prostu mnie uderzyło, określanie kogoś o niższym urzeczywistnieniu niż arhat przeciętniakiem jest dla mnie zaskakująco... dumne. To wszystko.

Pozdrowienia,
Asti.
Też lubię wyliczanki i tak będzie przejrzyściej, będę jechał po kolei odnosząc się zdanie po zdaniu.

1. Tak mógłbyś podać kilka przykładów w których wydawać by się mogło zaogniałem spór - kto wie, może faktycznie niefortunnie wyraziłem się w taki sposób, że zaogniało to spór - masz rację, postaram się o lepszą sztukę pisarską. Nie jestem dobrym piśmiennym i mówcą - tak więc jeśli możecie, będę wdzięczny za zaakceptowanie mnie a ja obiecuje starać się bardziej w wyrażaniu myśli.
2. Mam nadzieje, że problem leży w nazewnictwie - tylko co raz bardziej jestem przekonany, że nie. Ale to później będę starał poruszyć bo jeszcze nie moment.
3. W tradycji tybetańskiej buddowie mogą się intencjonalnie odradzać? Przykro mi. To nie są buddowie ale Szlachetni, Bodhisattwowie co najwyżej. Nie ma możliwości technicznej, żeby Budda mógł intencjonalnie się odrodzić bo intencje wynikają z Utrzymywaniem poglądu na osobowość.
Aneks do pkt 3. Odniosę się do punktu 2 - tu jest przykład, że problem nie leży w nazewnictwie. Nieistotne jest to, że jest to jeden z nurtów myślowych - szacun, że wypracowali całą tradycję i ją utrzymali - ALE to nie jest zgodne z Prawdą. To jest katastrofa.
4. Piszesz, że różnica polega na tym, że Budda jest samo-przebudzonym a Arahant szedł ścieżką ustanowioną przez samo-przebudzonego - pełna zgoda!
5. Arahanci nie wykorzenili nawyków? Ale po co to czynić? Załóżmy, że piszę z perspektywy Arahanta: kim jest ten który posiada nawyki? Czy gdy Utrzymywanie zostało puszczone i pozostaje pańckhandha muszę wykorzeniać nawyki, które są naturalną konsekwencją wcześniejszego stanu w którym było Utrzymywanie (przez niezliczone ilości egzystencji)? Kiedy "zgromadzona" Kamma ma znaczenie? Wtedy gdy jest Utrzymywanie rozumiesz? Wtedy taka Kamma pośrednio ma wpływ na generowanie nowej. Bo gdy jest Utrzymywanie jest Niewiedza (bo to ona determinuje Utrzymywanie) i tworzy się Kammę. Ale gdy nie ma Utrzymywania to nagromadzona wcześniej Kamma nie ma znaczenia.
6. Tak więc co wobec powyższego i wracając do pytania na które nie odpowiedziałeś: poza wstrzymaniem osobowości, co jest jeszcze do zrobienia?

PS. Przeciętniak to niefortunnie użyty zwrot z rozpędu zapożyczony od pewnego bhikku. Zapomnij to nie ma znaczenia.
podroznik28
Posty: 315
Rejestracja: pn lut 20, 2012 10:27
Płeć: mężczyzna
Tradycja: -

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: podroznik28 »

iwanxxx pisze:Podroznik28, ja Cię czytam dokładnie jak Asti. Z dosłownie niczego zrobiłeś w tym wątku prześladowanie theravady przez mahajanę i z rozpędu jeszcze odwet - wszystko sam ze sobą. Forum to nie blog, a poczucia humoru chyba tu zabrakło.
Wcześniej już pisałem, że należałoby wydzielić tą część dyskusji z tego wątku. Poza tym ja chcę się czegoś dowiedzieć i wyjść w ramach konsensusu ponad tradycje bo takie upakowanie nauk Gotamy w ramy różnych tradycji jest szkodliwe IMHO. I jakie sam ze sobą. Trzymam się kontekstu, odnoszę się do wypowiedzi innych. O czym tu mowa w ogóle. Albo kontynuujemy dyskusję w innym wątku albo po prostu utnij to jako Admin i tyle. Nie widzę problemu.

Edit: Asti już nie musisz odpowiadać na pytanie co jest do zrobienia poza wstrzymaniem osobowości. Ktoś na PW (bez zgodny tej osoby nie powiem kto) napisał mi jasno i wyraźnie co i zamknięto mi buzię. A powiedziano mi: przekroczenie Samsary i Nirwany - Wszechwiedza. Stan buddy. Powiedziano, że Arahant osiągnął wyzwolenie z "emocjonalnych klesia" ale nie uzyskał jeszcze wszechwiedzy. I gdyby przyjąć taki tok rozumienia to faktycznie działania Bodhisattwy mają uzasadnienie logiczne i to przejawianie się Buddów - nie da się zaprzeczyć. Jednak ja mam inny pogląd i teraz muszę rozgryźć tą kwestię - zaczęły się tu schody i tu właśnie przebiega linia podziału między tradycjami i wielka szkoda, że nie osiągnięto dotychczas konsensusu w tym aspekcie (najważniejszym).

Nic więcej póki co nie mam do dodania...bo to jest to co powinno paść już na samym początku - i nie jestem w stanie w żaden sposób odnieść się do tego z automatu. Dziwie się także przy tym, że poruszano w wątku tak banalne różnice między stanem buddy a Arahantem - a nie padło to co wyżej przytoczyłem z PW - rzecz najważniejsza i najbardziej istotna w różnicy poglądów.

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
miluszka
ex Global Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: śr sie 04, 2004 15:27
Tradycja: buddyzm tybetański Kagju
Lokalizacja: Kraków

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: miluszka »

Jednak ja mam inny pogląd i teraz muszę rozgryźć tą kwestię - zaczęły się tu schody i tu właśnie przebiega linia podziału między tradycjami i wielka szkoda, że nie osiągnięto dotychczas konsensusu w tym aspekcie (najważniejszym).
Podróżniku - jak masz inny pogląd, to się go trzymaj. Po to jest tyle nurtów w buddyzmie,żeby sie różni ludzie w nim odnaleźli.
podroznik28
Posty: 315
Rejestracja: pn lut 20, 2012 10:27
Płeć: mężczyzna
Tradycja: -

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: podroznik28 »

miluszka pisze:
Jednak ja mam inny pogląd i teraz muszę rozgryźć tą kwestię - zaczęły się tu schody i tu właśnie przebiega linia podziału między tradycjami i wielka szkoda, że nie osiągnięto dotychczas konsensusu w tym aspekcie (najważniejszym).
Podróżniku - jak masz inny pogląd, to się go trzymaj. Po to jest tyle nurtów w buddyzmie,żeby sie różni ludzie w nim odnaleźli.
Obawiam się, że takie rozróżnienie ze strony Mahajany na: Arahant - ten który wygasił klesia a Buddha który przekroczył nie tylko samsarę ale też nirwanę i nabył Wszechwiedzy to zbyt wielka sprawa żeby zostawić to w spokoju. O to rozbijają się tradycje - o tą linię. To sięga korzeni tradycji, to sięga najgłębszych pokładów doktryn.

Muszę to zbadać. Z tym, że gdy ktoś urzeczywistni stan Arahanta i jest Nibbana.............IMHO nie da się przekroczyć Nibbany. To powyższe rozbicie ma za podstawę zdaje się wydawać różne pojmowanie Nirwany u tradycji. To wcale nie jest dobre.

A najzabawniejsze jest to, że to przekroczenie samsary i nirwany sugeruje mi jakiegoś Brahmana...Super-JA (w jakimkolwiek stylu by ono nie było). I muszę to także zbadać.

