Rola intencji w tworzeniu karmy
Moderator: Har-Dao
- Ryu
- ex Global Moderator
- Posty: 1940
- Rejestracja: sob kwie 05, 2008 23:04
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Theravāda
- Lokalizacja: Zgierz
Rola intencji w tworzeniu karmy
Witam,
Moje pojawiło się po przeczytaniu dwóch rzeczy. Artykuł o karmie w słowniku Nyanatiloki Mahathery i gdzieś na accesstoinsight instrukcji na temat przestrzegania wskazań.
Samo rozumienie kammy sporo odbiega od rozumienia karmy (a przynajmniej od tego co ja o niej uważałem) i tak nawet zabijanie nie jest złą kammą jeżeli jest dokonane nieświadomie. Ale o co mi właściwie chodzi? Jeżeli korzeniami złej kammy jest lobha, dosa i moha, a dobrej alobha, adosa, amoha to czy dopuszczalne jest kłamanie, czy nawet zabijanie jeżeli robione jest w dobrej intencji? W Mahayanie (podobno, bo sam nie czytałem, a tylko słyszałem z drugiej ręki) istnieje opowieść o Bodhisattwie, który zabija człowieka, aby uratować wielu innych ludzi, a na mowach Dharmy nauczycieli z Kwan Um często spotykałem się z przykładem człowieka, który mówi myśliwym nieprawdę na temat tego w którym kierunku uciekła zwierzyna. Czy takie zachowanie jest akceptowalne w Therawadzie? Co by taki Arhant zrobił gdyby przyszli do niego esesmani pytać o Żydów, a jedna rodzina chowałaby się pod jego schodami? A co gdyby widział człowieka gotowego do użycia broni atomowej i mógł albo mu pozwolić, albo go zastrzelić? Czy taki Arhant jest ,,niezdolny" do skłamania hitlerowcowi, czy ,,niezdolny" do przyczynienia się do śmierci niewinnej rodziny?
Użyłem tak ,,ekstremalnych" przykładów, bo chcę podkreślić, że nie chodzi mi o szukanie furtki do folgowania swoim słabościom, a właśnie o szczere intencje i patrząc na różne fora związane z Theravadą zauważyłem, że często ludzie traktują takie podejście nauczycieli Mahayany za szukanie pretekstów.
Ewentualnie co z takimi ,,białymi kłamstewkami?" Nie babciu, nie musisz dostawać zawału, bo nie jestem szatanistą modlącym się do tych szatańskich buddyjskich demonów i nie czeka mnie wieczność w ogniach piekielnych.
pozdrawiam,
Ryu
Moje pojawiło się po przeczytaniu dwóch rzeczy. Artykuł o karmie w słowniku Nyanatiloki Mahathery i gdzieś na accesstoinsight instrukcji na temat przestrzegania wskazań.
Samo rozumienie kammy sporo odbiega od rozumienia karmy (a przynajmniej od tego co ja o niej uważałem) i tak nawet zabijanie nie jest złą kammą jeżeli jest dokonane nieświadomie. Ale o co mi właściwie chodzi? Jeżeli korzeniami złej kammy jest lobha, dosa i moha, a dobrej alobha, adosa, amoha to czy dopuszczalne jest kłamanie, czy nawet zabijanie jeżeli robione jest w dobrej intencji? W Mahayanie (podobno, bo sam nie czytałem, a tylko słyszałem z drugiej ręki) istnieje opowieść o Bodhisattwie, który zabija człowieka, aby uratować wielu innych ludzi, a na mowach Dharmy nauczycieli z Kwan Um często spotykałem się z przykładem człowieka, który mówi myśliwym nieprawdę na temat tego w którym kierunku uciekła zwierzyna. Czy takie zachowanie jest akceptowalne w Therawadzie? Co by taki Arhant zrobił gdyby przyszli do niego esesmani pytać o Żydów, a jedna rodzina chowałaby się pod jego schodami? A co gdyby widział człowieka gotowego do użycia broni atomowej i mógł albo mu pozwolić, albo go zastrzelić? Czy taki Arhant jest ,,niezdolny" do skłamania hitlerowcowi, czy ,,niezdolny" do przyczynienia się do śmierci niewinnej rodziny?
Użyłem tak ,,ekstremalnych" przykładów, bo chcę podkreślić, że nie chodzi mi o szukanie furtki do folgowania swoim słabościom, a właśnie o szczere intencje i patrząc na różne fora związane z Theravadą zauważyłem, że często ludzie traktują takie podejście nauczycieli Mahayany za szukanie pretekstów.
Ewentualnie co z takimi ,,białymi kłamstewkami?" Nie babciu, nie musisz dostawać zawału, bo nie jestem szatanistą modlącym się do tych szatańskich buddyjskich demonów i nie czeka mnie wieczność w ogniach piekielnych.
pozdrawiam,
Ryu
- Har-Dao
- Global Moderator
- Posty: 3162
- Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Dhamma-Vinaya
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Re: Rola intencji w tworzeniu karmy
CZołem Ryuu
Kamma była oczywiście przerabiana na forum a więc tylko w skrócie dopowiem swoje:
Co do przykładów - które są oczywiście teoretyczne i każdy przypadek powinien być brany jako jedyny w swoim rodzaju, bo też składa sie na daną sytuację mnóstwo zmiennych - ale co by było gdyby ... nic nie robić? Idzie myśliwy - pyta o zwierzynę - a ja nic, patrzę myśliwemu głeboko w oczy i nic nie mówię. Biegnie ktoś, a zaraz psychopata z nożem i pyta gdzie pobiegł ten pierwszy - a ja nic! Patrzę psychopacie prosto w oczy - aż się pewnie mnie psychol wystraszy - i nic. Milczenie może oczywiście być złe - na przykład, "gdzie jest ta tykająca bomba?!?" - tutaj głębokie spojrzenie i milczenie trochę monthy pythona by przypominało.. Prawnie byłoby to zaniechanie i oczywiście można stworzyć złą kammę milcząc, ale kombinacja dobrych intencji i milczenia, nie-robienia, wydaje mi się całkiem dobra.
