Czy buddyści mają nerwicę eklezjogenną?
- Har-Dao
- Global Moderator
- Posty: 3162
- Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Dhamma-Vinaya
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Czy buddyści mają nerwicę eklezjogenną?
Czołem
Przeczytałem ciekawy artykuł i zastanawiam się czy buddyści też podchodzą pod ten rodzaj nerwicy.
Artykuł tutaj: http://media.wp.pl/kat,1022943,wid,1408 ... caid=1d943
Buddyści rzecz jasna nie mają wiary w Boga, ale nie znaczy że się nie boją. Jest mnóstwo przedstawień piekieł, jest też sporo nieporozumień (w artykule zwanej "robaczywą teologią") i nierzadko też sporo (choć mniej niż na zachodzie) pogardy dla cielesności (chociażby instytucja mnisia i to, że są oni bardziej "czyści" od świeckich).
Byłoby to trochę na wyrost mówić, że medytacja (jak modlitwa i ryty religijne z artykułu) podchodzi pod praktyki utrwalające tę nerwicę... ale może w niektórych wypadkach nie jest to takie dalekie od prawdy...
metta&peace
H-D
Przeczytałem ciekawy artykuł i zastanawiam się czy buddyści też podchodzą pod ten rodzaj nerwicy.
Artykuł tutaj: http://media.wp.pl/kat,1022943,wid,1408 ... caid=1d943
Buddyści rzecz jasna nie mają wiary w Boga, ale nie znaczy że się nie boją. Jest mnóstwo przedstawień piekieł, jest też sporo nieporozumień (w artykule zwanej "robaczywą teologią") i nierzadko też sporo (choć mniej niż na zachodzie) pogardy dla cielesności (chociażby instytucja mnisia i to, że są oni bardziej "czyści" od świeckich).
Byłoby to trochę na wyrost mówić, że medytacja (jak modlitwa i ryty religijne z artykułu) podchodzi pod praktyki utrwalające tę nerwicę... ale może w niektórych wypadkach nie jest to takie dalekie od prawdy...
metta&peace
H-D
-
- Posty: 189
- Rejestracja: sob cze 07, 2008 16:50
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Kwan um
- Lokalizacja: Gdańsk
Re: Czy buddyści mają nerwicę eklezjogenną?
Jako pozostałość po starym wyznaniu pewnie nie rzadko coś takiego ma miejsce. Jako efekt wywołany przez nauczycieli na zachodzie, wątpię. Przynajmniej na podstawie tych których zdarzyło mi się słuchać/czytać. Buddyzm raczej lekko podchodzi do zakazów. Inną kwestią są dzieci zachodnich buddystów (tu byłbym też raczej spokojny) i buddyści w Azji (tu nie mam pojęcia bo nie mogę powiedzieć żebym znał azjatów).
- AHuli
- Posty: 489
- Rejestracja: sob mar 12, 2011 19:58
- Płeć: kobieta
- Tradycja: kamtzang, krypto ningmapa
- Lokalizacja: Festung Breslau
Re: Czy buddyści mają nerwicę eklezjogenną?
Hej ja to chyba mam coś odwrotnego
Regularna praktyka np. to dla mnie duża trudność. Ale być może jeśli ktoś traktuje wskazania jako nakazy i zakazy i w ogóle błędnie pojmuje nauki, to coś takiego może mu się przytrafić. Nie sądzę żeby taka nerwica dotyczyło społeczności buddyjskich w takim stopniu jak judeo - chrześcijańskich, ale pewnych patologii nie da się wykluczyć.
Regularna praktyka np. to dla mnie duża trudność. Ale być może jeśli ktoś traktuje wskazania jako nakazy i zakazy i w ogóle błędnie pojmuje nauki, to coś takiego może mu się przytrafić. Nie sądzę żeby taka nerwica dotyczyło społeczności buddyjskich w takim stopniu jak judeo - chrześcijańskich, ale pewnych patologii nie da się wykluczyć.
Nie zostawisz samsary, odrzucając ją - wyzwolisz ją wewnętrznie, pozwalając jej być. Twe próby wyleczenia się z nieszczęść nie przyniosły ci ulgi, ulgę przynosi rozluźnienie i pozostawienie rzeczy takimi, jakie są.
- miluszka
- ex Global Moderator
- Posty: 1515
- Rejestracja: śr sie 04, 2004 15:27
- Tradycja: buddyzm tybetański Kagju
- Lokalizacja: Kraków
Re: Czy buddyści mają nerwicę eklezjogenną?
A co to znaczy , że ktoś mnoży praktyki religijne poza zdroworozsądkową miarę? (str 1 wywiadu) W buddyzmie mnożenie praktyk, to raczej zaleta, nie wada. Ci , co przesiedzieli na kilkuletnich odosobnieniach praktykowali rozsądnie, czy nie?
