Co i komu byś zrobił (, bo nie nadążam)?domber pisze:jeśli chodzi o rodzinę (matka brat bratowa bratanice żona syn)mimo że na pewno sam ich w jakiś sposób krzywdzę oraz nie żyje na dobrej stopie to takiemu facetowi wycioł bym całą rodzinę a jego samego zrobił kalekę
W razie zagrożenia
Moderator: forum e-budda team
Re: W razie zagrożenia
Re: W razie zagrożenia
złoczyńcy który by skrzywdził moją rodzinę (śmierć)
nadal jest mi głupio
miłego dnia
domber
nadal jest mi głupio
miłego dnia
domber
miłego dnia
domber
domber
Re: W razie zagrożenia
Dlaczego?domber pisze:złoczyńcy który by skrzywdził moją rodzinę (śmierć)
Re: W razie zagrożenia
bo inaczej nie potrafił bym sobie poradzić z tym problemem i zdaje sobie sprawę z tego że i tak nie załatwiło by to sprawy
miłego dnia
domber
miłego dnia
domber
miłego dnia
domber
domber
Re: W razie zagrożenia
abgal
daj mi inną wyjście żeby nie zwariować
inną chęć życia niż (zemsta która jest sposobem na ukojenie straty miłości)
miłego dnia
domber
daj mi inną wyjście żeby nie zwariować
inną chęć życia niż (zemsta która jest sposobem na ukojenie straty miłości)
miłego dnia
domber
miłego dnia
domber
domber
Re: W razie zagrożenia
Tak sądzisz - że to jest sposób na cokolwiek?domber pisze:daj mi inną wyjście żeby nie zwariować
inną chęć życia niż (zemsta która jest sposobem na ukojenie straty miłości)
Domber, to jest forum buddyjskie - uważamy, że odpowiedź na to daje nauka Buddy.
Re: W razie zagrożenia
abgal wiem że to jest forum buddyjskie
ale czy tygrysowi wytłumaczysz i zmienisz jadłospis (osoba myśląca i czująca)
czy wszyscy mają przestać jeść to co jedzą
podszedłem uczciwie do sprawy -jestem anonimowy więc nikt nie może mi zarzucić kłamstwa w moich odczuciach .Zwracam się w moich wypowiedziach o pomoc jako ślepiec
"wstydzę się tego co napisałem"
tak jak napisałem to wcześniej.mimo tego że nie doznałem takiej sytuacji wiem jednak że odruch bezwarunkowy ma swoje działanie i wtedy człowiek się nie zastanawia tylko działa (nie określone czasowo)
miłego dnia
domber
ale czy tygrysowi wytłumaczysz i zmienisz jadłospis (osoba myśląca i czująca)
czy wszyscy mają przestać jeść to co jedzą
podszedłem uczciwie do sprawy -jestem anonimowy więc nikt nie może mi zarzucić kłamstwa w moich odczuciach .Zwracam się w moich wypowiedziach o pomoc jako ślepiec
"wstydzę się tego co napisałem"
tak jak napisałem to wcześniej.mimo tego że nie doznałem takiej sytuacji wiem jednak że odruch bezwarunkowy ma swoje działanie i wtedy człowiek się nie zastanawia tylko działa (nie określone czasowo)
miłego dnia
domber
miłego dnia
domber
domber
Re: W razie zagrożenia
Tak sobie czytam i czytam i przyszła mi do głowy pewna myśl.
Weźmy taką sytuację. Klasyczny gwałt. Ciemno, park z dala od ludzi, mężczyzna wciąga kobietę w krzaki. Co taka kobieta może zrobić? (wykluczamy wołanie o pomoc bo nikogo nie ma)
Prawo dżungli mówi: atakuj albo uciekaj. Relacje między napastnikiem a ofiarą zawsze sprowadzają się do pojęcia aktywnej walki albo próby ucieczki.
Co z tego może wyniknąć?
1. Kobieta atakuje - okazuje siłę, stawia opór co tylko zachęca napastnika do dalszego ataku, co sprawia kobiecie cierpienie a to napędza atak.
2. Kobieta ucieka - okazuje słabość, stawia opór co znów zachęca napastnika do ataku.
Wybór między złym i złym. Zakładamy, że szukamy teraz trzeciej opcji. Dwie standardowe odpadają gdyż prowadzą do cierpienia i stają się przyczyną negatywnych skutków.
Co w takim razie kobieta może zrobić jeśli obydwa wyjścia są złe? Czy poza atakiem i ucieczką nie ma już innych możliwości? Żeby odpowiedzieć sobie na to pytanie najpierw trzeba znaleźć odpowiedź na inne: jaki cel ma agresja (w dowolnej formie)? Jeśli się bliżej przyjrzeć, to stanie się jasne, że agresja ma na celu popsucie czyjegoś szczęścia i spokoju, jest działaniem odwrotnym do współczucia.
Agresja to szukanie szczęścia w czyjejś krzywdzie.
Współczucie to szukanie szczęścia w czyimś szczęściu.
Jeśli w takim razie odwrócimy zależność na jakiej opiera się agresja to otrzymamy: Agresja doświadcza krzywdy w czyjejś przyjemności.
