Ale ja nie odnosiłem się do opisywania świata ani coś takiego, rozmawiałem w kontekście niewiedzy, która wg. Ciebie nie ma źródła.miglance pisze:Nie czyni to po to by opisac swiat.
Pozdrawiam
/M
Ale ja nie odnosiłem się do opisywania świata ani coś takiego, rozmawiałem w kontekście niewiedzy, która wg. Ciebie nie ma źródła.miglance pisze:Nie czyni to po to by opisac swiat.
miglance pisze:bla bla bla.
no jak to nie? jest napisane "wraz z[...] powstaje[...] - czy to nie czytelne? po drugie termin źródło z czym ci się kojarzy? a może tak ma brzmieć: źródłem wisły jest odra, ale nie rzeki?miglance pisze:"Wraz z powstaniem tego powstaje tamto, wraz z zanikiem tego tamto ustaje". Nie brzmi natomiast "A" jest zrodlem "B"
gdzie zostało tak napisane? a może cała ta opowieść buddy też należy do metafory? a jeśli już jest to metaforą to na jakiej to podstawie twierdziesz?miglance pisze:Niewiedza i wspolzalezne pwostawianie to SA SPLAMIENIA! to po prostu metaforyczne, poetyckie ujecie.
no to...wszystko co było jest tym co jest i będzie - czyli na cholerę cały ten zgiełk? uchwycenie początku nie = odkryciu arche, lecz tylko i wyłącznie,aby wykazać istotę bytu bez teistycznych zapędów.miglance pisze:Tego nie nalezy rozumiec jako poglad kosmologiczny, ze ejst jakies zrodlo wszystkiego.
pozwolę sobie na przytoczenie textu, który zamieścił jerez.miglance pisze:To mozna zrozumiec jako siec. Jest jedno przechodzace w drugie jesli sie rozpatruje w oddzieleniu. Ale w skali makro to jest jedna takosc.
Nie rozumiemy się. Pies jest pogrzebany w tym, ze filozofia nie rozumie konsekwencji jakie niesie ze sobą teoria kwantowa - nie rozumie jej wpływu na rozumienie takich pojęć jak pomiar, oddziaływanie, trwanie, zdarzenie, niezależność zdarzeń. A jeśli nawet coś rozumie, to nie wykracza to specjalnie poza dyskusje, które toczono w latach trzydziestych ubiegłego stulecia.miglance pisze:Nie nazwalbym tego newtonowskim ujeciem, tylko raczej platonskim. Cala zachodnia nauka przyjmuje takie ujecie i to niezaleznie czy posluguje sie terminologia newtonowska czy kwantowa.
Zawsze trzeba wyjść od jakiegoś zestawu założeń. Najlepiej przyjąć te, które okażą się w praktyce efektywne.miglance pisze: Ale te metody skuteczne, ktore opisujesz opieraja sie na arbitralnych zalozeniach.
Moim zdaniem porównywanie fizyki i psychologii jako równorzędnych, co do wartości poznawczej, dziedzin to pomyłka.miglance pisze: Przy czym co tez trzeba wiedziec ich skutecznosc jest czasem ograniczona jak w psychologii,
Układ 'rzutuje się' na konkretny stan własny w wyniku pomiaru. Nie oznacza to, że 'układ istnieje gdy się na niego patrzymy' czy też, że opis układu ma sens tylko po pomiarze - przed pomiarem układ opisany jest superpozycją stanów własnych.miglance pisze: lub niektore wnioski z badan poddaja w watpliwosc istnienie czegos obiektywnego i niezaleznego - tak jest w przypadku stanu ukladu kwantowego.
Ciekawie było. Z mej strony, pokłon Panommiglance pisze:To bl bla bla znaczy tyle iz za duzo slow tu padlo. Ja tez ide bo juz mnie oczy bola od kompa.
W kwestii pomiaru warto dodać jeszcze kilka dodatkowych wyjaśnień.miglance pisze: lub niektore wnioski z badan poddaja w watpliwosc istnienie czegos obiektywnego i niezaleznego - tak jest w przypadku stanu ukladu kwantowego.abgal pisze: Układ 'rzutuje się' na konkretny stan własny w wyniku pomiaru. Nie oznacza to, że 'układ istnieje gdy się na niego patrzymy' czy też, że opis układu ma sens tylko po pomiarze - przed pomiarem układ opisany jest superpozycją stanów własnych.
