Właśnie przed chwilą w Klubie Trójki skończyła się audycja z prof. Philipem Zimbardo (tym od eksperymentu więziennego) na temat różnych rodzajów osobowości ludzi, ze względu na ich orientację czasową. Słuchał z was ktoś tej audycji?

A jak myślisz, jakie znaczenie w praktyce buddyjskiej może mieć fakt, że ludzie są różnie zorientowani czasowo? Wydaje mi się, mówiąc skrótowo, że kiedyś ludzie byli mocno zorientowani na przyszłość i w okół tego mogli mieć wiele napięć i stresu. Dlatego tak wielkim odkryciem dla nich mogło być zetknięcie się z naukami, które akcentują doświadczenie w pełni chwili obecnej (tzn., używając terminologii Zimbardo, orientują hedonistycznie na teraźniejszość). Natomiast, czy takie orientowanie ludzi, którzy już są zafiksowani na teraźniejszości (z tego co mówił Zimbardo, tacy są obecnie młodzi ludzie), nie spowoduje więcej szkód, niż pożytku?stworzenie pisze:Najpierw myślałam, że to takie psychologiczno-teoretyczne pitu pitu, ale kiedy przeszli do omawiania, jak można tę teorię osobowości czasowo-zorientowanych wykorzystać w praktyce, zaczęło się robić ciekawie. To całkiem nieźle tłumaczy nieskuteczność niektórych kampanii mających skłonić ludzi np. do zdrowszego trybu życia.
W przypadku zorientowania na przyszłość - myślę, że może być dla nich motywacją do zainteresowania się naukami, do podjęcia realnych działań w kierunku rozpoczęcia praktyki. A nawet w trakcie praktyki również może motywować. Bo gdybym była zorientowana mocno na teraźniejszość, to mogłabym np. machnąć ręką na praktykę i zająć się czymś bardziej wygodnym. Może też przeszkadzać w praktyce, jeżeli ma się zbyt mocne ciśnienie na cel, może pojawić się niecierpliwienie, fantazjowanie na temat przyszłości i przez to trudności w skupieniu się na doświadczeniu "tu i teraz". Wydaje mi się, że ma tu znaczenie, czy jest to takie ogólne zorientowanie na przyszłość (np. chcę, żeby wszystkim czującym istotom w przyszłości było lepiej, więc praktykuję), czy szczegółowe (chcę móc zostawiać ślady dłoni w skale - chcę, chcę, chcę i nie mogę się doczekać!!!). No i oczywiście jego intensywność.piotr pisze: A jak myślisz, jakie znaczenie w praktyce buddyjskiej może mieć fakt, że ludzie są różnie zorientowani czasowo?
Musiałby się wypowiedzieć ktoś zafiksowany na teraźniejszość, ale przychodzą mi do głowy różne scenariusze (i dobre i złe):Natomiast, czy takie orientowanie ludzi, którzy już są zafiksowani na teraźniejszości (z tego co mówił Zimbardo, tacy są obecnie młodzi ludzie), nie spowoduje więcej szkód, niż pożytku?
Jeśli nie jest to połączone ze zrozumieniem prawidłowego poglądu, to wtedy może być nieciekawie. Można popaść nie tylko w hedonizm, ale i w jakies straszne nihilizmypiotr pisze:Natomiast, czy takie orientowanie ludzi, którzy już są zafiksowani na teraźniejszości (z tego co mówił Zimbardo, tacy są obecnie młodzi ludzie), nie spowoduje więcej szkód, niż pożytku?
Wydaje mi się, że w Kanonie Pālijskim również jest mowa o tym, aby nie wikłać się w żaden okres (przeszłość, teraźniejszość, przyszłość), np. w Bhaddekaratta-suttcie (M. 131) Przebudzony mówi, żeby nie gonić za przeszłością, nie kłaść oczekiwań w przyszłości, ani nie wciągać się w teraźniejszość. W Dhammapadzie (Dhp. 3) napisane jest, że kto pielęgnuje myśli o krzywdzie nie uspokoi swojej nienawiści, itd., itd. Jednak, np. ten brak oczekiwań nie oznacza kompletnego niemyślenia o przyszłości, bo np. zachęcając do dobrych uczynków, mówi się o korzyściach, których doświadcza postępujący we właściwy sposób (Dhp. 16). Podobnie jest z przeszłością, zamiast do sentymentów, albo wspominania krzywd, może nam służyć do nauki na błędach i doskonalenia swojego postępowania (M. 61). Zatem zrównoważenie perspektyw i rozwój...TeZeT pisze:Jak to wygląda w buddyzmie? Z jednej strony kładzie się nacisk na tu i teraz (teraźniejszość?) - odczuwanie chwili obecnej, obecność, świadomość teraz.
O ile motyw z przeszłością i przyszłością jest całkiem zrozumiały, to nie wciąganie się w teraźniejszość brzmi dość tajemniczo. Na czym to polega?piotr pisze:Przebudzony mówi, żeby nie gonić za przeszłością, nie kłaść oczekiwań w przyszłości, ani nie wciągać się w teraźniejszość.
Na nietworzeniu poczucia siebie, które wchodziłoby w drogę jasnemu widzeniu obecnych rzeczy i zdarzeń w zakresie przyczynowo skutkowym. Albo mówiąc nomenklaturą tekstu do którego się odwoływałem, na:LordD pisze:O ile motyw z przeszłością i przyszłością jest całkiem zrozumiały, to nie wciąganie się w teraźniejszość brzmi dość tajemniczo. Na czym to polega?piotr pisze:Przebudzony mówi, żeby nie gonić za przeszłością, nie kłaść oczekiwań w przyszłości, ani nie wciągać się w teraźniejszość.