Krok po kroku
Moderator: forum e-budda team
- Diamentum
- Posty: 1026
- Rejestracja: ndz mar 30, 2014 07:10
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Szkoła Zen Kwan Um
- Lokalizacja: Warszawa
Krok po kroku
Witam,
Jest to mój pierwszy post na forum, więc jest też przywitaniem. Kilka słów wyjaśnień:
To "coś" towarzyszy mi odkąd pamiętam. Od pierwszych pytań "kim jestem?" i "czemu nie mogę być palcem" zadawanych będąc dzieckiem. Od tego czasu minęło już z 30 lat. Z dziecka stałam się kobietą, żoną, matką, "szczęśliwą i dopasowaną" istotą społeczną, siłą rzeczy spychającą duchowość na tor ostatni (w moim najbliższym otoczeniu sprawy duchowe ograniczają się do mechanicznych powtarzań świąt chrześcijańskich). I machnęłabym na to ręką (ba, machałam już wielokrotnie) gdyby nie to owe "coś" co wychodzi niekiedy z cienia, każe się zatrzymać, spojrzeć w siebie. To co wtedy widzę jest niewłaściwe i pogłębia się z upływem czasu. Dlatego tym razem postanowiłam z tym "coś" zrobić.
Pisanie do Was jest próbą zetknięcia się z nowym. Nie mam tu na myśli medytacji, bo ta w jakiejś nieokreślonej formie jest mi znana - medytowałam dużo jako dziecko (po lekturze książki o OOBE bardzo chciałam wyjść z ciała), teraz ponownie zaczęłam. Nowością natomiast jest buddyzm. Oczywiście mam już jakieś pojęcie na ten temat, lecz ciężko jest odpowiedzieć, czy sposób rozumienia i postrzegania nie wyklucza mnie z grona osób praktykujących. Często odsyłacie nowe osoby do zapoznania się z tematem buddyzmu, jego szkołami, naukami. Więc czytam zarówno forum jak i inne strony, lecz... no właśnie. Czytam żeby czytać, nic więcej. Nic. Nie poszukuję odpowiedzi bo nie mam pytań. Takie rzeczy jak wyzwolenie z cierpienia, z samsary, oświecenie etc. są bez znaczenia - nie motywują mnie. Przepraszam jeśli moje słowa kogoś dotykają - nie taki mam zamiar. Nie chcę też uchodzić za ignorantkę i osobę zamykającą się na pewne rzeczy. Jestem otwarta, szanuję i podziwiam tradycje buddyjskie (na ile zdążyłam je poznać), lecz mam wrażenia, że mijam się z celem. Buddyzm z takim podejściem niejako traci sens. Moja wewnętrzna potrzeba skupia się tylko na medytacji - siedzeniu w ciszy, w milczeniu w spokoju. Bez pytań, bez myśli, bez celu. Może więc się mylę, może nie tędy droga - medytacja nie jest przecież zarezerwowane tylko dla buddyzmu. Z drugiej jednak strony przyznaję, że w naukach mistrzów, w tych chwilowych przebłyskach zrozumienia, odnajduję się, tak jakbym przypominała sobie coś oczywistego. Wszystko to dziwnie brzmi. W sumie, nie wiem jakiej odpowiedzi oczekuję. Może jakie były Wasze początki, co Was motywowało? Czy wkraczając na drogę buddyzmu wahaliście się, czy przekonanie o słuszności wyboru przyszło z czasem? Czy wstępując w nową religię jest miejsce na wątpliwość?
Pozdrawiam
diamentum
Jest to mój pierwszy post na forum, więc jest też przywitaniem. Kilka słów wyjaśnień:
To "coś" towarzyszy mi odkąd pamiętam. Od pierwszych pytań "kim jestem?" i "czemu nie mogę być palcem" zadawanych będąc dzieckiem. Od tego czasu minęło już z 30 lat. Z dziecka stałam się kobietą, żoną, matką, "szczęśliwą i dopasowaną" istotą społeczną, siłą rzeczy spychającą duchowość na tor ostatni (w moim najbliższym otoczeniu sprawy duchowe ograniczają się do mechanicznych powtarzań świąt chrześcijańskich). I machnęłabym na to ręką (ba, machałam już wielokrotnie) gdyby nie to owe "coś" co wychodzi niekiedy z cienia, każe się zatrzymać, spojrzeć w siebie. To co wtedy widzę jest niewłaściwe i pogłębia się z upływem czasu. Dlatego tym razem postanowiłam z tym "coś" zrobić.
Pisanie do Was jest próbą zetknięcia się z nowym. Nie mam tu na myśli medytacji, bo ta w jakiejś nieokreślonej formie jest mi znana - medytowałam dużo jako dziecko (po lekturze książki o OOBE bardzo chciałam wyjść z ciała), teraz ponownie zaczęłam. Nowością natomiast jest buddyzm. Oczywiście mam już jakieś pojęcie na ten temat, lecz ciężko jest odpowiedzieć, czy sposób rozumienia i postrzegania nie wyklucza mnie z grona osób praktykujących. Często odsyłacie nowe osoby do zapoznania się z tematem buddyzmu, jego szkołami, naukami. Więc czytam zarówno forum jak i inne strony, lecz... no właśnie. Czytam żeby czytać, nic więcej. Nic. Nie poszukuję odpowiedzi bo nie mam pytań. Takie rzeczy jak wyzwolenie z cierpienia, z samsary, oświecenie etc. są bez znaczenia - nie motywują mnie. Przepraszam jeśli moje słowa kogoś dotykają - nie taki mam zamiar. Nie chcę też uchodzić za ignorantkę i osobę zamykającą się na pewne rzeczy. Jestem otwarta, szanuję i podziwiam tradycje buddyjskie (na ile zdążyłam je poznać), lecz mam wrażenia, że mijam się z celem. Buddyzm z takim podejściem niejako traci sens. Moja wewnętrzna potrzeba skupia się tylko na medytacji - siedzeniu w ciszy, w milczeniu w spokoju. Bez pytań, bez myśli, bez celu. Może więc się mylę, może nie tędy droga - medytacja nie jest przecież zarezerwowane tylko dla buddyzmu. Z drugiej jednak strony przyznaję, że w naukach mistrzów, w tych chwilowych przebłyskach zrozumienia, odnajduję się, tak jakbym przypominała sobie coś oczywistego. Wszystko to dziwnie brzmi. W sumie, nie wiem jakiej odpowiedzi oczekuję. Może jakie były Wasze początki, co Was motywowało? Czy wkraczając na drogę buddyzmu wahaliście się, czy przekonanie o słuszności wyboru przyszło z czasem? Czy wstępując w nową religię jest miejsce na wątpliwość?