Ja chociaż dążąc do stanu Arahanta na drodze treningu pewnego jestem "bezpieczny" bo przynajmniej celem jest wstrzymanie wyobrażenia JA. Jeśli okazałoby się, że faktycznie tak jest jak pisałaś Miluszka to przynajmniej z tamtego punktu będzie łatwiej startować do Wszechwiedzy ;) Tak więc masz rację...będę trzymał się swojego poglądu - tak bezpieczniej jest niż pakować się potencjalnie w "objęcia" Brahmana :) - bo jak można przekroczyć nieuwarunkowane? Uwarunkowane to jasne. Ale nieuwarunkowane? Hohooo.

Póki co...ja wymiękłem ;) Nie mam takiego intelektu i wiedzy żeby w ogóle dźwignąć temat i próbować to negować.

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
Har-Dao
Global Moderator
Posty: 3162
Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dhamma-Vinaya
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: Har-Dao »

czółko

@ iwanq - :lowe2: - tak w ramach podlizywania się by nie dostawać bana tutaj :D

@ ikar - vasana to impresje po skończonym dziele, przypominanie sobie o czymś co sie kiedyś zrobiło i przyjemne (nieprzyjemne) doznanie z tym związane. Nie pamietam palijskiego terminu (moze to też vasana?) było na przykład o Sariputcie, który przeskakiwał przez rowy z wodą. A wiadomo, mnich nie moze skakać. Inny mnich sie żalił Buddzie, który powiedział, że Sariputta tak ma, taki ma charakter (to nie cytat) w sensie ma taki "quirk". Tak na marginesie - aczkolwiek wracając do tematu niejako - jest kilka rodzajów Buddhów w Theravadzie. Sorki - zostawiłem wszystkie moje materiały z Uniwerka i mówię z pamieci. Buddhowie pojawiają się w kolejności (saddha, metta, pańńa) i w zależności od elementu przeważającego... niech ktoś mnie poprawi, bo czuję, że tu kuleję z tymi technicznymi sprawami...

Tak ogólnie - Buddha i arhat to różne istoty. Buddha to bodhisatta. I to już kanonicznie w Theravadzie jest, że bodhisatta musiał przeżyć "miriady" żyć by stać się Buddhą. Są nawet konkretne liczby jakieś, ale starość nie radość, głowa nie ta. W każdym razie z odrodzeniowego punktu widzenia kanon tłumaczy kto kim się stanie. Na przykład by być pierwszym uczniem jak Sariputta też tzreba ostro pracować. By być drugim oficerem jak Mogallana też sporo. By być pierwszą mniszką też, i tak dalej i te pe. Pracować, znaczy odradzać się eonami (w światach, bez Dhammy też) i żyć właściwie, moralnie, pomagajac innym i ze współczuciem. Wiec innymi słowy jest hierarchia i w tym sensie Buddha bardzo się różni od savakabuddhów - choćby tym, że kiedyś na swojej drodze zrobił przyrzeczenie, że stanie się przyszłym Buddhą.

To dla wszystkich, którzy to przysiegli sobie - Theravada i Mahayana nie różnią się tu - imho. Tak po prawdzie im dalej wejdzie się w nauki tym mniej widać różnic, jedynie osoby które mają jakieś osobiste sprawy z poszczególnymi szkołami - maja problem :) Jest tylko pewno ale... to, że Theravada skupia sie na wykorzystaniu Nauki tu i teraz, chcąc wyzwolenia (takiego samego jak Buddha przypominam - w sensie cel, meta, koniec pracy dla Buddhy i arhata jest taki sam) zamiast przysięgać i nie wykorzystywać Naukę do jakiej ma się dostęp.

Ale nie ma w tym nic złego - sam bodhisatta (Gotama) przecież złożył przysięgę podczas obowiązywania Dhammy bodaj Kakusandha Buddhy (nie jestem pewien). Natomiast jeśli ktoś przysiega, bo uznaje tylko oswiecenie jako Buddha (jako bycie Buddhą) za ważne, a oświecenie ucznia już nieważne - no to wtedy mamy problem :D Ale to byłoby bardzo nielogiczne - bo po co Buddha, skoro nauczanie nic nie daje innym? Buddha uczy oświecenia jakiego sam dokonał i chyba chce by inni w tym życiu też byli oświeceni a nie by czekać eony by wreszcie móc być Buddhą... Na marginesie, wiele osób robiło takie życzenia, by odrodzić się za panowania Dhammy Mettayi (np Buddhaghosa, Aśoka i inni wielcy) co wiele implikuje. Ale buddyzm to nie dżinizm, nie trzeba żyć za czasu tirthankara by stać się "arihant" (też w terminologii dżinijskiej). No i nie ma nieśmiertelnej duszy, któraby się odradzała w co dżiniści wierzyli. Buddha mówił, że Dhamma wystarcza.

Co do moich rozważań na temat tego czy stan Buddhy jest permanentny czy nie - to musiałbym zrobić ostry research i pocytować kilka sutt, właśnie o arahatach, którzy woleli umrzeć niż "wypaść" oraz o kuszeniach Buddhy, oraz o poprzednich Buddhach, no i moim zdaniem najważniejsze - o tym jak się umiera, tzn czy każdy oświecony (Nibbana) ma z automatu ustaloną parinibbanę. Kanonicznie tak to wygląda, ale sutty mogą sugerować cos innego - np oświeceni mnisi, którzy jednak zmarli kiepsko i odrodzili sie w niższych światach. Devadatta to szwarccharakter, ale kwestia czy był oświecony czy nie - na pewno jest wzmianka, że sie źle odrodził po śmierci, kwestia znalezienia czy doznał Nibbany... Ogólnie mnichów, którzy źle skończyli jest wiecej - nie ma rzecz jasna automatu, mnich = oświecony. Po pierwsze sutty są niechronologiczne, ale mój klucz jest właśnie taki - że oswiecenie za życia to jedno, a parinibbana to decydujący czynnik - czyli to jak ktoś umiera rzutuje czy jest anagami, sakadagama, sotapanna czy arahantem. No i dotykam tu kwestii po której kanoniczni ortodoksi by mnie spalili żywcem - a mianowicie 4 par, ośmiu indywiduów czyli magga i phala. Bo teraz w Theravadzie magga i phala są jednoczesne, albo interwał jednej chwili. Ale mając klucz parinibbany (jako phala) i nibbany (jako magga) wtedy miałoby to większy sens. Czyli ktoś miał oświecenie za życia i jest anagami magga (czyli jakby umarł to miałby anagami phala).

