Ok, no po prostu masz inny pogląd.
Dla mnie, przyjście na ten świat związane jest z niewiedzą. Czy jeżeli odłożysz jakiekolwiek znane Ci do tej pory nauki, buddyjskie bądź inne, i spoglądając w siebie spróbujesz dojżeć odpowiedź na pytanie dlaczego pojawiłeś się w tym świecie - to co znajdziesz? Nie wiemy tego. Nie wiemy dlaczego się rodzimy, co tu właściwie w tym świecie mamy robić i dlaczego umieramy. To jest związane z wrodzoną ignorancją. To jest podstawa samsary. Dalej - ponieważ ta ignorancja jest obecna - pojawia się "JA" oraz "to co się doświadcza", powstaje przestrzeń i czas na pojawiania się rozumienia, miłych bądź niemiłych doświadczeń i na ich przyciąganie i odpychanie. Gniew i pożadanie zaczynają funkcjonować zwrotnie z ignorancją, napędzając samsarę siłą karmy. I tak to się kręci.
już jest manifestacją ignorancji. Bez ignorancji nie pojawia się podmiot, który dzieli czystość doświadczenia na siebie i to co jest przeżywane.. Zatem ignorancja jest korzeniem JA - nie na odwrót.
Andrzej Piotrowski PSN pisze:
Często zwracamy się ku praktyce Dharmy, ponieważ oczekujemy, że znajdziemy tam odpowiedź na nurtujące nas pytania. Obawiam się jednak, że jeśli przylgnęliśmy do słów np. "wszystko jest umysłem" stworzyliśmy nowe przywiązanie. Dlatego w zen mamy pytanie: Wszystko pochodzi z umysłu, ale skąd pochodzi umysł? To pytanie sprowadza nas do "nie wiem". To nie wszystkie interesujące odpowiedzi, jakie możemy znaleźć w buddyzmie są najcenniejsze, ale właśnie "nie wiem". Praktyka zen, która wyłoniła się z wielkiej buddyjskiej tradycji sprowadza nas do czegoś esencjonalnego i pierwotnego. Johanes powiedział, że przed narodzinami nie wiedzieliśmy niczego, ale teraz również niczego nie wiemy. Być może dlatego tak trudno jest utrzymać umysł tu i teraz. Każdy, kto siedzi Kyol Che doświadczył, jak trudno jest to robić. Dlaczego? Przecież to jest najprostsza rzecz. Jest tak ponieważ w tym momencie nie możemy niczego uchwycić. Nasze "ja" opiera się na chwytaniu i jest naszym najsilniejszym nawykiem. Chogjam Trungpa powiedział kiedyś, że nasze ego jest jak para okularów. Gdy ktoś nosi okulary bardzo na nie uważa i o nie dba. Są najbardziej chronioną rzeczą, ponieważ ktoś, kto ich używa jest świadomy, jak bardzo są one kruche i podatne na uszkodzenie. W naszej praktyce rzucamy wyzwanie naszemu najsilniejszemu nawykowi. Siadając na poduszce musimy odłożyć nasze okulary, wszystkie wyobrażenia i punkty odniesienia, które potwierdzają nasze "ja". Każdy ma taki punkt odniesienia: kim jestem w życiu zawodowym, kim jestem w życiu rodzinnym, co mam w garażu, co mam w szafie, jaki jest stan mojego konta, moje ambicje i plany na przyszłość, suma zysków i strat i wynikające z tego zadowolenie lub frustracja. Z tych wszystkich rzeczy składa się nasze "ja", ale jest to kompletna fikcja. DSSNim uczy, że to wszystko jest złudzeniem i tak naprawdę nie mamy nic poza tym momentem: BUM! (uderzenie w podłogę) ale jeśli myślisz, że go masz, on już zniknął. Tego również nie możesz chwycić. Gdy znikną punkty odniesienia cały schemat "ego" po prostu rozpada się i odkrywamy pustkę. To jest prawda o naszym "ja". Fragment pewnego wiersza DSSNima mówi: "...podążaj za chwilą, stań się niczym" Ale to trochę przerażające, dlatego czym prędzej wracamy do czegoś co znamy. Sprawdzamy siebie, sprawdzamy innych i cały ten świat budując sieć opinii na temat rzeczywistości. Pakujemy się jednak w straszną pułapkę, tracimy naturalną jedność, przestrzeń i wolność. To, co pierwotnie niepodzielone pęka na przedmiot i podmiot i to, co nam pozostaje to niekończąca się szamotanina i walka. W zen często pojawia się metafora ryby w sieci. Gdy przyglądamy się naszemu życiu odkrywamy, że jesteśmy w sieci. Jak się z niej wydostać? BUM! (uderzenie w podłogę) Ten punkt jest jedynym wyjściem. Dlatego w naszej praktyce wciąż i wciąż na nowo powracamy do tego punktu. W tym punkcie cała sieć rozpada się.
