dziecko i religia

Wasze pierwsze pytania tyczące się buddyzmu

Moderator: forum e-budda team

agnieszka
Posty: 11
Rejestracja: śr kwie 25, 2007 15:16

dziecko i religia

Nieprzeczytany post autor: agnieszka »

Ja i małżonek byliśmy wychowywani, jak większość Polaków na katolików.
Nie jesteśmy jednak przywiązani ani do tej wiary ani do Kościelnych tradycji.
Ja jestem sympatyczką (jeśli tak można się wyrazić) buddyzmu, a małżonek to taki człowiek, który wszystko bierze pod uwagę -ani w coś wierzy, ani się nie wypiera ;)
Ja nie chciałabym aby nasz syn (obecnie 2,5 roku) uczęszczał na religię, bo nie chcę żeby mu wmawiano, że to jedyna słuszna droga.
Mąż twierdzi, że będzie miał trudne życie i będzie uznawany za dziwaka i odmieńca jeśli będziemy go wychowywać "na buddystę", nie dość że jest wegetarianinem, co tu, na wsi, gdzie mieszkamy, spotyka się z wielką krytyką.
Dobra, kompromisem mogłoby być jedno i drugie, czyli lekcje religii i praktyka buddyjska. Czy to się da pogodzić nie wiem.
Zasadnicze pytanie brzmi: jeśli rodzice mają marne pojęcie o buddyzmie i bardzo skromne doświadczenie praktyki (ja), co mogą zrobić aby dziecko mogło poznać lepiej z tą ścieżką. Kiedy w ogóle zaczyna się "praca" z dziećmi - od którego roku życia i jak to wygląda?
Nadmieniam, że mieszkamy 50 km od Wrocławia, więc nie mamy blisko położonych żadnych ośrodków związanych z buddyzmem.
Ciekawa jestem Waszych opinii.
Awatar użytkownika
jw
Senior User
Posty: 2151
Rejestracja: śr lip 30, 2003 22:46
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Tradycja Rogatego Buddy ;)
Kontakt:

Re: dziecko i religia

Nieprzeczytany post autor: jw »

Czegoś tu chyba nie rozumiem: nie jesteście buddystami, ale chcecie, aby wasz syn był buddystą i na buddystę pragniecie go wychować? Może po prostu wychowajcie go na mądrego, ciekawego świata i uczynnego człowieka, pozwalając, żeby sam dla siebie wybrał taką duchową ścieżkę, jaka będzie mu odpowiadać, kiedy już dorośnie do takiego wyboru?
mieszkamy 50 km od Wrocławia, więc nie mamy blisko położonych żadnych ośrodków związanych z buddyzmem.
Wręcz przeciwnie. We Wrocławiu działa kilkanaście buddyjskich grup. Więcej informacji tutaj:
http://rapidshare.com/files/110083287/b ... o-2008.rar
http://www.rogatybudda.pl
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: dziecko i religia

Nieprzeczytany post autor: lwo »

Witaj Agnieszko,
moim zdaniem najważniejszą rzeczą jest wychować swoje dziecko na mądrego, uczciwego i samodzielnego człowieka. Niekoniecznie na buddystę, chrześcijanina, wyznawcę islamu itp. Myślę, że dziecko musi przede wszystkim trochę dorosnąć by świadomie rozpocząć (podjąć) jakąś praktykę buddyjską. Ważne jest moim zdaniem to by dziecko miało świadomość wyboru swojej ścieżki duchowej, że może samo wybrać swoją drogę a nie, że jest to tylko wola czy wręcz fanaberia jego rodziców którzy akurat taką ścieżkę duchową praktykują. Niezależnie od tego uważam, że dzieci powinny w ramach wiedzy ogólnej o świecie porządnie zapoznawać się z różnymi religijnymi tradycjami i to już bardzo wcześnie. To jest rola szkoły i domu rodzinnego ale w praktyce ani szkoła ani rodzice tego nie robią poza nielicznymi wyjątkami. Moim zdaniem nie ma dużego znaczenia czy dziecko będzie chodzić na religię w szkole czy też nie. Znacznie ważniejsze jest czy będzie rozsądną, tolerancyjną osobą a to już w dużym stopniu zależy od atmosfery domu rodzinnego.
Pozdrawiam
Leszek
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: dziecko i religia

Nieprzeczytany post autor: moi »

Agnieszko :)
myślę, że dużo ciekawych przemyśleń na ten temat znajdziesz w wątku pt. "Dzieci a praktyka - wątek (pro)rodzicielski:
http://forum.medytacja.net/viewtopic.php?f=4&t=4659
Jako mama przyszłego zerówkowicza zmagam się z wieloma podobnymi do Twoich dylematami (chrzest, uczestnictwo w zajęciach religii, itp.). Kilka z nich udało się pomyślnie rozwiązać bezwysiłkowo, w niektóre sytuacje musieliśmy jednak włożyć wiele pracy... Wszystko dokładnie zostało przeze mnie omówione w powyższym wątku, więc nie chcę się powtarzać :)
Pozdrawiam.m.
agnieszka
Posty: 11
Rejestracja: śr kwie 25, 2007 15:16

Re: dziecko i religia

Nieprzeczytany post autor: agnieszka »

Chyba nie do końca zrozumieliście o co mi chodzi.
To nie fanaberia rodzica, że ja chcę żeby on był buddystą, tak jak inni chcą, żeby ich dziecko było pianistą, czy artystą.
Leszek, jeśli twierdzisz, że dziecko od najmłodszych lat powinno zapoznawać się z różnymi religiami, to właśnie o to mi chodzi. Nie poślę go do wszystkich szkół, bo islam, czy inne religie są mi kompletnie obce, poza tym, czasu nie starczy, ale w ramach poszerzenia horyzontów chciałabym aby oprócz religii katolickiej, która pewnie go nie ominie, zapoznał się też z buddyzmem.

jw, ja na pewno nie będę mojego syna do niczego zmuszać, ani nic mu narzucać, chodzi tylko i wyłącznie o
p o z n a n i e.
Grupy buddyjskie jak zauważyłeś są we Wrocławiu, więc mamy do nich, chyba nie doczytałeś, niezbyt blisko.

Moi, jak zwykle, w tobie wsparcie :) Zaraz poczytam podany przez Ciebie wątek.

Może spytam wprost, to nie będzie nieporozumień. Czy jest jakiś odpowiednik biblii dla dzieci w buddyzmie?
Awatar użytkownika
Har-Dao
Global Moderator
Posty: 3162
Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dhamma-Vinaya
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Re: dziecko i religia

Nieprzeczytany post autor: Har-Dao »

agnieszka pisze: Czy jest jakiś odpowiednik biblii dla dzieci w buddyzmie?
Czołem

Moim zdaniem (ciekaw jestem opini Moi :)) takim czymś mogłyby być Jataki buddyjskie - czyli bajki buddyjskie. Zawierają w sobie moralność buddyjską, w przystępny dla dziecka sposób wyłożone. Co prawda nie doczytałem ile dziecię ma wiosen - może już bajki bedą dla niego zbyt dziecinne (w sensie w jego rozumieniu). Ogólnie Jataki są inspiracją dla starszych, ale wiadomo jakie parcie mają dzieci by być dorosłymi... :)

Aha, zapomniałem dodać - nie ma takiego ogólnego, całościowego tłumaczenia Jatak, są różne próby np Głodna tygrysica i inne bajki buddyjskie. Jednak próby te są właśnie niepełne.

metta&peace
p.
Banshee
Posty: 38
Rejestracja: śr wrz 03, 2008 17:15

Re: dziecko i religia

Nieprzeczytany post autor: Banshee »

agnieszka pisze:Zasadnicze pytanie brzmi: jeśli rodzice mają marne pojęcie o buddyzmie i bardzo skromne doświadczenie praktyki (ja), co mogą zrobić aby dziecko mogło poznać lepiej z tą ścieżką. Kiedy w ogóle zaczyna się "praca" z dziećmi - od którego roku życia i jak to wygląda?
Nadmieniam, że mieszkamy 50 km od Wrocławia, więc nie mamy blisko położonych żadnych ośrodków związanych z buddyzmem.
Ciekawa jestem Waszych opinii.
A moje pytanie brzmi, skoro Państwo macie 'marne pojęcie o buddyźmie' to:
1. Skąd pomysł aby dziecko wychowywane było na buddystę?
2. skąd przekonanie, że dziecko zaakceptuje religię, której jego rodzice nie praktykują. Co więcej, religię, której nie praktykuje nikt kogo dziecko zna i z tego co Pani pisze, religię, która w lokalnej społeczności może narazić dziecko na szykany?

