Oświecenie a posiadanie dzieci

Wasze pierwsze pytania tyczące się buddyzmu

Moderator: forum e-budda team

alicjaa
Posty: 28
Rejestracja: czw lut 11, 2021 19:07
Płeć: kobieta
Tradycja: brak

Oświecenie a posiadanie dzieci

Nieprzeczytany post autor: alicjaa »

Cześć :) Nie, nie mam jeszcze dylematu takiego jak w tytule :P Ale chciałabym zapytać ze zwykłej ludzkiej ciekawości czy jest jakaś reguła co do ludzi oświeconych i potomstwa? Nie pytam o sytuację gdy ktoś miał dzieci przed osiągnięciem oświecenia, a potem je osiągnął, bo tu sytuacja jest jasna. Chodzi mi o to, że komuś, powiedzmy uda się osiągnąć oświecenie a będzie on w związku i... no właśnie. Czytałam trochę na reddicie na ten temat i dużo osób udzielających się na subforach o przebudzeniu duchowym twierdzi, że dzieci mieć nie będzie. Interesuje mnie to trochę też z pobudek osobistych, ale wolałabym się tu na ten temat nie rozpisywać :)
Ciekawią mnie też prawdziwe motywacje "za" posiadaniem potomstwa, czy waszym zdaniem nie są to jednak niemal zawsze motywacje egoistyczne? Nieuświadomione z reguły, ale jednak egoistyczne "żeby ktoś mnie kochał"... itp. Więc w sumie nasuwa mi się wniosek, że osoba oświecona za bardzo nie powinna odczuwać motywacji do posiadania dzieci, ale może się mylę?
alicjaa
Posty: 28
Rejestracja: czw lut 11, 2021 19:07
Płeć: kobieta
Tradycja: brak

Re: Oświecenie a posiadanie dzieci

Nieprzeczytany post autor: alicjaa »

Odpowiem sama sobie na tym wymarłym forum. Mam wrażenie że wszyscy użytkownicy tego forum dawno temu osiągnęli oświecenie, zostałam tylko ja - wychodzi że najmniej pojętna uczennica Buddy.
Zaczęłam praktykę jakieś 2,5 miesiąca temu. Moja medytacja to czasem 10, czasem 15 minut dziennie, nie ma fajerwerków ale wreszcie robię to regularnie.
Co zauważyłam? Algorytm youtuba wyświetla mi filmy w stylu "jesteś wybrańcem, podążasz samotną drogą" itp, i wiem że to tytuły mające karmić "duchowe ego", jednak... ta ścieżka jest naprawdę bardzo samotna :( czuję się odłączona od ludzi, rozpoczęcie praktyki zbiegło się u mnie z tym że utraciłam niemal wszystkie połączenia jakie miałam z ludźmi. Nigdy nie były one nader głębokie, mam wrażenie że od wczesnego dzieciństwa nie ufałam nikomu i nikomu nie pokazywałam prawdziwego ja. A może jest tak że prawdziwego ja w ogóle nigdy nie było, było tylko to fałszywe.
Ale mimo że praktycznie nigdy nie czułam realnego połączenia z ludźmi i że rozmowy z nimi przeważnie były dla mnie trudne i mnie w jakimś stopniu nudziły, tak teraz odczuwam ich brak. Algorytm youtuba mówi że to "test wszechświata" który jeśli przejdę będę silniejsza i bla bla bla... wiem że powinnam wykorzystać ten czas ale ileż można cieszyć się samotnością? Czy po osiągnięciu oświecenia (kiedy to w końcu będzie?) Ta samotność nie będzie aż tak dokuczliwa? No bo jak znajdę połączenie z ludźmi którzy są zanurzeni w materialistycznym pojmowaniu świata, rajcują ich osiągnięcia i wspinanie się po drabinie społecznej? Wiem że zamartwianie się niczemu nie służy, że jestem właśnie w tym miejscu w którym mam być ale przyszłam sobie na to forum, które teraz stało się jakąś namiastką aktywności społecznej.
I pewnie będzie tak że za jakiś czas jak ktoś to przeczyta będę już w całkiem innym miejscu, bo mam wrażenie wszystko zmienia się ostatnio u mnie dość dynamicznie.
Pozdrawiam :)
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12748
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bon
Lokalizacja: Zantyr

Re: Oświecenie a posiadanie dzieci

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

witaj
alicjaa pisze: ndz gru 01, 2024 16:00 Odpowiem sama sobie na tym wymarłym forum. Mam wrażenie że wszyscy użytkownicy tego forum dawno temu osiągnęli oświecenie, zostałam tylko ja - wychodzi że najmniej pojętna uczennica Buddy. (...)
Także jestem tutaj i... ostatni zejdę z tego statku. A twierdzenie, że zostałaś tu tylko Ty, jest nieporozumieniem - Chrystian, prezentuje ciekawe linki i się wypowiada, odzywa się Karuna czasami lub jakaś nowa osoba /itd, itp/.
Generalnie, ludzie wynieśli się do obecnie popularnych mediów społecznościowych, a my staliśmy się archiwum - cóż, nic nie jest trwałe, wszystko ma swój kres, nasze forum też.