- Niedooswiecony
- Posty: 143
- Rejestracja: ndz gru 05, 2010 14:44
- Tradycja: DD
Re: Czy buddyści mają nerwicę eklezjogenną?
Przypuszczam, że raczej chodzi o motywację dla takiej a nie innej ilości praktyk. Jeśli ktoś jest motywowany strachem przed odrodzeniem się jako zwierzę/głodny duch itd. to raczej jest to dobra podstawa do nerwic/neuroz itd. Podobnie zresztą jeśli ktoś swoje problemy z cielesnością/seksem/innymi ludźmi "przykrywa" stanem mnisim lub odosobnieniami.
- Har-Dao
- Global Moderator
- Posty: 3162
- Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Dhamma-Vinaya
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Re: Czy buddyści mają nerwicę eklezjogenną?
Czołem miluszka
Ano, właśnie to co napisał Niedooświecony - w Birmie na przykład jest słynna wystawka różnych piekieł jakie spotykają delikwenta jeśli będzie żył niemoralnie. Przecinanie piłami czy wlewanie płynnego ołowiu do gardła - dla buddyjskich dzieci birmańskich może to być początek nerwicy. A chadzają oni tam rodzinami. Nie twierdzę, że nie ma piekła, że propaguję niemoralność, ale takie straszenie to ten sam mechanizm, który w dorosłym życiu może być motywacją do nadgorliwych praktyk (czy to medytacji czy jałmużny, etc). Chodzi o to, czy intencja medytującego (lub dajacego jałmużnę) wychodzi ze strachu przed piekłem buddyjskim czy jest raczej skierowana na wyzwolenie z kołowrotu wcieleń.
metta&peace
H-D
Ano, właśnie to co napisał Niedooświecony - w Birmie na przykład jest słynna wystawka różnych piekieł jakie spotykają delikwenta jeśli będzie żył niemoralnie. Przecinanie piłami czy wlewanie płynnego ołowiu do gardła - dla buddyjskich dzieci birmańskich może to być początek nerwicy. A chadzają oni tam rodzinami. Nie twierdzę, że nie ma piekła, że propaguję niemoralność, ale takie straszenie to ten sam mechanizm, który w dorosłym życiu może być motywacją do nadgorliwych praktyk (czy to medytacji czy jałmużny, etc). Chodzi o to, czy intencja medytującego (lub dajacego jałmużnę) wychodzi ze strachu przed piekłem buddyjskim czy jest raczej skierowana na wyzwolenie z kołowrotu wcieleń.
metta&peace
H-D
Re: Czy buddyści mają nerwicę eklezjogenną?
Zob tez http://forum.medytacja.net/viewtopic.php?f=104&t=4762Har-Dao pisze:Ano, właśnie to co napisał Niedooświecony - w Birmie na przykład jest słynna wystawka różnych piekieł jakie spotykają delikwenta jeśli będzie żył niemoralnie. Przecinanie piłami czy wlewanie płynnego ołowiu do gardła - dla buddyjskich dzieci birmańskich może to być początek nerwicy. A chadzają oni tam rodzinami.
Igo pisze:Tutaj Tsem Tulku m.in. oprowadza po .. pieklach.
Milego ogladania: http://www.youtube.com/watch?v=LG5Dvy8e6Ww
- amogh
- Posty: 3535
- Rejestracja: pt mar 21, 2008 20:16
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: hołd nie-nazwanemu
- Lokalizacja: piwnica Auerbacha
Re: Czy buddyści mają nerwicę eklezjogenną?
Witam
No właśnie, ciekawe, co miałoby być miarą zdrowego rozsądku w przypadku praktyki medytacji analitycznej? I czy taka praktyka też może prowadzić do nerwicy, skoro z założenia, ma prowadzić do czegoś wręcz przeciwnego - zrozumienia, które daje spokój, pewność i radość.
Z powodu przywiązania do wrogich obrazów religijnych jest to jedna z najtrudniejszych do leczenia nerwic.
I z pewnością bardzo długotrwała i kosztowna. Nie żebym krytykował potrzebę i skuteczność pomagania innym poprzez psychoterapię ale jakoś przykro się patrzy, na to, jak jedni drugim duszyczki podbierają. Chyba jednak mam na tym punkcie nerwicę... iluzjogenną.
Tylko, co miałoby w przypadku buddystów, taką eklezjogenną nerwicę wywoływać - Budda, Dharma czy Sangha?Har-Dao pisze:Przeczytałem ciekawy artykuł i zastanawiam się czy buddyści też podchodzą pod ten rodzaj nerwicy.
Har-Dao pisze:Byłoby to trochę na wyrost mówić, że medytacja (jak modlitwa i ryty religijne z artykułu) podchodzi pod praktyki utrwalające tę nerwicę... ale może w niektórych wypadkach nie jest to takie dalekie od prawdy...
