Wielopartnerstwo

filozofia, psychologia i nauka w kontekście buddyzmu
Hanna
Posty: 38
Rejestracja: ndz wrz 24, 2006 22:27
Płeć: kobieta
Tradycja: Karma Kagyu

Wielopartnerstwo

Nieprzeczytany post autor: Hanna »

Zdaje się, że na tym forum ostatnio zawitałam 5 lat temu. Od tego czasu wiele zmieniło się w moim życiu. Moje małżeństwo przeszło ciężką próbę - zdrady, niedomówienia, kłamstwa,... Teraz, gdy czytam z DD teksty Olego o partnerstwie, zastanawiam się czy wszystko ze mną jest w porządku. Ole nie jest przeciwny wielu patnerom, pod warunkiem, że nie krzywdzi to pozostałych. Zastanawiam się , jak bardzo trzeba miec otwarty umysl, żeby godzić sie wielopartnerstwo, w którym brak stabilności, pewności wspólnej przyszłości, rozwoju, przekształcaniu na rzecz drugiej osoby. Całą sobą czuję, że moje małżeństwo chyli się ku końcowi, ale kiedy myślę o ewentualnym kolejnym związku - mówię nie.Nie podoba mi sie koncepcja uszczęśliwiania partnerów, ponieważ nie jesteśmy jeszcze na takim etapie buddyjskiego rozwoju, aby zrozumieć jak bardzo potrafimy krzywdzić najblizsze nam osoby, nawet gdy mówią, że wszystko jest w porządku. Praktykując wydaje nam się, że posiadamy wgląd, ale potrafimy dostrzec jego jedynie cień. Intymność jest bardzo ważna, może szanujmy ją bardziej. Sex niech stanie się przedmiotem rozwoju dwojga osób, a nie całej sanghi. Może uda nam się wtedy uniknąć pomieszania.
Ot takie moje przemyślenia.
"Nie musimy umrzeć, aby iść do raju, nie musimy być buddystami, aby spotkać innych buddystów. Musimy tylko przetrzeć oczy i zobaczyć, co tak naprawdę jest przed nami".
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Wielopartnerstwo

Nieprzeczytany post autor: lwo »

Witaj :) ,
ale czy to ma być temat do dyskusji?
Hanna
Posty: 38
Rejestracja: ndz wrz 24, 2006 22:27
Płeć: kobieta
Tradycja: Karma Kagyu

Re: Wielopartnerstwo

Nieprzeczytany post autor: Hanna »

leszek wojas pisze:Witaj :) ,
ale czy to ma być temat do dyskusji?
Jesli potrafisz odniesc sie do mojego tekstu, to bez problemu stanie sie on otwartym polem do dyskusji. Nie zawsze trzeba dawac znak zapytania, by tworzyc pytania
"Nie musimy umrzeć, aby iść do raju, nie musimy być buddystami, aby spotkać innych buddystów. Musimy tylko przetrzeć oczy i zobaczyć, co tak naprawdę jest przed nami".
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Wielopartnerstwo

Nieprzeczytany post autor: lwo »

Hanna pisze: Jesli potrafisz odniesc sie do mojego tekstu
Witaj Hanna :) ,
piszesz o swoim problemie małżeńskim. Czy chciałabyś by do tego się odnieść? Wielpoartnerstwo w ogólności to moim zdaniem dość indywidualna kwestia. Niektórym to odpowiada czy też są do tego ,,dojrzali" innym nie.
Pozdrawiam
Hanna
Posty: 38
Rejestracja: ndz wrz 24, 2006 22:27
Płeć: kobieta
Tradycja: Karma Kagyu

Re: Wielopartnerstwo

Nieprzeczytany post autor: Hanna »

leszek wojas pisze:
Hanna pisze: Jesli potrafisz odniesc sie do mojego tekstu
Witaj Hanna :) ,
piszesz o swoim problemie małżeńskim. Czy chciałabyś by do tego się odnieść?
Myślałam raczej o tworzeniu buddyjskich związków, zmianie partnerów, a głównie jak sugeruje temat o wieloparnerstwie - na który nie jesteśmy gotowi. Myślę, że dojrzałość nie ma z tym nic wspólnego. Zawsze ktos zostaje z tyłu i pomysł,żeby znależc mu partnera wydaje mi sie niedorzeczny. Nie rozumiem wielopartnerstwa, a chciałabym go choc troche oswoic.
"Nie musimy umrzeć, aby iść do raju, nie musimy być buddystami, aby spotkać innych buddystów. Musimy tylko przetrzeć oczy i zobaczyć, co tak naprawdę jest przed nami".
Awatar użytkownika
Flandra
Posty: 676
Rejestracja: pt lip 01, 2011 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Theravada
Kontakt:

Re: Wielopartnerstwo

Nieprzeczytany post autor: Flandra »

Hanna pisze:Intymność jest bardzo ważna, może szanujmy ją bardziej. Sex niech stanie się przedmiotem rozwoju dwojga osób, a nie całej sanghi. Może uda nam się wtedy uniknąć pomieszania.
Czy to jest przenośnia? Mogłabyś rozwinąć (jeśli oczywiście nie stanowi to problemu) co masz na myśli?
Hanna
Posty: 38
Rejestracja: ndz wrz 24, 2006 22:27
Płeć: kobieta
Tradycja: Karma Kagyu

Re: Wielopartnerstwo

Nieprzeczytany post autor: Hanna »

Flandra pisze:
Hanna pisze:Intymność jest bardzo ważna, może szanujmy ją bardziej. Sex niech stanie się przedmiotem rozwoju dwojga osób, a nie całej sanghi. Może uda nam się wtedy uniknąć pomieszania.
Czy to jest przenośnia? Mogłabyś rozwinąć (jeśli oczywiście nie stanowi to problemu) co masz na myśli?
To jest przenośnia i równocześnie nie jest.
Mam na myśli ciągłe zmienianie partnerów. Pojawia się problem, zmieniamy partnera. Nie zatrzymuje sie, aby pomyślec - w czym tkwi prawdziwy problem. Wchodzimy w nowy związek i dla wszystkich jest to normalne. W takiej sytuacji nie trudno o pomieszanie. Dziwi mnie, że Ole z jednej strony wskazuje na możliwość zmiany partnerów, z drugiej odnosi się do siebie i mówi , ze królik nigdy nie dogoni lwa, bo nie jestesmy na to gotowi.Ole jest gotowy, my nie, bo mamy za mało wglądu, doświadczenia. Czy AIDS nam nie podpowiada, że spokojny jest ten, który ma jednego, wiernego partnera?
"Nie musimy umrzeć, aby iść do raju, nie musimy być buddystami, aby spotkać innych buddystów. Musimy tylko przetrzeć oczy i zobaczyć, co tak naprawdę jest przed nami".
Awatar użytkownika
Flandra
Posty: 676
Rejestracja: pt lip 01, 2011 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Theravada
Kontakt:

Re: Wielopartnerstwo

Nieprzeczytany post autor: Flandra »

Polecam wysłuchanie tej audycji radiowej: Rozstać się i ... przeżyć
To audycja radia Euro z cyklu "Zostaw wiadomość", do studia zaproszono Annę Dodziuk - psychoterapeutkę.

