Poza granicami bolu- samospalenie bez mrugniecia okiem

Wasze pierwsze pytania tyczące się buddyzmu

Moderator: forum e-budda team

Maliboo
Posty: 11
Rejestracja: czw sty 19, 2012 21:08
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak konkretnej

Poza granicami bolu- samospalenie bez mrugniecia okiem

Nieprzeczytany post autor: Maliboo »

Czytalem o wielu aktach samospalenia pewnych mnichow... niestety nie pamietam danych dokladnie... Pamietam, ze bylo to na znak protestu przeciwko uciskom ludnosci cywilnej (Tajlandia??)
i dosc duzo mnichow na znak protestu przychodzilo w jakies miejsce publiczne, po czym dokonywalo aktu samospalenia.
Bylo to o tyle niezwykle, ze wychodzili na ulice, polewali sie bezyna i podpalali, planac spokojnie w pozycji lotosu. Na ulicy czuc bylo won palacego sie ciala, ludzie patrzyli na to z przerazeniem.. ale najniezwyklejsze jest to, ze jak mowili szwiadokowie wydarzen- mnisi Ci w czasie kiedy ploneli zywcem- nie okazywali zandych oznak bolu, nie drgnal im w tym czasie zaden miesien, a na twarzy zadnego grymasu
Mysle, ze na pewno ktos na tym forum musi wiedziec o co mi chodzi, o jakich wydarzeniach mowie.. jedna ze slynnych kapeli rockowych, swego czasu wydala nawet swoja plyte na okladce ktorej bylo zdjecie wlasnie jendego z owych mnichow.

Zastanawiam sie co tu sie wlasciwie stalo.. Czy czlowiek kiedy osiagnie glebokie stany medytacji potrafi "wylaczyc bol", czy moze Ci mnisi wewnatrz przezywali niewiarygodne katusze, ale tak perfekcyjnie opanowali wole i wladze nad cialem, poprzez gleboka medytacje ze znosili ten bol "w milczeniu" ?? Obserwowali nie poddajac sie mu?

Interesuje mnie ta kwestia, w sumie jedna z rzeczy ktora chcialbym opanowac za tego zycia to wylaczenie owego uwarunkowania jakim jest bol na wlasne zadanie ;) A wiem ze jest to mozliwe, wkoncu bol to sygnal ktory wytwarza umysl.. na discovery nawet byl kiedys dokument o pewnycm czlowieku ktory potrafi tlumic bol - o tu np. http://www.youtube.com/watch?v=Swr8zpuXbMg

Poza tym, a moze przede wszystkim nurtuje mnie wlasnie kwestia tych mnichow.. To jak to z nimi bylo? Ktos mi pomoze? ;)
Awatar użytkownika
amogh
Posty: 3535
Rejestracja: pt mar 21, 2008 20:16
Płeć: mężczyzna
Tradycja: hołd nie-nazwanemu
Lokalizacja: piwnica Auerbacha

Re: Poza granicami bolu- samospalenie bez mrugniecia okiem

Nieprzeczytany post autor: amogh »

Maliboo pisze:To jak to z nimi bylo? Ktos mi pomoze? ;)
W kwestii samospalenia nikt nie jest w stanie Ci pomóc, takie są odwieczne zasady zwane logiką. Chyba że jesteś tak potwornie wielki i nieogarnięty, że nie stać Cię ani na benzynę ani na to żeby samemu się nią oblać i następnie podpalić. W takim razie, myślę że warto spisać wcześniej jakąś prewencyjną i atrakcyjną umowę z którymś z koncernów naftowych i stworzyć ciekawą akcję promocyjną, która w imię świetlanej przyszłości nas wszystkich połączy przyjemne z pożytecznym. Innymi słowy - nie bądź płonnym samolubem, zareklamuj potomnym coś, skoro sam nie potrafisz nic sensownego stworzyć ;)

