O co chodzi z tą jednością?

dyskusje i rozmowy tyczące się dharmy buddyjskiej

Moderatorzy: kunzang, Har-Dao, iwanxxx

Fencyklidyna
Posty: 8
Rejestracja: pn sie 06, 2018 21:08
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

O co chodzi z tą jednością?

Nieprzeczytany post autor: Fencyklidyna »

Skoro buddyzm zakłada jakąś formę nieosobowej indywidualności w postaci czegoś w rodzaju strumienia świadomości podlegającego efektom własnej karmy, którego ostatecznym celem jest osiągnięcie Oświecenia, to w jaki sposób możemy mówić o Jedności wszystkiego co jest?
W szczególności jeżeli uważamy, że sami kreujemy swój świat musimy przyjąć, że taki strumień posiada jakąś zdolność do "nie do końca uwarunkowanego" podejmowania decyzji (w każdej sytuacji można więc wybrać kilka opcji), których następstwem jest jakiś efekt. Jeżeli taka zdolność jest czymś posiadanym przez nas w sposób indywidualny i jej efekty dotyczą nas samych to wyraźnie rysuje się tu nam pewna "oddzielność" od otoczenia.
To sugeruje jakąś wewnętrzną istotę nawet jeżeli pozbawioną tożsamości.

Mógłby ktoś mi to rozjaśnić?
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: O co chodzi z tą jednością?

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

Fencyklidyna pisze: pn sie 06, 2018 21:24 (...) w jaki sposób możemy mówić o Jedności wszystkiego co jest?

Cześć, witaj na forum :)

a możesz wyjaśnić, co masz na myśli, pisząc "Jedność"?
Rozumiem, że odwołujesz się do wiedzy buddyjskiej, ale ta "Jedność" czym miałaby według buddyzmu być?

Pozdrawiam, gt
paolo
Senior User
Posty: 398
Rejestracja: sob sie 11, 2007 15:20
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Karma Kamtsang
Lokalizacja: częstochowa
Kontakt:

Re: O co chodzi z tą jednością?

Nieprzeczytany post autor: paolo »

Fencyklidyna pisze: pn sie 06, 2018 21:24 Skoro buddyzm zakłada jakąś formę nieosobowej indywidualności w postaci czegoś w rodzaju strumienia świadomości podlegającego efektom własnej karmy, którego ostatecznym celem jest osiągnięcie Oświecenia, to w jaki sposób możemy mówić o Jedności wszystkiego co jest?
Powinieneś to pytanie zadać zwolennikom new age, tudzież z wyznawcami niektórych szkół "hinduizmu", bo z buddyzmem to niewiele ma wspólnego.
Na podobne pytanie, mój rdzenny lama Tenga Rinpocze odpowiedział: strumienie świadomości zachowują swoja indywidualność, ale doświadczenie Przebudzenia jest jedno.
odczuwaj dobro
Awatar użytkownika
amogh
Posty: 3535
Rejestracja: pt mar 21, 2008 20:16
Płeć: mężczyzna
Tradycja: hołd nie-nazwanemu
Lokalizacja: piwnica Auerbacha

Re: O co chodzi z tą jednością?

Nieprzeczytany post autor: amogh »

Skoro buddyzm zakłada jakąś formę nieosobowej indywidualności w postaci czegoś w rodzaju strumienia świadomości podlegającego efektom własnej karmy, którego ostatecznym celem jest osiągnięcie Oświecenia, to w jaki sposób możemy mówić o Jedności wszystkiego co jest?
W buddyzmie nie ma czegoś takiego, a przynajmniej nie mówi się o czymś takim jako istniejącym. Zarówno odnośnie indywidualnego strumienia karmicznych wrażeń/świadomości, jak i ostatecznej jedności wszystkiego, co jest/istnieje. Jedyna jedność, co do której takie określenie może być zastosowane, to jak na moje obecne rozumienie, jedność smaku wolności (wglądu -> oświecenia), który wykracza poza rozróżnienia, koncepcje, dobro, zło, indywidualność, zbiorowość, jednostkowość, kolektywność. Do powyższej listy można by jeszcze dodać etykę, moralność, religię, filozofię, i myślę że byłoby to nawet właściwym wykazaniem tego, czym jednostkowe umysły bywają obarczone, a z czego treść własnych strumieni tkając, indywidualność swą czynią.
Fencyklidyna
Posty: 8
Rejestracja: pn sie 06, 2018 21:08
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: O co chodzi z tą jednością?