Pozdrawiam
diamentum
- Rafus
- Posty: 846
- Rejestracja: śr maja 02, 2007 15:51
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: wrodzony umysł (Tibet)
Re: Krok po kroku
Witaj Diamentum
Nauki o współzależnym powstawaniu, karmie są wg Ciebie bez znaczenia? wystarczy sama medytacja bez obiektu na pustkę? Czy idzie z powodzeniem praktykować medytacje, nie rozumiejąc powiązań przyczynowo-skutkowych?Czytam żeby czytać, nic więcej. Nic. Nie poszukuję odpowiedzi bo nie mam pytań. Takie rzeczy jak wyzwolenie z cierpienia, z samsary, oświecenie etc. są bez znaczenia - nie motywują mnie.
- Diamentum
- Posty: 1026
- Rejestracja: ndz mar 30, 2014 07:10
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Szkoła Zen Kwan Um
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Krok po kroku
Witaj,
Dziękuję za odzew. Trudne pytania zadałeś. Od kilkunastu minut okno wikipedii jest najaktywniejszym oknem tego poranka. Niby pojęcia, których użyłeś są już dla mnie mniej więcej jasne, lecz obawiam się, że moja odpowiedź i tak pozostanie wątpliwa. Jednego natomiast jestem pewna: każda nauka nie jest bez znaczenia. Jej wartość zależy od osoby, która chce ją pojąć i od celu.
Zakładając, że wiem o co pytasz odpowiem najlepiej jak potrafię, czyli inaczej Tęcza. Dla dzieci jest kolorową wstążką na niebie. Dla dorosłych - skutek padania światła promieni słonecznych na krople deszczu (upraszczając). Niewiedza jednych i wiedza drugich nie ma wpływu na samą tęczę, jej powstanie, wyrazistość, długość trwania etc. Ale jedni i drudzy mogą zrobić coś żeby ta tęcza zniknęła - zamknąć oczy. Nie muszę znać prawdziwej przyczyny by móc odciąć się od jej skutków (o ile mam tego świadomość). Więc patrząc na to w ten sposób odpowiem "TAK"
Swoją drogą, jak to się stało, że to ja odpowiadam na pytania? W sumie nie mam nic przeciwko - pytania są motywacją do poszukiwań odpowiedzi, a to niesie ze sobą pewną przyjemność intelektualną (abstrahując już od wartości samej odpowiedzi). Jednak cała otoczka owych poszukiwań to jedna wielka sieć myśli i monologu w głowie. W chaotycznej głowie to mieszanka iście wybuchowa
Pozdrawiam,
diamentum
Dziękuję za odzew. Trudne pytania zadałeś. Od kilkunastu minut okno wikipedii jest najaktywniejszym oknem tego poranka. Niby pojęcia, których użyłeś są już dla mnie mniej więcej jasne, lecz obawiam się, że moja odpowiedź i tak pozostanie wątpliwa. Jednego natomiast jestem pewna: każda nauka nie jest bez znaczenia. Jej wartość zależy od osoby, która chce ją pojąć i od celu.
Zakładając, że wiem o co pytasz odpowiem najlepiej jak potrafię, czyli inaczej Tęcza. Dla dzieci jest kolorową wstążką na niebie. Dla dorosłych - skutek padania światła promieni słonecznych na krople deszczu (upraszczając). Niewiedza jednych i wiedza drugich nie ma wpływu na samą tęczę, jej powstanie, wyrazistość, długość trwania etc. Ale jedni i drudzy mogą zrobić coś żeby ta tęcza zniknęła - zamknąć oczy. Nie muszę znać prawdziwej przyczyny by móc odciąć się od jej skutków (o ile mam tego świadomość). Więc patrząc na to w ten sposób odpowiem "TAK"
Mam zgadnąć ? W pierwszej chwili odpowiedziałam "tak, bo dlaczego pustka nie miałaby być obiektem sama w sobie?". W drugiej chwili - już nie wiem bo z tego co właśnie przeczytałam o medytacji koncentracji obiekt musi być czymś rzeczywistym,"namacalnym". Na pewno jest to temat do dłuższego przeanalizowania.Rafus pisze:wystarczy sama medytacja bez obiektu na pustkę?
Swoją drogą, jak to się stało, że to ja odpowiadam na pytania? W sumie nie mam nic przeciwko - pytania są motywacją do poszukiwań odpowiedzi, a to niesie ze sobą pewną przyjemność intelektualną (abstrahując już od wartości samej odpowiedzi). Jednak cała otoczka owych poszukiwań to jedna wielka sieć myśli i monologu w głowie. W chaotycznej głowie to mieszanka iście wybuchowa
Pozdrawiam,
diamentum
-
- Senior User
- Posty: 3168
- Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Soen
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Krok po kroku
Witaj
,,Są tacy, którzy mniemają, iż jeśli ustanie czyjeś działanie umysłu i będzie on jak zbutwiałe drzewo czy zimny kamień to osiągnie nie-myślenie; inni utrzymują, że decydujący punkt w praktyce zen zostanie osiągnięty wtedy, gdy osiągnie się tylko głęboką pustkę bez świadomości tego co wewnętrzne i zewnętrzne, kiedy to całe ciało staje się promienne, przejrzyste i czyste jak błękit nieba w pogodny dzień. To ostatnie następuje wtedy, kiedy Prawdziwa Natura zaczyna się już ujawniać, jednakże nie można jeszcze mówić o prawdziwym urzeczywistnieniu. Mistrzowie zen dawnych czasów nazywali to głębokim lochem pseudowyzwolenia." (mistrz zen Bassui Takusho)
Pozdrawiam
różne bywają ludzkie potrzebyDiamentum pisze: Moja wewnętrzna potrzeba skupia się tylko na medytacji - siedzeniu w ciszy, w milczeniu w spokoju.
jeśli interesuje Cię podejście buddyzmu zen do tego rodzaju medytacji, to coś z klasyki japońskiego zen:Diamentum pisze:Bez pytań, bez myśli, bez celu.
