Duchowa przemoc w rodzinie
-
- Senior User
- Posty: 3168
- Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Soen
- Lokalizacja: Warszawa
Duchowa przemoc w rodzinie
Witam,
niedawno miałem dłuższą rozmowę na powyższy temat z Pawłem Karpowiczem. Jest to więc właściwie jego temat. Paweł zapytał mnie co o tym sądzę. Chodziło o duchowe i psychologiczne skutki zmuszania dzieci, młodzieży i osób dorosłych przez osoby z najbliższej rodziny do przyjęcia (uznania) jakiegoś światopoglądu religijnego i uczestniczenia pod przymusem czy presją w życiu religijnym (religijnych rytuałach). No cóż,...jest to rzeczywiście temat tabu czy nawet więcej niż tabu i to chyba niezależnie od szerokości geograficznej. Temat tabu jest tematem dostrzeganym ale nie omawianym natomiast ten temat jest moim zdaniem zdecydowanie niedostrzegany, wręcz nieistniejący. Może jest tak po prostu dlatego, że aby mówić o czymś jako o problemie, chorobie czy patologii to trzeba przede wszystkim uznać, że jest to problem, choroba czy też patologia. Ostatnio mówi się w Polsce sporo o fizycznej i psychicznej przemocy w rodzinie. W Warszawie (nie wiem jak w innych miastach) odbywa się obecnie akcja bilbordowa ,,kocham, nie biję”. Jakiś czas temu podobne akcje odbywały się w tv: nie poniżaj swojego dziecka, ucz tolerancji w stosunku do innych dzieci. Są książki opisujące skutki przemocy fizycznej, psychicznej czy seksualnej oraz formy terapii. Natomiast o przemocy w sferze duchowej i jej skutkach właśnie w sferze duchowej nie mówi się ani nie pisze prawie nic. Nie widziałem bilbordu z napisem: kocham więc nie molestuję duchowo. Może też nie bardzo kto ma o tym pisać gdyż problem ten wykracza poza sferę psychologii. Zdaniem Pawła ten temat poruszał w swoich książkach jedynie Osho. Mam więc pytanie do użytkowników forum: co sądzicie o duchowych i psychologicznych skutkach ,,duchowego molestowania”? Trudno jest mi mówić z własnego doświadczenia gdyż nie doświadczyłem duchowej przemocy we własnej rodzinie. Miałem swobodę wyboru własnej drogi duchowej. Ale może właśnie dlatego dostrzegam ten problem. Spotykałem się wielokrotnie z ludźmi dla których przemoc duchowa doświadczana w rodzinie była traumatycznym przeżyciem. Mówi się, że przemoc seksualna ma destrukcyjny wpływ na psychikę i sferę seksualną osoby molestowanej. Czy Waszym zdaniem przemoc duchowa ma destrukcyjny wpływ na sferę duchową człowieka?
niedawno miałem dłuższą rozmowę na powyższy temat z Pawłem Karpowiczem. Jest to więc właściwie jego temat. Paweł zapytał mnie co o tym sądzę. Chodziło o duchowe i psychologiczne skutki zmuszania dzieci, młodzieży i osób dorosłych przez osoby z najbliższej rodziny do przyjęcia (uznania) jakiegoś światopoglądu religijnego i uczestniczenia pod przymusem czy presją w życiu religijnym (religijnych rytuałach). No cóż,...jest to rzeczywiście temat tabu czy nawet więcej niż tabu i to chyba niezależnie od szerokości geograficznej. Temat tabu jest tematem dostrzeganym ale nie omawianym natomiast ten temat jest moim zdaniem zdecydowanie niedostrzegany, wręcz nieistniejący. Może jest tak po prostu dlatego, że aby mówić o czymś jako o problemie, chorobie czy patologii to trzeba przede wszystkim uznać, że jest to problem, choroba czy też patologia. Ostatnio mówi się w Polsce sporo o fizycznej i psychicznej przemocy w rodzinie. W Warszawie (nie wiem jak w innych miastach) odbywa się obecnie akcja bilbordowa ,,kocham, nie biję”. Jakiś czas temu podobne akcje odbywały się w tv: nie poniżaj swojego dziecka, ucz tolerancji w stosunku do innych dzieci. Są książki opisujące skutki przemocy fizycznej, psychicznej czy seksualnej oraz formy terapii. Natomiast o przemocy w sferze duchowej i jej skutkach właśnie w sferze duchowej nie mówi się ani nie pisze prawie nic. Nie widziałem bilbordu z napisem: kocham więc nie molestuję duchowo. Może też nie bardzo kto ma o tym pisać gdyż problem ten wykracza poza sferę psychologii. Zdaniem Pawła ten temat poruszał w swoich książkach jedynie Osho. Mam więc pytanie do użytkowników forum: co sądzicie o duchowych i psychologicznych skutkach ,,duchowego molestowania”? Trudno jest mi mówić z własnego doświadczenia gdyż nie doświadczyłem duchowej przemocy we własnej rodzinie. Miałem swobodę wyboru własnej drogi duchowej. Ale może właśnie dlatego dostrzegam ten problem. Spotykałem się wielokrotnie z ludźmi dla których przemoc duchowa doświadczana w rodzinie była traumatycznym przeżyciem. Mówi się, że przemoc seksualna ma destrukcyjny wpływ na psychikę i sferę seksualną osoby molestowanej. Czy Waszym zdaniem przemoc duchowa ma destrukcyjny wpływ na sferę duchową człowieka?
- LordD
- Posty: 2542
- Rejestracja: czw sie 31, 2006 09:12
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Karma Kamtsang
- Lokalizacja: Olsztyn
- Kontakt:
Re: Duchowa przemoc w rodzinie
Jak sobie przypomnę swoje dzieciństwo, te wczesne i późniejsze to muszę przyznać, że u mnie w domu jak np. wyraziłem chociażby najmniejszą niechęć do pójścia do kościoła to była dzika awantura albo areszt domowy. Musiałem obowiązkowo chodzić do spowiedzi i brać sakramenty pod przymusem.
- chaon
- Posty: 799
- Rejestracja: czw wrz 06, 2007 00:36
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Soto Zen
- Lokalizacja: Szczecin
Re: Duchowa przemoc w rodzinie
Nie, nie ma i uważam że wyolbrzymiasz całą sprawę demonizując coś, co jest jedynie narzucaniem przekonań, wcale nie gorszym od nahalnego narzucania przekonań politycznych itd. Ignoruje się natrętów i tyle.
Re: Duchowa przemoc w rodzinie
U mnie w dzieciństwie pod tym względem było w zasadzie bez zastrzeżeń Mój tata mi zawsze mówił: "chcesz iść do kościoła to idź, nie chesz to nie chodź, twoja sprawa, nie będę ci nic narzucał." Mama też mi niczego nie narzucała.
W rezultacie nie chodziłem do kościoła, a w liceum również na lekcje religii
W rezultacie nie chodziłem do kościoła, a w liceum również na lekcje religii
- stworzenie
- Posty: 1034
- Rejestracja: śr maja 28, 2008 21:24
- Płeć: kobieta
- Tradycja: bon
- Lokalizacja: Reda
Re: Duchowa przemoc w rodzinie
Jestem z rodziny niby-katolickiej. Niby, bo tak naprawdę nikt specjalnie się nie przejmował chodzeniem do kościoła, czy przestrzeganiem przykazań itp. Na religię chodziłam, "bo wszyscy chodzą"; na podobnej zasadzie była komunia i bierzmowanie. Jednak na msze czy do spowiedzi nie chodziłam (jak również nikt w rodzinie) - to nie był problem. Niespecjalnie też ktokolwiek protestował, kiedy pod koniec podstawówki oświadczyłam, że nie jestem katoliczką i że nie wierzę w to, co głosi kościół. Babcia czasem coś pomrukuje na ten temat, że przecież byłam ochrzczona itd., ale to nie jest na zasadzie, że nie chce mnie na oczy widzieć, bo nie jestem katoliczką. Ot, czasem cośtam powie, ja to puszczam w żart i jest ok, nie ma to wpływu na nasze codzienne relacje. Więc narzucania duchowości u mnie w domu nie było. Jaki to dało efekt? Moja siostra, po krótkiej fazie buntu i ateizmu, stała się wierzącą i praktykującą katoliczką (ona i jej mąż to jedyne osoby z mojej najbliższej rodziny, które chodzą regularnie do kościoła) - nie z przymusu, tylko z wyboru. Ja z kolei przez kilkanaście lat byłam "poszukującym agnostykiem" - może cośtam jest, może nie, ale będę szukać czegoś, co mnie przekona. I tak szukałam tzw. sensu w filozofii, naukach ścisłych, różnych systemach wierzeń (i tych postrzeganych jako "dobre" i tych postrzeganych jako "złe"), ezoteryce, okultyzmie. Przy niczym nie zatrzymałam się na dłużej, bo żaden z tych systemów mnie jakoś nie skusił i nie przekonał. Aż w końcu trafiłam na buddyzm.... i z tym zostałam. Od razu do mnie trafiło. Poczułam się, jakbym właśnie tego cały czas szukała.