Jest też książka, która mi pomogła uporać się z moim rozstaniem - "Marsjanie i Wenusjanki rozpoczynają życie od nowa" czy jakoś tak. Prosta, szybko się to czyta, napisana przez psychoterapeutę z dużym doświadczeniem.

Nie będę się rozpisywać, ale w obu tych publikacjach podkreśla się, że ważne jest, żeby najpierw się uporać z rozstaniem nim wpakujemy się w nowy związek.

pozdrawiam :)
Awatar użytkownika
chaon
Posty: 799
Rejestracja: czw wrz 06, 2007 00:36
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soto Zen
Lokalizacja: Szczecin

Re: Wielopartnerstwo

Nieprzeczytany post autor: chaon »

W wielopartnerstwo to się można bawić jak ktoś nie ma w planach założenia rodziny i posiadania dzieci. Nie wiązałbym go też ani z buddyjskością, ani z dojrzałością.
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Wielopartnerstwo

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

Cześć, Hanna, witaj na forum :)

Nie wiem, co rozumiesz przez wielopartnerstwo, mam nadzieję, że nie bycie z wieloma partnerami naraz, bo nie słyszałam nigdy, żeby tego rodzaju doświadczenia lama wspierał. Lama proponuje w sytuacji rozpadu związku, szczególnie wówczas, gdy są dzieci, coś co nazywa poszerzoną rodziną, czyli doradza, by każde z byłych partnerów, jeśli to możliwe, weszło w nowy związek (co ułatwia szybkie wyplątanie się z nieciekawej przeszłości bez chowania wzajemnej urazy) i zachowało przyjaźń dla własnych nowych związków. Po prostu, bardziej opłaca się życzyć szczęścia swojemu byłemu partnerowi i sobie, jeśli już dojdzie do rozstania, niż mnożyć w nieskończoność negatywne uczucia wobec siebie.
Owszem, lama jest zdania, że lepiej się rozstać, gdy związek generuje mnóstwo nieprzyjemności, ale też przestrzega przed pochopnością w tym względzie i zawsze na pierwszym miejscu stawia dobro partnera (życzenie mu szczęścia i dobrych warunków do rozwoju) i dobro dzieci.
Hanna pisze:Mam na myśli ciągłe zmienianie partnerów.
No, ale kto zmienia? Nie wszyscy przecież zmieniają.
Hanna pisze:Wchodzimy w nowy związek i dla wszystkich jest to normalne. W takiej sytuacji nie trudno o pomieszanie.
Nie wiem, czy dobrze Cię rozumiem, chodzi Ci o to, że w Sandze nie da się uniknąć świadków wielu naszych zachowań? I, że ci świadkowie robią, co mogą, żeby nie wtrącać się w bieg spraw pomiędzy partnerami?
Hanna pisze:Dziwi mnie, że Ole z jednej strony wskazuje na możliwość zmiany partnerów, z drugiej odnosi się do siebie i mówi , ze królik nigdy nie dogoni lwa, bo nie jestesmy na to gotowi.Ole jest gotowy, my nie, bo mamy za mało wglądu, doświadczenia.
No właśnie, to potwierdzam, lama prosi swoich uczniów, by nie naśladowali jego zachowań (dwie partnerki przez pewien czas: Hannah i Caty), bo każdy ma swój własny potencjał rozwojowy i to, co może przynieść pożytek w jednym przypadku, w innym skrzywdzi i zaszkodzi.

Świetnie, że rozpoczęłaś tę dyskusję :)

Pozdrawiam, gt
Hanna
Posty: 38
Rejestracja: ndz wrz 24, 2006 22:27
Płeć: kobieta
Tradycja: Karma Kagyu

Re: Wielopartnerstwo

Nieprzeczytany post autor: Hanna »

chaon pisze:W wielopartnerstwo to się można bawić jak ktoś nie ma w planach założenia rodziny i posiadania dzieci. Nie wiązałbym go też ani z buddyjskością, ani z dojrzałością.
Coraz mniej widzę podział, o którym piszesz, rodzina lub wielopartnestwo. Teraz posiada się małżonka, dzieci i obok kochanka, którego sie uszczesliwia dla jego pożytku, rozwoju. Wiąże to z buddyzmem, bo takie mam doświadczenia.
"Nie musimy umrzeć, aby iść do raju, nie musimy być buddystami, aby spotkać innych buddystów. Musimy tylko przetrzeć oczy i zobaczyć, co tak naprawdę jest przed nami".
Hanna
Posty: 38
Rejestracja: ndz wrz 24, 2006 22:27
Płeć: kobieta
Tradycja: Karma Kagyu

Re: Wielopartnerstwo

Nieprzeczytany post autor: Hanna »

GreenTea pisze:Nie wiem, co rozumiesz przez wielopartnerstwo,
Zmiany partnerów. Nie rozumiem jak można mieć kilku partnerów seksualnych. Może jestem staroświecka. Ale dlaczego nie potrafimy miec jednego, stworzyc prawdziwy dom i cieszyc sie tym do wieku starczego. Jest to teraz wszech obecne, nie tylko w buddyzmie, ale tu odczuwam to jakos bardziej dobitnie.Kiedy Lama ma 2 kobiety i mówi - żebysmy tak nie postepowali - To jest zaprzeczenie, ktorego nie przyswajam i rodzi w sandze pomieszanie, powinien byc dla nas przykładem, nie jest nim i to tak w istotnych sprawach.
"Nie musimy umrzeć, aby iść do raju, nie musimy być buddystami, aby spotkać innych buddystów. Musimy tylko przetrzeć oczy i zobaczyć, co tak naprawdę jest przed nami".
Awatar użytkownika
chaon
Posty: 799
Rejestracja: czw wrz 06, 2007 00:36
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soto Zen
Lokalizacja: Szczecin

Re: Wielopartnerstwo

Nieprzeczytany post autor: chaon »

Hanna pisze:Teraz posiada się małżonka, dzieci i obok kochanka, którego sie uszczesliwia dla jego pożytku, rozwoju.
Gdzie "się" posiada? A co z unieszczęśliwianiem dzieci, że mamy albo taty nie ma w domu bo sobie wyfruwa rozwijać kochanka? Jak zakładasz rodzinę i masz dzieci, to priorytetowe są zobowiązania wobec małzonka i dzieci. Jak chcesz uprawiać matrymonialny freelancing, to nie zakładaj rodziny - mieszanie tych opcji to życie w fałszu.
Hanna pisze:Może jestem staroświecka. Ale dlaczego nie potrafimy miec jednego, stworzyc prawdziwy dom i cieszyc sie tym do wieku starczego.
Głównie dlatego, że ludzie myślą że są sprytni, a w większości są głupi. Odrzucili tradycyjną obyczajowość, myśląc że będą potrafili sobie wszystkie zasady życia społecznego zbudować od zera i lepiej - a nie potrafią.
Awatar użytkownika
Flandra
Posty: 676
Rejestracja: pt lip 01, 2011 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Theravada
Kontakt:

Re: Wielopartnerstwo

Nieprzeczytany post autor: Flandra »

GreenTea pisze:Lama proponuje w sytuacji rozpadu związku, szczególnie wówczas, gdy są dzieci, coś co nazywa poszerzoną rodziną, czyli doradza, by każde z byłych partnerów, jeśli to możliwe, weszło w nowy związek (co ułatwia szybkie wyplątanie się z nieciekawej przeszłości bez chowania wzajemnej urazy) i zachowało przyjaźń dla własnych nowych związków.