,,Są tacy, którzy mniemają, iż jeśli ustanie czyjeś działanie umysłu i będzie on jak zbutwiałe drzewo czy zimny kamień to osiągnie nie-myślenie; inni utrzymują, że decydujący punkt w praktyce zen zostanie osiągnięty wtedy, gdy osiągnie się tylko głęboką pustkę bez świadomości tego co wewnętrzne i zewnętrzne, kiedy to całe ciało staje się promienne, przejrzyste i czyste jak błękit nieba w pogodny dzień. To ostatnie następuje wtedy, kiedy Prawdziwa Natura zaczyna się już ujawniać, jednakże nie można jeszcze mówić o prawdziwym urzeczywistnieniu. Mistrzowie zen dawnych czasów nazywali to głębokim lochem pseudowyzwolenia." (mistrz zen Bassui Takusho)
Pozdrawiam
- miluszka
- ex Global Moderator
- Posty: 1515
- Rejestracja: śr sie 04, 2004 15:27
- Tradycja: buddyzm tybetański Kagju
- Lokalizacja: Kraków
Re: Krok po kroku
Krótki cytat na temat pustki i nieoddzielnego, nieodłącznego ( według buddyzmu mahajany) od niej współczucia:
http://mahajana.net/publikacje/wimalaki ... nczen.html
a tu poniżej link do całości krótkiego tekstu, z którego pochodzi cytat:Budda ukazał, że nie tylko postrzegający umysł pozbawiony jest samoistnego bytu, ale także postrzegane zjawiska są puste w swej istocie. A zatem dwa rodzaje pustki – pustka własnego „ja” oraz pustka postrzeganych zjawisk – to jeden z kluczowych punktów tego cyklu nauk. Drugim nieodłącznym elementem jest uświadomienie sobie, że nie tylko my sami cierpimy w samsarze. Wszystkie niezliczone istoty doświadczają niewyobrażalnej udręki w kręgu egzystencji. Nie rozumiejąc pustki lgną do zjawisk jako realnych i wierzą, że osiągną szczęście chwytając jedne obiekty, a odrzucając inne. Z urzeczywistnieniem pustki nieoddzielnie łączy się urzeczywistnienie nieograniczonego współczucia. Jeśli ktoś myśli, że zrozumiał pustkę, a nie idzie w ślad za tym płynące z głębi serca bezstronne współczucie i miłość wobec wszystkich bez wyjątku istot, znaczy to, że jego „zrozumienie” pustki jest tylko intelektualną konstrukcją. Prawdziwa pustka i współczucie są nierozdzielne. Ta jedność stanowi samą esencję ścieżki Bodhisattwy.
http://mahajana.net/publikacje/wimalaki ... nczen.html
-
- Posty: 103
- Rejestracja: czw wrz 05, 2013 10:37
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: bez rytuałów i obrzędów
Re: Krok po kroku
Bo czujesz się szczęśliwa i dopasowana w swoim życiu. Dlatego nie widzisz potrzeby wyjścia, nie tylko z całego kręgu odrodzeń, ale nawet z podstawowego świata zmysłowego, opartego na materializmie i posiadaniu rodziny. Czujesz, że dysponujesz ponadczasowymi umiejętnościami, które pozwolą Tobie założyć następne szczęśliwe rodziny, w kolejnych odrodzeniach. Jednak dostrzegasz pewne chwile refleksji nad czymś głębszym, co jest niezależne od konkretnej rodziny (która nie trwa wiecznie) i przyjaciół (którzy też po pewnym czasie odchodzą). To jest ten przebłysk, który pozwala rozświetlić Ci wgląd w mechaniczność świąt chrześcijańskich, czy np. nietrwałość ciała.Diamentum pisze:...
Takie rzeczy jak wyzwolenie z cierpienia, z samsary, oświecenie etc. są bez znaczenia - nie motywują mnie.
Buddyzm wytłumaczy dlaczego nie jesteś palcem, ani nawet świadomością, ale nie zmotywuje Ciebie do podejmowania kroków w kierunku Oświecenia, jeżeli nie odczuwasz takiej potrzeby. Nie musisz nikogo przepraszać z tego powodu. Większość ludzi, w tym świecie, nawet Ciebie poprze, zapraszając do swych mechanicznych tańców, śpiewów i modlitw religijnych.
- Rafus
- Posty: 846
- Rejestracja: śr maja 02, 2007 15:51
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: wrodzony umysł (Tibet)
Re: Krok po kroku
Jeżeli interesuje Cię podejście buddyzmu Tybetańskiego i Therawady, to polecam poczytać o medytacji Szine i Lagtong. Sama medytacja Szine nie wyzwoli z Samsary.Diamentum pisze:Moja wewnętrzna potrzeba skupia się tylko na medytacji - siedzeniu w ciszy, w milczeniu w spokoju. Bez pytań, bez myśli, bez celu.
W pierwszej chwili odpowiedziałam "tak, bo dlaczego pustka nie miałaby być obiektem sama w sobie?". W drugiej chwili - już nie wiem bo z tego co właśnie przeczytałam o medytacji koncentracji obiekt musi być czymś rzeczywistym,"namacalnym".
- Diamentum
- Posty: 1026
- Rejestracja: ndz mar 30, 2014 07:10
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Szkoła Zen Kwan Um
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Krok po kroku
Wszystko jest jakie jest - zmienia się jedynie oko, które patrzy. Wasze wpisy coś wniosły i dały do myślenia. Również nauki buddyjskie powoli zaczynają do mnie trafiać bardziej i porządkować pewne sprawy. Nie miałam pojęcia, że może mieć to aż taki wpływ zarówno na sferę duchową, jak i codzienne życie. Także dziękuję za poświęcony czas - nie zmarnował się. Idę dalej tą ścieżką. Ta moja potrzeba ciszy, milczenia i spokoju to nic innego jak "Utrzymująca się uważność chwili obecnej" (fajne, zlepek słów określających pewien stan wystarczył by poczuć się lepiej). Tak już jest, choć nie przychodzi to łatwo. Szczerze mówiąc to jest trudniej niż myślałam, lecz minęło dopiero kilka dni, odkąd zaczęłam medytować. To mój pierwszy krok - mówi się, że najważniejszy. Jaki będzie drugi - jaka szkoła, ścieżka, gdzie, kiedy i dlaczego... Myślę, że odpowiedź przyjdzie sama z czasem.
Pozdrawiam,
diamentum
Pozdrawiam,
diamentum
-
- Senior User
- Posty: 3168
- Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Soen
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Krok po kroku
Witaj ,Diamentum pisze:Wszystko jest jakie jest
tak, wszystko dokładnie takie jakie jest jest prawdą.