Co wynika z tej historii? Że chyba jednak to narzucanie bądź jego brak w młodości nie ma aż takiego znaczenia dla tego, co wybierasz w dorosłym życiu. Siostra poszła zupełnie inną droga, ja poszłam inną, reszta rodziny została przy swoich postawach.
Co wynika z tej historii? Że chyba jednak to narzucanie bądź jego brak w młodości nie ma aż takiego znaczenia dla tego, co wybierasz w dorosłym życiu. Siostra poszła zupełnie inną droga, ja poszłam inną, reszta rodziny została przy swoich postawach.
-
- Senior User
- Posty: 3168
- Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Soen
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Duchowa przemoc w rodzinie
Każdy ma własne poglądy budowane na własnych doświadczeniach. W tym wątku nie chodzi jednak o narzucanie poglądów przez ,,natrętów" z zewnątrz ale o bardzo bliskie (imtymne) relacje z najbliższymi osobami. Są tacy którzy uważają, że mówienie o przemocy fizycznej w rodzinach to demonizowanie problemu bo przecież trzeba dzieci jakoś krótko trzymać i wychowywać na ,,porządnych" ludzi. Smutną cechą psychologicznej rzeczywistości w Polsce jest moim zdaniem to, że mnóstwo osób w naszym kraju nie zdaje sobie po prostu sprawy z faktu, że ich problemy mają charakter psychologiczny, że są na przykład wynikiem jakiejś traumy z dzieciństwa. Nie zdając sobie z tego sprawy leczą swoje problemy tak jak każe obyczaj to znaczy za pomocą alkoholu zamiast pójść na przykład do psychologa. Są osoby które były w dzieciństwie molestowane ale sądzą, że to nic takiego bo tak im po prostu wmówiono a w dorosłym życiu nie wiadomo dlaczego stają się alkoholikami. Polska jest odurzonym alkoholem krajem. Dlaczego?chaon pisze:Nie, nie ma i uważam że wyolbrzymiasz całą sprawę demonizując coś, co jest jedynie narzucaniem przekonań, wcale nie gorszym od nahalnego narzucania przekonań politycznych itd. Ignoruje się natrętów i tyle.
- stworzenie
- Posty: 1034
- Rejestracja: śr maja 28, 2008 21:24
- Płeć: kobieta
- Tradycja: bon
- Lokalizacja: Reda
Re: Duchowa przemoc w rodzinie
Ale czy to faktycznie efekt tego, że religia jest narzucana (i tego jaka to religia)? Bo mi się wydaje , że jednak po prostu to kwestia relacji w domu. Nie tego, że ktoś komuś narzucił katolicyzm, tylko tego, że nie było w domu miejsca na rozmowę i zrozumienie (nie tylko w sferze religijności). Jeżeli trafi się na tyrańską rodzinę, to nie ma znaczenie ich wyznanie. Po prostu będą dziecko tyranizować w różnych sferach życia. Mogą być nawet ateistami, ale ich brak zdolności do rozmowy i tolerancji przełoży się na tyranizowanie. Np. zamiast narzucić dziecku religię, narzucą, że ma być orłem w szkole, choćby po trupach.Każdy ma własne poglądy budowane na własnych doświadczeniach. W tym wątku nie chodzi jednak o narzucanie poglądów przez ,,natrętów" z zewnątrz ale o bardzo bliskie (imtymne) relacje z najbliższymi osobami. Są tacy którzy uważają, że mówienie o przemocy fizycznej w rodzinach to demonizowanie problemu bo przecież trzeba dzieci jakoś krótko trzymać i wychowywać na ,,porządnych" ludzi. Smutną cechą psychologicznej rzeczywistości w Polsce jest moim zdaniem to, że mnóstwo osób w naszym kraju nie zdaje sobie po prostu sprawy z faktu, że ich problemy mają charakter psychologiczny, że są na przykład wynikiem jakiejś traumy z dzieciństwa. Nie zdając sobie z tego sprawy leczą swoje problemy tak jak każe obyczaj to znaczy za pomocą alkoholu zamiast pójść na przykład do psychologa. Są osoby które były w dzieciństwie molestowane ale sądzą, że to nic takiego bo tak im po prostu wmówiono a w dorosłym życiu nie wiadomo dlaczego stają się alkoholikami. Polska jest odurzonym alkoholem krajem. Dlaczego?
- Intraneus
- ex Moderator
- Posty: 3671
- Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
- Tradycja: Youngdrung Bon
- Lokalizacja: Pless/Silesia
Re: Duchowa przemoc w rodzinie
No mnie przymuszano i bardzo się z tego cieszę, bo gdyby mnie nie przymuszali, to pewnie nie próbowałbym przeróżnych innych form religijności i areligijności. A tak w ramach buntu próbowało się wielu rzeczy, wielu ścieżek, wielu smaków, dzięki czemu mogę spojrzeć na to z dystansu i nie zachłystywać się byle czym, z jednej strony, a z drugiej strony wiele z tych doświadczeń poszerzyło mój światopogląd i moją rzeczywistość.
edit: wszystko da się przekształcić i wykorzystać dla swojego rozwoju. normalnie tantra
edit: wszystko da się przekształcić i wykorzystać dla swojego rozwoju. normalnie tantra
Radical Polish Buddhism
-
- Senior User
- Posty: 3168
- Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Soen
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Duchowa przemoc w rodzinie
Witaj Stworzonko ,stworzenie pisze:Ale czy to faktycznie efekt tego, że religia jest narzucana (i tego jaka to religia)? Bo mi się wydaje , że jednak po prostu to kwestia relacji w domu. Nie tego, że ktoś komuś narzucił katolicyzm, tylko tego, że nie było w domu miejsca na rozmowę i zrozumienie (nie tylko w sferze religijności). Jeżeli trafi się na tyrańską rodzinę, to nie ma znaczenie ich wyznanie. Po prostu będą dziecko tyranizować w różnych sferach życia. Mogą być nawet ateistami, ale ich brak zdolności do rozmowy i tolerancji przełoży się na tyranizowanie. Np. zamiast narzucić dziecku religię, narzucą, że ma być orłem w szkole, choćby po trupach.Każdy ma własne poglądy budowane na własnych doświadczeniach. W tym wątku nie chodzi jednak o narzucanie poglądów przez ,,natrętów" z zewnątrz ale o bardzo bliskie (imtymne) relacje z najbliższymi osobami. Są tacy którzy uważają, że mówienie o przemocy fizycznej w rodzinach to demonizowanie problemu bo przecież trzeba dzieci jakoś krótko trzymać i wychowywać na ,,porządnych" ludzi. Smutną cechą psychologicznej rzeczywistości w Polsce jest moim zdaniem to, że mnóstwo osób w naszym kraju nie zdaje sobie po prostu sprawy z faktu, że ich problemy mają charakter psychologiczny, że są na przykład wynikiem jakiejś traumy z dzieciństwa. Nie zdając sobie z tego sprawy leczą swoje problemy tak jak każe obyczaj to znaczy za pomocą alkoholu zamiast pójść na przykład do psychologa. Są osoby które były w dzieciństwie molestowane ale sądzą, że to nic takiego bo tak im po prostu wmówiono a w dorosłym życiu nie wiadomo dlaczego stają się alkoholikami. Polska jest odurzonym alkoholem krajem. Dlaczego?
wszystko zależy moim zdaniem od tego jaką rolę pełni duchowość w życiu danej osoby. Są osoby bardzo uduchowione i są takie dla których ta sfera po prostu nie istnieje. Dla osób uduchowionych molestowanie duchowe może być zapewne i bardziej traumatyczne niż na przykład molestowanie seksualne. A w przypadku osób nie zainteresowanych duchowością spływa to jak po kaczce.
Re: Duchowa przemoc w rodzinie
Mnie, Intra, nie przymuszano, a i tak poszukiwałem po przeróżnych ścieżkach
edit: zgadzam się z poglądem kol. Leszka.
edit: zgadzam się z poglądem kol. Leszka.