A moze to po prostu nieadekwatnosc pojec?abgal pisze: Nie rozumiemy się. Pies jest pogrzebany w tym, ze filozofia nie rozumie konsekwencji jakie niesie ze sobą teoria kwantowa - nie rozumie jej wpływu na rozumienie takich pojęć jak pomiar, oddziaływanie, trwanie, zdarzenie, niezależność zdarzeń. A jeśli nawet coś rozumie, to nie wykracza to specjalnie poza dyskusje, które toczono w latach trzydziestych ubiegłego stulecia.
W sensie ze fizyka jest lepsza? A na jakiej podstawie, pardon - czy w ogole mozna porownac dziedziny, ktore zajmuja sie czyms zupelnie innym?abgal pisze: Moim zdaniem porównywanie fizyki i psychologii jako równorzędnych, co do wartości poznawczej, dziedzin to pomyłka.
Nie napisałem, że fizyka jest 'lepsza'. Chodzi o to, że dzięki metodzie, którą stosuje, jej twierdzenia są czymś na czym można polegać nieporównanie mocniej niż na dowolnym 'twierdzeniu' z dziedziny psychologii.miglance pisze:W sensie ze fizyka jest lepsza? A na jakiej podstawie, pardon - czy w ogole mozna porownac dziedziny, ktore zajmuja sie czyms zupelnie innym?abgal pisze: Moim zdaniem porównywanie fizyki i psychologii jako równorzędnych, co do wartości poznawczej, dziedzin to pomyłka.
Są zapewne w psychologii prądy, które zbliżają tę dziedzinę do miana nauki, ale te parę jaskółek wiosny nie czyni. Zasadnicza część psychologii z twardą nauką niewiele ma wspólnego. Wystarczy spojrzeć na jej kształt jako dziedziny wiedzy - psychologia nie tworzy 'jednolitego frontu' - to co w jednej szkole psychologicznej uzna się za sukces, w innej może byc uznane za obserwację bez znaczenia. Dopóki nie zostaną odkryte metody ściśle ilościowego podejścia do przedmiotu badań psychologii (o ile ten przedmiot w ogóle istnieje), dopóty będzie ona raczej wiedzą, z której każdy wybiera sobie to co bardziej mu się 'wydaje' lub, w lepszym wypadku, to co wygra na wolnym rynku.miglance pisze:Psychologia wypełnia kryteria naukowości, dokonuje empirycznych badan, które wykorzystują metody wielu dziedzin - także fizyki.
Coz metody dobiera sie w zaleznosci od potrzeb.abgal pisze: Nie napisałem, że fizyka jest 'lepsza'. Chodzi o to, że dzięki metodzie, którą stosuje, jej twierdzenia są czymś na czym można polegać nieporównanie mocniej niż na dowolnym 'twierdzeniu' z dziedziny psychologii.
Cala akademicka psychologia spelnia kryteria nauki. Nie dotyczy to niektorych nurtow z pogranicza, ktore jeszcze sa wykladane na wydzialach psychologii. Moim zdaniem jest i to potrzebne, gdyz pracujac z ludzmi nie pracujemy z tezami i wynikami badan. Takie filozoficzne ujecie pozwala nieco pokorniej spojrzec na pacjenta.abgal pisze: Są zapewne w psychologii prądy, które zbliżają tę dziedzinę do miana nauki, ale te parę jaskółek wiosny nie czyni. Zasadnicza część psychologii z twardą nauką niewiele ma wspólnego.
To dotyczy szkol terapeutycznych i jest juz nieco nieaktualne np. w USA, gdzie te metody, ktore maja podstawy naukowe wypieraja inne. Okazuja sie bowiem faktycznie skuteczne, nawet w leczeniu schizofrenii, wobec ktorej dotad swiat byl bezradny.abgal pisze: Wystarczy spojrzeć na jej kształt jako dziedziny wiedzy - psychologia nie tworzy 'jednolitego frontu' - to co w jednej szkole psychologicznej uzna się za sukces, w innej może byc uznane za obserwację bez znaczenia. .