Uważność chwili obecnej oznacza postrzeganie wszystkiego takim jakim jest. Jeśli ludzie cierpią, uważność postrzega to cierpienie i przyczyny tego cierpienia.Diamentum pisze:Ta moja potrzeba ciszy, milczenia i spokoju to nic innego jak "Utrzymująca się uważność chwili obecnej"
Zgodnie z nauczaniem zen, kompletna uważność nie jest tylko samym postrzeganiem - posiada też funkcję. Tą funkcją jest właściwe, prawidłowe działanie, odpowiednie do sytuacji.
,,Jeśli ktoś jest głodny dajesz mu jeść, jeśli ktoś jest spragniony dajesz mu pić, jeśli ktoś cierpi pomagasz mu." (mistrz zen Seung Sahn)
Pozdrawiam
- Diamentum
- Posty: 1026
- Rejestracja: ndz mar 30, 2014 07:10
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Szkoła Zen Kwan Um
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Krok po kroku
Wiecie, to jest takie piękne w swej prostocie, a przy tym takie trudne. I smutne, że mijają już tysiące lat, a my nadal tego nie widzimy. (dygresja miedzy jednym łykiem kawy a drugim)leszek wojas pisze: ,,Jeśli ktoś jest głodny dajesz mu jeść, jeśli ktoś jest spragniony dajesz mu pić, jeśli ktoś cierpi pomagasz mu." (mistrz zen Seung Sahn)
I powrót do pracy zarobkowej...
diamentum
-
- Senior User
- Posty: 3168
- Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Soen
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Krok po kroku
jako miejsca praktykowania uważnośći chwili obecnejDiamentum pisze:
I powrót do pracy zarobkowej...
-
- Posty: 103
- Rejestracja: czw wrz 05, 2013 10:37
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: bez rytuałów i obrzędów
Re: Krok po kroku
Personifikujesz oko.Diamentum pisze:Wszystko jest jakie jest - zmienia się jedynie oko, które patrzy.
Oko nie patrzy, Ty patrzysz, posługując się okiem, które jest podłączone poprzez świadomość sensoryczną (z j. palijskiego - viññāṇa), do świadomości uniwersalnej (z j. p. - viññāṇaṃ anidassanaṃ), która z kolei jest dowiązana (poprzez pęta, z j. p. - saṃyojana) do nieopisanej Ciebie.
W przypadku, gdy oko "patrzy samo", to mamy do czynienia z halucynacjami wizualnymi.
- Diamentum
- Posty: 1026
- Rejestracja: ndz mar 30, 2014 07:10
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Szkoła Zen Kwan Um
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Krok po kroku
Może dlatego, że jednym z użytych środków stylistycznych w tym zdaniu jest właśnie personifikacjakonstruktywnie pisze:Personifikujesz oko.
Wiem o co Ci chodzi i dzięki za wnikliwy wykład. Tylko, że... Twój umysł, mój umysł. Niech żyją różnice
Pozdrawiam
diamentum
-
- Posty: 103
- Rejestracja: czw wrz 05, 2013 10:37
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: bez rytuałów i obrzędów
Re: Krok po kroku
Pewne różnice w sposobie myślenia dodają nową wartość w rozmowie. Z drugiej strony, duże różnice w poglądach sprawiają między innymi, że część ludzi pracuje za pieniądze, a inni widzą inne formy wartości, dla których warto pracować. A to z kolei jest źródłem wielu frustracji, napięć i konfliktów. I często kończy się inwazją sztywnego systemu dominującego na planecie. Pewne reguły, z różnych poglądów po prostu fundamentalnie się wykluczają, nie pozostawiając najmniejszej przestrzeni na dialog.Diamentum pisze: Może dlatego, że jednym z użytych środków stylistycznych w tym zdaniu jest właśnie personifikacja
Wiem o co Ci chodzi i dzięki za wnikliwy wykład. Tylko, że... Twój umysł, mój umysł. Niech żyją różnice
Także "niech żyją różnice", ale te dające owocne wnioski, zrozumienie i porozumienie.
- Diamentum
- Posty: 1026
- Rejestracja: ndz mar 30, 2014 07:10
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Szkoła Zen Kwan Um
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Krok po kroku
Nie ma rozróżnienia różnic. One są neutralne. To czy niszczą czy budują zależy od naszego indywidualnego ich postrzegania i oceny. To zrozumiałe, że osoby o podobnych wartościach najczęściej dochodzą do zgody. Odcienie szarości współistnieją w harmonii, w przeciwieństwie do skrajnych kolorów bieli i czerni. Czy ludzie o tak kontrastujących umysłach mogą dojść do porozumienia i uniknąć frustracji i konfliktu? Zawsze mogą uszanować odmienność drugiej osoby. Czemu jednak najczęściej tak się nie dzieje? Nie wiem. Ale na pewno różnica jest tu niewinna Także niech sobie żyje, tym bardziej, że dzięki niej mamy tak ciekawy i różnorodny świat. Różnorodny. Róznico-rodny? Tworzący różnice, które postrzegane są dzięki umiejętności rozróżniania. Biały pies, czarny kot. Określamy z łatwością czym są różnice. A czym różnice nie są? Są tym samym. Czyli?
Dobranoc,
diamentum
Dobranoc,
diamentum
- Diamentum
- Posty: 1026
- Rejestracja: ndz mar 30, 2014 07:10
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Szkoła Zen Kwan Um
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Krok po kroku
Pytanie: czy kiedy doświadczamy jakiegoś nowego stanu umysłu, lecz nie podczas medytacji tylko poza nią (czyli tak normalnie) to co należy zrobić? pogłębiać ten stan i starać się go utrzymać (zacząć medytować) czy jest to 'wybryk' umysłu i należy go urwać. A jeśli tak to jak to zrobić?
Jest kilka powodów zapytania. Po pierwsze - zaczynam do tego lgnąć i kombinuję jak to powtórzyć (bezskutecznie). A po drugie - jeśli ten stan jest właściwy i pojawia się niespodziewanie to muszę wiedzieć co zrobić następnym razem.
Pozdrawiam,
diamentum
Jest kilka powodów zapytania. Po pierwsze - zaczynam do tego lgnąć i kombinuję jak to powtórzyć (bezskutecznie). A po drugie - jeśli ten stan jest właściwy i pojawia się niespodziewanie to muszę wiedzieć co zrobić następnym razem.