Powodzenia
:14:
alicjaa
Posty: 28
Rejestracja: czw lut 11, 2021 19:07
Płeć: kobieta
Tradycja: brak

Re: Oświecenie a posiadanie dzieci

Nieprzeczytany post autor: alicjaa »

Dzięki :)
No może to była trochę megalomania z mojej strony :P
Zwróciła moją uwagę Fever Ray :) u mnie ostatnio "Keep the streets empty for me" :)
Pozdrawiam
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12748
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bon
Lokalizacja: Zantyr

Re: Oświecenie a posiadanie dzieci

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

witaj
alicjaa pisze: ndz gru 01, 2024 23:35Czy po osiągnięciu oświecenia (kiedy to w końcu będzie?) Ta samotność nie będzie aż tak dokuczliwa?
co rozumiesz pod pojęciem: oświecenie?

pozdrawiam
:14:

ps
shadow when it drops
alicjaa
Posty: 28
Rejestracja: czw lut 11, 2021 19:07
Płeć: kobieta
Tradycja: brak

Re: Oświecenie a posiadanie dzieci

Nieprzeczytany post autor: alicjaa »

Zadajesz pytania mistrza zen? To Jakiś koan z tym oświeceniem? Wyczuwam haczyk :P

Postaram się odpowiedzieć jak ja to rozumiem, co może być zupełnie niezgodne z doktryną buddyjską :P

Przez oświecenie rozumiem rozpuszczenie ego, zlanie się w jedną całość z czymś większym, ustanie "wewnętrznego jazgotu", a potem powrót na ziemię i integrację tego doświadczenia, "taniec z własnym cieniem" który nigdy w pełni nie zniknie, chyba o to chodzi by być go świadomym, by nie żyć na autopilocie.

Zadałeś to pytanie akurat w momencie jak scrollowałam reddit i tam to ktoś świetnie wytłumaczył (wiem, pytałeś mnie ale to ciekawa koincydecja i nie mogę się powstrzymać:
https://www.reddit.com/r/enlightenment/s/1FvGdMSoUU
alicjaa
Posty: 28
Rejestracja: czw lut 11, 2021 19:07
Płeć: kobieta
Tradycja: brak

Re: Oświecenie a posiadanie dzieci

Nieprzeczytany post autor: alicjaa »

Niezłe perełki wynajdujesz :P
W sumie od lat czasem podczytywałam to forum i kiedyś podlinkowałeś "Strange Colour Blue" który to utwór do dziś jest w moim topie

Także chapeau bas za gust muzyczny
Tylko nie obrośnij w piórka :P
alicjaa
Posty: 28
Rejestracja: czw lut 11, 2021 19:07
Płeć: kobieta
Tradycja: brak

Re: Oświecenie a posiadanie dzieci

Nieprzeczytany post autor: alicjaa »

Cóż... istotą drogi jest nieprzywiązanie :]
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12748
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bon
Lokalizacja: Zantyr

Re: Oświecenie a posiadanie dzieci

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witaj
alicjaa pisze: pn gru 02, 2024 21:47 Zadajesz pytania mistrza zen? To Jakiś koan z tym oświeceniem? Wyczuwam haczyk :P
Nie, ponieważ nie jestem praktykującym zen, choć mam wiele wspólnego z zen, ot choćby na wskutek tego, że Pani mego serca podąża tą ścieżką (jest Mistrzynią Dharmy Zen) i bywa, że praktykuję razem z zenkami.
To jest proste pytanie z mej strony, poprzez które można na coś wskazać.
Znaczy:
alicjaa pisze: pn gru 02, 2024 21:47Przez oświecenie rozumiem rozpuszczenie ego, zlanie się w jedną całość z czymś większym, ustanie "wewnętrznego jazgotu", a potem powrót na ziemię i integrację tego doświadczenia, "taniec z własnym cieniem" który nigdy w pełni nie zniknie, chyba o to chodzi by być go świadomym, by nie żyć na autopilocie.
Dzięki za wyjaśnienie.
To, co opisujesz, przypomina trochę indyjską filozofię sankhji.
Jakby to dziwnie nie zabrzmiało, Błogosławiony nie nauczał o oświeceniu (to pojęcie wprowadzili niemieccy tłumacze i apologeci tekstów buddyjskich na przełomie zeszłych wieków i na zachodzie ono się przyjęło), a nauczał On o przebudzeniu i nie jest to li tylko różnica semantyczna. Błogosławiony nauczał o: ustaniu cierpienia - i to jest buddyjski przebudzeniem. To jest owocem buddyjskiej ścieżki. Tylko tyle i aż tyle.
A zatem, jeżeli pytasz o:
alicjaa pisze: pn gru 02, 2024 21:47Czy po osiągnięciu oświecenia (kiedy to w końcu będzie?) Ta samotność nie będzie aż tak dokuczliwa?
To z mej strony odpowiedź jest następująca. W buddyzmie przebudzenie (oświecenie), to ustanie cierpienia, tak więc gdy znajdujesz się w tym stanie, to jak samotność może być dokuczliwą, skoro tego (i każdego innego) cierpienia związanego z naszą tożsamością już wtedy nie ma.