Chodzi mi o to, że jeśli chce się tę kammę doprowadzić do zaniku to najlepiej robić... nic. Jak trudno jest robić nic wiedzą wszyscy, bo ten umysł bardzo chce nawet "nic" - "robić". Nawet "wu-wei" chce się jakoś "praktykować"...
Zatem nie tworząc nowej kammy, starą kammę doprowadzając do zaniku można się wyswobodzić z kamma-vipaki.
Przy okazji nie wszystko jest kammą. Ból (ogólnie vedana - uczucia i doznania) nie musi być przeszłą kammą - jak wyjaśnia chociażby 4 część Milinda pańha - pytanie nr 8 - The Buddha's Ailments (nt zranienia Buddhy i ogólnie jego bolączek po oświeceniu). Uznawanie wszystkiego za kammę oznacza, że nie jest to buddyzm a przeznaczenie.
Tak w skrócie, inni pewnie mądrzej odpowiedzą
metta&peace
V.
Kamma była oczywiście przerabiana na forum a więc tylko w skrócie dopowiem swoje:
Co do przykładów - które są oczywiście teoretyczne i każdy przypadek powinien być brany jako jedyny w swoim rodzaju, bo też składa sie na daną sytuację mnóstwo zmiennych - ale co by było gdyby ... nic nie robić? Idzie myśliwy - pyta o zwierzynę - a ja nic, patrzę myśliwemu głeboko w oczy i nic nie mówię. Biegnie ktoś, a zaraz psychopata z nożem i pyta gdzie pobiegł ten pierwszy - a ja nic! Patrzę psychopacie prosto w oczy - aż się pewnie mnie psychol wystraszy - i nic. Milczenie może oczywiście być złe - na przykład, "gdzie jest ta tykająca bomba?!?" - tutaj głębokie spojrzenie i milczenie trochę monthy pythona by przypominało.. Prawnie byłoby to zaniechanie i oczywiście można stworzyć złą kammę milcząc, ale kombinacja dobrych intencji i milczenia, nie-robienia, wydaje mi się całkiem dobra.
Chodzi mi o to, że jeśli chce się tę kammę doprowadzić do zaniku to najlepiej robić... nic. Jak trudno jest robić nic wiedzą wszyscy, bo ten umysł bardzo chce nawet "nic" - "robić". Nawet "wu-wei" chce się jakoś "praktykować"...
Zatem nie tworząc nowej kammy, starą kammę doprowadzając do zaniku można się wyswobodzić z kamma-vipaki.
Przy okazji nie wszystko jest kammą. Ból (ogólnie vedana - uczucia i doznania) nie musi być przeszłą kammą - jak wyjaśnia chociażby 4 część Milinda pańha - pytanie nr 8 - The Buddha's Ailments (nt zranienia Buddhy i ogólnie jego bolączek po oświeceniu). Uznawanie wszystkiego za kammę oznacza, że nie jest to buddyzm a przeznaczenie.
Tak w skrócie, inni pewnie mądrzej odpowiedzą
metta&peace
V.
Re: Rola intencji w tworzeniu karmy
Ryuu,
Arhat na pewno zachowałby się mądrze- skłamałby.
Har-Dao
milczenie w sytuacji kiedy masz pod schodami żydowską rodzinę a esesman pyta o nich, równoznaczne jest ze śmiercią Twoją i całej owej rodziny.
od siebie powiem że w życiu codziennym nie używam kłamstwa, ale w takiej sytuacji jak powyżej opisana kłamałbym i to cholernie wiarygodnie. Jeśli człowiek zakłada coś innego, że milczałby itd, zdaje mi się że spowoduje to u niego duże napięcia w umyśle, a w sytuacji zagrożenia albo szybko by oprzytomniał i skłamał albo... powitał następnych rodziców, niekoniecznie w ludzkim świecie
Dalailama mówi że kłamstwo jest dopuszczalne jeśli może to komuś bardzo pomóc. Tylko nie wiem czy osobie kłamiącej czy komuś innemu. Zastanawiałem się niedawno czy skłamałbym gdyby ktoś powiedzmy chciał wyłudzić ode mnie jakąs sumę a policja poprosiłaby o kłamstwo, żeby tą osobę zamknąć. I przypomniałem sobie rzeczone słowa Dalajlamy, dlatego też aby uchronić jakąś staruszkę którą potem złoczyńca mógłby oszukać- skłamałbym.
kiedyś pisałem do mnicha Theravady w tej sprawie- odpowiedział "wise man would lie in order to preserve peace".
wydaje mi się że jakby nie kłamać w sytuacjach które tego wymagają to utrudnianie a wręcz uniemożliwianie sobie życia.
uważam, że w niektórych sytuacjach kłamstwo jest jak najbardziej etyczne.
pozdrawiam
tl
Arhat na pewno zachowałby się mądrze- skłamałby.
Har-Dao
milczenie w sytuacji kiedy masz pod schodami żydowską rodzinę a esesman pyta o nich, równoznaczne jest ze śmiercią Twoją i całej owej rodziny.
od siebie powiem że w życiu codziennym nie używam kłamstwa, ale w takiej sytuacji jak powyżej opisana kłamałbym i to cholernie wiarygodnie. Jeśli człowiek zakłada coś innego, że milczałby itd, zdaje mi się że spowoduje to u niego duże napięcia w umyśle, a w sytuacji zagrożenia albo szybko by oprzytomniał i skłamał albo... powitał następnych rodziców, niekoniecznie w ludzkim świecie
Dalailama mówi że kłamstwo jest dopuszczalne jeśli może to komuś bardzo pomóc. Tylko nie wiem czy osobie kłamiącej czy komuś innemu. Zastanawiałem się niedawno czy skłamałbym gdyby ktoś powiedzmy chciał wyłudzić ode mnie jakąs sumę a policja poprosiłaby o kłamstwo, żeby tą osobę zamknąć. I przypomniałem sobie rzeczone słowa Dalajlamy, dlatego też aby uchronić jakąś staruszkę którą potem złoczyńca mógłby oszukać- skłamałbym.
kiedyś pisałem do mnicha Theravady w tej sprawie- odpowiedział "wise man would lie in order to preserve peace".
wydaje mi się że jakby nie kłamać w sytuacjach które tego wymagają to utrudnianie a wręcz uniemożliwianie sobie życia.
uważam, że w niektórych sytuacjach kłamstwo jest jak najbardziej etyczne.
pozdrawiam
tl
"Dieta może wynieść cię bardzo wysoko, przez dietę możesz też upaść bardzo nisko"- Swami Jyothirmaya.