Aha, nie zapomnij przekazać swego pośmiertnego dochodu na związek wyznaniowy.
Awatar użytkownika
miluszka
ex Global Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: śr sie 04, 2004 15:27
Tradycja: buddyzm tybetański Kagju
Lokalizacja: Kraków

Re: Poza granicami bolu- samospalenie bez mrugniecia okiem

Nieprzeczytany post autor: miluszka »

O samospaleniach w Tybecie możesz przeczytać tu:
http://www.hfhrpol.waw.pl/Tybet/raport. ... rt_id=1449

Do amogha:
Twój post wydaje mi sie zupelnie niestosowny .
Awatar użytkownika
amogh
Posty: 3535
Rejestracja: pt mar 21, 2008 20:16
Płeć: mężczyzna
Tradycja: hołd nie-nazwanemu
Lokalizacja: piwnica Auerbacha

Re: Poza granicami bolu- samospalenie bez mrugniecia okiem

Nieprzeczytany post autor: amogh »

miluszka pisze:Do amogha:
Twój post wydaje mi sie zupelnie niestosowny .
Wiem, a nawet powiem więcej, jest zupełnie niepotrzebny. Ale to tylko moja emocjonalna reaktywność względem coraz to dziwniejszych, jak na moje rozumienie, pytań pojawiających się w tym panelu. Jak widać, nie potrafię jeszcze na chwilę obecną temu zaradzić :)
Awatar użytkownika
piotr
ex Global Moderator
Posty: 3571
Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Poza granicami bolu- samospalenie bez mrugniecia okiem

Nieprzeczytany post autor: piotr »

Cześć,
amogh pisze:Wiem, a nawet powiem więcej, jest zupełnie niepotrzebny. Ale to tylko moja emocjonalna reaktywność względem coraz to dziwniejszych, jak na moje rozumienie, pytań pojawiających się w tym panelu. Jak widać, nie potrafię jeszcze na chwilę obecną temu zaradzić :)
Co jest w tym dziwnego, że ktoś o to pyta? Ludzie widzą, że niektórzy buddyści się spalają i wykonują przy tym jakieś praktyki, np. siedzą w pozycji lotosu. Dla mnie naturalną koleją rzeczy jest pytanie, o co w tym chodzi i jak to możliwe.
Awatar użytkownika
amogh
Posty: 3535
Rejestracja: pt mar 21, 2008 20:16
Płeć: mężczyzna
Tradycja: hołd nie-nazwanemu
Lokalizacja: piwnica Auerbacha

Re: Poza granicami bolu- samospalenie bez mrugniecia okiem

Nieprzeczytany post autor: amogh »

Cześć Piotr :)

Nie chodziło mi o to, że ktoś pyta o to czym jest samospalenie w kontekście buddyzmu, mnichów i lotosu ale o szerszy kontekst, który to jak widać w całej swej "interpretacyjnej szerokości" bywa zgubny, i mam tu na myśli tylko i wyłącznie moją reaktywność. Nie potrafię wytłumaczyć ani nawet zrozumieć idei czy zjawiska samospalenia w kontekście faktyczności przedstawionej powyżej przez pytającego. Znam okładkę tej płyty, mało tego uwielbiam ją. Teraz można zapytać czy uwielbiam okładkę płyty, samą płytę, czy może muzykę na niej nagraną, która z kolei w moim osobistym doświadczeniu nie była odsłuchiwana z płyty ale z kasety... Trudno dopatrzeć się na tej okładce najmniejszego ruchu jaki wykonuje płonący mnich, o mrugnięciu okiem nie wspominając. Nie chcę kwestionować tego, że ktoś osobiście widział takie zdarzenie i jednocześnie miał w sobie na tyle determinacji i uwagi aby dostrzec i docenić całą powagę sytuacji, ale... Samospalenie, dla mnie to z jednej strony przejaw autentycznej bezsilności i desperacji względem świata, który nie rozumie dokąd zmierza, a z drugiej nieuniknioność, która rozumie się sama przez się, bez samospalenia, że się tak wyrażę.