Moim skromnym zdaniem, macie Państwo nikłe szanse powodzenia. Co więcej, Pańswta motywacja wydaje mi się dość nieprzejrzysta, bio9rąc pod uwagę fakt, iż sami Państwo nie jesteście buddystami.
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: dziecko i religia

Nieprzeczytany post autor: moi »

Har-Dao pisze: są różne próby np Głodna tygrysica i inne bajki buddyjskie. Jednak próby te są właśnie niepełne.
Tak, czytanie jatak (np. ze zbioru "Głodna tygrysica", to bardzo dobra sprawa - są napisane symbolicznym językiem, pełnym metafor, a więc w sposób uniwersalny opowiadają o trudnych sprawach, jak np. sens ofiary i poświecenia, itp.
Ze swej strony proponuję rozszerzyć tę edukację literacko-religijną na różne kultury - wiele ciekawych materiałów do "dydaktycznej eksploatacji" znajduje się na stronie "Magia słowa" w postaci darmowych ebooków:
http://www.andreadoria.republika.pl/bajki/index.html
Mamy tu bajki mongolskie, perskie, indonezyjskie, buddyjskie - bardzo ciekawy zbiór (chwała autorowi :padam:)
Co do dziecięcych wersji "Biblii" to mam mieszane uczucia... uważam, że wiele z tych biblijnych przypowieści warto przytaczać w ich oryginalnej wersji, a nie w jakiejś okaleczonej postaci - "dostosowanej" do poziomu odbiorców niedorosłych.
Wychowanie dziecka na mądrego, tolerancyjnego, dobrego, uczciwego człowieka, bez pomocy religii to o tyle trudna sprawa, że poprzez religię wiele rzeczy łatwo wytłumaczyć i uzasadnić. Np. wspomniany już sens ofiary i poświecenia, które dla każdego normalnego dziecka, przejawiającego zdrowe, egoistyczne rozumowanie i chęć wygrywania nie są wcale łatwe do zrozumienia, czy zaakceptowania.
Jednak, powiedzmy sobie szczerze, że dzieci i tak najwięcej czerpią przykładów z zachowania rodziców - jeśli więc dziecko będzie na co dzień obcowało z tolerancyjnymi, szanującymi się osobami, które poświęcają sobie wiele czasu i uwagi - to samo też, siłą rzeczy, takie zachowania będzie przejawiać w stosunku do innych.
Z drugiej strony, temu kto ma na głowie dom, pracę, dzieci i mnóstwo innych spraw czasami bardzo trudno wykrzesać z siebie to "coś dobrego", na czym dziecko mogłoby się oprzeć w przyszłości. I wtedy z pomocą przychodzi np. religia. Albo drugi mądry człowiek, który potrafi naprawiać to, co psują rodzice - babcia, wujek, ciocia... :)
Z tego, co widzę, jeśli dziecko ma silne oparcie choćby w jednej osobie, to zawsze odnajdzie odpowiedni (czyli dobry) kierunek dla swoich działań i będzie zauważało potrzeby innych, a nie tylko swoje. Ale jakaś baza emocjonalna musi być. Inaczej pozostaje ulica i rówieśnicy.
Nie jestem jakimś streetworkerem z dużym stażem, ale tę prawidłowość łatwo wyłapać nawet w swoim "sąsiedzkim" otoczeniu.

Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
jw
Senior User
Posty: 2151
Rejestracja: śr lip 30, 2003 22:46
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Tradycja Rogatego Buddy ;)
Kontakt:

Re: dziecko i religia

Nieprzeczytany post autor: jw »

agnieszka pisze:jw, ja na pewno nie będę mojego syna do niczego zmuszać, ani nic mu narzucać, chodzi tylko i wyłącznie o p o z n a n i e.
To świetnie :) Wydaje się, że pod tym względem się zgadzamy :)

agnieszka pisze:Grupy buddyjskie jak zauważyłeś są we Wrocławiu, więc mamy do nich, chyba nie doczytałeś, niezbyt blisko.
Doczytałem :) To zależy jaka odległość dla kogo jest jeszcze bliska, a jaka już daleka. Dla mnie 50 km to rzut beretem, niecała godzina jazdy samochodem, pociągiem lub autobusem.

Kiedy pierwszy raz chciałem się dowiedzieć czegos "na żywo" o buddyzmie jechałem ponad 500 km pociągiem z przesiadkami + kilkanaście kilometrów autostopem + kolejnych kilkanaście kilometrów maszerowania w środku nocy z pełnym plecakiem na garbie i nie uważam, aby było to jakoś szczególnie daleko, jeśli wziąć pod uwagę fakt, że niektórzy fatygowali się nawet po parę tysięcy kilometrów :) Skoro jednak 50 km to dla Was zbyt duża odległość, pozostaje chyba tylko Internet i książki. To również może być dobre źródło informacji o buddyzmie.
http://www.rogatybudda.pl
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: dziecko i religia

Nieprzeczytany post autor: moi »

jw pisze: Kiedy pierwszy raz chciałem się dowiedzieć czegos "na żywo" o buddyzmie jechałem ponad 500 km pociągiem z przesiadkami + kilkanaście kilometrów autostopem + kolejnych kilkanaście kilometrów maszerowania w środku nocy z pełnym plecakiem na garbie i nie uważam, aby było to jakoś szczególnie daleko, jeśli wziąć pod uwagę fakt, że niektórzy fatygowali się nawet po parę tysięcy kilometrów :) Skoro jednak 50 km to dla Was zbyt duża odległość, pozostaje chyba tylko Internet i książki. To również może być dobre źródło informacji o buddyzmie.
JW, nie jechałeś tych 500 km +stop+ marszruta przez góry z małym dzieckiem. A Agnieszka jest mamą małego dziecka, dla którego podróż 50 km w tę i w drugą stronę, to czasami wielka wyprawa... no i nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, ile rzeczy trzeba ze sobą wziąć, nawet w przypadku 6-latka, żeby były pod ręka ? ;)
Inna sprawa - to kwestia pozostawienia dziecka z kimś, podczas, gdy my jedziemy te 50 km ...oj,. życie staje się trochę bardziej skomplikowane pod względem logistycznym, gdy człowiek staje się rodzicem :suchy:
Ostatnio jakoś mnie nawiedziło i zaczęłam planować podróż do Nepalu z Młodym- ale ogrom szczepień i inne sprawy organizacyjne powoli ostudziły mój zapał. Wiem jednak, że są i tacy, co nie cofną się przed niczym i podróżują z nawet bardzo małymi dziećmi po całym świecie, cali i zdrowi.
Jak się okazało - ja do takich ludzi należeć nie mogę.

Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
jw
Senior User
Posty: 2151
Rejestracja: śr lip 30, 2003 22:46
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Tradycja Rogatego Buddy ;)
Kontakt:

Re: dziecko i religia

Nieprzeczytany post autor: jw »

moi pisze:no i nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, ile rzeczy trzeba ze sobą wziąć, nawet w przypadku 6-latka, żeby były pod ręka ? ;)
Fakt :) Dlatego pewnie najprościej dla rodziców będzie, kiedy chłopak mając już 16 lat pojedzie do ośrodków we Wrocławiu sam, o ile w ogóle będzie mu się chciało zawracać sobie głowę buddyzmem :)

moi pisze:Jak się okazało - ja do takich ludzi należeć nie mogę.
Twój wolny wybór ;)
http://www.rogatybudda.pl
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: dziecko i religia

Nieprzeczytany post autor: moi »

jw pisze:
moi pisze:no i nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, ile rzeczy trzeba ze sobą wziąć, nawet w przypadku 6-latka, żeby były pod ręka ? ;)
Fakt :) Dlatego pewnie najprościej dla rodziców będzie, kiedy chłopak mając już 16 lat pojedzie do ośrodków we Wrocławiu sam, o ile w ogóle będzie mu się chciało zawracać sobie głowę buddyzmem :)
Widzisz, i tu sprawdzą się tolerancyjni, otwarci, kochający rodzice, którzy nie będą mówili, że się zadaje z sektą, itp ;)
jw pisze:Twój wolny wybór ;)
Ano, nie do końca. Taka np. malaria (zimnica). "Nadal występuje w 110 kra­jach, a około 40% ludności świata żyje na terenach stałego lub okresowego ryzyka zachorowania. Rocznie choruje około 400–600 mln ludzi, a około 2 mln umiera. Rok 2006 został ogłoszony rokiem zwalczania malarii, co świadczy, że choroba ta jest nadal jednym z najważniejszych problemów zdrowotnych ludzkości."
Inne zagrożenia: WZW A, dur brzuszny, WZW B, poliomyelitis, błonica, gruźlica, wścieklizna, a w dalszej kolejności – tężec, meningokoki, odra, świnka i różyczka. Nie wszystkie szczepienie objęte są jednorazową dawką, niektóre trzeba zaplanować na pół roku przez wyjazdem, co w praktyce oznacza ileś tam nakłuć (niektóre x2) dla dziecka w przeciągu pół roku.
Np. Indie i Nepal to obszar częstych zachorowań na meningokokowe zapalenie mózgu i opon mózgowych. W Polsce to szczepienie nie jest w ogóle objęte wykazem szczepień obowiązkowych (tylko w rodzinach wielodzietnych), więc i ryzyko większe.
Czy kogoś kto pcha się z dzieckiem w tropiki ze świadomością, że może go narazić na śmierć - należy nazwać tchórzem, rozhisteryzowanym bojaźliwcem, czy raczej kimś przezornym i odpowiedzialnym?
Wybór należy wszak do każdego z nas.

Pozdrawiam.m.
agnieszka
Posty: 11
Rejestracja: śr kwie 25, 2007 15:16

Re: dziecko i religia

Nieprzeczytany post autor: agnieszka »

Banshee pisze:Moim skromnym zdaniem, macie Państwo nikłe szanse powodzenia. Co więcej, Pańswta motywacja wydaje mi się dość nieprzejrzysta, bio9rąc pod uwagę fakt, iż sami Państwo nie jesteście buddystami.
Racja.
Dzięki.
Awatar użytkownika
jw
Senior User
Posty: 2151
Rejestracja: śr lip 30, 2003 22:46
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Tradycja Rogatego Buddy ;)
Kontakt:

Re: dziecko i religia

Nieprzeczytany post autor: jw »

moi pisze:Widzisz, i tu sprawdzą się tolerancyjni, otwarci, kochający rodzice, którzy nie będą mówili, że się zadaje z sektą, itp
I takich właśnie rodziców, jakich ma syn Agnieszki, każdemu można życzyć :)

moi pisze:
jw pisze: Twój wolny wybór
Ano, nie do końca. Taka np. malaria (zimnica).
Skoro, jak wspomniałaś, inni decydowali się wybrac inaczej, cały czas jest to tylko Twój wybór :)

moi pisze: Czy kogoś kto pcha się z dzieckiem w tropiki ze świadomością, że może go narazić na śmierć - należy nazwać tchórzem, rozhisteryzowanym bojaźliwcem, czy raczej kimś przezornym i odpowiedzialnym?
A to różnie można sobie nazywać. Jak komu wyjdzie, tak sobie nazwie :) Ja twojej wolnej decyzji nie oceniałem pod tym kątem :)
http://www.rogatybudda.pl
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: dziecko i religia

Nieprzeczytany post autor: moi »

jw pisze:
moi pisze:Widzisz, i tu sprawdzą się tolerancyjni, otwarci, kochający rodzice, którzy nie będą mówili, że się zadaje z sektą, itp
I takich właśnie rodziców, jakich ma syn Agnieszki, każdemu można życzyć :)
Ano :)
jw pisze:
moi pisze: Czy kogoś kto pcha się z dzieckiem w tropiki ze świadomością, że może go narazić na śmierć - należy nazwać tchórzem, rozhisteryzowanym bojaźliwcem, czy raczej kimś przezornym i odpowiedzialnym?
A to różnie można sobie nazywać. Jak komu wyjdzie, tak sobie nazwie :) Ja twojej wolnej decyzji nie oceniałem pod tym kątem :)
Ale dzieci nie masz, jak sądzę?

Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: dziecko i religia

Nieprzeczytany post autor: booker »

agnieszka pisze:
Banshee pisze:Moim skromnym zdaniem, macie Państwo nikłe szanse powodzenia. Co więcej, Pańswta motywacja wydaje mi się dość nieprzejrzysta, bio9rąc pod uwagę fakt, iż sami Państwo nie jesteście buddystami.
Racja.
Dzięki.
Może jednak warto by się udać do tego Wrocławia i pogadać z kimś kompetentym (mistrzowie) w kilku różnych ośrodkach buddyjskich o Waszym pomyśle. Można się napewno wybadać wcześniej na telefon.... no chyba, że o kierunku rozwoju Waszego malucha ma zadecydować forum? :niepewny:

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
jw
Senior User
Posty: 2151
Rejestracja: śr lip 30, 2003 22:46
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Tradycja Rogatego Buddy ;)
Kontakt:

Re: dziecko i religia

Nieprzeczytany post autor: jw »

moi pisze: Ale dzieci nie masz, jak sądzę?
Nie mam. Niezdara jestem - tak sobie wybrałem ;)
http://www.rogatybudda.pl
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: dziecko i religia

Nieprzeczytany post autor: moi »

jw pisze:
moi pisze: Ale dzieci nie masz, jak sądzę?
Nie mam. Niezdara jestem - tak sobie wybrałem ;)
Nie wiem, o co chodzi z niezdarnością w tym przypadku, ale jeśli nie masz dzieci, to być może ciężko Ci zrozumieć jakiego typu działania trzeba podjąć, żeby jakość wędrówek z małym dzieckiem -bez względu na to, czy mamy do pokonania 1 km, czy 10000- była, po prostu, znośna.
Pytanie było jednak niezręczne, więc przepraszam :zawstydzony:

A tak w kwestii "instynktu podróżniczego", itd, mówi się, że człowiek podróżnikiem się, po po prostu, rodzi albo i nie. Jedni są z natury, niejako, homo viator, a inni homo domesticus i nie ma na to wpływu fakt, czy rodzicie wozili ich w dzieciństwie wózeczkiem tam i z powrotem po podwórku 5x5 m2, czy od kolebki jeździli z nimi po świecie.
Jedna z takich podróżniczek "z urodzenia"- Kinga Choszcz, gdy miała zaledwie rok, jeździła ze swoimi rodzicami stopem po Polsce. Potem, praktycznie całe życie spędziła w podróży. Jako nastolatka autostopem pojechała do Nepalu. Zwiedziła Stany, Amerykę Południową, Azję, Australię, Nową Zelandię, Alaskę... Nie udało jej się jedynie złapać stopa, albo zatrudnić na statku płynącym na Antarktydę ;) Jej ostatnia, samotna, podróż w głąb Afryki nie musiała zakończyć się tragicznie, ale tego typu życie zawsze jest związane z ryzykiem, że gdzieś w tym właśnie zakątku świata, gdzie obecnie przebywamy akurat zabraknie lekarstwa na malarię.
http://www.kolosy.pl/kinga.php
To jest też pewnego rodzaju wskazówka dla innych, którzy chcą, jak Kinga, wieść życie podróżnika. Samotne wyprawy nie zawsze kończą się źle. Ale w przypadku Kingi prawdopodobnie zabrakło nie tylko lekarstwa. Być może, zabrakło także kogoś ofiarnego, kto mógłby i chciałby Kingę przewieźć na czas do szpitala. I ostatnie - Kinga zaniedbała podstawową profilaktykę, jaką stosuje się przy wyjazdach do krajów, w których istnieje realne zagrożenia zarażenia się malarią - nie przyjmowała leków przeciwmalarycznych i nie zaszczepiła się przed wyjazdem.