Napisałaś także:
alicjaa pisze: pn gru 02, 2024 21:47Zaczęłam praktykę jakieś 2,5 miesiąca temu. Moja medytacja to czasem 10, czasem 15 minut dziennie, nie ma fajerwerków ale wreszcie robię to regularnie.
Chciałby tu zwrócić Tobie uwagę na pewną rzecz. Zauważ proszę, że:
Załóżmy, iż chcę zostać architektem, to najpierw muszę przez osiem lat uczyć się w szkole podstawowej, po parę godzin dziennie plus odrabianie lekcji, to tak osiem godzin dziennie i to są podstawy. Następnie przez cztery lata muszę uczyć się w liceum (lub pięć w technikum), by pogłębić i rozwinąć swą wiedzę na wyższy poziom. I znowu jest to, po te umowne osiem godzin dziennie. Po czym, by zostać magistrem, muszę studiować przez kolejne pięć lat. Cały ten proces daje nam w sumie siedemnaście/osiemnaście lat nauki i uważamy to za normalne.
Jednak rzecz się zmienia, gdy zaczynamy kroczyć jakąś duchową ścieżką. I tu, proszę nie bierz tego - co poniżej napiszę - do siebie, bo nie mam bladego pojęcia jak to z Tobą jest. Piszę tu ogólnie, by na coś wskazać.

Gdy ludzie zaczynają podążać jakąś ścieżką buddyjską (ale nie tylko buddyjską), to zaczynają uważać, że to powinno im zająć ''chwilę'', gdy osiągną jej rezultat, że to powinno mieć miejsce już zaraz, po paru miesiącach, góra po paru latach. Wielu, w swej niecierpliwości (pęd ego do bycia oświeconym), uznaje takie niamsy (doświadczenia medytacyjne, wglądy), jak stan spokoju i nieporuszenia, stan błogości, stan poczucia jedności z wszystkim co istnieje (itd, itp), za przebudzenie (oświecenie) i na tym poprzestaje, choć nie jest to tym, o co w istocie chodzi. Cóż, bywa.
Rzecz w tym, że jeżeli już decydujemy się na to, by podążać ścieżką ku ustaniu cierpienia, to jest to podobnie jak z zostanie architektem - potrzeba na to lat, wielu lat. Rzecz jasna, przez lata towarzyszą nam różnego rodzaju wglądy (ot, choćby te, które wymieniłem, a jest ich o wiele więcej, jak np mój ulubiony, ''sieć indry''), które nas zmieniają i bywają pomocne na ścieżce ale bywają też przeszkodą na ścieżce, gdy w nich utykamy niewłaściwie je rozpoznając jako to, w czym rzecz.

Wielu ludzi, gdy chce podążać ścieżką, chce mieć jakieś rezultaty już zaraz (pęd ego do bycia oświeconym), a to tak generalnie nie działa. Ścieżka to proces, który trwa latami i polega na studiowaniu nauk, ich właściwym rozumieniu oraz właściwej praktyce - i na to trzeba być przygotowanym. I wielu bierze się przy tym podejściu za natychmiastowe ścieżki, takie jak zen czy dzogczen, nie patrząc przy tym na swe uwarunkowania, nie rozpoznając ich i nie respektując ich. Po czym, po latach są zdziwieni (znam wielu takich), że jeszcze nie są przebudzeni (oświeceni), nie zauważając, iż ich podejście nie jest właściwe, (tu odwołanie z mej strony do akademickiego procesu nauczania), że ok, studiują na uniwersytecie, ale nie przeszli przez podstawówkę i liceum, tak więc, nie mając właściwych podstaw, ich podejście i ich rozumienie wglądów jest lub może być błędne. Jedni utykają np w stanie spokoju, a inni się zniechęcają i twierdzą, że buddyjska ścieżka to ściema. Bywa.

