Karma Tybetu?

filozofia, psychologia i nauka w kontekście buddyzmu
Grundman
Posty: 77
Rejestracja: sob lip 19, 2008 18:02
Tradycja: medytacja :)
Lokalizacja: Wrocław

Karma Tybetu?

Nieprzeczytany post autor: Grundman »

Jesteśmy mądrymi ludźmi - buddystami (i nie tylko)... znane nam jest pojęcie "karmy". Hym... chciałbym wiedzieć jak według Was wygląda z perspektywy prawa karmy, obecna sytuacja w Tybecie?

(I dodam od razu - irytuje mnie, że w odniesieniu do tybetańskiej sytuacji nikt z lamów i innych buddyjskich nauczycieli nie odwołuje się do prawa karmy, nie zastanawia nad tym - przynajmniej się nie spotkałem - jak jest inaczej to sorry. Zawsze mówią że wszystko ma swoją przyczynę i skutek, w karmie, w działaniach i nastawieniach, a tutaj w odniesieniu do siebie milczą :) chyba?
Awatar użytkownika
chaon
Posty: 799
Rejestracja: czw wrz 06, 2007 00:36
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soto Zen
Lokalizacja: Szczecin

Re: Karma Tybetu?

Nieprzeczytany post autor: chaon »

Karma to cecha jednostek, a nie społeczności. Naród nie ma jednego umysłu który mógłby podlegać prawu karmy.
Awatar użytkownika
Har-Dao
Global Moderator
Posty: 3162
Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dhamma-Vinaya
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Re: Karma Tybetu?

Nieprzeczytany post autor: Har-Dao »

Czołem

Karma nie jest jedyną przyczyną cierpienia.

metta&peace
p.
Awatar użytkownika
MarS
konto zablokowane
Posty: 462
Rejestracja: pt cze 06, 2008 09:12
Lokalizacja: kabaty

Re: Karma Tybetu?

Nieprzeczytany post autor: MarS »

Grundman pisze:chciałbym wiedzieć jak według Was wygląda z perspektywy prawa karmy, obecna sytuacja w Tybecie?
Równie dobrze można wszystko potraktować jako wzniosłą próbę a nie karmę. To wszystko gdybania.
chaon pisze:Naród nie ma jednego umysłu który mógłby podlegać prawu karmy.
A tu zawsze można wymyślić, że powcielali się tam tacy co mają sobie pocierpieć (ale to gdybania a nie moje zdanie). Ezoterycy twierdzą, że istnieje coś takiego jak duch narodu i karma narodu.
Har-Dao pisze:Karma nie jest jedyną przyczyną cierpienia.
Przyczyną cierpienia nie jest sytuacja lecz stosunek do niej. Ten zaś wynika z błędnego utożsamienia. Ono jest związane z naszą przeszłością. Jak daleką? Może nawet i z poprzednimi wcieleniami. A więc czucie cierpienia jest związane z karmą.
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Karma Tybetu?

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

chaon pisze:Karma to cecha jednostek, a nie społeczności. Naród nie ma jednego umysłu który mógłby podlegać prawu karmy.
W buddyzmie mówi się o karmie zbiorowej - karmie rodziny, karmie państwa, karmie narodu.

Pzdr
Piotr
Awatar użytkownika
pawel
Posty: 1271
Rejestracja: czw sie 30, 2007 21:55
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dzogczen Longsal/ZhangZhungNG
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Re: Karma Tybetu?

Nieprzeczytany post autor: pawel »

Grundman pisze:Jesteśmy mądrymi ludźmi - buddystami (i nie tylko)... znane nam jest pojęcie "karmy". Hym... chciałbym wiedzieć jak według Was wygląda z perspektywy prawa karmy, obecna sytuacja w Tybecie?