Oczywiście nie zawsze w takim wypadku ten ktoś ma nerwicę. Mnożenie praktyk religijnych ponad pewną zdroworozsądkową miarę jest jednak objawem, który może na to wskazywać.miluszka pisze:A co to znaczy , że ktoś mnoży praktyki religijne poza zdroworozsądkową miarę?
No właśnie, ciekawe, co miałoby być miarą zdrowego rozsądku w przypadku praktyki medytacji analitycznej? I czy taka praktyka też może prowadzić do nerwicy, skoro z założenia, ma prowadzić do czegoś wręcz przeciwnego - zrozumienia, które daje spokój, pewność i radość.
Z powodu przywiązania do wrogich obrazów religijnych jest to jedna z najtrudniejszych do leczenia nerwic.
I z pewnością bardzo długotrwała i kosztowna. Nie żebym krytykował potrzebę i skuteczność pomagania innym poprzez psychoterapię ale jakoś przykro się patrzy, na to, jak jedni drugim duszyczki podbierają. Chyba jednak mam na tym punkcie nerwicę... iluzjogenną.
- piotr
- ex Global Moderator
- Posty: 3569
- Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: brak
Re: Czy buddyści mają nerwicę eklezjogenną?
Cześć,
osobiście nie widzę powodu, żeby pokazywać dzieciom męki, których doznaje się w piekle. Zwłaszcza dlatego, że dzieci mają skłonności do wyolbrzymiania tego co doświadczają i tego co robią, co faktycznie może prowadzić do piekła, ale jeszcze w tym życiu. Zamiast straszyć kijem, można pokazać marchewkę. Warto też przy tym pamiętać, że właściwa mowa polega nie tylko na mówieniu prawdy, ale na mówieniu odpowiednich rzeczy w odpowiednim czasie (MN 58).
osobiście nie widzę powodu, żeby pokazywać dzieciom męki, których doznaje się w piekle. Zwłaszcza dlatego, że dzieci mają skłonności do wyolbrzymiania tego co doświadczają i tego co robią, co faktycznie może prowadzić do piekła, ale jeszcze w tym życiu. Zamiast straszyć kijem, można pokazać marchewkę. Warto też przy tym pamiętać, że właściwa mowa polega nie tylko na mówieniu prawdy, ale na mówieniu odpowiednich rzeczy w odpowiednim czasie (MN 58).
Re: Czy buddyści mają nerwicę eklezjogenną?
W temacie wystaw piekielnych zob tez kolejny film Tsem Tuku Rinpocze z Tajlandii od np 7min 34sek http://www.youtube.com/watch?v=91mMY5xV ... ature=plcpHar-Dao pisze:Ano, właśnie to co napisał Niedooświecony - w Birmie na przykład jest słynna wystawka różnych piekieł jakie spotykają delikwenta jeśli będzie żył niemoralnie. Przecinanie piłami czy wlewanie płynnego ołowiu do gardła - dla buddyjskich dzieci birmańskich może to być początek nerwicy. A chadzają oni tam rodzinami.
- Ryu
- ex Global Moderator
- Posty: 1940
- Rejestracja: sob kwie 05, 2008 23:04
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Theravāda
- Lokalizacja: Zgierz
Re: Czy buddyści mają nerwicę eklezjogenną?
Cześć
Trafiłem właśnie na taki film: http://youtu.be/4gV-DojII8Y
Oczywiście wycieczka szkolna i wielka prezentacja tortur jakie czekają ludzi w piekłach. W USA chrześcijanie też robią takie pokazówki „Robisz to co ci pastor każe, bo jak nie to na wieczność idziesz do piekła!” No i ludzie po takich prezentacjach mają często spore problemy z psychiką.
Chociaż może ci tutaj jeżdżą tam jacyś przygotowani? Na straumatyzowanych nie wyglądają Trudno mi bez żadnej dodatkowej wiedzy osądzać organizatorów, ale na pierwszy rzut oka wygląda mi to bardzo brzydko i nawet powiedziałbym, że mało buddyjsko.
pozdrawiam,
Tomek
Trafiłem właśnie na taki film: http://youtu.be/4gV-DojII8Y
Oczywiście wycieczka szkolna i wielka prezentacja tortur jakie czekają ludzi w piekłach. W USA chrześcijanie też robią takie pokazówki „Robisz to co ci pastor każe, bo jak nie to na wieczność idziesz do piekła!” No i ludzie po takich prezentacjach mają często spore problemy z psychiką.
Chociaż może ci tutaj jeżdżą tam jacyś przygotowani? Na straumatyzowanych nie wyglądają Trudno mi bez żadnej dodatkowej wiedzy osądzać organizatorów, ale na pierwszy rzut oka wygląda mi to bardzo brzydko i nawet powiedziałbym, że mało buddyjsko.
pozdrawiam,
Tomek
- 108Adamow
- Posty: 343
- Rejestracja: ndz kwie 18, 2010 23:50
- Tradycja: amerykańskie soto zen
- Lokalizacja: Kraków
Re: Czy buddyści mają nerwicę eklezjogenną?