Jak teraz ten wniosek odnieść do gwałtu? Napastnik zakłada, że czynności seksualne jakie ma zamiar podjąć wobec kobiety będą dla niej krzywdzące, burzące jej spokój i szczęście. W tej krzywdzie on odnajduje radość. A co by było (wiem, że to na pierwszy rzut oka absurdalne) gdyby kobiecie gwałt zaczął sprawiać przyjemność? Gdyby kobieta odnalazła rozkosz w przemocy? Gdyby nie tylko ucieszyła się na myśl o seksie z napastnikiem ale w ogóle przejęła inicjatywę w tym temacie? Zaczęłaby krzyczeć "tak długo na to czekałam, weź mnie mocno, obiecaj, że będzie bolało" a potem dała mu głębokiego całusa z języczkiem. :lol:
W tym momencie nie mamy już do czynienia ani z atakiem ani z ucieczką.
Napastnik zakłada, że ofiara będzie stawiać opór - nie spodziewa się zachęty z jej strony. Myślę, że z punktu widzenia napastnika to mogłoby być przerażające. Znalazłby się w nowej sytuacji. Gwałt opiera się na robieniu krzywdy, sprawianiu bólu. W jaki sposób można zgwałcić kobietę jeśli kobieta gwałtu pragnie i gwałt sprawia jej rozkosz? :shock: Istnieje sznasa, że napastnik będzie tak zaskoczony niespodziewanym obrotem sprawy, że spanikuje i sam zacznie uciekać.
Generalnie strona atakująca zawsze zakłada, że zderzy się ze schematem "atak-ucieczka" i na to się przygotowuje. Łamiąc ten schemat dezorientujemy przeciwnika, łamiemy jego pewność siebie, zmuszamy go do zastanowienia "hej, co jest? o co tu chodzi? nie tak miało być!".
Wszystko to jest oczywiście czysto hipotetyczną sytuacją. To co starałem się wykazać to że jest "trzecia opcja". Osiągnięcie jej to inna broszka. Wątpie żeby jakaś kobieta zrozumiała czy w ogóle chciała zrozumieć na czym opiera się mechanizm agresji i przekonała się do zmiany nastawienia. Ja też gdybym znalazł się w podobnej sytuacji na chwilę obecną wpadłbym w pułapkę schematu "atak-ucieczka" bo nie jestem przyzwyczajony do takiego zachowania. Od urodzenia powtarzamy utarty schemat "ataku-ucieczki" dlatego jest to nasza najczęstsza reakcja.
Wydaje mi się, że tutaj pomocna byłaby medytacja ale niech się lepiej wypowiedzą ci co już trochę medytowali.
A jesli chodzi o terrorystę z granatem wśród dzieci to dobrym pomysłem w myśl zasady "większej zachęty" byłoby "tak jest, zabij tych gówniarzy, wypruj im flaki, poczekaj, ja ci pomogę!"
Natomiast w kwestii słownych potyczek...
- Spier***aj!
- A będziesz gonić? :mrgreen:
- Weź idź bo cię je**ę.
- A mocno?
- TAK!
- Ale obiecujesz?
- TAK!
- Nie zasłużyłem sobie na taką rozkosz... (itd.)
Generalnie mechanizm jest zawsze ten sam. Atak musi nam zacząć sprawiać przyjemność. Wtedy wytrącimy napastnikowi broń z ręki - krzywdę.
(O jezu, ale mi kobyła wyszła :shock: )
Pozdrawiam
Maverick
Weźmy taką sytuację. Klasyczny gwałt. Ciemno, park z dala od ludzi, mężczyzna wciąga kobietę w krzaki. Co taka kobieta może zrobić? (wykluczamy wołanie o pomoc bo nikogo nie ma)
Prawo dżungli mówi: atakuj albo uciekaj. Relacje między napastnikiem a ofiarą zawsze sprowadzają się do pojęcia aktywnej walki albo próby ucieczki.
Co z tego może wyniknąć?
1. Kobieta atakuje - okazuje siłę, stawia opór co tylko zachęca napastnika do dalszego ataku, co sprawia kobiecie cierpienie a to napędza atak.
2. Kobieta ucieka - okazuje słabość, stawia opór co znów zachęca napastnika do ataku.
Wybór między złym i złym. Zakładamy, że szukamy teraz trzeciej opcji. Dwie standardowe odpadają gdyż prowadzą do cierpienia i stają się przyczyną negatywnych skutków.
Co w takim razie kobieta może zrobić jeśli obydwa wyjścia są złe? Czy poza atakiem i ucieczką nie ma już innych możliwości? Żeby odpowiedzieć sobie na to pytanie najpierw trzeba znaleźć odpowiedź na inne: jaki cel ma agresja (w dowolnej formie)? Jeśli się bliżej przyjrzeć, to stanie się jasne, że agresja ma na celu popsucie czyjegoś szczęścia i spokoju, jest działaniem odwrotnym do współczucia.
Agresja to szukanie szczęścia w czyjejś krzywdzie.
Współczucie to szukanie szczęścia w czyimś szczęściu.
Jeśli w takim razie odwrócimy zależność na jakiej opiera się agresja to otrzymamy: Agresja doświadcza krzywdy w czyjejś przyjemności.
