Początki medytacji-pozytywne i negatywne strony.

Wasze pierwsze pytania tyczące się buddyzmu

Moderator: forum e-budda team

Rafał
Posty: 17
Rejestracja: wt wrz 26, 2006 14:27
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Początki medytacji-pozytywne i negatywne strony.

Nieprzeczytany post autor: Rafał »

Witam wszystkich serdecznie.Zaznaczyć chciałbym że medytuję od jakichs trzech lat, aczkolwiek ta praktyka była nader niekonsekwentna,bardzo czesto miałem przerwy(nawet miesieczne !),jednakże dopiero teraz ,od jakichś trzech tygodni, medytuje codziennie,średnio pół godziny,nieraz dłużej,najczęsciej przed snem. Medytuje przede wszystkim w celu samozrozumienia i osiągniecia wewnętrznego spokoju bowiem jestem osobą dość rozchwianą psychicznie co mi niejednokrotnie przeszkadza w relacjach interpersonalnych poniewaz stresuje sie gdyż nie wiem czy dobrze wypadne. Medytując ten krótki czas zauważyłem: lepszy sen więcej w nim kolorów,lepsze pamiętanie poszczególnych snów i ich rozumienie(albo wydaje mi się to tylko),teraz starcza mi siedem godzin snu,wczesniej musiałem spac osiem,lepsza koncentracja i jakby wiekszy spokoj wewnetrznychoc ale nadal jeszcze daleko do spokoju,ogólnie lepsze samopoczucie mniej myśli depresyjnych.To były symptomy raczej pozytywne.Teraz chciałbym jednak opisac co mi się przydarzyło wczoraj.Siedziałem ze znajomymi na grillu i popijalismy sobie alkohol,piwo pózniej wodke.Z czasem atmosfera stała się dość nieprzyjemna,w rozmowie bylo dużo ironii i sarkazmu,niby takie pijackie żarty ale jednak.Na początku myślałem że to do mnie jest skierowane ale póżniej zorientowałem się że wszyscy kpia ze wszystkich,ale nagle kumpel który siedział koło mnie ni stąd ni zowąd powiedział na głos żebym sobie nie myślal ze inni myśla że jestem normalny bo każdy i tak wie ze jestem inny.wyszło ze niby to był żart,ogólnie atmosfera była niemiła,jednak baardzo mnie to zabolało,poczułem sie bardzo wyobcowany,miałem ochote iść do domu ale jednak przecierpiałem to ,wypiłem jeszcze troche i nie było tak zle.Napity dośc sporo poszedłem do domu,zasnąłem błyskawicznie lecz nad ranem zacząłem śnic nizwylke dotkliwe dla mnie koszmary,śniło mi się że oszalałem,zwariowalem i całkowicie zamknąłem sie w sobie i nie miałem już z nikim kontaktu.Sniło mi sie to kilka razy tej nocy i tego ranka,bardzo sie bałem.A jak wstałem poczułem się naprawde inny i pomyślałem że wczoraj to nie były żadne żarty.POCZUŁEM SIĘ BAAARDZO SAMOTNY, TAK DOTKLIWIE ZE NIE POTRAFIE TEGO WYRAZIC.
Pytanie jest następujace,czy takie nieprzyjemnie zjawiska nie będą pojawiac się częściej podczas medytacji??? Jakie wy mieliście doświadczenia na poczatku praktyki,te pozytywne i te negatywne??? Czy z czasem sie umocnie wewnetrznie i już nie będą mnie dotykac takie przykre bardzo doswiadczenia ?? Teraz sie zastanawiam czy wogóle kontynuowac medytacje ale bardzo chcę bowiem myślę że może dac mi spokuj i harmonie,po tym doswiadczeniu jestem zupełnie rozdarty wewnetrznie. Prosze pilnie o odpowiedzi.dziekuje.pozdrawiam !
Hanna
Posty: 38
Rejestracja: ndz wrz 24, 2006 22:27
Płeć: kobieta
Tradycja: Karma Kagyu

Re: Początki medytacji-pozytywne i negatywne strony.

Nieprzeczytany post autor: Hanna »

Negatywne doświadczenia : koszmary, dziwne sny; natomiast pozytywne to przede wszystkim wieksza uwazność . Tak miałam na początku, pozniej te sny same jakoś zanikały.
Co do grilla - twoich znajomych - to wydaje mi sie ze nie powinieneś za bardzo sie przejmować bo to nie bedzie pierwszy ani ostatni raz - zdystansuj sie , obserwuj, nie oceniaj. Aha: medytuj i zmiejsz ilość wchłanianych procentów :) :wink:
"Nie musimy umrzeć, aby iść do raju, nie musimy być buddystami, aby spotkać innych buddystów. Musimy tylko przetrzeć oczy i zobaczyć, co tak naprawdę jest przed nami".
Rafał
Posty: 17
Rejestracja: wt wrz 26, 2006 14:27
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Re: Początki medytacji-pozytywne i negatywne strony.

Nieprzeczytany post autor: Rafał »

Wiem że najlepiej się zdystansować,nie oceniać tylko byc czujnym obserwatorem, ale niezmiernie ciężko jest dojść do takiego stanu.Mam tak czasami ale zdecydowanie za rzadko,mam nadzieje że z czasem coraz częściej będe go uzyskiwał.dzięki za głos :)
A alkohol,owszem,czasami trochę przesadzam,muszę nad tym głębiej pomyśleć.
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Początki medytacji-pozytywne i negatywne strony.

Nieprzeczytany post autor: booker »

Cześć,
Rafał pisze:Jakie wy mieliście doświadczenia na poczatku praktyki,te pozytywne i te negatywne???
...różnie bywało, ale zapewniam Cie iż miałem o wiele 'gorsze' przeżycia od tego, które opisujesz...wygląda na to, że w Twoim wypadku akurat kolega trafił w momencie, w którym byłeś zapity to raz ale też dość otwarty - temat odebrałeś bardzo do siebie, dodaktowo podlałeś to większą ilością alku, natomiast sen (w odużeniu) to już był czysty sponton.

Sugeruje zminimalizować spożycie alku do momentu w którym czujesz odużenie, już wówczas pasuj. Oprócz ogłupiania alk nie potrafi nic innego, a z tego co piszesz wolisz być daleki od robienia sobie kuku - ale to nie wydarzy się od samego chcenia, rączkami też trzeba podziałać. W końcu nie będziesz już musiał pić.
Rafał pisze:Wiem że najlepiej się zdystansować,nie oceniać tylko byc czujnym obserwatorem, ale niezmiernie ciężko jest dojść do takiego stanu.
...jeżeli się uprzesz, to i można próbować być czujnym obserwatorem, superzdystansowanym specem, magikiem generalnie. Ale to (niestety) pogłębia tylko szajbę. Jeżeli chcesz poznać rzeczy i siebie takimi jakie są, bądź takim jakim jesteś a przejmowanie się oddaj mnie ;)

Spróbuj przeżyć impreze z pijanymi ziomalami na trzeźwo - świetna zabawa zapewniona :mrgreen:
Rafał pisze:Czy z czasem sie umocnie wewnetrznie i już nie będą mnie dotykac takie przykre bardzo doswiadczenia ??
....całkiem możliwe, że po prostu zobaczysz, że to co się pojawia w głowie, rozgrywa i znika jest pozbawione znaczenia - ma tyle realności co sen. Gdy się obudziłeś rano, zorientowałeś się, że tak naprawde nie zwariowałeś, że to był tylko sen...prawda ?