- Jakub Safjański
- Posty: 557
- Rejestracja: wt sty 01, 2008 17:30
- Tradycja: zen, Sanbo-Kyodan
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Duchowa przemoc w rodzinie
To temat na nowy wątek, wydaje mi się, że traumy II wojny światowej wciąż oddziaływują na systemy rodzinne przez kolejne pokolenia.leszek wojas pisze:. Polska jest odurzonym alkoholem krajem. Dlaczego?
Warszawa na przykład to jeden wielki, wojenny cmentarz. Mam taką swoją teorię, że przez to miasto ma swój wewnętrzny niepokój.
Co do tematu duchowej przemocy - to mnie bardziej interesuje problem uczenia religii w szkołach podstawowych, a nawet i w przedszkolach - co dla mnie jest działaniem agresywnym w stosunku do młodych osób, które jeszcze bezkrytycznie przyjmują to, co mówią im dorośli.
J.
Szalom
Re: Duchowa przemoc w rodzinie
Dokladnie. Jak sobie tak wspomne czasy, kiedy chodzilo sie na 6-godzinne liturgie nocne do cerkwi, to nie znajde lepszego przygotowania na buddyjskie odosobnienia...Intraneus pisze:wszystko da się przekształcić i wykorzystać dla swojego rozwoju. normalnie tantra
Nie mowiac o niedzielnych mszach, kiedy to stalo sie scisnietym miedzy doroslymi i moglo patrzec tylko w gore, zeby cokolwiek zobaczyc i sie nie udusic
A na czym polega te ich uduchowienie, ze doswiadczaja molestowania duchowego? Bo kojarzy mi sie to ze swiatlem, ktore ucieka od cienia...leszek wojas pisze:Dla osób uduchowionych molestowanie duchowe może być zapewne i bardziej traumatyczne niż na przykład molestowanie seksualne.
Re: Duchowa przemoc w rodzinie
Moglbys wyjasnic, dlaczego uwazasz, ze lekcje religii sa dzialaniem agresywnym?Jakub Safjański pisze:Co do tematu duchowej przemocy - to mnie bardziej interesuje problem uczenia religii w szkołach podstawowych, a nawet i w przedszkolach - co dla mnie jest działaniem agresywnym w stosunku do młodych osób, które jeszcze bezkrytycznie przyjmują to, co mówią im dorośli.
- chaon
- Posty: 799
- Rejestracja: czw wrz 06, 2007 00:36
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Soto Zen
- Lokalizacja: Szczecin
Re: Duchowa przemoc w rodzinie
Tak samo agresywnym jak nauka savoir vivre. Rodzice mają prawo wychować dziecko zgodnie z własnymi przekonaniami i odpowiednio je ukształtować, jako że przez 18 lat są za nie odpowiedzialni. To, że nauka religii została zepchnięta do szkół to kwestia na osobny temat, ale to żadna różnica czy rodzic uczy dziecko religii, czy ktoś to robi w zastępstwie rodzica, na jego polecenie. Wychowanie to wychowanie, obejmuje najróżniejsze kwestie światopoglądowe, w tym religię.Jakub Safjański pisze:Co do tematu duchowej przemocy - to mnie bardziej interesuje problem uczenia religii w szkołach podstawowych, a nawet i w przedszkolach - co dla mnie jest działaniem agresywnym w stosunku do młodych osób, które jeszcze bezkrytycznie przyjmują to, co mówią im dorośli.
- jw
- Senior User
- Posty: 2151
- Rejestracja: śr lip 30, 2003 22:46
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Tradycja Rogatego Buddy ;)
- Kontakt:
Re: Duchowa przemoc w rodzinie
Nie chce mi się wymieniać wszystkich argumentów dlaczego narzucanie religijnego światopoglądu jest gorsze od narzucania przekonań politycznych, upodobań kulinarnych bądź artystycznych gustów. Odsyłam do "Boga urojonego" Dawkinsachaon pisze:Nie, nie ma i uważam że wyolbrzymiasz całą sprawę demonizując coś, co jest jedynie narzucaniem przekonań, wcale nie gorszym od nahalnego narzucania przekonań politycznych itd.
http://www.rogatybudda.pl
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
- booker
- Posty: 10090
- Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Yungdrung Bön
- Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych
Re: Duchowa przemoc w rodzinie
Myśle iż temat warto naświetlać.leszek wojas pisze:Mówi się, że przemoc seksualna ma destrukcyjny wpływ na psychikę i sferę seksualną osoby molestowanej. Czy Waszym zdaniem przemoc duchowa ma destrukcyjny wpływ na sferę duchową człowieka?
Wygląda iż to jest dość jasny ale jakże istotny aspekt społeczny. Może być to niejasne, jeżeli molestowanie duchowe w danym społeczeństwie jest czymś normalnym (sądze iz Polska jest przykładem takiego kraju) - wówczas nikt ani nie zauważy, ani nie powie o chorbie, więc co tu dużo mówić o jakiejś prewencji.
Co do skutków - przydały by się badania, co by temat nie ugrzązł na "wysysaniu z palca".
Ale czy rodzice mają prawo molestować dziecko seksualnie, psychicznie czy, właśnie - duchowo?chaon pisze: Rodzice mają prawo wychować dziecko zgodnie z własnymi przekonaniami i odpowiednio je ukształtować (...)
Wychowanie to wychowanie, obejmuje najróżniejsze kwestie światopoglądowe, w tym religię.
Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Re: Duchowa przemoc w rodzinie
A czy moze ktos zdefiniowac, co to jest "przemoc duchowa" czy "molestowanie duchowe"? Albo przynajmniej podac kilka przykladow, o co w tych wyrazeniach chodzi.
Jak narazie to moje mysli kraza tylko wokol manipulacji psychicznej (a nie "duchowej"), z jakichkolwiek powodow by ona nie byla.
Jak narazie to moje mysli kraza tylko wokol manipulacji psychicznej (a nie "duchowej"), z jakichkolwiek powodow by ona nie byla.
Re: Duchowa przemoc w rodzinie
To np. jak matka zmusza dziecko, zeby poszło do spowiedzi, a ksiądz po wysłuchanu jego grzechów grozi mu ogniem piekielnym. (autentyczny przykład)atomuse pisze:A czy moze ktos zdefiniowac, co to jest "przemoc duchowa" czy "molestowanie duchowe"? Albo przynajmniej podac kilka przykladow, o co w tych wyrazeniach chodzi.
Jak narazie to moje mysli kraza tylko wokol manipulacji psychicznej (a nie "duchowej"), z jakichkolwiek powodow by ona nie byla.
Oczywiście te grzechy mogą być różne, ostatnio w TV głośno było o katechetce, która robiła dzieciom ankietę na ten temat w szkole... To też był przykład molestowania duchowego.
-
- Senior User
- Posty: 3168
- Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Soen
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Duchowa przemoc w rodzinie
atomuse pisze:A czy moze ktos zdefiniowac, co to jest "przemoc duchowa" czy "molestowanie duchowe"? Albo przynajmniej podac kilka przykladow, o co w tych wyrazeniach chodzi.
Ano właśnie. Wyłożę kawę na ławę ( tę bez pianki oczywiście patrz wątek o mapie) i powiem o co mi tak naprawdę w tym wątku chodzi. Mnie w tym wszystkim interesuje przede wszystkim aspekt duchowy. Mniej mnie interesuje aspekt psychologiczny. Psychologicznie, sytuacja takiego duchowego molestowania wydaje mi się dość zrozumiała czy nawet wręcz podręcznikowa. Jest to po prostu konflikt pomiędzy bliskimi osobami związanymi ze sobą emocjonalnie na podłożu braku akceptacji światopoglądowej. Takie sytuacje mogą się zdarzać również gdy ludzie mają różne poglądy polityczne, gdy dziecko należy do subkultury której rodzice nie akceptują itp. Dla mnie interesująca jest w tym wszystkim następująca kwestia: na ile jakieś praktyki religijne wykonywane przez dzieci czy młodzież na polecenie dorosłych, czy też w dobrej wierze na skutek związku emocjonalnego z jakąś osobą, mają następnie wpływ na ich rozwój duchowy kiedy wybiorą jakąś własną drogę? To znaczy na ile muszą oni ,,odrabiać” skutki poprzednich praktyk? Osobiście jestem dość podejrzliwie nastawiony do deklaracji w stylu ,, wszystko da się przekształcić i wykorzystać dla swojego rozwoju. normalnie tantra”. To bardzo ładnie brzmi ale ile osób to naprawdę realizuje w swoim życiu? Ile osób tym żyje na co dzień a dla ilu takie zdanie jest po prostu furtką do robienia tego na co mają ochotę czy do czego są przywiązani? W autobiografii mistrza Hsu Yuna jest takie zdanie ,,w skutek zejścia z właściwej ścieżki zmarnowałeś dziesięć lat treningu”. Również Milarepa ciężką praktyką odpracowywał swoje poprzednie grzechy. O Milarepie słyszeliśmy bo mu się udało. A ile jest takich Milarepów którym się nie udało?Intraneus pisze: edit: wszystko da się przekształcić i wykorzystać dla swojego rozwoju. normalnie tantra
- Jakub Safjański
- Posty: 557
- Rejestracja: wt sty 01, 2008 17:30
- Tradycja: zen, Sanbo-Kyodan
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Duchowa przemoc w rodzinie
to nie jest moja tezaatomuse pisze: Moglbys wyjasnic, dlaczego uwazasz, ze lekcje religii sa dzialaniem agresywnym?