Pozdrawiam.m.

Pamiętnik Kingi i Chopina pisany podczas ich nieustannych podróży po świecie:
http://www.geocities.com/kingachopin/main_pol.html
Awatar użytkownika
Ryu
ex Global Moderator
Posty: 1940
Rejestracja: sob kwie 05, 2008 23:04
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Zgierz

Re: dziecko i religia

Nieprzeczytany post autor: Ryu »

Odbiegliście troszeczkę od tematu ;)

Agnieszko, czy ja dobrze zrozumiałem na poczatku, że Ty również jesteś zainteresowana praktykowaniem buddyzmu, a po prostu brakuje Ci doświadczenia i nie wiesz jak tą praktykę w przyszłości wprowadzić w wychowanie dziecka? Jeżeli dobrze zrozumiałem to dzieciaka zostaw z ojcem (na pewno kiedyś tam ma wolne) i jedź do tego Wrocławia sama. Zacznij po prostu praktykowac i powiększać własną wiedzę. Dziecko i tak jest jeszcze za małe, żeby zrozumieć coś takiego jak religia, a dalej wszystko samo jakoś wyjdzie w praniu tak jak to było u forumowych mam które o tym opowiadały.
Na pewno sensu nie ma wpajanie dziecku jakichś wartości których samemu sie nie hołduje ;)

Co do tego "problemu inności" to już teraz jest problemem ciutkę "przereklamowanym", a społeczeństwo z roku na rok co raz bardziej odsuwa się od Kościoła.
Jestem właścicielem mojej kammy, spadkobiercą mojej kammy, zrodzony z mojej kammy, związany z moją kammą, istnieję wspierany przez moją kammę. Jakąkolwiek kammę stworzę, czy dobrą czy złą, będę jej spadkobiercą.
Obrazek
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: dziecko i religia

Nieprzeczytany post autor: moi »

Ryuu pisze:Odbiegliście troszeczkę od tematu ;)
Ale tylko troszeczkę ;)
Ryuu pisze: Agnieszko, czy ja dobrze zrozumiałem na poczatku, że Ty również jesteś zainteresowana praktykowaniem buddyzmu, a po prostu brakuje Ci doświadczenia i nie wiesz jak tą praktykę w przyszłości wprowadzić w wychowanie dziecka? Jeżeli dobrze zrozumiałem to dzieciaka zostaw z ojcem (na pewno kiedyś tam ma wolne) i jedź do tego Wrocławia sama.
Ja mam taką propozycję, coby połączyć przyjemne z pożytecznym i umówić się z Agnieszką we Wrocławiu, po czym, podrzuciwszy JW dziatki (sztuk 2), udać się swobodnym rozbójnickim krokiem do jakiejś sympatycznej, przyjaznej gompy :D

A jakby JW się wykręcał, to mój małżonek zaprawiony w bojach - da radę ;)
Ryuu pisze:Na pewno sensu nie ma wpajanie dziecku jakichś wartości których samemu sie nie hołduje
Ryuu, to już nadinterpretacja - mało znam ludzi, którzy z taką ofiarnością jak Agnieszka szukają zaginionego psiaka. Synek Agnieszki ma na pewno rodziców prima sort, nawet jeśli nie praktykują regularnie buddyzmu :)

Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
Ryu
ex Global Moderator
Posty: 1940
Rejestracja: sob kwie 05, 2008 23:04
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Zgierz

Re: dziecko i religia

Nieprzeczytany post autor: Ryu »

moi pisze: Ryuu, to już nadinterpretacja - mało znam ludzi, którzy z taką ofiarnością jak Agnieszka szukają zaginionego psiaka. Synek Agnieszki ma na pewno rodziców prima sort, nawet jeśli nie praktykują regularnie buddyzmu :)

Pozdrawiam.m.
Moi, to juz nadinterpretacja. Nie śmiałbym nawet sugerowac komuś, ze prima sort nie jest. Tak samo nie uważam, że praktykowanie buddyzmu jest jakimś wyznacznikiem bycia prima sort ;) Po prostu jeżeli sam rodzic nie byłby zainteresowana praktykowaniem buddyzmu to nie ma sensu żeby probował do tego namawiać swoje dziecko, Wystarczy być otwartym na różne pytania a dziecko jak już zacznie przestawać być dzieckiem wybierze samo.
Jestem właścicielem mojej kammy, spadkobiercą mojej kammy, zrodzony z mojej kammy, związany z moją kammą, istnieję wspierany przez moją kammę. Jakąkolwiek kammę stworzę, czy dobrą czy złą, będę jej spadkobiercą.
Obrazek
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: dziecko i religia

Nieprzeczytany post autor: moi »

Ryuu pisze:Wystarczy być otwartym na różne pytania a dziecko jak już zacznie przestawać być dzieckiem wybierze samo.
Masz rację, nie zrozumiałam Cię :)
A jeśli tylko Agnieszka będzie miała czas i ochotę - zapraszam do wspólnej wizyty w jakiejś gompie. Mnie też niełatwo samej wybrać się poza domowe pielesze, więc będzie świetny powód. No i to przełamywanie towarzyskich barier :przestraszony: ;) Co dwie osoby, to nie jedna :)

Pozdrawiam.m.
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: dziecko i religia

Nieprzeczytany post autor: lwo »

Interesującą kwestią w tym temacie jest moim zdaniem wpływ wychowania w polskich rodzinach buddyjskich na ogólne cechy dziecka. Czyli, na jakich ludzi buddyści wychowują swoje dzieci? Jest to moim zdaniem dobry temat na jakąś pracę magisterską. Chętnie zobaczyłbym jakieś wyniki badań na ten temat. Obserwuję od lat dzieci znajomych (swoje własne dziecko oczywiście też) które kontakt z ośrodkami buddyjskimi miały niemalże od urodzenia i nie widzę jakiś szczególnych ,,odchyłów" od normy. Chętnie dowiedziałbym się czy na przykład dzieci wychowujące się w polskich rodzinach buddyjskich są spokojniejsze, bardziej introwertyczne, bardziej tolerancyjne? Jak to wychodzi w porównaniu z innymi grupami?
Awatar użytkownika
jw
Senior User
Posty: 2151
Rejestracja: śr lip 30, 2003 22:46
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Tradycja Rogatego Buddy ;)
Kontakt:

Re: dziecko i religia

Nieprzeczytany post autor: jw »

moi pisze:Pytanie było jednak niezręczne, więc przepraszam :zawstydzony:
Nie ma potrzeby :) To ja z siebie zażartowałem, nie Ty ze mnie :)
moi pisze:A tak w kwestii "instynktu podróżniczego"
Nie wydaje mi się, żeby przejechanie 50 km do innej miejscowości razem z kilkulatkiem w celach, wydawałoby się dla kogoś istotnych, musiało mieć coś wspólnego z "instynktem podróżniczym" ;) Po prostu trochę mnie dziwi takie wyolbrzymienie odległości, którą samochodem można pokonać w niecałą godzinę - szczególnie, jeśli porównam to z podejściem mojej siostry i szwagra, którzy zabrali roczną córkę w podróż do Londynu, aby po prostu starych znajomych odwiedzić całą rodziną (czyli cel wyprawy wydaje się o wiele mniej istotny niż kwestia dowiedzenia się czegoś o duchowej ścieżce). Dla nich przejechanie 100 km na lotnisko, a później lot samolotem nie było jakąś szczególnie wielką przeszkodą. Masz jednak rację: różni ludzie mają różną sytuację domową, są różnie uwarunkowani.
http://www.rogatybudda.pl
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: dziecko i religia

Nieprzeczytany post autor: lwo »

jw pisze:Po prostu trochę mnie dziwi takie wyolbrzymienie odległości, którą samochodem można pokonać w niecałą godzinę - szczególnie, jeśli porównam to z podejściem mojej siostry i szwagra, którzy zabrali roczną córkę w podróż do Londynu, aby po prostu starych znajomych odwiedzić całą rodziną (czyli cel wyprawy wydaje się o wiele mniej istotny niż kwestia dowiedzenia się czegoś o duchowej ścieżce).
Mnie niedawno odwiedził kolega mieszkający w Australii który przyjechał do Polski wraz z żoną i półroczną córką zahaczając po drodze o Irlandię i chyba Wiedeń. Na pytanie czy nie boją się podróżować z tak małym dzieckiem odpowiedź brzmiała: teraz jest właśnie dobry okres bo później to dziecko będzie biegać w samolocie i trudno będzie upilnować a teraz to dużo śpi.
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: dziecko i religia

Nieprzeczytany post autor: moi »

leszek wojas pisze:Interesującą kwestią w tym temacie jest moim zdaniem wpływ wychowania w polskich rodzinach buddyjskich na ogólne cechy dziecka. Czyli, na jakich ludzi buddyści wychowują swoje dzieci? Jest to moim zdaniem dobry temat na jakąś pracę magisterską. Chętnie zobaczyłbym jakieś wyniki badań na ten temat. Obserwuję od lat dzieci znajomych (swoje własne dziecko oczywiście też) które kontakt z ośrodkami buddyjskimi miały niemalże od urodzenia i nie widzę jakiś szczególnych ,,odchyłów" od normy. Chętnie dowiedziałbym się czy na przykład dzieci wychowujące się w polskich rodzinach buddyjskich są spokojniejsze, bardziej introwertyczne, bardziej tolerancyjne? Jak to wychodzi w porównaniu z innymi grupami?
Tak, to faktycznie ciekawy temat, tym bardziej, ze prowadzono już takie badania na rodzinach Świadków Jehowy (nie wiem, czy wyniki pracy upubliczniono). Wydaje mi się jednak, że problem będzie z określeniem stopnia zaangażowania religijnego - takiego kryterium nie trzeba było np. brać pod uwagę we wspomnianej pracy, ponieważ Świadkowie Jehowy są zaangażowaną religijnie społecznością, niejako z definicji. Wśród buddystów jest duży stopień dowolności w interpretacji swojej praktyki religijnej. Jakie kryteria przyjąć?
Inna sprawa - stopień jawności tych praktyk. Myślę, że spora grupa osób praktykuje, ale nie ujawnia się z tym nawet wśród najbliższych, szczególnie na początku, czasami stan taki trwa kilka i dłużej lat...
I jeszcze- stopień akceptacji ze strony innych członków rodziny. Też, jak sądzę ważne kryterium, żeby można było mówić o wpływie rodziców -buddystów na dzieci.

Z moich, bardzo pobieżnych, obserwacji wynika, że w tych trzech rodzinach zadeklarowanych, zaangażowanych buddystów, które znam, gdzie przynajmniej jedno z rodziców praktykuje buddyzm od kilkunastu co najemnej lat, dzieci (będące obecnie w moim wieku), mimo różnych zawirowań życiowych, mniej były podatne na demoralizację (np. nie mają nałogów) i dążyły do osiągnięcia swoich celów życiowych nawet za cenę braku stabilizacji materialnej. To nawet jakby reguła, bo potomków jest czworo i dokładnie u wszystkich taka strategia życiowa występuje.
Kilkanaście lat to dużo, jak sądzę, żeby przekazać jakieś wartości zw. stricte z buddyzmem, jako religią, swoim dzieciom.
Troje z dzieci praktykuje buddyzm, bądź w jakiś sposób kultywuje pewne tradycje buddyjskie w swoim życiu (np. spotkania z nauczycielem) - z czego dwoje w sposób, który nazwałabym zaangażowanym, a jedno z nich to "sympatyk". Pozostały, czwarty potomek to geniusz-outsider, który ciągle szuka swojego miejsca w życiu...

Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: dziecko i religia

Nieprzeczytany post autor: moi »

leszek wojas pisze:
jw pisze:Po prostu trochę mnie dziwi takie wyolbrzymienie odległości, którą samochodem można pokonać w niecałą godzinę - szczególnie, jeśli porównam to z podejściem mojej siostry i szwagra, którzy zabrali roczną córkę w podróż do Londynu, aby po prostu starych znajomych odwiedzić całą rodziną (czyli cel wyprawy wydaje się o wiele mniej istotny niż kwestia dowiedzenia się czegoś o duchowej ścieżce).
Mnie niedawno odwiedził kolega mieszkający w Australii który przyjechał do Polski wraz z żoną i półroczną córką zahaczając po drodze o Irlandię i chyba Wiedeń. Na pytanie czy nie boją się podróżować z tak małym dzieckiem odpowiedź brzmiała: teraz jest właśnie dobry okres bo później to dziecko będzie biegać w samolocie i trudno będzie upilnować a teraz to dużo śpi.
Niby tak, małe niemowlę jest o wiele wygodniejsze w obsłudze w czasie podróży, niż 1,5 roczny bobas, ale wszystko jest kwestią odporności rodziców na stres i stanu zdrowia dziecka. Nie życzę nikomu, ale taka powszechna grypa jelitowo-żołądkowa u małego dziecka w podróży to prawdziwy koszmar. Z dala od domu jednak trudniej ją opanować i zapewnić dziecku dobre warunki, żeby doszło do siebie.
Ja byłam zmuszona do cotygodniowych podróży z półrocznym dzieckiem pociągiem, ok. 3 godziny jazdy w jedną stronę (z przesiadką) i powrót po dwóch dniach tą samą trasą, ponieważ nie miałam nikogo, z kim mogłabym zostawić Młodego, a musiałam w weekendy być na zajęciach. Nosidełko rozwiązywało wszystkie moje problemy organizacyjne. Miło to wspominam :)

Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
Milarepa
Posty: 435
Rejestracja: wt lip 25, 2006 13:33
Lokalizacja: kraków

Re: dziecko i religia

Nieprzeczytany post autor: Milarepa »

Gdy mój syn był mały, zabrałem go może z dwa razy do Kuchar na jakiś kurs medytacyjny i tez do gompy krakowskiej ale miałem wrażenie, ze go to w ogóle nie interesuje. Ale teraz jak ma 13 lat w ogóle go nie interesuje medytacja czy buddyzm, chociaż rozmawiałem z nim na ten temat , woli gry na XBOX czy komputerze. Syn sam się uważa za ateistę i nie chodzi na religie nigdy nie chodził. Był prześladowany w szkole ale trudno mi powiedzie czy z tego powodu, chociaż jak rozmawiałem z psychologiem szkolnym on zwrócił uwagę, ze to mogą być przyczyny religijne.
Awatar użytkownika
Damian907
Posty: 809
Rejestracja: pn paź 13, 2008 15:44
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Ta sama co na początku.
Lokalizacja: Kielce

Re: dziecko i religia

Nieprzeczytany post autor: Damian907 »