Nieprzeczytany post autor: Fencyklidyna »

Dziękuję za Wasze odpowiedzi, były bardzo cenne ;) No cóż ja uważam, że nie ma żadnego indywidualnego strumienia świadomości a jeżeli jest to wszystkie wpływają z tego samego oceanu i do tego samego oceanu powrócą. Nie ma żadnej woli a nawet jeżeli to uwarunkowana przez biologię i fizykę organizmu. Nie ma żadnego indywidualnego ja ani tym bardziej indywidualnej karmy ze względu na wspolzalezne powstawanie a nasze prawdziwe, bezosobowe, wieczne ja jest tożsame z tym samym wszechswiatem, który po prosto od zawsze jest i od czasów wielkiego wybuchu manifestuje się miliardami różnych z pozoru oddzielnych od siebie form aż do momentu gdy entropia urośnie do stanu maksymalnego i zmanifeatuje się stan próżni prawdziwej (polecam wikipedia: próżnia fałszywa, teoria inflacji, drugie prawo termodynamiki, Jeremy England). A nasza "indywidualna" z pozoru Karma składa się na te większą, która dzielimy z całym wszechświatem.
Awatar użytkownika
Damian907
Posty: 809
Rejestracja: pn paź 13, 2008 15:44
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Ta sama co na początku.
Lokalizacja: Kielce

Re: O co chodzi z tą jednością?

Nieprzeczytany post autor: Damian907 »

Bezosobowe "ja"? Nie sądzisz że z punktu widzenia logicznego byłaby to sprzeczność? Poza tym "ja" może istnieć tylko w opozycji do "nie-ja", a Ty piszesz tutaj o jakiejś wszech-jedności.
Fencyklidyna
Posty: 8
Rejestracja: pn sie 06, 2018 21:08
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: O co chodzi z tą jednością?

Nieprzeczytany post autor: Fencyklidyna »

Może źle się wyraziłem. Nie ma żadnego ja bo człowiek sam w sobie żadnej indywidualnej natury nie posiada. Jest tyko wszechświat, który jest wieczny ale w zasadzie nie posiada stabilnej formy. Człowiek jest czescia tego wszechświata, żyjącą w iluzji własnej indywidualności a przecież każdy nasz czyn odbija się na naszym wspólnym otoczeniu, bo to otoczenie w pewnym sensie istnieje naprawdę. Oczywiście nie próbuje nikomu narzucać swojego zdania. To tylko moje przemyślenia na ten temat.
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: O co chodzi z tą jednością?

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

witaj

Fencyklidyna pisze: pt sie 17, 2018 12:04 Może źle się wyraziłem. Nie ma żadnego ja bo człowiek sam w sobie żadnej indywidualnej natury nie posiada. Jest tyko wszechświat, który jest wieczny ale w zasadzie nie posiada stabilnej formy.
gdyby był wieczny, nie miałby początku, a tak nie jest. być może jest cała masa równolegle istniejących wszechświatów, które się pojawiają, a następnie zanikają... a może jeden następuje po drugim - kto wie :oczami:
chyba, że pisząc wszechświat, masz namyśli absolut, to wtedy jest to już inna sprawa :)

