chaon pisze:Booker, nie jesteś zamkniętym pudełkiem, którego stan zależy tylko od karmy. To, jaką karmę produkujesz zależy m.in. od Twojej gospodarki hormonalnej, od pogody lub tego, czy np. jakiś dres nie poprosi Cię pięścią żebyś mu oddał telefon. To tyle w kwestii poglądu "karma jaką wytwarzam zależy tylko ode mnie". Jeśli potrzebujesz przykładu z doktryny, to poczytaj sobie Ullambana Sutrę, jak Buddha i Sangha wyciągnęli matkę Mahamaudgaljajany z piekła.
O ile wiem, to jaką karmę produkuję zależy od intencji, z jaką wykonuję działania. To, że dres poprosi mnie o to, żebym oddał mu telefon, nie oznacza, że muszę z tego powodu oddając mu telefon nienawidzieć go i życzyć mu wszystkiego najgorszego wytwarzając negatywną karmę.
W założeniu, że nie mogę kopnąć go w tyłek, bo jest większy albo z nim jest wielu kolegów. Ale nawet sprzedając mu kopa na rozpęd mogę to zrobić z dobrą intencją i powodowany współczuciem, a nie gniewem.
Co do Ullambana Sutry to nie znam. Wyciągnięcie kogoś z piekła to pomoc, ale czy udało im się spowodować jakąś magią u tej pani osiągnięcie Wyzwolenia?
A znasz tą historię, kiedy do Buddy przyszedł jakiś Bodhisattva mówiąc, że księstwo Buddhy, Kapilavastu ma zostać zniszczone (bo postrzegł to swoimi zdolnościami) i co Buddha na to, czy nic nie zrobi? I Buddha odpowiedział, że nie można cofnąć zasłużonej ciężkiej karmy. No to ten Bodhisatwa zmniejszył to księstwo i zabrał je do Czystej Krainy, żeby uchronić przez atakiem. Jednak okazało się, że miniaturowe królestwo i tak zostało zniszczone - przez miniaturową wojnę domową.
chaon pisze:
Dlaczego nigdzie nie spotkałeś nauczania, że Buddha mógłby zbudować np. Wielki Zderzacz Hadronów? Może dlatego, że nikt się nie pokusił o wyciągnięcie wniosków z idei wszechwiedzy ale raczej bardziej prawdodpodobne, że ich nie spisał, lub że nie przetłumaczono takiefo filozoficznego traktatu na nasz język. Jak już pisałem - jeśli widzisz jakąś lukę w moim procesie rozumowania i wnioskowania z założenia wszechwiedzy Buddy, to wykaż ją, a nie piszesz o tym, że moje myślenie jest radosne, co jest uwagą bardziej ad personam niż ad meritum. Dyscyplina filozoficzna polega na tym, że jeśli się stawia jakąś tezę, to należy rozważyć wszystkie konsekwencje tej tezy, więc skoro istnieje teza wszechwiedzy Buddy, to ja piszę jakie są konsekwencję takiego założenia.
Źle zrozumiałeś - nie chodziło mi, że Twoje myślenie jest radosne -ad personam. Tylko, że wnioski są radosne, tzn. że dają taką fajną radość na duchu "O co to ten Budda potrafi."
Nie wiem na co wnioski, że Buddha mógłby zbudować Wielki Zderzać Hadronów. Może i by umiał. Ale jego nauczanie odnosi się nie do zderzaczy hadronów ani obleczenia Ziemi w złoto a do cierpienia, jego powstawania, jego zatrzymania i drogi, która do tego zatrzymania prowadzi.
Twoje wnioskowanie nt. wszechwiedzy Buddy może i prowadzi w prostej linii do tego, że mógłby umieć zbudować zderzacz hadronów, ale prowadzi też do innej rzeczy. O czym niżej..
chaon pisze:
Jest wiele rzeczy, których Budda nie kazał, ale nie sądzę aby uważał je za bezsensowne. Technik farmacji antydepresyjnej, budowania inkubatorów dla wcześniaków albo budowy sieci www dzięki której można w nieskończoność powielać Sutry też Budda nie przekazał swoim uczniom, a są to przecież technologie przynoszące istotom pożytek. Czas Buddy był ograniczony, więc dyskredytowanie czegoś tylko dlatego, że Budda o tym nie powiedział, jest bez sensu.
..a tą rzeczą jest, iż kiedyś Buddha zrobił takie przyrównanie, gdzie powiedział, że w lesie jest dużo liści, jednak w jego ręce tylko parę. I tak, jak ta mnogość liści jest tym, co on wie, tak niewiele z nich, które trzyma w ręce jest tym, co prowadzi do końca cierpienia i to właśnie głosi, a nie ogłasza rzeczy, które są i zna z tego lasu z liściami, ale które do końca cierpienia nie prowadzą. Sadzę, że wyprodukowanie zderzacza hadronów jest jednym z takich liści w tym lesie i takim też wnioskowaniem, które wyciągasz z wszechwiedzy Buddy. Zderzacz może pomóc egzystencji w Samsarze, jak i obleczenie Ziemi w złoto, ale nie będzie w stanie z niej wyprowadzić. Jest to miłe do myślenia o tych zderzaczach itd., ale w kontekście nauczania Buddhy mającego prowadzić do końca cierpienia nie ma sensu, bo i nie ma niczego w Samsarze - zadnej formy egzystowania w jakikolwiek sposób, które by się z cierpieniem nie wiązało, nawet w niebiosach. Jeżeli już chcesz lukę w Twoim rozumowaniu, to sadzę iż to ona właśnie.