Milarepa pisze:Gdy mój syn był mały, zabrałem go może z dwa razy do Kuchar na jakiś kurs medytacyjny i tez do gompy krakowskiej ale miałem wrażenie, ze go to w ogóle nie interesuje. Ale teraz jak ma 13 lat w ogóle go nie interesuje medytacja czy buddyzm, chociaż rozmawiałem z nim na ten temat , woli gry na XBOX czy komputerze. Syn sam się uważa za ateistę i nie chodzi na religie nigdy nie chodził. Był prześladowany w szkole ale trudno mi powiedzie czy z tego powodu, chociaż jak rozmawiałem z psychologiem szkolnym on zwrócił uwagę, ze to mogą być przyczyny religijne.
W jego wieku (czyli całkiem niedawno) byłem taki sam ;)

Poczekaj jeszcze troszkę, rozumiem że troche przykro jak dziecko nie podziela (obecnie) Twoich poglądów, ale jeśli próbowałabyś na niego w jakiś sposób wpłynąć to mógłby się zbuntować (dla samego buntu nawet), poczekałbym do 16-17 roku życia i wtedy zaproponował coś łatwiejszego (od Olego oczywiście ;) ) i dał czas na przemyślenia, więcej nie można zrobić...
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: dziecko i religia

Nieprzeczytany post autor: moi »

Damian907 pisze: i dał czas na przemyślenia, więcej nie można zrobić...
A trzeba w ogóle coś robić? W sensie indoktrynować religijnie, itd? Jeśli dziecko szanuje rodziców, chętnie wiele od nich przejmie. Normalnym zachowaniem jest też to, że na pewnym etapie życia większość rzeczy, które proponują rodzice jest przez dzieciaka odrzucana, bo wiek nastoletni jest fazą wszelkich eksperymentów życiowych i szukania nowych wzorców. Nie pchałabym dziecka do sanghi lamy Olego, tylko dlatego, że jej atrakcyjność (nie wiem - pod względem towarzyskim chyba?) będzie gwarancją silnego związania się nastolatka z buddyzmem :oczami:

Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
jw
Senior User
Posty: 2151
Rejestracja: śr lip 30, 2003 22:46
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Tradycja Rogatego Buddy ;)
Kontakt:

Re: dziecko i religia

Nieprzeczytany post autor: jw »

moi pisze:Nie życzę nikomu, ale taka powszechna grypa jelitowo-żołądkowa u małego dziecka w podróży to prawdziwy koszmar.
Koszmarem może być każda sytuacja. Nawet zamknięcie dzieciaka w betonowym bunkrze, w którym wydawałoby się, że jest bezpieczne ;) Czasem, żeby poczuć życie, trzeba też troszeczkę zaryzykować. W przeciwnym razie można pewnego dnia ocknąć się w takim właśnie bunkrze. Mentalnym: "Tu nie pójdę, bo zimno. Tam nie pojadę, bo za daleko. Tego nie zrobię, bo można się poparzyć itp..." Wkładając sobie regularnie do głowy taki sposób myślenia, że można coś przegrać, naprawdę się przegrywa życie.

moi pisze: sanghi lamy Olego, tylko dlatego, że jej atrakcyjność (nie wiem - pod względem towarzyskim chyba?)
Czy mógłbym ciebie poprosić o rozwinięcie swojej myśli, bo nie jestem pewien ani twoich intencji, ani tego, co chciałaś wyrazić, a nie chciałbym odnosić się do powyższego, bez upewnienia się.
http://www.rogatybudda.pl
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: dziecko i religia

Nieprzeczytany post autor: moi »

jw pisze:Koszmarem może być każda sytuacja.
Zgadza się. Dlatego mądrość ludowa głosi "Strzeżonego Pan Bóg strzeże". Rozumiem to też i tak, że obliczam siły na zamiary i nie pcham się tam, gdzie mnie i moim bliskim może coś realnie zagrażać (np. zupełnie nie rozumiem, co kieruje ludźmi, którzy idą z dzieckiem na jakieś burzliwe manifestacje). I nie staram się zbytnio eksperymentować z wydolnością psycho-fizyczną dziecka. Jak na razie mamy na koncie tylko jedną bliznę - całkiem nieźle, uważam, jak na 5,5 lat życia pełnego przygód i przeprowadzek :hyhy:
jw pisze: Czy mógłbym ciebie poprosić o rozwinięcie swojej myśli, bo nie jestem pewien ani twoich intencji, ani tego, co chciałaś wyrazić, a nie chciałbym odnosić się do powyższego, bez upewnienia się.
Odwołałam się do obiegowych opinii, jakoby w sandze lamy Olego było najwięcej młodych ludzi, a nawet - bardzo młodych.
A nie zastanowiło Cię sformułowanie:
i wtedy zaproponował coś łatwiejszego (od Olego oczywiście ;) )
bo ja np. tu nie mogłam w ogóle zrozumieć intencji autora.
Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
miluszka
ex Global Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: śr sie 04, 2004 15:27
Tradycja: buddyzm tybetański Kagju
Lokalizacja: Kraków

Re: dziecko i religia

Nieprzeczytany post autor: miluszka »

Wyjazdy z dzieckiem do Nepalu czy Indii na pielgrzymkę to jednak trudne zadanie. Jeżeli nie należymy do tych bogatych, którzy będą nocować w drogich hotelach, musimy liczyć się z chorobami. W Kathmandu powietrze jest okropnie zanieczyszczone, to samo dzieje się w większości miast w Indiach. Brak higieny powoduje, że wszyscy łapią te same choroby. W tym roku w Bodhgaya wszyscy prawie byli przeziębieni, w zeszłym roku z kolei ludzi trapiły biegunki, jedna z naszych koleżanek omal nie odjechała na tamten świat. Ostrożni - a takich jest coraz więcej - przez cały czas używają maseczek na twarz, Niemcy mieli nawet takie ekstra, które zatrzymują wirusy. Na podróż do Indii czy Nepalu radzę się wybrać z nastolatkiem.
A jeśli chodzi o podróże z dzieckiem - to mam za sobą podróże po całej Europie maluchem, bez kasy ( lata osiemdziesiąte), z przedszkolakiem na tylnym siedzeniu , aż do Dhakpo Kagyu i innych ośrodków we Francji, gdzie się dużo działo.
keylan
Posty: 510
Rejestracja: śr kwie 04, 2007 21:18
Tradycja: Zen
Lokalizacja: Lublin

Re: dziecko i religia

Nieprzeczytany post autor: keylan »

leszek wojas pisze:Interesującą kwestią w tym temacie jest moim zdaniem wpływ wychowania w polskich rodzinach buddyjskich na ogólne cechy dziecka. Czyli, na jakich ludzi buddyści wychowują swoje dzieci? Jest to moim zdaniem dobry temat na jakąś pracę magisterską. Chętnie zobaczyłbym jakieś wyniki badań na ten temat. Obserwuję od lat dzieci znajomych (swoje własne dziecko oczywiście też) które kontakt z ośrodkami buddyjskimi miały niemalże od urodzenia i nie widzę jakiś szczególnych ,,odchyłów" od normy. Chętnie dowiedziałbym się czy na przykład dzieci wychowujące się w polskich rodzinach buddyjskich są spokojniejsze, bardziej introwertyczne, bardziej tolerancyjne? Jak to wychodzi w porównaniu z innymi grupami?
Mój przyjaciel jest takim dzieckiem pary buddystów, zarówno on jak i jego brat nie wyglądają mi na introwertyków, pełne zycia, inteligentne i bardzo aktywne chłopaki ale obaj nie praktykują.
Naviare necesse est, Vivere non est necesse.
Awatar użytkownika
LordD
Posty: 2542
Rejestracja: czw sie 31, 2006 09:12
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Karma Kamtsang
Lokalizacja: Olsztyn
Kontakt:

Re: dziecko i religia

Nieprzeczytany post autor: LordD »

keylan pisze:Mój przyjaciel jest takim dzieckiem pary buddystów, zarówno on jak i jego brat nie wyglądają mi na introwertyków, pełne zycia, inteligentne i bardzo aktywne chłopaki ale obaj nie praktykują.
Gdyby go na buddystę nie wychowywali to może by teraz praktykował. ;)
Awatar użytkownika
jw
Senior User
Posty: 2151
Rejestracja: śr lip 30, 2003 22:46
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Tradycja Rogatego Buddy ;)
Kontakt:

Re: dziecko i religia

Nieprzeczytany post autor: jw »

moi pisze:
jw pisze:Koszmarem może być każda sytuacja.
Zgadza się. Dlatego mądrość ludowa głosi "Strzeżonego Pan Bóg strzeże". Rozumiem to też i tak, że obliczam siły na zamiary i nie pcham się tam, gdzie mnie i moim bliskim może coś realnie zagrażać
Bardzo dobre podejście. Tylko, jak poprawnie oszacować z góry tzw. "realne zagrożenie"? Bo jednak czasem ludzie potrafią je nieźle wyolbrzymić i wtedy nie robią nic, co wykracza chociaż odrobinę poza ich codzienną rutynę. A bez stopniowego podnoszenia sobie poprzeczki, można w tej rutynie ugrzęznąć na dobre. Ze strachu i obaw.

moi pisze:np. zupełnie nie rozumiem, co kieruje ludźmi, którzy idą z dzieckiem na jakieś burzliwe manifestacje
A ja ich być może rozumiem :zawstydzony: Być może sądzą, że jeśli będą w towarzystwie dziecka, to nikt ich nie zaatakuje, albo nawet, że nie trafi w nich żaden rzucony na oślep kamień? Bo jak to tak, atakować rodzica z dzieckiem? Fakt. To jest bardzo naiwne, głupie myślenie, głupotę też czasami można spróbować zrozumieć ;)
moi pisze:
jw pisze: Czy mógłbym ciebie poprosić o rozwinięcie swojej myśli, bo nie jestem pewien ani twoich intencji, ani tego, co chciałaś wyrazić, a nie chciałbym odnosić się do powyższego, bez upewnienia się.
Odwołałam się do obiegowych opinii, jakoby w sandze lamy Olego było najwięcej młodych ludzi, a nawet - bardzo młodych.
To ja przedstawię szacunkowo, jak to mniej więcej wygląda w ośrodku w moim mieście. Grupa jest dość duża, ok. 100 osób:

powyżej 50 lat - 2 osoby
powyżej 40 lat - ok. 10 osób
powyżej 30 lat - ok. 40 osób
powyżej 20 lat - ok. 40 osób
poniżej 20 lat - ok. 10 osób (z czego połowa to małoletnie dzieci "buddyjskich" rodziców)

Nie wiem, czy dla 16-latka takie towarzystwo jest jakoś szczególnie atrakcyjne. Dla mnie, kiedy miałem 16 lat, by nie było i to z wielu powodów. Kiedy kilkanaście lat temu zacząłem przychodzić do ośrodka (liczącego wówczas jakieś 50 osób) proporcje wyglądały nieco inaczej, liczba ludzi poniżej 20 roku życia wynosiła jakieś 15, z tej grupy pozostały w buddzymie do dzisiaj 3 osoby. Wierz mi na słowo, że dla kontynuowania praktyki przez te osoby, względy towarzyskie nie były decydujące. To niekoniecznie grupa rówieśnicza decyduje o atrakcyjności jakiegoś towarzystwa, czasem 16-latek ma lepszy kontakt z ludźmi od siebie starszymi i na pewno o tym dobrze wiesz ;)


moi pisze: A nie zastanowiło Cię sformułowanie:
i wtedy zaproponował coś łatwiejszego (od Olego oczywiście ;) )
A ja czepialski jestem i akurat Ciebie upatrzyłem sobie na "ofiarę" mojego czepialstwa :hyhy: ;)

A poważnie: zastanowiło mnie właśnie Twoje sformułowanie, ponieważ jako uczestnika tego forum interesuje mnie odnoszenie się do opinii, w których potrafię dostrzec coś inteligentnego, co być może będzie dobrym "punktem zaczepienia", aby samemu spróbować coś inteligentnego odpowiedzieć :) Oczywiście na miarę mojej inteligencji :zabawa: Ale lepiej pokazywać siępublicznie od tej swojej lepszej strony, nawet jeśli ta lepszość często blado wypada :wstyd:

Jasne, że czasem się łamię i czepiam się głupot, ale w tym przypadku postanowiłem, że się nie dam :ok: Czułbym się niezręcznie, jakbym miał komuś udowadniać, że np. nyndro "od" Olego nie jest wcale niczym łatwiejszym, niż nyndro np. "od" Patrula Rinpocze, ponieważ z powodu mojej werbalnej niezręczności niektórzy mogliby odczytać to w ten sposób, że nyndro "od" innych niż Ole nauczycieli jest czymś "gorszym". I wtedy byłby klops :wstyd:

Natomiast całkowicie się z Tobą zgodzę w tym, że "gwarancją silnego związania się nastolatka z buddyzmem" wcale nie musi być atrakcyjność sanghowego towarzystwa (chociaż może). Prawdopodobnie wielu buddystów (związanych z różnymi sanghami) może to potwierdzić. Chciałbym tu tylko dodać, że w ostateczności lepszy taki związek z Dharmą, niż żaden, ponieważ być może zaowocuje czymś dobrym na starość (a może nawet wcześniej? a może trochę później?) pomagając osobie, której związek z buddyzmem był luźny, i która poza tym luźnym związkiem nie miałaby żadnego innego oparcia w trudniejszych momentach swojego życia.

moi pisze: bo ja np. tu nie mogłam w ogóle zrozumieć intencji autora.
To czegoś się nie spytała? :D
http://www.rogatybudda.pl
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Awatar użytkownika
jw
Senior User
Posty: 2151
Rejestracja: śr lip 30, 2003 22:46
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Tradycja Rogatego Buddy ;)
Kontakt:

Re: dziecko i religia

Nieprzeczytany post autor: jw »

miluszka pisze:A jeśli chodzi o podróże z dzieckiem - to mam za sobą podróże po całej Europie maluchem, bez kasy ( lata osiemdziesiąte), z przedszkolakiem na tylnym siedzeniu , aż do Dhakpo Kagyu i innych ośrodków we Francji, gdzie się dużo działo.
Uznanie :padam: Kiedyś wspominałaś, że twoja córka nie "weszła" w buddyzm, ale moje uznanie wynika z tego powodu, że miałaś odwagę i siłę pokazać jej, że warto kierować się w swoim życiu własnym zdaniem/pasją/ideami i poświęcać to życie dla nich, że warto robić coś "szalonego" z punktu widzenia tzw. "powszechnie obowiązujących" schematów. :padam: :)
http://www.rogatybudda.pl
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: dziecko i religia