Od razu proszę takowych ortodoksów o nie kamienowanie mojej skromnej osoby :)) Zresztą chętnie pokonwersuję odnośnie takiej interpretacji, tylko bez rękoczynów :DD

No i z tego miejsca chciałbym wszystkim modom i adminom dać jeszcze po jednym :lowe2: - wiadomo jakie są moje intencje, żeby być zbawionym od bana :) Choć to kurdeć też niepewne...

metta&peace
H-D
Awatar użytkownika
Asti
Posty: 795
Rejestracja: śr sie 25, 2010 09:20
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Hahayana
Lokalizacja: Łódź

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: Asti »

Podróżnik28 – jak widać, nie tylko ja tak odbieram to co piszesz. Możesz rzecz jasna nie wziąć sobie do serca tych uwag, uznając, że po prostu prawda kole w oczy przewrażliwionych na swoim punkcie mahajanistów, albo jednak przemyśleć swoją postawę i to jakie jest jej źródło… Sam zdecyduj które wyjście jest mądrzejsze. ;)
I nie jest to tak jak piszesz kwestia niefortunnego wyrażania się, tylko twojego ogólnego stosunku, poglądu i mam wrażenie nazbyt emocjonalnych reakcji na nauczanie innych tradycji buddyjskich. Rozumiem to, bo ja tak początkowo reagowałem na Theravadę – to co nie zgadzało się z moim poglądem burzyło mój spokój. To jest moim zdaniem kwestia wewnętrzna, którą ty musisz ze sobą przepracować, wyciszyć się bardziej, ugasić nieco ogień chęci przekazywania innym swojej prawdy. Wtedy być może dyskusje będą wyglądały inaczej i wszystko będzie ok.
Sedno problemu właśnie leży w tym, że zamiast akceptować wielość sposobów i podejść do tej jednej, ostatecznej buddyjskiej prawdy, realizowanej w praktyce, pragniesz aby była wspólna JEDNA JEDYNA PRAWDA, co jest idealistycznym założeniem, ale tego się niestety nie da już zrobić. Są punkty zbieżne, są i różnice, im człowiek dłużej praktykuje tym więcej w moim odczuciu dostrzega podobieństw w nauczaniu i te różnice mniej rażą. Być może na jakimś etapie można sobie tą ogólno buddyjską układankę poskładać w jakąś spójną całość, ja jednak uważam, że tak jak cel i pewien zrąb nauczania jest jeden, tak środki ku niemu się różnią i to dobrze, bo są różni ludzie. Jedni wolą iść bezpośrednio do celu, inni troszkę okrężną, łagodniejszą drogą. Mówisz tak, jakby osiągnięcie stanu arhata w ciągu jednego życia było najprostszą na ziemi rzeczą, a tymczasem nawet Buddzie zajęło wiele wcieleń dojście do etapu, do którego doszedł – w praktyce to po prostu nie wygląda tak ładnie. Ostatecznie liczy się tylko jakość, to co się reprezentuje sobą, bo można zupełnie minąć się z najbardziej bezpośrednim nauczaniem i osiągnąć cel idąc najbardziej okrężną nawet drogą. Nikomu nie powinno się odbierać prawa do tego.
1. Tak mógłbyś podać kilka przykładów w których wydawać by się mogło zaogniałem spór
Początkowo chciałem po prostu poprosić cię, żebyś przyjrzał się swoim postom, bo w niemal każdym coś takiego się znajdzie, ale stwierdziłem, że może faktycznie tego nie widzisz i skoro poprosiłeś, poświęciłem temu swój czas. Here you go ;) :
W taki sposób to wyraziłaś jakby nie urzeczywistnił Oświecenia tylko "ten, co urzeczywistnił w doskonały sposób brak ja". Nomenklatura Twojej tradycji widzę.
To typowy objaw zostania ofiarą Mahajany - a ściślej: niezrozumienia o co chodzi w Mahajanie. Ja także zadawałem takie pytania zanim poznałem Theravadę. Oni tam ciągle ględzą o "Jednym Umyśle" o "Naturze Buddy"...o Pustce...i ludziom miesza się w głowach.
mam nadzieję, że nie naruszam Twoich uczuć religijnych ale IMHO to szkodzi bo religia chrześcijańska opiera się na strachu w dodatku jest tam swoiste rozdwojenie jaźni
A wtręt, że całkowicie przebudzony typ (czyt. ten który zrealizował stan buddy) emanuje i przejawia się jako przodownik to eternalizm i kompletne niezrozumienie Dharmy.
Więc nie dziwie się, że z powrotem w objęcia Jezusa lądujesz.
– te fragmenty podpadają pod podżeganie do waśni między religiami i tradycjami, jeden z punktów formowego regulaminu.
Zagubiłeś się po tyle tradycji i odłamów buddyjskich...jedni są racjonalistami i pielęgnują istotę Dharmy inni mają swoje metodyki przesiąknięte metafizyką na wskroś. IMHO dla Ciebie metafizyka aktualnie nie jest zalecana i powinieneś to odrzucić. Tobą trzeba porządnie wstrząsnąć i postawić do pionu.
Należy wszystko porzucić i ujrzeć TU I TERAZ prawdę o istnieniu.
Jeśli jakiś Bodhisattwa w końcu pojmie o co lotto to nie ma szans żeby nie złamać ślubowania...po prostu jeśli Upadana zaniknie to nie kiwnie palcem żeby realizować ślubowanie. BO SIĘ TECHNICZNIE NIE DA kochani! Nie da się. Projektujemy intencje altruistyczne z poziomu ułudy JA.
– wypowiadanie się z pozycji tego, który posiadł prawdę.
Dlaczego? NIE WIEM. Musiało bo musiało.
– wytłumaczenie off-topu i swojego monologu ad hoc.
Mógłbyś wykorzystać swojego ciemiężcę (schizofrenie) to wbicia sobie do głowy od A do Z tą Paticcasamuppadę (W/P). Mógłbyś przyjąć to za schronienie dla siebie i wałkować to do końca życia a wierzę, że schizofrenia nie byłaby tu problemem i mógłbyś zrobić postępy.
– wpychanie komuś na siłę współzależnego powstawania jako lekarstwa na wszystkie bolączki.
To takie patetyczne utarte spychologie gdy coś w niesmak idzie i w oczy kole. Nie będę tolerował spychania Arahantów do podrzędnej roli i łaskawie objaśniłem najlepiej jak potrafiłem o co chodzi.
– zwieńczenie. A potem musisz naprostowywać te wypowiedzi, oszczędziłbyś sobie zwyczajnie czasu pisząc inaczej.
Tak więc Asti...dzięki. Spróbuję to zmienić. Jedyny zapał jaki mam to chęć pomocy innym...co z tym zrobię dalej nie wiem jeszcze.
- natomiast tutaj trzymam za słowo. ;)
Har-Dao
To dla wszystkich, którzy to przysiegli sobie - Theravada i Mahayana nie różnią się tu - imho. Tak po prawdzie im dalej wejdzie się w nauki tym mniej widać różnic, jedynie osoby które mają jakieś osobiste sprawy z poszczególnymi szkołami - maja problem
- dokładnie, nieźle się zgraliśmy. :namaste:
Natychmiast porzuć chwytający umysł,
a wszystko stanie się po prostu sobą.
W istocie nic nie ginie ani nie trwa. - Hsin Hsin Ming
Lamvadis
Posty: 432
Rejestracja: wt sie 04, 2009 09:04
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Wspólnota Dzogczen
Lokalizacja: Toruń

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: Lamvadis »

Obrazek
podroznik28
Posty: 315
Rejestracja: pn lut 20, 2012 10:27
Płeć: mężczyzna
Tradycja: -

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: podroznik28 »

Asti pisze: Jedni wolą iść bezpośrednio do celu, inni troszkę okrężną, łagodniejszą drogą. Mówisz tak, jakby osiągnięcie stanu arhata w ciągu jednego życia było najprostszą na ziemi rzeczą, a tymczasem nawet Buddzie zajęło wiele wcieleń dojście do etapu, do którego doszedł – w praktyce to po prostu nie wygląda tak ładnie. Ostatecznie liczy się tylko jakość, to co się reprezentuje sobą, bo można zupełnie minąć się z najbardziej bezpośrednim nauczaniem i osiągnąć cel idąc najbardziej okrężną nawet drogą. Nikomu nie powinno się odbierać prawa do tego.
No właśnie...bezpośrednio do celu mogą iść tylko ci którzy wiedzą jak. I to nie kwestia woli. Nie sądzę, że można z wyboru iść okrężną - po prostu tego się nie wie, to nie kwestia wyboru. A przekroczenie Nieuwarunkowanego uważam za niewykonalne - ale to moje zdanie i nikt nie musi się zgadzać. I 3 ciała to nie okrężna droga - to totalne rozminięcie się z sednem - ale owszem, mimo tego można w końcu dojść do celu...ale po co tak marnotrawić czas?
wpychanie komuś na siłę współzależnego powstawania jako lekarstwa na wszystkie bolączki.
Ależ W/P to jest lekarstwo na wszystkie bolączki (nie jest wtedy gdy W/P rozciągniemy na przeszłość, teraźniejszość i przyszłość). Poza tym to nie było wpychanie na siłę jak byś chciał to widzieć ale propozycja zapoznania się z tym i ocenienie samemu.

