Wszyscy jesteśmy tulku, ale po co nam to?

filozofia, psychologia i nauka w kontekście buddyzmu
Szaman
użytkownik zbanowany
Posty: 1169
Rejestracja: ndz lip 09, 2006 15:26
Płeć: mężczyzna
Tradycja: #

Wszyscy jesteśmy tulku, ale po co nam to?

Nieprzeczytany post autor: Szaman »

Przeniesione przez gt z wątku Nieobecność dharmy w niektórych światach
stepowy jeż pisze:Na mnie najbardziej inspirująco wpływały teksty/słowa nauczycieli (bodhissatwów?) które zgadzają się z moim wewnętrznym przekonaniem. Jeśli te słowa (można to i nazwać również przekazem - o czym czytałem bodajże u Lopona Tenzina Namdaka) ugruntuję lub potwierdzę praktyką to jestem w domu. Wiem co i jak mam robić, jak praktykować. Tulku spełnił swoją powinność. Nic więcej nie może dla mnie zrobić.
Tyle samo może dla Ciebie zrobić ktokolwiek inny, kto ugruntuje Cię w jakimś Twoim wewnętrznym przekonaniu, choćby słowami napisanymi tu na forum; i jasne, wszyscy jesteśmy tulku, ale po co nam to? W takim sensie tulku jest dla mnie mnóstwo intelektualistów, czy właściwie ktokolwiek, komu zdarzy się powiedzieć/napisać coś, na przeciw czemu wyjdzie jakaś tymczasowa cząstka mnie. Nie potrzeba mi do takiej logiki/dynamiki "rozwoju" (jeśli w niego wierzymy, stąd cudzysłów) przerostu formy nad treścią (i na odwrót) specyficznego dla bodhisattwów/tulku.
Awatar użytkownika
stepowy jeż
Senior User
Posty: 1852
Rejestracja: pn paź 23, 2006 18:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dzogczen, Zen

Re: Nieobecność dharmy w niektórych światach

Nieprzeczytany post autor: stepowy jeż »

Szaman pisze:Tyle samo może dla Ciebie zrobić ktokolwiek inny, kto ugruntuje Cię w jakimś Twoim wewnętrznym przekonaniu, choćby słowami napisanymi tu na forum; i jasne, wszyscy jesteśmy tulku, ale po co nam to? W takim sensie tulku jest dla mnie mnóstwo intelektualistów, czy właściwie ktokolwiek, komu zdarzy się powiedzieć/napisać coś, na przeciw czemu wyjdzie jakaś tymczasowa cząstka mnie. Nie potrzeba mi do takiej logiki/dynamiki "rozwoju" (jeśli w niego wierzymy, stąd cudzysłów) przerostu formy nad treścią (czy na odwrót, bez różnicy) specyficznego dla bodhisattwów/tulku.
Czytałem teksty dziesiątków intelektualistów. Ale nie znalazłem w nich ścieżki (metody) która byłaby praktyczna, działająca. Dla mnie liczy się to co działa. Jakieś metafizyczne opisy nie bardzo mnie interesują. Np. w trakcie studiów obowiązkowo musiałem "liznąć" naszych zachodnich flizozofów/intelektualistów. Pomijam brak tzw. związków karmicznych z nimi. Ale nigdzie nie doczytałem się żadnej metody. Nic. Podobnie u Krishnamurtiego. Niby pisze sensownie. Ale nic poza tym nie ma. Brak mi konkretów. Niby też tulku. Ale nie mój. Tak samo Osho. Coś tam czytałem z niego. Mam nawet dwie książki, ale nie pamiętam nawet tytułów. Po kilku zdaniach odłożyłem i zapomniałem. Nie wystarczy coś napisać. To jeszcze musi trzymać się kupy i musi działać.
Szaman
użytkownik zbanowany
Posty: 1169
Rejestracja: ndz lip 09, 2006 15:26
Płeć: mężczyzna
Tradycja: #

Re: Nieobecność dharmy w niektórych światach

Nieprzeczytany post autor: Szaman »

Hyłmmm, czyli jednak potrzebujesz czegoś/kogoś co/kto powie/pokaże Ci co robić wskazując ścieżkę/metodę.

