Zabić Buddę

filozofia, psychologia i nauka w kontekście buddyzmu
goral70
Posty: 18
Rejestracja: sob lis 03, 2007 11:58

Zabić Buddę

Nieprzeczytany post autor: goral70 »

No, to w takim razie, niejako "siłą rozpędu" zapodaję następny fajny artykulik - z Shambala Sun. :635: Nie tłumaczyłem z oryginału, czyli z angielskiego, ale ... z niemieckiego :636: Czyli - niejako - z drugiej ręki. Mimo to mam nadzieję, że wiernie z oryginałem! :641: Jakby ktos natrafil gdzies na inne polskie alternatywne tłuamaczenie, to proszę dać znać!

Poniższy artykuł ukazał się w marcu 2006 r. w amerykańskim czasopiśmie buddyjskim Shambala Sun:


Zabić Buddę

„Zabij Buddę” - mówi pewien stary koan. „Zabij buddyzm” - mówi Sam Harris, autor książki Koniec wiary (The End of Faith ), który twierdzi, że filozofia, poznanie i praktyka buddyzmu bardziej pomogłyby ludziom, gdyby nie były przedstawiane jako religia.


Lin-Chi, buddyjski mistrz z IX w. miał powiedzieć: „Kiedy spotkasz na drodze Buddę, zabij go.” Jak i wiele jej podobnych w nauce ZEN, wypowiedź ta wydaje się być szczególnie szokująca, ale unaocznia ona pewien ważny punkt.
Zamienić Buddę w religijny fetysz oznacza nie zrozumieć esencji jego nauki. Biorąc pod uwagę, co buddyzm ma do zaoferowania światu w XXI wieku, uważam że należy bardzo poważnie potraktować ostrzeżenie Lin-Chi. Jako uczniowie Buddy powinniśmy zrezygnować z buddyzmu. Nie oznacza to, że buddyzm nie ma światu nic do zaoferowania. Z całą pewnością można przyjąć, że buddyjska tradycja jako całość stanowi najbogatsze źródło kontemplacyjnej mądrości, jaką kiedykolwiek stworzyła cywilizacja człowieka. W świecie, który od dawna terroryzowany jest przez bratobójcze religie monoteistyczne, wpływ buddyzmu byłby z pewnością czymś bardzo pożądanym. Ale tak się nie stanie. Nie ma powodu, aby przypuszczać, że buddyzm może się obronić przed nieubłaganą ewangelizacją chrześcijaństwa i islamu. I nie powinien nawet tego próbować.
Mądrość Buddy jest w obecnych czasach uwięziona w religii buddyzmu. Nawet na Zachodzie, gdzie obecnie naukowcy i buddyści współpracują ze sobą przy badaniach nad wpływem medytacji na mózg człowieka, buddyzm pozostaje kwestią całkowicie ograniczoną. Nawet jeśli prawdą wydaje się, jak twierdzi wielu praktykujących buddyzm, że „buddyzm nie jest religią”, to jednak większość buddystów na świecie praktykuje go właśnie jako religię i to dokładnie w taki sam naiwny i zabobonny sposób – z modlitwami i prośbami – w jaki są praktykowane inne religie. Nie trzeba tu dodawać, że wszyscy nie-buddyści uważają buddyzm za religię – a ponadto są całkowicie przekonani o tym, że jest on religią „fałszywą”, błędną.
Dlatego mówiąc o „buddyzmie” przekazuje się innym ludziom siłą rzeczy fałszywe znaczenie nauki Buddy. Jeśli prowadzimy jakąś rozmowę jako „buddyści”, to tym samym nasi rozmówcy mają podstawy, aby sądzić, że mądrość Buddy ma małe znaczenie dla rozwoju cywilizacji w XXI w. A nawet jeszcze gorzej: stałe identyfikowanie się buddystów z buddyzmem przyczynia się w niezauważony sposób do utrwalania różnic religijnych w naszym świecie. Jest to w tym momencie historii moralnie i intelektualnie niewybaczalne – szczególnie w odniesieniu do zamożnych i dobrze wykształconych ludzi Zachodu, którzy ponoszą największą odpowiedzialność za rozprzestrzenianie się i propagowanie określonych idei czy światopoglądów. Absolutnie nie ma w tym żadnej przesady, jeśli powiemy, że Państwo / ty, drogi Czytelniku, którzy czytacie ten artykuł, macie o wiele korzystniejszą sytuację wyjściową, aby wpłynąć na bieg historii, niż prawie każda inna osoba w dziejach świata. Jeśli przyjrzymy się i doświadczymy, w jakim wymiarze religie ciągle jeszcze wywołują spory i wojny pomiędzy ludźmi i utrudniają lub uniemożliwiają pytanie o przyczyny, to uważam, że przez sam fakt przyznawania się do tego, że się jest „buddystą”, czynimy się w dużym stopniu współodpowiedzialnymi za całą przemoc i ignorancję na świecie.
To prawda, że wielu przedstawicieli buddyzmu, przede wszystkim Dalajlama, w zauważalny sposób podejmują starania ( a nawet zmuszają się do nich), aby poszerzyć i wzbogacić swój światopogląd poprzez dialog ze współczesną nauką. Ale fakt, że Dalajlama regularnie spotyka się z zachodnimi naukowcami, aby badać naturę umysłu, nie oznacza wcale, że buddyzm, albo buddyzm tybetański, albo nawet same jego odgałęzienie, które reprezentuje Dalajlama, jest wolne od zarażenia religijnym dogmatyzmem. W rzeczy samej istnieją w buddyzmie wyobrażenia, które wydają się być tak samo niewiarygodne, jak [chrześcijański] dogmat o niepokalanym poczęciu. Nikomu nie służy taki rodzaj dysputy czy wyjaśniania tego, który takie zacofane podejście i poglądy poczytywałby za istotne w naszym rodzącym się sporze na temat natury ludzkiego umysłu. Wśród zachodnich buddystów znajdują się wykształceni mężczyźni i kobiety, po wyższych studiach, którzy wierzą, że Guru Rinpoche faktycznie narodził się z lotosu. Nie jest to ten duchowy przełom, na który cywilizacja czekała od stuleci.
Gdyż faktem jest, że ktoś może przyjąć naukę Buddy, a nawet stać się prawdziwym buddyjskim poszukującym (oraz – być może – nawet Buddą) bez wierzenia, dawania wiary czemuś, co nie jest wystarczająco udowodnione. Tego samego nie można powiedzieć o naukach religii, które wyrastają z wiary. Pod wieloma względami buddyzm jest nieomal nauką [w rozumieniu nauki empirycznej, opartej na krytycznym badaniu i sprawdzaniu, a nie na wierze ]. Zaczyna się od pewnej hipotezy, że postulowany efekt (mądrość i stan psychicznego szczęścia, spokoju) można osiągnąć, jeśli będzie się ćwiczyć uważność i przytomność w ściśle określony sposób (medytacja) oraz pewne określone zachowania będzie się pielęgnować, innych zaś będzie się unikać (etyka). Ów duch empirycznego podejścia ożywia buddyzm w bardzo szczególny sposób. Z tego powodu metodyka buddyzmu (gdyby uwolnić ją od jej religijnego brzemienia) mogłaby stać się źródłem, z którego można by nieustannie czerpać w walce o rozwój naszej naukowej wiedzy i zrozumienia ludzkiej podmiotowości.