(I dodam od razu - irytuje mnie, że w odniesieniu do tybetańskiej sytuacji nikt z lamów i innych buddyjskich nauczycieli nie odwołuje się do prawa karmy, nie zastanawia nad tym - przynajmniej się nie spotkałem - jak jest inaczej to sorry. Zawsze mówią że wszystko ma swoją przyczynę i skutek, w karmie, w działaniach i nastawieniach, a tutaj w odniesieniu do siebie milczą :) chyba?
nieco zaskakuje mnie to co napisałeś. mówi się wiele o błędach w obrębie sposobu sprawowania władzy w Tybecie, o przepowiedniach dawanych przez wyrocznie (państwową i inne) na temat inwazji i sposobów zapobieżenia temu - niestety nie zostały zastosowane wskazówki udzielane przez wyrocznie. z perspektywy buddyzmu tybetańskiego okoliczności życia stworzyliśmy sobie sami więc być może dlatego nie dyskutuje się o tym, bo jest to logiczny w obrębie tej filozofii pogląd. dyskutuje się postawę (politykę) Dalajlamy pod względem jej skuteczności - jednak z perspektywy prawa karmy ma ona doskonały sens.
Poza tym jeśli interesują cię szczegóły historii Tybetu, poszukaj sobie trochę na temat tzw. Nowej Kadampy i praktyki Szugdena - np. tu - jednak uprzedzam, że to są raczej krwawe epizody i z duchami i w bardzo nierozrywkowym stylu.
Niebo nie jest niebieskie, kolor z powodu atmosfery ziemskiej, z Księżyca nie ma koloru niebieskiego.
'a a ha sha sa ma
Heaven holds a place for those who pray
When all are one and one is all To be a rock and not to roll
Grundman
Posty: 77
Rejestracja: sob lip 19, 2008 18:02
Tradycja: medytacja :)
Lokalizacja: Wrocław

Re: Karma Tybetu?

Nieprzeczytany post autor: Grundman »

"Karma to cecha jednostek, a nie społeczności. Naród nie ma jednego umysłu który mógłby podlegać prawu karmy."


>>> To jednostki tworzą naród (i co jest logiczne: to one zbierają konsekwencje swojej karmy: działań, nastawień ---- np. członkowie narodu Żydowskiego musieli mieć takie a nie inne nastawienia do siebie, że doszło do tego do czego doszło, a potem się dziwli że im się oczekiwania zgodne z karmą materializują :) analogicznie: podobnie powinno być z Tybetem)




"Karma nie jest jedyną przyczyną cierpienia."

>>> Co masz na myśli? Jakie inne przyczyny? Niewiedzę?... Konieczność cierpienia? Jakie?



"Równie dobrze można wszystko potraktować jako wzniosłą próbę a nie karmę. To wszystko gdybania."

>>> Chodzi o prawo przyczyny i skutku. Prawo przyczyny i skutku nie jest gdybaniem.
Grundman
Posty: 77
Rejestracja: sob lip 19, 2008 18:02
Tradycja: medytacja :)
Lokalizacja: Wrocław

Re: Karma Tybetu?

Nieprzeczytany post autor: Grundman »

"z perspektywy buddyzmu tybetańskiego okoliczności życia stworzyliśmy sobie sami więc być może dlatego nie dyskutuje się o tym, bo jest to logiczny w obrębie tej filozofii pogląd"

>>> Nie do końca tak jest. Nie raz słyszałem jak ktoś przychodził z jakimś problemem do nauczyciela buddyjskiego, i dostawał odpowiedź: "To Twoja karma. Musi to wynikać z tego i tego..." . A oto gdy sami tybetańscy lamowie mają problem, zdają się tego zagadnienia nie podnosić! Chodzi tylko o to: zamiast robić z siebie ofiarę, zrozumieć przyczyny (swoje nastawienia, działania - jak widać błędne w pewnych aspetkach - bo karma weryfikuje to co błędne, a może raczej - niekorzystne).

Natomiast pierwsza część Twojego zdania jest słuszna: z perspektywy buddyzmu tybetańskiego okoliczności życia tworzymy sobie sami - więc nawet nie pytam co musieli mieć w głowach lamowie tybetańscy że "wykoreowali" sobie "swój mały armagedon". Tu nie chodzi o jakiś atak, ale o wyciągnięcie wniosków - bo po to to im się przydarza, no nie?