Utleniamy się...
Maliboo
Posty: 11
Rejestracja: czw sty 19, 2012 21:08
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak konkretnej

Re: Poza granicami bolu- samospalenie bez mrugniecia okiem

Nieprzeczytany post autor: Maliboo »

Dziękuje miluszka :)
Nie chodzilo mi co prawda o mnichow z tybetu, ale po pierwsze dziekuje za odpowiedz wnoszaca pewna wartosc do tematu, a po drugie dzieki temu linkowi przypomnialem sobie jakiej to sprawy mialem przeblyski w pamieci ^^ - chodzilo mi o Thich Quang Duck'a z Witnamu, i tych poaru mnichow po nim ktorzy sie wtedy spalili
jakto wygladalo... nie trzeba wierzyc jakims naocznym swiadkom i ich wypaczonej opinii, skazonej emocjami i subiektywnym odbiorem rzeczywistosci z ich punktu widzenia, sa zdjecia i jest nawet film
-http://www.youtube.com/watch?v=tVS4iZXk ... re=related
To jak to z nimi bylo? Ktos mi pomoze? ;)

W kwestii samospalenia nikt nie jest w stanie Ci pomóc, takie są odwieczne zasady zwane logiką. Chyba że jesteś tak potwornie wielki i nieogarnięty, że nie stać Cię ani na benzynę ani na to żeby samemu się nią oblać i następnie podpalić. W takim razie, myślę że warto spisać wcześniej jakąś prewencyjną i atrakcyjną umowę z którymś z koncernów naftowych i stworzyć ciekawą akcję promocyjną, która w imię świetlanej przyszłości nas wszystkich połączy przyjemne z pożytecznym. Innymi słowy - nie bądź płonnym samolubem, zareklamuj potomnym coś, skoro sam nie potrafisz nic sensownego stworzyć ;)

