Śluby, pogrzeby, inne ceremonie
Moderator: iwanxxx
- Rafus
- Posty: 846
- Rejestracja: śr maja 02, 2007 15:51
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: wrodzony umysł (Tibet)
Re: Śluby, pogrzeby, inne ceremonie
I co, na ślubie kościelnym zamierzasz nie wypowiedzieć zdania o bogu wśród wszystkich zaproszonych i księdza?
- snusmumriken90
- Posty: 112
- Rejestracja: pn lip 28, 2014 14:23
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Życie
Re: Śluby, pogrzeby, inne ceremonie
Oczywiście
"Pomiędzy bodźcem, a reakcją jest przestrzeń. W tej przestrzeni leży wolność-moc wyboru naszej odpowiedzi"
Victor E. Frankl
Victor E. Frankl
- karuna
- Posty: 1226
- Rejestracja: wt kwie 09, 2013 18:46
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Karma Kamtsang
- Lokalizacja: Ziemia teraz
Re: Śluby, pogrzeby, inne ceremonie
Hej
Swego czasu się tym interesowałem, dostałem nawet od pewnego proboszcza katechizm kościoła katolickiego... I tam napisali, że ślub ekumeniczny jest możliwy. Druga strona (ta wierząca) ma w tym "przepisie" za zadanie być podporą duchową (czytaj "nawrócić" najlepiej). I nie może niewierzący narzucać wychowania dziecka, jeśli takowe się w rodzinie urodzi. Taki Watykan. A Franciszka lubię, i on możliwe, że się zgodzi.
Nie wiem, co na to udzielający ślubu ksiądz, to w sumie od niego wszystko zależy.
Powodzenia.
Swego czasu się tym interesowałem, dostałem nawet od pewnego proboszcza katechizm kościoła katolickiego... I tam napisali, że ślub ekumeniczny jest możliwy. Druga strona (ta wierząca) ma w tym "przepisie" za zadanie być podporą duchową (czytaj "nawrócić" najlepiej). I nie może niewierzący narzucać wychowania dziecka, jeśli takowe się w rodzinie urodzi. Taki Watykan. A Franciszka lubię, i on możliwe, że się zgodzi.
Nie wiem, co na to udzielający ślubu ksiądz, to w sumie od niego wszystko zależy.
Powodzenia.
koniec wojen
tylko liście do zamiatania
tylko liście do zamiatania
- Rafus
- Posty: 846
- Rejestracja: śr maja 02, 2007 15:51
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: wrodzony umysł (Tibet)
Re: Śluby, pogrzeby, inne ceremonie
Skoro dajesz się namówić na ślub kościelny, to czyli również pozwolisz na chrzest, komunie dzieci i inne ustępstwa wobec kobiety /i jej rodziny/? Dlaczego twojej wybrance tak bardzo zależy na kościelnym, a ty jej ulegasz? Co gdybyś postawił na swoim? W ogóle to masz pewność, że będziecie razem aż do śmierci na dobre i na złe, z tak rożnym podejściem? Przecież będziesz tylko stał i udawał, ze to jest coś ważnego i bd musiał pozwolić na wychowanie dzieci, wbrew temu co uważasz za właściwe (w ignorancji?)...snusmumriken90 pisze:Oczywiście
http://slub.wieszjak.polki.pl/formalnosci-slubne/99101,Slub-koscielny-z-ateista.html pisze:Warunkiem przyjęcia takiego ślubu oprócz dyspensy jest również oświadczenie katolika, że nie przejdzie na inną wiarę i przyrzeka, że po katolicku wychowa i ochrzci swoje dzieci. Strona niewierząca zaś oświadcza, że nie będzie w tym przeszkadzać swojemu współmałżonkowi.