"nieco zaskakuje mnie to co napisałeś. mówi się wiele o błędach w obrębie sposobu sprawowania władzy w Tybecie, o przepowiedniach dawanych przez wyrocznie (państwową i inne) na temat inwazji i sposobów zapobieżenia temu - niestety nie zostały zastosowane wskazówki udzielane przez wyrocznie. "

>>> Wiesz, my jako obserwatorzy z zewnątrz możemy dostrzegać pewne przyczyny lub domyślać się ich (ja pewne dostrzegam, może niektórzy z was dostrzegają więcej?). Wróce do Żydów - przez wieki oczekiwali końca świata, no i w końcu dostali (swój "mały koniec świata" podczas II wś). W Tybecie z kolei ja dostrzegam często (co nie znaczy zawsze): 1. niechęć i obojętność do ciała 2. nie trzeba chyba przypominać jeszcze nie tak dawno stosowanych niektórych praktyk pogardzania ciałem; Konsekwencje muszą być proste: ktoś niechętny do ciała i materii, obojętny, jak może tworzyć swoje państwo - skoro im materia obojętna, to mają co chcieli. A no i ich ciałem znajdzie się ktoś kto chętnie pogardzi... Mniej więcej tak to wygląda - karma is karma. Skutek ma przyczynę.... (w nas) . Czy źle mówię???
Awatar użytkownika
MarS
konto zablokowane
Posty: 462
Rejestracja: pt cze 06, 2008 09:12
Lokalizacja: kabaty

Re: Karma Tybetu?

Nieprzeczytany post autor: MarS »

Grundman pisze:Chodzi o prawo przyczyny i skutku. Prawo przyczyny i skutku nie jest gdybaniem.
Nie jest ale skąd wiesz czy to materializacja negatywnej czy pozytywnej? Może dla jednych takiej a dla drugich takiej? Dlatego napisałem, że może to być równie dobrze próba duchowa. Na dwoje babka wróżyła.
Awatar użytkownika
Karma Jesze
Posty: 271
Rejestracja: ndz paź 08, 2006 15:10
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Karma Kamtzang
Lokalizacja: Częstochowa

Re: Karma Tybetu?

Nieprzeczytany post autor: Karma Jesze »

Wrócę do Żydów - przez wieki oczekiwali końca świata, no i w końcu dostali (swój
"mały koniec świata" podczas II wś).
Dla uściślenia.
Raczej Chrześcijanie czekają na koniec świata /nadejście mesjasza/.
Ponieważ jak napisano w Wikipedii
Księga Amosa zastrzega by nie oczekiwać końca świata: "Cóż wam po dniu Pańskim? On jest ciemnością a nie światłem" (5:18). Gdy już ów koniec świata nadejdzie, Mesjasz będzie musiał stoczyć walkę z armią Goga i Magoga. Wódz tej armii zostanie sprowadzony na górę Synaj i osądzony a następnie stracony. Ziemia zostanie oczyszczona z wszelkiego zła i dokona się budowa "czystego i świętego" domu dla Pana i jego poddanych (Ez 38 i 39).
Dla porównania Chrześcijanie:
Koniec (obecnego) świata w chrześcijaństwie kojarzony jest z powtórnym przyjściem Jezusa Chrystusa na Ziemię.[3] Będzie ono związane "z odnowieniem się wszystkich rzeczy".
W Tybecie z kolei ja dostrzegam często (co nie znaczy zawsze): 1. niechęć i obojętność do ciała

Nigdy o tym nie słyszałem, może jakiś przykład? Natomiast pamiętam ze szkoły że dobrzy byli w tym Chrześcijanie szczególnie w średniowieczu.

W związku z tym proszę o jakiś przykład:
2. nie trzeba chyba przypominać jeszcze nie tak dawno stosowanych niektórych praktyk pogardzania ciałem
Rozsądniej jest myśleć o swojej karmie/ i ja zmieniać na lepsze/ niż o karmie innych narodów, bo co nam to da? :/

Pozdrawiam :super:
I życzę dobrej karmy.
Praktykuj prawość poprzez trzy bramy!
Awatar użytkownika
Milarepa
Posty: 435
Rejestracja: wt lip 25, 2006 13:33
Lokalizacja: kraków

Re: Karma Tybetu?