Nie jestem "poprawny politycznie" i nie będę. Nie lubię się zgrywać - przynajmniej nie udaję i jestem szczery. Nie jestem konformistą. Twój konformizm sięga introjekcji. W ogóle nie ma u mnie żadnego halo z jakąkolwiek grupą społeczną nawet z samym sobą halo zanika.

Jeśli uważacie, że jest możliwe przekroczenie nieuwarunkowanego to tylko w waszej wyobraźni drodzy ludzie. Cokolwiek zdziałać, jakakolwiek intencja wypłynąć może tylko przy utrzymywaniu wyobrażenia Jestem - także ta najszczytniejsza zdawać by się chciało - Bodhisattwiczna. Prawdziwa Nibbana jest nieuwarunkowanym - po wstrzymaniu osobowości. Nie ma nic więcej. A rzekome przekroczenie nieuwarunkowanego, żeby emanować w celu wyzwalania innych to utopia i podświadoma instynktowna chęć utrzymania kontynuacji...ciągłości...tym razem zespolenia z tzw. absolutem i wiecznego trwania w nieuwarunkowanym (tak jakby nieuwarunkowane było czymś lub miejscem...że można je rzeknę wspominając: przekroczyć).

I nie unoś się znów Asti. Ja tylko wyraziłem swoje zdanie. Nie można? Chyba panują jakieś zasady demokratyczne i można pisać co się myśli? A już jak to jest odbierane to każdego subiektywna sprawa.

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
Asti
Posty: 795
Rejestracja: śr sie 25, 2010 09:20
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Hahayana
Lokalizacja: Łódź

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: Asti »

Nie jestem "poprawny politycznie" i nie będę. Nie lubię się zgrywać - przynajmniej nie udaję i jestem szczery. Nie jestem konformistą. Twój konformizm sięga introjekcji.
Czemu zakładasz, że ktoś, kto wyraża swoje poglądy z poszanowaniem rozmówcy, albo nie uważa, że należy wciskać innym swoje poglądy, bądź że posiadł absolutną prawdę i może teraz ferować wyrokami (co wyklucza możliwość dyskusji), jest nieszczerym konformistą? Ja nie rozumiem, co jest konformistycznego w tym. ;) Natomiast łatwiej, bardziej komfortowo jest z pewnością nie panować nad swoimi wypowiedziami i reakcjami. Twój język mi zdecydowanie mniej przeszkadza, natomiast uważam, że masz jakiś osobisty problem, z czego wynikają takie, a nie inne wypowiedzi i nastawienie. Wybacz, jeśli poczułeś się zaatakowany tym postem, ale sam poprosiłeś o przykłady i licząc na refleksję w temacie je podałem.

Co do Współzależnego Powstawania - czy Budda objaśniał to każdemu, kto zadał mu pytanie na jakikolwiek temat? Nie - odpowiadał jedynie zapytany i zawsze dostosowywał nauki do poziomu rozmówcy. Doradzanie komuś ze schizofrenią, żeby zapoznał się z Współzależnym Powstawaniem, to moim zdaniem leczenie chorego na gruźlicę lekarstwem na ból kolan. Nie przeszło ci przez myśl, że to także może namieszać tej osobie w głowie?

Jeśli napiszę komuś, praktykującemu Theravadę, że jego nauki należą do niższej yany i powinien zacząć praktykować wyższe i bardziej wysublimowane nauki mahajany zamiast marnotrawić czas na osiąganie stanu arhata, to czy to też będzie jego sprawa jak to zinterpretuje, czy może ja wykażę się niezłą arogancją i brakiem zrozumienia dla ludzi o odmiennych poglądach?
I nie unoś się znów Asti. Ja tylko wyraziłem swoje zdanie. Nie można?

Nie uniosłem się i oczywiście że można. Podałem ci na zimno przykłady wypowiedzi, które zaogniają dyskusję i wręcz uniemożliwiają dialog na poziomie.Teraz ty sam to oceń i podejmij decyzję, co z tym zrobić, ja postaram się już do tej kwestii nie odnosić, bo wszystko sobie wyjaśniliśmy.

Co do okrężnej drogi - wybacz że ujmę to w ten sposób, ale liczę na to, że za parę lat będziesz jeszcze praktykował i wtedy szczerze porozmawiamy sobie na ten temat. O ile rzecz jasna nie skostniejesz bardziej w swoim nastawieniu. ;)

Do modów: Imo ciężko będzie wydzielić posty dotyczące wypowiedzi podróżnika od treści całego wątku, więc prosiłbym o zostawienie tematu tak jak jest.
Natychmiast porzuć chwytający umysł,
a wszystko stanie się po prostu sobą.
W istocie nic nie ginie ani nie trwa. - Hsin Hsin Ming
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

podroznik28 pisze:O czym tu mowa w ogóle. Albo kontynuujemy dyskusję w innym wątku albo po prostu utnij to jako Admin i tyle. Nie widzę problemu.
No to ja też dam wyliczankę, a co:
1. Nie piszesz na temat. To, że odnosisz się do pojęć występujących w tym wątku nie wystarczy, bo jest on o czym innym.
2. To, że piszesz nie na temat, to jeszcze pół biedy, bo to się zdarza, ale Ty wykorzystujesz wątki, żeby prezentować swoje monologi. To się nazywa thread hijacking i jest powszechnie uważane za niegrzeczne i wszystkich wkurza. Stąd nie dziw się, że się ludzie denerwują, szczególnie Asti, który zalożył wątek.
3. Twoje "Nie widzę problemu" brzmi tak jakbyś wszedł gdzieś, wyrzucił śmieci na podłogę i powiedział "Posprzątaj to jako sprzątaczka i tyle. Nie widzę problemu". Szanuj czas innych.
4. Za bardzo sobie folgujesz w stosunku do mahajany. Uważaj, proszę na język i szanuj innych. Innych nic nie obchodzi Twoje zamiłowanie do własnej szczerości. Budda nauczał o właściwej mowie.
podroznik28
Posty: 315
Rejestracja: pn lut 20, 2012 10:27
Płeć: mężczyzna
Tradycja: -

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: podroznik28 »

iwanxxx pisze:
podroznik28 pisze:O czym tu mowa w ogóle. Albo kontynuujemy dyskusję w innym wątku albo po prostu utnij to jako Admin i tyle. Nie widzę problemu.
No to ja też dam wyliczankę, a co:
1. Nie piszesz na temat. To, że odnosisz się do pojęć występujących w tym wątku nie wystarczy, bo jest on o czym innym.
2. To, że piszesz nie na temat, to jeszcze pół biedy, bo to się zdarza, ale Ty wykorzystujesz wątki, żeby prezentować swoje monologi. To się nazywa thread hijacking i jest powszechnie uważane za niegrzeczne i wszystkich wkurza. Stąd nie dziw się, że się ludzie denerwują, szczególnie Asti, który zalożył wątek.
3. Twoje "Nie widzę problemu" brzmi tak jakbyś wszedł gdzieś, wyrzucił śmieci na podłogę i powiedział "Posprzątaj to jako sprzątaczka i tyle. Nie widzę problemu". Szanuj czas innych.
4. Za bardzo sobie folgujesz w stosunku do mahajany. Uważaj, proszę na język i szanuj innych. Innych nic nie obchodzi Twoje zamiłowanie do własnej szczerości. Budda nauczał o właściwej mowie.
Nie tylko ja pisałem nie na temat. Zacząłem fakt offtopic odnosząc się do tego co zostało napisane przez Miluszkę. Ale poprosiłem o wydzielenie wątku jak to wiele razy zdarzało się na forum bez żadnego jęku i bez próśb.