Wygląda to podobnie jak pisanie patykiem na wodzie....jak wielką siekierę potrzeba, żeby zranić jezioro ? Przykre doświadczenia szybko się zmeczą - wierz mi :D Jednak malutkie rzeczki drążą otwory w litej skale....trzeba tylko troszkę cierpliwości ;)


Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Nezz
Posty: 1362
Rejestracja: pn mar 27, 2006 19:58

Re: Początki medytacji-pozytywne i negatywne strony.

Nieprzeczytany post autor: Nezz »

booker pisze:Ale to (niestety) pogłębia tylko szajbę
Dlaczego?
Rafał pisze:Teraz sie zastanawiam czy wogóle kontynuowac medytacje ale bardzo chcę bowiem myślę że może dac mi spokuj i harmonie,po tym doswiadczeniu jestem zupełnie rozdarty wewnetrznie
Jak medytujesz po to by osiągnąć spokój i harmonie to nigdy nie osiągniesz prawdziwego spokoju i harmonii. Medytuj dla samego medytowania.
Rafal pisze:Pytanie jest następujace,czy takie nieprzyjemnie zjawiska nie będą pojawiac się częściej podczas medytacji??? Jakie wy mieliście doświadczenia na poczatku praktyki,te pozytywne i te negatywne???
Ja na samym początku miałem prawie same negatywne doświadczenia. Ale z każdym dniem praktyki było coraz lepiej, tak jakby negatywne emocje, które we mnie siedziały, powoli odpływały gdzieś daleko...
Niemniej, te głęboko ukryte dalej są we mnie, i żeby się ich pozbyć trzeba będzie znowu trochę pocierpieć.. :D W ogóle cierpienie to potężne narzędzie. ;) Szkoda, że tak rzadko z niego (w pełni) korzystamy...
Rafal pisze: Czy z czasem sie umocnie wewnetrznie i już nie będą mnie dotykac takie przykre bardzo doswiadczenia ??
Nie medytuj dla wewnętrznych korzyści i nie myśl o nich. One są niczym. Medytacja skierowana na cel to nie jest dobra medytacja. W ten sposób nic nie osiągniesz, bo i też nie ma nic do osiągnięcia i byc nie może. Medytuj dla samego medytowania. Resztę zaakcaptuj taką jaka jest, łącznie z całym cierpieniem i Twoimi słabościami, a będziesz wzrastał, czego Ci życzę. :)
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Początki medytacji-pozytywne i negatywne strony.

Nieprzeczytany post autor: booker »

Cześć,
Nezz pisze:
booker pisze: ...jeżeli się uprzesz, to i można próbować być czujnym obserwatorem, superzdystansowanym specem, magikiem generalnie

Ale to (niestety) pogłębia tylko szajbę
Dlaczego?
...
Nezz pisze: (...)bo i też nie ma nic do osiągnięcia
..dlatego...

ale głównie dlatego, że 'chcenie byciem kimś' powoduje napięcie. Dłuższe przebywanie pod napięciem grozi korbą.

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Nezz
Posty: 1362
Rejestracja: pn mar 27, 2006 19:58

Re: Początki medytacji-pozytywne i negatywne strony.

Nieprzeczytany post autor: Nezz »

booker pisze:Cześć,
Nezz pisze:
booker pisze: ...jeżeli się uprzesz, to i można próbować być czujnym obserwatorem, superzdystansowanym specem, magikiem generalnie

Ale to (niestety) pogłębia tylko szajbę
Dlaczego?
...
Nezz pisze: (...)bo i też nie ma nic do osiągnięcia
..dlatego...

ale głównie dlatego, że 'chcenie byciem kimś' powoduje napięcie. Dłuższe przebywanie pod napięciem grozi korbą.

Pozdrawiam
/M
Ano.

Każde "chcenie" być tym lub tamtym jest skazane na porażkę, gdyż nie mamy w sobie "bycia", a póki go nie mamy jesteśmy nicością i to nasze :"chcenie byciem kimś" jest ni mniej ni więcej jak chceniem bycia niczym:)
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Początki medytacji-pozytywne i negatywne strony.

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Hanna

Rafał

...witamy na forum :)
kunzang
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Początki medytacji-pozytywne i negatywne strony.

Nieprzeczytany post autor: booker »

Cześć,
Każde "chcenie" być tym lub tamtym jest skazane na porażkę, gdyż nie mamy w sobie "bycia", a póki go nie mamy jesteśmy nicością i to nasze :"chcenie byciem kimś" jest ni mniej ni więcej jak chceniem bycia niczym:)
Nie.
Nie to miałem na myśli aby lawirować w kolejnych koncepcjach - w tym przypadku nicości, bycia nie-czymś więc nicością. Dokładnie przeciwnie, rozluźnienie z takiego konceptotwórstwa na rzecz relaksacyjnego rekonesansu-rozpoznania tego jaką naturę objawiają myśli i emocje, czy mają jakąś określony rozmiar, kolor, czy są naprawde w stanie zrobić jakąkolwiek krzywdę? Nie, nie maja takiej mocy jaką sie im przypisuje, jednak umysł ma możliwość sprawienia iż tak się stanie. Gdy spisz, sen jest 'naprawdę' przeżywany, myślisz i czujesz, gdy sen kończy się dramatem zaraz po obudzeniu czujesz ten sam strach, a jednak był to tylko sen i nigdy to co śniłeś naprawdę się nie wydarzyło, budzisz się co najwyżej spocony we własnym wyrku.

Zazwyczaj jest tak, że myśli i koncepcje wyglądają bardzo realnie i solidnie. Ktoś coś powie a my natychmiast potrafimy poczuć się podle albo wybuchamy w niekontrolowany sposób, lub wybuch ten sprowadzamy 'w dół' dusząc lub celowo zapominając o nim, lub staramy się już więcej nie myśleć o tym czego się boimy albo co sprawiło nam ból - zamiast poznać ten wymiar ulegamu mu, miotani na wszystkie strony przez to co się pojawia, po drodze dorabiając coraz to zmyślniejsze koncepcje albo próbując budować zapory lub bycie-silniejszym lub bycie-stabilniejszym - a końcem końców wystarczy czasem jedno słowo i ten z mozołem lepiony spokój pęka jak bańka a cały ten wylepiony z myśli świat stając się juz po drodze nami wali sie w gruzy (jak chcesz może być to nicość, nie ma sprawy) - oby tylko ktoś nie wszedł wówczas w drogę! - czasami wyciągamy broń by dowieść iż mamy racje. Bycie pod takim napięciem przez dłuższy czas powoduje korbę.

