Chcę być buddystką... ale...

Wasze pierwsze pytania tyczące się buddyzmu

Moderator: forum e-budda team

Katleja
Posty: 22
Rejestracja: ndz sie 03, 2008 11:24

Re: Chcę być buddystką... ale...

Nieprzeczytany post autor: Katleja »

Eh, to ja nie jestem kobietą, bo lubię pisać?? :P

Dziękuję za panel Theravady, już tam troszkę zajrzałam. Zorientowałam się, że jesteśmy w mniejszości i trochę mi smutno :(

Tekst o medytacji ma 115 stron !!! Mam to wszystko przeczytać, zanim zacznę praktykować?? Oj chyba niecierpliwa jestem... Myślę, że to żar neofitki :P
Awatar użytkownika
pakol
Posty: 90
Rejestracja: pt mar 09, 2007 13:07
Płeć: mężczyzna
Tradycja: diamentowa droga
Lokalizacja: S-c/Będzin

Re: Chcę być buddystką... ale...

Nieprzeczytany post autor: pakol »

Katleja pisze:Eh, to ja nie jestem kobietą, bo lubię pisać??
Eh, miało byc lepiej a jest jak zawsze... ! ;)

Mądrość kobiet

Dakinie - tańczące w przestrzeni

pozdrawiam
pawcio vel pakol
... Żadna religia nie jest ważniejsza niż ludzkie szczęście ...
taknietaknie
konto zablokowane
Posty: 205
Rejestracja: ndz paź 14, 2007 17:31

Re: Chcę być buddystką... ale...

Nieprzeczytany post autor: taknietaknie »

Droga Katleja,

Mówisz, w jednym ze swoich nie-tak dalekich postów, że


(…) Odkąd miałam przeżycie mistyczne w lipcu (doświadczenie pełnego, całkowitego szczęścia trwające 2 godziny), też przestałam się interesować erotyką (ale) Nie wydaje mi się to dobre, choć poniekąd ułatwia życie. (….)

(
i za chwilę mówisz też, że:)

(...) i powiem Wam, że zafascynowała mnie Theravada... coś ma w sobie co mnie pociąga... chyba ta "mnisiość" (…)

To powiem tak: "trochę się gubię" - (jako czytelnik)
O co Ci chodzi ? :)
Czy "mnisiość" w wydaniu buddyjskim (theravada) Twoim zdaniem, równa się z rezygnacją z erotyki? Bo jeśli "tak", i dalej podoba Ci się „theravada” to skąd pytania ? i dlaczego „Ci z tym źle?” Wydawałoby się przeciesszz :) : „ że to rzecz wolnego wyboru” ….. więc?... :) .



p.s.
w podpisie: Kobieta - (jakby nie było... Ale: strasznie Nie-wyrozumiała!)
pozdrawiam ciepło,
taknietaknie
Katleja
Posty: 22
Rejestracja: ndz sie 03, 2008 11:24

Re: Chcę być buddystką... ale...

Nieprzeczytany post autor: Katleja »

Ależ... to może dlatego, że ja jeszcze nie czuję się mniszką ;) Poza tym, można powiedzieć, że dojrzewam z godziny na godzinę i poglądy się również zmieniają :P Jednak - gdybym miała zostać mniszką, to moje podejście musiałoby mi pasować... Czas pokaże :)

pozdrawiam :P
Awatar użytkownika
miluszka
ex Global Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: śr sie 04, 2004 15:27
Tradycja: buddyzm tybetański Kagju
Lokalizacja: Kraków

Re: Chcę być buddystką... ale...

Nieprzeczytany post autor: miluszka »

Mam 28 lat. Od zawsze byłam katoliczką. Od lipca zainteresowałam się buddyzmem, jestem nim zafascynowana. Chciałabym być buddystką. Boję się jednak ekskomuniki i tego, że w buddyzmie będzie mi brakować Jezusa.
J Ś. Dalaj Lama w krajach zachodnich ( także i w Polsce podczas ostatniej wizyty) naucza często , by pozostawać przy swojej religii. Jednakże gdy ktoś jest pewny, że religia, w której wyrósł nie inspiruje go i nie może się dzięki niej rozwijać, powinien zmienić wyznanie.
Tu Jego skrócona wypowiedź z wykładu na Zamku Ujazdowskim
Jestem przekonany, że ludzie z różnych regionów świata powinni podążać za swoimi własnymi tradycjami religijnymi. Na Zachodzie wielokrotnie powtarzałem, że najlepiej zostać przy swojej religii. Ale jest to także naturalne, że wśród wielu milionów ludzi znajdzie się garstka, która zainteresuje się buddyzmem. Tak jak w społeczności tybetańskiej są wyznawcy islamu i chrześcijanie, to również zrozumiałe jest, że buddyzm może wzbudzić zainteresowanie na Zachodzie. Jednak niezależnie od tego, jaką tradycję religijną przyjęliśmy, niezwykle ważne jest przenoszenie jej w codzienne życie, stosowanie, a nie tylko trwanie przy niej na poziomie intelektualnym. Buddyzm jest jedną z ważnych religii Wschodu, kiedy ludzie dochodzą do wniosku, że tradycje, w których się wychowali, nie oddziałują na nich, tracą zainteresowanie religią. Niemniej w niektórych nadal jest silna potrzeba wiary. Zaczynają więc poszukiwać w innych tradycjach. Wśród nich znajdują się i tacy, którzy szukają w buddyzmie. Jednak myślcie o buddyzmie bardzo realistycznie i rozważnie, sprawdzajcie tę filozofię nie raz. Jeśli po długotrwałych i głębokich przemyśleniach nabierzecie pewności, iż buddyzm jest dla was odpowiedni i skuteczny, jeśli dojdziecie do przekonania, najbardziej odpowiada waszym predyspozycjom, wtedy macie prawo wybrać sobie właśnie tę religię.”
Nie zniechęcam cię bynajmniej do buddyzmu, to w końcu moja ścieżka, którą od ponad 20 lat staram się iść. Jednak na przestrzeni lat widziałam wielu ludzi którzy po pewnym czasie czuli się rozdarci i wracali do chrześcijaństwa . Z tym też się trzeba liczyć.
Nezz
Posty: 1362
Rejestracja: pn mar 27, 2006 19:58

Re: Chcę być buddystką... ale...