Zdaje mi się, że nie ma wśród naukowców i filozofów nauki konsensusu w temacie kryteriów naukowości (tzn. co jest nauką, a co nie jest i dlaczego).miglance pisze:Psychologia wypelnia kryteria naukowosci, dokonuje empirycznych badan, ktore wykorzystuja metody wielu dziedzin - takze fizyki.
O, a możesz napisać o jakich założeniach mowa?miglance pisze:Wiele z eksperymentow psychologicznych dalo wyniki ktore byly sprzeczne z zalozeniami filozofow jak np. Ludwik Wittgenstein.
A raczej każdy ma takie metody na jakie go stać.miglance pisze:Coz metody dobiera sie w zaleznosci od potrzeb.abgal pisze: Nie napisałem, że fizyka jest 'lepsza'. Chodzi o to, że dzięki metodzie, którą stosuje, jej twierdzenia są czymś na czym można polegać nieporównanie mocniej niż na dowolnym 'twierdzeniu' z dziedziny psychologii.
A to wszystko potwierdza to co napisałem. Osobiście jestem przekonany, że to co sensowne w psychologii należy w gruncie rzeczy do obszaru zainteresowań neurobiologii, biofizyki, etc. i w tych dziedzinach psychologia się z czasem rozpłynie, bo na inną nikt nie da pieniędzy.miglance pisze: Natomiast jesli chodzi o pryncypia to glowny nurt psychologii czyli poglad behawioralno - kognitywny dzis jest czyms w rodzjau takiego paradygmatu w tej nauce. Laczy sie on z odrkyciami neurobiologi i medycyny, zreszta sami psychologowie posluguja sie metodami badan nad mozgiem dla potwierdzenia swych hipotez. Metodologia psychologii jest mocno pokrecona, ekseprymenty behawioralne, modelowanie komputerowe, draznienie mozgu, a takze tradycyjna introspekcja. Ale czasem nawet polaczenie tych 4 nie daje jednoznacznego wyniku. Wszystko to wiaze sie z himerycznoscia przedmiotu badan.
Jakby nie było problemu to nie byłoby co robić.miglance pisze: Brak w psychologii teorii ogolnej, brak zdefiniowania i zoperacjonalizowania tego czym jest swiadomosc. Ale i fizyka ma z problem z teoria unifikacji.
Neurodynamika jest technika stosowana na wydzialach psychologii wlasnie. Bo o podziale na nauke decyduje nie metoda, ale obszar zainteresowania. Przy czym prawidlowosc od dluzszego czasi obserwowana przeze mnie jest taka, ze to co najpierw ustalono w eksperymentach behawioralnych i introspekcji, dopiero pozniej potwierdza sie w badaniach nad mozgiem. Problem polega na tym, ze dzieki tym badaniom obrazowania mozgu mozna dowiedzic sie gdzie cos sie dzieje i z ilu etapow sie to dzieje. Ale model psychologiczny procesu wymaga jeszcze przeprowadzenia innych analiz.abgal pisze: A to wszystko potwierdza to co napisałem. Osobiście jestem przekonany, że to co sensowne w psychologii należy w gruncie rzeczy do obszaru zainteresowań neurobiologii, biofizyki, etc. i w tych dziedzinach psychologia się z czasem rozpłynie, bo na inną nikt nie da pieniędzy. .
Ufamy, bo medycyna jest wiedzą stosowaną, która swe sukcesy zawdzięcza oparciu na dziedzinach podstawowych, jak chemia, biologia, fizyka, etc.miglance pisze:Bo np. wg kryterium Poppera medycyna jest pseudonauka, mimo iz wszyscy jakos ufamy lekarzom.
Pięknie uciekasz od odpowiedzi. Pytam po raz kolejny: PO CO buddyści chcą uwolnić się (i inne istoty) od cierpienia?miglance pisze:Bo nielubienie to to samo co lubienie.macadamia pisze: A po co,skoro nie jest to kwestią nielubienia?
Dziękuję za dobrą radę, ja też mam dla Ciebie jedną: nie przypisuj komuś poglądów, których nie posiada.miglance pisze:Nie udzielaj zapewnienia, jesli nie mozesz splenic obietnicy. Taka nieuprzejma rada na przyszlosc.macadamia pisze:Nie, to nie jest buddyzm. Zapewniam Cię.
Odsyłam do literatury na temat Darwina.abgal pisze:Uprzejmie proszę o uzasadnienie.
