a możesz wskazać konkretne nazwisko/nazwiska twórców tej teorii? Bo tak się składa, że powołując się na "naukę" używasz psychomanipulacji.leszek wojas pisze: Flandro, to nauka tak to tłumaczy czy też wyjaśnia.
pozdrawiam
a możesz wskazać konkretne nazwisko/nazwiska twórców tej teorii? Bo tak się składa, że powołując się na "naukę" używasz psychomanipulacji.leszek wojas pisze: Flandro, to nauka tak to tłumaczy czy też wyjaśnia.
Witaj Flandro,Flandra pisze: a możesz wskazać konkretne nazwisko/nazwiska twórców tej teorii? Bo tak się składa, że powołując się na "naukę" używasz psychomanipulacji.
to właśnie dobrze masz świeże spojrzenie, nie to jak my starzy po przejściachAsti pisze:Z pewnością nie powinienem się wypowiadać, bo młodym jeszcze i niedoświadczony
Oczywiście, że nie oznacza. Chodzi o to by tych biologicznych uwarunkowań być świadomym i nie być zaskoczonym gdy w naszym duchowym związku coś nagle ,,nie wiadomo dlaczego" zaczyna szwankować.Asti pisze:A to, że jesteśmy biologicznie tak czy siak skonstruowani, nie oznacza od razu, że musimy za tym podążać.
Tak, jest to proces. Ten proces rozpoczyna się w momencie powstania związku. W momencie jego ,,założenia". Tylko która para zastanawia się na początku związku dlaczego są ze sobą? Jesteśmy ze sobą bo nam jest dobrze, bo się kochamy, bo jest chemia między nami. Nad czym się tu zastanawiać? Refleksje przychodzą dopiero wtedy gdy coś się psuje. Gdy chemia czy biologia słabnie i wiele rzeczy zaczyna nam wzajemnie w sobie przeszkadzać. A kwestie ,,biologiczne" są moim zdaniem niezależne od tego czy jest to związek buddystów czy katolików. Może używa się tylko innej terminologii. Zamiast mówić o posiadaniu kochanki czy kochanka mówi się o wielopartnerstwie, tantrze itp.klawisz20 pisze:Ja myślę, że nie zdarza się coś takiego, że " ...nagle coś jest źle" , to jest proces.
Moim zdaniem mężczyźni nie są ani słabsi ani silniejsi od kobiet, są po prostu trochę inni - inaczej skonstruowani.klawisz20 pisze: Mężczyźni są słabsi
mysle ze przeceniasz znaczenie nauki w zwiazku. Ja ogolnie uwazam, ze te cale teoire ze niby mezczyzni to maja biologiczną chcec zdradzania, a milosc ma podloze chemiczne to jedno wielkie naciaganie. Wiem ze sie ze mna nie zgodzisz, ale wez pod uwage, ze te oczywiste prawdy dla ciebie, dla innych (czyli dla mnie chocby) są nic nie znaczącymi, a wrecz wyssanymi z palca i z obserwacji zwierząt pomysłami. w kazdym razie chodzi mi o to, ze problemy w zwiazku powstaja na wielorakich plaszczyznach i nie ma co zakladac, ze juz na poczatku jego powstawania jest sie skazanym na jakies ogromne problemy, bo taka jest biologia/chemia czy cos jeszcze. w wiekszosci zwiazkow problemy sa raczej niewielkie, a to ze ktos balagani a inny sprzata chocby, ale to nie sa, że tak powiem, problemy krytyczne, takie jak zdrada.leszek wojas pisze:[. Gdy chemia czy biologia słabnie i wiele rzeczy zaczyna nam wzajemnie w sobie przeszkadzać. .
Doroto, myśleć to można sobie naprawdę wszystko co się chce. Ale podać jakieś prawdziwe, merytoryczne argumenty potwierdzające czyjeś myślenie to zupełnie inna sprawa. Są ludzie którzy myślą, że wszechświat powstał kilka tysięcy lat temu a to co twierdzi na ten temat nauka to tylko naciąganie. Rozumiem, że jedynym Twoim argumentem jest ,,bo tak mi się wydaje".Dorota pisze:mysle ze przeceniasz znaczenie nauki w zwiazku. Ja ogolnie uwazam, ze te cale teoire ze niby mezczyzni to maja biologiczną chcec zdradzania, a milosc ma podloze chemiczne to jedno wielkie naciaganie
Mogę wziąć oczywiście pod uwagę ale nie jest to żaden argument. To, że dla kogoś argumenty naukowe są bez znaczenia to tylko w moim odczuciu świadczy o jego niekompetencji, o jego braku wiedzy.Dorota pisze:ale wez pod uwage, ze te oczywiste prawdy dla ciebie, dla innych (czyli dla mnie chocby) są nic nie znaczącymi, a wrecz wyssanymi z palca i z obserwacji zwierząt pomysłami
A kto tu coś takiego zakłada albo każe innym zakładać?Dorota pisze:i nie ma co zakladac, że juz na początku jego powstawania jest się skazanym na jakies ogromne problemy
leszek wojas pisze:Witaj,
A kto tu coś takiego zakłada albo każe innym zakładać?
Pozdrawiam
Chyba nie wiesz co piszesz, albo masz cos innego na mysli a nie wiesz jak to przekazac.Tak, jest to proces. Ten proces rozpoczyna się w momencie powstania związku. W momencie jego ,,założenia".
Doroto czy Ty się posługujesz tego rodzaju logiką na codzień? Na przykład nie korzystasz w badaniach lekarskich z osiągnięć nauki takich jak tomograf, rezonans bo może się okazać za jakiś czas, że są to urządzenia niedoskonałe i powstaną w przyszłości jakieś lepsze ich wersje? Nie korzystasz z telefonu komórkowego, komputera? Bo może się przecież okazać, ze jakieś założenie na którym oparta jest teoria która doprowadziła do stworzenia tych urzadzeń jest nie do końca prawdziwe.Dorota pisze: natomiast doswiadczenia robione dzis, moga sie okazac bujda za kilka lat, nie raz i nie dwa tak było.
Dorota pisze: i nie ma co zakladac, że juz na początku jego powstawania jest się skazanym na jakies ogromne problemy
Dorota pisze:Witaj,
A kto tu coś takiego zakłada albo każe innym zakładać?
ty sam:Tak, jest to proces. Ten proces rozpoczyna się w momencie powstania związku. W momencie jego ,,założenia".
Co jeśli jest za ścianą?klawisz20 pisze:WIELOPARTNERSTWO [...] Nie wyobrażam sobie sytuacji a raczej wyobrażam i widzę to kiepsko, kiedy sypiamy z wieloma partnerami. Jest piątek wieczór siedzę z córeczką i zastanawiamy sie gdzie mama?