Nieprzeczytany post autor: Nezz »

Katleja pisze:i powiem Wam, że zafascynowała mnie Theravada... coś ma w sobie co mnie pociąga... chyba ta "mnisiość"
Theravada jest dla mnie przeciwienstwem tak zwanej "ezoteryki".
Poetessa
Posty: 39
Rejestracja: ndz maja 11, 2008 21:34
Lokalizacja: Warszawa

Re: Chcę być buddystką... ale...

Nieprzeczytany post autor: Poetessa »

Katleja pisze:Witam Wszystkich.
Mam 28 lat. Od zawsze byłam katoliczką. Od lipca zainteresowałam się buddyzmem, jestem nim zafascynowana. Chciałabym być buddystką. Boję się jednak ekskomuniki i tego, że w buddyzmie będzie mi brakować Jezusa.
Witaj,
bardzo trudno odpisać wyczerpująco na takie zdania, bo jest w nich wiele niejasności.
1. Co to znaczy: "od zawsze byłam katoliczką"? Taką naprawdę praktykującą, z przekonania, czy raczej obowiązku i tradycji? Wierzącą w prawdy wiary i uznającą naukę Kościoła?
2. Co spowodowało, że zafascynowałaś się buddyzmem? Brakuje Ci czegoś w chrześcijaństwie czy jest jakiś inny powód?

Pytam dlatego, że sama jestem katoliczką, choć coraz dalej Kościoła, i może mogłabym się podzielić doświadczeniem, ale nie ma sensu, żebym pisała o "wszystkim". :)

3. Będę też szczera: rozbroiła mnie Twoja obawa o ekskomunikę. Jako katoliczka powinnaś wiedzieć, w jakich wypadkach ma ona zastosowanie, czyż nie? Miałoby to miejsce, gdybyś publicznie wystąpiła z Kościoła czyli dokonała apostazji. Praktyki buddyjskie nie pociągają za sobą ekskomuniki; możesz po prostu kiedyś dojść do wniosku, że np. nie wierzysz w Boga czy jest Ci On niepotrzebny, lub też, jak piszesz, "będzie Ci brakować Jezusa". Może się zdarzyć, że w trakcie zgłębiania nauk odczujesz "rozdwojenie" - ale to dopiero będzie właściwy moment, żeby zadać sobie pytanie, co jest Twoją właściwą drogą.
Buddyzm to - wg mnie - przede wszystkim doświadczenie, a nie sucha teoria, więc na tym etapie takie rozważania przyniosą tylko zamęt. Sama zadaję sobie wiele pytań, ale wiem, że odpowiedzią powinna być przede wszystkim praktyka.

4. Nie chcę uprawiać prozelityzmu, ale polecam Ci ścieżkę Szambali, którą obecnie sama kroczę. Jest to świecka "ścieżka wojownika" w ramach tradycji buddyzmu tybetańskiego, opracowana przez nieżyjącego już wybitnego nauczyciela Czogiama Trungpę Rinpocze. Jest ona przeznaczona dla każdego, niezależnie od przekonań religijnych.
www.szambala.pl

5. Bardzo polecam też, niezależnie od ścieżki, jaką wybierzesz, książkę Hugo Makibi Enomiya-Lassalle'a "Medytacja zen dla chrześcijan".
http://katalog.wydawnictwowam.pl/?Page=opis&Id=2102

Tak czy inaczej, przejrzyj też to forum, znajdziesz tu wiele inspirujących informacji. :)
Katleja
Posty: 22
Rejestracja: ndz sie 03, 2008 11:24

Re: Chcę być buddystką... ale...

Nieprzeczytany post autor: Katleja »

Miluszko. Oczywiście J.Ś. Dalajlama ma rację, zgadzam się z nim, ale ja nie zmieniam religii dla kaprysu jakiegoś czy może mody na buddyzm. Czuję, że odpowiada on moim najgłębszym potrzebom.

Zresztą dodam, że w ciągu 28 lat mojego życia przez 6 lat byłam ateistką, więc niewiara w Boga jest mi bliska.

Jeśli jednak poczuję się rozdarta po jakimś czasie praktykowania buddyzmu, to wrócę do chrześcijaństwa. Bóg Jezusa zawsze czeka z otwartymi ramionami...

Poetesso.
Byłam praktykującą i wierzącą katoliczką, taką z prawdziwego zdarzenia. Nawet przeczytałam Biblię ;)
Do buddyzmu podeszłam, po lekturze książki de Mello "Przebudzenie", po przeżyciu mistycznego doświadczenia całkowitego głębokiego szczęścia, które trwało 2 godziny.

Na razie zamówiłam dwie książki z wydawnictwa Anatta. "Dobre pytanie dobra odpowiedź" i "Jeszcze w tym życiu". Tę pierwszą czytam już w formie elektronicznej.

Od czasu mojego mistycznego przeżycia jestem spokojna i szczęśliwa, i z każdym dniem i godziną coraz pewniejsza swej buddyjskiej ścieżki. :)
ikar
Posty: 1083
Rejestracja: pn lis 21, 2005 14:20
Tradycja: Theravada

Re: Chcę być buddystką... ale...

Nieprzeczytany post autor: ikar »

OK, dziękuję za linki, mam ich teraz taki natłok, że autentycznie pojawiły się silne bóle głowy :) Hehe, chciałabym wszystko naraz ogarnąć i zrozumieć.
Katleja,
spokojnie, na wszystko potrzeba czasu żeby się ułożyło.
Jak na razie poczytałam o różnicach w odmianach i powiem Wam, że zafascynowała mnie Theravada... coś ma w sobie co mnie pociąga... chyba ta "mnisiość" :P
pamiętaj że theravada na dzień dzisiejszy to nie tylko tradycja mnisia, lecz również tradycja ludzi świeckich.
Jeśli jakiś sympatyk Theravady chciałby się ze mną skontaktować to zapraszam. Powiedzcie mi, jak praktykować, skoro Theravady w Polsce nie ma? Co mam robić? Przyjąć schronienie w Trzech Klejnotach... i co dalej...?
Nie możemy zacząć od 3 schronień. Najpierw musi być praktyka. Gdy praktykujesz wtedy przyjmujesz 3 schronienia. Sobie siądź i w myślach powiedz "Buddhang saranang gacchami - Przyjmuję schronienie w Buddzie", "Dhammang saranang gacchami - Przyjmuję schronienie w Dhammie", "Sanghang saranang gacchami - Przyjmuję schronienie w Sandze", od teraz jesteś praktykującą theravadinką, reszta zależy od Ciebie :)
Ktoś mi tu dał jednego linka o medytacji, zabieram się do czytania, bo chcę jak najszybciej zacząć praktykować :P
tak ten link jest bardzo dobry.
"Chcemy iść łatwą drogą, ale jeżeli nie ma cierpienia, to nie ma mądrości. By dojrzeć do mądrości, musisz na swojej ścieżce naprawdę załamać się i zapłakać co najmniej trzy razy" Ajahn Chah
Katleja
Posty: 22
Rejestracja: ndz sie 03, 2008 11:24

Re: Chcę być buddystką... ale...