- Har-Dao
- Global Moderator
- Posty: 3162
- Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Dhamma-Vinaya
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Re: Rola intencji w tworzeniu karmy
Czołem truelove
Nie mam ochoty się bawić w role-playing game, więc nie będę wymyślał "co by było gdyby..."
Natomiast kłamstwo nigdy nie jest etyczne, od biedy może być usprawiedliwione. Tematem jest intencja, a ta do prostych należy - jeśli równa się tym z drugiego stopnia ośmiorakiej ścieżki (czasem tłumaczonej właśnie jako właściwa intencja) - wtedy jest ok. Co nie oznacza, że na przykład metta jest najważniejsza - bo co najwyżej będzie się miłym głupcem - mądrość musi współgrać w procesie sporą rolę.
metta&peace
V.
Nie mam ochoty się bawić w role-playing game, więc nie będę wymyślał "co by było gdyby..."
Natomiast kłamstwo nigdy nie jest etyczne, od biedy może być usprawiedliwione. Tematem jest intencja, a ta do prostych należy - jeśli równa się tym z drugiego stopnia ośmiorakiej ścieżki (czasem tłumaczonej właśnie jako właściwa intencja) - wtedy jest ok. Co nie oznacza, że na przykład metta jest najważniejsza - bo co najwyżej będzie się miłym głupcem - mądrość musi współgrać w procesie sporą rolę.
metta&peace
V.
Re: Rola intencji w tworzeniu karmy
uważam że czynienie zła jest nieetyczne, a nie kłamstwo które chroni ludzkie życie- to brak kłamstwa jest wtedy nieetyczny.
uważam też że są kłamstwa które mówisz z uśmiechem na twarzy a po śmierci dzięki nim bawisz się przednio ileś eonów w niebie. Myślę że tak właśnie jest z ludźmi którzy ratowali żydów podczas wojny- to nie byli zwykli ludzie, to byli bohaterzy pełni odwagi i moralności. Gdyby czuli poczucie winy z powodu tego że wtedy kłamali to ja już nie wiem na czym świat stoi.
A role playing game jest użyteczna w rozwoju, może pod tym względem jestem słabo rozwinięty i za dużo się zastanawiam ale czasami sobie myślę- co by było gdybym- i nie czuję żebym był z tego powodu jakiś nieszczęśliwy. To jest czasami użyteczne, przynajmniej dla mnie. Dużo energii różnych tkwi w takim zastanawianiu, a "przezorny zawsze ubezpieczony". Samo życie.
uważam też że są kłamstwa które mówisz z uśmiechem na twarzy a po śmierci dzięki nim bawisz się przednio ileś eonów w niebie. Myślę że tak właśnie jest z ludźmi którzy ratowali żydów podczas wojny- to nie byli zwykli ludzie, to byli bohaterzy pełni odwagi i moralności. Gdyby czuli poczucie winy z powodu tego że wtedy kłamali to ja już nie wiem na czym świat stoi.
A role playing game jest użyteczna w rozwoju, może pod tym względem jestem słabo rozwinięty i za dużo się zastanawiam ale czasami sobie myślę- co by było gdybym- i nie czuję żebym był z tego powodu jakiś nieszczęśliwy. To jest czasami użyteczne, przynajmniej dla mnie. Dużo energii różnych tkwi w takim zastanawianiu, a "przezorny zawsze ubezpieczony". Samo życie.
"Dieta może wynieść cię bardzo wysoko, przez dietę możesz też upaść bardzo nisko"- Swami Jyothirmaya.
- Har-Dao
- Global Moderator
- Posty: 3162
- Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Dhamma-Vinaya
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Re: Rola intencji w tworzeniu karmy
Jasne. To może zamiast robić projekcje na temat przeszłości (jakakolwiek by była) może opowiesz ze swego doświadczenia jak skłamałeś i wyszło ci to na dobre? To jest samo życie - gdy sam przeżyłeś i doświadczyłeś dobrego rezultatu z kłamstwa.truelove pisze:. Samo życie.
metta&peace
V.
Re: Rola intencji w tworzeniu karmy
mówiłem o projekcjach dotyczących przyszłości. O hipotetycznej sytuacji ratowania komuś życia kiedy zajdzie taka potrzeba, a mówienie o Żydach i wojnie to nie projektowanie przeszłości tylko przykład.Har-Dao pisze:truelove wrote:
. Samo życie.
Jasne. To może zamiast robić projekcje na temat przeszłości (jakakolwiek by była) może opowiesz ze swego doświadczenia jak skłamałeś i wyszło ci to na dobre? To jest samo życie - gdy sam przeżyłeś i doświadczyłeś dobrego rezultatu z kłamstwa.
"Dieta może wynieść cię bardzo wysoko, przez dietę możesz też upaść bardzo nisko"- Swami Jyothirmaya.
- Har-Dao
- Global Moderator
- Posty: 3162
- Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Dhamma-Vinaya
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Re: Rola intencji w tworzeniu karmy
Czołem
Można mieć własne projekcje na temat przeszłości.