A to musi być albo-albo? A może jest jeszcze jakaś inna możliwość?chrystian pisze:jaki ma związek obiektywizm z teorią darwina. myślę,że należy uważać na słowa. jeśli twierdzisz, że ewolucja jest falsyfikatem to udowodnij rację kreacjonizmu - byłbym ci dźwięczny
zauważyłamchrystian pisze:a skąd wiesz czy twój wiek daje ci gwarancje właściwej wiedzy o sobie? a poza tym czyż nie zauważyłaś dobrych intencji kunzia?
Oj nie... tego to tak wszem i wobec nie zdradzęchrystian pisze:a czego? nielubienie to nic innego jak tylko wyłącznie intencja. zatem jakie masz intencje?
A co ma buddyzm wspólnego z tym, co się dzieje we mnie? Dyć Budda tego nie stworzył. Z całym szacunkiem do Buddy i buddyzmu. Kiedy stosuję łopatę - to ją stosuję, a kiedy jej nie stosuję, to co to za pomysł, żeby udowadniać, że jej nie stosuję?chrystian pisze:macadamia napisał/a:Nie, to nie jest buddyzm. Zapewniam Cię.
a możesz udowodnić?
Nie rządzę tylko moderujęmacadamia pisze:W wolnej chwili rozwinę temat. Co do przenoszenia do innego wątku - jak sobie życzysz - to Ty tu rządzisz
Ale badania np. Pavlowa tez sa dziedzina nauk scislych mimo iz nie nawiazuja w zaden sposob do wiedyz medyczne, a prostej obserwacji zachowania. Zachowanie sie jest czyms obserwowalnym i mozna zrobic z obserwacji metode godna zaufania. To raz.abgal pisze: Ufamy, bo medycyna jest wiedzą stosowaną, która swe sukcesy zawdzięcza oparciu na dziedzinach podstawowych, jak chemia, biologia, fizyka, etc.
To co naprawdę wartościowe w psychologii również musi byc na nich oparte i stąd ta 'mózgofilia'. To nie 'magia białego fartuszka', ale potrzeba oparcia na rzetelnej wiedzy a nie na gdybaniu bądź, zależnych od czyjegoś gustu, systemach filozoficznych.
Nie wiem, nie jestem buddystami.macadamia pisze: Pięknie uciekasz od odpowiedzi. Pytam po raz kolejny: PO CO buddyści chcą uwolnić się (i inne istoty) od cierpienia?
Dyskutuje z tym co napisalas. Uznaje ze twoje slowa odzwierciedlaja to, co myslisz. Nie bede dyskutowac z tym, czego nie znam.macadamia pisze: Dziękuję za dobrą radę, ja też mam dla Ciebie jedną: nie przypisuj komuś poglądów, których nie posiada.![]()
To gruba przesada powiedzieć, że jakieś założenia Wittgensteina zostały w ten sposób obalone. Myślenie Wittgenstein utożsamiał z posługiwaniem się językiem rozumianym jako system symboli, niekoniecznie "słów" np. języka polskiego.miglance pisze: Co do zalozenia to mialem na mysli teze Wittgensteina, ze czlowiek mysli slowami. Z roznych badan wynika, ze czlowiek mysli ponizej poziomu slow. Mozna czytac tekst i nie wypowiadac sobie slow w mysli i mimo to rozumiec tekst.
To jakieś nieporozumieniemiglance pisze: Tak wiec myslenie, a "gry slowne" jak to ujal Wittgenstein to dwie plaszczyzny. Nie znany jest jednak jak dotad neuronalny mechanizm kodowania tych gier slownych i ich zwiazek z mysleniem.
1. Ja nie sugeruję, że to wszystko nie ma żadnej wartości. Chodzi mi jedynie o to, by nie zapominać, że nie jest to wiedza lecz spekulacje.miglance pisze: Dwa introspekcja odpowiednio prowadzona tez daje naprawde wartosciowe efekty. czestokroc znacznie wiecej mowiace o czlowieku niz wiedza o neuroprzekaznikach czy eksperyment behawiorlany.