Ścieżka, to proces, który trwa bezustannie, aż po kres naszego życia (nie ma momentu w którym spoczywasz na laurach), a w którym to procesie - jeżeli mamy właściwe podejście - towarzyszą nam kolejne wglądy, prowadzące do ustania cierpienia o które w buddyzmie chodzi. Niecierpliwość jest cechą ego - ciśnienie na oświecenie jet cechą ego (choć ze swej strony, wolę mówić o: grze umysłu, niż o ego), trzeba bardzo ostrożnie do tego podchodzić, znaczy, przyjrzeć się temu i to zdekonstruować, by nie stało się to przeszkodą na ścieżce. Po prostu pytać się siebie: komu tak bardzo zależy na tym, by miało to miejsce, już teraz, zaraz, natychmiast, jak najszybciej(?) To jest przeszkoda, którą należy poprzez praktykę zdekonstruować (są określone praktyki tego się tyczące) - czyli uwolnić się z tego parcia ego na bycie kimś oświeconym, takim czy owakim, co (rzecz jasna) nie zmienia faktu, że celem jest przebudzenie, jednak dzięki temu odpuszczeniu (nie intelektualnemu odpuszczeniu, bo to niewiele zmienia, a przepracowanemu przez określone praktyki np. dekostrukcyjne), zmienia się wtedy podejście do całego procesu ścieżki, który wtedy właśnie ma miejsce, czyniąc go bardziej efektywnym.
Mówiąc językiem zen (ale i dzogczen także, a i tantry - choć trochę inaczej jest w nich to ujmowane). Najpierw na ścieżce mamy chwilowe wglądy w naturę rzeczy czyli śiunjatę (to jest kensho), a następnie uczymy się owe ''małe przebudzenia'' prowokować i wchodzić w ten stan, raz za razem, po czym uczymy się spoczywać w nim (to jest satori), a następnie przechodzimy w swobodną grę wszelkich zjawisk umysłu, gdzie już swobodnie (bezwysiłkowo) w naturze owych zjawisk (śiunjacie) spoczywamy. Tak więc, zaczynamy od chwilowych przebudzeń, a kończymy na permanentnym spoczywaniu w przebudzeniu. I to jest proces, który trwa latami i trzeba być na to przygotowanym i nie dać się pożreć chceniom ego, nie dać się pożreć grze umysłu.

Nie wiem, czy wyraziłem się tutaj jasno. Jeżeli nie, to rzecz jasna pytaj i postaram się odpowiedzieć (mam ostatnio trochę wolnej przestrzeni), acz proszę o wyrozumiałość, bo raczej (jak widać) nie będzie to natychmiast, a na przestrzeni paru dni.

Na Twe tytułowe pytanie nie znam odpowiedzi... biorąc pod uwagę całą przestrzeń mej dotychczasowej ścieżki, mógłbym tu rzecz jasna, sobie na ten temat pospekulować, jednak daleki jestem od takiego podejścia - szkoda mi po prostu przestrzeni na takie rozważania, przepraszam :)

Powodzenia na ścieżce jaką by ona nie była.
:14:
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12748
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bon
Lokalizacja: Zantyr

Re: Oświecenie a posiadanie dzieci

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witaj

I tak w ramach dodatku do powyższego, mam dla Ciebie trzy cytaty Mistrza mego serca, oraz jeden mego obecnego Nauczyciela i mistrza cyklu nauk, zgodnie z którym właśnie podążam, a na które, proponuję byś zwróciła uwagę, czyli zapoznała się z nimi.

''Pytający – Czy można sprawić, by proces poznawania siebie przebiegał szybciej?
Tenzin Wangyal Rinpocze – Szybciej od czego? Od czego miałby on być szybszy?
P – Czy można sprawić by przebiegał na tyle szybko, żeby go urzeczywistnić przed końcem życia?
TWR – Po co się tak spieszyć? Zasadą jest, że jeżeli chcesz, by coś się działo szybciej, sprawiasz, że przebiega wolniej. Im bardziej chcesz, by coś się działo szybciej, tym uważniej obserwuj swój umysł, który chce owego ''szybciej''. Być może wtedy szybciej tam się znajdziesz. (…)''
- ''Etapy medytacji A-khrid'', Tenzin Wangyal Rinpocze

''Wielu ludzi na zachodzie czuje się nieswojo słysząc, że emocje określane są jako negatywne, ale w rzeczywistości, to nie uczucia same w sobie są takie.
Wszystkie emocje pomagają przeżyć i są niezbędnym ogniwem łańcucha ludzkiego doświadczenia. Do uczuć tych należą również przywiązanie, gniew, duma, zazdrość i tak dalej. Bez tych uczuć nie moglibyśmy żyć pełnią życia.
Uczucia stają się negatywne wtedy, kiedy dajemy się złapać w ich sidła, tracąc kontakt z głębszym aspektem nas samych. Są negatywne, kiedy reagujemy na nie pożądaniem i niechęcią, ponieważ wówczas cierpimy z powodu ograniczającego stanu świadomości i tożsamości. Potem zasiewamy nasiona przyszłych, negatywnych warunków wiążących nas ze światami pełnymi cierpienia, zarówno w tym życiu, jak i w kolejnych żywotach, gdzie podjęcie duchowej podróży może okazać się bardzo trudne. Rezultat działania negatywnych emocji jest więc w porównaniu z wyzwoleniem się ze wszystkich ograniczających tożsamości niewątpliwie negatywny. Dlatego właśnie ważne jest, aby traktować sześć światów egzystencji nie tylko w sferze emocji, ale również jako sześć wymiarów świadomości i doświadczenia.
W sferze uczuć istnieje wiele różnic kulturowych. Na przykład strach i smutek nieczęsto opisuje się w buddyjskich naukach, a cała samsara jest nimi zabarwiona. Pojęcie nienawiści skierowanej przeciwko sobie jest obce Tybetańczykom, którzy nie mają słów mogących ją opisać. Kiedy pojechałem do Finlandii, wielu ludzi rozmawiało ze mną o depresji, co było zupełnym przeciwieństwem Włoch, z których właśnie wróciłem. Tam ludzie mówili o depresji bardzo niewiele. Oczywiste jest więc, że klimat, religia, tradycje i systemy wierzeń warunkują nas i wpływają na nasze doświadczenie. Leżący u ich podstawy mechanizm obejmujący pożądanie i niechęć, projekcje oraz dualistyczne współdziałanie z tym, co projektujemy, jest jednak wszędzie taki sam. W tym właśnie tkwi negatywność emocjonalnego doświadczenia.''
- Tenzin Wangyal Rinpocze, ''Tybetańska joga snu i śnienia.''