Rozumiem, że uciekasz od odpowiedzi na zadane pytanie? OK.
metta&peace
V.
Można mieć własne projekcje na temat przeszłości.
Rozumiem, że uciekasz od odpowiedzi na zadane pytanie? OK.
metta&peace
V.
Re: Rola intencji w tworzeniu karmy
"Dieta może wynieść cię bardzo wysoko, przez dietę możesz też upaść bardzo nisko"- Swami Jyothirmaya.
- GreenTea
- ex Global Moderator
- Posty: 4530
- Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Vajrayana
Re: Rola intencji w tworzeniu karmy
Kłamstwo jest w gruncie rzeczy bardzo nieekonomiczne, pochłania dużo energii. I właściwie punktów widzenia danej rzeczy jest tyle, że swobodnie dałoby się z tego wybrać jakąś ‘prawdziwą’ opcję przynoszącą pożytek. To znaczy, nie tak znowu swobodnie, bo wybór opcji uwarunkowany jest poniekąd stanem umysłu. Ten stan umysłu oddziałuje również na otoczenie. Bardzo możliwe, że w podanym przez Ryu przykładzie (wchodzą esesmani) w ogóle nie doszłoby do ich wejścia, gdyby wspomniana grupa domowników znajdowała się w nieco innym stanie świadomości.
To tak na marginesie rozmów o kłamstwie.
A jeśli chodzi o intencje, to sama mam mnóstwo pytań w tej kwestii. Na przykład takie: skąd bierze się intencja? To jest coś, co da się pomyśleć niezależnie od uczuć, czy coś, co zawsze podszyte jest tym, co się czuje w danym momencie? I skąd mam wiedzieć, co było moją rzeczywistą intencją, jak mam się nie pogubić w gąszczu najprzeróżniejszych fantazji o jakości mojego działania w różnych jego fazach? Jeśli miałabym w sposób świadomy projektować własną karmę (wyzwalać ją, wygaszać), to musiałabym działać intencjonalnie bezbłędnie, czy tak? Bezbłędność da się w ogóle rozpoznać?
Pozdrawiam, gt
To tak na marginesie rozmów o kłamstwie.
A jeśli chodzi o intencje, to sama mam mnóstwo pytań w tej kwestii. Na przykład takie: skąd bierze się intencja? To jest coś, co da się pomyśleć niezależnie od uczuć, czy coś, co zawsze podszyte jest tym, co się czuje w danym momencie? I skąd mam wiedzieć, co było moją rzeczywistą intencją, jak mam się nie pogubić w gąszczu najprzeróżniejszych fantazji o jakości mojego działania w różnych jego fazach? Jeśli miałabym w sposób świadomy projektować własną karmę (wyzwalać ją, wygaszać), to musiałabym działać intencjonalnie bezbłędnie, czy tak? Bezbłędność da się w ogóle rozpoznać?
Pozdrawiam, gt
- Har-Dao
- Global Moderator
- Posty: 3162
- Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Dhamma-Vinaya
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Re: Rola intencji w tworzeniu karmy
czołem GT
Ano i to jest ciekawy temat do dyskusji - sam jestem tym zywo zainteresowany. Czym jest intencja? Znaczy się w palijskim cetana.
Ogólnie rzecz biorąc z Abhidhammicznego punktu widzenia (warto nadmienić, żem krytycznie do Abh. nastawiony) to cetana jest cetasiką, jedną z 7 cetasik, które pojawiąją się zawsze (sabbacittasadharana). Pozostałymi 6 są: doznanie (vedana), zetknięcie (phassa), kojarzenie (Saññā), zintegrowana unikatowość (ekagatta), energia życiowa (jivitindriya), przytomność (manasikara) - BTW - tłumaczenia moje.
Główny problem z intencją polega na tym, że często bierzemy ją jako "ja" - bo przecież "ja chcę". Myślę więc jestem jest już przestarzałe, bo można myśleć bezwiednie, to czy się wtedy jest ? Natomiast skoro czegoś chcę, mam intencję - to musi to być to poszukiwane przez wszystkich "ja". Wg Abh. cetana nie różni się od pozostałych cetasik, tzn pojawia się i znika, choć zawsze wystepuje w kompozycji tworzenia umysłu. Nawet śniąc te 7 się przejawia, jeno nie wszystkie w takiej intensywności jak na jawie. Na przykład podczas snu bardzo aktywna jest cetasika kojarzenia (saññā). I właśnie - we śnie cetana też jest niewielka - stąd na przykłład zabijając we śnie nie tworzymy złej kammy i nie jest to zwane złą intencją (choć warto takie sny zdiagnozować czemu się śnią).
Chodzi o to, że mimo że cetana pojawia się zawsze to nie jest niczym szczególnym, jest częścią większej całości. Ale jak wspomniałem - to podejście abhidhammiczne...
metta&peace
V.
Ano i to jest ciekawy temat do dyskusji - sam jestem tym zywo zainteresowany. Czym jest intencja? Znaczy się w palijskim cetana.
Ogólnie rzecz biorąc z Abhidhammicznego punktu widzenia (warto nadmienić, żem krytycznie do Abh. nastawiony) to cetana jest cetasiką, jedną z 7 cetasik, które pojawiąją się zawsze (sabbacittasadharana). Pozostałymi 6 są: doznanie (vedana), zetknięcie (phassa), kojarzenie (Saññā), zintegrowana unikatowość (ekagatta), energia życiowa (jivitindriya), przytomność (manasikara) - BTW - tłumaczenia moje.
Główny problem z intencją polega na tym, że często bierzemy ją jako "ja" - bo przecież "ja chcę". Myślę więc jestem jest już przestarzałe, bo można myśleć bezwiednie, to czy się wtedy jest ? Natomiast skoro czegoś chcę, mam intencję - to musi to być to poszukiwane przez wszystkich "ja". Wg Abh. cetana nie różni się od pozostałych cetasik, tzn pojawia się i znika, choć zawsze wystepuje w kompozycji tworzenia umysłu. Nawet śniąc te 7 się przejawia, jeno nie wszystkie w takiej intensywności jak na jawie. Na przykład podczas snu bardzo aktywna jest cetasika kojarzenia (saññā). I właśnie - we śnie cetana też jest niewielka - stąd na przykłład zabijając we śnie nie tworzymy złej kammy i nie jest to zwane złą intencją (choć warto takie sny zdiagnozować czemu się śnią).
