Mamy więc $1 manifestu Kandela vs. historię pełnosprawnego intelektualnie chłopca, który....nie posiadał tego, co znamy jako mózg:
Można by nawet wysnuć postulat, iż przypadek tego chłopca obala $1 Manifestu Kandela.Jest to dobrze znany przypadek rzucający wyzwania współczesnej nauce. Jest to przypadek profesora Johna Lorbera i studenta, który nie miał mózgu.[1] Profesor Lorber był neurologiem na Uniwersytecie w Shaffield i przewodniczył badaniom w pediatrii. Przeprowadził wiele badań nad zespołem wodogłowia. Jeden z nauczycieli fizyki na uniwersytecie, zauważył, że pewien student miał głowę dużo większą niż normalna i z czystej ciekawości wysłał go do profesora Lorbera. Kiedy przeprowadzono tomografię jego mózgu, zauważono że jego czaszka jest wypełniona płynem mózgowo-rdzeniowym. Student miał IQ na poziomie 126, zyskał jedno z najwyższych wyróżnień z matematyki oraz był socjalnie normalny. Tymczasem okazało się iż chłopak praktycznie nie ma mózgu. Nie jest to żadna zmyślona historia, badania znają więcej przypadków takich osób bez mózgu. Podczas pierwszej wojny światowej kiedy to dokonywała się rzeź w okopach, żołnierze miewali dosłownie poprzebijane czaszki od kul i odłamków. Mówiło się iż doktorzy nie znaleźli w tych roztrzaskanych głowach żadnych mózgów. Dowody zostały uznane przez tych doktorów za nieznaczące ze względu na trudne do zrozumienia. Jednak profesor Lorber ruszył tę sprawę do przodu i opublikował wyniki badań ku wielkiemu poruszeniu świata naukowego. Miliardy dolarów są kierowane na badania nad mózgiem. Obecne poglądy utrzymują, że wszelka nierównowaga w mózgu powoduje twoją depresję, brak inteligencji lub też emocjonalne problemy. Tymczasem istnieją dowody na to, że nie potrzebny jest mózg aby mieć doskonały umysł.
Kiedyś dyskutowałem o tym z pewnym zaprzyjaźnionym doktorem w Sydney. Mówił, że widział wyniki z tej tomografii i potwierdził, że sprawa była dobrze znana w świecie medycyny. Tłumaczył to tym, że tamten chłopak miał typowy dla gadów pień mózgowy. Zazwyczaj, jakiekolwiek dziecko z takim typowym dla gadów pniem mózgowym, bez kory mózgowej i innych tego typu elementów, jest skazane na śmierć od razu lub kilka dni po urodzeniu. Ten gadzi pień mózgowy nie jest zdolny do podtrzymywania podstawowych procesów życiowych jak oddychanie, bicie serce czy funkcjonowanie wątroby. Nie jest w stanie podtrzymać większych czynności mózgu. Nie jest też w stanie utrzymać takich funkcji jak mowa, inteligencja, a z pewnością już nie wystarcza na otrzymanie wyróżnienia z matematyki. Ten doktor powiedział: „Ajahn Brahm, nie uwierzyłbyś, że taki problem jak ten pojawia się w dziedzinie nauki. Niszczy tyle dotychczasowych badań. Wyzwanie zostało rzucone firmom farmaceutycznym, które osiągają miliardy dolarów zysku”. Ponieważ dogmatyczni naukowcy nie potrafią zrozumieć, jak osoba praktycznie nie posiadająca mózgu może być inteligentna, próbują schować odkrycia w szafie, klasyfikując je jako anomalie. Jednak prawda tak po prostu nie zniknie.
http://sasana.wikidot.com/buddyzm-a-nauka
Tak oczywiście, to moja małżonkaSzaman pisze:Czy to jedna z najbliższych Ci/najważniejszych dla Ciebie osób z którą masz silny związek?
Raczej ta wrażliwość jest wyższa u mnie. Jednak róznie to bywa.Piszesz też o jej nieco bardziej rozwiniętym talencie - nazwijmy go - telepatycznym. Czy jest wrażliwa i na "fale" innych osób?
W moim przypadku nie mam tak tylko w stosunku do niej. Inna ciekawa historyjka - moje pierwsze YMJJ z mistrzynią Bon Yo u nas w Londynie jakieś półtora roku temu. Zasadniczo należy zachowywać ciszę podczas retritu. Akurat był to już środek dnia i prawie wszyscy byli po rozmowie osobistej, w której - no powiedzmy, "coś się stało" miedzy mną a mistrzynią. Ok. Starałem się też mocno praktykować - zn. jak najmocniej potrafiłem... Sytuacja dalej, mamy przerwę, więc większość ludzi wyszła na spacer, ja razem z nimi. Oddalamy się od ośrodka spacerując chodnikiem, gawiedź podniecona rozmiawia między sobą, akurat w moim przypadku zdecydowałem się nie rozmawiać i nie słuchałem tego, o czym mówili. Zapalam papierosa razem z paroma osobami, idziemy dalej. Jesteśmy jakieś 500 może więcej metrów od ośrodka. Idę, pale, głowa spuszczona, wzrok wodzi po krawężniku. W pewnym momencie, zupełnie "od czapy" czuję mocną potrzebę odwrócenia się. Robię to, a mój wzrok odrazu ląduje na drzwiach ośrodka, przed którymi stoi mistrzyni wraz z głównym nauczycielem Dharmy, i macha do nas uniesioną ręką. Odmachuje więc. Odwracam się spoglądnąć na gawiedź i widze, że nie zabardzo kumają ani do kogo macham, ani po co. Mówie, że mistrzyni macha do nas, wlepjają się w przestrzeń (w tej sytuacji tam jest wiele blisko zlepionych domków, był ruch na ulicy i chodnikach), lecz nie widzą, więc pytaja, że gdzie ona jest? Mówie, że stoi przy wejściu do ośrodka,....a że teraz już wchodzi. Załapali.Szaman pisze:Czy macie tak tylko ze sobą?
Rzadziej między nami. W zasadzie, Szaman, nie wkręcam się w ten temat za mocno. Nie widze potrzeby. Wcześniej było to rzadziej, bo po prostu coraz częściej słyszę od niej, kiedy i co się działo z naszym "kontaktem" dla niej. Co do mnie, to coraz częściej w jej towarzystwie wiem, kiedy pewne stany mentalno-emocjonalne nie pochodzą odemnie, a od niej. Czas temu miałem akcję i weryfikowałem z nią wszystkie moje "przeczucia", ale ponieważ nie było to zawsze 100% (różnie, 60%, 80%) dałem sobie na luz... Tzn. temat ten nie żyje u mnie jak pierwsza strona z magazynu "Nautilius"Szaman pisze:Piszesz, że kiedyś takie sytuacje zdarzały się rzadziej; to znaczy wam dwoje czy w tylko Tobie ale w ogóle?
Pozdrawiam
/M