Fencyklidyna pisze: pt sie 17, 2018 12:04Człowiek jest czescia tego wszechświata, żyjącą w iluzji własnej indywidualności a przecież każdy nasz czyn odbija się na naszym wspólnym otoczeniu, bo to otoczenie w pewnym sensie istnieje naprawdę.
tak, w pewnym sensie - a nazywamy to prawdą relatywną /konwencjonalną/ i jest ona dla nas bolesna... rodzimy się, starzejemy, chorujemy i umieramy.
kiedy mówimy o istocie ludzkiej, to posiada ona trzy wymiary: ciała, mowy i umysłu - gdzie mowa reprezentuje wymiar energetyczny, czyli ten, którego wprawdzie istoty ludzkie nie postrzegają /acz mogą doprowadzić do tego, że będą/ jednak go odczuwają, niekoniecznie nawet będąc tego świadome. i to jest owa jedność - wszystko w wymiarze energetycznym jest ze sobą powiązane i wzajemnie oddziałujące na siebie w sposób niedostrzegalny. bywa, że manifestuje się stan umysłu, który odnosi się do odczucia owej jedni w wymiarze energii, i bywa, że jest uznawany za prawdę ostateczną /absolutną/, no i stąd mamy owo jedno źródło wszelkich indywidualnych świadomości z którego one się przejawiają i do którego powracają. nie jest to jednak prawda ostateczna od strony buddyzmu.
tak jak wymiar ciała nie jest trwały, tak i wymiar energetyczny nie jest trwały, tak jak się pojawił tak ulegnie rozpadowi. to, że wszystko jest jednością w wymiarze energetycznym wykorzystują tantry, jednak owa jedność w wymiarze energetycznym nie jest dla nich celem samym w sobie, celem ostatecznym, a tylko /lub aż/ środkiem do osiągnięcia celu.
pozostaje umysł - to ten odpowiedzialny za owe ja. niestety on także, nawet w swym najbardziej subtelnym aspekcie, też nie jest trwały i ulega rozpadowi.
jest jeszcze coś, co nazywamy naturą umysłu, a jest nią siunjata. dla wszystkich istot, totalnie wszystkich, jest ona taka sama, można by w związku z tym odnieść wrażenie, że jesteśmy tu jakąś jednią, tak jednak nie jest, ponieważ siunjata posiada dwa aspekty: pustki i tzw aspekt świadomościowy /przejrzystość/, który jest indywidualnym dla każdej istoty.
warto mieć tu na uwadze też to, że siunjata /czyli natura zjawisk/ nie jest czymś. by to wyjaśnić, często podaje się przykład lustra. o lustrze możemy powiedzieć, że jest czymś /to jest umysł/, a naturą lustra, jest umiejętność odbijania wszystkiego co się przed nim pojawi, jednak nie da się w związku z tym powiedzieć, że natura lustra jest czymś.

EDIT
i dorzucę dwa cytaty:

''W naturalnym stanie wszystko istnieje w sposób potencjalny. Jednak rzeczy manifestuję się zgodnie z drugorzędnymi przyczynami. Według dzogczen, ma to również zastosowanie do dziesięciu paramit i innych pozytywnych właściwości. Całe nagromadzenie zasługi i mądrości jest już obecne w Naturalnym Stanie. Nie trzeba niczego do niego dodawać, ani rozwijać. Jeśli więc praktykujemy tylko w jeden, jedyny sposób, poprzez pozostawanie w rigpie, w pełni zamanifestują się wszystkie pozytywne właściwości, ponieważ już całkowicie są zawarte w Naturalnym Stanie. Ten Naturalny stan obejmuje wszystko; w stosunku do niego nie ma niczego zewnętrznego, ani wewnętrznego. Jednak każdy Naturalny Stan (w każdej czującej istocie) posiada te same właściwości i ten sam poziom. Naturalny Stan w oświeconym Buddzie jest taki sam jak w ignoranckim insekcie. Jeden z nich nie jest większy a drugi mniejszy. Różnice pomiędzy oświeconą a ignorancką istotą, istnieją w kategoriach ścieżki i owocu, ale jeżeli chodzi o podstawę, to w obu przypadkach jest ona taka sama. Tą podstawą jest Naturalny Stan. Ale ten Naturalny Stan jest indywidualny dla każdej czującej istoty. Wszyscy nie jesteśmy Jednym Umysłem. Wręcz przeciwnie, gdyby był tylko jeden jedyny Naturalny Stan, wówczas po osiągnięciu oświecenia przez Buddę, wszystkie czujące istoty osiągnęłyby oświecenie. Nie takie jest jednak nasze doświadczenie.''
- Jongdzin Tenzin Namdak Rinpocze, ''Nauki dzogczen bonpo.''

''Kiedy mówimy, że wszystko rozpuści się w jednym stanie, nie oznacza to, że wszystko stanie się jednym. Ta kwestia czasami powoduje pomieszanie. [...] Jest to wielka dyskusja, która toczy się od starożytności aż po dzisiejsze czasy, głównie między buddyzmem a hinduską tradycją wedanty. Tradycja wedanty mówi, że wszystko jest jednym, że istnieje pierwotny umysł, który jest kształtu jaja, z którego wyłaniają się krople światła, jak tigle, które upadają i tworzą indywidualne umysły. Poprzez praktykę duchową urzeczywistnia się źródło umysłu i ostatecznie indywidualny umysł powinien powrócić do pierwotnego umysłu rozpuścić się w nim i stać się z nim jednym, to jest wyzwolenie według jednej z tradycji wedanty. Zgodnie z tradycją dzogczen jest inaczej, więc należy to wyjaśnić, jest tu wiele rzeczy, o których można tu dyskutować z perspektywy filozoficznej. Kiedy praktykujecie nie musicie się tym przejmować tak długo, jak długo wasza praktyka postępuje właściwie, jeżeli podążacie właściwą drogą, to dotrzecie do właściwego celu, taki jest sposób postępowania praktykującego.
[...]
Praktykę możemy nazwać dzogczen tylko wtedy, gdy przebywamy w naturalnym stanie. To jest cały sens dzogczen, mówimy o pojedynczej sferze naturalnego stanu.''
- khenpo Tempa Yungdrung Rinpocze, ''Nauki Yetri Thasel''