Nieprzeczytany post autor: Katleja »

Praktyka to medytacja, dobrze rozumiem?

edit

Właśnie doszłam w książce "Dobre pytanie dobra odpowiedź" do miejsca, w którym piszą, że człowiek chorujący psychicznie nie powinien medytować, tzn. najpierw pójść do lekarza. Ja leczę depresję lękową od 10 lat, jestem pod kontrolą lekarza i zażywam lekarstwa. Czy powinnam medytować? Nie wiedziałam, że to ma znaczenie :(
Awatar użytkownika
Jakub Safjański
Posty: 557
Rejestracja: wt sty 01, 2008 17:30
Tradycja: zen, Sanbo-Kyodan
Lokalizacja: Warszawa

Re: Chcę być buddystką... ale...

Nieprzeczytany post autor: Jakub Safjański »

jw pisze: teraz pod Zen (ewentualnie pod Tao) próbuje się podciągać cokolwiek, nawet perfumy i odtwarzacze MP3 :rotfl: Ciekawe kiedy wreszcie pojawi się wódka marki "Zen" albo "Satori", gwarantująca oświecenie zamiast kaca ;)
jest taka scena w filmie "Między słowami" gdzie bohater reklamuje wódkę Santori


"time for a good time? time for a Santori time!" - tak z pamięci cytuję

heh
Szalom
Awatar użytkownika
Jakub Safjański
Posty: 557
Rejestracja: wt sty 01, 2008 17:30
Tradycja: zen, Sanbo-Kyodan
Lokalizacja: Warszawa

Re: Chcę być buddystką... ale...

Nieprzeczytany post autor: Jakub Safjański »

Katleja pisze:Praktyka to medytacja, dobrze rozumiem?

edit

Właśnie doszłam w książce "Dobre pytanie dobra odpowiedź" do miejsca, w którym piszą, że człowiek chorujący psychicznie nie powinien medytować, tzn. najpierw pójść do lekarza. Ja leczę depresję lękową od 10 lat, jestem pod kontrolą lekarza i zażywam lekarstwa. Czy powinnam medytować? Nie wiedziałam, że to ma znaczenie :(
ja korzystałem z pomocy psychologa, bo nie mogłem sobie sam poradzić z pewnymi sprawami, które wypłynęły po pewnym okresie medytacji. niektórzy radzą, aby popytać samych Nauczycieli co robić.

tak czy owak - wszystkiego dobrego!!!
Szalom
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Chcę być buddystką... ale...

Nieprzeczytany post autor: booker »

Katleja pisze:Właśnie doszłam w książce "Dobre pytanie dobra odpowiedź" do miejsca, w którym piszą, że człowiek chorujący psychicznie nie powinien medytować, tzn. najpierw pójść do lekarza. Ja leczę depresję lękową od 10 lat, jestem pod kontrolą lekarza i zażywam lekarstwa. Czy powinnam medytować? Nie wiedziałam, że to ma znaczenie :(
Napewno będzie bardzo dobrze, aby Twój lekarz wiedział o tym, że rozpoczęłaś medytację.
Nie jest odrazu powiedziane, ze będziesz musiała ją przerwać itp.

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Poetessa
Posty: 39
Rejestracja: ndz maja 11, 2008 21:34
Lokalizacja: Warszawa

Re: Chcę być buddystką... ale...

Nieprzeczytany post autor: Poetessa »

booker pisze:
Katleja pisze:Właśnie doszłam w książce "Dobre pytanie dobra odpowiedź" do miejsca, w którym piszą, że człowiek chorujący psychicznie nie powinien medytować, tzn. najpierw pójść do lekarza. Ja leczę depresję lękową od 10 lat, jestem pod kontrolą lekarza i zażywam lekarstwa. Czy powinnam medytować? Nie wiedziałam, że to ma znaczenie :(
Napewno będzie bardzo dobrze, aby Twój lekarz wiedział o tym, że rozpoczęłaś medytację.
Nie jest odrazu powiedziane, ze będziesz musiała ją przerwać itp.

Pozdrawiam
/M
Poza tym medytacja medytacji nierówna. Nie sądzę, by np. śamatha mogła komuś zaszkodzić, wręcz przeciwnie....
xeno
Posty: 259
Rejestracja: czw cze 19, 2008 19:44
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda

Re: Chcę być buddystką... ale...

Nieprzeczytany post autor: xeno »

booker pisze:Napewno będzie bardzo dobrze, aby Twój lekarz wiedział o tym, że rozpoczęłaś medytację.
Popieram.
Poetessa pisze:Nie sądzę, by np. śamatha mogła komuś zaszkodzić
Nie chcę wywoływać flamewara ale już szybciej Samatha niż Vipassana ;) , a innych w buddyzmie nie uświadczysz. Może zaszkodzić osobom chorym psychicznie, głownie schizofrenikom. Osoby ze schizofrenią często nie potrafią zdystansować się do stanów które dzieją się w ich umysłach. Choroba może u nich wywołać również różne przedziwne wydumane wrażnia łącznie z wiarą w bycie oświeconym.
W trakcie uwalniania się napięć z układu nerwowego, mogą pojawić się u medytującego przeróżne wrażenia. Mojej koleżance z socjo-terapii w trakcie medytacji relaksacyjnej zaczęły płynąć łzy. Nie jest to nic złego. Nie obawiaj się tego. Jednak przy naszej współnej chorobie, zamiast tego mogą wyjść na wierzch stany depresyjnę lub wręcz konkretne lęki. Dlatego ważna jest konsultacja medytacji z psychiatrą bądź psychoterapeutom, byś robiła to pod kontrolą i na bierząco, równolegle pracowała nad takimi problemami.
Dobrze by było gdybyś trafiła też do jakiegoś kompetentnego nauczyciela medytacji. On mógłby w tym pomóc z punktu widzenia buddyjskiego (ale nie zamiast psychiatry tylko równolegle z nim).
Awatar użytkownika
jikjol
Posty: 127
Rejestracja: wt sty 16, 2007 19:17
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Sŏn Kwan Um
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Re: Chcę być buddystką... ale...

