
Ostatnio rozmawialem z przyjaciolmi w Dharmie i okazalo sie, ze wszyscy mamy lub mielismy te same problemy z praktyka medytacyji: potworny bol kolan, plecow, barkow i/lub niemoznosc utrzymania w pelni wyprostowanej postawy. Fakt, niemal w kazdym tekscie o medytacji (pomijam tych, ktorzy maja nauczyciela...) mowa jest o trzymaniu plecow prosto, ze uzyskuje sie to dzieki odpowiedniumu ulozeniu miednicy, i tak dalej... Odnosze jednak wrazenie, ze choc powszechnie znany jest fakt, iz przecietny Europejczyk jest nierozciagniety i ma "poskracane" sciegna i niezbyt ruchome stawy, to uwaga o ulozeniu miednicy jest zwykle wszystkim, co wyciagamy z tekstow. Malo uwagi poswieca sie za to temu, co sam odkrylem dopiero niedawno - miednica nim zacznie ukladac sie we wlasciwy sposob musi zostac naprawde dobrze rozcwiczona. Oczywiscie mowiac "miednica" mam na mysli wszystkie stawy, sciegna i miesnie pasa miednicowego. Sprawa banalna, ale olsnilo mnie dopiero niedawno.

Co sie zas tyczy kolan: zarowno ja jak i moi znajomi wszystkie pozycje medytacyjne, takie jak cwierc, pol i pelny lotos probowalismy zrobic "kolanami", przenoszac sila lydke na lydke lub udo, co jest swietna metoda na... zniszczenie sobie kolan.:> Co gorsza z powodu nieotwartej miednicy podczas wymuszonego w ten sposob siedzenia nie dosc, ze nacisk na kolana jest ogromny, to zamiast naprawde sie prostowac, poglebialem tylko lordoze. Bol w kolanach moze sugerowac, ze problemem sa kolana, ale sam przekonalem sie, ze zrodlem mojej meki byla wlasnie miednica - mam na mysli tzw. rotacje, tj.: jesli miednica wykreca udo w jedna strone, a unieruchomiona lydka zaczyna obracac sie w druga, to efektem jest doslownie wykrecenie stawu kolanowego.
Natomiast od rozpoczecia cwiczen zauwazylem, ze poprawia sie nie tylko jakosc mojej medytacji lecz kazda postawa ciala. Wczesniej gdy siedzialem prosto mialem wrazenie, ze moja miednica usiluje sie "zwinac" i garbilem sie lub wychylalem do tylu by uniknac bolu plecow. Zupelnie jalbym mial przyczepiona do tam line ciagnaca w tyl.
Teraz bol w kolanach znika, niemniej musze szczegolnie uwazac, po wycisku jaki otrzymaly ode mnie wczesniej.


Oto filmy z cwiczeniami:
przygotowanie do siedzenia w pelnym lotosie
cwiczenia "na biodra" tych samych instruktorow
Artykul:
"Uruchom moc bioder"
Sam wykonuje jeszcze kilka innych, ale nie znalazlem odpowiednich filmow niestety...
Chcialbym sie na koniec zastrzec, ze to, co tu napisalem bylo pomyslane jedynie jako wskazowka. Najlepiej udac sie do osoby, ktora zawodowo zajmuje sie praca z cialem - instruktora jogi na przyklas. Lepiej nie cwiczyc na wlasna reke, poniewaz mozna nabawic sie naprawde powaznych kontuzji. Wystarczy jakas drobna niedoskonalosc w wykonywanej asanie, ktora w ciagu miesiecy zrujnuje nam zdrowie. Czesto sa to naprawde drobne bledy.
Kto pragnie otworzyc swoja mniednice w ten sposob musi uzbroic sie w cierpliwosc. Ponoc jest to jedno z najtrudniejszych (o ile nie najtrudniejsze) miejsce do uelastycznienia. Mi trening zajal kilka lat, ale nie bylem konsekwentny. Na poczatku w pozycji szewca kolana mialem niemal pod broda. Szewc wyglada tak (zdjecie ukradlem z sieci):

Teraz klade je na ziemi. Pisze to, by wszystkim "sztywniakom" dodac otuchy.

Jednak same dobre checi nie wystarczyly w moim przypadku, a rade "wyprostuj plecy ruchem miednicy" moglem sobie odpuscic, poniewaz nie umialem uniknac skrajnosci "kociego grzbietu" z jednaj, a poglebionej lordozy z drugiej strony i czulem w obu bol po chwili medytacji (czy w ogole siedzenia).
Mam nadzieje, ze to pomoze wielu osobom. Jesli jest na forum ktos, kto lepiej zna sie na tych sprawach (ja nie znam sie w zasadzie wcale - dysponuje jedynie wiedza ksiazkowa i z wlasnych eksperymentow...) to prosilbym o jakis komentarz.

Metta:)
PS: Filmy niestety sa po angielsku. Jesli bedzie potrzeba zrobie napisy. Ale dopiero gdy ktos sie upomni.