- snusmumriken90
- Posty: 112
- Rejestracja: pn lip 28, 2014 14:23
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Życie
Re: Śluby, pogrzeby, inne ceremonie
Moim zdaniem moment wybrania wiary powinien przypadać na 18 rok życia. Idea chrzestu jest daremna. Byłem wychowany po katolicku ale z tego świadomie zrezygnowałem. Moja narzeczona jest katoliczką i chce kościelny. Nie mam nic przeciwko oczywiście przy tej korekcie mojego przyrzeczenia. W katolickim wychowaniu dzieci (cokolwiek to znaczy) też nie zamierzam przeszkadzać. W wieku pełnoletnim i tak wybiorą swoją ścieżkę. Nie zmienia to faktu że od najmłodszych lat będę ich uczył o naturze umysłu i o tym że niebo można mieć już na ziemi
Jestem antyreligijny ogólnie. Uważam religie za zbiorową chorobę psychiczną. (Buddyzm traktuje jako filozofię odrzucają całościową otoczkę religijności).Uważam że podróż duchowa powinna być indywidualna i nienarzucona przez rodziców. Ale to tylko moje zdanie więc muszę zagrać wg. zasad większości.
Cytując Seneke : "Wewnątrz, jak chcesz, ale na zewnątrz według zwyczajów."
Godząc się na ustepstwa typu ślub kościelny czy nieprzeszkadzanie w katolickim wychowaniu dzieci mój poziom szczęścia nie ucierpi
Jestem antyreligijny ogólnie. Uważam religie za zbiorową chorobę psychiczną. (Buddyzm traktuje jako filozofię odrzucają całościową otoczkę religijności).Uważam że podróż duchowa powinna być indywidualna i nienarzucona przez rodziców. Ale to tylko moje zdanie więc muszę zagrać wg. zasad większości.
Cytując Seneke : "Wewnątrz, jak chcesz, ale na zewnątrz według zwyczajów."
Godząc się na ustepstwa typu ślub kościelny czy nieprzeszkadzanie w katolickim wychowaniu dzieci mój poziom szczęścia nie ucierpi
"Pomiędzy bodźcem, a reakcją jest przestrzeń. W tej przestrzeni leży wolność-moc wyboru naszej odpowiedzi"
Victor E. Frankl
Victor E. Frankl
Re: Śluby, pogrzeby, inne ceremonie
Bardzo zdrowe podejscie. Ja mialem slub osoby wierzacej (zona) z niewierzaca (ja) w 2002 r.snusmumriken90 pisze:Moim zdaniem moment...
Na jednej z pierwszych koled, jak juz skonczyli spiewac to zaproponowalem
im herbate i byli zdziwieni, ze pierwsza osoba ktora im herbate zaproponowala,
a do tego niewierzaca (maja mnie oznaczonego w systemie )
W kazdym razie najlepszego na nowej drodze!
R.
- snusmumriken90
- Posty: 112
- Rejestracja: pn lip 28, 2014 14:23
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Życie
Re: Śluby, pogrzeby, inne ceremonie
Ślubowałeś przed bogiem czy państwem Polskim?
"Pomiędzy bodźcem, a reakcją jest przestrzeń. W tej przestrzeni leży wolność-moc wyboru naszej odpowiedzi"
Victor E. Frankl
Victor E. Frankl
Re: Śluby, pogrzeby, inne ceremonie
Ach, przepraszam. To byl slub w kosciele. Zona mowila regulke: "Tak mi dopomoz...",snusmumriken90 pisze:Ślubowałeś przed bogiem czy państwem Polskim?
podczas przysiegi, a ja nie.
- snusmumriken90
- Posty: 112
- Rejestracja: pn lip 28, 2014 14:23
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Życie
Re: Śluby, pogrzeby, inne ceremonie
I o to mi właśnie chodzi:-) tak samo jak to że nie mam ochoty iść do spowiedzi(obowiązkowej przed ślubem). Mialeś jakieś problemy z księdzem? W jakiejś parafii odmówili?