GreenTea pisze:No właśnie, to potwierdzam, lama prosi swoich uczniów, by nie naśladowali jego zachowań (dwie partnerki przez pewien czas: Hannah i Caty), bo każdy ma swój własny potencjał rozwojowy i to, co może przynieść pożytek w jednym przypadku, w innym skrzywdzi i zaszkodzi.
a o jakiego Lamę chodzi?
I o jaką tradycję?
Hanna
Posty: 38
Rejestracja: ndz wrz 24, 2006 22:27
Płeć: kobieta
Tradycja: Karma Kagyu

Re: Wielopartnerstwo

Nieprzeczytany post autor: Hanna »

GreenTea pisze:
Hanna pisze:Mam na myśli ciągłe zmienianie partnerów.
No, ale kto zmienia? Nie wszyscy przecież zmieniają.
Nie wszyscy zmieniają, ale jestem skłonna napisać, że nie wielu cieszy i cieszyło sie tylko jednym partnerem. Osobiście jest to dla mnie porażające. Rozwijamy umysł i zamykamy go przed własnym rozwojem i zmianą dla swego partnera.
GreenTea pisze:Nie wiem, czy dobrze Cię rozumiem, chodzi Ci o to, że w Sandze nie da się uniknąć świadków wielu naszych zachowań? I, że ci świadkowie robią, co mogą, żeby nie wtrącać się w bieg spraw pomiędzy partnerami?
Tak. Ale odczuwam, ze jest to normalna sytuacja w sandze. Nie jest czyms nadzwyczajnym - rozwod i wchodzenie w nowy zwiazek.
[/quote]
"Nie musimy umrzeć, aby iść do raju, nie musimy być buddystami, aby spotkać innych buddystów. Musimy tylko przetrzeć oczy i zobaczyć, co tak naprawdę jest przed nami".
Hanna
Posty: 38
Rejestracja: ndz wrz 24, 2006 22:27
Płeć: kobieta
Tradycja: Karma Kagyu

Re: Wielopartnerstwo

Nieprzeczytany post autor: Hanna »

Flandra pisze: a o jakiego Lamę chodzi?
I o jaką tradycję?
Lama Ole Nydahl
Karma Kangyu
"Nie musimy umrzeć, aby iść do raju, nie musimy być buddystami, aby spotkać innych buddystów. Musimy tylko przetrzeć oczy i zobaczyć, co tak naprawdę jest przed nami".
Awatar użytkownika
Flandra
Posty: 676
Rejestracja: pt lip 01, 2011 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Theravada
Kontakt:

Re: Wielopartnerstwo

Nieprzeczytany post autor: Flandra »

Tak szczerze mówiąc to jestem w lekkim szoku ...
Przywódca duchowy, który ma 2 partnerki.... nie mieści mi się w głowie.
Zdaje się, że Budda powiedział coś w tym rodzaju: „Mnichom i uczonym nie wolno akceptować moich poglądów – z szacunku. Muszą je analizować tak, jak złotnik sprawdza jakość kruszcu. Trąc, skrobiąc, pocierając i topiąc”.

Ja do tego dodam, że w latach 60tych przeprowadzono eksperyment psychologiczny, który wykazał, że większość osób bardzo łatwo ulega autorytetom ... Przestają myśleć, robią co im się powie ...
http://www.youtube.com/watch?v=ZVitUDBxtDs - to fragment nagrania z tego eksperymentu. Trochę informacji choćby tutaj: http://pl.wikipedia.org/wiki/Eksperyment_Milgrama

Warto też wiedzieć, że nasza podświadomość nie słyszy słowa "nie". "Nie myśl o czekoladzie." :D
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Wielopartnerstwo

Nieprzeczytany post autor: lwo »

Hanna pisze: Ale dlaczego nie potrafimy miec jednego, stworzyc prawdziwy dom i cieszyc sie tym do wieku starczego.
Hanna, czy to nie są oczywiste rzeczy? :). Bo mężczyźni i kobiety są różnie zaprogramowani biologicznie. Trochę do innych celów.
Hanna
Posty: 38
Rejestracja: ndz wrz 24, 2006 22:27
Płeć: kobieta
Tradycja: Karma Kagyu

Re: Wielopartnerstwo

Nieprzeczytany post autor: Hanna »

Flandra pisze:Tak szczerze mówiąc to jestem w lekkim szoku ...
Przywódca duchowy, który ma 2 partnerki.... nie mieści mi się w głowie.
Dzieki Olemu poznałam buddyzm. Pomimo własnych przekonań, nie rozumiałam ale tolerowałam, że miał dwie partnerki. Problem zrodził się, gdy usłyszałam,że stwarzam problemy, których nie powinno być. Seks przecież może być narzędziem przynoszenia pożytku. Dlaczego przeszkadza mi, że mój partner chce miec jeszcze inna partnerke? i wtedy zaczełam zastanawiac się czy to ja jestem nie gotowa czy moze znalazłam nie odpowiedniego mezczyzne. Mówił o Ole. Odwołanie do mojego autorytetu - jak cios w sam środek serca. Pewnie nawet nie powinnam zaczynac tego tematu, bo za duzo we mnie przeszkadzajacych emocji, ale chciałabym wiedziec jak odnosza sie do tego tematu buddysci Olego i inni.Czy popadam w schizofrenie buddyjska...
"Nie musimy umrzeć, aby iść do raju, nie musimy być buddystami, aby spotkać innych buddystów. Musimy tylko przetrzeć oczy i zobaczyć, co tak naprawdę jest przed nami".
Hanna
Posty: 38
Rejestracja: ndz wrz 24, 2006 22:27
Płeć: kobieta
Tradycja: Karma Kagyu

Re: Wielopartnerstwo

Nieprzeczytany post autor: Hanna »

leszek wojas pisze:
Hanna pisze: Ale dlaczego nie potrafimy miec jednego, stworzyc prawdziwy dom i cieszyc sie tym do wieku starczego.
Hanna, czy to nie są oczywiste rzeczy? :). Bo mężczyźni i kobiety są różnie zaprogramowani biologicznie. Trochę do innych celów.
I to dowodzi,że jestem kobietą, bo nie rozumiem męskiej rozwiązłości dla przedłużania gatunku.
"Nie musimy umrzeć, aby iść do raju, nie musimy być buddystami, aby spotkać innych buddystów. Musimy tylko przetrzeć oczy i zobaczyć, co tak naprawdę jest przed nami".
Awatar użytkownika
Flandra
Posty: 676
Rejestracja: pt lip 01, 2011 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Theravada
Kontakt:

Re: Wielopartnerstwo

Nieprzeczytany post autor: Flandra »

Hanna pisze:Problem zrodził się, gdy usłyszałam,że stwarzam problemy, których nie powinno być. Seks przecież może być narzędziem przynoszenia pożytku.
Straszne. Próbowano Ci po prostu zrobić "pranie mózgu".
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Wielopartnerstwo

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

Hanna pisze:Dzieki Olemu poznałam buddyzm. Pomimo własnych przekonań, nie rozumiałam ale tolerowałam, że miał dwie partnerki. Problem zrodził się, gdy usłyszałam,że stwarzam problemy, których nie powinno być.
Od kogo usłyszałaś? Od lamy Ole?
Hanna pisze:Kiedy Lama ma 2 kobiety
A ma teraz? Hannah zmarła kilka lat temu, Caty wyszła niedawno za mąż.

pozdrawiam, gt
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Wielopartnerstwo

Nieprzeczytany post autor: lwo »

Hanna pisze: I to dowodzi,że jestem kobietą, bo nie rozumiem męskiej rozwiązłości dla przedłużania gatunku.
Hmm ... to ja jak najbardziej rozumiem kobiecą chęć tworzenia domu, posiadania potomstwa z jednym partnerem który całą swoją energię angażuje w ten jeden związek i nie marnotrawi jej w jakiś jeszcze innych związkach, z innym potomstwem :) . To jest funkcja opieki nad potomstwem tej kobiety. Natomiast oprócz tego, jest niezależna funkcja wyboru dobrych genów. I tu jak się okazuje kobiety wcale tak bardzo nie stronią od rozwiązłości. Nie bardzo pamiętam jakie sa dane liczbowe ale bodajże 20% ojców wychowuje nie swoje potomstwo w przekonaniu, ze jest ich. Więc tutaj z kolei kobiety zadbały o dobrą genetykę dla przedłużania gatunku.
Awatar użytkownika
chaon
Posty: 799
Rejestracja: czw wrz 06, 2007 00:36
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soto Zen
Lokalizacja: Szczecin

Re: Wielopartnerstwo

Nieprzeczytany post autor: chaon »

Hanna pisze:Seks przecież może być narzędziem przynoszenia pożytku.

Ano, np. pożytku pieniężnego.
Hanna pisze:Dlaczego przeszkadza mi, że mój partner chce miec jeszcze inna partnerke?
Moim zdaniem to kwestia wartości i estetyki. W świecie ludzi wartościowe jest to, co jest rzadkie - im coś jest trudniej dostępne, tym większa wartość tego czegoś. Dlatego jeśli ktoś swoją intymność dzieli z wieloma ludźmi, to automatycznie branie udziału w tej jego intymności jest czymś mniej wartościowym, niż gdyby się było jedyną osobą, która jej doświadcza. To jest tego samego typu różnica jak między dzieleniem tajemnicy, a dzieleniem newsa z gazety, dla mnie nie ma nic dziwnego i złego w tym, że ludzie chcą żeby ich życie - a więc i związki - było piękne, a nie przeciętne.
Jeśli jesteś zainteresowana stałym, monogamicznym związkiem to daj sobie spokój z tym gościem bo ewidentnie ma inne plany życiowe niż Ty.
Awatar użytkownika
Flandra
Posty: 676
Rejestracja: pt lip 01, 2011 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Theravada
Kontakt:

Re: Wielopartnerstwo

Nieprzeczytany post autor: Flandra »

leszek wojas pisze:bodajże 20% ojców wychowuje nie swoje potomstwo w przekonaniu, ze jest ich
Do czego kolega zmierza? :) Bo gdyby tak przejrzeć wszelkie statystyki to można by też wziąć pod uwagę homoseksualizm, seksoholizm, pedofilię i inne "filie" ... Występują, występowały i będą występować, co nie znaczy, że to cokolwiek usprawiedliwia.

Tym bardziej, że to chyba nie jest buddyjska postawa?
Może mało wiem o buddyzmie, ale w jego fundamentach leży przecież wyrzeczenie się pożądania. Czyż nie?
I nie dotyczy to tylko kobiet, ale również, jakże "zaprogramowanych biologicznie" do masowego rozpłodu, mężczyzn. :)
Awatar użytkownika
Dorota
Posty: 427
Rejestracja: czw wrz 11, 2008 10:52
Płeć: kobieta
Tradycja: Seon (Szkoła Zen Kwan Um)
Lokalizacja: Łódź

Re: Wielopartnerstwo

Nieprzeczytany post autor: Dorota »

ojej jakie spłycone tlumaczenie zdrad, ze niby faceci sa tak zaprogramowani :mur: no i moze jeszcze sa zaprogramowani zeby lezec na kanapie i saczyc piwo :super:

zdrady nie pojawiaja sie bo facet kocha 2 kobiety, tylko bo tę pierwszą zaczyna kochac mniej, cos mu w niej zaczyna przeszkadzac. podobnie jest w przypadku kobiet ktore zdradzaja. można starać się naprawiać swoj związek i nie dopuscic do zdrady, albo najpierw zakonczyć pierwszy związek a dopiero potem zacząć kolejny, co w moim mniemaniu jest bardzo uczciwe. Można starać się ratować związek nawet po zdradzie, choć myślę że jest to bardzo trudne.

uważam też, że takie tłumaczenie że np. mam kochankę/a ponieważ w ten sposób jej/mu pomagam duchowo, to tylko za przeproszeniem takie sranie w banie, ktoś się boi przyznać przed samym sobą, że jest kłamcą i oszustem (w stosunku do pierwszej pratnerki i ew. dzieci). Dla mnie jest to postępowanie niewłaściwe i nie da się tego zmienić czy wytłumaczyć. Może jestem w tym dla niektórych staroświecka i kategoryczna, ale tak jak napisano wyżej, stary ład jest najlepszym co wymyślono, a nowe się nie sprawdza.