W cafe off-topic dałem taki temat. Poczytaj sobie w tej niesamowicie fascynującej lekturze o wierzeniach XIX-wiecznych (=średniowiecznych...) buddystów w Japonii. Zobaczysz tam takie piekła, takie horrory, takie jazdy przedstawione w świątyniach na wielometrowych iluminowanych zwojach, w rzeźbach i na ścianach, że włos ci stanie dęba jak kasztanka Marszałka. Ta Tajlandia to bajka, tam jest dopiero hardcore, mocno zbliżony do tego, co można zobaczyć w przepięknym (pięciogwiazdkowym, kategorii S/MUST SEE!!!) muzeum średniowiecznej sakralnej sztuki polskiej na kanoniczej w Krakowie (pałac bpa Ciołka).Ryuu pisze:Cześć
Trafiłem właśnie na taki film: http://youtu.be/4gV-DojII8Y
Oczywiście wycieczka szkolna i wielka prezentacja tortur jakie czekają ludzi w piekłach. [...]
na pierwszy rzut oka wygląda mi to bardzo brzydko i nawet powiedziałbym, że mało buddyjsko.
pozdrawiam,
Tomek
Buddyzm, jaki znamy, to, chyba jedynie poza tybetańskim, max. ostatnie 150 lat: Theravada musiała się odrodzić z dna mułu m.in. dzięki Steelowi Olcottowi, a Vipassana to lata 50 XX wieku, zen w Japonii chyba już niemal umarło, zyskało nowy oddech dopiero dzięki kontaktowi z Nowym Światem i jest KOMPLETNIE innym zen, niż to z XIXw. Japonii*, Son umiera powoli w Korei, dożynane przez neoewangelicznych chrześcijan, ale na obczyźnie żyje nowym życiem dzięki Seung Sahnowi, o buddyzmie chińskim nie wspomnę, mongolski się odbudowuje nowymi ludźmi jak Feniks z popiołów, tak samo birmański, który istnieje dzięki importowi mnichów z Tajlandii, bo po rządach "czerwonych" lokalnych mnichów zostało z dziesięć i przekaz został zerwany... Tak naprawdę, salonowi buddyści-yntelektualiści mamy takie pojęcie o buddyzmie tradycyjnym, tym sprzed XIXw. jak japoński teolog-tomista zafascynowany chrześcijaństwem czuje Kalwarię Zebrzydowską czy palmy z Lipnicy --- mniej niż żadne, choć może o nich czytał w Bardzo-Mądrych-Książkach.
Czy da się zgłębiać Dharmę, nie zgłębiając zjawisk kulturowych i społecznych, które wywołała swą obecnością?
A.
* Brad Warner, który w końcu przemieszkał w Japonii 10 lat i zrobił DUŻO, by wejść w Japonię nieturystyczną, "japońską", pisze na swym blogu:
In Japan things are different. I found that most of my "normal" (ie, not involved in Buddhism) friends had no respect at all for Zen masters. The general feeling seemed to be that Zen masters were lazy rich people, driving around in fancy cars and working only when necessary to do funerals and other such ceremonies. They were seen as taking advantage of the poor and uneducated.
How much of this is actually valid, I do not know. Some of it surely must be true because the stereotype was quite common among people I knew over there. The people I knew who held this stereotype were generally young, educated artistic types. They viewed Zen masters in much the same way that same segment of the US population views televangelists.
-
- Posty: 432
- Rejestracja: wt sie 04, 2009 09:04
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Wspólnota Dzogczen
- Lokalizacja: Toruń
Re: Czy buddyści mają nerwicę eklezjogenną?
Pytasz czy da się zgłębiać własną pierwotną naturę, niezależną od... niczego, nie znając jakichś zawikłań kulturowych, które miały miejsce na drugim krańcu świata ileś tam lat temu? Według mnie, jak najbardziej, z całą pewnością!Czy da się zgłębiać Dharmę, nie zgłębiając zjawisk kulturowych i społecznych, które wywołała swą obecnością?
- iwanxxx
- Admin
- Posty: 5373
- Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Buddhadharma
- Lokalizacja: Toruń
Re: Czy buddyści mają nerwicę eklezjogenną?
Nie wiew jak z tym umieraniem w Korei, ale koreański buddyzm to też ostatnie 150 lat - dzieło jednego Kyong Ho Sunima. Bez niego by nic już nie było.108Adamow pisze:Son umiera powoli w Korei, dożynane przez neoewangelicznych chrześcijan, ale na obczyźnie żyje nowym życiem dzięki Seung Sahnowi,