Pozdrawiam,
diamentum
-
- Posty: 103
- Rejestracja: czw wrz 05, 2013 10:37
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: bez rytuałów i obrzędów
Re: Krok po kroku
Diamentum pisze:Pytanie: czy kiedy doświadczamy jakiegoś nowego stanu umysłu, lecz nie podczas medytacji tylko poza nią (czyli tak normalnie) to co należy zrobić? pogłębiać ten stan i starać się go utrzymać (zacząć medytować) czy jest to 'wybryk' umysłu i należy go urwać. A jeśli tak to jak to zrobić?
Jest kilka powodów zapytania. Po pierwsze - zaczynam do tego lgnąć i kombinuję jak to powtórzyć (bezskutecznie). A po drugie - jeśli ten stan jest właściwy i pojawia się niespodziewanie to muszę wiedzieć co zrobić następnym razem.
Pozdrawiam,
diamentum
Jeżeli ten nowy stan jest nieszkodliwy, pożyteczny i sprzyja dobrym umiejętnościom to warto go rozwijać. Jeżeli ten stan sprawia, że czujesz się zmieszana, zagubiona, nerwowa, zakłopotana, skołowana, itp., to nie rozwijaj tego. Jak to zrobić? Przypomnij sobie co było źródłem tego stanu, jaka metoda, lub paliwo.
W Twoim przypadku ten stan to prawdopodobnie sprzeczność między tym co zadeklarowałaś na początku tego wątku (o takich sprawach jak: wyzwolenie z cierpienia, z samsary, Oświecenie), a tym czego szukasz w nauce o dążeniu do Oświecenia. Możliwe, że natura umysłu reaguje na ten konflikt, w ten sposób.
- GreenTea
- ex Global Moderator
- Posty: 4530
- Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Vajrayana
Re: Krok po kroku
Cześć, Diamentum, witaj na forumDiamentum pisze:Pytanie: czy kiedy doświadczamy jakiegoś nowego stanu umysłu, lecz nie podczas medytacji tylko poza nią (czyli tak normalnie) to co należy zrobić? pogłębiać ten stan i starać się go utrzymać (zacząć medytować) czy jest to 'wybryk' umysłu i należy go urwać.
Z mojego punktu widzenia nie ma czegoś takiego jak "wybryk", stany umysłu po prostu wydarzają się i tyle. Ale warto to zauważyć, że się wydarzają - zdolność zauważenia jest, według mnie, tym, co m.in. stanowi o sensie medytacji. Medytację traktuję jako rodzaj doświadczenia w specjalnie spreparowanych (laboratoryjnych) warunkach. Gdy opuszczam teren „laboratorium”, muszę założyć, że w umyśle wydarzy się tylko tyle „buddyjskości”, ile zdążyłam jej ”przyswoić” podczas treningu (laboratoryjnego) i nie mogę wymagać od siebie więcej w tej kwestii. Oczywiście, zdarza się bardzo często, że moja uważność poza medytacją jest najzwyczajniej w świecie żadna, że nie zauważam najprostszych przejawów emocjonalności i intelektualizowania, bo w nie wsiąkam i jestem nimi najszczerzej jak potrafię. Mam jednak na swoim koncie również chwile przebłysków uważności wyjątkowej, więc wydaje mi się, że chyba zaczynam kumać bazę.
Tak to z mojej strony wygląda, ale ja medytuję pod ścisłym kierunkiem nauczycieli, a sama nauczycielem nie jestem, więc nie przywiązuj się specjalnie do tego, co napisałam.
Ciekawe, że wszystko jest jakie jest, a oko nie Czym byś to wytłumaczyła?Diamentum pisze:zmienia się jedynie oko, które patrzy.
Pozdrawiam, gt
- Diamentum
- Posty: 1026
- Rejestracja: ndz mar 30, 2014 07:10
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Szkoła Zen Kwan Um
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Krok po kroku
Nie jestem w stanie określić jaki był to stan ani do niczego przyrównać. Jedyny opis jaki się nasuwa to to, że "był jaki miał być". Był jaki miał być w chwili kiedy był. Był więc szkodliwy kiedy starałam się pracować. Był pożyteczny w momencie koncentracji na nim. Był czymś serdecznym podczas rozmowy z koleżanką. Był zawieszeniem, zapominaniem, przestrzenią, "skakaniem". Nie staram się opisywać tego bardziej, gdyż teraz będzie to tylko "nadbudowywaniem". Domyślam się jednak co mogło być tego źródłem, lecz ta informacja okazała się być bezużyteczna bo nie potrafię tego powtórzyć.
Jak się okazuje, mniej trudne jest podzielić się tym z innymi - w moim przypadku brak nauczyciela skutkuje tym, że to Wy przejmujecie jego funkcję. Na jaką więc otwartość można sobie pozwolić? Czy w rozmowach z nauczycielem ważne są szczegóły?
Dziękuję za odpowiedzi.
diamentum
Czemu chyba? Przyznać się do tego przed samym sobą bez cienia wątpliwości i negacji jest trudne.GreenTea pisze:chyba zaczynam kumać bazę.
Jak się okazuje, mniej trudne jest podzielić się tym z innymi - w moim przypadku brak nauczyciela skutkuje tym, że to Wy przejmujecie jego funkcję. Na jaką więc otwartość można sobie pozwolić? Czy w rozmowach z nauczycielem ważne są szczegóły?
Oka tak naprawdę nie ma.GreenTea pisze:Ciekawe, że wszystko jest jakie jest, a oko nie Czym byś to wytłumaczyła?Diamentum pisze:zmienia się jedynie oko, które patrzy.
Dziękuję za odpowiedzi.
diamentum
- GreenTea
- ex Global Moderator
- Posty: 4530
- Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Vajrayana
Re: Krok po kroku
Buddyjskie podejście jest raczej takie, że poza kilkoma wymaganiami w ramach wybranej medytacji (zwykle są one klarownie podane przez nauczyciela i dotyczą głównie pozycji medytacyjnej, sposobu oddychania oraz obiektu, na którym ewentualnie ma być skupiona uważność), nikt specjalnie nie zajmuje się wywoływaniem określonych stanów umysłu - pojawiają się, odchodzą, znowu się pojawiają, raz są takie, raz inne i nie ma tu nacisku, że musi być ten, a tamten nie. Nacisk oznacza, jak zauważyłaś, lgnięcie, a przecież lgnięcie, z buddyjskiego punktu widzenia, nie wyzwala - nie ułatwia zatem powtórek z tego, co wydarzyło się spontanicznie (samoistnie, poza lgnięciem).Diamentum pisze:lecz ta informacja okazała się być bezużyteczna bo nie potrafię tego powtórzyć.