Aha, nie zapomnij przekazać swego pośmiertnego dochodu na związek wyznaniowy.
Widze drogi forumowiczu amgh, ze nie zrozumiales/ nie przeczytales ze zrozumieniem mojego postu. Przede wszystkim - chcialem zapytac buddystow, ktorzy wiedza czym jest medytacja, (bardziej ode mnie) oraz nastepstwa obrania tej drogi duchowego rozwoju i w tym kontekscie aby mi pomogli zrozumiec co sie na prawde stalo w tym wydarzeniu. Co wewnatrz czul ten czlowiek.
Jezeli nadal nie rozumiesz, przeczytaj moj pierwszy post, gdyz mysle ze zawarlem w nim motywy dla ktorgo zadalem pytanie tak dobrze jak tylko potrafie. Bardziej zrozumiale juz nie umiem.
Moze dodam jeszcze- specjalnie dla Ciebie, ciekawi mnie owy minich i to co czul, poniewaz ta sytuacja jest jednym z wydarzen tego swiata. Chce ja po prostu zrozumiec aby wyciagnac wiedze, mozesz spytac po co mi ta wiedza? "Chcesz sie spalic, no to juz Ci mowie debilu co zorb najpierw". Zastanawiam sie nad kazdym, wydarzeniem, kazdym ludzkim dzialaniem i jego motywem gdyz w ten sposob zbieram wiedze o otaczajacym mnie swiecie, a swiat to suma wlasnie wszytskiego. Trzeba zrozumiec kazda rzecz z osobna aby poznac calosc, bo swiat to jedna wielka plansza z puzzlami, jedne krag, jedno wynika z drugiego, trzeba tak na prawde zdobyc wiedze o wszytskich elementach, aby poznac..choc jeden na prawde. Nie wiem czy to jest osiagalne za pomoca ego i mojego rozumu, lub rozumu wogole- buddyzm mowi ze sie nie da, ale poki co jeszcze nie osiagnalem oswiecenia, a skoro kazdy nieoswiecony swiadomie lub nie dazy do zbierania wiedzy o swiecie, ja lwanie to robie. Interesuja mnie wszelakie wydarzenia i w tym wypadku, chce sie dowiedziec co do tego mnicha, nie dlatego ze chce dokonac samospalenia jak on, ale chce wyciagnac wiedze, innymi slowy poprostu ciekawi mnie ta kwestia i chce wiedziec co tu zaszlo. W jakim celu? Ogolnie to dla wiedzy i dazenia do prawdy, a bardziej przyziemnie to po to ze daje mi nadzieje na kolejny krok w dazeniu do celu "pozbycia sie bolu fizycznego na zyczenie" - dosc przydatna umiejetnosc, nie tylko wtedy kiedy ktos chce popelniacwidowiskowe i normalnie, bardzo bolesne.. powiedzmy ze nie lubie bolu i zycie jest nieprzewidywalne, a przy najmniej dla mnie w tym momencie i aktualnym stanie wiedzy, aktualnych zmyslach i szerokosci swiadomosci. Jest nieprzewidywalne i np. moze dozyje czasow kiedy bede mieszkac w panstwie totalitarnym, gdzie w nocy wyciagna mnie z domu za wypowiedzenie slow ktore sie komus nie spodobaja, a ktorych to konsekwencji wypowiedzenia nie przewidze, moze mnie napasc psychopata i zaciagnac do ciemnego pokoju lubujac sie w zadawaniu mi bolu na wyrafinowane sposoby a przy tym dbajac abym zyl w czasie tego jak najdluzej, albo wszelkie inne, wojna, wypadek, itd. itp. W miare buddyzmu moze powinienem pogodzic sie z tym stanem rzeczy, ze i tak nie przewidze tego co mnie czeka wiec powinienem skupic sie na doznawaniu tu i teraz takim jakim jest i ze doswiadczenia ktore mnie spotykaja -maja mnie spotkac, sa potrzebne z jakiegos powodu. Ale mysle, ze jesli tak jest w istocie, to nie osiagne swojego celu, dopoki nie zbiore odpowiedniej ilosci owego rodzaju doswiadczen tak czy siak. A jezeli osiagniecie go ma sprowadzic na moja glowe pozniejsze nieprzyjemnosci ale innego rodzaju, to coz, najwyrazniej musze wlasnie i te dosiadczenia zebrac
Do amogha:
Twój post wydaje mi sie zupelnie niestosowny .

Wiem, a nawet powiem więcej, jest zupełnie niepotrzebny. Ale to tylko moja emocjonalna reaktywność względem coraz to dziwniejszych, jak na moje rozumienie, pytań pojawiających się w tym panelu. Jak widać, nie potrafię jeszcze na chwilę obecną temu zaradzić :)
Tak najwidoczniej nie potraisz sobie jeszcze z tym poradzic, to dobrze ze jestes tego swiadom. Ale jestes chyba tezswiadomy, ze tego typu posty, nie wnoszace wartosci do tematu, zwane offtopem lub trollingiem pociaga za soba konsekwencje? Chyba tak, a jesli nie to wiedz, ze wlasnie za pomoca warnow zostanie poszerzona twoja swiadomosc, jesli nie na tym to na innych forach w przypadku podobnych postow do poprzedniego.
Co innego nie rozumiec i sie przynac, zapytac aby moc lepiej zrozumiec pytajacego i sie dowiedziec przez to czy moze sie mu pomoc, lub tez moc wtedy dac mu jakas rade, pouczyc, no czyli w sumie pomoc.. wniesc jakas wartosc
A co innego doradzac, samemu przyznajac sie jeszcze ze sie nie rozumie co owy gosc ktoremu doradzasz, chcial przekazac.. Jak nie rozumiesz, dla czego komentujesz?
W takim wypadku jest to pozbawiona jakiejkolwiek wartosci krytyka, majaca chyba tylko taka potencjalna wartosc, ze kiedy ktos zobaczy twoj blad to czegos sie dowie o rodzajach ludzi, zachowaniach itd. Bo jesli chodzi o sama wypowiedz to nie widze w niej wartosci i gdybym byl moderatorem to dalbym ostrzezenie
:sage:
:namaste: :P
kuba77
Posty: 705
Rejestracja: śr gru 01, 2010 17:52
Płeć: mężczyzna
Tradycja: jungdrung bon
Lokalizacja: Siedlątków