Szalom
- Jakub Safjański
- Posty: 557
- Rejestracja: wt sty 01, 2008 17:30
- Tradycja: zen, Sanbo-Kyodan
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Duchowa przemoc w rodzinie
uważam, że nauka dobrych manier (czego w szkole raczej nie uczą) to nie to samo co nauka religii.chaon pisze:Tak samo agresywnym jak nauka savoir vivre. Rodzice mają prawo wychować dziecko zgodnie z własnymi przekonaniami i odpowiednio je ukształtować, jako że przez 18 lat są za nie odpowiedzialni. To, że nauka religii została zepchnięta do szkół to kwestia na osobny temat, ale to żadna różnica czy rodzic uczy dziecko religii, czy ktoś to robi w zastępstwie rodzica, na jego polecenie. Wychowanie to wychowanie, obejmuje najróżniejsze kwestie światopoglądowe, w tym religię.
Temat rozwinę.
pozdrawiam
Jakub
Szalom
- moi
- Posty: 4728
- Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
- Lokalizacja: Dolny Ślask
Re: Duchowa przemoc w rodzinie
Wydaje mi się, że podobnie jak nie jesteśmy w stanie zrozumieć i dostrzec w pełni pewnych karmicznych uwarunkowań, tak samo nie jesteśmy w stanie ocenić należycie/prawidłowo sytuacji, w której ma miejsce silna indoktrynacja religijna ze strony najbliższych w stosunku do naszej osoby (jako dziecka, dorosłego, itd). Trudno powiedzieć jaki i czy rzeczywiście ma/będzie miało/miało to wpływ na nasze wybory, zamykało, czy otwierało pewne drogi, itd. Znamienny pod tym względem wydaje mi się jeden z raportów Kinseya, w którym opisuje on wyniki zaskakujących badań: otóż większość molestowanych w dzieciństwie osób nie oceniała tego faktu aż tak negatywnie, jak moglibyśmy tego oczekiwać, niektórzy nawet nie dopatrywali się w tym wpływu na swoje obecne życie. Oczywiście, można tu polemizować: że zadziałał mechanizm wyparcia, że od lat 70-tych metodologia takich badań znacznie się rozwinęła, itd. Jedno jest pewne: większość dorosłych osób zdaje sobie sprawę, że seksualność dziecka jest zupełnie inna, niż osoby dorosłej i że dorosły nigdy nie powinien wykorzystywać swojej przewagi intelektualnej, psychicznej, itd w stosunku do dziecka, szczególnie jeśli chodzi o zdobywanie jakichś doznań seksualnych za pomocą dzieci. Wydaje nam się to w pierwszym odruchu niegodne - i słusznie. Tak reaguje zdrowy człowiek. Być może podobnie jest z "molestowaniem duchowym": dzieci wiele potrafią znieść i prawie zawsze wybaczają swoim oprawcom, dlatego, być może, należy raczej zapytać, dlaczego dorosły człowiek nie jest w stanie zrozumieć, że wyrządza dziecku krzywdę, kiedy narzuca swoją wizję świata i kiedy zmusza do religijnych praktyk, w których dziecko nie chce (z różnych powodów) uczestniczyć. Do dziś np. pamiętam dziewczynkę, która zsikiwała się regularnie w kościelnej ławce podczas prób do komunii św - tak silny chyba był to dla niej stres. Wierzę, że już jako osoba dorosła nie miała jednak o to żalu do swoich opiekunów i mam nadzieję, że do siebie także. Natomiast fakt, że jej rodzice zmuszali ją do przebywania w takiej silnie stresującej sytuacji wydaj mi się, po prostu, karygodny.leszek wojas pisze:Mnie w tym wszystkim interesuje przede wszystkim aspekt duchowy.
Pozdrawiam.m.
- chaon
- Posty: 799
- Rejestracja: czw wrz 06, 2007 00:36
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Soto Zen
- Lokalizacja: Szczecin
Re: Duchowa przemoc w rodzinie
Ja uważam, że lepiej jest wpoić dziecku jakiś system duchowy, niż nie przekazać mu żadnego, jako że rezultatem drugiej sytuacji może być brak zainteresowania jakąkolwiek duchowością.leszek wojas pisze:Dla mnie interesująca jest w tym wszystkim następująca kwestia: na ile jakieś praktyki religijne wykonywane przez dzieci czy młodzież na polecenie dorosłych, czy też w dobrej wierze na skutek związku emocjonalnego z jakąś osobą, mają następnie wpływ na ich rozwój duchowy kiedy wybiorą jakąś własną drogę?
-
- Senior User
- Posty: 3168
- Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Soen
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Duchowa przemoc w rodzinie
Witaj Moiu (pani dr )moi pisze:Wydaje mi się, że podobnie jak nie jesteśmy w stanie zrozumieć i dostrzec w pełni pewnych karmicznych uwarunkowań, tak samo nie jesteśmy w stanie ocenić należycie/prawidłowo sytuacji, w której ma miejsce silna indoktrynacja religijna ze strony najbliższych w stosunku do naszej osoby (jako dziecka, dorosłego, itd). Trudno powiedzieć jaki i czy rzeczywiście ma/będzie miało/miało to wpływ na nasze wybory, zamykało, czy otwierało pewne drogi, itd. Znamienny pod tym względem wydaje mi się jeden z raportów Kinseya, w którym opisuje on wyniki zaskakujących badań: otóż większość molestowanych w dzieciństwie osób nie oceniała tego faktu aż tak negatywnie, jak moglibyśmy tego oczekiwać, niektórzy nawet nie dopatrywali się w tym wpływu na swoje obecne życie. Oczywiście, można tu polemizować: że zadziałał mechanizm wyparcia, że od lat 70-tych metodologia takich badań znacznie się rozwinęła, itd. Jedno jest pewne: większość dorosłych osób zdaje sobie sprawę, że seksualność dziecka jest zupełnie inna, niż osoby dorosłej i że dorosły nigdy nie powinien wykorzystywać swojej przewagi intelektualnej, psychicznej, itd w stosunku do dziecka, szczególnie jeśli chodzi o zdobywanie jakichś doznań seksualnych za pomocą dzieci. Wydaje nam się to w pierwszym odruchu niegodne - i słusznie. Tak reaguje zdrowy człowiek. Być może podobnie jest z "molestowaniem duchowym": dzieci wiele potrafią znieść i prawie zawsze wybaczają swoim oprawcom, dlatego, być może, należy raczej zapytać, dlaczego dorosły człowiek nie jest w stanie zrozumieć, że wyrządza dziecku krzywdę, kiedy narzuca swoją wizję świata i kiedy zmusza do religijnych praktyk, w których dziecko nie chce (z różnych powodów) uczestniczyć. Do dziś np. pamiętam dziewczynkę, która zsikiwała się regularnie w kościelnej ławce podczas prób do komunii św - tak silny chyba był to dla niej stres. Wierzę, że już jako osoba dorosła nie miała jednak o to żalu do swoich opiekunów i mam nadzieję, że do siebie także. Natomiast fakt, że jej rodzice zmuszali ją do przebywania w takiej silnie stresującej sytuacji wydaj mi się, po prostu, karygodny.leszek wojas pisze:Mnie w tym wszystkim interesuje przede wszystkim aspekt duchowy.
Pozdrawiam.m.
Myślę, że jest pewna zasadnicza różnica jeśli chodzi o osoby dorosłe pomiędzy molestowaniem seksualnym a molestowaniem duchowym. Większość dorosłych którzy dopuszczają się molestowania seksualnego wobec dzieci zdaje sobie sprawę z tego, że w tym co robią jest coś niewłaściwego. Chyba, że są to jacyś szaleni pseudopedagodzy z kręgu tzw pozytywnej pedofilii. Natomiast w przypadku narzucania dziecku swojej wizjii religijnej zdecydowana większość dorosłych uważa, że to co robią jest właściwe. Więcej, że robią to właśnie dla dobra dziecka i że jest to ich obowiązek religijny.