"Pomiędzy bodźcem, a reakcją jest przestrzeń. W tej przestrzeni leży wolność-moc wyboru naszej odpowiedzi"
Victor E. Frankl
Victor E. Frankl
Re: Śluby, pogrzeby, inne ceremonie
Udalo sie za pierwszym razem. Troche z przypadku. Poszlismy pierwszy razsnusmumriken90 pisze:I o to mi właśnie chodzi:-) tak samo jak to że nie mam ochoty iść do spowiedzi(obowiązkowej przed ślubem). Mialeś jakieś problemy z księdzem? W jakiejś parafii odmówili?
i polecono nam przyjsc kolejny raz z jakimis papierami o "chrzcie".
No i przyszlismy nastepnym razem przynoszac 1 papier i informujac, ze interesuje
nas slub osoby wierzacej z niewierzaca.
To bylo nascie lat temu, nie przewidywalbym problemow teraz.
A jakbys mial to kapeli wojskowi sa duzo bardziej tolerancyjni.
Powodzenia
Re: Śluby, pogrzeby, inne ceremonie
Ja kiedyś w necie trafiłem na taki dziwny artykuł ,,Kościół katolicki to okultystyczny złodziej dusz!,,
http://www.taraka.pl/pieczec_ukrasc_czlowiekowi_dusze
http://www.taraka.pl/pieczec_ukrasc_czlowiekowi_dusze
Re: Śluby, pogrzeby, inne ceremonie
Witam
Temat na forum nieco ustał, ale bardzo chciałabym spytać, czy ktoś wie jak w oczach kościoła wygląda sprawa osoby, która przystąpiła do chrztu i bierzmowania, ale odrzuca dogmaty wiary, nie wierzy w boga, no i krótko mówiąc jest buddystą. Czy taka osoba, jeśli z partnerem zdecyduje się na ślub jednostronny, będzie miała problemy z uznaniem jej za osobę niewierzącą? Czy bez aktu apostazji jest to możliwe? No i czy są duże problemy z załatwieniem takiego ślubu w "tych czasach"?
Nie będę ukrywać, że chodzi tu o mnie, a mojemu partnerowi zależy na ślubie kościelnym. Co prawda pertraktacje trwają, ale chciałabym wiedzieć jak sprawy się mają zanim podejmiemy decyzję
Pozdrawiam
Temat na forum nieco ustał, ale bardzo chciałabym spytać, czy ktoś wie jak w oczach kościoła wygląda sprawa osoby, która przystąpiła do chrztu i bierzmowania, ale odrzuca dogmaty wiary, nie wierzy w boga, no i krótko mówiąc jest buddystą. Czy taka osoba, jeśli z partnerem zdecyduje się na ślub jednostronny, będzie miała problemy z uznaniem jej za osobę niewierzącą? Czy bez aktu apostazji jest to możliwe? No i czy są duże problemy z załatwieniem takiego ślubu w "tych czasach"?
Nie będę ukrywać, że chodzi tu o mnie, a mojemu partnerowi zależy na ślubie kościelnym. Co prawda pertraktacje trwają, ale chciałabym wiedzieć jak sprawy się mają zanim podejmiemy decyzję
Pozdrawiam
- Damian907
- Posty: 809
- Rejestracja: pn paź 13, 2008 15:44
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Ta sama co na początku.
- Lokalizacja: Kielce
Re: Śluby, pogrzeby, inne ceremonie
Jeżeli masz bierzmowanie to możesz wziąć ślub kościelny. Nikt nie zna Twoich poglądów i o ile nie będziesz się z nimi obnosić to spokojnie załatwisz sobie ślub.