Wspomniałaś o stanie, który "był szkodliwy, kiedy starałaś się pracować". Dobrze jest wiedzieć, jak działa medytacja, jak wpływa na codzienną aktywność, m.in. zawodową. Ja np. niektórych medytacji nie wykonuję tuż przed pójściem do pracy, albo tuż przed snem, albo w sytuacji dużego napięcia lub odwrotnie w sytuacji niedoborów energetycznych. Każdy sposób medytowania ma swoją specyfikę i warto ją rozpoznać, żeby móc potem medytacją "racjonalnie zarządzać" w codziennym życiu - tyle dodałabym od siebie.
Wiesz co, mam tysiąc i jeden koncepcji na temat tego, co wydarza się podczas medytacji. Bądź tu mądra i rozeznaj się w tym wszystkim, nie czuję się na siłach wskazania tych jedynie słusznych stanów umysłu, wolę swoje "chyba".Diamentum pisze:Czemu chyba? Przyznać się do tego przed samym sobą bez cienia wątpliwości i negacji jest trudne.GreenTea pisze:chyba zaczynam kumać bazę.
Osobiście myślę, że nie. Ale ci, których znam, zazwyczaj byli cierpliwi, gdy spotkali się z czyjąś potrzebą dokładnego opisania szczegółów. Bywają oczywiście bardzo różne sytuacje życiowe i czasem wręcz niezbędne jest przekazanie nauczycielowi pewnych informacji o sobie, ale ja tu mam na myśli głównie nawyk spostrzegania siebie samego w kategoriach indywidualności i niepowtarzalności (wyjątkowości), im dalej jest się od szczegółów, tym większe podobieństwo do innych istot, tym większe poczucie "współdzielenia losu" i tym większa szansa na pojawienie się współczucia. Takie jest moje zdanie. Co nie znaczy, że nie należy szczegółowo wypytywać o wszystko, czym jest się zainteresowanym. Pytać, według mnie, trzeba aż do skutku.Diamentum pisze:Czy w rozmowach z nauczycielem ważne są szczegóły?
Pozdrawiam, gt
- Diamentum
- Posty: 1026
- Rejestracja: ndz mar 30, 2014 07:10
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Szkoła Zen Kwan Um
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Krok po kroku
Czyli pytanie co w takich sytuacjach powinno się zrobić nadal jest aktualne, lecz zrozumiałym będzie jeśli pozostanie bez odpowiedzi I pomijam już zwyczajną ludzką ciekawość... Po prostu mam poczucie zmarnowania tego "czegoś". To nie była chwila, przebłysk - to trwało ponad godzinę. Był więc czas na badania. Tymczasem się pogubiłam i w końcu zareagowałam "po staremu" - wzięłam kartkę i zaczęłam opisywać. Nadawać znaczenie.GreenTea pisze:Pytać, według mnie, trzeba aż do skutku.
Hmm, chyba trzeba będzie tej "potrzebie pisania" uważniej się poprzyglądać
Pozdrawiam,
diamentum
Re: Krok po kroku
Nie jest to wspomniane przywiazywanie sie do jakies stanu? Prawda jest taka ze w trakcie praktyki wielu praktykujacych doznaje czasami roznych wrazen i sam fakt ich wystapienia nie jest u Ciebie czyms wyjatkowym. Wiekszosc z nas po prostu o tym nie rozmawia, bo nie przywiazuje do tego wagi. To ciagle jest tylko gra umyslu i manifestacja jego mozliwosci. Czasami te wrazenia sa przyjemne i elektryzujace, czasami negatywne, czasami nie ma ich wcale. Czasami jest mega uwaznosc a czasami ospalosc i to sa ciagle tylko stany umyslu i spogladanie na niego. Prawidlowym efektem medytacji jest to, ze nasz umysl zaczyna wskakiwac na wysoki poziom funkcjonowania w zyciu codziennym i zmienia sie na stale, a nie to, ze przez 5 minut poczulismy "cos".
Zwrocilabym uwage jeszcze na jeden fakt - to, ze nagle doznaje sie czegos nowego, nie oznacza jeszcze, ze jest to prawdziwy stan, co najwyzej pokazuje to, jak glebiokie sa nasze umysly i ze czeka nas jeszcze duzo fascynujacych rzeczy do odkrywania.
Ciesz sie medytacja, ale przywiazywanie sie do jakiegos stanu do takie subtelne lgniecie, ktorego nawyk medytacja ma wlasnie za zadanie rozpuscic.
Zwrocilabym uwage jeszcze na jeden fakt - to, ze nagle doznaje sie czegos nowego, nie oznacza jeszcze, ze jest to prawdziwy stan, co najwyzej pokazuje to, jak glebiokie sa nasze umysly i ze czeka nas jeszcze duzo fascynujacych rzeczy do odkrywania.
Ciesz sie medytacja, ale przywiazywanie sie do jakiegos stanu do takie subtelne lgniecie, ktorego nawyk medytacja ma wlasnie za zadanie rozpuscic.
Re: Krok po kroku
Tak po zastanowieniu mysle sobie jeszcze, ze w tym miejscu - jesli ciagle mowimy o buddyzmie - przydalyby sie te najbardziej podstawowe nauki o przemijalnosci wszystkich zjawisk, bo wlasnie tego doswiadczylas (stanu, ktory sie pojawil i zniknal - ludzie bardzo tego nie lubia i jest to mniej lub bardziej subtelne cierpienie). Ciagle masz w pamieci jakis ciekawe doswiadczenie, podczas gdy rownie interesujace jest to, co w zwiazku z jego zaistnieniem powstaje wlasnie w twojej glowie: piszesz, ze masz jakies "poczucie zmarnowania" na przyklad, ktore trzyma w przeszlosci. Buddyzm duzo o tym mowi.
- Diamentum
- Posty: 1026
- Rejestracja: ndz mar 30, 2014 07:10
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Szkoła Zen Kwan Um
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Krok po kroku
Czy gdybym uważała, że ów stan był czymś wyjątkowym to czy skierowałabym do Was pytanie co się z tym robi, jako do osób starszych doświadczeniem. Samo zapytanie, w moim odczuciu, jest naturalną reakcją na coś nowego. I jest tylko pytaniem. Także bez obaw - nie lgnę, nie noszę tego wydarzenia w sobie. A czy mogło nauczyć mnie więcej ? Hm, przecież zawsze jest 'to więcej'.