Nieprzeczytany post autor: jikjol »

Witaj Katleja

Lepiej zrezygnuj, jak chcesz się pokłonić przed Buddą ??

Pozdrawiam JIKJOL
"Bądź po prostu dżdżownicą, która zna wyłącznie dwa słowa: odpuść, odpuść." Ajahn Sumedho
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Chcę być buddystką... ale...

Nieprzeczytany post autor: booker »

jikjol pisze:Lepiej zrezygnuj, jak chcesz się pokłonić przed Buddą ??
Zaparzyć Ci herbaty, Jikjol? :D

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
xeno
Posty: 259
Rejestracja: czw cze 19, 2008 19:44
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda

Re: Chcę być buddystką... ale...

Nieprzeczytany post autor: xeno »

jikjol pisze:Lepiej zrezygnuj, jak chcesz się pokłonić przed Buddą ??
<Nie komentuje>...
Awatar użytkownika
chaon
Posty: 799
Rejestracja: czw wrz 06, 2007 00:36
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soto Zen
Lokalizacja: Szczecin

Re: Chcę być buddystką... ale...

Nieprzeczytany post autor: chaon »

Katleja pisze:Boję się jednak ekskomuniki i tego, że w buddyzmie będzie mi brakować Jezusa.
Wprawdzie ekskomunika to nie apostazja i powrót do katolicyzmu po ekskomunice nie jest tak trudny jak po apostazji, ale bądź świadoma tego, że przyjęcie Schronień automatycznie pociąga za sobą ekskomunikę.
Katleja pisze:Praktyka to medytacja, dobrze rozumiem?
Nie tylko. Praktyka to też wypełnianie wskazań, czyli niezabijanie, unikanie kłamstwa i niewłaściwego seksu, niespożywanie używek itd.
Moim nauczycielem jest mieszkający w Szczecinie mnich w tradycji Soto Zen, Czcigodny Kanzen. W tej tradycji jest rozróżnienie na zwyczajną ścieżkę buddyjską i nadzwyczajną. Zwyczajna obejmuje codzienne przyjmowanie Schronień, trzymanie się Pięciu Wskazań oraz praktykowanie ciała, mowy i umysłu. Nie prowadzi ona do Oświecenia, ale dzięki niej można osiągnąć dobre życie - chodzi mi zarówno o dobro w tym życiu, jak i następnych.
Także jeśli dopiero zaczynasz, to raczej na tym powinnaś się skupić, na poznaniu zwyczajnej ścieżki i próbach praktykowania wskazań i szczodrości, a nie od razu wnikać w jakieś ezoteryczne nauki lub mistycyzm.
Katleja pisze:Właśnie doszłam w książce "Dobre pytanie dobra odpowiedź" do miejsca, w którym piszą, że człowiek chorujący psychicznie nie powinien medytować, tzn. najpierw pójść do lekarza. Ja leczę depresję lękową od 10 lat, jestem pod kontrolą lekarza i zażywam lekarstwa. Czy powinnam medytować? Nie wiedziałam, że to ma znaczenie :(
Nie powinnaś medytować bez nauczyciela. W ogóle każdy kto chce praktykować Dharmę powinien medytować jedynie według instrukcji, które otrzyma od nauczycieli, bo inaczej może wpaść w maliny. Cz. Kanzen mówił podczas jednej z nauk, że osoby ze schorzeniami psychicznymi muszą być jeszcze bardziej ostrożne, bo może im się pogorszyć od medytacji.
Tak więc ja Ci radzę, abyś w ogóle nie brała się za medytację sama, tylko w porozumieniu z wykwalifikowanyn nauczycielem buddyjskim, który udzieli Ci instrukcji.
Polecam Ci udanie się do któregoś z ośrodków Misji Buddyjskiej "Trzy Schronienia" (adresy ośrodków znajdziesz pod tym linkiem ) i zwrócenie się o pomoc tam.
Forum to nie jest dobre miejsce na tworzenie sobie wyobrażenia o buddyzmie, zwłaszcza takie na którym są ludzie z różnych szkół i tradycji - jeden Ci powie, że alkoholu nie można pić w ogóle, inny że można byleby się nie schlać; jeden Ci powie, że niewłaściwy seks to takie i takie zachowanie, drugi powie że chodzi coś innego. Tylko sobie zrobisz mętlik w głowie. Wejdź w kontakt z jakimś ośrodkiem i praktykuj według tradycji którą wybierzesz. Najlepiej na początek wybrać się do najbliższego ośrodka, nawet jeśli należy do innej tradycji niż ta, którą sobie upatrzyłaś - możliwe, że Ci się spodoba, albo że ludzie z ośrodka pomogą Ci wejść w kontakt z tradycją, której szukasz.
Moje wyobrażenie o buddyzmie które wytworzyłem sobie na podstawie kilku książek i postów na tym forum bardzo się zmieniło gdy zacząłem uczęszczać do świątyni i mieć kontakt z nauczycielem na żywo. Tobie też radzę tak zrobić.
ikar
Posty: 1083
Rejestracja: pn lis 21, 2005 14:20
Tradycja: Theravada

Re: Chcę być buddystką... ale...

Nieprzeczytany post autor: ikar »

Praktyka to medytacja, dobrze rozumiem?

