![Wesoly :)](./images/smilies/smile.gif)
Ja również wszystkich witam, zapomniałam uczynić to wcześniej (przyzwyczajenie z serwisu grono.net, gdzie nikt sie nie wita), za co przepraszam... Pozdrawiam!!
Moderator: forum e-budda team
1. Jest sposobem w jaki staram sie zyc. I to naprawde dobrym i sprawdzonym sposobem. Jest okularami przez ktore patrze na rzeczy, ktorych coraz zadziej zapominam zakladac. Buddyzm jest zdrowym rozsadkiem z ktorego coraz czesciej korzystam, doswiadczeniem do ktorego nabieram z roku na rok coraz wiekszego zaufania, wrazliwoscia ktorej naprawde musialem sie nauczyc od podstaw i wspolczuciem ktorego bez buddyzmu wlasnie nie potrafilbym odczuwacadmin pisze: 1. Czym jest dla Ciebie buddyzm?
2. Dlaczego chcesz lub praktykujesz buddyzm?
3. Co buddyzm zmienił w twoim życiu?
pięknie powiedziane.tashigyurme pisze:A tu nagle zobaczylem ze pcham swoja bryczke i to bloto spod kol wypada.
1. Czasem się wydaje religią (bardziej rozwiniętą i dojrzałą niż ta którą praktykowałem w dzieciństwie), czasem praktyką, ścieżką rozwoju (bardziej rozwiniętą i dojrzałą niż ta, którą praktykowałem w młodości), ale jak tak dojść do sedna, to wszystko to się rozpada i pozostaje tylko pisanie tego posta tu i teraz.admin pisze:
1. Czym jest dla Ciebie buddyzm?
2. Dlaczego chcesz lub praktykujesz buddyzm?
3. Co buddyzm zmienił w twoim życiu?
Kiedyś tak napisałem. Dziś bym rzekł, że to wszystko przez to, iż cierpienia smak, a i śmierć się zbliża.karuna pisze: 1. Nauką najlepszą na świecie, prawdą, miłością.
2. Jest cool poza tym.
3. Jestem o wiele spokojniejszy, opanowany. Uważam, że bardziej współczuję. Czy płaczę, czy się cieszę towarzyszy mi Budda cały czas.
ad 1. Buddyzm jest dla mnie nieco skomplikowaną filozofią szczególnie w wydaniu tybetańskim - wymagającą długotrwałego studiowania.1. Czym jest dla Ciebie buddyzm?
2. Dlaczego chcesz lub praktykujesz buddyzm?
3. Co buddyzm zmienił w twoim życiu?
Tak, buddyzm to droga, a prawda to cel. Nie, bo ptak w locie nie zostawia śladów...
Nazwa "Buddyzm" (tak myślę) została stworzona przez ludzi z zachodniej cywilizacji i jako taka odnosi się do całego spektrum kulturowo-religijnego świata, którego system wartości odnosi się do nauki Buddy, która z kolei nazywana jest Dharmą Buddy, Dhammą lub Sassaną. Nie mam na myśli tego drugiego używając słowa buddyzm, szczególnie w tym tutaj wątku.
Czyli mógłbyś użyć jakiegokolwiek wyrazu?
To znaczy? Może uważność... Powyżej pisząc "buddyzm" miałem na myśli to, na co również tu na forum często zwraca się uwagę, że nie chodzi o przyjęcie intelektualno-konceptualnej perspektywy, która ma człowieka w jakiś sposób przedefiniować. Buddyzm jest formą kontekstualności, w której wydarza się coś... osobistego. A to z kolei próbom definiowania stale umyka...
Hej, rzecz w tym, że w buddyzmie nie wystarczy powiedzieć, że coś nie istnieje, bo również istnieje. Karuna już napisał, buddyzm zarówno istnieje, jak nie istnieje i jeśli by użyć tutaj słowa "prawda" w odniesieniu do tego, to należałoby mówić o "dwojakiej prawdzie", i wcale nie dlatego, że "buddyzm to droga, a prawda to cel", dlatego, że w każdym momencie funkcjonują dwa poziomy rzeczywistości jednocześnie i oba są prawdą. To, że jeden z nich zaliczamy do prawdy relatywnej (konwencjonalnej) w odróżnieniu od prawdy z poziomu absolutnego, nie oznacza, że po osiągnięciu celu "znikamy", bo Budda żył nadal i nauczał.
Prawda nie istnieje.
Wymyślamy ją sobie, żeby jakoś uporządkować ten zwariowany sen, który nazywamy życiem. Ale defacto jest niczym więcej, jak produktem naszego styranego, cierpiącego umysłu, nawykowo sankcjonującego własną egzystencję. Po co nam to, skoro jest takie małe, piękne ciche miejsce, gdzie prawda i fałsz nie mają już znaczenia. Trzymając się za ręce, podziwiają wschody i zachody słońca, zieleń trawy, zapach drzew. Czasem warto je odwiedzić, aczkowiek jest jeden mały problem - konceptualność ma tam zakaz wstępu. Masz odwagę by ją poświęcić, czy będziesz wiecznie trząsł ze strachu portkami egzystencji? Twoja sprawa
Dlaczego tylko konceptualność ma ten zakaz; pozostałe zmysły, które biorą udział w tym podziwie są jakoś bardziej szczególne, uprzywilejowane?
Dlaczego ogień nie gasi pragnienia? Mnie się nie pytaj. Rzeczy są takimi jakimi są.amogh pisze: ↑ndz maja 02, 2021 09:29 Dlaczego tylko konceptualność ma ten zakaz; pozostałe zmysły, które biorą udział w tym podziwie są jakoś bardziej szczególne, uprzywilejowane?
Piszesz, że jest jakieś miejsce, do którego konceptualność nie ma wstępu, ale pozostałe zmysły jak najbardziej - może to jakaś metafora, ale tym samym konceptualne jest to, co piszesz na wskroś, i tym samym nic o domniemanym miejscu nie mówi. Konceptualność jest skandhą, zmysły też są skandhą, mają tę samą naturę, jedne nie są bardziej niż inne.booker pisze: ↑ndz maja 02, 2021 09:38Dlaczego ogień nie gasi pragnienia? Mnie się nie pytaj. Rzeczy są takimi jakimi są.amogh pisze: ↑ndz maja 02, 2021 09:29 Dlaczego tylko konceptualność ma ten zakaz; pozostałe zmysły, które biorą udział w tym podziwie są jakoś bardziej szczególne, uprzywilejowane?
To prawdaGreenTea pisze: ↑sob maja 01, 2021 14:36 (...) w każdym momencie funkcjonują dwa poziomy rzeczywistości jednocześnie i oba są prawdą. To, że jeden z nich zaliczamy do prawdy relatywnej (konwencjonalnej) w odróżnieniu od prawdy z poziomu absolutnego, nie oznacza, że po osiągnięciu celu "znikamy", bo Budda żył nadal i nauczał.
Zmysły nie zaciemniają swojej natury. Umysł jak najbardziej. Dlatego się tak namiętnie przed tym broni: "Cooo? Ja nie mam wstępu, a jakieś oko i nos ma? A wała!"
To umysł, czy konceptualność?
Tak czy siak, w każdej praktyce, jakie by nie były do niej wyjaśnienia (to tylko koncepcje), trzeba w końcu usiąść na poduszce i pozostać sam na sam z własnym doświadczeniem. Według mnie, nie ma znaczenia, czy siedząc na poduszce, robi się to, na co wskazuje nauczyciel theravadyjski, zen lub wadżrajany - to różne środki prowadzące do podobnych efektów. Różnica może być ewentualnie tylko taka, że jedną drogą podąża się dłużej, inną krócej.
Nie ma takiej konieczności. Można w kółko pławić się w morzu tekstów, znajdując w tym kolejną przykrywkę do ucieczki, co w sumie nie różni się niczym od zajmowania się downolną inna aktywnością