Jak teraz ten wniosek odnieść do gwałtu? Napastnik zakłada, że czynności seksualne jakie ma zamiar podjąć wobec kobiety będą dla niej krzywdzące, burzące jej spokój i szczęście. W tej krzywdzie on odnajduje radość. A co by było (wiem, że to na pierwszy rzut oka absurdalne) gdyby kobiecie gwałt zaczął sprawiać przyjemność? Gdyby kobieta odnalazła rozkosz w przemocy? Gdyby nie tylko ucieszyła się na myśl o seksie z napastnikiem ale w ogóle przejęła inicjatywę w tym temacie? Zaczęłaby krzyczeć "tak długo na to czekałam, weź mnie mocno, obiecaj, że będzie bolało" a potem dała mu głębokiego całusa z języczkiem. :lol:
W tym momencie nie mamy już do czynienia ani z atakiem ani z ucieczką.
Napastnik zakłada, że ofiara będzie stawiać opór - nie spodziewa się zachęty z jej strony. Myślę, że z punktu widzenia napastnika to mogłoby być przerażające. Znalazłby się w nowej sytuacji. Gwałt opiera się na robieniu krzywdy, sprawianiu bólu. W jaki sposób można zgwałcić kobietę jeśli kobieta gwałtu pragnie i gwałt sprawia jej rozkosz? :shock: Istnieje sznasa, że napastnik będzie tak zaskoczony niespodziewanym obrotem sprawy, że spanikuje i sam zacznie uciekać.
Generalnie strona atakująca zawsze zakłada, że zderzy się ze schematem "atak-ucieczka" i na to się przygotowuje. Łamiąc ten schemat dezorientujemy przeciwnika, łamiemy jego pewność siebie, zmuszamy go do zastanowienia "hej, co jest? o co tu chodzi? nie tak miało być!".
Wszystko to jest oczywiście czysto hipotetyczną sytuacją. To co starałem się wykazać to że jest "trzecia opcja". Osiągnięcie jej to inna broszka. Wątpie żeby jakaś kobieta zrozumiała czy w ogóle chciała zrozumieć na czym opiera się mechanizm agresji i przekonała się do zmiany nastawienia. Ja też gdybym znalazł się w podobnej sytuacji na chwilę obecną wpadłbym w pułapkę schematu "atak-ucieczka" bo nie jestem przyzwyczajony do takiego zachowania. Od urodzenia powtarzamy utarty schemat "ataku-ucieczki" dlatego jest to nasza najczęstsza reakcja.
Wydaje mi się, że tutaj pomocna byłaby medytacja ale niech się lepiej wypowiedzą ci co już trochę medytowali.
A jesli chodzi o terrorystę z granatem wśród dzieci to dobrym pomysłem w myśl zasady "większej zachęty" byłoby "tak jest, zabij tych gówniarzy, wypruj im flaki, poczekaj, ja ci pomogę!"
Natomiast w kwestii słownych potyczek...
- Spier***aj!
- A będziesz gonić? :mrgreen:
- Weź idź bo cię je**ę.
- A mocno?
- TAK!
- Ale obiecujesz?
- TAK!
- Nie zasłużyłem sobie na taką rozkosz... (itd.)
Generalnie mechanizm jest zawsze ten sam. Atak musi nam zacząć sprawiać przyjemność. Wtedy wytrącimy napastnikowi broń z ręki - krzywdę.
(O jezu, ale mi kobyła wyszła :shock: )
Pozdrawiam
Maverick
Przebywając na tym forum automatycznie daje świadectwo swojej ignorancji i niezrozumieniu nauk Buddy, tym samym moje słowa są nic nie warte.
Re: W razie zagrożenia
Domber, jeśli uważasz, że zemsta (a nawet jakaś wendetta chyba - 'takiemu facetowi wycioł bym całą rodzinę') jest lekarstwem na Twoje krzywdy i jednocześnie 'wstydzisz się tego', to zdajesz sobie sprawę, że 'coś tu nie gra'. Skoro zdajesz sobie sprawę, że 'coś tu nie gra to sięgnij po lekarstwo. Nauki Buddy stanowią takie lekarstwo. Tyle.
Re: W razie zagrożenia
Ajajaj... Nauki Hitlera też stanowiły lekarstwo. Hitler przecież próbował wyleczyć rasę aryjską z choroby w postaci Żydów i Polaków.abgal pisze:Nauki Buddy stanowią takie lekarstwo. Tyle.
Pozdrawiam
Maverick
Przebywając na tym forum automatycznie daje świadectwo swojej ignorancji i niezrozumieniu nauk Buddy, tym samym moje słowa są nic nie warte.
- moi
- Posty: 4728
- Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
- Lokalizacja: Dolny Ślask
Re: W razie zagrożenia
A nieprawda. W książce pt. "Tańcząca z wilkami" spotkałam się z ciekawym opisem tzw. "tańca ofiary". Zachowanie to znają myśliwi i leśnicy, którzy potrafią wnikliwie podpatrzeć zachowania zwierząt. "Taniec ofiary" wykonują różne zwierzęta w różnych strefach klimatycznych (sarny, zające, antylopy, inne), które podczas ucieczki zostają przyblokowane przez jakiegoś drapieżnika i znajdują się w sytuacji poprzedzającej ich śmierć. Zaobserwowano, że na parę, paręnaście sekund, czasami minut przed decydującym, śmiertelnym ciosem, cześć ofiar (bo jednak nie wszystkie) wykonuje coś, co nazwano "tańcem ofiary". Jest to przedziwny rytuał,polegający na transowych ruchach ciałem, który jednak nie jest chaotycznym szarpaniem się i próbą uwolnienia się przez osaczone zwierzę, a którego odbiorcą jest właściwie tylko strona atakująca i -co dziwne- często jest ona włączona do tego aktu, bo nie przerywa go. Atak następuje zwykle w momencie, gdy ofiara zamiera bez ruchu. I to właściwie ona daje sygnał do ostatecznego ciosu.Maverick pisze:Relacje między napastnikiem a ofiarą zawsze sprowadzają się do pojęcia aktywnej walki albo próby ucieczki.