Pozdrawiam,
diamentum
Czasem lepiej jest nie myśleć niż myśleć i nie trafiać.Mio pisze:Tak po zastanowieniu mysle sobie jeszcze
Pozdrawiam,
diamentum
- Diamentum
- Posty: 1026
- Rejestracja: ndz mar 30, 2014 07:10
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Szkoła Zen Kwan Um
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Krok po kroku
Czy prócz "Tybetańskiej Jogi Snu i Śnienia" T.Wangyal Rinpocze są Wam znane inne pozycje poruszające temat snu? Nie chodzi o żadne fajerwerki typu OOBE i inne, lecz o teksty traktujące sen/zasypianie jako element rozproszenia uwagi.
Im bliższe źródła, tym lepiej.
Pozdrawiam
diamentum
Im bliższe źródła, tym lepiej.
Pozdrawiam
diamentum
- Rafus
- Posty: 846
- Rejestracja: śr maja 02, 2007 15:51
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: wrodzony umysł (Tibet)
Re: Krok po kroku
Wielokrotnie polecana przez Kunzanga: "Sen, śnienie, umieranie. Zgłębianie świadomości z Dalaj Lamą" - Dalaj Lama, Varela Francisco
+ "Joga snu i praktyka naturalnego światła" - Namkhai Norbu.
+ "Joga snu i praktyka naturalnego światła" - Namkhai Norbu.
- Diamentum
- Posty: 1026
- Rejestracja: ndz mar 30, 2014 07:10
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Szkoła Zen Kwan Um
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Krok po kroku
Kolejny temat rzeka...
Dziękuję (zwłaszcza za to drugie)
diamentum
Dziękuję (zwłaszcza za to drugie)
diamentum
- Diamentum
- Posty: 1026
- Rejestracja: ndz mar 30, 2014 07:10
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Szkoła Zen Kwan Um
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Krok po kroku
Cześć, czy są gdzieś dostępne te wyjaśnienia? Oczywiście chodzi o forum (szukałam, lecz bez rezultatu) bądź www. I czy można to rozumieć analogicznie jak trzy ciała Buddy z tradycji mahajany przed ich 'zrealizowaniem'?Namkhai Norbu Rinpocze pisze:''Klucz do potrójnych podziałów występujących w naukach dzogczen.(...)
-- DANG
-- ROLPA
-- TSEL
Jak wyjaśniono przy pomocy metafor kryształu i jego promieni, kryształowej kuli, zwierciadła i odbić(...)
Pozdrawiam
- Diamentum
- Posty: 1026
- Rejestracja: ndz mar 30, 2014 07:10
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Szkoła Zen Kwan Um
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Krok po kroku
Dziękuję, chyba znalazłam - dla zainteresowanych podrzucam link http://b9hummingbirdhovering.blogspot.c ... ument.htmlDiamentum pisze:Cześć, czy są gdzieś dostępne te wyjaśnienia?Namkhai Norbu Rinpocze pisze:''Klucz do potrójnych podziałów występujących w naukach dzogczen.(...)
-- DANG
-- ROLPA
-- TSEL
Jak wyjaśniono przy pomocy metafor kryształu i jego promieni, kryształowej kuli, zwierciadła i odbić(...)
Jeżeli jednak ktoś ma wersję po polsku to poproszę. Jak wiadomo diabeł tkwi w szczegółach a moja znajomość j.ang. jest średnia
Pozdrawiam.
- kunzang
- Admin
- Posty: 12732
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Krok po kroku
witaj
no i polecam też: ''Kryształ i ścieżka światła. Sutra, Tantra i Dzogczen.'', Namkhai Norbu, wyd. ''A''.
pozdrawiam
proponuję zapoznanie się z całością, czyli: ''Dzogczen. Stan doskonałości samej w sobie'', Czogjal Namkhai Norbu, wyd. ''A'' - z której pochodzi powyższy cytat.Namkhai Norbu Rinpocze pisze:W naukach dzogczen nie określa się pierwotnego stanu Podstawy jako jedynie pusty, lecz mówi się o jego trzech aspektach, nazywanych ''trzema pierwotnymi mądrościami''. Są to: Esencja, Natura i Energia.
(...)
Trzecią z pierwotnych mądrości jest Energia. Energię charakteryzuje to, że manifestuje się ona nieprzerwanie. W dzogczen objaśnienie energii ma fundamentalne znaczenie dla zrozumienia Podstawy. Wszelkie wymiary, czyste czy nie czyste, materialne czy niematerialne, są manifestacjami jakiegoś aspektu energii. Aby wyjaśnić, jak powstaje transmigracja i oświecenie, opisuje się trzy sposoby na jakie manifestuje się energia. Te trzy mody energii to: tsel (rTsal), rolła (Rol Ba) oraz dang (gDangs). Terminów tych nie potrafi oddać żaden z zachodnich języków.
Aby zrozumieć energię w jej aspekcie tsel, weźmy taki przykład. Umieszczamy kryształowa kólę w pobliżu okna. Kryształ jest czysty i przejrzysty. Promienie światła, które nań padają, zostają rozszczepione i po pokoju rozchodzi się kolorowe światło. Te kolorowe promienie świetlne nie przynależą do kryształu, lecz pojawiają się wówczas, gdy zaistnieje odpowiednia przyczyna drugorzędna. W tym konkretnym przypadku jest nią światło słoneczne. Kryształowa kula symbolizuje pierwotny stan jednostki z jego Esencją, Naturą i Energią. Kolorowe promienie, które rozchodzą się po pokoju, są przykładem naturalnej manifestacji energii, co podmiotowi jawi się jako przedmiot. Jeśli w chwili manifestacji energii pierwotnego stanu rozpoznajemy ją jako projekcję swych, zawsze już obecnych właściwości, to następuje urzeczywistnienie w czystym wymiarze. Gdy to nie zachodzi, a jednostka postrzega promienie i światła jako coś zewnętrznego względem niej, następuje manifestacja nieczystej wizji. Tak wiec przyczyną obydwu wizji, samsary i nirwany, jest to samo: manifestacja światła pierwotnego stanu.
Co się tyczy energii w jej aspekcie rolła, to musimy sobie wyobrazić, że promienie nie odbijają się zewnętrznie w stosunku do kryształu, ale w nim, w przestrzeni ograniczonej jego powierzchnią. Analogicznie energia pierwotnego stanu może się manifestować w obrębie własnego wymiaru, niejako ''podmiotowo'' dla jednostki. Tak dzieje sie na przykład w bardo, stanie pomiędzy śmiercią a narodzinami, gdy manifestuje się sto łagodnych i gniewnych bóstw. Bóstwa te nie są dla jednostki czymś zewnętrznym. Są one manifestacja jej naturalnych, doskonałych w sobie właściwości. Bóstwa te przejawiają się jednak tylko tym, którzy otrzymali w życiu przekaz od mistrza i praktykowali metodę transformacji łagodnych i gniewnych bóstw. Zwykła istota doświadcza wówczas wyłącznie manifestacji ''dźwięków, promieni i świateł'', co może trwać jedynie przez chwilę. W większości przypadków łączy się to także z doświadczeniem trwogi. Z tej przyczyny w tantrze wielką wagę przykłada się do wiedzy o energii rolła, stanowiącej podstawę wszelkich metod transformacji.