-
- Senior User
- Posty: 3168
- Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Soen
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Duchowa przemoc w rodzinie
Witaj,chaon pisze:Ja uważam, że lepiej jest wpoić dziecku jakiś system duchowy, niż nie przekazać mu żadnego, jako że rezultatem drugiej sytuacji może być brak zainteresowania jakąkolwiek duchowością.leszek wojas pisze:Dla mnie interesująca jest w tym wszystkim następująca kwestia: na ile jakieś praktyki religijne wykonywane przez dzieci czy młodzież na polecenie dorosłych, czy też w dobrej wierze na skutek związku emocjonalnego z jakąś osobą, mają następnie wpływ na ich rozwój duchowy kiedy wybiorą jakąś własną drogę?
ja bym to nieco inaczej sformułował. Osłabiłbym trochę słowo ,,wpoić". Jestem zdecydowanie za tym by dzieci zapoznawać z różnymi systemami duchowymi. Porządne i obiektywne zajęcia z zakresu religioznawstwa powinny się moim zdaniem odbywać już w szkole podstawowej w ramach ogólnej wiedzy o świecie. Poza tym nie lekceważyłbym też tzw duchowości ateistycznej bo to nie jest wcale gorsza duchowość niż duchowość związana z jakimś systemem religijnym. Ale to co moim zdaniem jest najważniejsze to swoboda wyboru własnej drogi duchowej. Słowo ,,wpoić" kojarzy mi się z następującą sytuacją: ponieważ ja wyznaję taką a taką religię to dołożę wszelkich starań żebyś ty też wyznawał tą religię gdyż jest to mój obowiązek religijny. Poza tym nie lekceważyłbym też faktu, że są osoby nie zainteresowane żadną duchowością i mają do tego święte prawo. Wpajanie takim osobom jakiegoś systemu duchowego przypomina moim zdaniem sytuację uczenia kogoś matematyki kiedy ten ktoś nie przejawia żadnych zdolności i zainteresowań matematycznych i musi przejść przez ,,matematyczne piekło" tylko dlatego by sprostać wymaganiom jakiegoś systemu edukacyjnego czy aspiracjom własnych rodziców.
Pozdrawiam
P.S. Czy mogę Ci zadać żartobliwe pytanie dotyczące Twojego nicku?
-
- użytkownik zbanowany
- Posty: 1169
- Rejestracja: ndz lip 09, 2006 15:26
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: #
Re: Duchowa przemoc w rodzinie
Wrzucę tu info, że planach wydawniczych Nomosu znajduje się David Hay, Rebeka Nye, The Spirit of the Child
Prezentowana książka podejmuje temat szeroko pojętej duchowości i wpisuje się w nurt psychologii ewolucyjnej. W części teoretycznej, autorstwa D. Haya, doświadczenie religijne przedstawiane jest jako zjawisko biologiczne, a tym samym uniwersalne dla gatunku ludzkiego. W części empirycznej R. Nye dokonała analizy niemal czterdziestu wywiadów z dziećmi, które posłużyły do ilustracji sposobów przejawiania się duchowości, jej uwarunkowań i konsekwencji. Książka Duchowość dziecka przedstawia nie tylko wielką wartość poznawczą, ale również może mieć zastosowanie w praktyce, zwłaszcza edukacji religijnej.
- chaon
- Posty: 799
- Rejestracja: czw wrz 06, 2007 00:36
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Soto Zen
- Lokalizacja: Szczecin
Re: Duchowa przemoc w rodzinie
Możesz.leszek wojas pisze:P.S. Czy mogę Ci zadać żartobliwe pytanie dotyczące Twojego nicku?
A co to jest duchowość ateistyczna? Ateizm to uważanie, że Boga nie ma, to jest jedna prosta teza, tak samo jak teizm to jedna prosta teza, że Bóg jest. Z tej jednej tezy żadna duchowość nie wynika.leszek wojas pisze:Poza tym nie lekceważyłbym też tzw duchowości ateistycznej bo to nie jest wcale gorsza duchowość niż duchowość związana z jakimś systemem religijnym.
Jak będzie dorosły to może wybrać, co za problem? A póki jest dzieckiem, niech się uczy od innych. Tak samo każdy człowiek jak stanie się dorosły może sobie wybrać jakim językiem chce mówić i się takiego nauczyć, ale gdy jest dzieckiem, to uczony jest języka rodziców i zmuszany do jego używania, bo inaczej pozostałby niemową do końca życia.leszek wojas pisze:Ale to co moim zdaniem jest najważniejsze to swoboda wyboru własnej drogi duchowej.
Tudzież "dołożę wszelkich starań, abyś wyznawał tą religię, ponieważ uważam, że jest to najlepsza z możliwych dróg rozwoju duchowego i podążanie nią będzie dla ciebie najkorzystniejsze jako człowieka; jako rodzic zaś, kierując się troską o kochane dziecko, chcę dla niego tego, co najlepsze, nawet jeśli ono tego nie rozumie".leszek wojas pisze:Słowo ,,wpoić" kojarzy mi się z następującą sytuacją: ponieważ ja wyznaję taką a taką religię to dołożę wszelkich starań żebyś ty też wyznawał tą religię gdyż jest to mój obowiązek religijny.
- jw
- Senior User
- Posty: 2151
- Rejestracja: śr lip 30, 2003 22:46
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Tradycja Rogatego Buddy ;)
- Kontakt:
Re: Duchowa przemoc w rodzinie
Ładniejsze określenie to "duchowość laicka" - system rozwijania pozytywnych właściwości i wykorzeniania negatywnych, który nie jest osadzony w wierzeniach/przekonaniach związanych z tradycyjnymi religiami. Wspomina o tym Matthieu Ricard tutaj:chaon pisze: A co to jest duchowość ateistyczna?
http://www.buddyzm.edu.pl/cybersangha/page.php?id=913
Źródłem zasad etycznych nie jest tutaj religijne objawienie, lecz podstawa racjonalna, co proponował np. Sokrates.
http://www.rogatybudda.pl
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
- Jakub Safjański
- Posty: 557
- Rejestracja: wt sty 01, 2008 17:30
- Tradycja: zen, Sanbo-Kyodan
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Duchowa przemoc w rodzinie
ten fragment z wypowiedzi Ricarda:
"Otóż wydaje mi się, że należy dać dzieciom możliwość poznania wszystkich wielkich tradycji duchowych świata, ale nie tylko ich historii, lecz także esencji ich nauk oraz etyki. "
oddaje mój pogląd na nauczanie religii
takie podejście popieram i chciałbym, aby w Polsce młodzi ludzie mogli poznać w szkole różne tradycje duchowe
"Otóż wydaje mi się, że należy dać dzieciom możliwość poznania wszystkich wielkich tradycji duchowych świata, ale nie tylko ich historii, lecz także esencji ich nauk oraz etyki. "
oddaje mój pogląd na nauczanie religii
takie podejście popieram i chciałbym, aby w Polsce młodzi ludzie mogli poznać w szkole różne tradycje duchowe
Szalom
-
- Senior User
- Posty: 3168
- Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Soen
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Duchowa przemoc w rodzinie
Oczywiście, że stwierdzenia Bóg jest, Boga nie ma, mają niewiele wspólnego z duchowością. Chodzi o to, że niektórzy ludzie łączą swoją duchowość z jakimś konkretnym systemem religijnym. Czy też może lepiej byłoby powiedzieć odnajdują swoją duchowość w ramach jakiegoś systemu religijnego. Taki system może na przykład używać pojęcie Boga. W ateistycznej duchowości takiego pojęcia się nie używa. Na temat duchowości ateistycznej wypowiadał się J.Ś. Dalajlama (o ile dobrze pamiętam)chaon pisze: A co to jest duchowość ateistyczna? Ateizm to uważanie, że Boga nie ma, to jest jedna prosta teza, tak samo jak teizm to jedna prosta teza, że Bóg jest.
Otóż właśnie może być i tak, że będąc dorosłym człowiekiem nie będzie już wcale chciał wybierać ani nawet niczego poznawać bo będąc dzieckiem przejdzie silną indoktrynację religijną. Wszystko zależy od tego czego się będzie uczył będąc dzieckiem i czy to wogóle będzie nauka. To nie musi być nauka tylko może być zwyczajne pranie mózgu. W efekcie takiego ,,treningu" będzie na przykład uważał, że wszystkie inne systemy duchowe są gorsze i najlepiej jakby ich wogóle nie było a na pewno nie warto ich poznawać.chaon pisze: Jak będzie dorosły to może wybrać, co za problem? A póki jest dzieckiem, niech się uczy od innych.