Nieprzeczytany post autor: Milarepa »

Grundman pisze:(I dodam od razu - irytuje mnie, że w odniesieniu do tybetańskiej sytuacji nikt z lamów i innych buddyjskich nauczycieli nie odwołuje się do prawa karmy, nie zastanawia nad tym - przynajmniej się nie spotkałem - jak jest inaczej to sorry. Zawsze mówią że wszystko ma swoją przyczynę i skutek, w karmie, w działaniach i nastawieniach, a tutaj w odniesieniu do siebie milczą :) chyba?
Podobne pytanie ktoś zadał kiedyś Khandro Rinpocze na wykładzie Warszawie. Z tego co pamiętam Khandro Rinpocze nie rozwinęła tego tematu ale potwierdziła, ze przyczyna nieszczęść Tybetańczyków jest negatywna karma.
W swojej książce „Nasze Cenne Życie” napisała.:
Z drugiej strony, sami możemy być całkowicie wolni od owocu karmy, który jednak przejawia się w naszym środowisku. W rezultacie zabijania możemy się narodzić w targanych wojnach i przemocą kraju, gdzie brakuje leków lub jedzenia. Kradzież może prowadzić do pomniejszenia bogactwa, osłabienia lub pogorszenia innych pozytywnych warunków w kraju , w którym żyjemy. Niewłaściwe zachowania seksualne mogą prowadzić do tego, że nasza ojczyzna będzie cierpiała z powodu chorób lub głodu. Kłamstwa, ostra mowa czy plotkowanie mogą prowadzić do odrodzenia w miejscu, gdzie nie rosną zboża-na pustyni, gdzie ziemia jest sucha i nie jest w stanie wydąć plonów, wody ani szczęścia- karmiczny owoc jest wówczas doświadczany jako skrajne cierpienie wszystkich czujących istot. Tak więc karma zabijania i inne negatywne działania mogą zaowocować jako karma zbiorowa, która dojrzewa w otaczającym nas środowisku.
Kilgore Trout
Posty: 374
Rejestracja: ndz kwie 09, 2006 21:16
Lokalizacja: Zima

Re: Karma Tybetu?

Nieprzeczytany post autor: Kilgore Trout »

Naprawde ludzie probujacy ogarnac zlozonosc relacji, zwiazkow karmicznych etc. Moze najpierw zacznijcie od ogarniecia fizyki kwantowej, na to sa chociaz wzory :)
Gdy już ów koniec świata nadejdzie, Mesjasz będzie musiał stoczyć walkę z armią Goga i Magoga. Wódz tej armii zostanie sprowadzony na górę Synaj i osądzony a następnie stracony
Czad. Mam nadzieje ze bedzie transmisja w telewizji publicznej.

Ja tam nie wiem czy bym wytrwal na poduszce jakby dookola Mesjasz toczyl walke z Gogiem i Magogiem, chyba bym sie powaznie bil z myslami czy sie na chrzescijanstwo nie nawrocic :-P
Nigdy nie zapominaj:
Chodzimy nad piekłem
Oglądając kwiaty.


Issa
Awatar użytkownika
sosnowiczanin
Posty: 412
Rejestracja: sob mar 03, 2007 15:48
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Bon
Kontakt:

Re: Karma Tybetu?

Nieprzeczytany post autor: sosnowiczanin »

>Ja tam nie wiem czy bym wytrwal na poduszce jakby dookola Mesjasz toczyl walke z Gogiem i Magogiem, chyba bym sie powaznie bil z myslami czy sie na chrzescijanstwo nie nawrocic

myślę że z twojej poduszki ta bitwa będzie jeszcze lepiej widoczna niż przez tv
-kwestia wypracowanego wglądu :P
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ateneum - rozważania”