A tak na marginesie - co zrobiłeś w sytuacjach, gdy ktoś naprawdę (a nie tylko w teorii) Cię atakował?
Pozdrawiam.m.
Re: W razie zagrożenia
Skończcie już z tą demagogią. Szkoda czasu.Maverick pisze:Ajajaj... Nauki Hitlera też stanowiły lekarstwo. Hitler przecież próbował wyleczyć rasę aryjską z choroby w postaci Żydów i Polaków.
Re: W razie zagrożenia
Właśnie, skończcie już z tą demagogią.abgal pisze:Nauki Buddy stanowią takie lekarstwo. Tyle.
O, nie słyszałem o tym. Ciekawe.moi pisze:A nieprawda. W książce pt. "Tańcząca z wilkami" spotkałam się z ciekawym opisem tzw. "tańca ofiary". (...)
Pozdrawiam
Maverick
Przebywając na tym forum automatycznie daje świadectwo swojej ignorancji i niezrozumieniu nauk Buddy, tym samym moje słowa są nic nie warte.
Re: W razie zagrożenia
Maverick, jeśli o coś Ci chodzi to sformułuj problem. Nie marnuj czasu swojego i innych.Maverick pisze:Właśnie, skończcie już z tą demagogią.
- moi
- Posty: 4728
- Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
- Lokalizacja: Dolny Ślask
Re: W razie zagrożenia
Ciekawe, ciekawe. Clarisa Pinkola Estes napisała tę książkę. Jej pełny tytuł: "Tańcząca z wilkami. Archetyp dzikiej kobiety w mitach podaniach i legendach". Książka, oczywiście, tendencyjnaMaverick pisze:O, nie słyszałem o tym. Ciekawe.
Pozdrawiam.m.
Re: W razie zagrożenia
Abgal, ja się przedrzeźniam. No dobra, koniec już.abgal pisze:Maverick, jeśli o coś Ci chodzi to sformułuj problem. Nie marnuj czasu swojego i innych.
Moi, czy możesz powiedzieć jakie spostrzeżenia ma autorka tej ksiażki na temat tego "tańca ofiary"? I jakie Ty wyciągnęłaś wnioski? Chciałbym się dowiedzieć czegoś więcej (tyle że nie chce mi się czytać całej książki).moi pisze:Ciekawe, ciekawe. Clarisa Pinkola Estes napisała tę książkę. Jej pełny tytuł: "Tańcząca z wilkami. Archetyp dzikiej kobiety w mitach podaniach i legendach". Książka, oczywiście, tendencyjna
Moderatorzy mogą wydzielić ten temat jeśli się rozwinie.
EDIT
Co robiłem? W przeważającej większości przypadków wycofywałem się, tchórzyłem. Introwertyk jestem. Niewiele trzeba żeby mnie wystraszyć, a strach (odwrotnie niż u ekstrawertyków) demotywuje mnie do działania. Włącza mi się wtedy zdwojone analizowanie sytuacji co prowadzi do paraliżu i bezczynności. Nie znajduję siły do ataku więc albo stoję jak słup albo uciekam.moi pisze:A tak na marginesie - co zrobiłeś w sytuacjach, gdy ktoś naprawdę (a nie tylko w teorii) Cię atakował?
Karma. Nawyk. Przyzwyczajenie. Nadwrażliwe ciało migdałowate. Zbyt duża aktywność płatów czołowych (analiza). Brak praktyki medytacyjnej.
Pozdrawiam
Maverick
Przebywając na tym forum automatycznie daje świadectwo swojej ignorancji i niezrozumieniu nauk Buddy, tym samym moje słowa są nic nie warte.
Re: W razie zagrożenia
Zwierzęta - to wynika zarówno z obserwacji jak i nauk buddyjskich - mają bardzo ograniczone możliwości zmiany swoich zachowań. Ludzie - co również potwierdza zarówno obserwacja jak i nauki Buddy - mają na tym polu ogromne pole działania. Dlatego porównanie człowieka z tygrysem, choć bardzo obrazowe, zaciemnia sytuację.domber pisze:ale czy tygrysowi wytłumaczysz i zmienisz jadłospis (osoba myśląca i czująca)
Też jestem introwertykiem i miałem (mam) podobny problem, jak opisujesz. Najlepszym sposobem na osłabienie nawyku stało się zaprzeczanie nawykowi Inaczej to jest zwykłe oczekiwanie cudu: że może karma się wyczerpie, a może po dziesięciu latach medytacji osobowość się odmieni...Maverick pisze:Karma. Nawyk. Przyzwyczajenie. Nadwrażliwe ciało migdałowate. Zbyt duża aktywność płatów czołowych (analiza). Brak praktyki medytacyjnej.
이 뭣고?
Re: W razie zagrożenia
Chodzi Ci o zanegowanie tej etykietki "introwertyk" i wszystkiego co się z tym wiąże...? Innymi słowy "po prostu zachowuj się tak jakbyś nim nie był"... dobrze Cię rozumiem?nayael pisze:Najlepszym sposobem na osłabienie nawyku stało się zaprzeczanie nawykowi
Pozdrawiam
Maverick
Przebywając na tym forum automatycznie daje świadectwo swojej ignorancji i niezrozumieniu nauk Buddy, tym samym moje słowa są nic nie warte.