Przykro mi, że autorka pierwszego tekstu miała problemy w swoim życiu osobistym i jak się domyślam zdradził ją partner. Chciałabym Ci jednak zwrócić uwagę, że nie wszystkie związki się tak kończą i wiele małżeństw dochowuje wierności przez całe życie, nie wszyscy faceci (czy kobiety) zdradzają. Z całego serca Ci życzę, żebyś spotkała na swojej drodze partnera uczciwego i kochającego. :lowe2:
Lacho calad! Drego morn!
Awatar użytkownika
miluszka
ex Global Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: śr sie 04, 2004 15:27
Tradycja: buddyzm tybetański Kagju
Lokalizacja: Kraków

Re: Wielopartnerstwo

Nieprzeczytany post autor: miluszka »

Dorota - zgadzam się w 100%. A do tych, którzy bycie z kimś trzecim tłumaczą "pomaganiem" zachęcam,żeby byli uczciwi wobec siebie i przeegzaminowali swoją motywację. Ale szczerze. Nie wykluczam ,że w rzadkich przypadkach mistrzów duchowych, tzw szalonych joginów motywacja była właściwa. Ale o tych joginach to ja czytałam tylko w książkach
Niedawno na podobne pytania odpowiadał Sangter Tulku W Krakowie, który był szczerze zdziwiony, że ktoś może uznawać za właściwe utrzymywanie podobnych związków. A już tym bardziej jeśli ktoś jest nauczycielem buddyjskim.
Hanna
Posty: 38
Rejestracja: ndz wrz 24, 2006 22:27
Płeć: kobieta
Tradycja: Karma Kagyu

Re: Wielopartnerstwo

Nieprzeczytany post autor: Hanna »

GreenTea pisze:Kiedy Lama ma 2 kobiety A ma teraz? Hannah zmarła kilka lat temu, Caty wyszła niedawno za mąż.
Tu istotny jest fakt, że w ogóle zaistniała taka sytuacja, w której Ole cieszył się żoną i kochanką, a nie czas.
"Nie musimy umrzeć, aby iść do raju, nie musimy być buddystami, aby spotkać innych buddystów. Musimy tylko przetrzeć oczy i zobaczyć, co tak naprawdę jest przed nami".
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Wielopartnerstwo

Nieprzeczytany post autor: lwo »

Flandra pisze: Do czego kolega zmierza? :) Bo gdyby tak przejrzeć wszelkie statystyki to można by też wziąć pod uwagę homoseksualizm, seksoholizm, pedofilię i inne "filie" ... Występują, występowały i będą występować, co nie znaczy, że to cokolwiek usprawiedliwia.
Witaj Flandra :) ,
Twój kolega Leszek zwrócił uwagę na fakt, że zarówno mężczyźni jak i kobiety są dość silnie uwarunkowani biologicznie - kierują się w swoich wyborach (bądź też są kierowani) biologicznymi impulsami i te impulsy nie są identyczne a bywają wręcz sprzeczne. Nie ma to w moim odczuciu nic wspólnego z usprawiedliwianiem czegokolwiek, jest to po prostu stwierdzenie prostego faktu na poziomie lekcji biologii w liceum. Czyli preferencje monogamiczne kobiet są prostą pochodną ich biologicznej funkcji znalezienia odpowiedniego partnera który zapewni jej potomstwu przetrwanie. Natomiast wybór ,,ojca genetycznego" nie popycha wcale kobiet do wierności co pokazuje właśnie te 20%. Do wierności popycha je opieka nad własnym potomstwem.

A tak na marginesie Flandra, czy Ty masz coś przeciwko homoseksualistom?
Pozdrawiam :)
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Wielopartnerstwo

Nieprzeczytany post autor: lwo »

Dorota pisze:ojej jakie spłycone tlumaczenie zdrad, ze niby faceci sa tak zaprogramowani :mur: no i moze jeszcze sa zaprogramowani zeby lezec na kanapie i saczyc piwo :super:

zdrady nie pojawiaja sie bo facet kocha 2 kobiety, tylko bo tę pierwszą zaczyna kochac mniej, cos mu w niej zaczyna przeszkadzac. podobnie jest w przypadku kobiet ktore zdradzaja
Witaj Dorota :) ,
ale kto to tu tak tłumaczył? Że niby faceci sa tak zaprogramowani. Ja tego nie zauważyłem. Z czego wynika Twoim zdaniem fakt, że facet przestaje kochać kobietę bądź kobieta przestaje kochać faceta i zaczynają się zdradzać? Powody mogą być różne, na przykład takie, że przestają być dla siebie atrakcyjni: fizycznie, intelektualnie, seksualnie i pod innymi względami. I wtedy zaczyna im wzajemnie coś w sobie przeszkadzać. Co to jest Dorota ta tajemnicza ,,miłość"? Skąd ona się bierze - jak to się dzieje, że się pojawia (pojawia się tak zwana chemia) i dlaczego zanika? A przede wszystkim jaką ma funkcję? Czy miłość Twoim zdaniem ma biologiczne pochodzenie i z punktu widzenia biologii ma do czegoś konkretnego służyć czy też nie?

Pozdrawiam :)
Awatar użytkownika
Flandra
Posty: 676
Rejestracja: pt lip 01, 2011 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Theravada
Kontakt:

Re: Wielopartnerstwo

Nieprzeczytany post autor: Flandra »

leszek wojas pisze:A tak na marginesie Flandra, czy Ty masz coś przeciwko homoseksualistom?
Witaj Leszek :)

Nie. :)
Tylko skoro tłumaczysz zachowania mężczyzn i kobiet w oparciu o "biologię" to chyba inne zachowania odbiegające od modelu "związek = mężczyzna i kobieta" też powinieneś uwzględnić?
Łatwiej zasłonić się "biologią" w przypadku typowej zdrady czy poligamii, trudniej w przypadku homoseksualizmu czy innych zachowań.
Poza tym wydaje mi się, że homoseksualizm występuje częściej niż wychowywanie w kompletnej niewiedzy nieswoich dzieci :)
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Wielopartnerstwo

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

Hanna pisze:
GreenTea pisze:Kiedy Lama ma 2 kobiety A ma teraz? Hannah zmarła kilka lat temu, Caty wyszła niedawno za mąż.
Tu istotny jest fakt, że w ogóle zaistniała taka sytuacja, w której Ole cieszył się żoną i kochanką, a nie czas.
No to nie wiem, co Ty robisz jeszcze u boku swojego partnera, nawet gdyby zakończył związek z drugą kobietą i tak istotne będzie to, że w ogóle cała historia się wydarzyła.
Ponieważ moje życie polegało zawsze na nieustannej zmianie, ja osobiście nie widzę niczego złego w sytuacji, która doprowadza związek dwojga ludzi do krytycznego momentu, w którym taka zmiana musi nastąpić. Ale Ty nie nazywasz swojej sytuacji sytuacją przejściową, krytyczną, próbujesz z czegoś, co wyraźnie się chwieje i chyli ku końcowi (sama napisałaś) zrobić jakiś wzór na życie. I nie rozumiem, dlaczego.