Jeżeli chcesz wziąć ślub "oficjalnie" jako buddystka to potrzebna jest zgoda papieża, poza tym musisz zobowiązać się że dzieci będziecie wychowywać po katolicku
Jeżeli chcesz wziąć ślub "oficjalnie" jako buddystka to potrzebna jest zgoda papieża, poza tym musisz zobowiązać się że dzieci będziecie wychowywać po katolicku
Re: Śluby, pogrzeby, inne ceremonie
Generalnie nie obnoszę się z poglądami, ale kiedy pytają to nie kłamię. Każdy mój dobry znajomy wie, iż nie jestem wierząca i byłoby im przykro,gdybym przystąpiła do ważnego dla nich sakramentu. Mam zatem niezłą zagwozdkę Najlepszym rozwiązaniem byłoby wziąć po prostu ślub cywilny, ale nie mogę na razie przekonać mojej drugiej połowy No nic, może za jakiś czas znajdzie się rozwiązanie
- amogh
- Posty: 3535
- Rejestracja: pt mar 21, 2008 20:16
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: hołd nie-nazwanemu
- Lokalizacja: piwnica Auerbacha
Re: Śluby, pogrzeby, inne ceremonie
CześćAssamai pisze: ↑czw cze 22, 2017 16:56 Generalnie nie obnoszę się z poglądami, ale kiedy pytają to nie kłamię. Każdy mój dobry znajomy wie, iż nie jestem wierząca i byłoby im przykro,gdybym przystąpiła do ważnego dla nich sakramentu. Mam zatem niezłą zagwozdkę Najlepszym rozwiązaniem byłoby wziąć po prostu ślub cywilny, ale nie mogę na razie przekonać mojej drugiej połowy No nic, może za jakiś czas znajdzie się rozwiązanie
Wybacz proszę tę nietuzinkową ciekawość, ale czy zwrot, sformułowanie - moja druga połowa - odnośnie kogoś obcego nie jest sporym nadużyciem? Nie kwestionuję uczuć, które Was łączą, ale zawsze zastanawiało mnie to, dlaczego ludzie, a zwłaszcza kobiety tak myślą.
Jeżeli nie chcesz odpowiedzieć, nic się nie stanie, ot zwykła kocia ciekawość, taka forumowa naleciałość.
Pozdrawiam
Re: Śluby, pogrzeby, inne ceremonie
Użyłam tego jako zamiennik określenia "narzeczony", bo wydaje się ciekawsze i może nieco zabawne(?). Nic więcej za tym się nie kryje
Nigdy specjalnie się nie zastanawiałam co to może oznaczać dosłownie...
Nigdy specjalnie się nie zastanawiałam co to może oznaczać dosłownie...
- GreenTea
- ex Global Moderator
- Posty: 4530
- Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Vajrayana
Re: Śluby, pogrzeby, inne ceremonie
Cześć, Assamai, witaj na forum
Zgoda na ślub jednostronny będzie oznaczać dla katolika, jak już napisał Damian i inni, przyjęcie zobowiązania, że dzieci zostaną ochrzczone i wychowane w duchu katolickim. Czyli już na wejściu zgadzasz się, by to partner decydował o typie edukacji religijnej waszych potomków, jeśli rzeczywiście chcesz uszanować jego wiarę. I w tym właśnie jest cały ambaras - dopóki nie pojawią się dzieci można mówić o mojej-twojej wierze, ale w co mają wierzyć moje-twoje dzieci?
Podsyłam fragment instrukcji dotyczącej przygotowania do zawarcie małżeństwa w kościele katolickim wraz z linkiem do całości. Przeczytaj rozdział „Małżeństwa mieszane i im podobne” (punkty 71-93)
Podkreślę, że instrukcja nawiązuje głównie do ekumenizmu, ateizmu lub odstępstw od kościoła, nie mówi wprost o wyznaniach niechrześcijańskich, uwzględnia jedynie: nieochrzczonych, ochrzczonych w kościele katolickim i poza nim, odstępców formalnych i nieformalnych (apostaci, niewierzący) i niepraktykujących. Przy czym (punkt 72):
1. Za katolika należy uważać każdego, kto został ochrzczony w kościele katolickim lub do niego został przyjęty przez formalne wyznanie wiary, a nie odstąpił formalnym aktem od Kościoła.