Re: Poza granicami bolu- samospalenie bez mrugniecia okiem

Nieprzeczytany post autor: kuba77 »

Zrozumieliście, forumowiczu amogh? :D
Awatar użytkownika
Asti
Posty: 795
Rejestracja: śr sie 25, 2010 09:20
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Hahayana
Lokalizacja: Łódź

Re: Poza granicami bolu- samospalenie bez mrugniecia okiem

Nieprzeczytany post autor: Asti »

a bardziej przyziemnie to po to ze daje mi nadzieje na kolejny krok w dazeniu do celu "pozbycia sie bolu fizycznego na zyczenie" - dosc przydatna umiejetnosc, nie tylko wtedy kiedy ktos chce popelniacwidowiskowe i normalnie, bardzo bolesne.. powiedzmy ze nie lubie bolu i zycie jest nieprzewidywalne, a przy najmniej dla mnie w tym momencie i aktualnym stanie wiedzy, aktualnych zmyslach i szerokosci swiadomosci.
Jest taki moment w medytacji, w którym traci się poczucie fizycznego ciała. Po prostu świadomość zmysłów wycofuje się. Ostatnie zanika postrzeganie dźwięku i także wyłania się jako pierwsze. Wymaga to jednak umiejętności osiągania naprawdę głębokich stanów medytacyjnych. Jeśli chcesz się dowiedzieć więcej, poczytaj o jhanach, co da ci intelektualną mapę pewnych stanów umysłu, albo lepiej włóż całe swoje serce w praktykę medytacji. :)

Te stany umysłu są czymś naprawdę cudownym i głęboko przemieniającym percepcję świata, ale w buddyzmie nawet do najgłębszych stanów umysłu nie należy się przywiązywać i ustanawiać ich za cel. Mają ci pomóc w osiągnięciu mądrości, być umiejętnie używanym narzędziem, nie zabawką do wyłączania bólu w trudnych sytuacjach.
Natychmiast porzuć chwytający umysł,
a wszystko stanie się po prostu sobą.
W istocie nic nie ginie ani nie trwa. - Hsin Hsin Ming
Awatar użytkownika
Har-Dao
Global Moderator
Posty: 3162
Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dhamma-Vinaya
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Re: Poza granicami bolu- samospalenie bez mrugniecia okiem

Nieprzeczytany post autor: Har-Dao »

Czołęm

Użytkowniku Maliboo, posłuchajcie no zatem co ja wam powiem.

Z waszego raportu wynika, że chcecie nie czuć bólu w przypadku tortur sił totalitarnych, ewentualnie psychopaty? Wyłączanie bólu na życzenie.

Szczerze nie wiem co czuł ten mnich i trudno komukolwiek powiedzieć co czuł, czy go bolało czy nie i co myślał, że tym samospaleniem osiągnie. Tak czy owak zmarł.

Mam tylko nadzieję, że nie chcesz użyć buddyjskich technik instrumentalnie? Są ludzie, którzy słysząc o paranormalnych zdolnościach spisanych w tekstach buddyjskich zaczynają się tym interesować. Najwyraźniej uznają, że tego nauczał Buddha i na tym polega buddyzm. Co do bólu - w pewnym sensie masz rację. Gdyby ból uznać za dukkha, to Buddha nauczał sposobu jak praktykować, by cierpienie ustało. Dukkha (cierpienie) to nie tylko ból fizyczny ale też i krzywda umysłowa. W tekstach kanonicznych mówi się, że osoby przebudzone czują ból fizyczny ale nie reagują na niego. Nie ma w nich niechęci i całego łąńcucha reaktywnego wobec bólu fizycznego. A że mnich był Vietnamski, więc z pewnoscia przesiąknięty był tymi tekstami. Zatem mógł czuć ból, ale nie reagował nań, a że chciał umrzeć wiedział, że ból będzie ostry, ale krótki. Łatwo sobie wyobrazić, że siedzenie w lotosie przez pół życia na pewno powoduje ból w nogach, wiec był przyzwyczajony do bólu fizycznego. IMHO - pokaz mnicha był protestem politycznym, a to oznaczało, że nie pozbył się w pełni dukkha. No ale to kwestia sporna, więc nie ma jej co roztrząsać.