Nezz pisze:Medytuj dla samego medytowania.
Ponieważ nie jestem specjalnie mądry przytocze słowa kogoś, kogo uważam za mądrzejszego odemnie:

"Poznanie nauk bez praktyki jest jak śmierć z pragnienia na brzegu jeziora.
Medytacja bez właściwego poglądu jest porównywana do poszukującego na pustyni ślepca."
- Lama Gedyn Rimpoche


Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Początki medytacji-pozytywne i negatywne strony.

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
booker pisze:Ponieważ nie jestem specjalnie mądry przytocze słowa kogoś, kogo uważam za mądrzejszego odemnie:

"Poznanie nauk bez praktyki jest jak śmierć z pragnienia na brzegu jeziora.
Medytacja bez właściwego poglądu jest porównywana do poszukującego na pustyni ślepca."
- Lama Gedyn Rimpoche
Miodzio :)

Pozdrawiam
kunzang
.
dane :580:
Hanna
Posty: 38
Rejestracja: ndz wrz 24, 2006 22:27
Płeć: kobieta
Tradycja: Karma Kagyu

Re: Początki medytacji-pozytywne i negatywne strony.

Nieprzeczytany post autor: Hanna »

kunzang pisze:Hanna


...witamy na forum
kunzang
:)
"Nie musimy umrzeć, aby iść do raju, nie musimy być buddystami, aby spotkać innych buddystów. Musimy tylko przetrzeć oczy i zobaczyć, co tak naprawdę jest przed nami".
Rafał
Posty: 17
Rejestracja: wt wrz 26, 2006 14:27
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Re: Początki medytacji-pozytywne i negatywne strony.

Nieprzeczytany post autor: Rafał »

Serdeczne dzięki za głosy i proszę oczywiście o więcej :D

Jeśli chodzi o alk, to istotnie przyczynia się on przede wszystkim do ogłupienia którego istątą jest infantylny bezkrytycyzm, aczkolwiek pozwala się zrelaksować i niejednokrotnie uskutecznia rozmowę,sądzę jednak że umiar jest najwazniejszy,osobiście mam z tym problem. :(

Aby osiągnąć prawdziwy spokój i harmonie najlepiej nie ogniskować się na tym celu ,tylko medytowac dla samego medytowania,hmm w praktyce jest to niesłychanie trudne bowiem zawsze są jakieś oczekiwania,pragnienia,to tak jakby prągnąć nie pragnąć...miast jednego powstaje drugie. Jak miałbym zainicjować taką medytację jako cel sam w sobie? Z pozoru głupie i ignoranckie to pytanie jednak te oczekiwania (spokoju i harmonii)są dla mnie jak narazie pierwszorzędne.

To jak w takim razie medytować aby nie dopadłe mnie szajba,abym nie obudził się nagle i nie doświadczył niewymownej inności podobnej do tej która przyśniła się mi ?

Jeśli chodzi jeszcze o pozytywny aspekt medytacji to jest nim niewątpliwie świadome śnienie które średnio pojawia sie raz na pięć dni.Zreszta nawet bez praktyki również raczył mnie możliwościami.

I jeszcze jedno pytanie.Widzę że większość forumowiczów nie wierzy w tzw."ja", tylko opowiada się za konglomeratem rozmaitych myśli,emocji,asocjacji etc. Czy "ja" to tylko zaimek? Jesli tak to dlaczego tak bardzo w nie wierzymy ? I jesli pozbędziemy się go (Kto?)to czy nie staniemy się zimni dla innych, czy nie staniemy się po prostu schizofranicznymi autystami ?

Pozdrawiam.
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Początki medytacji-pozytywne i negatywne strony.

Nieprzeczytany post autor: booker »

Cześć Rafał,
Rafał pisze:I jesli pozbędziemy się go (Kto?)to czy nie staniemy się zimni dla innych, czy nie staniemy się po prostu schizofranicznymi autystami ?
Jest metoda na pozbycie się ja - nazywa się lobotomia :mrgreen:

Metody Dharmy nic nie mówią o odpychaniu się od czegokolwiek, ignorowaniu, lgnięciu ani budowaniu czegoś nowego czy tym bardziej wymuszaniu...praktyka i nauka musza iść oczywiście w parze, jednak jak zajżymy do pierwszego kazania Śakjamuniego Buddy, osiągnięte przez niego oświecenie nie jest wymuszone.
Jeśli chodzi jeszcze o pozytywny aspekt medytacji to jest nim niewątpliwie świadome śnienie które średnio pojawia sie raz na pięć dni.Zreszta nawet bez praktyki również raczył mnie możliwościami.
W tradycji Yundrung Bon jest praktyka Jogi Snu i Śnienia - może warto się nią zainteresować pod opieką instruktora. Myślę iż Kunzang nie poskąpi wskazówek w tym temacie. Jest również dostępna książka Tenzina Wyangala Rimpoche oraz organizowane są kursy na tą praktykę.
To jak w takim razie medytować aby nie dopadłe mnie szajba,abym nie obudził się nagle i nie doświadczył niewymownej inności podobnej do tej która przyśniła się mi ?
Niepopularnym dość ruchem jest oddanie się pod opiekę mistrza lub doświadczonego instruktora/nauczyciela i grona współpraktykujących - dostępni w ośrodkach buddyjskich :roll:

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Rafał
Posty: 17
Rejestracja: wt wrz 26, 2006 14:27
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Re: Początki medytacji-pozytywne i negatywne strony.

Nieprzeczytany post autor: Rafał »

Dzięki booker.

Jeśli chodzi o świadome śnienie to mam tę książkę "joga snu i śnienia",jakos rok temu praktykowałem ale nie dość miałem motywacji aby kontynuować i przerwałem.


A z lobotomii jednak zrezygnuje :D


Czyli sugerujesz że sam ,bez nauczyciela , mogę sobie nie radzić w medytacji,mogę zbładzić ?

pozdrawiam
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Początki medytacji-pozytywne i negatywne strony.

Nieprzeczytany post autor: booker »

Cześć,
Rafał pisze:Jeśli chodzi o świadome śnienie to mam tę książkę "joga snu i śnienia",jakos rok temu praktykowałem ale nie dość miałem motywacji aby kontynuować i przerwałem.
Książka książką a przekaz, to pobrał ?
Rafał pisze:Czyli sugerujesz że sam ,bez nauczyciela , mogę sobie nie radzić w medytacji,mogę zbładzić ?
Yes sir javohl naturliś ofkors. W zależności od zdolność np.możesz mocno się przytępić, tzn. np. spędzisz kupę czasu na praktyce, która nie miała żadnych podstaw dać owoce, ale Ty nie miałbyś skąd o tym wiedzieć, więc praktykowałeś podlewanie betonu zamiast ogródka i tak dalej....w końcu przychodzi zniechęcenie, porzuca się Dharme, przeklina się Budde, że oszukał i nikt na z tego nie ma pożytku...bah...

Budda, Dharma i Sanga - i już nic więcej nie trzeba.

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Początki medytacji-pozytywne i negatywne strony.

Nieprzeczytany post autor: moi »

booker pisze:Budda, Dharma i Sanga - i już nic więcej nie trzeba.
Trzeba - trochę serca, rozumu i wytrwałości. Ale to takie proste, że za trudne czasami...
Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Początki medytacji-pozytywne i negatywne strony.