Problem religii

Niedające się pogodzić doktryny religijne zbałkanizowały nasz świat na odrębne obozy, kierujące się własną moralnością. Te podziały są stałym źródłem wojen, konfliktów i przelewu krwi. W gruncie rzeczy religia dzisiaj jest w takim samym stopniu źródłem przemocy, jakim była w każdym okresie w przeszłości. Współczesne konflikty: w Palestynie (żydzi kontra muzułmanie), na Bałkanach (prawosławni Serbowie kontra katoliccy Chorwaci, prawosławni Serbowie kontra bośniaccy i albańscy muzułmanie), w Irlandii Północnej (protestanci kontra katolicy), Kaszmirze (muzułmanie kontra hindusi), Sudanie (muzułmanie kontra chrześcijanie i wyznawcy kultów plemiennych, animistycznych ), Nigerii (muzułmanie kontra chrześcijanie), Sri Lance (syngalescy buddyści kontra tamilscy hinduiści), Indonezji (muzułmanie kontra chrześcijanie z Timoru), Iranie i Iraku (szyiccy muzułmanie kontra sunniccy muzułmanie) oraz na Kaukazie (prawosławni Rosjanie kontra muzułmańscy Czeczeni, muzułmańscy Azerowie kontra katoliccy i prawosławni Ormianie) to tylko parę najbardziej znanych przykładów. Są to miejsca, gdzie religia stała się otwartą i jawną przyczyną śmierci często milionów ludzi w ostatnich paru dziesięcioleciach.
Dlaczego religia jest tak ogromnym źródłem przemocy? Nie ma żadnej innej sfery wymiany poglądów, w której ludzie nie artykułowaliby tak ostro różnic ich dzielących lub zamienialiby je w pojęcia wiecznej nagrody albo wiecznej kary. Religia jest jedyną sferą, w której stadne myślenie, poglądy masy osiągają transcendentalne znaczenie. Jeśli naprawdę wierzysz, że wzywanie imienia Boga pozwala „odczarować” przepaść pomiędzy wieczną szczęśliwością a wiecznym cierpieniem, to wtedy jest też dla ciebie zupełnie zrozumiałe i sensowne, żeby odpowiednio źle traktować heretyków i niewierzących. Ideologiczne przepojenie, przywiązanie do poglądów, które wyrastają z naszych religijnych różnic są nieskończenie silniejsze, niż te, które rodzą się z konfliktów plemiennych, rodowych, rasizmu czy polityki. Religia pozostaje też jedynym obszarem naszych konfliktów i sporów, w którym ludzie systematycznie chronieni są i usprawiedliwiani na wypadek, gdyby zażądano od nich przedstawienia dowodów dla obrony swoich niezłomnych przekonań religijnych. Owe doktryny religijne często określają to [cele, motywy], dla których ludzie żyją, dla których umierają i – nazbyt często – dla których zabijają. Jest to problem, bo jeśli owa religijna żarliwość jest silna, wtedy ludzie mają prosty wybór pomiędzy dialogiem a przemocą. Na poziomie zaś społeczeństw czy narodów ten wybór staje się wyborem pomiędzy dialogiem a wojną. Poza pewną podstawową gotowością do posłużenia się rozsądkiem i rozumem, tzn. gotowoścą do sprawdzenia i zweryfikowania swoich religijnych przekonań i światopoglądu pod kątem nowych odkryć czy argumentów, nie istnieje nic, co mogłoby nam zagwarantować, że będziemy skłonni do obopólnego dialogu. Pewność bez dowodu (dowodów) nieuchronnie prowadzi do podziałów i odczłowieczenia. Dlatego jednym z największych wyzwań, przed którym stoi cywilizacja w XXI w. jest to, aby ludzie stali się zdolni rozmawiać w taki sposób o ich najistotniejszych, najbardziej podstawowych sprawach – o etyce, duchowym doświadczeniu i nieuchronności ludzkiego cierpienia – który byłby wolny od fantazjowania i irracjonalizmu. Nic tak bardzo nie stoi na przeszkodzie temu projektowi, jak poważanie i estyma, jakie okazujemy wierze religijnej. O ile nie ma gwarancji, że rozsądni ludzie będą się zawsze ze sobą zgadzać, o tyle u ludzi nierozsądnych niezgoda i podziały na skutek dogmatów są czymś pewnym.
W żadnym stopniu nie wydaje się prawdopodobne, że uda nam się pokonać te podziały w świecie jedynie poprzez mnożenie spotkań poświęconych interreligijnemu dialogowi. Postulowanym efektem końcowym (zwieńczeniem) cywilizacji nie może być wzajemne tolerowanie oczywistego irracjonalizmu. Wszystkie strony w owym ekumeniczno-religijnym sporze zgodziły się ze sobą i doszły do porozumienia, aby ostrożnie omijać te drażliwe punkty, w których ich światopoglądy zderzają się gwałtownie ze sobą. Ale przecież właśnie owe punkty pozostają trwałym źródłem zamętu i nietolerancji dla ich współwyznawców. Politycznie poprawne omijanie drażliwych kwestii samo w sobie nie daje żadnej trwałej podstawy dla pokojowego współistnienia ludzi na świecie. Jeśli wojna religijna ma się stać dla nas w przyszłości czymś niewyobrażalnym, nie do pomyślenia – tak jak niewolnictwo i kanibalizm, z którymi, jak się wydaje, udało nam się uporać – to musimy zrezygnować z dogmatów wiary.

Kontemplatywna wiedza

To, czego świat najbardziej w tym momencie potrzebuje, to jakiś środek, aby przekonać ludzi do tego, aby przyjęli sumę wszystkich rodzajów i sposobów [duchowych doświadczeń] jako ich własną etyczną wspólnotę, wspólne dobro i dziedzictwo. Aby to osiągnąć musimy rozwinąć jakąś całkowicie niekonfesyjną drogę, abyśmy mogli rozmawiać ze sobą o całym spektrum ludzkich doświadczeń i dążeń. Potrzebujemy jakiejś konfrontacji, debaty o etyce i duchowości, która tak samo będzie wolna od dogmatów i kulturowych uprzedzeń, jak to ma miejsce w naukowo-badawczym podejściu czy sporze. To, czego faktycznie potrzebujemy, to pewna kontemplacyjna, naukowo-badawcza wiedza; nowoczesne podejście do zbadania najbardziej odległych obszarów psychologicznego zdrowia i szczęścia. Nie trzeba dodawać, że wiedzy tej nie rozwiniemy poprzez próby rozpropagowywania „amerykańskiego buddyzmu” albo „zachodniego buddyzmu” albo „buddyzmu zaangażowanego”. Jeśli metodyka buddyzmu (reguły etyczne i medytacja) odkrywa przed nami pierwotne prawdy o umyśle i świecie zjawiskowym – prawdy takie, jak Pustka, bezjaźniowość i nietrwałość – to prawdy te nie są w najmniejszym stopniu „buddyjskie”. Bez wątpienia większość poważnie ćwiczących medytację zauważa to, ale większość buddystów nie. Wynika z tego, że identyfikowanie się, określanie się jako buddysta, będzie prowadzić jedynie do zaciemniania całej sprawy przed innymi poszukującymi – nawet jeśli ktoś jest świadomy ponadczasowej, nieuwarunkowanej natury medytacyjnego wglądu, jak to jest opisane w buddyjskich pismach.
Jest powód, dla którego nie mówimy o „chrześcijańskiej fizyce” albo „islamskiej algebrze”, mimo że - jak wiemy – to chrześcijanie wymyślili fizykę, a muzułmanie algebrę. Dzisiaj każdy, kto podkreślałby chrześcijańskie korzenie fizyki albo muzułmańskie algebry, obwołany byłby od razu kimś, kto zupełnie nie rozumie charakteru tych dyscyplin. Tak samo będzie, jeśli rozwiniemy jakieś naukowo-badawcze znaczenie drogi kontemplacj, wykraczając całkowicie poza jej religijne odniesienia i konteksty. Jak tylko dojdzie do takiej pojęciowej rewolucji, wtedy gadanie o „buddyjskiej” medytacji będzie równoznaczne z nieumiejętnością dopasowania się do zmian, jakie zaszły w naszym rozumieniu ludzkiego Umysłu.
Jak dotąd nie jest to do końca określone, co oznacza być człowiekiem – gdyż każdy aspekt naszej kultury – a nawet naszej własnej biologii – jest otwarty na innowacje i nowe odkrycia. Nie wiemy, kim będziemy za tysiąc lat – o ile w ogóle będziemy istnieć, mając na uwadze niebezpieczną absurdalność wielu naszych wyobrażeń. Ale bez względu na to, jakie zmiany nas jeszcze oczekują, jedna rzecz pozostanie prawdopodobnie niezmieniona i aktualna: Tak długo, jak będzie istnieć przeżywanie, różnica pomiędzy szczęściem a cierpieniem pozostanie dla nas najbardziej nurtującą sprawą. Dlatego też chcemy zrozumieć owe biochemiczne, etyczne, polityczne, gospodarcze, duchowe i behawioralne procesy, które tę różnicę pokazują. W żadnym razie nie posiadamy jeszcze ostatecznego zrozumienia tych procesów, ale na chwilę obecną wiemy już na tyle dużo, aby móc powiedzieć, że Bóg Abrahama okazuje się być niegodnym nie tylko niezmierzoności „stworzenia”, ale też samego człowieka.
Wiele jeszcze - znacznie więcej, niż myślimy – jest do odkrycia na temat natury ludzkiego umysłu. A przede wszystkim wiele jest jeszcze dla nas do zrozumienia na temat tego, jak ludzki umysł może sam z siebie przeobrazić się ze zwykłego rezerwuaru chciwości, nienawiści i błędnego poglądu w instrument mądrości i współczucia.
Uczniowie Buddy siedzą bezpośrednio u źródła, aby popchnąć nas ku szybszemu zrozumieniu, ale religia buddyzmu jest obecnie na tej drodze przeszkodą.


Sam Harris, ur. 1967, studiował filozofię, ukończył Stanford University.
Od dwudziestu lat zajmuje się zachodnimi i wschodnimi religiami, jak również różnymi praktykami medytacyjnymi. Obecnie pracuje nad swoim doktoratem w dziedzinie neurologii.
Awatar użytkownika
KROOLIK
Posty: 735
Rejestracja: wt lis 28, 2006 16:06
Tradycja: Zen (Kwan Um)

Re: Zabić Buddę

Nieprzeczytany post autor: KROOLIK »

nie doczytalem do konca ale twierdzenie, ze jesli mowimy o sobie "buddysci" przyczynia sie do tego podzialu na swiecie to glupota..i dalej nie czytalem :)
..
abgal
ex Moderator
Posty: 1856
Rejestracja: czw lis 02, 2006 23:45

Re: Zabić Buddę

Nieprzeczytany post autor: abgal »

Sam Harris pisze:Lin-Chi, buddyjski mistrz z IX w. miał powiedzieć: „Kiedy spotkasz na drodze Buddę, zabij go.” Jak i wiele jej podobnych w nauce ZEN, wypowiedź ta wydaje się być szczególnie szokująca, ale unaocznia ona pewien ważny punkt.
Zamienić Buddę w religijny fetysz oznacza nie zrozumieć esencji jego nauki. Biorąc pod uwagę, co buddyzm ma do zaoferowania światu w XXI wieku, uważam że należy bardzo poważnie potraktować ostrzeżenie Lin-Chi.
Taa... Szkody spowodowane nieodpowiedzialnym stosunkiem do koanów są trudne do oszacowania...

Wikipedia podaje o autorze:
"Studiował na Stanford University, rzucił jednak uczelnię po doświadczeniu z MDMA (znanym powszechnie jako 'ecstasy'). W okresie tym studiował buddyzm i medytację."

No comments...
Awatar użytkownika
KROOLIK
Posty: 735
Rejestracja: wt lis 28, 2006 16:06
Tradycja: Zen (Kwan Um)

Re: Zabić Buddę

Nieprzeczytany post autor: KROOLIK »

autor ma - jak to sie mowi- dobre intencje ale rozwiazanie jakiego szuka to totalna utopia. pisze abysmy zrezygnowali z "buddysta", "chrzescijanin", "muzulmanin" i poszukali wspolnego mianownika prowadzacego do jednej mistyki.

pisze o znalezieniu Drogi Bez Drogi- ale w takim znaczeniu jak on to by widzial jest to niemozliwe poniewaz Ta Droga Bez Drogi zawsze musi miec pewną forme.
Jesli wytniemy mistycyzm buddyjski (moze zle okreslenie), mistyzyzm chrzescijanski, islamski to czym go zastapimy? mistycyzmem naukowym? a w czym on lepszy od innych?
głupoty.

poza tym krytykuje WIARE w rzeczy ktore nauka nie udowodnila i nazywa je zabobonami- podstawowe niezrozumienie religii i funkcji tychze obiektow wiary, czci.

i na koniec- bledne zrozumienie "Zabic Budde".
..
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Zabić Buddę

Nieprzeczytany post autor: booker »

KROOLIK pisze:pisze o znalezieniu Drogi Bez Drogi- ale w takim znaczeniu jak on to by widzial jest to niemozliwe poniewaz Ta Droga Bez Drogi zawsze musi miec pewną forme.
Wiesz, to zasadniczo jest ciekawe, ponieważ mówi się, iż "zen nie ma drogi, a jeżeli masz drogę, to nie jest to zen" (SSN Wu Bong)
:)

Pozdrówka
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
KROOLIK
Posty: 735
Rejestracja: wt lis 28, 2006 16:06
Tradycja: Zen (Kwan Um)

Re: Zabić Buddę

Nieprzeczytany post autor: KROOLIK »

booker pisze:
KROOLIK pisze:pisze o znalezieniu Drogi Bez Drogi- ale w takim znaczeniu jak on to by widzial jest to niemozliwe poniewaz Ta Droga Bez Drogi zawsze musi miec pewną forme.
Wiesz, to zasadniczo jest ciekawe, ponieważ mówi się, iż "zen nie ma drogi, a jeżeli masz drogę, to nie jest to zen" (SSN Wu Bong)
:)

Pozdrówka
/M
choć Droga to nie musi byc Forma.
..
abgal
ex Moderator
Posty: 1856
Rejestracja: czw lis 02, 2006 23:45

Re: Zabić Buddę

Nieprzeczytany post autor: abgal »

Niesamowite, że wszyscy wiedzą dlaczego Lin-chi powiedział to co powiedział...
goral70
Posty: 18
Rejestracja: sob lis 03, 2007 11:58

Re: Zabić Buddę

Nieprzeczytany post autor: goral70 »

A ja odbieram ten artykuł inaczej i inaczej rozumiem jego przesłanie. Przesłanie jest takie, jak w "zapowiedzi". Autor uważa, że byłoby lepiej, aby nie przedstawiać buddyzmu jako RELIGII. Temat generalnie trudny do przegadania. W pewnym sensie bowiem buddyzm nie jest religią. Jest drogą doświadczenia. A nie wiary [mam tu na mysli wiarę w rozumieniu np. chrześcijańskim]. Z drugiej strony, robiąc pewne zastrzeżenie, możemy sie tu posługiwać terminem religia, jeśli mamy na myśli pewną usystematyzowaną doktrynę lub w znaczeniu światopoglądu. Wszystko jest kwestią języka i pojęć, jakich używamy. Przesłanie Harrisa jest skierowane do buddystów zen. Chodzi o to, w jakim kierunku należy dokładać starań, aby recepcja buddyzmu, nauki Buddy na Zachodzie, była - w rozumieniu autora - "właściwa". A przecież mistrzowie zen i Patriarchowie niejednokrotnie wytrącają nam z ręki wszelkie pojęcia, każą wypluć każde słowo, każde pojęcie: Budda, buddyzm, "Jestem buddystą" itd.
Wydaje mi się, że Harris jest świadom pewnego podziału w łonie buddyzmu na "buddyzm doświadczenia" oraz "buddyzm wiary". Ten drugi to po prostu jedynie stwierdzenie faktu, że we wszystkich krajach buddyjskich Azji - w krajach Theravady, Tybecie, krajach Mahajany - Japoni, Korei itd. - istnieje cała rzesza "wiernych", dla których buddyzm jest po prostu religią. Niczym, albo niewiele się różniącą od innych religii światowych - chrześcijaństwa, islamu czy judaizmu. Chodzi tu o wiarę w moc sprawczą modlitwy, w moc sprawczą mantry, zaklęć, w wiarę, że jeśli się będzie wzywać imienia Buddy (nembutsu), to się odrodzi w Zachodnim Raju itd.
Harrisa można postawić w jednym rzędzie z innym orędownikiem "wypleniania religii" - Richardem Dawkinsem. Upatrują oni w religiach źródła zła na świecie. Trudno nie odmówić im pewnych racji w tym. Kolejny temat nie do przegadania.
Jestem pewien, że dyskusja tego rodzaju na pewno już na tym Forum była toczona - w innych panelach. Czy taki buddyzm, praktykowany jako religia, to jest jeszcze buddyzm? Czego tak naprawdę nauczał Budda? Czy nie jest tak, że Budda kierował swoje nauki do różnych ludzi i - odpowiednio do ich poziomu i aspiracji - udzielał każdemu nauk przystosowanych do jego poziomu?

Pozdrawiam

Piotr
ikar
Posty: 1083
Rejestracja: pn lis 21, 2005 14:20
Tradycja: Theravada

Re: Zabić Buddę

Nieprzeczytany post autor: ikar »

artykul 1 klasa:> uklony dla tlumacza ;>

KROOLIK,

Buddha nauczal:

istnieje cierpienie
istnieje przyczyna cierpienia
istnieje wstrzymanie cierpienia
istnieje droga prowadzaca do konca cierpienia: -wlasciwe rozumienie
-wlasciwa intencja
-wlasciwa mowa
-wlasciwa postepowanie
-wlasciwe zycie
-wlasciwy wysilek
-wlasciwa uwaznosc
-wlasciwe skupienie


To jest wlasnie ta droga do konca cierpienia. Ona nigdy nie byla buddysjka. Nigdy.
"Chcemy iść łatwą drogą, ale jeżeli nie ma cierpienia, to nie ma mądrości. By dojrzeć do mądrości, musisz na swojej ścieżce naprawdę załamać się i zapłakać co najmniej trzy razy" Ajahn Chah
Awatar użytkownika
KROOLIK
Posty: 735
Rejestracja: wt lis 28, 2006 16:06
Tradycja: Zen (Kwan Um)

Re: Zabić Buddę

Nieprzeczytany post autor: KROOLIK »

ikar- oczywiscie, zgadzam sie z toba ze ta prawda nie jest buddyjska bo dziala wszedzie i w kazdej nacji...

ale jest i buddyjska bo tak sie nazywa, a dlaczego? bo wylożyl ja po raz pierwszy czlowiek ktorego nazywali Budda.

tak jak prawo Pitagorasa?? i co w tym zlego.

abgal- przedstawione przez autora rozwiniecie slow Zabic Budde jest jednostronne i okrojone na maxa. wyklucza np czczenie Buddy, czczenie wizerunkow Buddy i calej praktyki buddyjskiej opartej na Buddzie.
..
abgal
ex Moderator
Posty: 1856
Rejestracja: czw lis 02, 2006 23:45

Re: Zabić Buddę

Nieprzeczytany post autor: abgal »

goral70 pisze:Chodzi tu o wiarę (...) że jeśli się będzie wzywać imienia Buddy (nembutsu), to się odrodzi w Zachodnim Raju
To jest dokładne doktryna Jodo Shu. Czy Jodo Shu jest szkołą buddyjską czy może nie jest?
goral70 pisze:Upatrują oni w religiach źródła zła na świecie.
Osobiście uważam, że źródłem zła na świecie są próby zidentyfikowania źródła zła na świecie. Oraz cykliści.
Awatar użytkownika
KROOLIK
Posty: 735
Rejestracja: wt lis 28, 2006 16:06
Tradycja: Zen (Kwan Um)

Re: Zabić Buddę

Nieprzeczytany post autor: KROOLIK »

goral70 pisze: Przesłanie Harrisa jest skierowane do buddystów zen. Chodzi o to, w jakim kierunku należy dokładać starań, aby recepcja buddyzmu, nauki Buddy na Zachodzie, była - w rozumieniu autora - "właściwa".

Piotr
od tego mamy mistrzow zen aby nauczali. Harris widzi maly wycinek.
..
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Zabić Buddę

Nieprzeczytany post autor: booker »

goral70 pisze:Przesłanie Harrisa jest skierowane do buddystów zen. Chodzi o to, w jakim kierunku należy dokładać starań, aby recepcja buddyzmu, nauki Buddy na Zachodzie, była - w rozumieniu autora - "właściwa".
No więc po prostu kolejna propozycja na prawdziwy, czy też właściwy buddyzm.

Nie za dużo już tego ? :)

Jak mawiał (nieodżałowany) mistrz Seung Sahn
Większość ludzi ma fałszywy obraz świata. Nie widzą go takim, jaki jest; nie rozumieją prawdy. Co to jest dobro i co to jest zło? Kto tworzy dobro, a kto tworzy zło? Ludzie trzymają się swoich opinii z całych sił. Ale opinie każdego są inne. Jak możesz twierdzić, że Twoje opinie są słuszne, zaś opinie kogoś innego są błędne? To jest złudzenie.

Jeśli chcesz zrozumieć prawdę, musisz odrzucić* swoją sytuację, swoje uwarunkowania i wszystkie swoje opinie.

http://www.buddyzm.edu.pl/cybersangha/page.php?id=155

[ed. *"odrzucić" w naukach m.S.Sahna to wielokroć synonim do "odłożyć", "odciąć". ]


Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
abgal
ex Moderator
Posty: 1856
Rejestracja: czw lis 02, 2006 23:45

Re: Zabić Buddę

Nieprzeczytany post autor: abgal »

booker pisze: No więc po prostu kolejna propozycja na prawdziwy, czy też właściwy buddyzm.
Zważ, że nie jest to propozycja składana przez nauczyciela lecz przez osobę postronną...
Awatar użytkownika
Milarepa
Posty: 435
Rejestracja: wt lip 25, 2006 13:33
Lokalizacja: kraków

Re: Zabić Buddę

Nieprzeczytany post autor: Milarepa »

goral70 pisze:No, to w takim razie, niejako "siłą rozpędu" zapodaję następny fajny artykulik - z Shambala Sun.
Ja myślę ze to nie przypadek, ze ten artykuł znalazł się w gazecie szambali. Pogląd autora zgadza się z wizja Chogyama Trunkpy Rinpocze lub Dordże Dradul z rodu Mukpo, który została przedstawiona w książce Szambala Święta ścieżka wojownika.
Ścieżka szambali miała być ścieżka świecka dla każdego człowieka. Trunkpa czerpała z tradycji tybetańskich wojowników takich jak Gesara z Ling. Stan wojownika jest w każdej kulturze. Chociaż nauki szambali są terma umysłu i są w jakiś sposób powiązane z buddyzmem.
Trunkpie chodziło o znalezienie w swoim życiu godności i świętości o znalezieniu w swoim sercu dobroci i nieustraszoności, która nie należy tylko do jakiejś religii, kultury. Ale jest spuścizna całej ludzkości jest to natura każdego człowieka.. Ego zawsze szuka podstawy ale oświecenie do podcięcie nóg nagle nie mamy na czym stanąć czy to będzie religia nasze poglądy lub wiara .Mistrz Seug Sahn powiedział ze „Nie wiem” jest leprze od Buddy.?
Bo jak z Buddy zrobimy złotego cielca będziemy go bronić uważać za cos znaczącego możemy być agresywni i walczyć. Widać to było przy rozłamie w linii Karma Kagyu w Indiach gdy mnisi obrzucali się kamieniami i wyzwiskami. Ludzie potrzebują się z czymś identyfikować, może dlatego wizja szambali nie przetrwała i ścieżka wojownika szambala stała się buddyzmem. Ale przesłanie Chogiama Trungpy jest dalej aktualne.
Awatar użytkownika
KROOLIK
Posty: 735
Rejestracja: wt lis 28, 2006 16:06
Tradycja: Zen (Kwan Um)

Re: Zabić Buddę

Nieprzeczytany post autor: KROOLIK »

Milarepa pisze: Bo jak z Buddy zrobimy złotego cielca będziemy go bronić uważać za cos znaczącego możemy być agresywni i walczyć.
ja odbieram slowa autora tak, iz chce on wyrzucic ze wszystkich religii te czesci ktore np. opieraja sie na wierze i ktore sa rozne w roznych religiach (np wlasnie wiara w COS lub rozne doktryny religijne) i zostawic to co sie da potwierdzic naukowo czy potwierdzic doswiadczeniem.

po pierwsze-
dlaczego ludzie maja sie na to godzic skoro dla przewazajacej wiekszosci wlasnie te elementy w religii maja DLA NICH SENS- sa zatem potrzebne, spelniaja pewne wazne funkcje itd...

Poza tym jak juz sie wszystko wytnie z ideą aby zostala sama esencja to tworzy to tylko w istocie kolejna nową ścieżke a przeciez w jakies nowe RAMY trzeba ja wsadzic- tym razem z przeznaczeniem dla innej waskiej grupy ludzi- np naukowcow wyznajacych ten poglad. bedzie te nazywane np. "sciezka Harisa, sciezka amerykanskich intelektualistow" itp....
..
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Zabić Buddę

Nieprzeczytany post autor: booker »

abgal pisze:
booker pisze: No więc po prostu kolejna propozycja na prawdziwy, czy też właściwy buddyzm.
Zważ, że nie jest to propozycja składana przez nauczyciela lecz przez osobę postronną...
No cóż, jednak przesłanie jest przesłaniem.

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
abgal
ex Moderator
Posty: 1856
Rejestracja: czw lis 02, 2006 23:45

Re: Zabić Buddę

Nieprzeczytany post autor: abgal »

KROOLIK pisze:"sciezka Harisa, sciezka amerykanskich intelektualistow"
Ano czego to Panie w tej Ameryce nie wymyślą... ;)

Jeszcze w ramach komentarza do artykułu - taki cytat mi się przypomniał:
Thich Thien Tam♥ pisze: Ci, którzy głęboko urzeczywistnili Zen (czy znaczenie Dziesięciu Tajemnych Bram szkoły Sutry Avatamsaki), jasno zdają sobie sprawę, że forma nie jest różna od pustki, pustka nie jest różna od formy, forma jest pustką, pustka jest formą. Ci zaś, którzy nie osiągnęli prawdziwego rozumienia, będą lgnąć do pustki lub do formy.
Lgnięcie do pustki jest jednak znacznie niebezpieczniejsze od lgnięcia do formy. Lgnąc do formy, praktykujący respektuje prawo przyczyny i skutku i unika łamania wskazań. Lgnąc do pustki zaś, lekceważy prawo przyczyny i skutku oraz odrzuca Buddów i Patriarchów.
Przywiązanie do pustki zwykle objawia się próżnością i pychą. Taki praktykujący uważa się za inteligentnego i bystrego, innych zaś lekceważy, mówiąc iż są przywiązani do formy. Gdy ktoś taki pisze komentarze lub tłumaczy sutry, czyni to z intencją propagowania Dharmy, zwykle jednak, skutkuje to oczernianiem Trzech Klejnotów (Buddhy, Dharmy i Sanghi). Nie tylko on sam jest wówczas w błędzie lecz dodatkowo wprowadza w błąd niezliczone rzesze innych. Przypomina to sytuację, w której lekarz posiadający poważne braki w wykształceniu, chcąc pomagać innym, wyrządza im wielką krzywdę, wykonując zabiegi gdy brakuje mu odpowiednich kwalifikacji i umiejętności.
Dlatego właśnie, dawni mistrzowie mówili:

"Daleko lepiej jest być przywiązanym do formy, nawet jeśli przywiązanie to jest ogromne niczym góra Sumeru, niż być przywiązanym do pustki, nawet jeśli przywiązanie to jest tak małe jak ziarenko gorczycy."
♥ Thich Tien Tam jest wietnamskim mistrzem Zen(Thien) i Czystej Krainy (te szkoły są tam właściwie nierozdzielne)
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Zabić Buddę

Nieprzeczytany post autor: booker »

Thich Thien Tam pisze: Przywiązanie do pustki zwykle objawia się próżnością i pychą. Taki praktykujący uważa się za inteligentnego i bystrego, innych zaś lekceważy, mówiąc iż są przywiązani do formy. Gdy ktoś taki pisze komentarze lub tłumaczy sutry, czyni to z intencją propagowania Dharmy, zwykle jednak, skutkuje to oczernianiem Trzech Klejnotów (Buddhy, Dharmy i Sanghi). Nie tylko on sam jest wówczas w błędzie lecz dodatkowo wprowadza w błąd niezliczone rzesze innych.
No więc właśnie.

Samo przecież schronienie w Trzech Klejnotach jest dość religijne... jeżeli teraz proponujemy odciąć religijny wątek z praktyki,
to w takim w czym mam przyjąć schronienie?

We własnym umyśle zasłoniętym ułudą, gniewem i pożądaniem?
Ponownie?
No way :D
goral70 pisze:Upatrują oni w religiach źródła zła na świecie.
No i błąd.

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
abgal
ex Moderator
Posty: 1856
Rejestracja: czw lis 02, 2006 23:45

Re: Zabić Buddę

Nieprzeczytany post autor: abgal »

Nie ma sensu przywiązywać wagi do słów osób postronnych, które uważają, że wiedzą lepiej od szkół buddyjskich jak powinien wyglądać buddyzm...
goral70
Posty: 18
Rejestracja: sob lis 03, 2007 11:58

Re: Zabić Buddę

Nieprzeczytany post autor: goral70 »

abgal pisze:Jeszcze w ramach komentarza do artykułu - taki cytat mi się przypomniał:
Thich Thien Tam♥ napisał/a:
Ci, którzy głęboko urzeczywistnili Zen (czy znaczenie Dziesięciu Tajemnych Bram szkoły Sutry Avatamsaki), jasno zdają sobie sprawę, że forma nie jest różna od pustki, pustka nie jest różna od formy, forma jest pustką, pustka jest formą. Ci zaś, którzy nie osiągnęli prawdziwego rozumienia, będą lgnąć do pustki lub do formy.
Lgnięcie do pustki jest jednak znacznie niebezpieczniejsze od lgnięcia do formy. Lgnąc do formy, praktykujący respektuje prawo przyczyny i skutku i unika łamania wskazań. Lgnąc do pustki zaś, lekceważy prawo przyczyny i skutku oraz odrzuca Buddów i Patriarchów.
Przywiązanie do pustki zwykle objawia się próżnością i pychą. Taki praktykujący uważa się za inteligentnego i bystrego, innych zaś lekceważy, mówiąc iż są przywiązani do formy. Gdy ktoś taki pisze komentarze lub tłumaczy sutry, czyni to z intencją propagowania Dharmy, zwykle jednak, skutkuje to oczernianiem Trzech Klejnotów (Buddhy, Dharmy i Sanghi). Nie tylko on sam jest wówczas w błędzie lecz dodatkowo wprowadza w błąd niezliczone rzesze innych. Przypomina to sytuację, w której lekarz posiadający poważne braki w wykształceniu, chcąc pomagać innym, wyrządza im wielką krzywdę, wykonując zabiegi gdy brakuje mu odpowiednich kwalifikacji i umiejętności.
Dlatego właśnie, dawni mistrzowie mówili:

"Daleko lepiej jest być przywiązanym do formy, nawet jeśli przywiązanie to jest ogromne niczym góra Sumeru, niż być przywiązanym do pustki, nawet jeśli przywiązanie to jest tak małe jak ziarenko gorczycy."
Bardzo trafny cytat, abgal. Jest to częsty problem w ZEN. Bardzo dużo wypaczeń ZEN bierze się właśnie z tego, iż następuje przywiązanie się do Pustki. Podczas gdy Zen często w rewolucyjny sposób traktuje formę nauczania, odrzuca słowa, litery, teksty, taki praktykujący za jednym zamachem odrzuca i formę i treść. Przy czym pod pojęciem treść mam na myśli Umysł Buddy - wskazania, naukę Buddy, szacunek dla przyczyny i skutku itd. W okresie drugiej wojny światowej w japońskim zen doszło właśnie do takiego niewybaczalnego wypaczania ZEN - Nauki Buddy. Zen stał się narzędziem do krzewienia japońskiego militaryzmu i nacjonalizmu. Pojawiały się hasła: "Droga Buddy i Droga Miecza to jedno" lub "Gdyby Budda Siakjamuni żył w dzisiejszych czasach, poparłby japońską drogę podboju." itd. Ordynowani mnisi dostawali broń do ręki i służyli w armii japońskiej, zaś na zapleczu wojny, w Japonii, wiele szkół zen brało aktywny udział w propagandowej i ideologicznej "robocie" na usługach militarystycznego rządu japońskiego. Oto do czego potrafią prowadzić tego typu wypaczenia i niezrozumienie nauki Buddy.
Jako buddysta zen, relacje z moimi rodzicami muszę opisać w następujący sposób: Moi rodzice są wierzący, ale niepraktykujący, ja zaś jestem praktykujący, ale niewierzący.
Awatar użytkownika
miluszka
ex Global Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: śr sie 04, 2004 15:27
Tradycja: buddyzm tybetański Kagju
Lokalizacja: Kraków

Re: Zabić Buddę

Nieprzeczytany post autor: miluszka »

Booker napisał:
to w takim w czym mam przyjąć schronienie?

We własnym umyśle zasłoniętym ułudą, gniewem i pożądaniem?
Mozna przyjąć schronienie w podstawie - wrodzonej naturze buddy, w scieżce - zręcznych metodach i w owocu - ostatecznym oświeceniu. Ale aby miec do tych trzech obiektów zaufanie (zanim się zrealizuje stan buddy) to trzeba wiary wielkiej jak Góra Meru.
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Zabić Buddę

Nieprzeczytany post autor: booker »

miluszka pisze:Mozna przyjąć schronienie w podstawie - wrodzonej naturze buddy, w scieżce - zręcznych metodach i w owocu - ostatecznym oświeceniu. Ale aby miec do tych trzech obiektów zaufanie (zanim się zrealizuje stan buddy) to trzeba wiary wielkiej jak Góra Meru.
No dobrze, to jednak nadal są Klejnoty, pochodzą z Nauk, pojawia się kwestia wiary - a więc to są sprawy religijne.

Jeżeli odetniemy religijność, to gdzie się mamy schronić?
W samsarze już się chroniliśmy, teraz się "odchraniamy" chroniąc się w Klejnotach.
Jezeli odetniemy religię, odetniemy schronienie w Klejnotach więc gdzie wówczas się schronić?
We własnych pomysłach na lepszy buddyzm? :D

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
sosnowiczanin
Posty: 412
Rejestracja: sob mar 03, 2007 15:48
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Bon
Kontakt:

Re: Zabić Buddę

Nieprzeczytany post autor: sosnowiczanin »

Natomiast tajemne trzy klejnoty (według dzogczen) to tsa (kanały, skr. nadi), lung (wiatry, skr. prana) i thigle (krople, skr. bhindu).
TWR

^_^
abgal
ex Moderator
Posty: 1856
Rejestracja: czw lis 02, 2006 23:45

Re: Zabić Buddę

Nieprzeczytany post autor: abgal »

goral70 pisze:W okresie drugiej wojny światowej w japońskim zen doszło właśnie do takiego niewybaczalnego wypaczania ZEN - Nauki Buddy. Zen stał się narzędziem do krzewienia japońskiego militaryzmu i nacjonalizmu.
Brian Victoria zrobił swoje - kolejny, który 'wie lepiej' jak buddyzm powinien wyglądać...
Ważne, że amerykańscy buddyści mają teraz lepsze samopoczucie - dlaczego im to odbierać?
Cóż... No comments - nie będę walczył z wiatrakami, kijem Wisły nie zawrócę...
goral70 pisze:Bardzo trafny cytat, abgal.
Każdy ma takie autorytety jakie uważa za stosowne. Do moich p. Harris ani p. Victoria nie należą.
Niesamowite, że ludziom zdarza się uważać, że można przyjść z zewnątrz, przeczytać parę książek, poznać paru ludzi, itd. i już wiadomo co można (czy nawet 'trzeba' jak chce p. Harris) 'bezpiecznie' odrzucić z form wypracowywanych przez tysiąclecia. Najlepiej żeby jeszcze dało radę zapakować to w tabletki i sprzedawać obok Prozacu...
EOT z mojej strony
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Zabić Buddę

Nieprzeczytany post autor: booker »

No więc co oznacza "zabić Buddę" ?

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
KROOLIK
Posty: 735
Rejestracja: wt lis 28, 2006 16:06
Tradycja: Zen (Kwan Um)

Re: Zabić Buddę

Nieprzeczytany post autor: KROOLIK »

booker pisze:No więc co oznacza "zabić Buddę" ?

Pozdrawiam
/M
to raczej na rozmowe koanowa z mistrzem.
skoro Budda (Prawda) to wszystko co widzimy wiec jak zabic wszystko? :)
zabic wszystko przy okazji nie łamiąc wskazan ;)
..
Kilgore Trout
Posty: 374
Rejestracja: ndz kwie 09, 2006 21:16
Lokalizacja: Zima

Re: Zabić Buddę

Nieprzeczytany post autor: Kilgore Trout »

"Studiował na Stanford University, rzucił jednak uczelnię po doświadczeniu z MDMA (znanym powszechnie jako 'ecstasy'). W okresie tym studiował buddyzm i medytację." No comments
No comments twojego no comments.
ale jest i buddyjska bo tak sie nazywa, a dlaczego? bo wylożyl ja po raz pierwszy czlowiek ktorego nazywali Budda. tak jak prawo Pitagorasa?? i co w tym zlego.
A to ze jezyk jest zawsze straszna pulapka i w koncu zaczyna ci sie wydawac ze MAPA to TERYTORIUM. Wiele osob ma ten problem. Ucza sie na pamiec nauk i zadowoleni. W koncu dzieki fachowemu wkuwaniu doskonale wiedza co i dlaczego powiedzial Lin Chi.

Osobiscie faktycznie juz od jakiegos czasu nie mowie na siebie "buddysta". Mniej wiecej od czasu kiedy zdalem sobie sprawe z poziomu zdogmatyzowania "buddystow" :(

Jeśli spotkasz Buddę, zabij go!
Jeśli spotkasz patriarchów albo arhatów na swej drodze, zabij ich!
Bodhidharma był brudnym brodatym barbarzyńcą
Nirwana i oświecenie to martwe pniaki do przywiązywania osłów,
święte księgi to listy duchów, skrawki papieru do czyszczenia miski.


Uwielbiam nauczanie Lin Chi, autentycznie uwielbiam. Jest zawsze jak powiew swiezego powietrza w zatechlej pseudo-filozoficznej atmosferze pustych dywagacji.
Nigdy nie zapominaj:
Chodzimy nad piekłem
Oglądając kwiaty.


Issa
abgal
ex Moderator
Posty: 1856
Rejestracja: czw lis 02, 2006 23:45

Re: Zabić Buddę

Nieprzeczytany post autor: abgal »

Kilgore Trout pisze:Uwielbiam nauczanie Lin Chi, autentycznie uwielbiam.
Uwielbiasz nauczanie Lin Chi czy uwielbiasz sposób w jaki odbierasz nauki Lin Chi?

Szkoła Rinzai, która wywodzi się z nurtu chan pochodzącego od Lin Chi (Lin Chi I Hsuan po japońsku czyta się Rinzai Gigen) zwraca szczególnie silną uwagę na znaczenie ścisłego i indywidualnego nadzoru nauczyciela nad praktykującym. Samodzielna próba 'interpretacji' nauk Lin Chi pozbawiona jest jakiegokolwiek sensu a jej skutki są, z prawie całkowitą pewnością, szkodliwe dla praktyki buddyjskiej.
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Zabić Buddę

Nieprzeczytany post autor: booker »

Kilgore Trout pisze: Uwielbiam nauczanie Lin Chi, autentycznie uwielbiam. Jest zawsze jak powiew swiezego powietrza w zatechlej pseudo-filozoficznej atmosferze pustych dywagacji.
A tak nawiasem mówiąc, to co, tak w ogóle było nauczaniem Lin-Chi?

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
abgal
ex Moderator
Posty: 1856
Rejestracja: czw lis 02, 2006 23:45

Re: Zabić Buddę

Nieprzeczytany post autor: abgal »

O tym jak Kilgore zabija Buddów można poczytać tutaj.
Awatar użytkownika
miluszka
ex Global Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: śr sie 04, 2004 15:27
Tradycja: buddyzm tybetański Kagju
Lokalizacja: Kraków

Re: Zabić Buddę

Nieprzeczytany post autor: miluszka »

Booker napisał:
No dobrze, to jednak nadal są Klejnoty, pochodzą z Nauk, pojawia się kwestia wiary - a więc to są sprawy religijne.

Jeżeli odetniemy religijność, to gdzie się mamy schronić?
O to mi właśnie chodzilo. Nie ma ucieczki od religijności.
Awatar użytkownika
KROOLIK
Posty: 735
Rejestracja: wt lis 28, 2006 16:06
Tradycja: Zen (Kwan Um)

Re: Zabić Buddę

Nieprzeczytany post autor: KROOLIK »

niektorzy mowia ze religia to produkt ewolucji- no i wlasnie- czy rozwoj polega na odrzucaniu naszych wczesniejszych etapow czy na ich obejmowaniu i przekraczaniu?
..
macadamia
Posty: 551
Rejestracja: pt mar 16, 2007 00:15

Re: Zabić Buddę

Nieprzeczytany post autor: macadamia »

miluszka pisze:O to mi właśnie chodzilo. Nie ma ucieczki od religijności.
Ucieczki nie ma. Jednak po przepłynięciu na drugi brzeg - łatwiej jest się poruszać nie nosząc na plecach łodzi...
abgal
ex Moderator
Posty: 1856
Rejestracja: czw lis 02, 2006 23:45

Re: Zabić Buddę

Nieprzeczytany post autor: abgal »

macadamia pisze:po przepłynięciu na drugi brzeg - łatwiej jest się poruszać nie nosząc na plecach łodzi...
Osobiście myślę, że dopiero stojąc na drugim brzegu można cokolwiek na ten temat powiedzieć - czy ta analogia z łodzią, brzegiem, etc. ma jeszcze jakiekolwiek zastosowanie...
W każdym razie - wiadomo co się stanie, gdy zrezygnujemy z łodzi będąc na środku rzeki...
macadamia
Posty: 551
Rejestracja: pt mar 16, 2007 00:15

Re: Zabić Buddę

Nieprzeczytany post autor: macadamia »

abgal pisze:W każdym razie - wiadomo co się stanie, gdy zrezygnujemy z łodzi będąc na środku rzeki...
Bul bul bul....... :673: :673: :673:
Awatar użytkownika
piotr
ex Global Moderator
Posty: 3569
Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Zabić Buddę