Nie widzę problemu nie miało brzmieć jak potraktowanie kogoś jak sprzątaczkę. Oj nieeee. Nie śmiałbym. Jakbym nie szanował nawet nie wypowiedziałbym słowa. Tak przekomarzać możemy się bez końca.

A Asti...szkoda, że nie zauważyłeś, że ja Piotrkowi zalecałem znalezienie dobrego specjalisty i branie leków - poza tym co wymieniłeś. Tak jak i tutaj rozmijasz pewne aspekty tak w innych kwestiach także.

Iwan Budda nauczał właściwej mowy po to żeby nie wchodzić w konflikty, nie żałować słów, nie zamącać spokoju który jest potrzebny w treningu. Ja tu nie widzę konfliktu także nie widzę problemu.

Poza tym powtarzam po raz n-ty. Chciałem dobrze. Z resztą...jeśli ktoś uważa się za takiego mocarza, że jest w stanie być ponad nieuwarunkowanym i uwarunkowanym to ja podwijam ogon i uciekam w siną dal...Budda także nauczał o dobieraniu odpowiedniego towarzystwa...

Nie nadaje się widać. Wyszło szydło z worka :)

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
Asti
Posty: 795
Rejestracja: śr sie 25, 2010 09:20
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Hahayana
Lokalizacja: Łódź

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: Asti »

Poza tym powtarzam po raz n-ty. Chciałem dobrze. Z resztą...jeśli ktoś uważa się za takiego mocarza, że jest w stanie być ponad nieuwarunkowanym i uwarunkowanym to ja podwijam ogon i uciekam w siną dal...Budda także nauczał o dobieraniu odpowiedniego towarzystwa...
No i zamiast się uderzyć w pierś i stwierdzić, że faktycznie było coś nie halo z twoimi wypowiedziami, zastosowałeś taktykę obronną... Szkoda, bo masz ciekawe rzeczy do powiedzenia, póki nie wpadasz w pewien schemat myślowy. Natomiast stosując taką taktykę obawiam się, że zostaniesz sam w swoim towarzystwie, bo to jedno z niewielu miejsc gdzie można porozmawiać z innymi praktykującymi buddystami, theravadini są niezrzeszeni póki co i wątpię zresztą, by byli zainteresowani oceną innych szkół buddyzmu bardziej niż swoją praktyką. ;)

Jeśli gdzieś przegiąłem ze swojej strony, to proszę mi wskazać.

Ciągle czekam na dalszą dyskusję odnośnie tematu. Można by wydzielić topic: "Stan arhata, a stan buddy" - Har-Dao tu w moim odczuciu bardzo ciekawe rzeczy pisał. :)
Natychmiast porzuć chwytający umysł,
a wszystko stanie się po prostu sobą.
W istocie nic nie ginie ani nie trwa. - Hsin Hsin Ming
podroznik28
Posty: 315
Rejestracja: pn lut 20, 2012 10:27
Płeć: mężczyzna
Tradycja: -

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: podroznik28 »

Asti pisze:
Poza tym powtarzam po raz n-ty. Chciałem dobrze. Z resztą...jeśli ktoś uważa się za takiego mocarza, że jest w stanie być ponad nieuwarunkowanym i uwarunkowanym to ja podwijam ogon i uciekam w siną dal...Budda także nauczał o dobieraniu odpowiedniego towarzystwa...
No i zamiast się uderzyć w pierś i stwierdzić, że faktycznie było coś nie halo z twoimi wypowiedziami, zastosowałeś taktykę obronną... Szkoda, bo masz ciekawe rzeczy do powiedzenia, póki nie wpadasz w pewien schemat myślowy. Natomiast stosując taką taktykę obawiam się, że zostaniesz sam w swoim towarzystwie, bo to jedno z niewielu miejsc gdzie można porozmawiać z innymi praktykującymi buddystami, theravadini są niezrzeszeni póki co i wątpię zresztą, by byli zainteresowani oceną innych szkół buddyzmu bardziej niż swoją praktyką. ;)

Jeśli gdzieś przegiąłem ze swojej strony, to proszę mi wskazać.

Ciągle czekam na dalszą dyskusję odnośnie tematu. Można by wydzielić topic: "Stan arhata, a stan buddy" - Har-Dao tu w moim odczuciu bardzo ciekawe rzeczy pisał. :)
1. Lubię się droczyć, lubię prowokować, lubię poprzez krytykę próbować sprawić, że ktoś wyjdzie ze swojego błędu (ale EGO nie pozwala na to i doszukuje się miliona pięćset rzeczy u oponenta znaleźć żeby zbić go z tropu) - a ja po prawdzie za każdym z was bez zastanowienia wskoczyłbym w przerębla żeby ratować. Mógłbym się okładać po gębie a po chwili konie z nim kraść.

2. W jaki schemat Asti. Po prostu nie mogę pojąć jak można nadęcie bronić tradycji, która nie mówi o Ustaniu egzystencji i realiacji 4 szlachetnych prawd ale poprzez różne subtelne wykręty zmierzać do Brahmana.

3. Jeśli chodzi o Mahajanę to zgadzam się w pełni z np. Bodhidharmą chociaż krytycznie wyraża się tam o Arahantach ale w kontekście Hinajany ktora ma niewiele wspólnego z Theravadą w kluczowych aspektach. Czy ktoś pamięta teraz dobrze Kazania Bodhidharmy? Mam to pod ręką...nie widzę sprzeczności między nim a Therą...czytałem i syciłem się Kontaktem z tymi kazaniami.

4. Asti nigdzie nie przegiąłeś.

5. Skoro się zgadzam z Bodhidharmą to hmm o co mi chodzi? Nie wiem, taki nieuk jestem, może o coś innego chodzi Mahajanie...ale jeśli ktoś znów powie, że nieuwarunkowane da radę przekroczyć to uznam to za jakiś wtręt Hindu i lejcie mnie kijami a nie zmienię zdania :)

Bodhidharma powiedział: "Powinieneś zdawać sobie sprawę, że praktyka jaką podejmujesz, nie istnieje poza twoim umysłem. Jeśli twój umysł jest czysty, czyste są wszystkie krainy buddy. Sutry powiadają: "Jeśli ich umysły są czyste, istoty również są czyste. Jeśli ich umysły nie są czyste, istoty nie są czyste". I to tyle jeśli chodzi o wyzwalanie istot. Wszystko sprowadza się do postrzeżenia problemu utrzymywania Jestem, niepostrzegania Pustki wszystkich zjawisk. Celem jest ustanie Stawania się...nawet chęć stania się buddą jest niewłaściwe. Tu i teraz trzeba postrzec Pustkę umysłu, puścić wszystko - wtedy nic więcej nie będzie do zrobienia. Po co tak komplikować. W momencie urzeczywistnienia Prawdy wszystkie krainy są czyste, wszystkie istoty zostają wyzwolone...........:)

PS. Tzn. zrozumiałbym jeszcze przekroczenie nieuwarunkowanego w sensie podejścia niedualistycznego...przekroczenie jako synonim, jako nie nadawanie znaczenia i etykietek nieuwarunkowanemu...OK to rozumiem, ale technicznie rzecz biorąc nie da się przekroczyć nieuwarunkowanego. Jak można przekroczyć Ostateczną Prawdę i wyjść poza? "Wyjść" to można poza samsarę a raczej zatrzymać przejawianie się Osobowości bo nie ma z czego wychodzić i nie ma do czego wchodzić.