By zrozumieć dang, musimy pomyśleć o samym krysztale z jego przejrzystą i czystą formą. Jeśli umieścimy kryształ w środku kolorowej mandali, a następnie zaczniemy go obchodzić, to zacznie on przyjmować kolory tych kardynalnych punktów mandali, w których właśnie będziemy się znajdować. Sam kryształ pozostaje cały czas czysty i przejrzysty. Jest to przykład, który ukazuje nam stan właściwy energii, i to bez względu na rodzaj jej manifestacji. Czasem zamiast dang jest on nazywany dzien (rGjan), co znaczy ''ozdoba''. Jest to związane z tym, ze w stanie kontemplacji wszystkie manifestacje energii są ''postrzegane'' jako ozdoby pierwotnego stanu.
Gdy mistrz udziela wprowadzenia, Esencja, Natura I Energia nazywane są: ''trzema ciałami Podstawy''. W kontekście ścieżki odpowiadają one trzem aspektom, czyli trzem charakterystycznym stanom umysłu: stanowi spokoju (gNas Pa), stanowi ruchu ('gJu Ba) oraz stanowi obecności (Rig Pa).
no i polecam też: ''Kryształ i ścieżka światła. Sutra, Tantra i Dzogczen.'', Namkhai Norbu, wyd. ''A''.
pozdrawiam
- ethan
- Senior User
- Posty: 842
- Rejestracja: sob maja 23, 2009 16:01
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Wspólnota Dzogczen
- Lokalizacja: Czysta Kraina
Re: Krok po kroku
Hej Diamentum, masz wpisane w polu tradycja Dzogczen. Osmiele sie stwierdzic, ze ksiazka "Kryształ i Scieżka Światła" Namkhai Norbu Rinpocze to pozycja obowiazkowa dla kazdego szanujacego sie adepta Dzogczen. Z całą pewnoscia nie bedziesz zalowala wydanych pieniedzy, internetowa wersja ksiazki pozostawia wiele do zyczenia. No i jest tam oczywiscie, rowniez wyjasnione w jaki sposob przejawiaja sie energie dang, rolpa i tsel.Diamentum pisze:Diamentum pisze:Namkhai Norbu Rinpocze pisze:''Klucz do potrójnych podziałów występujących w naukach dzogczen.(...)
-- DANG
-- ROLPA
-- TSEL
Jak wyjaśniono przy pomocy metafor kryształu i jego promieni, kryształowej kuli, zwierciadła i odbić(...)
http://www.jasnesny.wordpress.com
„Nie oceniaj sukcesu człowieka po tym jak wysoko się wspiął, lecz jak wysoko odbił się od dna.”
„Nie oceniaj sukcesu człowieka po tym jak wysoko się wspiął, lecz jak wysoko odbił się od dna.”
- kunzang
- Admin
- Posty: 12732
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Krok po kroku
witam
pozdrawiam
Diamentum pisze:(...) I czy można to rozumieć analogicznie jak trzy ciała Buddy z tradycji mahajany przed ich 'zrealizowaniem'?
cytat zaczerpnięty z: ''Kryształ i ścieżka światła. Sutra, Tantra i Dzogczen.'', Namkhai Norbu, wyd. ''A''.Namkhai Norbu Rinpocze pisze:Dla urzeczywistnionej jednostki, poziom przejawienia energii tsel jest wymiarem nirmanakaji czyli ''ciała przejawienia''. Musimy jednak pamiętać o tym, że ani przejawienia energii w formie dang, rolpa czy tsel, ani dharmakaja, sambhogakaja oraz nimanakaja, nie są od siebie oddzielone. Nieograniczona, bezkształtna energia dang, właściwie rozumiana jako dharmakaja, przejawia się na poziomie esencji elementów, którą jest światło, jako niematerialne formy energii rolpa, właściwie rozumianej jako sambhogakaja, która może zostać postrzeżona jedynie przez posiadających wizjonerską przejrzystość. Na poziomie ''materialnym'', przejawia się jako formy energii tsel, które zwiedzione przez iluzje jednostki postrzegają jako byty zewnętrzne wobec ich świadomości, jako coś trwałego i materialnego, lecz właściwym ich rozumieniem jest nirmanakaja. (Przywołane tu ''właściwe rozumienie'' w każdym przypadku nie miało na celu oznaczania jedynie zrozumienia intelektualnego, ale odnosi się do przeniesienia z poziomu ogarniętej złudzeniem świadomości do niedualnego doświadczenia rzeczywistości takiej, jaką ona jest.)
Gdy mówi się, że oświecone istoty posiadają trzy kaje czyli ciała, nie oznacza to więc, że posiadają one trzy fizyczne ciała na różnych wymiarach, albo trzy poziomy, jak posąg. Kaje są trzema sposobami przejawienia energii każdej jednostki, czego doświadcza się podczas urzeczywistnienia.
pozdrawiam
- Diamentum
- Posty: 1026
- Rejestracja: ndz mar 30, 2014 07:10
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Szkoła Zen Kwan Um
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Krok po kroku
kunzang pisze:proponuję zapoznanie się z całością, czyli: ''Dzogczen. Stan doskonałości samej w sobie'', Czogjal Namkhai Norbu, wyd. ''A'' - z której pochodzi powyższy cytat.
no i polecam też: ''Kryształ i ścieżka światła. Sutra, Tantra i Dzogczen.'', Namkhai Norbu, wyd. ''A''.
Macie 100% racji, dzięki.ethan pisze:Hej Diamentum, masz wpisane w polu tradycja Dzogczen. Osmiele sie stwierdzic, ze ksiazka "Kryształ i Scieżka Światła" Namkhai Norbu Rinpocze to pozycja obowiazkowa dla kazdego szanujacego sie adepta Dzogczen.
A z polem tradycji to jest tak: dzogczen pyta 'czemu jesteś dzogczen", a zen odpowiada 'nie wiem'
Pozdrawiam.