Nie tylko. Praktyka to też wypełnianie wskazań, czyli niezabijanie, unikanie kłamstwa i niewłaściwego seksu, niespożywanie używek itd.
praktyka to właściwe rozumienie,
Nie powinnaś medytować bez nauczyciela. W ogóle każdy kto chce praktykować Dharmę powinien medytować jedynie według instrukcji, które otrzyma od nauczycieli, bo inaczej może wpaść w maliny.
Nie potrzeba nauczyciela do praktyki. Nauczyciel jest jedynie potrzebny gdy chcesz sobie z nim pogadać. Ale do praktyki nie jest potrzebny.
W maliny można wpaść zawsze.
Pamiętam swoją praktykę. Zawsze musiałem samemu iść po ścieżce i o ile pamiętam zawsze w malinach leżałem :) Po prosu trzeba do tego przywyknąć iż wątpliwości i niewłaściwe myślenie to również część ścieżki :]
Cz. Kanzen mówił podczas jednej z nauk, że osoby ze schorzeniami psychicznymi muszą być jeszcze bardziej ostrożne, bo może im się pogorszyć od medytacji.
Tak więc ja Ci radzę, abyś w ogóle nie brała się za medytację sama, tylko w porozumieniu z wykwalifikowanyn nauczycielem buddyjskim, który udzieli Ci instrukcji.
Mowa tu o jakichś lękowych zaburzeniach, wszystko gra. One się rozpadną podczas praktyki.

pozdrawiam
ikar[/quote]
"Chcemy iść łatwą drogą, ale jeżeli nie ma cierpienia, to nie ma mądrości. By dojrzeć do mądrości, musisz na swojej ścieżce naprawdę załamać się i zapłakać co najmniej trzy razy" Ajahn Chah
xeno
Posty: 259
Rejestracja: czw cze 19, 2008 19:44
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda

Re: Chcę być buddystką... ale...

Nieprzeczytany post autor: xeno »

ikar pisze:Mowa tu o jakichś lękowych zaburzeniach, wszystko gra. One się rozpadną podczas praktyki.
Nie jest tak łatwo Ikarze. Sam mam chorobę lękową i wiem, że to bardzo silne emocje, owładniające całego Ciebie. Pamiętaj, że to zaburzenia w funkcjonowaniu mózgu. Myślę, że trzeba być bardzo zaawansowanym medytującym, by poradzić sobie z nimi bez farmakologii i psychoterapii. Ale faktycznie, pomniejsze lęki udaje mi się osłabić uważną obserwacją.
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Chcę być buddystką... ale...

Nieprzeczytany post autor: booker »

ikar pisze:Nie potrzeba nauczyciela do praktyki.
Jest bardzo przydatny :)

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
xeno
Posty: 259
Rejestracja: czw cze 19, 2008 19:44
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda

Re: Chcę być buddystką... ale...

Nieprzeczytany post autor: xeno »

Jest bardzo przydatny
Chodziło chyba o słowa. Praktykuje się samemu. Z nauczycielem o praktyce SIĘ ROZMAWIA ;)
ikar
Posty: 1083
Rejestracja: pn lis 21, 2005 14:20
Tradycja: Theravada

Re: Chcę być buddystką... ale...

Nieprzeczytany post autor: ikar »

Nie jest tak łatwo Ikarze. Sam mam chorobę lękową i wiem, że to bardzo silne emocje, owładniające całego Ciebie. Pamiętaj, że to zaburzenia w funkcjonowaniu mózgu. Myślę, że trzeba być bardzo zaawansowanym medytującym, by poradzić sobie z nimi bez farmakologii i psychoterapii. Ale faktycznie, pomniejsze lęki udaje mi się osłabić uważną obserwacją.
hej xeno
wiem wiem. Pamietaj jedynie że lęk i niepokój to jedynie normalne, zwyczajne dhammy, które powstają na bazie warunków. Wiec nie ma xeno, który się boj a jedynie dhammy się boją. :]

pozdrawiam
ikar
"Chcemy iść łatwą drogą, ale jeżeli nie ma cierpienia, to nie ma mądrości. By dojrzeć do mądrości, musisz na swojej ścieżce naprawdę załamać się i zapłakać co najmniej trzy razy" Ajahn Chah
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Chcę być buddystką... ale...

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

ikar pisze:Mowa tu o jakichś lękowych zaburzeniach, wszystko gra. One się rozpadną podczas praktyki.
Ikar,

Uważam, że to co co piszesz, jest co najmniej nieodpowiedzialne.

Pzdr
Piotr
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Chcę być buddystką... ale...

Nieprzeczytany post autor: booker »

xeno pisze:
Jest bardzo przydatny
Chodziło chyba o słowa. Praktykuje się samemu. Z nauczycielem o praktyce SIĘ ROZMAWIA ;)
Nie wiem, ale w buddyzmie to raczej właśnie wspólne praktykowanie jest jedną z mocniejszych metod :)

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Chcę być buddystką... ale...

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

booker pisze:Nie wiem, ale w buddyzmie to raczej właśnie wspólne praktykowanie jest jedną z mocniejszych metod :)
Uważam, że w przypadku zaburzeń psychicznych nic innego nie powinno wchodzić w grę. Samotnie można sobie nieprawdopodobne jazdy urządzić będąc latami przekonanym o kroczeniu słuszną ścieżką.

Pzdr
Piotr
xeno
Posty: 259
Rejestracja: czw cze 19, 2008 19:44
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda

Re: Chcę być buddystką... ale...

Nieprzeczytany post autor: xeno »

Z pewnością, ale w pojednynku z naszą ścianą iluzji w umyśle stoimy sami. Sam na sam. jak "dziecko, które musi samo wybudzić się ze złego snu" (cytat z pamięci). :)
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Chcę być buddystką... ale...

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

xeno pisze:Z pewnością, ale w pojednynku z naszą ścianą iluzji w umyśle stoimy sami. Sam na sam. jak "dziecko, które musi samo wybudzić się ze złego snu" (cytat z pamięci). :)
Nie jest to zbyt praktyczny cytat w tej dyskusji.

Pzdr
Piotr
xeno
Posty: 259
Rejestracja: czw cze 19, 2008 19:44
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda

Re: Chcę być buddystką... ale...

Nieprzeczytany post autor: xeno »

To związane z tamtą grą słów, niekoniecznie głównowątkowe stwiedzienie.
Awatar użytkownika
chaon
Posty: 799
Rejestracja: czw wrz 06, 2007 00:36
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soto Zen
Lokalizacja: Szczecin

Re: Chcę być buddystką... ale...