Kiedyś pewien młody mistrz zen San Szeng odwiedził starszego i bardziej doświadczonego od siebie mistrza zen Hsueh Fenga i zapytał go: "Czym się żywi ryba, która wydostała się z sieci?" Mówiąc o rybie wskazywał na siebie, ponieważ czuł się całkowicie wyzwolony. Nie dostrzegł jednak pewnego subtelnego, ale mocnego przywiązania: dumy, arogancji i przekonania o doniosłości własnego osiągnięcia. Dlatego Hsueh Feng odpowiedział: "Odpowiem ci, gdy się z tej sieci wydostaniesz" San Szeng nie ustępując kontynuował: "Jesteś nauczycielem tysiąca pięciuset ludzi, a nie rozumiesz mojego pytania" Hsueh Feng przepłynął nad tym mówiąc: "Stary mnich jest zajęty doglądaniem świątyni". Powinniśmy więc być bardzo uważni i nieustannie wracać do umysłu początkującego. Jeśli chwytamy się idei osiągnięcia czegoś musimy natychmiast to porzucić. Jest pewien kongan, który mówi: Stojąc na szczycie stumetrowego masztu, jak możesz zrobić jeszcze jeden krok?
Nasza praktyka powinna być napełniona tym właśnie duchem. Podążaj za chwilą, stań się niczym. Niezależnie od tego, jak wysoki jest maszt, na który się wspiąłeś, zrób jeszcze jeden krok.
PYT: Kiedyś zapytano DSSNima jak kontrolować myśli w czasie siedzenia. DSSNim odpowiedział, że jeśli jesteśmy przywiązani do myślenia, praktyka i myślenie są różne, jeśli natomiast nie ma przywiązania, praktyka jest myśleniem, a myślenie jest praktyką. Chciałam zapytać, co to znaczy?
Co teraz robisz?
Siedzę na poduszce i rozmawiam z tobą.
Dobrze. To jest czyste myślenie. Czy czyste myślenie i czysty umysł są takie same, czy różnią się? Jeśli po prostu robisz, to, co robisz, to co to jest? Czysty umysł czy myślenie? Jeśli powiesz czysty umysł, uderzam cię, jeśli powiesz myślenie, również cię uderzam. Nie twórz niczego. Zwykle przeciwstawiamy sobie czysty umysł i myślenie, oceniamy swoją praktykę i mamy poczucie tracenia czasu, ponieważ wciąż doświadczamy myślenia. Jeśli jednak nie chwytamy się myśli, ale pozwolimy im swobodnie przychodzić i odchodzić, wtedy myślenie jest niemyśleniem. Myślenie jest naturalną grą energii umysłu. Wszyscy mamy karmę i gdy siadamy do medytacji wyraźnie widzimy tę grę umysłu. Nasza podstawowa świadomość uwalnia wszystko, co zostało w niej zgromadzone. Gdy próbujemy powstrzymać lub chwytać myśli, wtedy potwierdzamy ich realność i one zaczynają nas kontrolować zasłaniając nasz czysty umysł. Przywiązanie powoduje, że tracą swoją przezroczystość i nie możemy zobaczyć czystej natury umysłu. Gdy będziemy widzieć je jako puste, staną się jakby przezroczyste i nie będą przeszkadzać czystemu umysłowi. W pustce czysty umysł i myślenie są tym samym. Czyste myślenie oznacza również postrzeganie prawdy i funkcji, właściwej sytuacji, relacji i działania. Bez tego czystego myślenia nasze życie jest niemożliwe. Problemem jest neurotyczne myślenie, ponieważ ono wypacza nasze życie i zamienia je w cierpienie. Umysł staje się podzielony, tworzy czas, przestrzeń i całą tą konstrukcję zwaną "ja". Gubimy ten moment pogrążając się w iluzji. Nasza praktyka powinna być wolna od oczekiwań i fantazji. Musimy siedzieć, jakby to była ostatnia chwila naszego życia. Jeśli za chwilę umrzesz, czym są wszystkie twoje pragnienia? Taka praktyka jest czystą praktyką, to znaczy nie dodajemy zupełnie nic do tego co jest. Już jesteśmy kompletni. Tak więc, jeśli myślisz, to tylko myśl.