Chodzi o to, że mimo że cetana pojawia się zawsze to nie jest niczym szczególnym, jest częścią większej całości. Ale jak wspomniałem - to podejście abhidhammiczne...
metta&peace
V.
-
- użytkownik zbanowany
- Posty: 1010
- Rejestracja: ndz sty 14, 2007 05:07
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: brak
Re: Rola intencji w tworzeniu karmy
GreenTea pisze:A jeśli chodzi o intencje, to sama mam mnóstwo pytań w tej kwestii. Na przykład takie: skąd bierze się intencja?
Intencja to rodzaj reakcji emocjonalnej wobec pojawiających się (dowolnych) przedmiotów w polu świadomości. I jest to domena tzw. formacji mentalnych (sankhara), czyli tego, jaką postawę przyjmujemy w stosunku do tego, co dzieje się w każdym momencie naszego doświadczenia. To właśnie formacje mentalne odpowiedzialne są za tworzenie i dalsze przekazywanie karmy. Każda emocjonalna reakcja jest rodzajem działania, a każde działanie ma swoje konsekwencje. Jesteśmy nie tyle kształtowani przez to co robimy, lecz przez to, w jaki sposób radzimy sobie z tym, co robimy.
Pozdrawiam +
-
- Posty: 1979
- Rejestracja: sob gru 06, 2008 04:30
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Theravāda
- Lokalizacja: Manchester
Re: Rola intencji w tworzeniu karmy
Intencje to umiejętność którą można doskonalić.
-
- użytkownik zbanowany
- Posty: 1010
- Rejestracja: ndz sty 14, 2007 05:07
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: brak
Re: Rola intencji w tworzeniu karmy
Dokładnie. Praktyka oscyluje wokół doskonalenia umiejętności bycia z dowolną „zawartością” pojawiającą się w doświadczeniu, bez pożądania, nienawiści i złudzeń. To jak radzimy sobie z tym co w tym momencie, jest kluczem do wszystkiego tego, czym staniemy się w następnym. Przy czym, intencje nie są jedynie czymś, co towarzyszy doświadczeniu. One warunkują i determinują działania, które podejmiemy w następnym doświadczeniu. My dosłownie budujemy nasze "ja" i nasze światy na naszych emocjonalnych reakcjach, i faktycznie nie byłoby przesadą powiedzieć, że tym, kim jesteśmy i świat jaki zamieszkujemy, składa się z emocjonalnych reakcji, które się w nas rozwijają.Lo'tsa'wa pisze:Intencje to umiejętność którą można doskonalić.
+
- GreenTea
- ex Global Moderator
- Posty: 4530
- Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Vajrayana
Re: Rola intencji w tworzeniu karmy
Pociągnę jeszcze temat, bo mam wrażenie, że nie dokończyłam tego, o co mi chodziło.
Pytając o to, skąd się biorą intencje, miałam raczej na myśli odnalezienie tropu, który prowadziłby do odkrycia, jakie one są na dany moment. A więc, pytanie brzmiałoby: jak rozpoznać własne intencje? Chodzi mi o taki sposób rozpoznania, który wskazuje na rzeczywistość, nie na fikcje. Znam własny mechanizm fantazjowania o tym, co robię całkiem nieźle, czasem miewam w związku z tym niejasne podejrzenia, że moje działanie nigdy nie będzie tym, czym sobie wyobrażam, że jest, ani w momencie, gdy działam, ani za chwilę, ani tym bardziej za miesiąc, czy rok…
Może wyjaśnię, że ja przez intencję rozumiem głównie ‘to’, co poprzedza czyn (wykonany mową, myślą, ciałem) i co jest mi dostępne jako myśl, świadomy namysł (owszem, również jako pewien stan ciała, który mógłby nie podlegać wcale werbalizacji, ale przeważnie podlega). Czy jednak to, co do mnie dociera w postaci uświadomionej myśli jest rzeczywiście tym, co warunkuje czyn? Musiałaby to być przecież jakaś faktycznie pierwsza myśl, a nie pierwsza myśl, którą jestem w stanie sobie uświadomić. I czy w ogóle to ma jakieś znaczenie: pierwsza, pierwsza świadoma, czy to dobry trop?
Czasem wydaje mi się, że utrzymywanie nieustannie w umyśle motywacji działania dla dobra innych istot, a przynajmniej podejmowanie prób powstrzymywania się od ich krzywdzenia, związane jest ściśle z tym, że właśnie nie tak łatwo jest odkryć prawdziwe intencje i lepiej w miejsce dociekań, jakie one są, wszczepić sobie po prostu nawyk motywowania wszelkiej aktywności bodhiczittą. Jednak, jaką tutaj można mieć gwarancję, że działanie początkującego bodhisattwy rzeczywiście jest inspirowane bodhiczittą, nie natomiast inteligentnymi pomysłami ego, które przecież z każdego materiału potrafi wykroić coś dla siebie.
W ogóle bym sobie nie zawracała głowy kwestią rozpoznawania intencji, gdyby właśnie nie fakt, że słyszałam o ich niebagatelnej roli w tworzeniu karmy.
Har-Dao, czy w tej większej całości, cetana pojawia się w taki sposób, który da się jakoś odróżnić w doświadczeniu? Dlaczego jesteś krytycznie do Abhidhammy nastawiony?