Nieprzeczytany post autor: booker »

Cześć moi,
moi pisze:Ale to takie proste, że za trudne czasami...
Sprawy właściwe pojawiają się odpowiednio w naturalny i spontaniczny sposób
- przekszałcając trucizny dumy,ignorancji,zazrości,gniewu i pożądania używając właściwych metod. Nie stanie się to jeżeli wciąż trwa się przy własnej wersji tego co słuszne we własnym rozumieniu mając na względzie wyłącznie własne, mojsze widzimisie, błedu i rozwiązań głównie szukając u innych [na zewnątrz].

Wszyscy chcemy pomagać, ale nie uda się to,gdy nie będziemy wiedzieć jak....dlatego praktykujemy, czy się mylę ?

Dlatego Budda - pełny rozwój umysłu, dlatego Dhamma - nauka, która do niego prowadzi, dlatego Sangha - społeczność praktykujacych pełny rozwój umysłu stosując metody Dharmy - ku pożytku wszystkich istot, a nie siebie-samej-sobie-dla-siebie.

Dlatego są takie metody jak wzbudzanie Bodhiczitty, czy gromadzenie pozytywnych wrażeń w umyśle i oczyszczanie świadomości z zasłon poprzez np. praktyki Nyndro.

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Nezz
Posty: 1362
Rejestracja: pn mar 27, 2006 19:58

Re: Początki medytacji-pozytywne i negatywne strony.

Nieprzeczytany post autor: Nezz »

Rafał pisze:Jeśli chodzi o alk, to istotnie przyczynia się on przede wszystkim do ogłupienia którego istątą jest infantylny bezkrytycyzm, aczkolwiek pozwala się zrelaksować i niejednokrotnie uskutecznia rozmowę,sądzę jednak że umiar jest najwazniejszy,osobiście mam z tym problem.
Najlepiej w ogóle nie pij, wtedy nie będzie problemu z zachowywaniem umiaru ;)
Rafal pisze:Aby osiągnąć prawdziwy spokój i harmonie najlepiej nie ogniskować się na tym celu ,tylko medytowac dla samego medytowania,hmm w praktyce jest to niesłychanie trudne bowiem zawsze są jakieś oczekiwania,pragnienia,to tak jakby prągnąć nie pragnąć...miast jednego powstaje drugie. Jak miałbym zainicjować taką medytację jako cel sam w sobie? Z pozoru głupie i ignoranckie to pytanie jednak te oczekiwania (spokoju i harmonii)są dla mnie jak narazie pierwszorzędne.
Nie wiem, ale raczej nie ma tu żadnej podanej metody jak to zrobić. Po prostu medytuj, może to przyjdzie z czasem...

booker pisze:Jest metoda na pozbycie się ja - nazywa się lobotomia
Czytałem, gdzieś że po zabiegu lobotomii ludzie jeszcze popełniali samobójstwa...
Wg. mnie już lepiej sobie od razu strzelić w łeb. Moim zdaniem jest to o wiele godniejsze unicestwienie niż lobotomia.
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Początki medytacji-pozytywne i negatywne strony.

Nieprzeczytany post autor: booker »

Nezz pisze:ale raczej nie ma tu żadnej podanej metody jak to zrobić.
Ale raczej - to metody są w - liczbie wielu i konkretnie i jasno wyłożone.
Polecam studiowaną obecnie przezemnie pozycję mistrza medytacji Lamy Gedyna Rimpoche - "Mahamudra".
Nezz pisze:Czytałem, gdzieś że po zabiegu lobotomii ludzie jeszcze popełniali samobójstwa...
Wg. mnie już lepiej sobie od razu strzelić w łeb. Moim zdaniem jest to o wiele godniejsze unicestwienie niż lobotomia.
To było żartobliwe Nezz. Po lobotomi ludzie nie wiedzą kim są z dnia na dzień popadając w coraz głębsze cierpienie. Zabieg labotomi stosowany ongiś w psychiatrii jest już nielegalny ponieważ uznano iż jest okaleczaniem.

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Nezz
Posty: 1362
Rejestracja: pn mar 27, 2006 19:58

Re: Początki medytacji-pozytywne i negatywne strony.

Nieprzeczytany post autor: Nezz »

booker pisze:Ale raczej - to metody są w - liczbie wielu i konkretnie i jasno wyłożone.
Ciekawe... Jak niby inicjuje się taką medytację jako cel sam w sobie?
booker pisze:
Nezz pisze:Czytałem, gdzieś że po zabiegu lobotomii ludzie jeszcze popełniali samobójstwa...
Wg. mnie już lepiej sobie od razu strzelić w łeb. Moim zdaniem jest to o wiele godniejsze unicestwienie niż lobotomia.
To było żartobliwe Nezz. Po lobotomi ludzie nie wiedzą kim są z dnia na dzień popadając w coraz głębsze cierpienie. Zabieg labotomi stosowany ongiś w psychiatrii jest już nielegalny ponieważ uznano iż jest okaleczaniem.
Ja za to mówiłem śmiertelnie poważnie ;)
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Początki medytacji-pozytywne i negatywne strony.

Nieprzeczytany post autor: booker »

Ciekawe... Jak niby inicjuje się taką medytację jako cel sam w sobie?
Nezz, medytacja dla medytacji jest wspomnianą przec Ciebie propozycją.
Nie praktykuje się czegoś takiego, bo nie przynosi to żadnych owoców - przyrównuje się ją do ślepca na pustyni.

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Nezz
Posty: 1362
Rejestracja: pn mar 27, 2006 19:58

Re: Początki medytacji-pozytywne i negatywne strony.

Nieprzeczytany post autor: Nezz »

booker pisze:
Ciekawe... Jak niby inicjuje się taką medytację jako cel sam w sobie?
Nezz, medytacja dla medytacji jest wspomnianą przec Ciebie propozycją.
Nie praktykuje się czegoś takiego, bo nie przynosi to żadnych owoców - przyrównuje się ją do ślepca na pustyni.
A co przynosi owoce? Który z medytujących nie jest ślepcem na pustyni?
Awatar użytkownika
jerez
ex Moderator
Posty: 993
Rejestracja: wt lut 24, 2004 14:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: Początki medytacji-pozytywne i negatywne strony.

Nieprzeczytany post autor: jerez »

czesc rafal :) witam na forum :)

slyszales o roli komentatorskiej snu? Nasz umysl reaguje w ten sposob ze to co sobie nie uswiadamy a co silnie na nas wplywa komentuje w snach. Bo to co uwazamy za 'ja' to zlepek wzorcow i te wzorce moga blokowac tresci ktore nie pasuja do nich. Mozna powiedziec ze 'ja' jest pewnym programem z pewnymi programami blokujacymi wejscia. To co świadome to to co zostalo zauwazone przez 'ja' (ego) ale to nie cale pole umyslu. To nie cala twoja psychika. Reszta jest niuswiadomiona.
Gdy spotykasz sie z jakas sytuacja ktora uderza w 'ja' - ego - w zlepek wzorcow, to ego reaguje bolem, bo nie czuje sie bezpieczne, czuje sie zagrozone ze moze nie istnieje.