Mam nadzieję, że znów nie zarzucicie mi monologu - przecież piszę, żeby się odniesiono - wierzę w odnalezienie wspólnego mianownika i wcale nie jest to idealizm.

Pozdr.
Awatar użytkownika
Asti
Posty: 795
Rejestracja: śr sie 25, 2010 09:20
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Hahayana
Lokalizacja: Łódź

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: Asti »

Imo jakbyś się wypowiadał w takim tonie jak ostatnia wypowiedź zamiast:
się droczyć, lubię prowokować, (...) poprzez krytykę próbować sprawić, że ktoś wyjdzie ze swojego błędu
to wszystko byłoby ok. Na jakiej podstawie stwierdzasz, że ktoś jest w błędzie? Na podstawie własnego doświadczenia? Na podstawie tego, że ma inny pogląd na sprawę niż ty? Jeśli na podstawie tekstów, to tak samo chrześcijanin może Ci powiedzieć, że jesteś w błędzie, bo twój pogląd jest niezgodny z Biblią, a ortodox mahajanistyczny, powie ci, że reprezentujesz hinajanę i kropka. W ten sposób nie ma dyskusji, nie ma dialogu, jest udowadnianie sobie nawzajem racji.

Ja postępuję tak - jeśli ktoś ma w moim odczuciu niewłaściwy czy też niepełny pogląd, to nie przekonuję go na siłę, tylko staram mu się przekazać takie wartości, jakie do niego przemówią. Jeśli ktoś jest dajmy na to, katolikiem, to nie mówię mu, że wpadł w sidła Jezusa, ale że należy kultywować miłość, wspierać innych i starać się zrozumieć naturę życia. To jest ten grunt praktyczny, ponad-religijny, w ramach którego można do każdego dotrzeć i z każdym znaleźć wspólny język. Więc jeśli jest tak jak mówiłeś w tym temacie, że chcesz na ten grunt przejść, to myślę, że to jest lepszy sposób, niż ten dotychczasowy, polegający na ocenianiu innych i tworzeniu wyimaginowanego wroga. Co do mahajany, to sądzę, że nie wszystko jeszcze rozumiesz i jeśli nie będziesz siedział głęboko w tej tradycji (a zakładam że nie będziesz) pewnie nie zrozumiesz, natomiast poprzez mądrość możesz postrzec, jak różne sposoby mogą przynosić korzyści na polu rozwoju i prowadzić do oświecenia. I w mahajanie są ku temu metody i w theravadzie. I przy tym zostańmy. Jeśli mahajaniści są zwodzeni, tak jak ty sądzisz, przez bramińskie wtręty, jest to ich problem i ich decyzja. Uszanuj to.

Mój pogląd jest bliski temu bodhidharmy, jako że zenek jestem. Także w ogóle nie ze mną ta dyskusja. ;)

Apropos PS - mahajana to jest system niedualistyczny i rozumienie dosłowne często tu się będzie bardzo mijało z prawdą. Trzeba zrozumieć znaczenie tych nauk, a nie tylko trzymać się słów - dlatego są nauczyciele z pewnym wglądem, żeby to objaśniać. W zen mówi się, że ten kto jest schwytany w sidła myślenia i przywiązany do słów, nie urzeczywistniając znaczenia tych nauk, nie zajdzie zbyt daleko. :)
Natychmiast porzuć chwytający umysł,
a wszystko stanie się po prostu sobą.
W istocie nic nie ginie ani nie trwa. - Hsin Hsin Ming
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

podroznik28 pisze:PS. Tzn. zrozumiałbym jeszcze przekroczenie nieuwarunkowanego w sensie podejścia niedualistycznego...przekroczenie jako synonim, jako nie nadawanie znaczenia i etykietek nieuwarunkowanemu...OK to rozumiem, ale technicznie rzecz biorąc nie da się przekroczyć nieuwarunkowanego. Jak można przekroczyć Ostateczną Prawdę i wyjść poza? "Wyjść" to można poza samsarę a raczej zatrzymać przejawianie się Osobowości bo nie ma z czego wychodzić i nie ma do czego wchodzić.
Jeśli nie ma z czego wychodzić i nie ma do czego wchodzić, to znaczy, że "Ostateczną Prawdę" da się przekroczyć. Dlaczego chcesz utknąć w nieuwarunkowanym? Jak doświadczysz prawdziwej pustości wszystkich zjawisk, nie doświadczając również pustości nieuwarunkowanego? Pustka pustki to jest coś, co poza wyobraźnią nie może zafunkcjonować? Nie tylko rzeczy są puste, również nie-rzeczy (vide: nirwana).

Pozdrawiam, gt

EDIT:// Sorry, rozpędziłam się, pisałam ze swojego punktu widzenia, rozumiem, że Theravadin nie musi zajmować się pustką w taki sposób, jak robi się to w Mahajanie. No, ale przynajmniej punkt widzenia Mahajany staje się zrozumialszy, chodzi o logiczne objęcie pustką wszystkich zjawisk, także i tych nie-złożonych.
Awatar użytkownika
Asti
Posty: 795
Rejestracja: śr sie 25, 2010 09:20
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Hahayana
Lokalizacja: Łódź

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: Asti »

Btw. tak mi się teraz pomyślało... Gdyby Mara nie był psychologicznym wrogiem, tak jak zinterpretował to Har-Dao, to oznaczałoby, że umysł Buddy-Arhata jest do odnalezienia. Także myślę, że jego twierdzenie jest tu całkiem na miejscu.

Natomiast przekroczenie nieuwarunkowanego oznacza dla mnie wyjście poza takie koncepcje jak uwarunkowane i nieuwarunkowane, wyjście poza dualistyczne myślenie - myślenie kategoriami przeciwieństw. Czyli zrozumienie tego, że to umysł nadaje charakterystyki różnym zjawiskom, które same w sobie, tj. bez udziału tegoż umysłu, nie miały by żadnego oddźwięku.
Natychmiast porzuć chwytający umysł,
a wszystko stanie się po prostu sobą.
W istocie nic nie ginie ani nie trwa. - Hsin Hsin Ming
Awatar użytkownika
Har-Dao
Global Moderator
Posty: 3162
Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dhamma-Vinaya
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: Har-Dao »

GreenTea pisze: Pustka pustki to jest coś, co poza wyobraźnią nie może zafunkcjonować? Nie tylko rzeczy są puste, również nie-rzeczy (vide: nirwana).
czołem GT

Sorki, że się wtrącam, ale nie do końca zrozumiałem to zdanie - czy uznajesz pustkę za coś nadrzędnego wobec nirvany? W sensie nie dążysz do nirvany tylko do pustki?

a tak z przymrużeniem oka - wszystkie nie-rzeczy są brakiem pustki oraz niepustki pustki - tak żeby wszyscy zrozumieli :)

metta&peace
H-D
ikar
Posty: 1083
Rejestracja: pn lis 21, 2005 14:20
Tradycja: Theravada

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: ikar »

Har-Dao pisze:Nie pamietam palijskiego terminu (moze to też vasana?) było na przykład o Sariputcie, który przeskakiwał przez rowy z wodą
tak, to jest właśnie vasana, 'stare zachowania', ich arahaci nie są w stanie wykorzenić. Buddhowie nie są w stanie skakać przez rowy.

pozdrawiam
ikar
"Chcemy iść łatwą drogą, ale jeżeli nie ma cierpienia, to nie ma mądrości. By dojrzeć do mądrości, musisz na swojej ścieżce naprawdę załamać się i zapłakać co najmniej trzy razy" Ajahn Chah
podroznik28
Posty: 315
Rejestracja: pn lut 20, 2012 10:27
Płeć: mężczyzna
Tradycja: -

Re: Czy arhaci mają poczucie humoru?