Nieprzeczytany post autor: moi »

jw pisze: Bardzo dobre podejście. Tylko, jak poprawnie oszacować z góry tzw. "realne zagrożenie"? Bo jednak czasem ludzie potrafią je nieźle wyolbrzymić i wtedy nie robią nic, co wykracza chociaż odrobinę poza ich codzienną rutynę. A bez stopniowego podnoszenia sobie poprzeczki, można w tej rutynie ugrzęznąć na dobre. Ze strachu i obaw.
Eh, rutyna niejedno ma imię ;) Myślę, że nawet najbardziej ekstremalne działania podejmowane zbyt często, zmieniają się w końcu w coś nużącego. Stąd potrzeba nieustannego podnoszenia poprzeczki. Dobrze chyba widzieć cel i kierunek swoich działań. Wtedy jakby...prościej? Realne zagrożenie w przypadku małego dziecka ocenia się w pół sekundy- zauważyłam, że jednak faceci mają tę zdolność w szczątkowej formie. Tę bliznę, którą Młody ma - zawdzięcza swojemu tacie (mógł stracić wtedy oko). Kobiety myślą jakby eon do przodu: np. usuwają automatycznie nóż z zasięgu dziecka, jeszcze zanim ono sięgnie po ten nóż - mężczyźni robią to dopiero wtedy, gdy dziecko już sięga po nóż, często spóźniając się właśnie o te pół sekundy. Serio- obserwowałam to wiele razy w swojej rodzinie i w innych zaprzyjaźnionych rodzinach. Myślę, że to działa na poziomie instynktu nawet.
jw pisze: A ja ich być może rozumiem :zawstydzony: Być może sądzą, że jeśli będą w towarzystwie dziecka, to nikt ich nie zaatakuje, albo nawet, że nie trafi w nich żaden rzucony na oślep kamień?
Oj, nie ryzykowałabym w imię miłości bliźniego, że mi dziecko stratują. Dzieci się chroni, a nie używa jak tarczy :|
jw pisze: To ja przedstawię szacunkowo, jak to mniej więcej wygląda w ośrodku w moim mieście. Grupa jest dość duża, ok. 100 osób
Ciekawe dane. Leszek będzie miał więcej materiału porównawczego, bo zdaje się ,że ten temat go dosyć nurtuje :)
jw pisze: Wierz mi na słowo, że dla kontynuowania praktyki przez te osoby, względy towarzyskie nie były decydujące.
Akurat w to łatwo mi uwierzyć, doświadczam podobnych rzeczy :) Choć z drugiej strony, bezpośredni impuls pochodził jednak z najbliższego otoczenia. Tych ludzi już nie ma, ale pozostał we mnie efekt ich działań na linii buddyzm-oni-ja.
jw pisze: A ja czepialski jestem i akurat Ciebie upatrzyłem sobie na "ofiarę" mojego czepialstwa :hyhy: ;)
Cała przyjemność po mojej stronie :)
Nie wnikam w stopień trudności technik medytacyjnych, bo się na tym nie znam.
Sformułowanie Damiana odczytałam jeszcze inaczej: że buddyzm w sandze lamy Olego, to taka wersja light - dla "ludzi Zachodu", itd. Ale najlepiej jak autor sam wyjaśni, co miał na myśli :)
Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
Damian907
Posty: 809
Rejestracja: pn paź 13, 2008 15:44
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Ta sama co na początku.
Lokalizacja: Kielce

Re: dziecko i religia

Nieprzeczytany post autor: Damian907 »

moi pisze:Sformułowanie Damiana odczytałam jeszcze inaczej: że buddyzm w sandze lamy Olego, to taka wersja light - dla "ludzi Zachodu", itd. Ale najlepiej jak autor sam wyjaśni, co miał na myśli :)
Chodziło mi o to że Ole (a właściwie jego ksiązki) są najlepszy dla laików, dla agnostyków, wolnomyślicieli i wszelkich innych buntowników ;) W przyswajalny dla europejczyka sposób przedstawia nauki które w naszym okręgu kulturowym często są błędnie (nie)rozumiane, chodziło mi o to że to (może być) dobre wprowadzenie, ale dobrym wprawdzniem również jest dhammika ;)
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: dziecko i religia

Nieprzeczytany post autor: moi »

Damian907 pisze: Chodziło mi o to że Ole (a właściwie jego ksiązki) są najlepszy dla laików, dla agnostyków, wolnomyślicieli i wszelkich innych buntowników ;)
I dla wielbicieli książek podróżniczo-awanturniczych ;) "Moja droga do lamów" to świetnie napisana książka, plastyczne opisy, zdjęcia, wartka akcja - śmiało można nastolatkowi zaproponować, zaraz po lekturze "Tomków Wilmowskich" (jest w spisie lektur do 6-tej klasy chyba). Tylko jaki nastolatek teraz czyta książki? :rozpacz:

Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: dziecko i religia

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

moi pisze: Tylko jaki nastolatek teraz czyta książki? :rozpacz:
Moi, teraz gry są takie, że na co komu taka literatura? Kurde, takie coś jak Mass Effect ostatnio zainstalowałem - space opera w najlepszym stylu i na najwyższym poziomie, czad po prostu :cwaniak:
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: dziecko i religia

Nieprzeczytany post autor: moi »

iwanxxx pisze: Moi, teraz gry są takie, że na co komu taka literatura? Kurde, takie coś jak Mass Effect ostatnio zainstalowałem - space opera w najlepszym stylu i na najwyższym poziomie, czad po prostu :cwaniak:
Jak zrobią grę oparta na fabule "Zbrodni i kary" Dostojewskiego to faktycznie poczuję, że czas umierać. :mur:
Mam jednak nadzieję, że klasyki nic nie ruszy. A już na pewno nie rosyjskiej :hyhy:
Z drugiej strony - kusząca opcja: gra oparta na rozwijaniu alternatywnych wątków i zakończeń fabuły. Takie funfiction, żeby młodzież w ogóle coś kojarzyła z klasyki literackiej ... fuj, o czym ja myślę :przestraszony: ;)
Awatar użytkownika
jw
Senior User
Posty: 2151
Rejestracja: śr lip 30, 2003 22:46
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Tradycja Rogatego Buddy ;)
Kontakt:

Re: dziecko i religia

Nieprzeczytany post autor: jw »

Damian907 pisze: Chodziło mi o to że Ole (a właściwie jego ksiązki) są najlepszy dla laików, dla agnostyków, wolnomyślicieli i wszelkich innych buntowników ;) W przyswajalny dla europejczyka sposób przedstawia nauki które w naszym okręgu kulturowym często są błędnie (nie)rozumiane, chodziło mi o to że to (może być) dobre wprowadzenie, ale dobrym wprawdzniem również jest dhammika ;)
Ja bym aż tak bardzo uogólniających wniosków nie wyciągał, ponieważ równie dobrym wprowdzeniem do buddyzmu dla tego typu ludzi mogą być książki Dalajlamy, Pemy Cziedryn albo Matthieu Ricarda itp... Tymczasem np. "Wielka Pieczęć" lamy Ole nie jest wg mnie dobrym wprowadzeniem do buddyzmu, to lektura raczej dla kogoś, kto zna pewne podstawy i przeznaczona jest raczej dla osób już praktykujących w szkole Olego.

Jest wiele dobrych wprowadzeń do buddyzmu dla ludzi z Zachodu różnych autorów. Wszystkie te książki cechują się jednak odmiennym stylem i przez to dla jednych ludzi są łatwiej przyswajalne, a dla innych wcale :)
http://www.rogatybudda.pl
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: dziecko i religia

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

moi pisze:
iwanxxx pisze: Moi, teraz gry są takie, że na co komu taka literatura? Kurde, takie coś jak Mass Effect ostatnio zainstalowałem - space opera w najlepszym stylu i na najwyższym poziomie, czad po prostu :cwaniak:
Jak zrobią grę oparta na fabule "Zbrodni i kary" Dostojewskiego to faktycznie poczuję, że czas umierać. :mur:
Mam jednak nadzieję, że klasyki nic nie ruszy. A już na pewno nie rosyjskiej :hyhy:
Z drugiej strony - kusząca opcja: gra oparta na rozwijaniu alternatywnych wątków i zakończeń fabuły. Takie funfiction, żeby młodzież w ogóle coś kojarzyła z klasyki literackiej ... fuj, o czym ja myślę :przestraszony: ;)
Nie chodzi mi o klasykę z wyższej półki, tylko o literaturę czysto rozrywkową. Co jakiś czas na prawdę trafiają się gry, które są bardzo interesującymi konkurentami dla tego typu twórczości a ich scenariusze stoją na bardzo wysokim poziomie rzemieślnictwa literackiego.

Pzdr
Piotr
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wasze pierwsze pytania”