I dlatego gdy spotkales taka a nie inna sytacje:
Rafał pisze:ale nagle kumpel który siedział koło mnie ni stąd ni zowąd powiedział na głos żebym sobie nie myślal ze inni myśla że jestem normalny bo każdy i tak wie ze jestem inny.
miales taki sen:
Rafał pisze:Napity dośc sporo poszedłem do domu,zasnąłem błyskawicznie lecz nad ranem zacząłem śnic nizwylke dotkliwe dla mnie koszmary,śniło mi się że oszalałem,zwariowalem i całkowicie zamknąłem sie w sobie i nie miałem już z nikim kontaktu.
i poczules ze:
Rafał pisze:POCZUŁEM SIĘ BAAARDZO SAMOTNY, TAK DOTKLIWIE ZE NIE POTRAFIE TEGO WYRAZIC.
Takie jest moje zdanie (zaznaczam ze nie jestem psychologiem :))

a poniewaz pracujesz z umyslem, z neurozami i swymi iluzjami to bedziesz uderzal w to ja. I czasem bedziesz sie czul dobrze, a czasem zle. Nie miej zludzen ze praca za samym soba jest czyms przyjemnym. Czasem jest a czasem nie. To proces. Gdy pokonasz jakas iluzje czujesz sie fajnie, a potem spotykasz sie skolejna i juz nie jest fajnie. To normalne. Nie ma w tym nic nie zwyklego.
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Początki medytacji-pozytywne i negatywne strony.

Nieprzeczytany post autor: booker »

Cześć Nezz
Nezz pisze:A co przynosi owoce? Który z medytujących nie jest ślepcem na pustyni?
Ponownie odsyłam, gorąco polecając książkę Lamy Gedyna Rimpoche - Mahamudra.

Koszt tej pozycji w porównaniu do zawartej tam wiedzy jest bardziej niż śmieszny.

Chyba, że medytujący chce już tak pozostać ślepcem na pustyni, to wówczas nie mogę jej polecić...

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Rafał
Posty: 17
Rejestracja: wt wrz 26, 2006 14:27
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Re: Początki medytacji-pozytywne i negatywne strony.

Nieprzeczytany post autor: Rafał »

Dzięki za odpowiedzi i oczywiscie prosze o więcej.

Booker, jesli chodzi o przekaz książki to jak pisałem trochę praktykowałem i w rezultacie miałem wiecej świadomych snów i wydaje mi sie że bardziej je rozumiałem.Ale niestety z przyczyn romaitych zaprzestałem praktyki,choć świadome sny pozostały,nie często ale jednak.Jedną z przyczyn bylo totalne zniechęcenie do życia, a co za tym idzie brak jakichkolwiek wartości.

Nezz,jeśli chodzi o nie picie, to łatwo to powiedzieć lecz trudno uczynić.Przynajmniej w moim przypadku.Ale walczę z tym.


Booker,a co rozumiesz przez mocne przytępienie??

Jarez chyba się z toba zgadzam,równiez wiele myślałem o tym i równiez doszedłem do takiej oto konkluzji. Owszem,zrozumiec siebie to zrozumiec innych.

Dzięki za głosy,ale juz sam nie wiem czy medytacja ma mieć cel sam w sobie czy ma miec jakiś cal meta.

pozdrawiam
Nezz
Posty: 1362
Rejestracja: pn mar 27, 2006 19:58

Re: Początki medytacji-pozytywne i negatywne strony.

Nieprzeczytany post autor: Nezz »

booker pisze:Ponownie odsyłam, gorąco polecając książkę Lamy Gedyna Rimpoche - Mahamudra.
Ok, dzięki. Być może kiedyś przeczytam.

Dzięki za głosy,ale juz sam nie wiem czy medytacja ma mieć cel sam w sobie czy ma miec jakiś cal meta.
Całe Twoje życie może być medytacją. Wtedy, jeśli będziesz np. mył naczynia czy odkurzał dywan w swoim pokoju to będziesz medytował. Jaki to będzie miało wtedy cel (ta medytacja)?
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Początki medytacji-pozytywne i negatywne strony.

Nieprzeczytany post autor: moi »

booker pisze:Wszyscy chcemy pomagać, ale nie uda się to,gdy nie będziemy wiedzieć jak....dlatego praktykujemy, czy się mylę ?
Cześc Booker.
Nie, nie mylisz się. Pozdrawiam.m.

Witaj, Rafał :)
Jeśli zajmujesz się świadomym śnieniem oraz - uogólniając- samorozwojem, to pamiętaj też o tym, że wiedzę, rzeczywiście zdobywamy nauką, ale mądrość - baśnią. Moze to Ci się wydawac śmieszne z punktu widzenia "mądrych książek", ale baśnie są stare jak świat...a każda może opowiadać o Tobie.Wg mnie baśnie są blizej ludzkiej natury, niż sny. Łatwiej tez pracować z materiałem, który dostarczają do naszej "podświadomości". Ale to tylko moje zdanie :)
Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Początki medytacji-pozytywne i negatywne strony.

Nieprzeczytany post autor: booker »

Cześć,
Rafał pisze:Booker,a co rozumiesz przez mocne przytępienie??
Zamiast rozluźnienia koncepcji, poczucia relaksu, swobody, jasności i radości robimy się ociężali, przynudzeni, napięci, otępiali, pogłębiają się neurozy. Często czuć coś na wyobrażenie, że ma się 'watę w głowie', albo 'głowę z waty'. W tej wacie mysli i emocje pląsają sobie ale nie powracają do umysłu i razem z nowymi tworzą coraz większe zamieszanie....więc sądzi się , że trzeba coś wlać albo zapalić albo wrzucić bo nie widzą innego wyjścia...
Nezz pisze:Całe Twoje życie może być medytacją. Wtedy, jeśli będziesz np. mył naczynia czy odkurzał dywan w swoim pokoju to będziesz medytował. Jaki to będzie miało wtedy cel (ta medytacja)?
Jeżeli taka medytacja nie jest dopełniana Dharmą to równie dobrze można przestać ją wykonywać...nie ma sensu obserwować umysłu dla odkrywania na nowo Ameryki, chyba, żę oczywiście ktoś lubi wyważać otwarte drzwi, to można...Jeżeli chciałbyś teraz popłynąć do Ameryki to posłużył byś się mapą czy płynął od nowa jak Kolumb ? :]

Przypomina mi to branie leku na padaczkę będąc chorym na hemoroidy...podlewa się beton zamiast ogródka i o dziwo nic tam nie wyrasta...bierze się lek na jedno a oczekuje się, że wyleczy coś innego...

Patrzymy na umysł ale nie rozpoznajemy jego nautry,własnej natury, ciągle jest czymś innym, ciągle tak sądząc podobne jest to do ślepca na pustyni, zanim znajdzie wodę (Nauki Dharmy) umrze z pragnienia. Przyglądaj się więc bacznie....

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
jerez
ex Moderator
Posty: 993
Rejestracja: wt lut 24, 2004 14:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: Początki medytacji-pozytywne i negatywne strony.