Re: W razie zagrożenia
Tak, o to mi chodziło. Choć powiedziałbym raczej zignorowanie etykietki niz zanegowanie. Z tego, co widzę - ćwiczenie tego w "lżejszych" sytuacjach (rozmowa z nieznajomymi, przejmowanie roli 'przywódczej' w grupie itp.) sprawia, że nawyk ucieczki czy wycofania się staje się o wiele słabszy również w chwilach bardziej ekstremalnych (np. kłótnia, bójka). Wtedy jest wreszcie możliwość analizy i podjęcia przemyślanej akcji (ale nie reakcji).Maverick pisze:Chodzi Ci o zanegowanie tej etykietki "introwertyk" i wszystkiego co się z tym wiąże...? Innymi słowy "po prostu zachowuj się tak jakbyś nim nie był"... dobrze Cię rozumiem?
Nie wiem, na ile "buddyjska" lub "niebuddyjska" jest to metoda, ale samo założenie przeciwstawienia się nawykowi (dowolnemu) jest - wydaje mi się - jak najbardziej buddyjskie. Np. jedno ze wskazań radzi "powtrzymać się od odbierania życia", a nie "poczekać, aż przejdzie ochota na odbieranie życia" czyli pojawia się zatrzymanie odruchu, który może powstać np. wskutek nienawiści, choć u niektórych jest to bardzo silna emocja.
이 뭣고?
Re: W razie zagrożenia
Cześć.Maverick pisze:Chodzi Ci o zanegowanie tej etykietki "introwertyk" i wszystkiego co się z tym wiąże...? Innymi
Czy introwersja to choroba? I czy atakowanie to cnota?
Wycofanie się i analiza sytuacji może też pomóc w zagrożeniu: Wycofujesz się, zbierasz siły, być może znajdujesz drogę ucieczki lub sposób na unieszkodliwienie ataku bez siły fizycznej.
Z tego, co wiem, to w sztukach walki istnieje ogólne przekonanie, że należy walki unikać, np. uciekając - nawet wtedy, gdy się ma oczywistą przewagę umiejętności w walce. Skoro spece od walki starają się unikać ataku, to znaczy, że często można własnej agresji uniknąć.
Tak w ogóle, to jest to mój stały dylemat: "bronić się, czy dać sobie dokopać". To pierwsze pozwoli doraźnie uniknąć cierpienia, ale z reguły osoba pokonana chce zemsty, a są i tacy, co jak się obronisz, to biorą sobie za punkt honoru pokonanie cię, bo to przecież nie może być tak, że ktoś im się nie podporządkuje...
Natomiast to drugie ma taką zaletę, że wypali się bolesna karma, a taką wadę, że jesteś upokorzony, a na dłuższą metę niektórzy ludzie zaczną myśleć, że ten buddysta to cienias jakiś i w ogóle buddyzm to dla d..pków jest chyba.
W praktyce trzeba chyba cały czas balansować między ćwiczeniem cierpliwości, a aktywną obroną przed agresją i naciskami otoczenia.
zt
Re: W razie zagrożenia
Nie mogę wypowiadać się za Mavericka, ale z mojej strony chodziło tutaj nie o samo wycofanie się, tylko o rodzaj paraliżu i niechęci do działania, który w dodatku nie wynika z czystego strachu, tylko /w dużej mierze/ z nawyku wzmacnianego w wielu drobnych sytuacjach dnia codziennego. Kiedy nawyk staje się słabszy, to oczywiście mogę podjąć taką samą decyzję: wycofać się/uciec/cokolwiek. Ale to nie to samo, co konieczność wycofania się, która czasem bardzo ogranicza.zyptse pisze:Czy introwersja to choroba? I czy atakowanie to cnota?Maverick pisze:Chodzi Ci o zanegowanie tej etykietki "introwertyk" i wszystkiego co się z tym wiąże...? Innymi
Wycofanie się i analiza sytuacji może też pomóc w zagrożeniu: Wycofujesz się, zbierasz siły, być może znajdujesz drogę ucieczki lub sposób na unieszkodliwienie ataku bez siły fizycznej.
Nie ma sensu rozstrząsać tu po raz kolejny mniej lub bardziej hipotetycznych sytuacji spod szyldu „zabij jedną osobę albo pozwól jej zabić x innych”, ale lepiej jest mieć wybór niż nie mieć wyboru. Koniecznośc poddania się czy agresji czy paraliżowi - to zawężenie możliwości wyboru.
이 뭣고?