''Czasami konceptualnie wydaje się nam, że nasza praktyka działa, kiedy nasze rozumienie nie jest pełne, ale bardzo mocno tego pragniemy, wtedy praktykujemy, ale ta praktyka, oparta na pragnieniu, bez płynącego z serca związku i prawdziwego rozumienia, nie działa. Znam wielu ludzi na zachodzie, którzy są wspaniałymi ludźmi, którzy mają wielkie pragnienie, ale nie mają prawdziwego rozumienia ani związku z nauczycielem, naukami i doświadczeniem. Ich pragnienie jest takie samo, jak pragnienie rzeczy materialnych, bardzo chcieliby to mieć. Niektórzy praktykują na takiej podstawie przez długi czas, czasem dziesięć lat. Aż wreszcie zadają sobie pytanie: ''Co ja tu robię? Nie czuję z tym żadnego związku.'' Dlaczego nie czują związku? Ich pragnienie się wyczerpało. Wtedy przychodzi dla nich trudny okres, czują, że powinni praktykować, mają oddanie dla nauczyciela i zaczynają czuć się winni. Przez wiele lat mogą być złapani w taką pułapkę. To nie jest dobre.
(...)
Spotkałem kiedyś bardzo interesującego człowieka. Jak wiecie jest tradycja wykonywania odosobnień trzyletnich, trzy miesięcznych, czy trzy tygodniowych. Człowiek ten udał się na trzyletnie odosobnienie, nauczył się sadhany, od początku do końca, bardzo poprawnie i stwierdził, że teraz jest to jego praktyką, co oznacza, że poczuł jakiś związek z tą praktyką i zaczął ją wykonywać, recytować mantry itd Powiedział, że po pewnym czasie odosobnienia zaczął tracić związek z tą praktyką, nie wiedział tak na prawdę co robi, nie miał też prawdziwego wsparcia od nauczyciela. Ale ponieważ zobowiązał się odbyć trzyletnie odosobnienia, więc nadal to robił. To odosobnienie robiło razem dziewięciu mężczyzn. Były to dla niego bardzo przygnębiające i trudne trzy lata. Inni, którzy przebywali na tym odosobnieni przeżywali to podobnie. Raz dziennie zbierali się, żeby rozmawiać, ale patrzyli na swoje twarze i widzieli, że nie było czym się dzielić, nie mieli o czym rozmawiać. Starali się rozmawiać, ale jedynym tematem jaki znaleźli, były stare filmy, westerny. To była jedyna rzecz, jaka ich łączyła, a nie dojrzałość ich praktyki. Dlatego czasem ważne jest rozpoznanie wartości praktyki, to jest powód dla którego podkreślam ważność praktyk takich jak praktyka Szierab Ciammy czy praktyka pięciu sylab. Angażują one ciało, pranę i umysł. Są one wystarczająco proste, by móc je wykonać i wystarczająco głębokie, by móc robić je przez resztę waszego życia i wykonując je cały czas się zmieniacie, zamiast zmieniać praktyki, nauczycieli i sanghi. To wy zmieniacie się cały czas na lepsze. Ważne jest, żeby to rozpoznać.''
Zaczerpnięte z: ''Joga śnienia'', Tenzin Wangyal Rinpocze, sierpień 2005, Wilga - ''Cziama Ling''

''Wykonując wszelkie praktyki skupienia umysłu, w pewnym momencie docieramy do doświadczenia dużego spokoju i błogości. Może tez pojawić się podniecenie, związane z tymi doświadczeniami, a także przywiązanie do nich, ponieważ są one bardzo przyjemne.
Ta błogość jest bardzo silna. We wszystkich praktykach skupienia umysłu, czyli w śamatha, jest chwila, w której umysł staje się bardzo stabilny, pojawia się silna błogość czy przyjemność i może dojść do ''skrzywienia'' praktyki z powodu przywiązania do błogości i przyjemności.
Tekst mówi:
Jeśli nie jesteśmy wolni od przywiązania do tego podniecenia czy przyjemności, to jest to oznaka, że zboczyliśmy do krainy pożądania.
Mówimy, że w samsarze istnieje sześć głównych światów. Pięć światów rządzonych jest przez pojedynczą, odpowiednią każdemu z nich truciznę umysłu. Świat bogów jest rządzony przez połączenie tych wszystkich trucizn.
Istnieją także wyższe światy bogów - ten, o którym mówimy, to jest właśnie świat pożądania. Są także światy foremne i bezforemne.
Istoty w świecie formy, które rozwijają kolejne stadia praktyki szine [śamatha], nawet dla nas ludzi, są niedostępne. Mówi się o sem ten, czyli o skupieniu umysłu, do którego te istoty odczuwają bardzo silne przywiązanie i to przywiązanie jest powodem, że nie mogą osiągnąć wyzwolenia.
Jeżeli wykonując praktykę szine [śamatha] czy inną praktykę koncentracji umysłu, będziemy odczuwali przywiązanie do doświadczeń, które pojawiają się podczas praktyki, doprowadzi nas to do odrodzenia się w krainie pożądania czy w jednym ze światów samsary - może to być świat bogów, lecz przez cały czas będzie to świat samsary.''
khenpo Tenpa Yungdrung Rinpocze, cytat z komentarza do: ''Siedmiu Zwierciadeł'' Drenpa Namkhi.''