Nieprzeczytany post autor: jerez »

Rafał pisze:Booker,a co rozumiesz przez mocne przytępienie??
http://mahajana.net/teksty/duddziomr_es ... gczen.html

gorąco polecam powyzszy link. To krociotka ksiazeczka ale bardzo konkretna. Tam tez jest fragment o przytepieniu. Przytocze go:

"Możesz także doświadczyć mętnego, półświadomego dryfującego stanu, tak jakbyś miał kaptur na głowie – pewnego rodzaju sennego otępienia. Jest to coś takiego jak bezruch, mianowicie stagnacja, zamazana obojętna ślepota. Jak wydostajesz się z tego stanu? Pobudź się, wyprostuj plecy, wypchnij nieświeże powietrze z płuc i skieruj swoją świadomość w czystą przestrzeń po to by sprowadzić świeżość. Jeśli pozostaniesz w tym ospałym stanie nie będziesz się rozwijać, tak więc gdy pojawia się to zahamowanie, usuwaj je raz za razem. Ważne jest rozwijanie czujności, pozostawanie wrażliwie przytomnym."

moi pisze:Wg mnie baśnie są blizej ludzkiej natury, niż sny. Łatwiej tez pracować z materiałem, który dostarczają do naszej "podświadomości".
A co do wyzszosci snow nad basniami i basni nad snami rafale polecam ponizszy link gdzie dyskutowalismy z moi oraz intraneusem na ten temat. Moze cos ci wniesie. (Ja dla odmiany zeby nie bylo nudno uwazam inaczej niz moi :D)

http://forum.medytacja.net/phpBB2/viewtopic.php?t=4259

Rafał pisze:Dzięki za głosy,ale juz sam nie wiem czy medytacja ma mieć cel sam w sobie czy ma miec jakiś cal meta.
tam w tej ksiazecce Jego Świętobliwości Duddzioma Rinpocze jest taki krotki rozdzial Poglad w Dzialaniu on odpowie na to pytanie albo moze troche cos podsunie na mysl :)
Nezz
Posty: 1362
Rejestracja: pn mar 27, 2006 19:58

Re: Początki medytacji-pozytywne i negatywne strony.

Nieprzeczytany post autor: Nezz »

Jeżeli taka medytacja nie jest dopełniana Dharmą to równie dobrze można przestać ją wykonywać...nie ma sensu obserwować umysłu dla odkrywania na nowo Ameryki, chyba, żę oczywiście ktoś lubi wyważać otwarte drzwi, to można...Jeżeli chciałbyś teraz popłynąć do Ameryki to posłużył byś się mapą czy płynął od nowa jak Kolumb ? :]
Nie napisałem, że ta medytacja nie ma być dopełniana Dharmą, wręcz przeciwnie: ma być samą Dharmą i tylko Dharmą ;) Bez właściwego poglądu nie ma właściwej medytacji.
Rafał
Posty: 17
Rejestracja: wt wrz 26, 2006 14:27
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Re: Początki medytacji-pozytywne i negatywne strony.

Nieprzeczytany post autor: Rafał »

Czytałem jerez,ciekawe, i ja chyba sie dziś czuje na lekko przytępionego.

Moi,wydaje mi się że baśń i sen ma wiele wspólnego,sa wzajemnie skorelowane.

wciąż myślę o tym wszystkim co piszecie ale na wnioski definitywne jeszcze nie czs.


pozdrawiam
Rafał
Posty: 17
Rejestracja: wt wrz 26, 2006 14:27
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Re: Początki medytacji-pozytywne i negatywne strony.

Nieprzeczytany post autor: Rafał »

To jaka w takim razie jest najlepsza medytacja? nie mówię tu o zupełnym odejściu od świata, na zupełnym wyrzeczeniu się.Bardziej chodzi mi o "byciu" jeszcze głębszym w świecie, niejako zjednoczeniu sie z nim, na doświadczeniu iluzyjności między relacją podmiotowo-przedmiotową.
Nawiasem mówiąc doświadczyłem kiedyś czegos baardzo podobnego i to własnie tamto doswiadczenie (transcendencji i jednoczesnie immanencji--tak bym to okreslił) jest głównym determinantem mojej praktyki.Było to niewyrażalnie cudowne doświadczenie,tak intensywnie głebokie że dosłownie wycisnęło ze mnie łzy niesamowitego szczęścia.Raz doświadczyłem czegos takiego,póżniej już nie było ta tak intensywne.Na początku się bardzo bałem,był to nieopisany lęk, ale nagle spontanicznie wszystko się odmieniło, a moja tożsamość jakby umarła.Przez kilka następnych dni byłem bardzo szczęśliwy, jednak z czasem to powoli ta radość zanikałe(przerwałem praktykę)


pozdrawiam
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Początki medytacji-pozytywne i negatywne strony.

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

Rafał,

na forum obecni są przedstawiciele conajmniej kilku ścieżek buddyjskich, których podejście do medytacji różni się. Według mnie nie jest dobrym pomysłem uczenie sie medytacji od bliżej niezidentyfikowanych anonimowych indywiduuów na forum, a sięgnięcie do tradycyjnych autorytetów. Ja wiele zawdzięczam książce "Umysł zen, umysł początkującego" Shunryu Suzukiego, którą powinieneś trafić na allegro.

Napisałeś, że w wyniku praktyki doświadczyłeś jakiegoś intensywnego stanu. Jeśli będziesz próbował osiągnąć go jeszcze raz, pewnie nigdy Ci się nie uda. Te stany są nietrwałe, nie można ich wywołać na życzenie a przywiązanie sie do nich powoduje kłopoty. Jeśli czytasz po angielsku polecam Ci również bardzo tę książkę. Zawiera bardzo trafione porady.

Pzdr
Piotr
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Początki medytacji-pozytywne i negatywne strony.

Nieprzeczytany post autor: booker »

na forum obecni są przedstawiciele conajmniej kilku ścieżek buddyjskich, których podejście do medytacji różni się. Według mnie nie jest dobrym pomysłem uczenie sie medytacji od bliżej niezidentyfikowanych anonimowych indywiduuów na forum, a sięgnięcie do tradycyjnych autorytetów.
Jestem tego samego zdania.
Rafał pisze:To jaka w takim razie jest najlepsza medytacja?
Forum merytorycznie sie na to nie nadaje, dlatego ze to jest zbyt szerokie pytanie

Jeżeli chodzi o bezstresowe techniki medytacyjne, po raz kolejny proponuje Lame Gedyna Rimpoche z pozycją "Mahamudra".
1. Nie jest to tylko o mahamudrze
2. Lama był mistrzem medytacji.
3. Jak ją czytam to czuje ze mam nauczyciela medytacji koło siebie.
4. Wszystko jest właściwie i po kolei opisane.
5. Mozna stosowac w codziennym zyciu, nie tylko w formalnej praktyce.

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Nezz
Posty: 1362
Rejestracja: pn mar 27, 2006 19:58

Re: Początki medytacji-pozytywne i negatywne strony.