Re: W razie zagrożenia
pamiętam pare lat temu był program w telewizji o agresji, jakaś mądra pani psycholog próbowała tłumaczyć że trzeba nawiązac kontakt wzrokowy z agresorem, niewiem jak ona sobie to wyobraża, ja jakoś nigdy nie miałem okazji albo po chwili ja tłukłem czyąś głową o chodnik/ściane albo to moja głowa była tłuczona o drzwi autobusu/dach samochodu, tylo w jednym wypadku udało mi sie wygadać z opresji reszta kończyła się albo w szpitalu(jak mi nie pojszło z obroną) albo na posterunku(jak przeciwnikowi niepojszedł atak) :roll:
- moi
- Posty: 4728
- Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
- Lokalizacja: Dolny Ślask
Re: W razie zagrożenia
Bo nigdy nie miała przed sobą napakowanego mięśniaka, który właśnie wciągnął kreskę i postanowił "wyżyć" się gdzieś na mieście...Z człowiekiem odurzonym narkotykami czy alkoholem nie ma raczej szans na jakikolwiek kontakt (nie tylko wzrokowy) - tu o wszystkim decyduje jakaś rosyjska ruletka...Kurcze, mieszkam w szemranej dzielnicy, nie jestem w stanie sobie wyobrazić, że za rok, dwa moje dziecko mogłoby się samo bawić na podwórku, tak jak ja sie bawiłam w jego wieku...Czy to czasy się zmieniły, czy ludzie?A może jestem, po prostu, przewrażliwiona? Czy wierzycie np. że Wasze dzieci,bliscy potrafią sobie poradzić w takich "trudnych" sytuacjach, kiedy ktoś je zaczepia, coś chce załatwić siłą? Wśród dzieci jest tylu agresorów bez powodu - wystarczy usiąść z boku i popatrzeć, jak dążą do konfrontacji siłowej z innymi maluchami...Pamiętam dziewczynkę, która popchnęła Młodego, ot tak, bo przechodził obok...keylan pisze:jakaś mądra pani psycholog próbowała tłumaczyć że trzeba nawiązac kontakt wzrokowy z agresorem
- moi
- Posty: 4728
- Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
- Lokalizacja: Dolny Ślask
Re: W razie zagrożenia
Eheu...raczej ciężko będzie streścić ponad 300-stronicową książkę baaardzo rozległą tematycznie jednak. Chyba się tego nie podejmę. Co do "tańca ofiary", to jego wykładnia w duchu krytyki feministycznej (a tak jest owa książka napisana) jest niezwykle prosta i przekonująca (żeby nie powiedzieć nawet trywialna): dręczone kobiety podporządkowują się na tych samych zasadach, co udręczone przed śmiercią swoim strachem zwierzęta...układ pomiędzy ofiarą i katem bardzo trudno przerwać, gdyż ofiara wiernie odtwarza swoją rolę (wraz z końcowym, agonalnym "tańcem ofiary"), bo nie zna innej...w pewien sposób tłumaczy to dziwną, pokrętną potrzebę podtrzymywania chorych związków, w których tkwi wiele kobiet...w gruncie rzeczy może też oznaczać, że bardzo niewiele różnimy się od zwierząt, chociaż wydaje nam się, że to NASZE udręki i cierpienia są takie bardzo ludzkie...To tyle z mojej strony a propos tego "tańca ofiary" - książkę polecam, bo- mimo paru zastrzeżeń- warto ją przeczytać (te 300 stron to jak okiem mignąć )Maverick pisze:Moi, czy możesz powiedzieć jakie spostrzeżenia ma autorka tej ksiażki na temat tego "tańca ofiary"? I jakie Ty wyciągnęłaś wnioski? Chciałbym się dowiedzieć czegoś więcej (tyle że nie chce mi się czytać całej książki).
Pozdrawiam.m.
Re: W razie zagrożenia
Moi niestety to chyba świat dostaje szaleju, to co się dzieje teraz w szkołach i na osiedlach mnie przeraża, wiem że starożytni już mawiali "o tempora o mores" ale naprawde widać różnice między tym co było w latach 80 początku 90 a co jest teraz prawie wszyscy chcą iść na konfrontacje silową zamiast ruszyć głową....
Naviare necesse est, Vivere non est necesse.
- jerez
- ex Moderator
- Posty: 993
- Rejestracja: wt lut 24, 2004 14:30
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: W razie zagrożenia
inna chec zycia? nowa kobialkadomber pisze:abgal
daj mi inną wyjście żeby nie zwariować
inną chęć życia niż (zemsta która jest sposobem na ukojenie straty miłości)
a jak i ta sie popsuje to kolejna.
to samsara a tego kfffiata jest pol sfffiata
poboli i przestanie
Re: W razie zagrożenia
jerez może maż racje
ale ja ci jej nie przyznam
tu nie chodzi o miłość samą w sobie tylko o śmierć i też nie do końca
tracisz rodzinę - ciach i jej niema (niema miłości,niema odpowiedzialności , niema podpory itd. sam w pośród grobów)
a ty proponujesz listę artykułów zastępczych
a tak naprawdę jeśli byś przeczytał od początku-może będziesz miał trochę czasu - to byś wiedział że chodzi o odczucie zemsty i odruchów które we mnie kipią (i nie mogę sobie z tym poradzić)
miłego dnia
domber
ale ja ci jej nie przyznam
tu nie chodzi o miłość samą w sobie tylko o śmierć i też nie do końca
tracisz rodzinę - ciach i jej niema (niema miłości,niema odpowiedzialności , niema podpory itd. sam w pośród grobów)
a ty proponujesz listę artykułów zastępczych
a tak naprawdę jeśli byś przeczytał od początku-może będziesz miał trochę czasu - to byś wiedział że chodzi o odczucie zemsty i odruchów które we mnie kipią (i nie mogę sobie z tym poradzić)
miłego dnia
domber
miłego dnia
domber
domber
Re: W razie zagrożenia
Pytanie, czy rzeczywiście CHCESZ sobie z nimi poradzić.domber pisze:chodzi o odczucie zemsty i odruchów które we mnie kipią (i nie mogę sobie z tym poradzić)
Dobra wiadomość jest taka, że wielu twierdzi, iż nauki Buddy są odpowiedzią dla tych co chcą - trzeba się po nie tylko schylić.
