Magdalena pisze:Czy w buddyzmie tybetańskim wierzy się w bóstwa? tzn dosłownie? Czy to są tylko symbole,przenośnia?
Wiesz, nie bardzo da się mówić o buddyzmie tybetańskim jako takim. Nawet w obrębie poszczególnych szkół jest gigantyczna wręcz rozpiętość - i "ideologiczna", i związana z postacią praktyk - i w dodatku nie można też powiedzieć, że poszczególne linie przekazu są monolityczne. Ilu nauczycieli, tyle buddyzmu . . .
Większość nauczycieli Nyingma, których czytałem albo słuchałem twierdziła, że "bóstwa" to tylko aspekty naszej prawdziwej natury. Ale są też strażnicy, których zwykle tłumaczy się inaczej - choć i tu ktoś (Dzogchen Ponlop Rinpoche, jeśli pamięć mnie nie myli) chyba mówił, że to aspekty i nic więcej.
Nikt też nie oczekuje, że będziesz "wierzyć" w bóstwa - btw, czy Twoje "wierzyć" znaczy "przyjąć za istniejące" czy "oddawać cześć"? Tak czy inaczej, dla znanych mi nauczycieli to nie jest żaden wymóg formalny.
Magdalena pisze:Jeżeli tak, to czy to nie jest sprzeczne ze słowami Buddy o tym, żeby wszystko sprawdzać samemu a nie podążać za ślepą wiarą?
Nie jest, jak Sadayoshi już pisał
Pewnie, że mieli
![:-)](./images/smilies/smile.gif)
Buddyzm jest fundamentalnie wręcz niejednorodny (na szczęście zresztą)
Magdalena pisze:z tego co wiem, Budda nie chciał aby tworzono jego kult, nie chciał oddawania mu czci i stawiania posągów, tak?
Z tym "oddawaniem czci" to trudna sprawa - i trochę też błąd translatorski, o ile rozumiem. Tzn., oddawanie czci bozi a Buddzie to dwie bardzo różne rzeczy.
Magdalena pisze:Modlitwy. Do kogo są kierowane skoro nie ma osobowego boga?
Jeśli już, to raczej do naszej prawdziwej natury i/lub oświeconych istot - wg Namkhai Norbu Rimpocze i uczniów CR Rimpocze przynajmniej. Z trochę innej beczki dość podobnie tłumaczył to Sheng-Yen używając metafory wzmacniacza chyba. Postaram się poszukac cytatu.
Magdalena pisze:W skrócie- szukam tradycji odpowiadającej racjonaliście, opierającego się na logice a nie na wierze, bez świętych relikwii, amuletów przynoszących szczęście i modlitw do wyższych bytów. Nie zrozumcie mnie źle, podoba mi się bogata tradycja, rytuały, inicjacje ale kiedy mogą być pojmowane tylko symbolicznie a nie w imię nadprzyrodzonych sił.
Nie sądzę, żeby wiele tybetańskich tradycji było szczególnie nieracjonalistycznych w Twoim rozumieniu tego słowa. Możesz też zerknąć tutaj - a nuż się przyda?:
http://www.huffingtonpost.com/dzogchen- ... 69740.html
Sarasvati pisze:Z punktu widzenia przechodzenia na Buddyzm naprawde radze Ci przeanalizowac uczciwie, dlaczego odwrocilas sie od wiary, ktora wyznawalas do tej pory. Nie po to koniecznie, zebys do niej wrocila, ale musisz to zrobic, zeby miec "czysta karte" przechodzac na Buddyzm.
Wiesz Sarsavati, ja nie sądzę, żeby Magdalena coś tam
musiała koniecznie tu zrobić
Sarasvati pisze:Przejscie na inne wyznanie nie jest latwe, zwlaszcza, gdy jest ono tak odlegle i nie ma sie kompletnie zadnego dostepu do niego, gdyz nie operuje sie tymi terminami czy ma sie zupelnie inna mentalnosc niz ludzie, dla ktorych ta religia jest zwykle "przeznaczona"
Tak tylko jest pytanie, czy "przejście" na buddyzm to "przejście na inne
wyznanie". Powiedziałbym - cytując tu nauczycieli, a nie swoje własne jakże głębokie przemyślenia - że w żadnym razie nie musi być czymś takim. Zależy, czego ktoś szuka - nowej tożsamości czy wyzwolenia.
Sarasvati pisze:Na Twoim miejscu przeanalizowalabym takze, dlaczego zwracasz sie ku religi tak odleglej Ci kulturowo, a nie, na przyklad, jakiejs formie, protestantyzmu, skoro Katolicyzm nie.
A ja bym nie udzielał takich rad, Sarasvati. Magdalena zadała konkretne pytania - i na nie bym odpowiadał - ciągnie ją też buddyzm, nie protestantyzm. Chyba jasne też, dlaczego nie chce "przejść na protestantyzm"?
Sarasvati pisze:A teraz napisz: dlaczgo chcesz przejsc akurat na Buddyzm i dlaczego w ogole chcesz przejsc na jakakolwiek religie?
Może wcale nie chce? Nie wiem, czy warto o to w tym watku pytac zresztą? Nie wydaje CI się, że ten rodzaj pytania w tym wątku może być nieco nie na miejscu?
Za sceną rozległ się gwałtowny tupot i wreszcie wszedł lew.
Składał się z dwóch bobrów przykrytych kapą.