Zatem chcesz pozbyć sie tylko bólu fizycznego na żądanie czy chcesz pozbyć się dukkha? Jeśli chodzi o to pierwsze - zawsze są jakieś medykamenty - więc gdy przyjdzie policja totalitarna, ewentualnie psychopata - po prostu łykasz jakiegoś procha i masz z głowy. Niekoniecznie musisz latami siedzieć w lotosie by przyzwyczajać sie do bólu... :D

metta&peace
H-D
Maliboo
Posty: 11
Rejestracja: czw sty 19, 2012 21:08
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak konkretnej

Re: Poza granicami bolu- samospalenie bez mrugniecia okiem

Nieprzeczytany post autor: Maliboo »

Jeśli chodzi o to pierwsze - zawsze są jakieś medykamenty - więc gdy przyjdzie policja totalitarna, ewentualnie psychopata - po prostu łykasz jakiegoś procha i masz z głowy. Niekoniecznie musisz latami siedzieć w lotosie by przyzwyczajać sie do bólu... :D
Juz o tym myslalem, ale gdzie ja bym tegop procha trzymal? mialbym go nosic w kieszeni? A jakby mi wypadlo i mialbym dzieciaka, a on by podniosl i polknal ? ;] Albo co jesli by mnie ta policja juz zwlekala z lozka i od razu skrepowala, jak mialbym siegnac po ta tabletke? ;]
hehe, juz o tym myslalem
Zrozumieliście, forumowiczu amogh? :D
no fakt ze powialo straszna pompa, ale tak mnie jakos nalecialo-czasmi tak mam ;D
Zatem chcesz pozbyć sie tylko bólu fizycznego na żądanie czy chcesz pozbyć się dukkha?
Ostatecznie daze do pozbycia sie dukkha (chociaz tylko mam niejasnie domysly co to znaczy, no ale przeciez to trzeba poczuc by naprawde zrozumiec prawda? ;])
ale to tez mnie pociaga :
Jest taki moment w medytacji, w którym traci się poczucie fizycznego ciała. Po prostu świadomość zmysłów wycofuje się. Ostatnie zanika postrzeganie dźwięku i także wyłania się jako pierwsze. Wymaga to jednak umiejętności osiągania naprawdę głębokich stanów medytacyjnych. Jeśli chcesz się dowiedzieć więcej, poczytaj o jhanach, co da ci intelektualną mapę pewnych stanów umysłu, albo lepiej włóż całe swoje serce w praktykę medytacji. :)
sadze, ze musze jescze duzo poczytac i rozwijac sie jezeli bede to robil, to chyba zrozumiem wkoncu ze ten cytat powyzej nie ma juz sensu by mnie pociagal ;]
Ale w kazdym razie dzieki wam Wielkie ;)
:lowe2: :super:
Awatar użytkownika
amogh
Posty: 3535
Rejestracja: pt mar 21, 2008 20:16
Płeć: mężczyzna
Tradycja: hołd nie-nazwanemu
Lokalizacja: piwnica Auerbacha

Re: Poza granicami bolu- samospalenie bez mrugniecia okiem

Nieprzeczytany post autor: amogh »