Nieprzeczytany post autor: podroznik28 »

Ok. Dzięki wam za cierpliwość. Tak Asti...to zła forma chcenia wyjścia ponad podziały. Trzeba nad nią popracować.

Odnosząc się do tego co napisaliście Asti i GreenTea...zgadzam się z Wami. Tak to widzę.

I po kolei:

Asti - nie wiedziałem, że jesteś Zenek. Tak wiem, że niedualistyczny. Ogólnie to zgadzam się z Nagardżuną (bez późniejszych modyfikacji i wtrętów). Tak trzeba zrozumieć znaczenie tych nauk a nie trzymać się słów.

I tu robię przeskok kontynuacyjny: właśnie. Nie trzymać się słów! Cały podział między tradycjami polega na NOMENKLATURZE. Mówi się: wszystkie wskazują na to samo - ale w inny sposób. Niby tak ale nie do końca a to ze względu na to, że ta nomenklatura wywołuje podziały, które szkodzą wielu adeptom. Starzy wyjadacze mogą widzieć, że podziały są tylko pozorne (co jest prawdą) ale wielu przez to zakleszcza się na pewnym poziomie i progres zostaje wstrzymany bo kręcą się w kółko (nie można tu zignorować faktu łatwego dostępu do informacji i faktu, że adepci jednej tradycji wiedzą o naukach drugiej i na odwrót i na wznak - a to ma niebagatelny wpływ na progres).

Brakuje IMHO na świecie łącznika który rozbiłby na mak jak porcelanę te pozorne podziały i zunifikował Dhammę (przyjmijmy, że będę się posługiwał zamiennikami Palijskimi).

Mam nadzieję, że nie będę odebrany za takiego, który uzurpuje sobie jakąś nadętą nadwiedzę - nie jest tak z pokorą proszę o odrzucenie takiego oceniania - ale napiszę coś poniżej co może poruszyć kogoś:

Uważam, że Theravada nadęła się i nie rozumie Mahajany a Mahajana nie rozumie Theravady - a jak wspomniałem - różnice są POZORNE.

Weźmy na patelnię Theravadę: cholernie cenne nauki które są tak precyzyjne, że potrafią odciąć umysł jednym ruchem miecza i uwolnić adepta od fałszywej koncepcji JA i wszelkiego lgnięcia w związku z tym a co idzie za tym - cierpienia. Jednakże Theravada "ponosi", "cenę" za tą precyzję i skuteczność - dam przykład jednego aspektu - kwestia tego, że każdy jest Buddhą.

I tak patrząc na to Mahajanistyczne twierdzenie, przerażono się i wielu znanych nauczycieli spłodziło takie artykuły:
- wolność od natury buddy
- Dhamma i niedualność
...i szereg innych których nawet nie znam i nie chcę znać.

Ktoś z Thera może uznać, że nadąłem się i uważam się za WYŻSZEGO od tych znanych Ajahnów czy innych Bhikku. Ale to oni wyłożyli się na Nomenklaturze i pozorach które różnicują i rozbijają DHAMMĘ na tradycje.

Źle pojęli o co chodzi Mahajanie z tą kwestią, która jest kwintesencją mahajany. Najzabawniejsze jest to, że Arahant wstrzymując wyobrażenie Jestem (i wszelkie implikacje jakie się z tym wiążą) już jest poza wszelkimi dualizmami...czy jakikolwiek Arahant krytykował tą kwestię która jest rdzeniem Mahajany? Nie znam, nie słyszałem. Prawdopodobnie będąc poza wszelkimi rozróżnieniami - skinąłby głową w zgodzie.

Równanie matematyczne:

Umysł + wyobrażenie JA, identyfikowanie się = dualizm
Umysł - wyobrażenie JA, identyfikowanie się = niedualizm, brak jakiegokolwiek rozróżniania

Wszak rozróżnienia czynione mogą być tylko z perspektywy i poziomu osobnika, który ma wyobrażenie: JA JESTEM - i wszystko co za tym idzie (a szczególnie tworzenie rozdzielenia JA od INNYCH, MNIE, MOJE, ICH, INNYCH).

To jest nomenklatura mahajany - po prostu ona w ten sam sposób wyraża to o czym traktuje Thera. Kto tego nie dostrzega to jest w błędzie.

Teraz na patelnię Mahajanę: wszelkie tworzenie podziałów i rozróżnianie pomiędzy Arahantem a Buddhą wynikają właśnie z tego, że Thera wykładając się na nomenklaturze przeczy kwestiom Mahajany. Stąd Mahajana sądzi, że Arahant - owszem wygasił JA ale jak napisała GreenTea: "utkwił w nieuwarunkowanym".

Mahajana nie rozumie nieuwarunkowanego Thery a Thera nie rozumie, że wszyscy są Buddami tylko z powodu ignorancji nie postrzegają tej Natury (ale to jest SYNONIM mahajany, rozumie się to konceptualnie - stąd zaprzeczenie powstaje).

I tak cała dyskusja była dla mnie jednym wielkim można by rzec: Koanem. Ale mózg przekompilował kwestie, masa krytyczne się przelała (od dłuższego czasu szukałem wspólnego mianownika) i pojąłem w czym problem.

I tak teraz zgadzam się z Therą i Mahajaną i co teraz? Dlatego mam właściwie wpisane: Dhamma-Punk a równie dobrze mógłbym wpisać Hahayana (ty Asti chyba też masz parcie na unifikacje co?).

GreenTea: piszesz, że jeśli nie ma z czego wychodzić i nie ma do czego wchodzić (tak uważa także Theravada!) to znaczy, że "Ostateczną Prawdę" da się przekroczyć.

Odniosę się do tego szalenie ważnego problemu: Masz rację, zgadzam się jak i nie zgadzam się. Dlaczego? Zgadzam się bo to prawda, że nie ma z czego wychodzić i nie ma do czego wchodzić. Ale na tej podstawie, nie możesz napisać - że Ostateczną Prawdę da się przekroczyć. Gdyby tak było, nie byłaby ona Ostateczna(!). Ale wiem GreenTea, że Ty próbująć wyjaśnić swoje rozumienie używasz dialektyki, która to jest zawsze niewłaściwa gdy użyć ją do opisu Nieuwarunkowanego (Nirwany, Prawdy, Ostatecznej rzeczywistości, Takości).

Nie zgadzam się z tym, że można przekroczyć Nieuwarunkowane, ponieważ nie ma nic do przekraczania. W jaki sposób chcesz użyć Ostatecznej Prawdy którą jesteś do przekroczenia Ostatecznej Prawdy? W jaki sposób chcesz przekroczyć nieprzekraczalne? Gdy odejmie się Wyobrażenie JA JESTEM (a to wyobrażenie JA JESTEM tworzy wszelki konceptualizm i rozróżnienia dualistyczne) to co pozostaje? Prawda.