Nieprzeczytany post autor: Nezz »

booker pisze:po raz kolejny proponuje Lame Gedyna Rimpoche z pozycją "Mahamudra".
Jaki jest angielski tytuł tej książki?, bo sobie chciałem ją kupić po angielsku z empiku ;) Szukałem, ale za bardzo nie mogę znaleźć :(

Aha, i dzięki za przedostatnią wypowiedź, wydaje mi się, że wreszcie uchwyciłem o co Ci tak naprawdę chodzi :) Pomieszały mi się trochę dwie zupełnie różne ścieżki.
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Początki medytacji-pozytywne i negatywne strony.

Nieprzeczytany post autor: booker »

Cześć Nezz,
Nezz pisze:Jaki jest angielski tytuł tej książki?, bo sobie chciałem ją kupić po angielsku z empiku
Na odwrocie pierwszej kartki czytam "Tytuł oryginału francuskiego: Mahamoudre" 8)

Powiedz, dla czego akurat chcesz ją po angielsku ? Często po polsku tego nie rozumiemy.
Książka jest dobrze przetlumaczona [jak na mój mało co kumający umysł] dlatego to pytanie...

Pozycja wydana przez Wydawnictwo A
Nezz pisze: Aha, i dzięki za przedostatnią wypowiedź, wydaje mi się, że wreszcie uchwyciłem o co Ci tak naprawdę chodzi Smile
Sorry, że tak to długo trwało. Zaczynała się już agonia :oops:
Nezz pisze: Pomieszały mi się trochę dwie zupełnie różne ścieżki.
Też się lecze... ;)

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Nezz
Posty: 1362
Rejestracja: pn mar 27, 2006 19:58

Re: Początki medytacji-pozytywne i negatywne strony.

Nieprzeczytany post autor: Nezz »

booker pisze:Powiedz, dla czego akurat chcesz ją po angielsku ? Często po polsku tego nie rozumiemy.
Książka jest dobrze przetlumaczona [jak na mój mało co kumający umysł] dlatego to pytanie...
Dlaczego po angielsku? Aaa tak jakoś żeby się zaprawić w angielskich tekstach :)
booker pisze:Też się lecze...
JA dopiero szukam lekarstwa na moją chorobę ;) Autoleczenie już nie wystarcza ;)
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Mamo ratuj

Nieprzeczytany post autor: booker »

Cześć,
iwanxxx pisze:Jeśli czytasz po angielsku polecam Ci również bardzo tę książkę
Hey superkniga :) !

....znowu czytam rzeczy w Theravadzie które uczą tak samo w Karma-Kagyu........

Mówie o rozdziale TURNING TOWARDS EMPTINESS
Use your wisdom faculty; deliberately think something, some thought that is completely neutral and uninteresting, like 'I am a human being'. Then deliberately think it, but observe the space before you're thinking, and then deliberately say 'I am a human being'. Then you note the end of it the moment when you stop thinking. Pay attention to before and after the thought rather than to the thought itself, just hold that attention to where there is no thought. Investigate the space around the thought, the space where the thought comes and goes, rather than thinking.

Then you're aware of an empty mind, where there's just awareness but no thought.
In contemplating the Four Noble Truths, you have the truth of suffering; its arising; its cessation and then the Path. You can't know the Path and the way out of suffering until you are aware of where everything ceases - in the mind itself. The mind is still vital and alert even when there is no thought in it; but if you don't notice that, then you believe you are always thinking. That's the way it seems.
Zwłaszcza to pogrubione zdanie zrobiło mi coś z oczami....

Pozdrawiam, idę na herbatę
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Rafał
Posty: 17
Rejestracja: wt wrz 26, 2006 14:27
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Re: Początki medytacji-pozytywne i negatywne strony.

Nieprzeczytany post autor: Rafał »

cześć

iwanxxx,ja się nie uczę (i nie chcę uczyć) medytacji od ludzi partycypujących :D na tym forum,bowiem wiem że sam ten koncept jest nie tyle nierozsądny ale wręcz trywialnie głupi...ja chcę poprostu usłyszeć jakie jest ich zdanie na temat tej czy tamtej medytacji i która wg. nich jest najlepsza.(a to że pan x powie że medytacja y jest najlepsza to nie jest żadnym gwarantem że pan rafał wcieli ją w życie) :|

Zaznaczam że temat brzmi:"Poczatki medytacji-pozytywne i negatywne strony"

pozdrawiam gorąco :D
Awatar użytkownika
lepsze
ex Moderator
Posty: 1895
Rejestracja: ndz paź 16, 2005 21:52
Tradycja: Brak
Lokalizacja: Toruń

Re: Początki medytacji-pozytywne i negatywne strony.

Nieprzeczytany post autor: lepsze »

Witaj

Rafał pisze:Pytanie jest następujace,czy takie nieprzyjemnie zjawiska nie będą pojawiac się częściej podczas medytacji???
nie wiem... ty powinieneś to wiedzieć, jak Ci się wydaje?
Rafał pisze:akie wy mieliście doświadczenia na poczatku praktyki,te pozytywne i te negatywne???
żeby ocenić musimy mieć punkt odniesienia. Ale trzymając się podziału typu "boli - be, ciepło -cacy" to musze przyznać że raczej miałem negatywne... chociaż jakie to ma znaczenie w zasadzie... pojawia się , znika, kim jestem? nie wiem
(taka teoria ;))
Rafał pisze:Czy z czasem sie umocnie wewnetrznie i już nie będą mnie dotykac takie przykre bardzo doswiadczenia ??
jest szansa że to z czasem się zmieni w ten sposób że będziesz miał do tego większy dystans.
Rafał pisze:Teraz sie zastanawiam czy w ogóle kontynuowac medytacje ale bardzo chcę bowiem myślę że może dac mi spokuj i harmonie
Wiesz jeśli szukasz spokoju i harmonii to z czystym sumieniem moge polecić np. aikido lub podobno joga daje harmonie i wyciszenie. Buddyzm ma za cel wygaśnięcie cierpienia - bez względu na wszystko. Nie latanie, nie znikanie, nie przewidywanie przyszłości, nie niedualność, nie brak JA itd. Nie ma cierpienia to ok. To tak IMHO.
Pozdr
Łukasz
"Rozkradzione krople
jej skóra
czyni wodę wiosną. "
by Har Dao _/|\_
Rafał
Posty: 17
Rejestracja: wt wrz 26, 2006 14:27
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Re: Początki medytacji-pozytywne i negatywne strony.

Nieprzeczytany post autor: Rafał »

dzięki Łukaszu

nie ma cierpienia=jest spokój :D

pozdrawiam
Awatar użytkownika
lepsze
ex Moderator
Posty: 1895
Rejestracja: ndz paź 16, 2005 21:52
Tradycja: Brak
Lokalizacja: Toruń

Re: Początki medytacji-pozytywne i negatywne strony.

Nieprzeczytany post autor: lepsze »

Rafał pisze:nie ma cierpienia=jest spokój
w sumie racja, chociaż to jest chyba spokój innego rodzaju niż teraz byśmy mogli myśleć. Nie chodzi tutaj raczej o relaks itd.
Np. jesteś wkurzony - tylko bądź wkurzony.
Teraz uznalibyśmy to za brak spokoju.
A jednak kiedyś to może okazać się naszą ostoją.

Pozdr
Łukasz
"Rozkradzione krople
jej skóra
czyni wodę wiosną. "
by Har Dao _/|\_
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Początki medytacji-pozytywne i negatywne strony.