Wyciągasz tu bardzo klasyczne zarzuty przeciw nie mającemu takich aspiracji intelektualizmowi, samemu w sobie będącym już ścieżką/metodą, ścieżką/metodą myślenia, które od praktyki życia jest przecież nieoddzielne. Chodzi o intelektualizm jako narzędzie do samodzielnego i twórczego zastosowania w życiowej praktyce (zbyt elitarne?), do wymyślenia sobie i posprawdzania w praktyce czegoś samemu, a nie dlatego że w książce buddyjskiej tak było (z zaznaczeniem żeby nie brać na wiarę ale sprawdzać). Nie chodzi o intelektualne treści same w sobie i przywiązanie do filozofii jakiś tam nazwisk jak do buddyjskich nauczycieli. Chodzi o coś nadrzędnego, wartość inspirującą, intelektualną wrażliwość, sztukę i możliwości myślenia o problemach innych niż poruszanych przez buddyzm, inaczej niż on, i ich rozwiązaniach na sposób inny niż przez buddyzm proponowany.

Metafizyczne opisy? ... Myślę, że Twoje pisanie o życiowej praktyce i działaniu nauk jest już metafizyką. Kwestia skali i rozmachu metaforyzującyh/symbolizującyh tzw. rzeczywistość wyobrażeń. Można o tym myśleć, można to też kontemplować; widzisz jakąś większą różnicę? ;)
Awatar użytkownika
stepowy jeż
Senior User
Posty: 1852
Rejestracja: pn paź 23, 2006 18:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dzogczen, Zen

Re: Nieobecność dharmy w niektórych światach

Nieprzeczytany post autor: stepowy jeż »

No tak używam metody którą ktoś mi wskazał. Wcześniej na bazie intelektu, rozmyślań itp. wyciągam wnioski, które dają bądź nie kredyt zaufania dla tej metody. To nie tak, że krytykuję intelektualizm. Raczej samo ograniczenie się do intelektualizmu, a w szczególności do tworzenia pojęć/znaczeń, które często istnieją dla samych siebie. Ostatnio np. czytając wyrywkowo pewien blog zapoznałem się z nowym takim tworem/słowem: X-buddyzm. Tzn. piszę o tym by wskazać czego "nie lubię" z intelektualizmu. X-buddyzm nic nie znaczy, nic nie niesie i nic nie zmieni we mnie. Daje może to jakąś przyjemność dyskutowanie o tym, jak dla wyrafinowanego erotomana oglądanie ładnych zdjęć. Przyjemność dość mocno uwarunkowaną.
Intelekt jest bardzo użyteczny jeśli przy jego użyciu wejdzie się w warstwy inne, których już nie sięga, a które może ewentualnie sobie analizować. Ale tylko tyle.
Podobnie trochę jest w nauce, np. astronomii. Naukowiec używa pewnych narzędzi, ale intelektem sprawdza ich praktyczność (co prawda narzędzia te wcześniej zostały wygenerowane dzięki intelektowi, umysł akurat nie). Gdybyś ograniczył badanie wszechświata tylko do rozmyślania gówno byś odkrył. Musisz mieć np. teleskop, transformatę Fouriera i w cholerę dużo nocy obserwacyjnych. Może coś odkryjesz.
Tu podobnie, choć narzędzia które używasz nie wyprodukował intelekt (nie wymyślono). Generalnie o co właściwie w tej praktyce/buddyzmie chodzi? To chyba dość istotne pytanie. Nie zamierzam odpowiadać, to domena intelektu. Załóżmy, że chodzi z grubsza o to by być szczęśliwym/szczęśliwszym (nie mówię o wyzwoleniu - bo to już abstrakcja). Intelekt szuka odpowiedzi co by tu zrobić. Można tak albo tak. Wielu ma różne propozycje. Jednak trudno być szczęśliwszym jeśli tylko przeczyta się definicję co to jest szczęście. Więc intelektualnie mogę dojść do wniosku, że Budda miał rację i np. metodą jest uważność. Więc aby być szczęśliwym (cel) muszę być uważny (metoda). Teraz myślenie o tym by być uważnym już nie jest metodą. Bo jak za wiele rozmyślasz, to możesz wjechać w przechodnia na pasach, bo nie byłeś uważny. Intelektu nie krytykuję wcale. Przecież później używam go sprawdzając poniekąd czy jest lepiej czy gorzej. Podobnie jak astronom sprawdza również swoje obserwacje i porównuje z teorią.
Ale chyba tylko liznąłem temat.
Szaman
użytkownik zbanowany
Posty: 1169
Rejestracja: ndz lip 09, 2006 15:26
Płeć: mężczyzna
Tradycja: #