Flandra wspomniała coś o "wyrzeczeniu się" pożądania. Nie nazwałabym tego „wyrzeczeniem się”, nie można po prostu ot tak, wyrzec się siebie samego, chyba nic dobrego z tego nie wyniknie. Pracuje się z własnymi uczuciami, tak bym to ujęła. Ale wspominam o tym dlatego, że właściwie wszystkie związki damsko-męskie w jakimś sensie oparte są na pożądaniu, rzecz w tym, że życzymy sobie, by pożądanie nieustannie było kierowane w jedną stronę, w kierunku tego samego partnera przez całe życie. Pierwszym poważnym argumentem są dzieci, konieczność ich wychowania i wyposażenia w pewien stabilnie funkcjonujący wzór trwania rodziny. Drugim poważnym argumentem jest nasz nawyk do poszukiwania schronienia w tym, co wydaje się trwałe, niezmienne, do przewidzenia i do ogarnięcia umysłem.
Ale z drugiej strony chcielibyśmy też się rozwijać, nie stać w miejscu, nie powtarzać w kółko tego samego. Ponieważ rozwój oznacza nieuniknione zmiany, pojawia się więc jeszcze jedno pragnienie, by nasz życiowy partner zmieniał się w taki sposób, który nas usatysfakcjonuje, a my sami wraz ze swoją zmianą, żebyśmy okazali się szyci dokładnie na miarę potrzeb partnera. No, mówi się coś tam o tolerancji, akceptacji inności, ale tak naprawdę chodziłoby o to, żeby zachwycić partnera własną zmianą, wywołać w nim ten sam niezmienny odruch pożądania.
No i teraz, jak to wszystko zrobić, bez bólu, krzyku i wielu innych gwałtownych reakcji?

Czy buddyści z jakichś czarownych względów mają uniknąć cierpienia tylko dlatego, że są buddystami? Kiedyś Zuzia Czapnik pozbawiła mnie wszelkich złudzeń co do tego: „kochana, przejdziesz przez wszystko, jak każdy, przecież buddyzm to nie magia, czego ty się spodziewasz?”. Często po latach zadawałam sobie pytanie, jak potoczyłoby się moje życie, gdybym nie była buddystką, na kogo i na co zwaliłabym winę za wszystkie swoje życiowe krachy…

To tyle ode mnie,
pozdrawiam serdecznie, gt
Awatar użytkownika
Conchita
Posty: 41
Rejestracja: śr lip 13, 2011 09:28
Płeć: kobieta
Tradycja: Karma Kamtzang
Kontakt:

Re: Wielopartnerstwo

Nieprzeczytany post autor: Conchita »

Hannah pewnie była prawdziwą joginką i machnęła ręką na wybryki Ole, który wciąż podlegał wówczas pragnieniom (światowym dharmom)... :oczami:

Haniu, tak z mojej kobiecej strony powiem Ci, że najlepiej słuchać swojego serca i postępować zgodnie z nim. Jeśli czujesz, że sytuacja trójkąta małżeńskiego jest niewłaściwa i rani Twoje uczucia, uniemożliwia prawdziwą bliskość w związku - to właśnie tak jest w Waszym związku i dobrze przedstawić tak sprawę partnerowi. Nie daj sobie oczu mydlić zasadami buddyjskimi, bo coś, co prowadzi do czyjegoś cierpienia (Twojego) nie jest czyste i na pewno intencja tu buddyjska nie jest, a jak najbardziej samsaryczna. Z drugiej, któż z nas jest wyzwolony z pragnień i zaciemnień? Tylko że teraz nadchodzi moment, żeby się zastanowić, co Was trzyma w związku: czy strach przed życiem osobno, czy przyzwyczajenie, czy rzeczywiście jest między Wami wspólnota, na której można budować związek...
Jeśli jest to jakiś długotrwały związek z kochanką, albo mąż uznał, że buddyzm wspiera jego realizację fantazji o licznych i rozmaitych kontaktach seksualnych to może nie ma co trwać w toksycznym dla Ciebie układzie?
Awatar użytkownika
chaon
Posty: 799
Rejestracja: czw wrz 06, 2007 00:36
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soto Zen
Lokalizacja: Szczecin

Re: Wielopartnerstwo

Nieprzeczytany post autor: chaon »

Dorota pisze:uważam też, że takie tłumaczenie że np. mam kochankę/a ponieważ w ten sposób jej/mu pomagam duchowo, to tylko za przeproszeniem takie sranie w banie, ktoś się boi przyznać przed samym sobą, że jest kłamcą i oszustem (w stosunku do pierwszej pratnerki i ew. dzieci).
Uważam dokładnie tak samo :ok:
Awatar użytkownika
Ryu
ex Global Moderator
Posty: 1940
Rejestracja: sob kwie 05, 2008 23:04
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Zgierz

Re: Wielopartnerstwo

Nieprzeczytany post autor: Ryu »

Cześć

Dlaczego próbuje się stawiać znak równości między wielopartnerstwem a zdradą? :zdziwko:

Jeżeli ktoś w związku uznaje, że nie będzie mu przeszkadzać to, że nie jest jedynym partnerem swojej partnerki (czy jeyną partnerką swojego partnera, czy jak kto lubi) to wtedy nie ma mowy o zdradzie.

pozdrawiam,
Tomek
Jestem właścicielem mojej kammy, spadkobiercą mojej kammy, zrodzony z mojej kammy, związany z moją kammą, istnieję wspierany przez moją kammę. Jakąkolwiek kammę stworzę, czy dobrą czy złą, będę jej spadkobiercą.
Obrazek
Awatar użytkownika
Dorota
Posty: 427
Rejestracja: czw wrz 11, 2008 10:52
Płeć: kobieta
Tradycja: Seon (Szkoła Zen Kwan Um)
Lokalizacja: Łódź

Re: Wielopartnerstwo

Nieprzeczytany post autor: Dorota »

leszek wojas pisze:
Dorota pisze:ojej jakie spłycone tlumaczenie zdrad, ze niby faceci sa tak zaprogramowani :mur: no i moze jeszcze sa zaprogramowani zeby lezec na kanapie i saczyc piwo :super:

zdrady nie pojawiaja sie bo facet kocha 2 kobiety, tylko bo tę pierwszą zaczyna kochac mniej, cos mu w niej zaczyna przeszkadzac. podobnie jest w przypadku kobiet ktore zdradzaja
Witaj Dorota :) ,
ale kto to tu tak tłumaczył? Że niby faceci sa tak zaprogramowani. Ja tego nie zauważyłem. Z czego wynika Twoim zdaniem fakt, że facet przestaje kochać kobietę bądź kobieta przestaje kochać faceta i zaczynają się zdradzać? Powody mogą być różne, na przykład takie, że przestają być dla siebie atrakcyjni: fizycznie, intelektualnie, seksualnie i pod innymi względami. I wtedy zaczyna im wzajemnie coś w sobie przeszkadzać. Co to jest Dorota ta tajemnicza ,,miłość"? Skąd ona się bierze - jak to się dzieje, że się pojawia (pojawia się tak zwana chemia) i dlaczego zanika? A przede wszystkim jaką ma funkcję? Czy miłość Twoim zdaniem ma biologiczne pochodzenie i z punktu widzenia biologii ma do czegoś konkretnego służyć czy też nie?

Pozdrawiam :)

alez owszem, twierdziłes o tu:
Bo mężczyźni i kobiety są różnie zaprogramowani biologicznie. Trochę do innych celów
partnerzy jak piszesz przestaja byc dla siebie atrakcyjni ja to tez zauwazylam pod okresleniem "cos mu w niej zaczyna przeszkadzac". piszemy zatem o tym samym w innych slowach. nie mam natomiast ochoty sie Tobie tlumaczyc co uwazam za miłosc, nie jestem na egzaminie, zwlaszcza ze ile osob tyle odpowiedzi, a ja nie lubie pisać tylko po to aby stworzyć więcej zdań (i w tym wypadku mądry mistrz uderzyłby kijkiem o podłogę- bums). natomiast zwroce uwage, iż w moim przekonaniu miłość nie zanika, moze się zmieniać co najwyżej, a to co zanika to zakochanie.