Re: W razie zagrożenia
Do głosu dochodzi pokolenie, które wychowało się samo. 1989 i przemiany wyrwały sporą przepaść między pokoleniami. To jeden z efektów, moim zdaniem.keylan pisze:Moi niestety to chyba świat dostaje szaleju, to co się dzieje teraz w szkołach i na osiedlach mnie przeraża, wiem że starożytni już mawiali "o tempora o mores" ale naprawde widać różnice między tym co było w latach 80 początku 90 a co jest teraz prawie wszyscy chcą iść na konfrontacje silową zamiast ruszyć głową....
The trick is to keep breathing.
Re: W razie zagrożenia
abgal
może napiszę tak
kiedyś dawno temu jak w dobrej bajce byłem jednym z wielu "zabijaków" na dzielnicy
(za czołem nawet pisać nawet pisać książkę o naszej dzielnicy - boso ale w ostrogach to pikuś nie w znaczeniu literackim ale przejść zawsze honorowo :? ) w przeciwieństwie do kumpli poradziłem sobie "okres pierwszych przyjazdów ole do polski pomoc-"natchnionych" itd. po tym okresie spokój ducha małe chwile słabości brak rodziny w aspekcie relacji
po narodzinach syna strach,obawa-itd.(pozytywna i twórcza)
wyobrażenie straty własnej rodziny (bo tą wcześniejszą straciłem może z mojej głupoty)
powoduje chęć zemsty i z tym poradzić
miłego dnia
domber
może napiszę tak
kiedyś dawno temu jak w dobrej bajce byłem jednym z wielu "zabijaków" na dzielnicy
(za czołem nawet pisać nawet pisać książkę o naszej dzielnicy - boso ale w ostrogach to pikuś nie w znaczeniu literackim ale przejść zawsze honorowo :? ) w przeciwieństwie do kumpli poradziłem sobie "okres pierwszych przyjazdów ole do polski pomoc-"natchnionych" itd. po tym okresie spokój ducha małe chwile słabości brak rodziny w aspekcie relacji
po narodzinach syna strach,obawa-itd.(pozytywna i twórcza)
wyobrażenie straty własnej rodziny (bo tą wcześniejszą straciłem może z mojej głupoty)
powoduje chęć zemsty i z tym poradzić
miłego dnia
domber
miłego dnia
domber
domber
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: W razie zagrożenia
Witam
Pozdrawiam
kunzang
Nie bardzo rozumiem. Oczekujesz wskazania jakiejś konkretnej praktyki, która pomogłaby sobie z tym poradzić?domber pisze:(...) powoduje chęć zemsty i z tym poradzić
Pozdrawiam
kunzang
Re: W razie zagrożenia
Praktykujesz w jakiejś tradycji? U Olego Nydahla (coś pisałeś wyżej)?domber pisze:tak
o ile taka istnieje
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: W razie zagrożenia
Witam
Ze swej strony - w tej sytuacji - na Twym miejscu, postąpiłbym tak:
- zakupił bursztyn, lub turkus. To podarek, który symbolizuje Twą otwartość i chęć wprowadzenia zmiany.
- udał się do kompetentnego nauczyciela i wręczył mu ów podarek. Następnie szczerze, aż do bólu /z pełną otwartością/ przedstawiłbym całą swą sytuację związaną z tym, z czym nie możesz sobie poradzić, prosząc jednocześnie o przekaz i wyjaśnienie do praktyki, która by Tobie w tej sytuacji pomogła.
- a, następnie, rzetelnie, dzień w dzień wykonywał tą praktykę zgodnie z zaleceniami kompetentnego nauczyciela.
Pozdrawiam
kunzang
Tak, istnieją takie praktyki w ramach tantry. Podstawą chęci zemsty /odwetu/, głównie bywa gniew i to gniew należałoby, albo oczyścić, albo przetransformować. Istnieje też metoda polegająca na ''puszczeniu'' gniewu, ale to niby proste, bywa jednak bardzo trudne, czasami wręcz niemożliwe dla danej istoty ludzkiej. Jak sam zapewne zauważyłeś, tego typu uczucie ma potężną moc i poradzenie sobie z nim prostym nie jest. Praktykę, która pomogłaby Tobie z tym sobie poradzić, powinieneś otrzymać od kompetentnego nauczyciela.domber pisze:tak
o ile taka istnieje
Ze swej strony - w tej sytuacji - na Twym miejscu, postąpiłbym tak:
- zakupił bursztyn, lub turkus. To podarek, który symbolizuje Twą otwartość i chęć wprowadzenia zmiany.
- udał się do kompetentnego nauczyciela i wręczył mu ów podarek. Następnie szczerze, aż do bólu /z pełną otwartością/ przedstawiłbym całą swą sytuację związaną z tym, z czym nie możesz sobie poradzić, prosząc jednocześnie o przekaz i wyjaśnienie do praktyki, która by Tobie w tej sytuacji pomogła.
- a, następnie, rzetelnie, dzień w dzień wykonywał tą praktykę zgodnie z zaleceniami kompetentnego nauczyciela.
