Właśnie założyłem konto na forum i jest to mój pierwszy wątek. O sobie napiszę tyle, że mam 19 lat i interesuje się buddyzmem już od dłuższego czasu, szczególnie Theravadą - czytam polskie i angielskie tłumaczenia sutt oraz zgadzam się z wieloma prawdami wyłożonymi przez buddę na temat cierpienia - zbiega się to w pewnym sensie z moimi osobistymi poglądami i przemyśleniami. Dlatego będę używał form z języka pali.
Jednak jest w buddyzmie wiele rzeczy, których nie uznaję, gdyż nie widzę podstaw ku temu żeby uznać je za prawdziwe - między innymi prawo kammy oraz ponowne zradzanie.
Z moich przemyśleń wynika jedynie, że jeśli urodziłem się i istnieję, jestem trochę takim obserwatorem i podmiotem cierpienia (wiem że w buddyzmie nie ma czegoś takiego jak jaźń, i też raczej nie uznaję czegoś takiego, ale ja na razie za buddystę się nie uważam i chcę się jakoś wysłowić) to oznacza to, że gdy mnie tu nie było, to istniała możliwość zaistnienia mnie. Dalej wnioskuję, że jeśli umrę i moje ciało wraz z procesami psychicznymi ulegnie destrukcji, które w świetle współczesnej nauki warunkują cierpienie, to nie mam gwarancji, że już nigdy nie będę istniał - skoro teraz czuję i cierpię, to możliwość powstania podmiotu cierpienia tylko ten jeden raz wydaje mi się nierealna. To tyle jeśli chodzi o moje poglądy, które w jakiś sposób zbiegają się z tematem.
Podkreślam, że interesuje mnie to co uniwersalne dla wszystkich odłamów buddyzmu, oraz nurt theravada. Moje pytanie brzmi: na jakiej konkretnie podstawie buddyści uznają pogląd o prawdziwości prawa kammy oraz pogląd o ponownym zradzaniu za poglądy prawdziwe?
Według informacji ustalonych przeze mnie z wielu źródeł, Budda uzyskał całkowity wgląd w istnienie prawa kammy w momencie uzyskania oświecenia. Dlaczego w takim razie świeccy wyznawcy, mimo braku wglądu w wiedzę i wizję jaką posiadał Budda, decydują się również uznawać prawo kammy i ponowne zradzanie - czy wynika to z przekonania o mądrości Buddy i jego wglądzie w naturę rzeczy, czy mają ku temu jakieś osobiste powody i podstawy? A może chodzi po prostu o religijną wiarę, gdyż buddyzm funkcjonuje obecnie jako religia? Lub nie mają tej wiedzy i chcą być po prostu dobrymi ludźmi i praktykować na wszelki wypadek - aczkolwiek wtedy wiele z nauk buddyjskich traci w moich oczach sens.
Jeżeli buddyści (hipotetycznie) nie mają potwierdzonej własnym doświadczeniem wiedzy o prawdziwości prawa kammy i ponownym zradzaniu, dlaczego decydują się podążać za naukami Buddy i wierzyć w te poglądy, skoro nie mogą zweryfikować ich jako prawdziwe? Czy nie prościej byłoby uznać, że świat jest po prostu niesprawiedliwy, i dlatego mamy takie życie jakie mamy?
Mam nadzieję że dobrze nakreśliłem mój problem. Liczę na odzew.
![Wesoly :)](./images/smilies/smile.gif)
„Sariputto, czy wierzysz w to co powiedziałem?”, Sariputta bez zawahania odpowiedział „Nie , nie wierze w to ponieważ nie doświadczyłem tego jeszcze”. Budda odrzekł „Bardzo dobrze!, bardzo dobrze!”