Więcej inspirujących (i wyjaśniających wiele) cytatów z mego podwórka, znajdziesz tutaj: cytaty nauczycieli y. b.
Proponuję, poczytaj je sobie (nie ciurkiem wszystkie jak leci, a parę od czasu do czasu, ot choćby do poduszki). Kto wie, może to Tobie pomoże. Możesz zacząć czytać je od końca, bo jest tam parę z nich (między innymi te tu podane), które mogą się odnosić do twych rozterek związany ze ścieżką, choć nie z tytułowym tematem.

Pozdrawiam
:14:
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12748
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bon
Lokalizacja: Zantyr

Re: Oświecenie a posiadanie dzieci

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

witam
alicjaa pisze: pn gru 02, 2024 22:25Także chapeau bas za gust muzyczny
Dzięki :) Jak to jest ze mną muzycznie, możesz zapoznać się tutaj: ...grana
alicjaa pisze: pn gru 02, 2024 22:25Tylko nie obrośnij w piórka :P
Cóż... w mym wieku, nie jest to już możliwym, ponieważ nie obrastam już w piórka, a je tracę :P :oczami:

Pozdrawiam
:14:
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12748
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bon
Lokalizacja: Zantyr

Re: Oświecenie a posiadanie dzieci

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witaj
alicjaa pisze: sob gru 07, 2024 19:46 Cóż... istotą drogi jest nieprzywiązanie :]
To zależy od etapu ścieżki i okoliczności w danym jej momencie, znaczy, lepiej być przywiązanym do medytacji niż np do plotkowania, obmowy czy kłamania.

Jeszcze tak na zakończenie tych wywodów z mej strony, pewna uwaga. Nie wiem jaką medytację praktykujesz i w ramach jakiej tradycji i nie jest to mą sprawą, warto jest jednak mieć na uwadze, że każda buddyjska ścieżka nie sprowadza się tylko do medytacji.
Każdą ścieżkę możemy podzielić na:
Pogląd, Ścieżkę i Owoc - gdzie Pogląd /tu rozumiany jako właściwy pogląd, filozofia i wyjaśnienia tyczące się tego, co się praktykuje/ jest aspektem teoretycznym odnoszącym się do jednostki, a prezentującym właściwe podejście do rzeczywistości /właściwe jej rozumienie/, Ścieżka reprezentuje określone praktyki /nie tylko stricte medytacyjne ale też te, które mają miejsce poza formalną medytacją np Paramity/, natomiast Owoc odnosi się do tego, co w wyniku właściwego Poglądu i właściwej Ścieżki zostaje zrealizowane.
Zmierzam tu do tego, że jeżeli rzetelnie chce się podejść do sprawy i sobie pomóc, to powinno się także studiować nauki danej szkoły, której medytację się praktykuje i nie ograniczać się w ramach ścieżki tylko do czasu gdy się siedzi podczas medytacji ale także poza nią praktykować we właściwy sposób np wspomniane Paramity (6 w mahayanie lub dziesięć w wadżrajanie i dzogczen).
Np w dzogczen praktykuje się (a przynajmniej powinno) 24 godz. na dobę, co znaczy, że praktyka obejmuje także okres śnienia i nie sprowadza się li tylko do siedzenia w medytacji.

Pozdrawiam
:14:
alicjaa
Posty: 28
Rejestracja: czw lut 11, 2021 19:07
Płeć: kobieta
Tradycja: brak

Re: Oświecenie a posiadanie dzieci

Nieprzeczytany post autor: alicjaa »

Z braku czasu odniosę się tylko do ostatniej twojej wypowiedzi. Ale za wszystkie dziękuję :padam:

Praktykuję najprostszą vipassanę. Tzn obserwuję oddech i staram się bym myśli były jak "chmury na niebie" :P
Krishnamurti podobno mawiał, że prawda to kraina bez dróg :) Nie chodzi o to że nie cenię buddyzmu jako ścieżki, wręcz uważam że to najlepsza z religii/filozofii. Jednak chyba da się również dojść do prawdy samodzielnie, czerpiąc czasem z buddyzmu, czasem z innych religii, a czasem po prostu zdać się na intuicję. Tak, wiem, mnie intuicja już nie raz wywiodła w pole, prawie dekadę uważałam swoje "odloty" za coś natchnionego i wierzyłam, że to one doprowadzą mnie do oświecenia. Trudno dać sobie przetłumaczyć, że synchroniczność to nie znaki od Wszechświata, a może to były znaki od Wszechświata?
Nie zrozum mnie źle, ostatnio w moim mieście organizowali event na którym buddysta opowiadał o "buddyzmie w codziennym życiu". Wszystko było bardzo ok do czasu gdy ktoś zadał mu pytanie: "czy buddyzm jest jedyną drogą do oświecenia?" Na co buddysta odpowiedział, że TAK, co mnie osobiście trochę odstręczyło, bo to coś jak chrześcijanie mawiający że "Nikt nie przychodzi do ojca inaczej aniżeli przeze mnie" :P. Dla mnie buddyzm to jedna z wielu dróg, bardzo wysoko ją cenię, ale ilekroć próbuję wybrać konkretną ścieżkę, np. zen, tylekroć "grzęznę" gdzieś na mieliźnie. :P
Kiedyś nawet na tym forum chyba ktoś miał fajny podpis "bądź buddą albo bądź buddystą":P Zapadł mi głęboko w pamięć :)

Ostatnio czytałam książkę "fala jest morzem" polecaną przez wrzuconego tu przez Ciebie Eichelbergera. Z grubsza mówi on tam o tym, że każda właściwie rozumiana religia, nawet islam czy chrześcijaństwo mogą doprowadzić człowieka do transcendentnego doświadczenia.
Wiem, że może to brzmieć pyszałkowato, że szukam własnej drogi, a może faktycznie warto było by oprzeć się o jakąś konkretną doktrynę. Tylko co to zrobić jak te doktryny często są zawiłe; naprawdę nie ma innej drogi? Ja trochę wierzę w powiedzenie "zrób krok a pojawi się droga" - Zawsze ktoś podsunie mi coś mądrego, jak nie Ty na tym forum, to algorytm, albo trafiam na jakąś książkę i mam moment "aha"
Pozdrawiam :)
alicjaa
Posty: 28
Rejestracja: czw lut 11, 2021 19:07
Płeć: kobieta
Tradycja: brak

Re: Oświecenie a posiadanie dzieci

Nieprzeczytany post autor: alicjaa »

I.... jeszcze, tak żeby trochę uściślić. Tak, jeśli chodzi o medytację to raczkuję. Ale jeśli chodzi o "właściwy pogląd" to tu mogę pochwalić się troszkę bardziej imponującymi "osiągnięciami". Mianowicie siedzę w temacie rozwoju duchowego około 15 lat... jeśli to ma jakieś znaczenie. U mnie zaczęło się od świadomego śnienia za tym poszła teoria. Jasne że było po drodze dużo "pop- duchowości", no ale to był etap, może na dany czas dostosowany do mojego rozumienia świata.
Ja wierzę że gdy uczeń jest gotowy pojawia się mistrz :)
Pozdrawiam :)
Ps też wrzuciłam coś ze swojej playlisty :) twoja jest super - i, tak, najlepszy utwór floydów to echoes :)
alicjaa
Posty: 28
Rejestracja: czw lut 11, 2021 19:07
Płeć: kobieta
Tradycja: brak

Re: Oświecenie a posiadanie dzieci

Nieprzeczytany post autor: alicjaa »

I jeszcze jedno pytanie mam, nurtuje mnie ta kwestia od pewnego czasu. Jeśli chodzi o zachodnią filozofię fascynuje mnie panenteizm, czy buddyzm jest panenteistyczny? Wiem, że buddyści unikają słowa Bóg, może i słuszne, w końcu to tylko słowo, które ma opisywać coś z definicji chyba nieopisywalnego. Jednak... moje liczne doświadczenia odmiennych stanów świadomości doprowadziły mnie do takiego miejsca, że chyba mogę się określić jako "panenteistkę". Nie żebym się jakoś mocno z tym identyfikowała, ale to że Bóg jest we wszystkim, a jednocześnie przekracza wszystko niesamowicie do mnie przemawia. Że jest jakiś "duch" we wszystkim, który wprawia Wszechświat w ruch :P tak w swojej ograniczoności to rozumiem :)
Pozdrawiam
alicjaa
Posty: 28
Rejestracja: czw lut 11, 2021 19:07
Płeć: kobieta
Tradycja: brak

Re: Oświecenie a posiadanie dzieci

Nieprzeczytany post autor: alicjaa »

Nikt nie pokusił się o odpowiedź więc odpowiem sama sobie, bo odkryłam chatgpt: Dzogczen jest najbliżej panenteizmu :)
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12748
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bon
Lokalizacja: Zantyr

