Kurcze, z takimi rzeczami mam taki sam problem jak z opisywaniem muzyki. Nie dość, że to profanacja to jeszcze nijak nie udaje się tego dobrze ująć w słowa. Ale wielu wielkich się przede mną nagimnastykowało, więc i ja spróbuję.
Zacznę od tego, że w trakcie medytacji można doświadczyć wielu różnych stanów które mają bardzo różne odcienie, niektóre mogą być też negatywne. Uczucie błogości porównałbym jako najbliższe temu odczuciu, kiedy jest się zakochanym, szczęśliwym i patrzy się w oczy ukochanej osoby, a wszystko jest świetliste dookoła i cieszy się - ale bez tego "upojenia".
Czasem to jest tak, jakbyś był w ekstremalnej sytuacji, wyostrzają ci się wszystkie zmysły, twój umysł mógłby ciąć beton gdyby się dało, wszystko jest klarowne i świeże jak rześki poranek. Innymi razy po prostu czujesz się zrelaksowany, jak w czasie masażu. Opisałem tu takie najpopularniejsze odczucia, są takie stany, których nie jestem w stanie opisać... i nawet nie mam zamiaru, bo się niepotrzebnie jeszcze napalisz, a nie o to w medytacji chodzi, żeby czegoś oczekiwać.
PS Właśnie zauważyłem, że opisałem odczucia raczej w trakcie i po medytacji, a nie efekty długotrwałej praktyki...
Na pewno szlifuje to charakter, człowiek jest pewniejszy, stabilniejszy i dalszy od ekstremalnych/radykalnych postaw. Poza tym mam wrażenie że znika strach, pojawia się radość, człowiek się bardziej raduje życiem niż jest jego ofiarą i na pewno więcej się dostrzega i docenia. Rośnie też wrażliwość, nie tylko na swoje cierpienie, ale i cierpienie innych.
PS2 W Zen dla takich jak ja łapserdaków mają pewnie specjalne piekło.