Ryuu ja piszę o zdradzie, bo wydaje mi się, iż z tym problemem boryka się autorka tematu.

Chaon, Miluszka cieszy mnie, że nie tylko ja tak myśle :ok:
Lacho calad! Drego morn!
Awatar użytkownika
chaon
Posty: 799
Rejestracja: czw wrz 06, 2007 00:36
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soto Zen
Lokalizacja: Szczecin

Re: Wielopartnerstwo

Nieprzeczytany post autor: chaon »

Ryuu pisze:Dlaczego próbuje się stawiać znak równości między wielopartnerstwem a zdradą? :zdziwko:

Jeżeli ktoś w związku uznaje, że nie będzie mu przeszkadzać to, że nie jest jedynym partnerem swojej partnerki (czy jeyną partnerką swojego partnera, czy jak kto lubi) to wtedy nie ma mowy o zdradzie.
No tak, ale w tym temacie rozmawiamy o sytuacji w której temu ktosiowi w związku przeszkadzają wyskoki partnera.
Awatar użytkownika
suru
Posty: 60
Rejestracja: sob lis 27, 2010 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: .
Lokalizacja: 3city/wawa

Re: Wielopartnerstwo

Nieprzeczytany post autor: suru »

Hanna pisze:
chaon pisze:W wielopartnerstwo to się można bawić jak ktoś nie ma w planach założenia rodziny i posiadania dzieci. Nie wiązałbym go też ani z buddyjskością, ani z dojrzałością.
Coraz mniej widzę podział, o którym piszesz, rodzina lub wielopartnestwo. Teraz posiada się małżonka, dzieci i obok kochanka, którego sie uszczesliwia dla jego pożytku, rozwoju. Wiąże to z buddyzmem, bo takie mam doświadczenia.
ejże, no ja na razie wiem bardzo mało, ale ktoś Ciebie chyba wmanewrował raczej w pozycję ofiary, a nie okolice buddyzmu.. to chyba nie może być jednostronne, że kogoś się uszczęśliwia dla jego pożytku, a co z Tobą? Nie możesz zresztą kogoś uszczęśliwiać, jeśli cierpisz i coś Cię najwyraźniej uwiera.
szklanka to szklanka :)
Awatar użytkownika
suru
Posty: 60
Rejestracja: sob lis 27, 2010 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: .
Lokalizacja: 3city/wawa

Re: Wielopartnerstwo

Nieprzeczytany post autor: suru »

Hanna pisze:
Flandra pisze:Tak szczerze mówiąc to jestem w lekkim szoku ...
Przywódca duchowy, który ma 2 partnerki.... nie mieści mi się w głowie.
Dzieki Olemu poznałam buddyzm. Pomimo własnych przekonań, nie rozumiałam ale tolerowałam, że miał dwie partnerki. Problem zrodził się, gdy usłyszałam,że stwarzam problemy, których nie powinno być. Seks przecież może być narzędziem przynoszenia pożytku. Dlaczego przeszkadza mi, że mój partner chce miec jeszcze inna partnerke? i wtedy zaczełam zastanawiac się czy to ja jestem nie gotowa czy moze znalazłam nie odpowiedniego mezczyzne. Mówił o Ole. Odwołanie do mojego autorytetu - jak cios w sam środek serca. Pewnie nawet nie powinnam zaczynac tego tematu, bo za duzo we mnie przeszkadzajacych emocji, ale chciałabym wiedziec jak odnosza sie do tego tematu buddysci Olego i inni.Czy popadam w schizofrenie buddyjska...
tzn. chcesz powiedzieć, że Twój partner chce mieć drugą kobietę i na dodatek nie jest w stanie przyznać, że chce, bo tak i już, tylko podpiera się autorytetem Lamy, tak? I jeszcze oczekuje Twojego rozgrzeszenia i współudziału, tak? I to jest buddyzm wg Ciebie, tak?

Wcześniej pisałaś też, że w sandze widzisz rozwody, odejścia itd., ale sanga to po prostu jakas społeczność, w każdej społeczności dzieją się podobne rzeczy. Ale Ty nie musisz w tym uczestniczyć, tzn. nie mówię o uczestniczeniu w sandze, ale w takim stylu życia, tym bardziej jeśli to Ci nie odpowiada.
szklanka to szklanka :)
Hanna
Posty: 38
Rejestracja: ndz wrz 24, 2006 22:27
Płeć: kobieta
Tradycja: Karma Kagyu

Re: Wielopartnerstwo

Nieprzeczytany post autor: Hanna »

suru pisze: tzn. chcesz powiedzieć, że Twój partner chce mieć drugą kobietę i na dodatek nie jest w stanie przyznać, że chce, bo tak i już, tylko podpiera się autorytetem Lamy, tak? I jeszcze oczekuje Twojego rozgrzeszenia i współudziału, tak? I to jest buddyzm wg Ciebie, tak?
To nie jest buddyzm wg mnie, ale takie porównanie usłyszałam. Zaczelam taki temat, żeby pomóc sobie rozjaśnić tą chorą sytuację, w której się znalazłam. Zastanawiałam się czy są jeszcze oprócz mnie osoby z monogamistycznymi poglądami na życie. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona odpowiedziami, bowiem moje doświadczenia sprawiły, że przestałam wierzyć w związki 1+1. A jednak są wśród nas osoby, które myślą podobnie jak ja:
Dorota pisze: stary ład jest najlepszym co wymyślono, a nowe się nie sprawdza.
"Nie musimy umrzeć, aby iść do raju, nie musimy być buddystami, aby spotkać innych buddystów. Musimy tylko przetrzeć oczy i zobaczyć, co tak naprawdę jest przed nami".
Hanna
Posty: 38
Rejestracja: ndz wrz 24, 2006 22:27
Płeć: kobieta
Tradycja: Karma Kagyu

Re: Wielopartnerstwo

Nieprzeczytany post autor: Hanna »