-
- Senior User
- Posty: 3168
- Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Soen
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Duchowa przemoc w rodzinie
Pytanie dotyczące nicku: Ty się nazywasz Charon tylko r nie wymawiasz?
- jw
- Senior User
- Posty: 2151
- Rejestracja: śr lip 30, 2003 22:46
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Tradycja Rogatego Buddy ;)
- Kontakt:
Re: Duchowa przemoc w rodzinie
Ten przykład nie oddaje dokładnie sytuacji, o której mowa. Zmiana religii polega najczęściej na dokonaniu radykalnego wyboru: jeśli zostajesz ateistą, to przestajesz być chrześcijaninem. Tymczasem dorosły Polak pragnący poznać suahili nie musi porzucać języka ojczystego. Zresztą gdyby to zrobił, jego funkcjonowanie w rodzimej społeczności stałoby się bardzo utrudnione: przecież niewiele osób posługuje się w naszym kraju suahilichaon pisze:Jak będzie dorosły to może wybrać, co za problem? A póki jest dzieckiem, niech się uczy od innych. Tak samo każdy człowiek jak stanie się dorosły może sobie wybrać jakim językiem chce mówić i się takiego nauczyć, ale gdy jest dzieckiem, to uczony jest języka rodziców i zmuszany do jego używania, bo inaczej pozostałby niemową do końca życia.
Analogia, którą podałeś nie pasuje też z innego względu. Ponieważ o wiele trudniejsze od nauczenia się jezyka obcego jest krytyczne przyjrzenie się własnemu dotychczasowemu spojrzeniu na świat budowanemu i umacnianemu przez wiele lat dzieciństwa i młodości, czyli w czasie, kiedy umysł jest niezwykle podatny na tego rodzaju "indoktrynację". Ludzie (nie wszyscy, ale spora część) wolą raczej mieć "święty spokój" niż badać i kwestionować to, co tworzy ich bezpieczny pogląd na sprawy życia doczesnego oraz tego, co jest lub nie jest po śmierci.
Nie badają i nie kwestionują tego z różnych powodów. Np. jedni nie przykładają do tych tematów szczególnej wagi i toczą się płytkimi koleinami zinstytucjonalizowanej religijnej tradycji siłą rozpędu nadanego w dzieciństwie. Drudzy po prostu obawiają się zakwestionować nabyte w dzieciństwie "prawdy", podzialane przecież przez tak wielu ludzi: od sąsiadów aż po głowy państwa, środowiska naukowe itp... Ich życie religijne opiera się więc albo na duchowym lenistwie, albo na konformistycznych obawach i sprzedają to swoim dzieciom w pakiecie wraz z przekonaniami religijnymi.
Rzeczywistość bywa jednak bardzo często inna. Niektórzy rodzice wcale nie myślą, że "dają swojemu dziecku, to co najlepsze" kiedy posyłają je do kościoła, by tam wykonywały stosowne praktyki religijne. Gdyby naprawdę tak myśleli, to sami do tych kościołów musieliby przychodzić z jakichś głębszych, duchowych powodów.chaon pisze:jako rodzic zaś, kierując się troską o kochane dziecko, chcę dla niego tego, co najlepsze, nawet jeśli ono tego nie rozumie".
Ludzie często utożsamiają się z jakąś religią nie dlatego, że głoszone w jej ramach poglądy jakoś szczególnie do nich przemawiają. Często utożsamiają się z jakąś religią dlatego, że biorą przykład ze swoich rodziców, czy też raczej: pewne postawy zostały w nich przez ich rodziców zaprogramowanei teraz sami w analogiczny sposób programują własne dzieci. W życiu religijnym takich ludzi nie chodzi o głęboką duchową refleksję, ani o własną wewnętrzną przemianę. Bardzo często chodzi tylko o swego rodzaju poczucie przynależności, o uczestnictwo w pewnych rytuałach życia społecznego (tutaj akurat bazujących na ideologiach religijnych) i obawa przed "napiętnowaniem", jeśli się ich nie kultywuje.
http://www.rogatybudda.pl
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Re: Duchowa przemoc w rodzinie
W buddyzmie mowi sie rowniez o stanach piekielnych. A konkretnie o narodzinach w takich stanach, jezeli bedzie dzialalo sie wbrew slubowaniom, wiec ta wypowiedz o ogniu piekielnym nie tylko z chrzescijanskiego nieba spadla Oczywiscie mozna w te piekla wierzyc, a mozna i nie wierzyc. Mozna zyc w nadziei, ze ich nie ma, a mozna i pozbyc sie takiej nadziei i tych piekiel na wlasnej skorze doswiadczyc i to jeszcze w tym zyciuNess pisze:To np. jak matka zmusza dziecko, zeby poszło do spowiedzi, a ksiądz po wysłuchanu jego grzechów grozi mu ogniem piekielnym. (autentyczny przykład)
Hm... a mozesz przytoczyc pytania z tej aniekty? W miare doslownieNess pisze:Oczywiście te grzechy mogą być różne, ostatnio w TV głośno było o katechetce, która robiła dzieciom ankietę na ten temat w szkole... To też był przykład molestowania duchowego.
Moim zdaniem wplyw owych "narzuconych" praktyk religijnych jest zalezny od charakteru tych osob, ich psychiki, no i od tego jaka "wlasna droge" te osoby wybiora. Jezeli wybiora droge, na ktorej podazaja w mysl slow mistrza Hsu Yuna (,,w skutek zejścia z właściwej ścieżki zmarnowałeś dziesięć lat treningu”), wtedy ich "wlasna droga" polega w pierwszej linii na odpokutowaniu grzechow tych zmarnowanych lat (oczywiscie w buddyzmie okresla sie to nieco inaczej niz odpokutowanie).leszek wojas pisze:na ile jakieś praktyki religijne wykonywane przez dzieci czy młodzież na polecenie dorosłych, czy też w dobrej wierze na skutek związku emocjonalnego z jakąś osobą, mają następnie wpływ na ich rozwój duchowy kiedy wybiorą jakąś własną drogę? To znaczy na ile muszą oni ,,odrabiać” skutki poprzednich praktyk?
Ja osobiscie nie uwazam swego zycia za stracone czy zmarnowane, ani przed zlozeniem, ani po zlozeniu buddyjskiego slubowania, dlatego slowa mistrzow w stylu slow przez Ciebie przytoczonych sa dla mnie duchowa manipulacja, ktora jest obecna w kazdej religii. Bardzo silna manipulacja, jak zdazylam juz tego doswiadczyc...
Ale jezeli buddysta uwaza, ze jako dziecko zszedl z wlasciwej sciezki, bo rodzice jego tego tamtego, to moze cos jest nie tak z buddyjskim... treningiem? :roll:
Wlasciwie to ze "zwalaniem winy" na innych spotkalam sie w swoich latach pisklecych. No i w naukach new age taki nurt jest bardzo popularny.
"...tak silny byl chyba dla niej ten stres." - tzn. nie jestes pewna, ze ta dziewczynka zsikiwala sie dokladnie z tego, a nie innego powodu?moi pisze:Do dziś np. pamiętam dziewczynkę, która zsikiwała się regularnie w kościelnej ławce podczas prób do komunii św - tak silny chyba był to dla niej stres. Wierzę, że już jako osoba dorosła nie miała jednak o to żalu do swoich opiekunów i mam nadzieję, że do siebie także.
Czy zmuszanie dzieci do czegos to jedyny powod, ze one zsikuja sie?moi pisze:Natomiast fakt, że jej rodzice zmuszali ją do przebywania w takiej silnie stresującej sytuacji wydaj mi się, po prostu, karygodny.
- moi
- Posty: 4728
- Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
- Lokalizacja: Dolny Ślask
Re: Duchowa przemoc w rodzinie
Tak, nie jestem pewna, co było powodem. Stawiam na stres sytuacyjny (wystąpienie publiczne), jako że poza tymi sytuacjami dziewczynka nie miała problemów tego typu.atomuse pisze:"...tak silny byl chyba dla niej ten stres." - tzn. nie jestes pewna, ze ta dziewczynka zsikiwala sie dokladnie z tego, a nie innego powodu?