Wykorzystują, bo sprawdza się w praktyce, tym niemniej jednak, nie ustaną wysiłki mające na celu wyjaśnienie mechanizmu stojącego za działaniem węglanu litu i nikt nie wątpi, że taki mechanizm istnieje i da się go opisać w języku chemii, fizyki, itp.miglance pisze: Taki weglan litu jest stosowany i dziala skutecznie mimo iz jego podawanie nie opiera sie na zadnej biofizycznej teorii i nikt nie wie jak dziala na fizjologicznym poziomie. Wiadomo ze ma efekt behawioralny. Ale odkrycie tego efektu to byl czysty przypadek, podobnie zresztą z paroma innymi lekami psychotropowymi.
Nie odrzucam innych metod. Twierdzę jedynie, że winniśmy przypisywać każdej metodzie właściwą miarę i nie zapominać o jej ograniczeniach.miglance pisze:Nie mozna upierac sie przy jednej metodzie i odrzucac inne.
No wiec wlasnie poglad o symbolicznosci myslenia jest dyskutowany. Jakkolwiek trzeba przyznac ze pozny Wittgenstein bardzo przyblizyl nas do poznania specyfiki jezyka i myslenia.czego_szukasz pisze:[
To gruba przesada powiedzieć, że jakieś założenia Wittgensteina zostały w ten sposób obalone. Myślenie Wittgenstein utożsamiał z posługiwaniem się językiem rozumianym jako system symboli, niekoniecznie "słów" np. języka polskiego.
Psychoterapia jest rownie skuteczna metoda mimo iz nie opiera sie na fizyce, ale na pojeciach czysto informacyjnych i potrafi dobrze wyjasnic w tych kategoriach swe dzialanie. Dlaczego wiec jej nie uznajesz za prawdziwa nauke, a uznajesz za nauke stosowanie niewyjansnionych metod?abgal pisze: Wykorzystują, bo sprawdza się w praktyce, tym niemniej jednak, nie ustaną wysiłki mające na celu wyjaśnienie mechanizmu stojącego za działaniem węglanu litu i nikt nie wątpi, że taki mechanizm istnieje i da się go opisać w języku chemii, fizyki, itp.
Nic mi nie wiadomo na temat skuteczności psychoterapii. O psychoterapii mogę jedynie powiedzieć, że może jest skuteczna a może i nie jest skuteczna, a jak jest to nie mam żadnych podstaw, by mieć pewność, że to właśnie psychoterapeuta pomógł.miglance pisze:Psychoterapia jest rownie skuteczna metoda mimo iz nie opiera sie na fizyce, ale na pojeciach czysto informacyjnych i potrafi dobrze wyjasnic w tych kategoriach swe dzialanie.
Mówienie, że medycyna to nauka to chyba lekka przesada - medycyna jest raczej wiedzą 'inżynierską' - wykorzystuje dorobek nauk podstawowych a czasem i, metodą prób i błędów bądź przypadku, stosuje metody, które wciąż czekają na wyjaśnienie.miglance pisze: Dlaczego wiec jej nie uznajesz za prawdziwa nauke, a uznajesz za nauke stosowanie niewyjaśnionych metod?
Nie wydaje mi się, by było to dobre porównanie, ponieważ informatyka nie mówi o żadnych poleceniach mentalnych, ale jest w zasadzie poddziedziną matematyki, traktującą o obróbce i przetwarzaniu informacji. Psychoterapia natomiast mówi nie wiadomo o czym. O ile informatyka rzeczywiście traktuje o 'software'rze' o tyle psychologia utrzymuje, że mówi o 'software'rze'.miglance pisze: Zachowujesz sie jak ktos kto uznaje za nauke elektronike, bo ta prawi o polprzewodnikach i elektronach, a odrzucal informatyke bo ta nie mowi o niczym fizycznym, tylko o jakis poleceniach, ktore maja charekter mentalny.
No jak to o czym Abgal - o terapii ludzkiej psychiki.abgal pisze:Psychoterapia natomiast mówi nie wiadomo o czym
A angelologia o aniołach.booker pisze:No jak to o czym Abgal - o terapii ludzkiej psychiki.abgal pisze:Psychoterapia natomiast mówi nie wiadomo o czym
Nie odrzucam - wciąż mówię jedynie, że nie sposób porównywać stopnia ścisłości dziedzin wiedzy, które porównujesz.miglance pisze:Uznajesz twierdzenia o przetwarzaniu informacji odnoszace sie do komputerow, nie uznajesz podobnych twierdzen odnoszacych sie do ludzi.