Szanowny Forumowiczu Maliboo

Dziękuję za zrównoważone słowa krytyki odnośnie mojej niefrasobliwości. Obawiam się jednak, że pomimo moich najszczerszych starań nie będę w stanie udzielić Ci odpowiedzi na tyle rozsądnej i zrozumiałej aby mogła zastąpić faktyczność tego, co czuł mnich dokonujący samospalenia, torturowany więzień polityczny czy ofiara totalitarnej egzekucji. Powód tego jest dość prosty - nigdy tego nie doświadczyłem. Nie mniej jednak wiem czym jest ból, z czego wynika i jakie można przedsięwziąć środki zaradcze aby go minimalizować czy może nawet wyeliminować. Skoro mówimy o buddyzmie, to z mojej wiedzy na temat tego, jak nasza obecność w świecie i postępowanie kształtują nasze doświadczenie wynika, że istotnym elementem jest uważne i świadome nasze działanie, nasze czyli każdego z osobna ergo indywidualne. To z kolei prowadzi do dość prostej do zauważenia zależności pomiędzy tym, co robimy a czego doświadczamy. Na przykład krojąc marchewkę można zrobić to równo, rzetelnie, sprawnie i szybko albo byle jak jednocześnie odcinając sobie palec. Wracając do bardziej skomplikowanych sytuacji, których skutki odczuwalne są przez wszystkich ludzi czyli mówiąc w prost świata, w którym żyjemy, to z buddyjskiego punktu widzenia nazywa się to karma zbiorowa, ale uważam, że jest to tak skomplikowany temat, którego sam, pomimo mojej niefrasobliwości, nie odważyłbym się poruszyć.

Pozdrawiam :)
Maliboo
Posty: 11
Rejestracja: czw sty 19, 2012 21:08
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak konkretnej

Re: Poza granicami bolu- samospalenie bez mrugniecia okiem

Nieprzeczytany post autor: Maliboo »

amogh pisze:Szanowny Forumowiczu Maliboo

Dziękuję za zrównoważone słowa krytyki odnośnie mojej niefrasobliwości. Obawiam się jednak, że pomimo moich najszczerszych starań nie będę w stanie udzielić Ci odpowiedzi na tyle rozsądnej i zrozumiałej aby mogła zastąpić faktyczność tego, co czuł mnich dokonujący samospalenia, torturowany więzień polityczny czy ofiara totalitarnej egzekucji. Powód tego jest dość prosty - nigdy tego nie doświadczyłem. Nie mniej jednak wiem czym jest ból, z czego wynika i jakie można przedsięwziąć środki zaradcze aby go minimalizować czy może nawet wyeliminować. Skoro mówimy o buddyzmie, to z mojej wiedzy na temat tego, jak nasza obecność w świecie i postępowanie kształtują nasze doświadczenie wynika, że istotnym elementem jest uważne i świadome nasze działanie, nasze czyli każdego z osobna ergo indywidualne. To z kolei prowadzi do dość prostej do zauważenia zależności pomiędzy tym, co robimy a czego doświadczamy. Na przykład krojąc marchewkę można zrobić to równo, rzetelnie, sprawnie i szybko albo byle jak jednocześnie odcinając sobie palec. Wracając do bardziej skomplikowanych sytuacji, których skutki odczuwalne są przez wszystkich ludzi czyli mówiąc w prost świata, w którym żyjemy, to z buddyjskiego punktu widzenia nazywa się to karma zbiorowa, ale uważam, że jest to tak skomplikowany temat, którego sam, pomimo mojej niefrasobliwości, nie odważyłbym się poruszyć.

Pozdrawiam :)
I taka wypowiedz rozumiem ;] Mam swoj poglad na to co determinuje to jakie doswiadczenia nas spotykaja, ale nie bede sietutaj rozwijac bo nie bede robic offtopa. W kazdym razie, dziekuje, za twoj punkt spojrzenia na te sprawy, ten post odczuwam jako wartosciowy ;) i dziekuje
Rowniez Pozdrawiam, duzo pomyslnosci na drodze ku szczytom swiadomosci ^^ :meditate:
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wasze pierwsze pytania”