Conchita pisze:Jeśli czujesz, że sytuacja trójkąta małżeńskiego jest niewłaściwa i rani Twoje uczucia, uniemożliwia prawdziwą bliskość w związku - to właśnie tak jest w Waszym związku i dobrze przedstawić tak sprawę partnerowi. Tylko że teraz nadchodzi moment, żeby się zastanowić, co Was trzyma w związku: czy strach przed życiem osobno, czy przyzwyczajenie, czy rzeczywiście jest między Wami wspólnota, na której można budować związek...
I dlatego to tak bardzo skomplikowane, bo rani w moje uczucia, uniemożliwia prawdziwą bliskość,... Boje się, ze zakończenie związku będzie ucieczką przed rozwiązaniem problemu, a wtedy będziemy powielac te same błędy w kolejnych zwiazkach. Patrzę na niego i myślę: nie chcę go, nie rozumiem, a potem, że trzeba się pozbierać, wyciągnąć wnioski i spróbować ratować to, co zostało. Jak się nie uda, to trudno - próbowałam.Nie można godzić się na rozwod, nie wyczerpując wszelkich rozwiązań.
"Nie musimy umrzeć, aby iść do raju, nie musimy być buddystami, aby spotkać innych buddystów. Musimy tylko przetrzeć oczy i zobaczyć, co tak naprawdę jest przed nami".
Awatar użytkownika
Dorota
Posty: 427
Rejestracja: czw wrz 11, 2008 10:52
Płeć: kobieta
Tradycja: Seon (Szkoła Zen Kwan Um)
Lokalizacja: Łódź

Re: Wielopartnerstwo

Nieprzeczytany post autor: Dorota »

tylko pamiętaj, ze aby Wam sie udalo naprawic wzajemne relacje to i on musi tego chcieć. sama nic nie zdziałasz niestety. pomyslcie nad pojsciem do poradni małżeńskiej (no czy jak to tam sie nazywa), moja kolezanka była i chwaliła sobie bardzo tamtejszych psychologów (ja tam wyslali przy okazji sprawy rozwodowej). ach i dodam tylko, ze to nie byla zadna koscielna poradnia, tylko taka normalna, publiczna, panstwowa. zreszta na pewno sa i prywatni psychologowie specjalizujacy sie w takich sprawach, a zapewne latwiej sie bedzie do nich dostac.
ewentualnie, jeżeli twój partner uważa, że postępował jak postepował z pobudek uduchowionych, to idzcie obydwoje na rozmowe do waszego mistrza, mam nadzieje ze on mu wytlumaczy, że sie delikatnie mówiąc zapedził w tej praktyce.

i rada, którą kiedys uslyszałam od bardzo mądrej kobiety "nie należy się zgadzać na byle jakość życia".
powodzenia :lowe2:
Lacho calad! Drego morn!
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Wielopartnerstwo

Nieprzeczytany post autor: lwo »

Witam :)
Flandra pisze: skoro tłumaczysz zachowania mężczyzn i kobiet w oparciu o "biologię"
Flandro, to nauka tak to tłumaczy czy też wyjaśnia.
Flandra pisze: to chyba inne zachowania odbiegające od modelu "związek = mężczyzna i kobieta" też powinieneś uwzględnić?
A czy gdzieś napisałem, że ogólnie rzecz biorąc nie uwzględniam? Tylko ten wątek nie jest o homoseksualizmie czy pedofill tylko o wielopartnerstwie w relacji kobieta - mężczyzna. Nie ma więc moim zdaniem żadnego powodu żeby ten temat (homoseksualizm, pedofilia itd) tu włączać. :)
Dorota pisze: alez owszem, twierdziłes o tu:
,,Bo mężczyźni i kobiety są różnie zaprogramowani biologicznie. Trochę do innych celów"
Dorota czy tu jest napisane, że mężczyżni są zaprogramowani na zdradę? Nie jest napisane. To trochę Twoja nadinterpretacja była :) . Napisałem tylko, że są inaczej zaprogramowani (co jest chyba oczywistością) w odpowiedzi na pytanie Hanny: dlaczego nie potrafimy miec jednego, stworzyc prawdziwy dom i cieszyc sie tym do wieku starczego.
Dorota pisze: nie mam natomiast ochoty sie Tobie tlumaczyc co uwazam za miłosc, nie jestem na egzaminie ...
natomiast zwroce uwage, iż w moim przekonaniu miłość nie zanika, moze się zmieniać co najwyżej, a to co zanika to zakochanie.
Doroto :) , właśnie dlatego pytałem Cię co rozumiesz przez miłość. Nie było moją intencją robienie Ci egzaminu. Chciałem po prostu wiedzieć o czym piszesz. Mistrz Seung Sahn mawiał: są dwa rodzaje miłości, mała miłość i wielka miłość. Mała miłość jest miłością przywiązaną i wynika z pożądań, wielka miłość jest miłością nieuwarunkowaną, miłością bodhisatwy. Miłość pomiędzy kobietą a mężczyzną tworzącym związek jest moim zdaniem prawie zawsze małą miłością, chyba, że są prawdziwymi bodhisatwami :) .
Mistrz Seung Sahn podawał tego typu przykłady. Mała miłość: masz chłopaka czy męża i bardzo się kochacie ale nagle dowiadujesz się, że ma kogoś innego. Co wtedy? Wielkie rozczarowanie, cierpienie. Dlaczego to się skończyło?? Negatywne uczucia do Twojego partnera. Zdradził mnie, oszukał. Myślenie - już nigdy nikomu nie zaufam itd.
Wielka miłość: kochasz ludzi i dostajesz od nich cierpienie, dużo złego działania. To nie szkodzi, nadal będę ich kochał tak samo jak przedtem. Nie mam do nich żadych negatywnych uczuć.

Pozdrawiam :)
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Wielopartnerstwo

Nieprzeczytany post autor: lwo »

Jeszcze jedna uwaga natury ogólnej.
Nie jestem ekspertem od związków tantrycznych ale przypomina mi się, że chyba Padmasambhawa powiedział, ze znaleźć odpowiedniego partnera jest trudniej niż znaleźć kwiat undubara.
Według mnie istnieje dużo nieporozumień (dużo idealizacji) w kwestii tak zwanych ,,związków duchowych". Moim zdaniem to dobrze, ze osoby wiążące się ze sobą posiadają te same zainteresowania czy pasje. Na przykład są zainteresowane praktyką duchową, praktykują wspólnie w jakiejś tradycji. Ale idealizacja polega na tym, że niektórym osobom wydaje się, że sam fakt, że oboje praktykują odsuwa ,,biologię" na dalszy plan w takim stopniu, że przestaje ona być kwestią dominująca w związku kobieta-mężczyzna. To jest iluzja. Jeśli ktoś jest faktycznie uduchowiony to nie ma specjalnie potrzeby ani powodu zakładania związku dla siebie, z powodu własnych pragnień. Chyba, ze robi to tylko dla kogoś innego. Klasyczny związek kobieta-mężczyzna jest oparty na wzajemnym pożądaniu, na wzajemnym zaspakajaniu różnego rodzaju pragnień. Taki jest tutaj ,,akt założycielski" i nie można o tym zapominać.
Tak więc, ważną rzeczą jest wiedzieć i pamiętać o tym dlaczego tak naprawdę jest się z tą drugą osobą. Samo stwierdzenie: jesteśmy ze soba bo się kochamy to stanowczo za mało by uniknąć takich sytuacji o których mowa w tym związku. I w sytuacji gdy dana osoba przestaje nam dawać to czego od niej oczekujemy, bąź też przestaje być dla nas atrakcyjna znajdujemy sobie furtkę: to ja teraz popraktykuję sobie tantrę z jakimś innym partnerem.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ateneum - rozważania”