Nieprzeczytany post autor: chaon »

ikar pisze:praktyka to właściwe rozumienie,
Proponuję Ci zaznajomienie się z definicjami słów "teoria" i "praktyka" oraz z tym, jaka jest różnica między jednym a drugim.
ikar pisze:Nie potrzeba nauczyciela do praktyki.
Potrzeba, aby dał instrukcje.
ikar pisze:W maliny można wpaść zawsze.
To takie gadanie jak "zginąć można w samochodzie zawsze, nawet jak się ma zapięte pasy, więc co za różnica czy się zapina czy nie".
ikar pisze:Pamiętam swoją praktykę. Zawsze musiałem samemu iść po ścieżce i o ile pamiętam zawsze w malinach leżałem :) Po prosu trzeba do tego przywyknąć iż wątpliwości i niewłaściwe myślenie to również część ścieżki :]
Widzisz Katlejo, właśnie przed czymś takim Cię przestrzegam. Ludzie piszą bzdury i jeszcze Ci wmówią, że leżenie w malinach to normalny stan rzeczy. Dlatego trzeba się skontaktować z nauczycielem, a nie przyjmować tłumaczenia niewykwalifikowanych ludzi z forum.
ikar pisze:Mowa tu o jakichś lękowych zaburzeniach, wszystko gra. One się rozpadną podczas praktyki.
Zgadzam się z Iwanemxxx, to co piszesz jest skrajnie nieodpowiedzialne.
ikar
Posty: 1083
Rejestracja: pn lis 21, 2005 14:20
Tradycja: Theravada

Re: Chcę być buddystką... ale...

Nieprzeczytany post autor: ikar »

Uważam, że w przypadku zaburzeń psychicznych nic innego nie powinno wchodzić w grę. Samotnie można sobie nieprawdopodobne jazdy urządzić będąc latami przekonanym o kroczeniu słuszną ścieżką.
iwan,

ja myślę że większość praktykujących zostaje w jakieś iluzji.
Oczywiście gdy ktoś jest chory należy brać leki i regularnie konsultować się ze swoim lekarzem.
Jednak niesłusznie mówimy: "Nie praktykuj, bo jeszcze sobie krzywdę zrobisz". Nie powinno się tak myśleć.
Zaburzenie lękowe to jest właśnie to co jest idealne żeby pokazać nam dukkha. Strach jest idealny żeby zacząć praktykę. Ponieważ daje nam siłę do praktyki.

Ajan Chah powiedział: "Chcemy iść łatwą drogą, ale jeżeli nie ma cierpienia, to nie ma mądrości. By dojrzeć do mądrości, musisz na swojej ścieżce naprawdę załamać się i zapłakać co najmniej trzy razy"

pozdrawiam ikar
"Chcemy iść łatwą drogą, ale jeżeli nie ma cierpienia, to nie ma mądrości. By dojrzeć do mądrości, musisz na swojej ścieżce naprawdę załamać się i zapłakać co najmniej trzy razy" Ajahn Chah
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Chcę być buddystką... ale...

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

ikar pisze:Strach jest idealny żeby zacząć praktykę. Ponieważ daje nam siłę do praktyki.
Może i tak, tylko że bez nauczyciela, który cię sprawdza ty możesz sobie urządzać jazdy zamiast praktykować. Jasne, że właściwa praktyka powinna pomagać na problemy psychiczne. Problem w tym, że ktoś musi ocenić, czy dana osoba w ogóle jest w stanie wykonywać właściwa praktykę. Ja np lubię oglądać horrory, wielu psychologów mówi, że to dobra praktyka, pozwala wejść w kontakt z lękiem, paradoksalnie odstresować się. Ale mam kolegę, który panicznie boi się horrorów i każdy to dla niego przeżycie traumatyczne (a dziewczyna mu kiedyś kazała oglądać :) ) Lekarstwo trzeba odpowiednio dobrać, a od dobierania lekarstwa jest fachowiec.

Pzdr
Piotr
paolo
Senior User
Posty: 398
Rejestracja: sob sie 11, 2007 15:20
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Karma Kamtsang
Lokalizacja: częstochowa
Kontakt:

Re: Chcę być buddystką... ale...

Nieprzeczytany post autor: paolo »

iwanxxx pisze:
ikar pisze:Strach jest idealny żeby zacząć praktykę. Ponieważ daje nam siłę do praktyki.
Może i tak, tylko bez nauczyciela, który cię sprawdza ty możesz sobie urządzać jazdy zamiast praktykować. Jasne, że właściwa praktyka powinna pomagać na problemy psychiczne. Problem w tym, że ktoś musi ocenić, czy dana osoba w ogóle jest w stanie wykonywać właściwa praktykę. Ja np lubię oglądać horrory, wielu psychologów mówi, że to dobra praktyka, pozwala wejść w kontakt z lękiem, paradoksalnie odstresować się. Ale mam kolegę, który panicznie boi się horrorów i każdy to dla niego przeżycie traumatyczne (a dziewczyna mu kiedyś kazała oglądać :) ) Lekarstwo trzeba odpowiednio dobrać, a od dobierania lekarstwa jest fachowiec.

Pzdr
Piotr
Nie sposób się nie zgodzić się z tym co napisałeś. Zaczynałem samodzielnie praktykę dharmy nawet miałem pewne osiągnięcia w siamatha. Ale po kilku miesiącach takiej praktyki zauważyłem u siebie wzrost gniewu, skłonność do bycia nieobecnym. Potrzebowałem sporo czasu zanim uwolniłem sie od pewnych niepożądanych stanów. Teraz wszędzie gdzie tylko mogę ostrzegam i podpisuje sie pod wszystkim co przestrzega przed próbą samodzielnej praktyki dharmy. Tracimy czas a nierzadko i zdrowie.
odczuwaj dobro
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Chcę być buddystką... ale...

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
ikar pisze:Nie potrzeba nauczyciela do praktyki. Nauczyciel jest jedynie potrzebny gdy chcesz sobie z nim pogadać. Ale do praktyki nie jest potrzebny.
Zauważ, piszesz, że nauczyciel jest potrzebny tylko po to, by sobie z nim pogadać, po czym jako argument cytujesz słowa nauczyciela:
ikar pisze:Ajan Chah powiedział: "Chcemy iść łatwą drogą, ale jeżeli nie ma cierpienia, to nie ma mądrości. By dojrzeć do mądrości, musisz na swojej ścieżce naprawdę załamać się i zapłakać co najmniej trzy razy"
Skoro nauczyciel nie jest potrzebny, to dlaczego polegasz na słowach Ajan Chahna odnoszących się do praktyki?