Re: Nieobecność dharmy w niektórych światach

Nieprzeczytany post autor: Szaman »

Te problemy z integracją intelektu w religiach niczym się chyba nie różnią od tych z integracją seksualności, tyle tylko że raz mamy refleksję intelektualną nad seksualnością, a innym razem refleskję metaintelektualną i nie wiadomo co łatwiej intelektualnie ogarnąć, seksualność czy intelekt? Drogą środka wydaje się serce, ale z jego i seksualności pomocą - razem lub oddzielnie - też dasz kogoś radę rozjechać (samochodem lub w nim albo i jedno i drugie).

Pomyślałem też o czymś takim jeszcze: OK, intelektualiści są o kant rozstrzaść, nie działają w praktyce, nieważne czy z powodu braku związków karmicznych czy nie i choćby nie wiem jak bardzo pisali z nadzieją, że piszą uniwersalnie i z pożytkiem dla innych (inaczej nie będzie sławy). Czy czysto intelektualnie, buddyzm ma więcej do zaproponowania? Nie wydaje mi się.
Awatar użytkownika
stepowy jeż
Senior User
Posty: 1852
Rejestracja: pn paź 23, 2006 18:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dzogczen, Zen

Re: Nieobecność dharmy w niektórych światach

Nieprzeczytany post autor: stepowy jeż »

Chodzi Ci o to czy więcej do zaproponowania niż inne religie czy np. zachodnia filozofia? Bo do nauki bym nie porównywał. Nie ta bajka.
Szaman
użytkownik zbanowany
Posty: 1169
Rejestracja: ndz lip 09, 2006 15:26
Płeć: mężczyzna
Tradycja: #

Re: Nieobecność dharmy w niektórych światach

Nieprzeczytany post autor: Szaman »

Filozofia w ogóle, niekoniecznie zachodnia. Do nauki możnaby mimo wszystko tulku przyłożyć, i zapytać kto w praktyce bardziej ludzkości pomógł i ją uszczęśliwił, tulku czy wynalazca żarówki i czy nie dało się tego połączyć? I ciągnąć tak w nieskończność, jadąc przez tematy medyczne, budownictwa, pomocy społecznej i humanitarnej, i tak dalej i tak dalej. O dobrodziejstwa azylu politycznego w Indiach bym ich też popytał, czy to sprawka jakiś rozpoznanych emanacji.
Awatar użytkownika
stepowy jeż
Senior User
Posty: 1852
Rejestracja: pn paź 23, 2006 18:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dzogczen, Zen

Re: Nieobecność dharmy w niektórych światach

Nieprzeczytany post autor: stepowy jeż »