PYT: Czy w zen mówi się o różnych warstwach umysłu? Słuchałem kiedyś wykładu pewnego lamy, który powiedział, że jest gadatliwy umysł, spokojny umysł, obserwujący umysł. Zauważyłem, że obserwator jest przed myśleniem, jest tu i teraz.
Nie wgłębiaj się za mocno w taką analizę. To może wpędzić cię w pomieszanie. Są pewne buddyjskie systemy filozofii i psychologii, takie jak jogaczara. W tej nauce mówi się o ośmiu czy nawet dziewięciu świadomościach. Mamy pięć świadomości zmysłowych, i szóstą świadomość, która tworzy pojęcie. Np. gdy patrzysz na niebo nie mówi ono: "jestem niebo". Masz bezpośrednie doświadczenie: "tylko niebieskie", ale świadomość konceptualizująca nakleja na to naklejkę: "to jest niebo". Wszystkie dane z pięciu świadomości zmysłowych opatrzone są naklejkami z odpowiednią nazwą. Następnie mamy siódmą świadomość - świadomość rozróżniającą, dyskryminującą, lubię - nie lubię, dobro - zło, przyjemne - bolesne itd. Ta świadomość tworzy całe ciągi myślowe i różne konfiguracje używając materiału wytworzonego przez szóstą świadomość. Wspólnie z nią tworzą całe złudzenie i są główną siedzibą ego. Siódma świadomość opiera się na ósmej świadomości zwanej alaja widżnianą, magazynem nasion. Tak więc sposób w jaki siódma świadomość interpretuje dane płynące z pięciu zmysłów i szóstej świadomości określany jest przez przeszłe doświadczenie zapisane w ósmej świadomości. Mówimy, że jest ona nasycona zapachem. W związku z tym wszystkie bieżące doświadczenia również napiętnowane są tym zapachem - karmą. To zniekształca czystość naszego postrzegania. Nie postrzegamy rzeczy takimi, jakie są, ale rzutujemy na nie zapach naszych wcześniejszych doświadczeń. Gdy na przykład spotykam kogoś, z kim miałem kiedyś złe doświadczenie, natychmiast pojawiają się emocje i uprzedzenia. Być może ta osoba zmieniła się, pozbyła się negatywności i jest zupełnie czysta, ale moje doświadczenie z przeszłości jest tak dominujące, że nie potrafię się otworzyć, aby to zobaczyć. To jest karma - silna tendencja. To samo dotyczy nałogów i innych skłonności. Przez świadomość dyskryminującą przepływają w obydwu kierunkach strumienie przeszłych i bieżących doświadczeń. Gdy praktykujemy zen świadomość nieustannie wszystko nazywająca, tworząca naklejki milknie, a świadomość dyskryminująca umiera z głodu. Ich pakt rozpada się. Praktyka budzi naszą dziewiątą świadomość. Jest to nasza czysta, prawdziwa natura, dharmakaja lub jak się mówi w Korei, czysta, biała natura. Kiedy budzimy się do niej, wtedy wszystkie świadomości zostają uzdrowione i przekształcone w poczwórną mądrość: mądrość zwierciadła, równości, subtelnej obserwacji i spontanicznego działania. To jest nauka jogaczary, która została zasymilowana przez zen. Jednak gdy praktykujesz, nie myśl o tym wszystkim. Czasem potrzebujemy mapy, ale musimy pamiętać, że studiowanie mapy nie jest tym samym, co podróżowanie. Trzymanie tych rzeczy w umyśle może zaszkodzić spontanicznej praktyce.