Pozdrawiam
kunzang
paolo
Senior User
Posty: 398
Rejestracja: sob sie 11, 2007 15:20
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Karma Kamtsang
Lokalizacja: częstochowa
Kontakt:

Re: Chcę być buddystką... ale...

Nieprzeczytany post autor: paolo »

ikar pisze:a myślę że większość praktykujących zostaje w jakieś iluzji.
Oczywiście gdy ktoś jest chory należy brać leki i regularnie konsultować się ze swoim lekarzem.
Jednak niesłusznie mówimy: "Nie praktykuj, bo jeszcze sobie krzywdę zrobisz". Nie powinno się tak myśleć.
Zaburzenie lękowe to jest właśnie to co jest idealne żeby pokazać nam dukkha. Strach jest idealny żeby zacząć praktykę. Ponieważ daje nam siłę do praktyki.
uważam, ze są to bardzo niebezpieczne wskazówki. Kiedyś po polskiej sandze krążyły podobne poglądy np. kiedy kogoś bolał ząb mówiono" przecież ząb jest pusty, ból nie istnieje" i inne tego typu kwiatki. Oczywiście ci co głosili takie "objawienia" wierzyli w nie tak długo jak długo nie rozbolał ich ząb...
odczuwaj dobro
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Chcę być buddystką... ale...

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

paolo pisze:ząb jest pusty
To chyba po leczeniu kanałowym :D Taka stomatodharma :D
ikar
Posty: 1083
Rejestracja: pn lis 21, 2005 14:20
Tradycja: Theravada

Re: Chcę być buddystką... ale...

Nieprzeczytany post autor: ikar »

Źle mnie zrozumieliście. Gdy ja mówię, że nauczyciel jest niepotrzebny to na 80 % jest niepotrzebny, a na 20 jest :P

A na poważnie odnosiłem się do konkretnej sytuacji gdzie ludzie pokładają w nim całą ufność i nie widzą możliwości praktyki bez wcześniejszej konsultacji z nim. Otóż jest możliwa praktyka bez nauczyciela, ponieważ nauczyciel może jedynie dać pouczenie(które może być warunkiem do powstania właściwej praktyki). Gdy myślimy że ktoś ma głębszą praktykę gdy ma pod ręką nauczyciela, to tylko takie rozmyślanie. Wszystko zależy od starych nagromadzeń mądrości. Są ludzie którzy potrzebują nauczyciela i Ci którzy nie potrzebują. Sam Buddha mówił w Tipitaka że właściwy przyjaciel(nauczyciel) to jeden z warunków właściwego rozumienia(praktyki). Więc jeśli ktoś może go sobie znaleźć to jak najbardziej zachęcam. Jeśli ktoś nie może go znaleźć to nie powinien przerywać praktyki. W theravadzie nie ma tak złożonej Dharmy jak w innych tradycjach, nie ma pokłonów, liczenia odechów, wizualizacji, sama praktyka opiera się na właściwym rozumieniu i słuchaniu Dhammy(studiowanie nauczania Buddhy). badaniu rzeczywistości taką jaka jest z chwili na chwilę. Czy potrzeba nauczyciela żeby widzieć obraz okiem, albo słyszeć dzwięk który wpada uchem????
Słyszałem że w innych tradycjach są specjalne przekazy Dharmy, przekazywane jedynie z nauczyciela dla nauczyciela, więc sorki jak kogoś obraziłem, bo bazowałem jedynie na tradycji Thera, którą praktykuję.

Buddha odchodząc w Parinibbanę rzekł jak mamy żyć:
"Uczyń siebie swoją Wyspą, swoim jedynym schronieniem,
nie szukaj innych schronień; z Dhammą jako swoim schronieniem, nie szukaj żadnych innych".

W theravadzie nie przyjmujemy schronienia w Nauczycielu. Tym bardziej w czytaniu forów internetowych :)
Jednak zachęcam wszystkich do własnego sprawdzania wszystkiego, żaden nauczyciel nam w tym nie pomoże. Może powiedzieć że jest tak czy tak , jednak samemu trzeba wszystkiego doświadczyć.
"Chcemy iść łatwą drogą, ale jeżeli nie ma cierpienia, to nie ma mądrości. By dojrzeć do mądrości, musisz na swojej ścieżce naprawdę załamać się i zapłakać co najmniej trzy razy" Ajahn Chah
Awatar użytkownika
jw
Senior User
Posty: 2151
Rejestracja: śr lip 30, 2003 22:46
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Tradycja Rogatego Buddy ;)
Kontakt:

Re: Chcę być buddystką... ale...

Nieprzeczytany post autor: jw »

ikar pisze:Źle mnie zrozumieliście. Gdy ja mówię, że nauczyciel jest niepotrzebny to na 80 % jest niepotrzebny, a na 20 jest :P
:super:

Czy kiedy mówisz "TAK", to jest to potwierdzenie na 80%, a na 20% zaprzeczenie?

Czy kiedy mówisz "NIE", to jest to zaprzeczenie na 80%, a na 20% potwierdzenie?

:P :P :P
http://www.rogatybudda.pl
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
ikar
Posty: 1083
Rejestracja: pn lis 21, 2005 14:20
Tradycja: Theravada

Re: Chcę być buddystką... ale...

Nieprzeczytany post autor: ikar »

Pewna historyjka:

Pewnego razu Buddha został poproszony o wyłożenie Dhammy dla pewnej grupy ludzi. Buddha przybywszy wraz ze swoim przyjacielem Sariputtą zaczął nauczać. Gdy skończył wszyscy byli bardzo poruszeni, na twarzy słuchaczy było widać zadowolenie.
Wtedy Buddha rozglądnął się dokoła i rzekł:
"Czy wierzycie w to co powiedziałem?"
Wszyscy zgodnym chórem odparli:
"Tak panie, tak oczywiście że ci wierzymy."
Wtedy Buddha spojrzał na Sariputtę który siedział sobie na uboczu.
"A czy ty Sariputto, wierzysz w to co rzekłem?"-zagadnął Buddha
Sariputta uśmiechnął się jedynie i rzekł
"Nie, nie wierzę, ale sprawdzę"
Wtedy Buddha rzekł:
"Dobrze Sariputto, bardzo dobrze"

Należy jednak pamiętać że ta opowieść nie jest częścią Tipitaki(chociaż nie jestem pewien do końca), ja ją słyszałem od przyjaciela który słyszał... i to dość dawno więc...
"Chcemy iść łatwą drogą, ale jeżeli nie ma cierpienia, to nie ma mądrości. By dojrzeć do mądrości, musisz na swojej ścieżce naprawdę załamać się i zapłakać co najmniej trzy razy" Ajahn Chah
Awatar użytkownika
miluszka
ex Global Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: śr sie 04, 2004 15:27
Tradycja: buddyzm tybetański Kagju
Lokalizacja: Kraków

Re: Chcę być buddystką... ale...