Wierzę, że to wiesz...użyłaś po prostu dialektyki do przekazania tej informacji. Tak więc czy określimy Nieuwarunkowane aspektem pozytywnym czy też negatywnym - rozminiemy się z prawdą. To tak jak z palcem wskazującym na księżyc...owszem wskazuje ale widzimy tylko palec. Bo to z powodu rozróżnień widzi się tylko palec a nie widzi księżyca. Tylko nierozróżnienie może ujrzeć księżyc.

GreenTea - nie wiem skąd się wzięło przekonanie, że można utkwić w nieuwarunkowanym? Pytasz: "jak doświadczysz prawdziwej pustości zjawisk, nie dostrzegająć również pustości nieuwarunkowanego?".

Odpowiadam: Teza, że Arahant nie dostrzega pustości nieuwarunkowanego wynika chyba z poglądu, że w Thera uważa się Nieuwarunkowane jako coś będącego "na zewnątrz" - tak jest? Bo innego wyjaśnienia nie widzę na to pytanie.O Nieuwarunkowanym nie można powiedzieć, że jest puste czy nie puste. Otworzymy tylko usta a już popełniamy błąd bo dialektyka wychodzi z uwarunkowanego...i znów ten palec. Takie przekraczanie Nieuwarunkowanego kojarzy mi się z wyjściem gdzieś na zewnątrz. Ale nie da się. Nieuwarunkowane jest tu i teraz tylko my z powodu rozróżniania i nie postrzegania własnej natury nie widzimy Nieuwarunkowanego. To nieuwarunkowane jest naszą naturą - wszyscy jedziemy na tym samym wozie. To tylko nędzne Wyobrażenie JA JESTEM powoduje tu tragedię i nakłada na Prawdę wszelkiej maści niezliczone, nieskończone FILTRY będące zasłonami Prawdy.

Tak więc GreenTea - wszystkie zjawiska są puste. Ale nie można powiedzieć, że puste jest Nieuwarunkowane.
Nieuwarunkowane jest puste ani nie jest puste. Nieuwarunkowane przekracza dialektykę.

Nadająć etykietkę Nieuwarunkowanemu czynimy z tego uwarunkowane. Gdy mistrz ZEN zadałby pytanie o Nieuwarunkowane należałoby wstać z miejsca, stanąć przed ścianą i walnąć głową w nią. Bo muru nie przebijemy koncepcjami. Porzucając koncepcje pojawia się Prawda. I to jest natura każdego która była od zawsze.

Piękny jest tekst pewnego nadętęgo ortodoksa z Thery (nadętego z perspektywy tego, że krytykował Mahajanę a o tym samym pisał:D):
Czas na naszą skromną spekulację, jednak z góry zaznaczam, że nie chodzi tu o spekulację dla samej spekulacji. Chcę przedstawić obraz sytuacji, która gdy zaakceptowana jako przynajmniej potencjalnie możliwa, wymusi na nas podjęcie procesu dezidentyfikacji, jako jedynego rozsądnego działania do wykonania. Nanamoli Thera stawia pytanie czy pluralność może być przypisana świadomości inaczej niż przez pluralność ciał? W naszej spekulacji przypisujemy świadomości pojedyńczość. Jedna świadomość poznaje przez wiele organów percepcyjnych. Świadomość ta funkcjonuje przy postawie "jestem". I tu niestety rozpoczyna się tragedia, a raczej my zaczynamy opis tragedii, gdyż jak wynika ze współzależnego powstawania, ignorancja jest determinowana przez ... ignorancję i samo „jestem” jest już tragedią. No ale z jakiegoś miejsca musimy zacząć. Następuje indywidualizacja doświadczenia. Świadomość identyfikuje się z poszczególnym organem percepcyjnym (ciałem) – „ja jestem ciałem” a na inne ciała patrzy jak na „inną świadomość”. Używając terminologii ekologicznej, to co ta zindywidualizowana świadomość „ja” postrzega jako „świat” to jej uniwersalne ciało - Gaja patrzy na samą siebie! W tym procesie samoobserwacji dochodzi do powstania „osobowości” - Nisargadatta Mahraj mówi czasami o „pseudo-bycie”. Spoiwem, elementem łączącym wszystkie osobowości jest postawa „jestem”. Osobowości różnią się bo to "jestem” identyfikuje się z różnymi ciałami. I tak mogę o sobie myśleć jako o mężczyźnie, Polaku, buddyście i mówić, że mam trzydzieści lat. Jako Polak mogę nie lubić Niemców. Następne ciało może się urodzić w Niemczech i zacznę się identyfikować jako Niemiec, kto wie, może nie będę przepadał za Polakami.
Ten mnich napisał, że wręcz powtórzę: Spoiwem, elementem łączącym wszystkie osobowości jest postawa "jestem". Osobowości różnią się bo to "jestem" identyfikuje się z różnymi ciałami. ZABAWNE. On właśnie wyszedł ponad dualizm a krytykował Mahajanę. Faktycznie, trzeba zapamiętać to co Har-Dao napisał. Pomimo realizacji, Arahanci potrafią sprzeczać się między sobą i to co Ikar napisał...każdy z nich ma swoje metodologie które stosuje a które to wynikają z tego, że stosowali je w momencie porzucenia "jestem".

Har-Dao nie da się odebrać Mahajanie kwestii Natury która cechuje wszystkie czujące istoty - chyba, że się to nieprawidłowo rozumie. Czym jest Gaja która patrzy na samą siebie? Gaja jest Ostateczną Prawdą i w akcie obserwacji z powodu Avijja dochodzi do powstania "osobowości" a co za tym idzie wszelkiego konceptualizmu i rozróżnień i olewania niedualizmu.

Zacząłem generować dużo tekstu. Mam nadzieję, że znów nie przyczepi się ktoś o podniosły ton ale ja taki mam styl (do licha:)) i zakończę mój post tym co napisał Asti (odnosząc się tym do GreenTea):
Natomiast przekroczenie nieuwarunkowanego oznacza dla mnie wyjście poza takie koncepcje jak uwarunkowane i nieuwarunkowane, wyjście poza dualistyczne myślenie - myślenie kategoriami przeciwieństw. Czyli zrozumienie tego, że to umysł nadaje charakterystyki różnym zjawiskom, które same w sobie, tj. bez udziału tegoż umysłu, nie miały by żadnego oddźwięku.
JEŚLI GeenTea pisała w takim znaczeniu jak Asti to moje odniesienie w sumie jest niebyłe bo zgadzam się z Astim a co za tym idzie z GreenTea. Fakt, uwarunkowane czy nieuwarunkowane to są koncepcje urodzone z urodzonej osobowości. W terminologii przyrodniczej każdy jest Gaja - mamy tą samą naturę. To osobowość różnicuje tak jak pisał ortodoks Theravadyjski.

I ostatnie: nie zgadzałem się z tym, że można przekroczyć Nieuwarunkowane bo uważałem to przekraczanie za koncepcje. Tak jak uwarunkowane i nieuwarunkowane to konceptualizm tak i przechodzenie i nieprzechodzenie to konceptualizm. Nie widziałem wcześniej generując ten cały szum w tym wątku, że w taki sposób się na to zapatrujecie. Za bardzo wtopiłem się w Theravadę i zapomniałem co znaczy niedualizm z którym zetknąłem się już jako 14 latek (bo po prawdzie, przez całe życie postrzegałem niedualizm z pryzmatu konceptualizacji).

Dziękuję jeszcze raz za wytrwałość i za te dwa ostatnie posty GreenTea i Asti bo one spowodowały, że wyśliznąłem się z sztywnych ram i w umyśle dokonała się unifikacja. Teraz będę mógł pić nektar zarówno z Mahajany jak i Theravady.

Pozdrawiam!
ODPOWIEDZ

Wróć do „Buddyzm Theravada”