Pozdrawiam, gt
Pytając o to, skąd się biorą intencje, miałam raczej na myśli odnalezienie tropu, który prowadziłby do odkrycia, jakie one są na dany moment. A więc, pytanie brzmiałoby: jak rozpoznać własne intencje? Chodzi mi o taki sposób rozpoznania, który wskazuje na rzeczywistość, nie na fikcje. Znam własny mechanizm fantazjowania o tym, co robię całkiem nieźle, czasem miewam w związku z tym niejasne podejrzenia, że moje działanie nigdy nie będzie tym, czym sobie wyobrażam, że jest, ani w momencie, gdy działam, ani za chwilę, ani tym bardziej za miesiąc, czy rok…
Może wyjaśnię, że ja przez intencję rozumiem głównie ‘to’, co poprzedza czyn (wykonany mową, myślą, ciałem) i co jest mi dostępne jako myśl, świadomy namysł (owszem, również jako pewien stan ciała, który mógłby nie podlegać wcale werbalizacji, ale przeważnie podlega). Czy jednak to, co do mnie dociera w postaci uświadomionej myśli jest rzeczywiście tym, co warunkuje czyn? Musiałaby to być przecież jakaś faktycznie pierwsza myśl, a nie pierwsza myśl, którą jestem w stanie sobie uświadomić. I czy w ogóle to ma jakieś znaczenie: pierwsza, pierwsza świadoma, czy to dobry trop?
Czasem wydaje mi się, że utrzymywanie nieustannie w umyśle motywacji działania dla dobra innych istot, a przynajmniej podejmowanie prób powstrzymywania się od ich krzywdzenia, związane jest ściśle z tym, że właśnie nie tak łatwo jest odkryć prawdziwe intencje i lepiej w miejsce dociekań, jakie one są, wszczepić sobie po prostu nawyk motywowania wszelkiej aktywności bodhiczittą. Jednak, jaką tutaj można mieć gwarancję, że działanie początkującego bodhisattwy rzeczywiście jest inspirowane bodhiczittą, nie natomiast inteligentnymi pomysłami ego, które przecież z każdego materiału potrafi wykroić coś dla siebie.
W ogóle bym sobie nie zawracała głowy kwestią rozpoznawania intencji, gdyby właśnie nie fakt, że słyszałam o ich niebagatelnej roli w tworzeniu karmy.
Har-Dao, czy w tej większej całości, cetana pojawia się w taki sposób, który da się jakoś odróżnić w doświadczeniu? Dlaczego jesteś krytycznie do Abhidhammy nastawiony?
Pozdrawiam, gt
Re: Rola intencji w tworzeniu karmy
gt, tu masz o intencji(cetana):
http://www.dhammastudy.com/cetasikas6.html
Gdy widzenie nie jest brane za Ja, moje, gdy nie ma mnie w widzeniu. Gdy to co widzialne nie jest brane za Ja, moje, gdy nie ma mnie w tym co widzialne ,wtedy powstaje prawdziwa bodhicitta.
Bhante Dhammadharo: When one begins one has to accept that sati is
weak, and it is not right to be annoyed about that. But even being
annoyed is conditioned. Weak sati is a reality that is not self, it
is conditioned. No need to wonder about it why it is weak, it has
gone already.
Questioner: There are several realities appearing at the same time,
such as cold and hardness, but I cannot separate them.
Bhante Dhammadharo: Do not try to separate them. They have fallen away, do not try to know specifically cold or hardness. We do not know what appears next.
It is cold in this room, but the characteristic of cold is not a
place. We still have an idea of something that is cold. That is
thinking, it is not knowing the characteristic of cold.
Usually sati does not arise because we do not understand that it is
anattaa. It is of no use to force its arising. A beginner who
develops satipa.t.thaana is not free from wrong view. One does not
want to know what has arisen already, one wants to know what has not
arisen. One should not select objects of awareness. Satipa.t.thaana
is directed towards detachment, but nobody likes detachment. Lobha
likes objects, it does not detach.
http://www.dhammastudy.com/cetasikas6.html
Jaka jest charakterystyka intencji? Gdy otwierasz oczy jest coś, czy nic?GreenTea pisze:Pytając o to, skąd się biorą intencje, miałam raczej na myśli odnalezienie tropu, który prowadziłby do odkrycia, jakie one są na dany moment. A więc, pytanie brzmiałoby: jak rozpoznać własne intencje? Chodzi mi o taki sposób rozpoznania, który wskazuje na rzeczywistość, nie na fikcje.
a kiedy odpoczynek?GreenTea pisze:Czasem wydaje mi się, że utrzymywanie nieustannie w umyśle motywacji działania dla dobra innych istot, a przynajmniej podejmowanie prób powstrzymywania się od ich krzywdzenia, związane jest ściśle z tym, że właśnie nie tak łatwo jest odkryć prawdziwe intencje i lepiej w miejsce dociekań, jakie one są, wszczepić sobie po prostu nawyk motywowania wszelkiej aktywności bodhiczittą.
Tak właśnie jest. "Ja" chce coś dla siebie Jedynie uważność jest w stanie wykorzenić złe intencje i ego, Ja, idee Ja.GreenTea pisze:Jednak, jaką tutaj można mieć gwarancję, że działanie początkującego bodhisattwy rzeczywiście jest inspirowane bodhiczittą, nie natomiast inteligentnymi pomysłami ego, które przecież z każdego materiału potrafi wykroić coś dla siebie.
Gdy widzenie nie jest brane za Ja, moje, gdy nie ma mnie w widzeniu. Gdy to co widzialne nie jest brane za Ja, moje, gdy nie ma mnie w tym co widzialne ,wtedy powstaje prawdziwa bodhicitta.
Bhante Dhammadharo: When one begins one has to accept that sati is
weak, and it is not right to be annoyed about that. But even being
annoyed is conditioned. Weak sati is a reality that is not self, it
is conditioned. No need to wonder about it why it is weak, it has
gone already.
Questioner: There are several realities appearing at the same time,
such as cold and hardness, but I cannot separate them.