Nieprzeczytany post autor: miluszka »

Dlatego też Katlejo, nie wierz iwanowi, ani nikomu z nas na 100 %, ale idź do najbliższgo ośrodka buddyjskiego albo kilku z nich oraz wysłuchaj nauk na żywo. Budda nie pisał książek, ale zgromadził wokól siebie grono uczniów , którym wykładał nauki, ale też dzielił dole i niedole życia. Gdyby nauczyciel uczniom nie był potrzebny, zapewne Budda nie spędził by swojego życia wśród uczniow.
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Chcę być buddystką... ale...

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

ikar pisze:nie widzą możliwości praktyki bez wcześniejszej konsultacji z nim
Ikar, rozmawiamy tu od jakiegoś czasu o konkretnej sytuacji osoby leczącej się psychiatrycznie, a Ty teraz tłumaczysz się, że Ty mówisz o jakimś ekstremalnym przywiązaniu do nauczyciela, z którego chcesz innych leczyć. Nie mówimy o głębszych praktykach, tylko o tym, czy ktoś sobie nie zrobi krzywdy. O konieczności uzyskania tych wstępnych pouczeń.
ikar pisze:Jeśli ktoś nie może go znaleźć to nie powinien przerywać praktyki.
To nie jest generalna zasada. W pewnych sytuacjach powinien. Taego napisał że na 10, którzy osiągną wielkie oświecenie i nie spotkają się potem z wielkim nauczycielem, 10 stanie się demonami.
ikar pisze:Wszystko zależy od starych nagromadzeń mądrości.
Po usłyszeniu czegoś takiego, gdybym był introwertykiem, to bym na dzień dobry sobie wkręcił takie "stare nagromadzenia mądrości", żeby tylko się nie konfrontować z innymi praktykującymi.
ikar pisze:bazowałem jedynie na tradycji Thera, którą praktykuję.
Pamietaj, że tradycja Thera, którą praktykujesz to tradycja monastyczna. Kiedy się kształtowała, ktoś, kto chciał ją poznać musiał iść do klasztoru (właściwie to musiał zostawać mnichem i do dzisiaj w głównym nurcie tak pewnie jest), więc nie było ryzyka, że sobie znajdzie jakieś teksty w internecie i zacznie samodzielnie grzebać w swojej psychice. Nie można było ominąć kontaktu z doświadczonymi mnichami. Więc pomimo braku instytucji przekazów, zasady była ta sama: nie było nawet możliwości praktyki bez pouczeń od nauczyciela.

Więc zostawmy powtarzany przy tego typu dyskusjach chybiony argument o tym, że każdy musi sam przejść ścieżkę itd, bo nie o tym rozmawiamy.
miluszka pisze:Dlatego też Katlejo, nie wierz iwanowi, ani nikomu z nas na 100 %, ale idź do najbliższgo ośrodka buddyjskiego albo kilku z nich oraz wysłuchaj nauk na żywo.
Amen. A temu iwanowi to w ogóle nie wierz.

Pzdr
Piotr
Awatar użytkownika
jw
Senior User
Posty: 2151
Rejestracja: śr lip 30, 2003 22:46
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Tradycja Rogatego Buddy ;)
Kontakt:

Re: Chcę być buddystką... ale...

Nieprzeczytany post autor: jw »

ikar pisze:Pewna historyjka:
Należy jednak pamiętać że ta opowieść nie jest częścią Tipitaki(chociaż nie jestem pewien do końca), ja ją słyszałem od przyjaciela który słyszał... i to dość dawno więc...
...więc pewnie jest prawdziwa na 20%, a nieprawdziwa na 80% :rotfl: A może na odwrót? Kto wie? :zalamany:
http://www.rogatybudda.pl
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
ikar
Posty: 1083
Rejestracja: pn lis 21, 2005 14:20
Tradycja: Theravada

Re: Chcę być buddystką... ale...

Nieprzeczytany post autor: ikar »

Jeśli ktoś nie może go znaleźć to nie powinien przerywać praktyki.
To nie jest generalna zasada. W pewnych sytuacjach powinien. Taego napisał że na 10, którzy osiągną wielkie oświecenie i nie spotkają się potem z wielkim nauczycielem, 10 stanie się demonami.
Pozwól że zacytuję Dhammapadę:
"Gdyby poszukiwacz Prawdy nie znalazł lepszego lub równego sobie towarzysza, niech bez ociągania się podąża samotnym szlakiem; nie ma dlań wspólnoty z głupcem. "
Pamietaj, że tradycja Thera, którą praktykujesz to tradycja monastyczna. Kiedy się kształtowała, ktoś, kto chciał ją poznać musiał iść do klasztoru (właściwie to musiał zostawać mnichem i do dzisiaj w głównym nurcie tak pewnie jest), więc nie było ryzyka, że sobie znajdzie jakieś teksty w internecie i zacznie samodzielnie grzebać w swojej psychice. Nie można było ominąć kontaktu z doświadczonymi mnichami. Więc pomimo braku instytucji przekazów, zasady była ta sama: nie było nawet możliwości praktyki bez pouczeń od nauczyciela.
99% to ludzie świeccy :) Pouczenie od Nauczyciela to część Dhammy. Ale to tylko pouczenie, samemu trzeba zrobić resztę. Pariyati jest różne od patipati.
Więc zostawmy powtarzany przy tego typu dyskusjach chybiony argument o tym, że każdy musi sam przejść ścieżkę itd, bo nie o tym rozmawiamy.
sorry, ale właśnie o to mi chodziło.
"Chcemy iść łatwą drogą, ale jeżeli nie ma cierpienia, to nie ma mądrości. By dojrzeć do mądrości, musisz na swojej ścieżce naprawdę załamać się i zapłakać co najmniej trzy razy" Ajahn Chah
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wasze pierwsze pytania”