Ponieważ jest to mój pierwszy post na tym forum, zacznę przede wszystkim od przywitania się – dzień dobry

Napotkałem jednak pewną trudność, jak na gruncie rozumowym wytłumaczyć sobie ideę odrodzenia – z czym pewnie nie jestem odosobniony, więc jeśli zadaję to pytanie na niewłaściwym panelu, mam prośbę do adminów o przesunięcie go gdzie indziej, może do pytań dla początkujących itp. Zależałoby mi jednak na odpowiedziach nawiązujących do tradycji Therawady, aby uniknąć tej całej zbędnej ezoteryki innych ścieżek…
Zastanawiałem się, co podlega odrodzeniu, skoro jedną z podstaw buddyzmu jest anatta. Jakoś mało przemawiały do mnie wyjaśnienia, iż chodzi tu o „świadomość”, skoro gdzie indziej twierdzi się, iż świadomość podobnie jak inne skupiska jest rzeczą uwarunkowaną, nietrwałą i iluzoryczną. Spotkałem też wyjaśnienia, iż chodzi o „strumień świadomości”, jednak jak można wytłumaczyć, iż strumień ten jest rzeczywiście ciągły i – nie przyjmując tego jedynie na wiarę – przyjąć, iż rzeczywiście przeskakuje on z jednej formy cielesnej na drugą.
To, co powyżej, miało być moim pytaniem, bo choć czytałem/oglądałem trochę na ten temat, odnosiłem dotąd wrażenie, iż w tym momencie - kiedy dochodziło do kwestii odrodzenia - racjonalni dotąd nauczyciele (Ajahn Brahm, Shravasti Dhammika) ku mojemu rozczarowaniu odchodzą od tej linii rozumowej i za wszelką cenę bronią tego, co chociaż słusznie jest uznawane za jedną z podstaw Dhammy, jednak odwołując się przy tym do relacji o wspomnieniach/odczuciach z poprzedniego wcielenia czy do innych nie do końca udokumentowanych zjawiskach. Jednakże całkiem przypadkiem natrafiłem na poniższy filmik:
https://www.youtube.com/watch?v=RGeTBmRqpfY
Wykładającym jest Ashin Ottama, therawadyjski mnich z Czech. Wykład dość długi, choć muszę przyznać prowadzący ujmuje swoją często niewerbalną ekspresją i autentyzmem. Jeśli jednak obejrzycie fragment od 57:13 do 1:01:55 oraz od 1:09:52 do 1:12:00, prowadzący stwierdza, że:
1. jedynym, co przechodzi z życia na życie jest karmiczny potencjał – odziedziczone skutki działań;
2. ta kamma powoduje powstanie nowej świadomości – nowa świadomość powstaje na bazie tego dziedzictwa;
3. zarówno dziedzictwo karmiczne, jak i nowa świadomość ani nie są tą samą istotą, ani też nie mają cech istoty w ogóle, nie można więc poprzedniego istnienia w jakikolwiek sposób zidentyfikować z nowym, można natomiast nowe wcielenie identyfikować jako „dziedzica” wcześniejszego;
4. Ashin Ottama stwierdza, że identyfikacja jednego z drugim często zdarza się w buddyzmie, ale nazywa to wprost błędem; uzasadnieniem tego „błędu” jest psychologiczna potrzeba, aby nowa istota nie czuła się poszkodowana przez negatywną kammę swojego poprzednika – mówi się więc, iż są to właśnie jej dobre/złe uczynki; zachodzi przez to jakby wtórne utożsamienie się z owym umownym poprzednim „ja”.
Czyniąc długą rzecz krótką, pytania moje brzmią: czy ja dobrze rozumiem powyższy tok rozumowania? Jeśli tak, co Szanowni Forumowicze mają do powiedzenia na ten temat, czy takie ujęcie sprawy odrodzenia mieści się w granicach therawadyjskiej normy, czy to bardziej „herezja”? Jeśli tak rzeczywiście wygląda proces odrodzenia, to czy nie jest on też swego rodzaju iluzją kontynuacji „ja”?
Przepraszam za rozwlekłość i może nieprecyzyjne terminy, ale liczę na drobną pomoc w oświeceniu

Pozdrawiam,
Michał