Np. pojecia bodziec - reakcja, informacja, warunkowanie, to nie sa terminy hermetyczne, tylko cos naprawde dajacego sie zbadac. Nie rozumiiem, czemu to odrzucasz
Nawet mi to do głowy nie przyszło.miglance pisze:naprawde psychologowie sie sa durniami
Ten sceptycyzm jest naturalną reakcją na brak należytej ścisłości. Jeśli mówisz, że psychologia jest coraz bardziej ścisła to fajnie. Sceptycyzm będzie z czasem malał - wraz ze wzrostem możliwości brania odpowiedzialności psychologów za prawdziwość ich twierdzeń. Jak na razie jest tak, że inżynier nie może powiedzieć: "A ten most się zawalił, bo wie pan..." a psycholog, w analogicznej sytuacji, może.miglance pisze:sceptycyzm towarzyszacy tej dziedzinie wiedzy czasem mam wrazenie jest paralizujacy dla rozwoju nauki.
Nie mozna porownywac, ale nie w takim znaczeniu jak myslisz. Nie mozna porownywac, bo to rozne dziedziny badajace rozne obszary. Ale nie oznacza to ze cos jest bardziej scisle od czegos innego. To tylko twoje subiektywne odczucia, ktore maja sie nijak do rzeczywistosci. Takie stwirdzenia to tylko wrazenia, a nie fakty.abgal pisze: Nie odrzucam - wciąż mówię jedynie, że nie sposób porównywać stopnia ścisłości dziedzin wiedzy, które porównujesz.
Na jakiej postawie tak twierdzisz? Ja sam juz teraz potrafie na podstawie swej wiedzy wyciagac przypuszczenia i co do tych ktore uwazam za w miare pewne - one sie potwierdzaja. Oczywiscie dotyczy to tylko niektorych, tych bardziej podstawowych spraw.abgal pisze: Ten sceptycyzm jest naturalną reakcją na brak należytej ścisłości. Jeśli mówisz, że psychologia jest coraz bardziej ścisła to fajnie. Sceptycyzm będzie z czasem malał - wraz ze wzrostem możliwości brania odpowiedzialności psychologów za prawdziwość ich twierdzeń. Jak na razie jest tak, że inżynier nie może powiedzieć: "A ten most się zawalił, bo wie pan..." a psycholog, w analogicznej sytuacji, może.
Nie zgodzę się z takim postawieniem sprawy, że fizyka bada inny obszar rzeczywistości niż psychologia. Fizyka, z definicji, zajmuje się 'rzeczywistością' - tym, co da się o rzeczywistości powiedzieć. Nauki szczegółowe, zajmują się prawami rządzącymi układami o takim stopniu złożoności, że opis ich zachowania zasługuje na osobne potraktowanie (bądź wyprowadzenie tych praw z praw podstawowych jest nieznane). Tym niemniej jednak - prawa nauk szczegółowych swój fundament mają w prawach fizyki - jeśli je naruszają to znaczy, że są wadliwie lub nieprawdziwe.miglance pisze:Nie mozna porownywac, ale nie w takim znaczeniu jak myslisz. Nie mozna porownywac, bo to rozne dziedziny badajace rozne obszary. Ale nie oznacza to ze cos jest bardziej scisle od czegos innego. To tylko twoje subiektywne odczucia, ktore maja sie nijak do rzeczywistosci. Takie stwirdzenia to tylko wrazenia, a nie fakty.abgal pisze: Nie odrzucam - wciąż mówię jedynie, że nie sposób porównywać stopnia ścisłości dziedzin wiedzy, które porównujesz.
A te 'niektóre, podstawowe sprawy' leżą pewnie bliżej obszaru zainteresowań np. neurologiimiglance pisze: Na jakiej postawie tak twierdzisz? Ja sam juz teraz potrafie na podstawie swej wiedzy wyciagac przypuszczenia i co do tych ktore uwazam za w miare pewne - one sie potwierdzaja. Oczywiscie dotyczy to tylko niektorych, tych bardziej podstawowych spraw.
Ale im bardziej skomplikowany obiekt, tym mniej pewne przewidywania. Nie tylko psychologii, ale tez np meteorologii.abgal pisze: Nie zgodzę się z takim postawieniem sprawy, że fizyka bada inny obszar rzeczywistości niż psychologia.