Nie, ale w przypadku dziewięcioletniego dziecka może to być wyraźnym objawem jakiejś silnej presji. Presji, która -na mój rozum, przy takich objawach- niszczy to dziecko w pewien sposób, a nie pomaga np. w zdyscyplinowaniu dziecka, itp.atomuse pisze:Czy zmuszanie dzieci do czegos to jedyny powod, ze one zsikuja sie?
Dla mnie przemoc, to przemoc. Nie wiem, czy miałeś kiedyś od czynienia z pedofilem - ja tak. Moja wiedza o jego życiu intymnym wzięła się stąd, ze pan postanowił dokonać swoistego coming out'u w gronie bliskich znajomych. Uroczy, sympatyczny człowiek, dobrze wykształcony, itd. Swoje zainteresowania małymi dziewczynkami uzasadniał z naukową brawurą pozytywnym wpływem wczesnych doświadczeń seksualnych na rozwój tychże małych dziewczynek (wydzielanie prostaglandyny, itp.). Jestem na 99% pewna, że inni pedofile mają podobne argumenty w głowie.leszek wojas pisze:Natomiast w przypadku narzucania dziecku swojej wizjii religijnej zdecydowana większość dorosłych uważa, że to co robią jest właściwe.
Pozdrawiam.m.
Re: Duchowa przemoc w rodzinie
Pisalas, ze zsikiwala sie na probach. A jak sie zachowala podczas pierwszej komunii?moi pisze:Tak, nie jestem pewna, co było powodem. Stawiam na stres sytuacyjny (wystąpienie publiczne), jako że poza tymi sytuacjami dziewczynka nie miała problemów tego typu.
Mozliwe, jednak dla mnie jest tu jeszcze za wiele niewiadomych. Nie znam np ani stopnia poboznosci rodzicow tej dziewczynki, ani tego, w jakim stopniu zmuszali ja oni do udzialu w zyciu koscielnym, ani tego, jak podchodzil do tej sprawy ksiadz czy katecheta. Moze to calkiem co innego bylo przyczyna tego konkretnego stresu? O ile zsikiwanie sie bylo reakcja na stres... Ja znam tylko swoja reakcje z dziecinstwa na stresy a'la "wystepy publiczne" i bylo nimi - oprocz ogolnej tremy - nerwowe, niekontrolowane drganie powieki.moi pisze:ale w przypadku dziewięcioletniego dziecka może to być wyraźnym objawem jakiejś silnej presji.
Nie uczestniczylam nigdy w pierwszej komunii, wiec spytam - czy taka komunia sluzy dyscyplinowaniu dziecka?moi pisze:Presji, która -na mój rozum, przy takich objawach- niszczy to dziecko w pewien sposób, a nie pomaga np. w zdyscyplinowaniu dziecka, itp.
Re: Duchowa przemoc w rodzinie
Cóż. Dla mnie jako dla dziecka, chodzenie do kościoła i uczestniczenie w praktykach było prawie tak naturalne jak oddychanie. Ten świat zawierał w sobie min. coniedzielne praktyki w kościele. W ogóle nie było innej opcji w tym świecie małego dziecka. Na ministranta zgłosiłem się w wieku 6 lat sam, był to mój wybór, nie przypominam sobie żeby mnie ktoś do tego nakłaniał, aczkolwiek moja mama była szczęśliwa i wspierała to cały sercem. Po prostu pragnąłem robić tę praktykę ministranta. Pamiętam że lubiłem tę hardą dyscyplinę wstawania na ranne msze i służenia do mszy. Coś mi z tego zostało chyba gdy dziś wstaję co dzień rano, by robić praktykę Zen:) Zapalanie świec, kadzideł, pokłony...
Problem z kościołem katolickim pojawił się dopiero w wieku ok. 15 - 16 lat, gdy już nie będąc ministrantem pod wpływem książek filozoficznych, duchowych i buddyjskich zaczął mi się zmieniać niepostrzeżenie światopogląd. Nagle odkryłem, że w stosunku do katolicyzmu tkwię w pewnej sytuacji przymusu. No i parę ładnych lat minęło zanim się z tym problemem uporałem. Pamiętam dzień, kiedy będąc chyba już na studiach zupełnie spokojnie oświadczyłem mojej bardzo religijnej w stylu katolickim mamie, że nie chodzę do kościoła. Dziś chociaż dostrzegam w katolicyzmie pewne silne wątki manipulacyjne, to całą tę moją drogę przechodzenia z katolicyzmu poprzez moje własne poszukiwania, filozofię, terapie i samotne medytacje, aż do praktyki w sandze Zen postrzegam jako pewien proces dojrzewania. Notabene w kościele katolickim doświadczyłem wiele dobrego, zaczynał się tam budować mój świat duchowy. Samo to doświadczenie oświadczenia mamie że nie chodzę do kościoła i nie czuję się już katolikiem postrzegam jako przecięcie pewnej pępowiny. Obecnie mieszkam w Anglii gdzie społeczeństwo jest bardzo tolerancyjne, więc nie doświadczam problemów związanych z moimi decyzjami światopoglądowymi, ciekawe jakby to było obecnie w Polsce. Czy problem przemocy duchowej istnieje? Pewnie tak. Nie sądzę jednak, żeby wychowywanie dziecka w jakimś określonym światopoglądzie było problemem, o ile ten światopogląd nie zaburza rozwoju dziecka. Jednak potrzebne jest jak sądzę danie luzu w okresie adolescencji, kiedy to młody człowiek niekiedy ma potrzebę własnych poszukiwań. Wtedy, jeśli wybierze inną drogę, własną drogę, to ma do tego pełne prawo.
Problem z kościołem katolickim pojawił się dopiero w wieku ok. 15 - 16 lat, gdy już nie będąc ministrantem pod wpływem książek filozoficznych, duchowych i buddyjskich zaczął mi się zmieniać niepostrzeżenie światopogląd. Nagle odkryłem, że w stosunku do katolicyzmu tkwię w pewnej sytuacji przymusu. No i parę ładnych lat minęło zanim się z tym problemem uporałem. Pamiętam dzień, kiedy będąc chyba już na studiach zupełnie spokojnie oświadczyłem mojej bardzo religijnej w stylu katolickim mamie, że nie chodzę do kościoła. Dziś chociaż dostrzegam w katolicyzmie pewne silne wątki manipulacyjne, to całą tę moją drogę przechodzenia z katolicyzmu poprzez moje własne poszukiwania, filozofię, terapie i samotne medytacje, aż do praktyki w sandze Zen postrzegam jako pewien proces dojrzewania. Notabene w kościele katolickim doświadczyłem wiele dobrego, zaczynał się tam budować mój świat duchowy. Samo to doświadczenie oświadczenia mamie że nie chodzę do kościoła i nie czuję się już katolikiem postrzegam jako przecięcie pewnej pępowiny. Obecnie mieszkam w Anglii gdzie społeczeństwo jest bardzo tolerancyjne, więc nie doświadczam problemów związanych z moimi decyzjami światopoglądowymi, ciekawe jakby to było obecnie w Polsce. Czy problem przemocy duchowej istnieje? Pewnie tak. Nie sądzę jednak, żeby wychowywanie dziecka w jakimś określonym światopoglądzie było problemem, o ile ten światopogląd nie zaburza rozwoju dziecka. Jednak potrzebne jest jak sądzę danie luzu w okresie adolescencji, kiedy to młody człowiek niekiedy ma potrzebę własnych poszukiwań. Wtedy, jeśli wybierze inną drogę, własną drogę, to ma do tego pełne prawo.
Wszystko jest na swoim miejscu
- stepowy jeż
- Senior User
- Posty: 1852
- Rejestracja: pn paź 23, 2006 18:58
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Dzogczen, Zen
Re: Duchowa przemoc w rodzinie
Problem jest złożony, bo wiele czynników wpływa na człowieka. Są takie osoby u których zmuszanie wywołuje bunt i szukają nowych ścieżek, ale są i takie których przymus blokuje i powoduje, że takie również są w życiu dorosłym. Dziecko rodzica, który jest tyranem często powiela jego zachowanie w życiu dorosłym. Dotyczy to pewnie również "przemocy duchowej". Widzę również związek "przemocy duchowej" z różnego rodzaju innymi przemocami. Rodzice mało tolerancyjni będą przymuszać swoje dzieci do różnego rodzaju zachowań. Czyli masz chodzić do kościoła, ale i masz iść do takiej szkoły, masz wybrać takiego partnera, w to się ubrać, tak wychowywać dzieci itp.
