Green Tea pisze:A swoją drogą, to ja myślałam, że wojownik-kupiec-kapłan-mag tylko w RPG występują
wojownik-
złodziej-kapłan-mag, Green Tea. Tako rzecze Gary Gygax.
TeZeT pisze:Tylko widzicie, sprawa polega na tym, że Parise opisuje swoje doświadczenia i wnioski, nie każe nikomu w to wierzyć, nie tworzy nowego ruchu religijnego.
No właśnie chyba nie całkiem - bo ton to on ma mentorski i natchniony. Nie głos kogoś, kto szuka na własną rękę, bez uprzedzeń, przywiązań i sentymentalizmu, a kogoś kto już znalazł, jak to Anglicy mówią, the one thing needful.
Tezet pisze:Parise stara się znaleźć pewien wspólny mianownik, wzorce powtarzające się w większych religiach, jest BADACZEM.
Badaczem, który mówi mi, że przeczytał
wszystkie święte księgi (oj, boli) - i wyciąga na dodatek wniosek, że wszędzie chodzi o to samo i on zaraz powie mi, o co? Tezet, proszę Cię.
Nie jestem strasznym przeciwnikiem komparatystyki w religioznawstwie - ale gdzie tu religioznawstwo, gdzie komparatystyka? Mówi się, że taki Eliade czy Karen Armstrong też za bardzo chodzą na skróty, ale jak tu w ogóle wymienić ich nazwiska jednym tchem z panem Parise? Sądząc po tym wywiadzie to wiedza kolesia o szamanizmie też sprowadza się do tego, co można wyczytać w "Szamanizmie dla żółtodziobów".
Tezet pisze:Rozumiem jednak, że radykałów nie przekonam
Ja żadnym buddyjskim radykałem nie jestem i z definicji nie trawię wszystkiego, co chce mnie przekonać, jak bardzo jest ortodoksyjne (i, implicite, jak bardzo ja nie jestem). Ortodoksja to bardzo trudna i ciężka, choć na szczęście uleczalna choroba. Gość też nie musi wcale być jakimś naukowcem, żeby porównywać sobie tradycje inicjacyjne - tyle że powinien być rzetelny, precyzyjny i rzeczywiście bez ckliwości i uczciwie pisać o swoich przeżyciach. Ja tego tu nie widzę - zero konkretów, sama napuszona wata, niczym nie podparte uogólnienia jak stąd do Krakowa i mnóstwo bełkotu.
amogh pisze:No bo Samsara to taki RPG jest
To okropny OT, ale nie mogę się powstrzymać:
http://www.vajraenterprises.com/!Tibet/index.htm
Za sceną rozległ się gwałtowny tupot i wreszcie wszedł lew.
Składał się z dwóch bobrów przykrytych kapą.