pozdrawiam
:14:
.
dane :580:
Fencyklidyna
Posty: 8
Rejestracja: pn sie 06, 2018 21:08
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: O co chodzi z tą jednością?

Nieprzeczytany post autor: Fencyklidyna »

Tak, mówiąc Wszechświat mam na myśli absolut ;) To wszystko o czym piszesz wydaje mi się bardzo trudne do zrozumienia ale może po prostu nie dojrzalem do tego by to pojąć. Na rzeczywistość staram się patrzeć bardziej z naukowego punktu widzenia, pojęcie energii definiuje raczej jako funkcję stanu układu fizycznego.

Poprzez naturę buddy rozumiem przytomnosc, która faktycznie nie jest rzeczą a raczej naturalnym stanem rzeczy. Oczywiście ktoś mógłby powiedzieć, że przytomność można by stracić chodź wydaje mi się, że nigdy mnie to nie spotkało. Nawet spiąć jesteśmy przytomni snów. Czy można tak rozumieć to zagadnienie z lustrem ?
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: O co chodzi z tą jednością?

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

witaj

Fencyklidyna pisze: sob sie 18, 2018 18:08 Poprzez naturę buddy rozumiem przytomnosc, która faktycznie nie jest rzeczą a raczej naturalnym stanem rzeczy. Oczywiście ktoś mógłby powiedzieć, że przytomność można by stracić chodź wydaje mi się, że nigdy mnie to nie spotkało. Nawet spiąć jesteśmy przytomni snów. (...)
jest coś takiego, jak faza snu bez marzeń sennych, czyli -> blackout, przez który przechodzą wszyscy ludzie gdy śpią - gdzie jest wtedy to, co nazywasz przytomnością?... i gdzie jest jakakolwiek pamięć tego? :)
to z jednej strony, a z drugiej, gdy śpiąc jest się przytomnym w snach, to jest się w nich obecnym, znaczy, świadomym tego, że ma właśnie miejsce śnienie i stopniowo zyskuje się na nie wpływ - wymiar śnienia /czyli marzeń sennych/ się wtedy zmienia. mówi się wtedy o byciu świadomym w śnieniu, a aby doprowadzić do tego, praktykuje się wtedy tzw jogę śnienia. jest też joga snu, która odnosi się do blackoutu.
reasumując, wychodzi na to, że słowo przytomność w tym kontekście, raczej rozumiemy inaczej.
Fencyklidyna pisze: sob sie 18, 2018 18:08(...) Czy można tak rozumieć to zagadnienie z lustrem ?
nie - w tym przypadku i w ten sposób jak to ująłem, chodziło mi tylko i wyłącznie o to, że natura zjawisk /siunjata/, to nie jest coś, no i nie było to kompletne omówienie kwestii lustra i tego co się z tym wiąże. gdyby chodziło mi o to, do czego nawiązujesz, to wtedy pisałbym o rigpie i marigpie, no i być może nawiązałbym też do lustra /a może do kryształu/ lecz już trochę inaczej.

pozdrawiam
:14:

ps
Fencyklidyna pisze: sob sie 18, 2018 18:02(...) To wszystko o czym piszesz wydaje mi się bardzo trudne do zrozumienia ale może po prostu nie dojrzalem do tego by to pojąć.
to jest tylko kwestia zasobu informacji i zapoznania się z pojęciami. proponuję poczytaj trochę forum, ponieważ może to pomóc Tobie przyswoić trochę pojęć i poszerzyć zasób informacji /opcja ''szukaj'', jest tu przydatna/ - np na temat sześciu świadomości, a także ośmiu świadomości w buddyzmie - łatwiej nam wtedy będzie rozmawiać
.
dane :580:
Fencyklidyna
Posty: 8
Rejestracja: pn sie 06, 2018 21:08
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: O co chodzi z tą jednością?