Tyran pragnie zdominować swoje dziecko i uzależnić je od siebie. Jeśli mówimy o tyranii duchowej, to jest to moim zdaniem ta skrajność. Jeśli natomiast rodzice chodzą do kościoła i zabierają tam ze sobą dziecko. Może nawet w jakiś sposób naciskają by chodziło do kościoła, lecz nie ma w tym jakiejś patologii, to nie uważam to za szkodliwe. Wszystko zależy od siły rażenia tego przymusu. Jeśli jest w tym chęć podporządkowania i zdominowania przez siebie dziecka, to jest to złe, jak zła jest wszelka tyrania, która ostatecznie prowadzi do strachu, braku wiary w siebie i innych patologii. Takie rodzinne linie tyranii mogą się ciągnąć przez wiele pokoleń i niełatwo jest je przerwać.
pzdr
Tyran pragnie zdominować swoje dziecko i uzależnić je od siebie. Jeśli mówimy o tyranii duchowej, to jest to moim zdaniem ta skrajność. Jeśli natomiast rodzice chodzą do kościoła i zabierają tam ze sobą dziecko. Może nawet w jakiś sposób naciskają by chodziło do kościoła, lecz nie ma w tym jakiejś patologii, to nie uważam to za szkodliwe. Wszystko zależy od siły rażenia tego przymusu. Jeśli jest w tym chęć podporządkowania i zdominowania przez siebie dziecka, to jest to złe, jak zła jest wszelka tyrania, która ostatecznie prowadzi do strachu, braku wiary w siebie i innych patologii. Takie rodzinne linie tyranii mogą się ciągnąć przez wiele pokoleń i niełatwo jest je przerwać.
pzdr
Re: Duchowa przemoc w rodzinie
Upasakasila Sutra:
"Dobry synu, ktokolwiek chce przyjąć wskazania upasaki (...) najpierw powinien poradzić się swoich rodziców. Jeśli rodzice zgadzają się na to powinien poinformować o tym swoją żonę i służbę. Jeśli wszyscy się zgodzą, wówczas powinien poprosić króla o zgodę. Po otrzymaniu zgody króla może udać się do kogokolwiek kto jest wyświęcony i wzbudził w sobie pragnienie oświecenia."
"Dobry synu, ktokolwiek chce przyjąć wskazania upasaki (...) najpierw powinien poradzić się swoich rodziców. Jeśli rodzice zgadzają się na to powinien poinformować o tym swoją żonę i służbę. Jeśli wszyscy się zgodzą, wówczas powinien poprosić króla o zgodę. Po otrzymaniu zgody króla może udać się do kogokolwiek kto jest wyświęcony i wzbudził w sobie pragnienie oświecenia."
Re: Duchowa przemoc w rodzinie
Rodzice zwykle chcą dla dziecka jak najlepiej i do pewnego wieku rzeczywiście lepiej wiedzą co dla dziecka dobre. Wszystkie czujące istoty pragną szczęścia i na tym forum jest to chyba oczywiste . Trudno się wiec dziwić, że skoro sami w coś wierzą, starają się również wpoić dziecku to co subiektywnie uważają za coś dobrego, a w tym przypadku wierzenia religijne. Jest wiele rzeczy których dzieci nie chcą robić np. myć zębów czy chodzić do szkoły i trzeba faktycznie dla ich przyszłego dobra nakłaniać ich do tego, wiec sam fakt że dziecko czegoś nie chce robić niczego nie dowodzi. Problemem jest tutaj IMHO to że praktyki religijne są stawiane przez większość rodziców na równi z rzeczami takimi jak higiena osobista czy nauka podstaw matematyki (IMHO w dzisiejszym świecie niezbędna). Chodzi tu też zapewne o pewne wzorce kulturowe które też przydałoby się przekazać młodzieży, takie jak szacunek dla starszych, kobiet, uprzejmość na codzień itd. Zachowania religijne łapią się tutaj z rozpędu. Większość ludzi nie zdaje sobie jednak sprawy, że dziecko nie jest tak naprawde uczestnikiem religi, tylko uczestnikiem religijnych rytuałów. Wybór jakiejkolwiek praktyki duchowej musi być świadomy, a nie przyjęty z rozpędu po Rodzicach i to nieporozumienie jest tu źródłem problemu. Nie rozwikłamy tego tutaj, bo co byśmy nie wymyślili tak było, jest i chyba będzie. Niestety do wieku 18-lat chłopak czy dziewczyna muszą jakoś wytrzymać albo dogadać sie ze swoimi Rodzicami, bo ich się już raczej nie da zmienić.
Inna kwestią która faktycznie podpada pod termin molestowania religijnego jest nakłanianie innych dorosłych do pewnych praktyk religijnych, w rodzinie albo w pracy. Namolne nawracanie, albo ciągłe wypominanie odejścia od JEDYNIE SŁUSZNEJ WIARY jest wkurzające ale może nam posłużyć do praktykowania paramity cierpliwości .
Inna kwestią która faktycznie podpada pod termin molestowania religijnego jest nakłanianie innych dorosłych do pewnych praktyk religijnych, w rodzinie albo w pracy. Namolne nawracanie, albo ciągłe wypominanie odejścia od JEDYNIE SŁUSZNEJ WIARY jest wkurzające ale może nam posłużyć do praktykowania paramity cierpliwości .
Re: Duchowa przemoc w rodzinie
To jak namawiają na coś, co uważają za dobre, to jeszcze zwykle nic złego. Gorzej jak robią coś z lęku (np. przed karą piekielną, przed ostracyzmem społecznym itd.) i ten lęk zaczyna wypływać, np. wtedy gdy widzą że dziecko odbiega od "jedynej prawdy".Piotter pisze:Rodzice zwykle chcą dla dziecka jak najlepiej i do pewnego wieku rzeczywiście lepiej wiedzą co dla dziecka dobre. Wszystkie czujące istoty pragną szczęścia i na tym forum jest to chyba oczywiste . Trudno się wiec dziwić, że skoro sami w coś wierzą, starają się również wpoić dziecku to co subiektywnie uważają za coś dobrego, a w tym przypadku wierzenia religijne. .
Wszystko jest na swoim miejscu
Re: Duchowa przemoc w rodzinie
No wiesz, to nie tylko kwestii religijnych dotyczy. Ubioru, zachowania czy towarzystwa również. Postawa "Co sobie ludzie pomyslą" jest popularna dosyć :> .
- piotr
- ex Global Moderator
- Posty: 3569
- Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: brak
Re: Duchowa przemoc w rodzinie
Czołem,
wydaje mi się, że należy w tej dyskusji oddzielić dwie różne sprawy: (1) stres jaki dziecko może doświadczać w toku wychowywania go przez rodziców, w tym przy wprowadzaniu go w sferę obrządków religijnych; (2) przemoc, której może doświadczyć od rodziców w tej sferze.
Przemoc zwykle wynika z poczucia bezsilności i niższości, a główną przyczyną jej użycia są zaniedbania i błędy, których rodzice się wcześniej dopuścili. Myślę, że każdy kto się nad tym zastanowi zauważy błędne koło w używaniu przemocy.
Natomiast stres i napięcie, które dziecko może doświadczyć w nowych sytuacjach, może być w różny sposób wykorzystany i to rolą rodziców i wychowawców jest pomóc to dziecku zrozumieć i znaleźć sposób na jego wstrzymanie.
wydaje mi się, że należy w tej dyskusji oddzielić dwie różne sprawy: (1) stres jaki dziecko może doświadczać w toku wychowywania go przez rodziców, w tym przy wprowadzaniu go w sferę obrządków religijnych; (2) przemoc, której może doświadczyć od rodziców w tej sferze.
Przemoc zwykle wynika z poczucia bezsilności i niższości, a główną przyczyną jej użycia są zaniedbania i błędy, których rodzice się wcześniej dopuścili. Myślę, że każdy kto się nad tym zastanowi zauważy błędne koło w używaniu przemocy.
Natomiast stres i napięcie, które dziecko może doświadczyć w nowych sytuacjach, może być w różny sposób wykorzystany i to rolą rodziców i wychowawców jest pomóc to dziecku zrozumieć i znaleźć sposób na jego wstrzymanie.
- piotr
- ex Global Moderator
- Posty: 3569
- Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: brak
Re: Duchowa przemoc w rodzinie
Piotter,
a co myślisz o takiej postawie?No wiesz, to nie tylko kwestii religijnych dotyczy. Ubioru, zachowania czy towarzystwa również. Postawa "Co sobie ludzie pomyslą" jest popularna dosyć :> .
Re: Duchowa przemoc w rodzinie
Japonia:
Korea:
Birma:
Bhutan:
Tybet:
Indie:
Korea:
Birma:
Bhutan:
Tybet:
Indie: