Cześć.
1. Na nagach się nie znam, bo do zenu zdaje się nie przedostała się ta wiedza, albo stała się marginalną. U nas (w zenie) takie rzeczy rozwiązują się pod wpływem tego, że zaczynamy je czuć gdy otwiera się nasza świadomość. Odczuwamy to, ale nie nazywamy tego, pozwalamy Wielkiemu Ja zrobić z tym porządek.
2. Szkoły buddyjskie można podzielić na 2 główne grupy: wielki(mahajana) i mały (nihajana) wóz. Różnią się one tym, że w tej drugiej praktyka ma na celu samodzielnego wyzwolenia się, natomiast szkoły mahajany przyjmują za cel wyzwolenia wszystkich czujących istot. Na tyle na ile rozumiem, gdzieś w ścieżce nihajany pojawia się moment w którym widzi się, że nie ma wyzwolenia tylko dla siebie, bo cały wszechświat jest jednością. Z nihajany liznąłem tylko trochę theravady i to chyba jest główna tradycja w tej grupie, jest bardzo pierwotna w stosunku do innych szkół, wskazania są w niej interpretowane dosłownie i bezwzględnie (przynajmniej te mnisie, tak słyszałem z opowiadań). Szkoły mahajany to głównie te, które zrodziły się poza indiami w wyniku asymilacji lokalnych wierzeń, tam gdzie się buddyzm krok po kroku przedostawał. Mamy tu głównie szkoły tybetańskie i zen. W tych pierwszych jest sporo ezoteryki, tantr, przeróżnych technik, które mają na celu wykorzystanie reguł gry, jakie panują w tym świecie aby nieść czującym istotom wyzwolenie. W tych szkołach znajdzie się wiele wiedzy o bóstwach, wyzwalaniu różnych mocy, które możemy w sobie rozwinąć, itd. Z kolei zen (w chinach chan, w korei soen) narodził się w chinach, pod silnym wpływem taoizmu. W konsekwencji skupia się na wykorzenieniu błędnych poglądów, które przesłaniają nam czyste postrzeganie rzeczywistości, odcinają nas od Wielkiego Ja, natury buddy, która jest doskonałym przewodnikiem na ścieżce. Są to ścieżki minimalistyczne, akcenty ezoteryczne są minimalne, wskazania są traktowane jako wskazówki, które mogą być właściwe dla danej sytuacji lub nie, jest tu spora dowolność. Jeśli chodzi o "zdolności nadprzyrodzone", mistrzowie zen uczą, że są one tylko efektem ubocznym praktyki i nie powinniśmy się na nich skupiać. Wewnątrz zenu można jeszcze wyróżnić ścieżkę nagłego oświecenia (w japonii Rinzai, również szkoła Zen Kwan Um z Korei) oraz cichej iluminacji (japońskie soto). Pierwsza kładzie duży nacisk na to, że oświecenie jest czymś co się miewa, nauczyciele starają się uczniów przywracać do tego punktu jak najczęściej i w ten sposób uczymy się utrzymywać ten stan. Z kolei ta druga pozwala oświeceniu "dojrzewać", więcej siedzenia, więcej mądrych słów, itp. W zenie jest również ważne to, że całe nauczanie jest tylko nauczaniem, są to środki mające pomóc uczniom, a nie uniwersalnymi prawdami.
Oczywiście temat jest bardzo głęboki, jest wiele różnych ścieżek, tyle mniej więcej wiem. Poszczególne szkoły różnią się technikami, np w szkole Kwan Um mamy dużo pokłonów, śpiewów i koanów, a w szkołach soto jest główny nacisk na siedzenie i pracę zen (one też są kluczowymi technikami w Kwan Um), co jest raczej kwestią potrzeb, nasze przywiązania są różne, mamy różne predyspozycje, zatem potrzebujemy różnych technik. Jest oczywiście część wspólna dla wszystkich szkół: 4 szlachetne prawdy, ośmioraka ścieżka, schronienia w buddzie, dharmie i sandze, wskazania, prawo karmy, itd.
Myślę, że również pomocne może być zapoznanie się z niektórymi tradycjami hinduizmu. Znaleźć można w nich szerszy kontekst (bo buddyzm wyrósł z wed i w gruncie rzeczy jest ich parafrazą). Można lepiej zrozumieć swoją praktykę (dzięki pokazaniu jej od innej strony) i zaadaptować niektóre techniki, cenię sobie na przykład tego czego nauczyłem się z ashtanga yogi (praca z ciałem, oddechem, itp) i bhakti yogi (służba Bogu i jego wielbicielom).
3. Można osiągnąć to wszystko samemu, jak Budda Śakjamuni, Bodhidharma i wielu innych, jednak jest to bardzo trudne, dostępne może dla paru osób na paręset lat. Dlatego dla większosci z nas bardzo wazne jest by przyjąć schronienie w Buddzie (nauczcielu, zarówno zewnętrznym jak i tym wewnętrznym - naturze buddy), Dharmie (czyli nauce) i Sandze (czyli społeczności praktykujących). Choć często na początku może się wydawać, że Sangha jest mniej istotna i nie wszystkim potrzebna, ale jest własnie najbardziej istotna. Na ścieżce napotykamy wiele przeciwności, które sangha pomaga nam przekroczyć, jak również kuszących ale błędnych poglądów, które mogą zniweczyć cały nasz trud - Sangha pomaga nam je zobaczyć takimi jakimi są. Poza tym człowiek jest istotą społeczną, potrzebuje innych ludzi, to bardzo kojące że można się obracać wśród ludzi idących tą samą ścieżką, pomaga się skupić na tym co najważniejsze. W końcu kto z kim przestaje ten takim się staje.
Mam nadzieję, że trochę pomogłem, to tak ogólnie. Życzę powodzenia w poszukiwaniach.