Szaman pisze:Filozofia w ogóle, niekoniecznie zachodnia. Do nauki możnaby mimo wszystko tulku przyłożyć, i zapytać kto w praktyce bardziej ludzkości pomógł i ją uszczęśliwił, tulku czy wynalazca żarówki i czy nie dało się tego połączyć? I ciągnąć tak w nieskończność, jadąc przez tematy medyczne, budownictwa, pomocy społecznej i humanitarnej, i tak dalej i tak dalej. O dobrodziejstwa azylu politycznego w Indiach bym ich też popytał, czy to sprawka jakiś rozpoznanych emanacji.
Wyobrażasz sobie usiąść do takiej poważnej analizy porównawczej załóżmy tylko od strony filozoficznej buddyjskich doktryn (choćby dotyczących etyki) i innych filozofii (jakich?). Toć pewnie kilka habilitacji można z Twojej branży wykroić. Wnioski pewnie też różne można wyciągnąć.
To ciekawe co piszesz o uszczęśliwieniu ludzkości, bo na to też różnie można spojrzeć. Po pierwsze ludzkość jako istota którą można uszczęśliwić bądź nie (czy istnieje?). Czy jak patrzysz na wieżowiec w którym jest mnóstwo szuflad/mieszkań widzisz część ludzkości, czy raczej oddzielne światy z oddzielnymi szczęściami/nieszczęściami. Czy człowiek będzie szczęśliwszy który żyje w nędzy ale któremu się troszkę lepiej wiedzie niż średniej statystycznej jego sąsiadów czy też ten, który żyje w bogactwie, ale poniżej średniej mierzonej z jego sąsiadów? Konwencjonalnie patrząc wiele pożytku przyniosła nauka, ale czym jest ten pożytek? Jak go mierzyć? Poczuciem szczęścia ustalanym statystycznie? Mogłoby się okazać, że w puszczy amazońskiej dzicy są szczęśliwsi niż ludzie w Nowym Jorku. Czy wtedy cały ten rozwój cywilizacyjny o kant d... rozbić? W zasadzie nikt nie pyta po co to wszystko.
Czy medycyna przynosi pożytek dla "ludzkości"? - kolejny temat rzeka. Ponieważ jesteśmy w pewnym momencie historii naszej, która wciąż dynamicznie się rozwija nie możemy autorytarnie stwierdzić czy rozwój medycyny przynosi pożytek czy nie. Ponieważ może być i tak, że za powiedzmy 100 lat tak osłabimy swój system odpornościowy, że my cywilizowani ludzie wymrzemy, a przetrwają dzicy. Czy patrząc z takiej hipotetycznej perspektywy rozwój medycyny byłby czymś pozytywnym? Wszystko jest wieloaspektowe, na wszystko można różnie popatrzeć.
Kto lepszy dla ludzkości: Cywilizacja czy proste życie? Tulku czy wynalazca (doktor nauk ;) ) ? Nie wiem, nie mam pojęcia, ale można chyba korzystać i z jednego i z drugiego.
Szaman
użytkownik zbanowany
Posty: 1169
Rejestracja: ndz lip 09, 2006 15:26
Płeć: mężczyzna
Tradycja: #

Re: Nieobecność dharmy w niektórych światach

Nieprzeczytany post autor: Szaman »

Tak, i piszesz teraz jak intelektualista. Nie da się uciec od "metafizyki" gdy mówi się o szczęściu rozumianym inaczej niż np.: uśmiech i odpowiednio wysoki poziom endorfin. Można się zastanawiać nie tylko nad tym, czy ci w Amazonii są szczęśliwsi bez cywilizacji, ale i nad tym czy są szczęśliwsi bez buddyzmu i tulku (słyszałeś o jakimś w puszczy równikowej? ;/)

"W zasadzie nikt nie pyta po co to wszystko" odnosi się również do rozprzestrzeniania się buddyzmu w dobie globalizacji, ot dzieje się i bierze się to jak banany wraz z rozwojem cywilizacji, dzięki niemu jest możliwe. Mam też wrażenie, że naród tybetański, jeśli nie liczyć jego elit, nie odbiega(ł) od ludów Amazonii poziomem cywilizacyjnym jakoś szczególnie ... i można sobie snuć przypuszczenia że równie "szczęśliwy" byłby i bez rozwoju myślącego i gadającego tyle o szczęściu buddyzmu/instytucji tulku.

Sam buddyzm zresztą nieraz (tzw. szybkie ścieżki z którymi i Ty sympatyzujesz) podkreśla swoją naturalność i zbędność po uświadomieniu sobie tego. Symulakryczne uwodzenie takie (aluzja do modnej myśli Baudrillarda, teorii symulkarów i uwodzenia).
Awatar użytkownika
stepowy jeż
Senior User
Posty: 1852
Rejestracja: pn paź 23, 2006 18:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dzogczen, Zen

Re: Nieobecność dharmy w niektórych światach

Nieprzeczytany post autor: stepowy jeż »