Nieprzeczytany post autor: piotr »

Witam,

jak ktoś nie wierzy, to zawsze może spróbować :6:57:

[center]Obrazek[/center]

Pozdrawiam,
Piotrek
Awatar użytkownika
atomuse
Posty: 2817
Rejestracja: pn maja 14, 2007 11:24
Płeć: kobieta
Tradycja: Bön, Kagyu

Re: Zabić Buddę

Nieprzeczytany post autor: atomuse »

abgal pisze:W każdym razie - wiadomo co się stanie, gdy zrezygnujemy z łodzi będąc na środku rzeki...
Rzeki? Samsara jest oceanem :)
Kilgore Trout
Posty: 374
Rejestracja: ndz kwie 09, 2006 21:16
Lokalizacja: Zima

Re: Zabić Buddę

Nieprzeczytany post autor: Kilgore Trout »

niektorzy mowia ze religia to produkt ewolucji
Wiec moze: co to jest "religia"?
Nigdy nie zapominaj:
Chodzimy nad piekłem
Oglądając kwiaty.


Issa
Awatar użytkownika
Milarepa
Posty: 435
Rejestracja: wt lip 25, 2006 13:33
Lokalizacja: kraków

Re: Zabić Buddę

Nieprzeczytany post autor: Milarepa »

KROOLIK pisze:
Milarepa pisze: Bo jak z Buddy zrobimy złotego cielca będziemy go bronić uważać za cos znaczącego możemy być agresywni i walczyć.
ja odbieram slowa autora tak, iz chce on wyrzucic ze wszystkich religii te czesci ktore np. opieraja sie na wierze i ktore sa rozne w roznych religiach (np wlasnie wiara w COS lub rozne doktryny religijne) i zostawic to co sie da potwierdzic naukowo czy potwierdzic doswiadczeniem.

po pierwsze-
dlaczego ludzie maja sie na to godzic skoro dla przewazajacej wiekszosci wlasnie te elementy w religii maja DLA NICH SENS- sa zatem potrzebne, spelniaja pewne wazne funkcje itd...

Poza tym jak juz sie wszystko wytnie z ideą aby zostala sama esencja to tworzy to tylko w istocie kolejna nową ścieżke a przeciez w jakies nowe RAMY trzeba ja wsadzic- tym razem z przeznaczeniem dla innej waskiej grupy ludzi- np naukowcow wyznajacych ten poglad. bedzie te nazywane np. "sciezka Harisa, sciezka amerykanskich intelektualistow" itp....
Kiedyś rozmawiałem z pewna praktykująca ścieżkę szambali z Anglii.
Mówiła ze do ich ośrodka przyjechał XVI Karmapa. Palcem wskazał na tych praktykujących, którzy powinni zrobić nyndro. Myślę ze Karmapa miał wgląd i wiedział ze pewne przeszkody w praktyce mogą się rozpuścić jeśli praktykujący zabiorą się do typowej religijnej praktyki oddania i modlitwy do mistrzów linii przekazu mahamudry.
Która podejrzewam dla Europejczyka jest egzotyczną praktyką przypominającą kult świętych w katolicyzmie. Bo co to znaczy ze wizualizujemy mistrzów i to i tak jest wytwór umysłu naszej fantazji i wyobraźni. Ale tradycyjnie się uważa ze bez błogosławieństwa wytworu naszego umysłu nie ma rezultatu? Tak samo powtarzanie mantry dla nowoczesnego Europejczyka, może się wydawać strata czasu, kojarzonym z klepaniem pacierza przez babcie. Daje link do refleksji na temat religii Richarda Dawkinsa:
pozytek z religii?
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Zabić Buddę

Nieprzeczytany post autor: booker »

miluszka pisze:Booker napisał:
No dobrze, to jednak nadal są Klejnoty, pochodzą z Nauk, pojawia się kwestia wiary - a więc to są sprawy religijne.

Jeżeli odetniemy religijność, to gdzie się mamy schronić?
O to mi właśnie chodzilo. Nie ma ucieczki od religijności.
Tak, dokładnie.

Napewno nie na ścieżce dyscypliny duchowej, która ma określony kierunek i która prowadzi do określonego celu.

Zabić Buddę :)
Już chyba mało kto dzisiaj interesuje się, tym jakie było podejście Siddarthy do ścieżki. Z jakim zaangażowaniem i skrupulatnością upewniał się, iż rozumie nauczanie wykładane przez ascetów u których się uczył, zanim w ogóle nawet rozpoczął jakiekolwiek praktykowanie metod medytacyjnych.

Te neo-zabijanie-Buddy, dzisiaj to wygląda jak z tą z wyprawą w wysokie góry. Na przykład. Chcemy iść w góry. Akurat wiemy, że wejście na Mount Everest to nie jest spacerek po plaży. A wiemy z tąd, że już ktoś tam był. No więc bierzemy instruktora. Dostajemy istrukcje, które musimy wykonać, aby ta wyprawa się powiodła.Może najpierw trzeba przejśc jakiś trening na mniejszych górkach. Może to trwać rok, a może i 10 lat. On mówi "weź buty, raki, to to to, musimy zrobić, to to to" ale nie, my tylko chcemy wleźć na ten Everest i już. Nie chce nam się słuchać, nie chce nam się przygotować, nie chce nam się upewnić, czy właściwie wszystko pojmujemy. Po co? W pewnym momencie dochodzimy sobie tylko do wniosku, że się już wie, więc "zabija się" instruktora i się idzie. :)

Co tu zrobić... wszystkim mającym takie podejście to ścieżki, chyba po prostu pozostaje życzyć powodzenia. Dużo powodzenia i szczęśliwości.

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
KROOLIK
Posty: 735
Rejestracja: wt lis 28, 2006 16:06
Tradycja: Zen (Kwan Um)

Re: Zabić Buddę

Nieprzeczytany post autor: KROOLIK »

a tak ogolnie booker to wierzysz w to ze takie pisanie jak moje czy twoje w tej chwili sprawi jakas zmiane w osobach ktore w tej chwili uwazaja inaczej?? w ogole po co my to robimy?
PO CO?? DLACZEGO? chyba czas sie udac na roczne milczenie w cyberswiecie :)
dobre pytanie- jak dla mnie.
..
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Zabić Buddę

Nieprzeczytany post autor: booker »

KROOLIK pisze:a tak ogolnie booker to wierzysz w to ze takie pisanie jak moje czy twoje w tej chwili sprawi jakas zmiane w osobach ktore w tej chwili uwazaja inaczej??
Nie wiem. Dlaczego mieli by się po tym zmieniać?

KROOLIK pisze: w ogole po co my to robimy?
No jest dyskusja w związku z manifestem p.Harrisa, mamy swoje zdanie, no to się wypowiadamy :)

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
KROOLIK
Posty: 735
Rejestracja: wt lis 28, 2006 16:06
Tradycja: Zen (Kwan Um)

Re: Zabić Buddę

Nieprzeczytany post autor: KROOLIK »

booker pisze: No jest dyskusja w związku z manifestem p.Harrisa, mamy swoje zdanie, no to się wypowiadamy :)

Pozdrawiam
/M
<poszedł to przemyśleć>
..
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ateneum - rozważania”