Bhante Dhammadharo: Do not try to separate them. They have fallen away, do not try to know specifically cold or hardness. We do not know what appears next.
It is cold in this room, but the characteristic of cold is not a
place. We still have an idea of something that is cold. That is
thinking, it is not knowing the characteristic of cold.
Usually sati does not arise because we do not understand that it is
anattaa. It is of no use to force its arising. A beginner who
develops satipa.t.thaana is not free from wrong view. One does not
want to know what has arisen already, one wants to know what has not
arisen. One should not select objects of awareness. Satipa.t.thaana
is directed towards detachment, but nobody likes detachment. Lobha
likes objects, it does not detach.
"Chcemy iść łatwą drogą, ale jeżeli nie ma cierpienia, to nie ma mądrości. By dojrzeć do mądrości, musisz na swojej ścieżce naprawdę załamać się i zapłakać co najmniej trzy razy" Ajahn Chah
- Har-Dao
- Global Moderator
- Posty: 3162
- Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Dhamma-Vinaya
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Re: Rola intencji w tworzeniu karmy
Czołem GreenTea
Podejmę Twój trop, pozwól...
Przed dokonaniem czynności myśli się "zrobię tak, a tak" ... guzik z tego, gdy przychodzi czas na działanie robi sie zupełnie inaczej od "zaplanowanego". Ten plan to moim zdaniem sankhara, czyli pewne złożenia umysłowe - złożenia, bo tak umysł składa różne "informacje" dając pewien pogląd. Intencja też się w sankharze zawiera - bo jak się planuje, można myśleć mając dobre intencje bądź niedobre.
Natomiast już w rzeczywistości to intencja jest jakby nieco szybsza, często bezrefleksyjna. Dlatego Buddha radził byśmy robili wszystko wolniej i w danej chwili robili w głowie perspektywę - czy to jest dobre, właściwe, odpowiednie, czy przyniesie to pożytek innym, czy przyniesie mi to pożytek, czy nikogo nie krzywdzę, etc?
Ja bym się natomiast zastanowił nad charakterem. Jeśli ktoś ma "dobry" charakter - jego intencje będą dobre - bo ma taki charakter, nawykł do czynienia dobra, to nic dla niego dziwnego, że odczuwa współczucie jak cos złego się dzieje innym. Zatem ten kto ma zły charakter powinien ten charakter zmienić, aj? I tylko tu widziałbym nieco wewnętrznej walki, a po prawdzie wytrenowanie siebie i swojej intencji, swego umysłu i poglądów. Bo ktoś o złym charakterze bedzie miał zwykle złośliwe intencje - nawet jeśli przed działaniem pomyśli sobie, "będę dobry!" to jak przychodzi co do czego to ten "pattern" złośliwości przeważa i taki ktoś broi, można rzec mimowolnie...
BTW - Niektóre części Abhidhammy lubię, bo są skondensowaną wersją sutt, to taki wypis, trochę jakby ktoś robił notkę, przed debatą. Ale bez czytania sutt takie notki zaczęły żyć własnym życiem, pojawiła się radosna twórczość, bazująca na czasem być może logicznych acz majacych coraz mniej wspólnego z Krzywdą, powstaniem Krzywdy, niezradzaniem się Krzywdy i Ścieżką prowadzącą do niezradzania się Krzywdy. Nie twierdzę, że nie lubię radosnej twórczości (nadal uwielbiam Nagardżunę), ale czasem wnioski odchodzące od meritum są dość zatrważające. Nie powiem jaki pogląd na świat ma sławetna uczona Abhidhammy Nina van Gorkhom na ten przykład...
metta&peace
V.
Podejmę Twój trop, pozwól...
Przed dokonaniem czynności myśli się "zrobię tak, a tak" ... guzik z tego, gdy przychodzi czas na działanie robi sie zupełnie inaczej od "zaplanowanego". Ten plan to moim zdaniem sankhara, czyli pewne złożenia umysłowe - złożenia, bo tak umysł składa różne "informacje" dając pewien pogląd. Intencja też się w sankharze zawiera - bo jak się planuje, można myśleć mając dobre intencje bądź niedobre.
Natomiast już w rzeczywistości to intencja jest jakby nieco szybsza, często bezrefleksyjna. Dlatego Buddha radził byśmy robili wszystko wolniej i w danej chwili robili w głowie perspektywę - czy to jest dobre, właściwe, odpowiednie, czy przyniesie to pożytek innym, czy przyniesie mi to pożytek, czy nikogo nie krzywdzę, etc?
Ja bym się natomiast zastanowił nad charakterem. Jeśli ktoś ma "dobry" charakter - jego intencje będą dobre - bo ma taki charakter, nawykł do czynienia dobra, to nic dla niego dziwnego, że odczuwa współczucie jak cos złego się dzieje innym. Zatem ten kto ma zły charakter powinien ten charakter zmienić, aj? I tylko tu widziałbym nieco wewnętrznej walki, a po prawdzie wytrenowanie siebie i swojej intencji, swego umysłu i poglądów. Bo ktoś o złym charakterze bedzie miał zwykle złośliwe intencje - nawet jeśli przed działaniem pomyśli sobie, "będę dobry!" to jak przychodzi co do czego to ten "pattern" złośliwości przeważa i taki ktoś broi, można rzec mimowolnie...
BTW - Niektóre części Abhidhammy lubię, bo są skondensowaną wersją sutt, to taki wypis, trochę jakby ktoś robił notkę, przed debatą. Ale bez czytania sutt takie notki zaczęły żyć własnym życiem, pojawiła się radosna twórczość, bazująca na czasem być może logicznych acz majacych coraz mniej wspólnego z Krzywdą, powstaniem Krzywdy, niezradzaniem się Krzywdy i Ścieżką prowadzącą do niezradzania się Krzywdy. Nie twierdzę, że nie lubię radosnej twórczości (nadal uwielbiam Nagardżunę), ale czasem wnioski odchodzące od meritum są dość zatrważające. Nie powiem jaki pogląd na świat ma sławetna uczona Abhidhammy Nina van Gorkhom na ten przykład...
metta&peace
V.
- piotr
- ex Global Moderator
- Posty: 3569
- Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: brak
Re: Rola intencji w tworzeniu karmy
Powiedz, czemu nie.Har-Dao pisze:Nie powiem jaki pogląd na świat ma sławetna uczona Abhidhammy Nina van Gorkhom na ten przykład...
-
- Posty: 1979
- Rejestracja: sob gru 06, 2008 04:30
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Theravāda
- Lokalizacja: Manchester
Re: Rola intencji w tworzeniu karmy
Rahula Sutta?Har-Dao pisze:
Natomiast już w rzeczywistości to intencja jest jakby nieco szybsza, często bezrefleksyjna. Dlatego Buddha radził byśmy robili wszystko wolniej i w danej chwili robili w głowie perspektywę - czy to jest dobre, właściwe, odpowiednie, czy przyniesie to pożytek innym, czy przyniesie mi to pożytek, czy nikogo nie krzywdzę, etc?
Cynizm i złośliwość to efekt niewiedzy, w gruncie rzeczy jest to przemoc werbalna, zwierzęca reakcja lękowa na brak zrozumienia sytuacji; prowadzą do jeszcze większego pomieszania. Dobro i współczucie zawsze pozostają niezauważalne, niewykrywalne bo taka jest ich natura. To bardziej logika niż charakter... dla mnie ciekawą kwestią jest kwestia reakcji na przemoc. Czy brak reakcji, nie odpowiadanie na głupotę i przemoc nie jest w jakimś stopniu ofiarnictwem, utratą cząstki własnej osobowości?Har-Dao pisze: Ja bym się natomiast zastanowił nad charakterem. Jeśli ktoś ma "dobry" charakter - jego intencje będą dobre - bo ma taki charakter, nawykł do czynienia dobra, to nic dla niego dziwnego, że odczuwa współczucie jak cos złego się dzieje innym. Zatem ten kto ma zły charakter powinien ten charakter zmienić, aj? I tylko tu widziałbym nieco wewnętrznej walki, a po prawdzie wytrenowanie siebie i swojej intencji, swego umysłu i poglądów. Bo ktoś o złym charakterze bedzie miał zwykle złośliwe intencje - nawet jeśli przed działaniem pomyśli sobie, "będę dobry!" to jak przychodzi co do czego to ten "pattern" złośliwości przeważa i taki ktoś broi, można rzec mimowolnie...
- Har-Dao
- Global Moderator
- Posty: 3162
- Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Dhamma-Vinaya
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Re: Rola intencji w tworzeniu karmy
Wolę nie, info dostałem od kogoś kto rozmawiał z Panią van G. o tym i o owym, a mi nie przystoi obgadywać. Ale to był tylko przykład, że samo podejście Abhidhammiczne do rzeczywistości może najzwyklej wymieszać to co relatywne z tym co absolutne - na własny użytek nazywam to chorobą Abhidhammiczną, w Birmie spotkałem sporo takowych. Choć z drugiej strony by bronić tego tradycyjnego podejścia (czyli nauczania najpierw Abhidhammy, tj wkuć na pamięć) jest to, że faktycznie Birmańczycy nie mają potem problemów z czytaniem i interpretacją sutt, jednak jest to interpretacja Abhidhammiczna więc koło się zamyka.piotr pisze:Powiedz, czemu nie.Har-Dao pisze:Nie powiem jaki pogląd na świat ma sławetna uczona Abhidhammy Nina van Gorkhom na ten przykład...
@ Lo'tsa'wa
Nie wiem czy to logika, jest na pewno w człowieku odruch odwzajemnienia, jest też taki czysto zwierzęcy (zaobserwowany u małp i innych nieco bardziej rozwiniętych) odruch empatii, bądź wczuwania się w drugiego. Warto poczytać o tym tutaj: http://www.polityka.pl/nauka/czlowiek/1 ... lnosc.read
Natomiast z buddyjskiego punktu widzenia, gdy Buddha wygłosił Mowę o wprawieniu w ruch Koła Dhammy - wtedy światło tego wydarzenia dotarło do najmroczniejszych zakątków wieloświata - istoty te dzieki temu światłu zrozumiały - "o nie jestem tu sam, inni też tu są" - zatem dobra intencja powiązana byłaby pewnie głównie ze współ-czuciem, a po prawdzie wyobrażeniem współ-odczuwania, czyli projekcją - "jak ja bym się czuł na miejscu tej istoty?" - co prowadzi do wniosku - skoro nie krzywdzi się zwierząt i uznaje je za istoty czujące (bo się ma do nich współ-czucie) to już tylko jeden krok do kwestii odradzania się w świecie zwierząt (w którą chrześcijanie dzisiejsi nie chcą wierzyć). I wtedy się już rozwija - dobra intencja to nie-krzywdzenie, poprzez dobrą intencję może być wyzwolenie, etc. Ale intencja wpisuje się w cierpienie w perspektywie samsarycznego odradzania się na tym świecie (lub innych).
Zatem jeśli o moje rozumienie idzie - to wszystko kwestia perpsektywy - odpowiedniego dostzreżenia, żeby nie rzec - yoniso manasikara, prowadząca, rzecz jasna do mądrości. Znając zatem Dhammę ma się dobre intencje - wróć, inaczej - dobre intencje bedą wtedy jak się zrozumie Dhammę...
metta&peace
V.
- piotr
- ex Global Moderator
- Posty: 3569
- Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: brak
Re: Rola intencji w tworzeniu karmy
W porządku. Myślałem, że nie chciałeś mówić o czymś, o czym ona sama gdzieś publicznie mówiła, czy pisała.Har-Dao pisze:Wolę nie, info dostałem od kogoś kto rozmawiał z Panią van G. o tym i o owym, a mi nie przystoi obgadywać.