Neurologia to taka specjalizacja na medycynie gdzie sie leczy schorzenia ukladu nerwowego, przy czym chyba glownie nerwowo obwodowych.abgal pisze: A te 'niektóre, podstawowe sprawy' leżą pewnie bliżej obszaru zainteresowań np. neurologii
Tak ale Ci ktorzy w tym siedza zdaja sobie sprawe z tego.abgal pisze: Napisałem już kilkakrotnie, że zdaję sobie sprawę, że są z pewnością nurty w psychologii, które rzetelnie podchodzą do opisu tego co opisują (a przede wszystkim znają przedmiot swoich badań), ale psychologia obejmuje również szereg 'teorii', które są czystą spekulacją.
Ale w zakres meteorologii nie wchodzą góralskie przepowiednie, prawda?miglance pisze:Ale im bardziej skomplikowany obiekt, tym mniej pewne przewidywania. Nie tylko psychologii, ale tez np meteorologii.abgal pisze: Nie zgodzę się z takim postawieniem sprawy, że fizyka bada inny obszar rzeczywistości niż psychologia.
Napisałem 'na przykład'. Fajnie, że opisałeś zakres zainteresowań wspomnianych przez Ciebie dziedzin, bo dla wielu jest on z pewnością niejasny.miglance pisze:Neurologia to taka specjalizacja na medycynie gdzie sie leczy schorzenia ukladu nerwowego, przy czym chyba glownie nerwowo obwodowych.abgal pisze: A te 'niektóre, podstawowe sprawy' leżą pewnie bliżej obszaru zainteresowań np. neurologii
Żeby tak jeszcze głośno o tym mówili i publicznie (również w magazynach kolorowych) jasno stwierdzali co jest rzetelną wiedzą a co wróżeniem z fusów...miglance pisze:Tak ale Ci ktorzy w tym siedza zdaja sobie sprawe z tego.abgal pisze: Napisałem już kilkakrotnie, że zdaję sobie sprawę, że są z pewnością nurty w psychologii, które rzetelnie podchodzą do opisu tego co opisują (a przede wszystkim znają przedmiot swoich badań), ale psychologia obejmuje również szereg 'teorii', które są czystą spekulacją.
Media rzadza sie swoimi prawami i czasem po prostu sie nie da inaczej.abgal pisze: Żeby tak jeszcze głośno o tym mówili i publicznie (również w magazynach kolorowych) jasno stwierdzali co jest rzetelną wiedzą a co wróżeniem z fusów...
Próbowałem się czegoś dowiedzieć na ten temat, ale ciągle nie bardzo wiem, o co właściwie chodzi. Jeśli miałeś na myśli m.in. prace Jerry'ego Fodora to interpretowałbym je inaczej niż Ty. Np. w tym artykule:miglance pisze:No wiec wlasnie poglad o symbolicznosci myslenia jest dyskutowany.
"Im" tzn. autorom hasła w wikipedii? Przecież wczesny Wittgenstein był atomistą logicznymmiglance pisze:Moze chodizlo im o poglady wczesnego Wittgensteina, ktory traktowal jezyk w sensie slow.
Rozumiem, że to już piszesz bez związku z Wittgensteinem.A spor jest wlasciwie o to czy cos takiego jak "myslenie" w ogole istnieje.
Pomijając dziwne użycie słowa "istnieje", warto byś się zdecydował, czy Twoim zdaniem myślenie jest sprowadzalne do jakichś innych procesów, czy jest ich objawem, bo to nie to samoMoim zdaniem nie - to co nazywamy mysleniem da sie sprowadzic do bardziej podstawowych funkcji umyslu/mozgu. Myslenie zas jst ich objawem.
Spor dotyczy tego czy mysleniem jest odrebny procesem, niesprowadzanym do prostszych procesow, czy tez jest pewna nakladka procesow. Czy mamyjakies specyficzne procedury, algorytmy dla tego co nazywamy mysleniem, czy tez myslnie sklada sie z tego co jest w percepcj, pamieci i uwadze.czego_szukasz pisze: Pomijając dziwne użycie słowa "istnieje", warto byś się zdecydował, czy Twoim zdaniem myślenie jest sprowadzalne do jakichś innych procesów, czy jest ich objawem, bo to nie to samo![]()