Nieprzeczytany post autor: booker »

Cześć,

Uważajcie z tym spokojem, bo to chytrówa jest.
Jak się włączy chwytaczka, można dostać takiej samej czkawki....zwłaszcza jak do wypielęgnowanego spokojem umysłu wpadnie choćby niteczka zdenerwowania...

Można zauważyć czy się nie przymuszamy do spokoju gdy medytujemy. Jeżeli różne skrzypienia, wiercący się na poduszkach koledzy, różne odgłosy nas wkurzają wówczas
definitywnie chwytamy się spokoju - takie jest moje zdanie.

Ciekawe umiejętności daje robienie śamaty/shine w metrze (w autobusie ?) z samym oddechem.
Próbował ktoś ? ;)

Wkurzony umysł i spokojny umysł to jest cały czas ten sam umysł, nie inny.

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Początki medytacji-pozytywne i negatywne strony.

Nieprzeczytany post autor: booker »

Rafał pisze: Zaznaczam że temat brzmi:"Poczatki medytacji-pozytywne i negatywne strony"
No to może warto wspomnieć co jest istotne zanim rozpocznie się medytację.
Lama Gedyn Rimpoche pisze: Umysł jest jedyną podstawą, z której pojawiają się pomieszanie i mądrość, samsara i nirwana, zależnie od tego czy pozostaje on w ignorancji, czy urzeczywistnia naturę przebudzenia. Musimy więc jasno zrozumieć, czym jest umysł, by móc urzeczywistnić jego naturę.

Czym jest umysł ? Umysł jest tym, co tworzy myśli. Czasami jest bardzo aktywny, czasami spokojny, czasami szczęśliwy, czasami nieszczęśliwy, czasami łagodny, czasami gwałtowny. Tym wszystkim jest umysł, a mimo tego nie jest tym. Gdy szukamy umysłu, nie znajdujemy niczego, gdy go obserwujemy, nie widzimy nic, gdy go analizujemy nic nie zostaje. Jeśli chcemy go złapać, nie chwytamy nic, jeśli chcemy go odrzucić, on nie odchodzi, jeśli chcemy go zatrzymać, nie pozostaje. Gdy chcemy zjednoczyć go z czymś on się nie łączy, gdy chcemy go oddzielić, on się nie rozdziela, gdy usiłujemy wziąść jedną jego część, on się nie dzieli.

Nie można go poznać poprzez obserwację, nie można go wyjaśnić poprzez pokazanie go. Nie da się go przedstawić za pomocą żadnego wyobrażenia, nie można zawrzeć go w żadnej definicji, a mimo to nie zaprzecza on żadnej z nich. Umysł jest ponad wszelką myślą, wszelkim wyrazem, wszelkim odzwierciedleniem. Jest niepojęty, niewyrażalny, niewypowiadalny. Kiedy chcemy go zobaczyć, nie jesteśmy w stanie, gdyż umysł nie posiada kształtu, koloru ani cech.

Gdy go poznajemy, nic nie zostaje poznane, gdyż umysł nie stanowi przedmiotu poznania. Gdy go urzeczywistniamy, nic nie zostaje urzeczywistnione gdyż nie ma podmiotu, który by coś urzeczywistniał. Nie możemy znaleźć nic o czym dało by się powiedzieć, że jest umysłem. Umysł nie ma nóg, a jednak może przemieszczać się w każde miejsce. Umysł nie ma oczu a jednak może widzieć wszystko. Umysł nie ma kształtu, a jednak może spełniać wszystkie działania.

Jak więc zdefiniować umysł? Nie możemy powiedzieć, że istnieje, ponieważ nie widzą go nawet istoty przebudzone, buddowie. Nie możemy powiedzieć, że nie istnieje, gdyż jest on podstawą wsztkich zjawisk, samsary i nirwany. W rzeczywistości jest on ponad wszelkimi mentalnymi przedstawieniami istnienia i nieistnienia, w obu naraz, lub w żadnym z nich. [ed. podobnie tak Świat]. Ponieważ umysł przekracza myśl, nie może w żaden sposób zostać przez nią określony. Dlatego nazywamy go Wielkim Środkiem, gdyż znajduje się daleko od wszelkich krańców.

Jeśli nie możemy go zrozumieć poprzez żadną koncepcję, w jaki sposób go poznać ?
Jedynym sposobem urzeczywistnienia natury umysłu jest medytacyjne wchłonięcie, samandhi, prowadzące do bezpośredniego, pozarozumowego widzenia esencji wszystkich rzeczy. Jedynie to bezpośrednie postrzeganie pozwala na odcięcie wszystkich wątpliwości dotyczących istnienia lub nieistnienia umysłu i przekroczenie wszelkich koncepcji na temat tego, czym on jest,a czym nie jest. Dlatego właśnie medytacja jest sercem duchowej nauki.

Widzimy więc, że umysł nie jest czymś, co moglibyśmy zdefiniować. Nie możemy powiedzieć, że istnieje, ani nie istnieje [ed. lub w kombinacjach]. Jedyne co możemy powiedzieć, to że umysł jest niepojęty, spontaniczny i że jest esencją wszystkich zjawisk, ożywionych i nieożywionych.

Dobrze jest mieć tego świadomość zanim zaczniemy medytację. Jeśli podejmiemy medytację bez tego teoretycznego zrozumienia rzeczywistości umysłu, praktyka nie doprowadzi nas do prawdziwego celu, jakim jest wyzwolenie z cierpienia uwarunkowanego istnienia, polegające na rozpoznaniu natury umysłu. Praktyka medytacji nie stanowi celu samego w sobie, lecz jest środkiem jego urzeczywistnienia. Aby uniknąć błądzenia w samsarze, musimy wiedzieć, ku czemu zmierzamy. Osiągnięcie celu - przebudzenia, zależy od połączenia dwóch faz, czyli właściwego poglądu i medytacji. Tradycja mówi, że poznanie bez praktyki jest jak śmierć z pragnienia na brzegu jeziora. Medytowanie bez właściwego poglądu jest natomiast porównywalne do krążącego po pustyni ślepca.
Myśle, że warto skonfrontować te wyjaśnienia z , Suttą Nibbany w której jest opisany wymiar w którym jest koniec cierpienia. Po prostu po to aby nie błądzić w dywagacjach i umysłowych wymiarach bez celu, bądź utknąć w umysłowym nowotwórstwie. Wymiar Nirwany został jasno określony i tam należy kierować swój umysł aby go osiągnąć - i tylko tam.

Nie podejmuje się jednak jego tłumaczenia na polski. W tej Sucie nie ma co prawda podanego tłumaczenia iż umysł jest podstawą świata ożywionego i nieożywionego. Wynika to z nauki iż wszystkie zjawiska [to co jest przemijalne] wyłaniają się [powstają-arising] i powracają [wygaszają-cessation] w samym-umyśle, oraz są pozbawione znaczenia [istoty / są puste]. Fakt iż są puste i jednocześnie mogą się przejawiać określa się czasami mianem 'nieograniczoności'.

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wasze pierwsze pytania”