Re: Oświecenie a posiadanie dzieci

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witaj
alicjaa pisze: wt kwie 22, 2025 18:42 Nikt nie pokusił się o odpowiedź więc odpowiem sama sobie, bo odkryłam chatgpt: Dzogczen jest najbliżej panenteizmu :)
...i tak oto algorytmy zaczynają determinować ludzkie rozumienie - ciekawe, pytać algorytm samouczący, bazujący na pustych pojęciach, o to, co jest istotą dzogczen w ramach podobieństwa do czegoś i uznać to, za wykładnię :oczami:

dzogczen nie jest filozofią (acz jest filozofia dzogczen) i nie jest religią. tu ma miejsce nieporozumienie w ramach błędnego zestawienia ścieżek - opierają się one na różnym podejściu do rzeczywistości, mają różne od siebie paradygmaty. natomiast panteizmowi najbliżej do filozofii sankhji (wokół której cały czas wg. mnie krążysz) i opartych na niej ścieżkach duchowych, nauczanych też obecnie w Polsce (np. przez Nitię) w uproszczonej formie, odnoszącej się tylko do medytacji, bez bagażu filozofii. Przypomnę, buddyzm jest w opozycji do tej filozofii

Powodzenia
:14:

ps
alicjaa pisze: wt kwie 22, 2025 18:42Praktykuję najprostszą vipassanę. Tzn obserwuję oddech i staram się bym myśli były jak "chmury na niebie" :P
w vipassanie, praktyka polega na obserwowaniu doznań związanych z oddechem i ich etykietkowanie, co istotne, i co w wyklucza obserwowanie myśli niczym chmur (dalszym etapem jest skanowanie ciała).
obserwowanie myśli niczym chmur jest bliższe dzogczen niż vipassanie :)
alicjaa
Posty: 28
Rejestracja: czw lut 11, 2021 19:07
Płeć: kobieta
Tradycja: brak

Re: Oświecenie a posiadanie dzieci

Nieprzeczytany post autor: alicjaa »

Zatem mylę wiele pojęć.. ale dzięki za pomoc:)
Buddyzm chyba nie jest dla mnie poprostu, chociaż kiedyś już zniechęcając się do buddyzmu zniechęciłam się do jakichkolwiek przejawów życia duchowego, zanegowałam wszystko i to był błąd. Teraz wybieram medytację i jogę, różną literaturę duchową, mieszam trochę wschód i zachód :P Staram się już aż tak nie pragnąć oświecenia (ach te pułapki ego). Terapeutyzuję się, istotnie, chatem gpt - fajne narzędzie i fajne "lusterko" byle się też i w to za bardzo nie wciągnąć :P zniechęciłam się do konwencjonalnych terapii.

Może kiedyś w końcu zrozumiem czym konkretnie jest ta schizofrenia :D

Dzięki za wszystkie odpowiedzi i życzę powodzenia na ścieżce :)
alicjaa
Posty: 28
Rejestracja: czw lut 11, 2021 19:07
Płeć: kobieta
Tradycja: brak

Re: Oświecenie a posiadanie dzieci

Nieprzeczytany post autor: alicjaa »

I zawsze mnie zastanawiało to buddyjskie oddanie ścieżce i "zawierzenie" buddyzmowi. Wydaje mi się że każda religia, właściwie rozumiana ma taki sam cel. Mówiąc religia nie mam na myśli rytuałów i całej tej egzoterycznej części, ale ścieżki mistyczne. Jest tak wielu chrześcijan którzy np nie mają pojęcia o czym właściwie nauczał Jezus i wolą wierzyć że martwy człowiek ożył i w nim pokładać nadzieję. Czy św Jan od krzyża albo Jezus osiągnęli oświecenie? Nie wiem ale się domyślam :P Czy Jezus nie mówił "Królestwo Boże jest w Was?" albo "ja i Ojciec jedno jesteśmy?" "Zanim Abraham był JA JESTEM". Zakładając oczywiście że faktycznie tak powiedział, ale nawet jeśli nie... to ludzie którzy zapisali te nauki byli blisko Prawdy. Poprostu opisywali te doświadczenia w ramach pojęć judeochrześcijańskich bo takie były dla nich dostępne. Chociaż może napisanie że Jezus operował pojęciami chrześcijańskimi jest niewłaściwe... czy Jezus dziś byłby chrześcijaninem? Myślę że raczej zaorałby współczesny kościół jak kiedyś faryzeuszy:P

Religie Wschodu zawsze mnie pociągały bo były takie "ezoteryczne" w swojej naturze. Ale odkrywam powoli że w każdej religii (wiem, buddyzm to nie religia w klasycznym rozumieniu) jest prawda, jeśli tylko "mamy oczy do patrzenia i uszy do słuchania" I tak sobie czerpię po trochu z każdej; nie identyfikując się z żadną w 100%. Nie mówię że to jedyne właściwe podejście, zresztą Wy też nie nawracacie na buddyzm i chwała buddystom za to :D mam tylko nadzieję i ufam że ścieżka zaprowadzi mnie tam gdzie trzeba i że "umrę zanim umrę" ;)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wasze pierwsze pytania”