Pozdrawiam
kunzang
Re: W razie zagrożenia
abgal
ja nie praktykuje ja jedynie się ocieram i staram się żyć "dobrze" czego nie ukrywam nie wychodzi mi to zbyt dobrze
kunzang
wracając do kompetentnego nauczyciela. czy znasz jakiś
miłego dnia
domber
ja nie praktykuje ja jedynie się ocieram i staram się żyć "dobrze" czego nie ukrywam nie wychodzi mi to zbyt dobrze
kunzang
wracając do kompetentnego nauczyciela. czy znasz jakiś
miłego dnia
domber
miłego dnia
domber
domber
- moi
- Posty: 4728
- Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
- Lokalizacja: Dolny Ślask
Re: W razie zagrożenia
Domber, nie TY jeden straciłeś kontrolę w życiu, itd. Mnie tez niewiele brakowało, coby nie podnieść się już z pewnych rzeczy...Może nie więzienie od razu, ale było blisko...no, dużo by pisać. Chciałam tylko, żebyś wiedział, że nie ma takiego stanu, który nie mija i że nawet jeśli coś tam narozrabiałeś w przeszłości - wszystko jest do uzdrowienia. Nawet dawne sytuacje rodzinne. Jeśli sam zaczynasz szukać wyjścia z tych sytuacji (a z tego co piszesz, wynika, że szukasz), to zapewne niedługo wydarzy się wiele dobrego w Twoim życiu.domber pisze:kiedyś dawno temu jak w dobrej bajce byłem jednym z wielu "zabijaków" na dzielnicy
Czego Ci bardzo życzę, pozdrawiam.m.
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: W razie zagrożenia
Witam
Rozumiem, że teraz może pojawić się kwestia wyboru kompetentnego nauczyciela. Jedyne co mogę Tobie, ze swej strony radzić w tej kwestii, to - kieruj się sercem. Czyli - nie w ramach reguły, a w ramach przykładu to podaję, podkreślam - gdy spojrzysz na zdjęcie danego nauczyciela i poczujesz, iż jesteś gotów mu zaufać, to może być ten nauczyciel, o którego Tobie chodzi.
Pozdrawiam
kunzang
W ramach kagyu, bon, czy ningmapy, przyjeżdżają cały czas do Polski kompetentni nauczyciele. Rozejrzyj się po stronach tych sang - pewnie podane są tam daty odosobnień. Po czym udaj się na dane odosobnienie. Skontaktuj się z organizatorami tego odosobnienia i poproś ich, by pomogli Tobie udać się na rozmowę indywidualną z danym nauczycielem, o ile jest to tak sformalizowane. U bonków nie jest to sformalizowane. Możesz zaczepić np Tenzina Wangyala Rinpocze po wykładzie i poprosić go o taką rozmowę.domber pisze:wracając do kompetentnego nauczyciela. czy znasz jakiś
Rozumiem, że teraz może pojawić się kwestia wyboru kompetentnego nauczyciela. Jedyne co mogę Tobie, ze swej strony radzić w tej kwestii, to - kieruj się sercem. Czyli - nie w ramach reguły, a w ramach przykładu to podaję, podkreślam - gdy spojrzysz na zdjęcie danego nauczyciela i poczujesz, iż jesteś gotów mu zaufać, to może być ten nauczyciel, o którego Tobie chodzi.
Pozdrawiam
kunzang
Re: W razie zagrożenia
moi
bardzo dziękuję za słowa otuchy i zrozumienia
ale zdaje sobie sprawę że niektóre stany niszczą kompleksowo
a czasu (choć to pojęcie względne) jest mało życie jest zbyt krótkie
a w między czasie przychodzi zobojętnienie "ciepłe gówienko" i wtedy nic się nie chce
miłego dnia
domber
bardzo dziękuję za słowa otuchy i zrozumienia
ale zdaje sobie sprawę że niektóre stany niszczą kompleksowo
a czasu (choć to pojęcie względne) jest mało życie jest zbyt krótkie
a w między czasie przychodzi zobojętnienie "ciepłe gówienko" i wtedy nic się nie chce
miłego dnia
domber
miłego dnia
domber
domber
Re: W razie zagrożenia
miłego dnia
domber
domber
Re: W razie zagrożenia
Właśnie o to chodzi, że nic nie 'niszczy kompleksowo'. Nie ma doliny tak głębokiej, że nie da rady z niej wyleźć ale i z najwyższej góry w końcu się spadnie. Nie ma stanu permanentnego piekła ani permanentnego nieba.domber pisze: ale zdaje sobie sprawę że niektóre stany niszczą kompleksowo
a czasu (choć to pojęcie względne) jest mało życie jest zbyt krótkie
Re: W razie zagrożenia
abdal
nie zgodzę się z togą a tartar żart :lol:
mózg mi się lasuje za dużo jak na jeden dzień dla takiego zwierzątka (choć dużego)jak ja a muszę jeszcze dzisiaj zacząć poznawać dzogczen o ile się nie mylę z twojego polecenia (nie rozkazu)
dziękuję
miłego dnia
domber
nie zgodzę się z togą a tartar żart :lol:
mózg mi się lasuje za dużo jak na jeden dzień dla takiego zwierzątka (choć dużego)jak ja a muszę jeszcze dzisiaj zacząć poznawać dzogczen o ile się nie mylę z twojego polecenia (nie rozkazu)
dziękuję
miłego dnia
domber
miłego dnia
domber
domber
- booker
- Posty: 10090
- Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Yungdrung Bön
- Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych
Re: W razie zagrożenia
Jesteś pewien ?domber pisze:zemsta która jest sposobem na ukojenie straty miłości
Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."