Ale pojawia mi się następujące pytanie. Jak rozumieć to szczęście. Czy to chodzi o po prostu bycie zadowolonym? Bo znam wielu, którzy po flaszce są zadowoleni.
To co nowego znalazłem w buddyzmie to pojęcie szczęścia nieuwarunkowanego, tzn. objawia się (imho) np. brakiem lgnięcia. A tego zarówno w Amazonii jak i Nowym Jorku ze świecą szukać. Aby zrealizować to nieuwarunkowanie (również od idei buddyjskich) szczęście należy np. buddyjską ścieżką podążyć. W zależności od karmy tą albo inną (często bierze się ją z całym inwentarzem). Widziałeś takie podejście np. w chrześcijaństwie. Ja nie. Tam wszystko zależy od boga (masz łaskę lub nie aby uwierzyć, a na końcu i tak decyzja jego jest autorytarna czy do grona szczęśliwych trafisz).
Tutaj wszystko przynajmniej zależy ode mnie.
A co do braku lgnięcia - czy istnieje (a może to fikcja?) można się przekonać nie będąc nawet bardzo zaawansowanym joginem ( ;) ). Bo takie doświadczenia (chwilówki, CMEsy i inne kesho) się pojawiają ludziom w trakcie praktyki. Nie twierdzę przy tym, że buddyzm ma monopol na oświecenie. Co więcej mam swobodę w analizowaniu jego, przyjmowaniu ewentualnie innych punktów widzenia. Itp, itd. Generalnie to nawet nie wiem czy jestem buddystą. I nie interesuje mnie to zbytnio, bo to nawet w samej praktyce nie ma znaczenia (czy jesteś buddystą :P ). Dlatego lubię buddyzm. Daje swobodę. Nie jest ponury.
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Nieobecność dharmy w niektórych światach

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

Szaman pisze:Sam buddyzm zresztą nieraz (tzw. szybkie ścieżki z którymi i Ty sympatyzujesz) podkreśla swoją naturalność i zbędność po uświadomieniu sobie tego. Symulakryczne uwodzenie takie
No właśnie, i do tego wcale nie kryje, że uwodzi. Przeciwnicy buddyzmu (szybkich ścieżek) zazwyczaj albo nie wierzą w owo "symulakryczne uwodzenie", utrzymując, że to tylko taka przykrywka wspierająca interes własny, czysto materialny (cokolwiek by pod słowem "materialny" nie rozumieć), albo też w ogóle z założenia nie wierzą w symulakrum, w pozorną rzeczywistość (lub w sens zajmowania się czymś takim z punktu widzenia potrzeb ludzkich i ludzkiego zdrowia).

Problem tulku w świetle "symulakrycznego uwodzenia" też przedstawiałby się nieco inaczej ;)

Pozdrawiam, gt
Szaman
użytkownik zbanowany
Posty: 1169
Rejestracja: ndz lip 09, 2006 15:26
Płeć: mężczyzna
Tradycja: #

Re: Nieobecność dharmy w niektórych światach

Nieprzeczytany post autor: Szaman »

stepowy jeż pisze:Dlatego lubię buddyzm. Daje swobodę. Nie jest ponury.
Przeintelektualizowałeś ;) Zwłaszcza tą flaszką ;)

Co do chrześcijaństwa - http://pl.wikipedia.org/wiki/Predestynacja
Awatar użytkownika
stepowy jeż
Senior User
Posty: 1852
Rejestracja: pn paź 23, 2006 18:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dzogczen, Zen

Re: Nieobecność dharmy w niektórych światach

Nieprzeczytany post autor: stepowy jeż »

Szaman pisze:Przeintelektualizowałeś ;) Zwłaszcza z tą flaszką ;)
Może zbyt często widuję takich intelektualistów ;)
Szaman pisze:Co do chrześcijaństwa - http://pl.wikipedia.org/wiki/Predestynacja
Na szczęście nie muszę sobie tego tłumaczyć.
Szaman
użytkownik zbanowany
Posty: 1169
Rejestracja: ndz lip 09, 2006 15:26
Płeć: mężczyzna
Tradycja: #

Re: Nieobecność dharmy w niektórych światach

Nieprzeczytany post autor: Szaman »

stepowy jeż pisze:Na szczęście nie muszę sobie tego tłumaczyć.
Może ci których widujesz by w tym jakoś pomogli ;))
Awatar użytkownika
stepowy jeż
Senior User
Posty: 1852
Rejestracja: pn paź 23, 2006 18:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dzogczen, Zen

Re: Nieobecność dharmy w niektórych światach

Nieprzeczytany post autor: stepowy jeż »

Szaman pisze:
stepowy jeż pisze:Na szczęście nie muszę sobie tego tłumaczyć.
Może ci których widujesz by w tym jakoś pomogli ;))
Może jakiś z nieukończonym seminarium się przytrafi przy drodze to spytam.

Przypomniała mi się (a propos) myśl nieuczesana Leca. Coś w ten deseń: "A może Bóg wybrał mnie na ateistę" :P
Szaman
użytkownik zbanowany
Posty: 1169
Rejestracja: ndz lip 09, 2006 15:26
Płeć: mężczyzna
Tradycja: #

Re: Nieobecność dharmy w niektórych światach

Nieprzeczytany post autor: Szaman »

stepowy jeż pisze:Może jakiś z nieukończonym seminarium się przytrafi przy drodze to spytam
I niech jeszcze praktykuje wpatrywanie się w niebo. Wtedy z pewnością znajdziecie wspólny język ;)))

(buddyjski kontekst postu)
Awatar użytkownika
stepowy jeż
Senior User
Posty: 1852
Rejestracja: pn paź 23, 2006 18:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dzogczen, Zen

Re: Nieobecność dharmy w niektórych światach

Nieprzeczytany post autor: stepowy jeż »

Szaman pisze:
stepowy jeż pisze:Może jakiś z nieukończonym seminarium się przytrafi przy drodze to spytam
I niech jeszcze praktykuje wpatrywanie się w niebo. Wtedy z pewnością znajdziecie wspólny język ;)))

(buddyjski kontekst postu)
Właśnie mi uświadomiłeś dlaczego odwiedzałem fora o UFO ;)


ps. Kontekst był zbyteczny.
Szaman
użytkownik zbanowany
Posty: 1169
Rejestracja: ndz lip 09, 2006 15:26
Płeć: mężczyzna
Tradycja: #

Re: Nieobecność dharmy w niektórych światach

Nieprzeczytany post autor: Szaman »

stepowy jeż pisze:ps. Kontekst był zbyteczny.
Dla Ciebie z pewnością :poklon2:
Awatar użytkownika
stepowy jeż
Senior User
Posty: 1852
Rejestracja: pn paź 23, 2006 18:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dzogczen, Zen

Re: Nieobecność dharmy w niektórych światach

Nieprzeczytany post autor: stepowy jeż »

:namaste:

Wracając do kontekstu, to nie wiem czy wiesz, ale np. Witkacy też praktykował (?) wpatrywanie się w niebo. W każdym razie eksperymentował z tym.

ps. Właśnie się zastanawiam jak to powiązać z tematem głównym wątku.
Awatar użytkownika
stepowy jeż
Senior User
Posty: 1852
Rejestracja: pn paź 23, 2006 18:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dzogczen, Zen

Re: Wszyscy jesteśmy tulku, ale po co nam to?

Nieprzeczytany post autor: stepowy jeż »

Wracając do tematu tulku - to oprócz tego, że kolejną inkarnację (dziecko) odnajduje się w jakiś tam sposób astrologiczno-obrzędowy, to są przypadki, że niektórzy mistrzowie rozpoznają inkarnacje (chyba) widząc po prostu daną osobę - czasem dorosłą.
Czy polega to na tym, że np. Karmapa rozpoznając inkarnację widzi to pozazmysłowo, czy też robi to za pomocą obrzędów (podobnie jak rozpoznaje się dziecko)? Pytam, bo nie jestem w temacie.
Szaman
użytkownik zbanowany
Posty: 1169
Rejestracja: ndz lip 09, 2006 15:26
Płeć: mężczyzna
Tradycja: #

Re: Wszyscy jesteśmy tulku, ale po co nam to?

Nieprzeczytany post autor: Szaman »

Pomyliłeś wątek w moim odczuciu ;) Wróciłeś nie tylko do tulku ale i do ich ujęcia tradycyjnego (tybetańskiego, nieintelektualistycznego), stąd moja decyzja o odpowiedzi tam a nie tutaj.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ateneum - rozważania”