Nieprzeczytany post autor: Fencyklidyna »

kunzang pisze: sob sie 18, 2018 20:52
Fencyklidyna pisze: sob sie 18, 2018 18:08 Poprzez naturę buddy rozumiem przytomnosc, która faktycznie nie jest rzeczą a raczej naturalnym stanem rzeczy. Oczywiście ktoś mógłby powiedzieć, że przytomność można by stracić chodź wydaje mi się, że nigdy mnie to nie spotkało. Nawet spiąć jesteśmy przytomni snów. (...)
jest coś takiego, jak faza snu bez marzeń sennych, czyli -> blackout, przez który przechodzą wszyscy ludzie gdy śpią - gdzie jest wtedy to, co nazywasz przytomnością?... i gdzie jest jakakolwiek pamięć tego? :)
to z jednej strony, a z drugiej, gdy śpiąc jest się przytomnym w snach, to jest się w nich obecnym, znaczy, świadomym tego, że ma właśnie miejsce śnienie i stopniowo zyskuje się na nie wpływ - wymiar śnienia /czyli marzeń sennych/ się wtedy zmienia. mówi się wtedy o byciu świadomym w śnieniu, a aby doprowadzić do tego, praktykuje się wtedy tzw jogę śnienia. jest też joga snu, która odnosi się do blackoutu.
Rzeczywiście "przytomność umysłu" rozumiem raczej w kategorii jego "obecności". Tak się składa, że praktykowalem świadome śnienie, również te techniki, które pozwalają podtrzymać "świadomość" (raczej pamięć) w trakcie fazy NERM (coś co Wy, Buddyści, nazywacie jak się zdaje joga Milam) i z mojego doświadczenia wynika, że umysł jest wtedy przytomny (Czego nie wolno rozumieć w kategoriach codziennej przytomności na jawie, gdy poprawnie funkcjonują pamięć i funkcje poznawcze człowieka). Pewnie nie pamiętasz co jadłeś na obiad rok temu, za pewne byłeś jednak wtedy świadomy.
Również pozdrawiam
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: O co chodzi z tą jednością?

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

witaj

Fencyklidyna pisze: pt sie 31, 2018 01:17(...) Tak się składa, że praktykowalem świadome śnienie, również te techniki, które pozwalają podtrzymać "świadomość" (raczej pamięć) w trakcie fazy NERM (coś co Wy, Buddyści, nazywacie jak się zdaje joga Milam) i z mojego doświadczenia wynika, że umysł jest wtedy przytomny (Czego nie wolno rozumieć w kategoriach codziennej przytomności na jawie, gdy poprawnie funkcjonują pamięć i funkcje poznawcze człowieka). Pewnie nie pamiętasz co jadłeś na obiad rok temu, za pewne byłeś jednak wtedy świadomy.
rozumiem - zatem nie mówimy o tym samym stanie :)
rzecz w tym, że podczas blackoutu, nie ma żadnej świadomości, nie ma też żadnej pamięci tego stanu, jeżeli jednak jest tak, że pojawia się jakaś świadomość, pojawia się jakaś pamięć, to wtedy nie ma już miejsca blackout... wtedy ma miejsce manifestacja umysł. joga snu /a nie śnienia - czyli nie to, co tu w cytacie opisujesz/, polega na tym, by się odnaleźć w tym stanie, jednak nie ma to miejsca na bazie żadnej świadomości /nie ma możliwości zrealizowania tego poprzez nawet cień jakiejkolwiek świadomości i nie pojawia się mgliście nawet jakakolwiek pamięć/. i tu, pies jest pogrzebany :oczami: to jest już zupełnie inna bajka, niż joga śnienia - tu wtedy przechodzimy do rigpy i marigpy, czyli ostatnich tchnień umysłu :]

pozdrawiam
:14:

ps
ze swej strony odnoszę się tu do tego, o czym rozmawiamy, poprzez pryzmat poglądu dzogczen bonpo
/rzecz jasna dzogczen to jedno, a to co piszę, to drugie :oczami: /
milam odnosi się do sfery aktywności umysłu podczas snu w jego wymiarze wizji wszelakich. to jest joga śnienia, nie snu
.
dane :580:
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dharma/Dhamma”