Dzień dobry,
TeZeT pisze: ↑pt gru 18, 2020 16:54
Według buddyzmu, czy może istnieć świadomość bez ego?
Zastanawiam się nad tym ostatnio, i chyba jest to niemożliwe, świadomość wymaga ego?
Gdyby to była prawda, w takim razie świadomość to iluzja?
Chociaż czuję, że tutaj akurat są to tematy i rozróżnienia bardzo subtelne - bo jeżeli nawet świadomość wymaga ego i bez niego nie istnieje, to nie jest tym samym co ego, w takim razie czym jest?
Świadomość bez ego jest treścią wrażeń zebranych (postrzeżonych) przez zmysły i opisanych przez myślenie. Ego pojawia się jako identyfikacja z tymi wrażeniami, co w konsekwencji prowadzi do powstania z jednej strony
ja, mnie moje oraz szeregu projekcji, które nakładane są na to, co z drugiej strony jawi się jako, to co zewnętrzne. Świadomość bez ego to
alaya-vijnana, która jako wrażeniowy rezerwuar stanowi podłoże dla manifestacji wszystkich zjawisk, w tym ego, które się z nimi na różne sposoby utożsamia poprzez lgnięcie/awersję lub obojętność - tyle "teoria", w tym przypadku Jogaczara.
TeZeT pisze:Staram się bardziej czuć niż rozumieć, od dłuższego czasu nie czytam żadnych tekstów buddyjskich. Skupiam się na codzienności, i na podstawach takich jak obserwacja samego siebie, swoich emocji, mając gdzieś w podświadomości podstawy buddyzmu.
Z tego względu profesjonalnie raczej nie porozmawiam w sensie rozróżniania podejścia do tematu różnych szkół i nurtów.
Jednak chętnie poczytam/poszukam informacji o sześciu świadomościach o których wspomniałeś.
To jak poczytasz o sześciu, to dalej jest mowa o ośmiu świadomościach, gdzie siódma określana jako
manas jest właśnie tym, co uznajemy za ego, a raczej postawę, która przyczynia się do niewłaściwego rozumienia i postrzegania. Ósma to
alaya-vijnana.
Chyba, że wolisz pozostać przy skupieniu i obserwacji, pytanie tylko czy wtedy będziesz w stanie zaobserwować to, co zaobserwowali ci, którzy stali się w tym profesjonalistami i konkretne szkoły stworzyli?
Tę uwagę oczywiście w całej jej rozciągłości odnoszę również do siebie, nie ma ona na celu oceniania kogokolwiek, a jedynie namysł nad tym, czy zauważylibyśmy drzewo, gdyby nie to że ktoś je nam wskazał i powiedział, że tak właśnie należy na nie mówić. Innymi słowy, czy nie "zasiewając" określonych wrażeń - tu poprzez zdobywanie wiedzy - będziemy w stanie w ogóle doświadczyć tego, o czym mowa?
Pozdrawiam