2. Niewierzącymi nazywamy tych, którzy byli ochrzczeni w Kościele katolickim, a potem praktycznie z niego wystąpili i są znani jako odstępcy lub zwalczają Kościół. W szczególności należy tu zaliczyć tych, którzy odstępstwa dokonali publicznie, tak że tego faktu nie da się ukryć, a ich postępowanie daje powszechne zgorszenie wiernym lub którzy ściągnęli na siebie kary kościelne za apostazję i uporczywie w nich trwają.
A zatem, niepraktykujący katolik lub niewierzący (nieformalny) odstępca – taka mniej więcej pozostawałaby alternatywa dla tych buddystów, którzy wcześniej byli ochrzczeni i nie są apostatami. Z kolei buddysta-apostata to odstępca formalny. W świetle filozofii naszego kościoła brakuje więc miejsca na coś takiego jak buddysta, jest ochrzczony lub nieochrzczony. I myślę, że ma to związek z tym, jak rozumiane są sakramenty w religii katolickiej, są znakami łaski bożej, kryją w sobie tajemnicę, żeby nie wiem jak zapierać się wiary, według kościoła aż do samej śmierci (również po śmierci) jest czas na nawrócenie i przy takim ujęciu nie ma co liczyć, że praktykujący katolik weźmie na siebie ciężar odpowiedzialności za zlekceważenie tajemnicy i mocy znaków.
Pozdrawiam, gt
Zgoda na ślub jednostronny będzie oznaczać dla katolika, jak już napisał Damian i inni, przyjęcie zobowiązania, że dzieci zostaną ochrzczone i wychowane w duchu katolickim. Czyli już na wejściu zgadzasz się, by to partner decydował o typie edukacji religijnej waszych potomków, jeśli rzeczywiście chcesz uszanować jego wiarę. I w tym właśnie jest cały ambaras - dopóki nie pojawią się dzieci można mówić o mojej-twojej wierze, ale w co mają wierzyć moje-twoje dzieci?
Podsyłam fragment instrukcji dotyczącej przygotowania do zawarcie małżeństwa w kościele katolickim wraz z linkiem do całości. Przeczytaj rozdział „Małżeństwa mieszane i im podobne” (punkty 71-93)
link na końcu tekstu77. Osoba, która formalnym aktem odstąpiła od Kościoła (por. n. 72, 3), a chce zawrzeć małżeństwo ze stronę katolicką, winna złożyć zobowiązanie, że nie będzie przeszkadzała współmałżonkowi w wypełnianiu praktyk religijnych, a także, że nie będzie przeszkadzała, by wszystkie dzieci zostały ochrzczone i wychowane w Kościele katolickim (formularz V).
Te same normy należy zastosować do tych, którzy:
1. uważają się za niewierzących lub ateistów;
2. wprawdzie nie formalnie, ale praktycznie i publicznie odstąpili od Kościoła, tak że faktu tego odstępstwa nie da się ukryć;
3. trwają notorycznie w cenzurach kościelnych
4. ostentacyjnie nie praktykują.
(...)
86. W wypadku, gdy strona niekatolicka, przyjąwszy do wiadomości zobowiązania strony katolickiej, wyraźnie by oświadczyła, że zrobi wszystko, by nie dopuścić do realizacji jej przyrzeczeń, duszpasterz wyjaśni ze spokojem, że małżeństwo, które zamierzają zawrzeć, ma być wspólnotą ich życia i miłości wobec Boga, który dla wierzących jest najwyższą wartością. Dzieci zaś które są darem Boga, dawcy życia, mają pogłębiać ich wspólnotę i uszlachetniać ją. Kościół katolicki chce udoskonalić wszystkie wartości ludzkie i dlatego też zawiązującego się ogniska rodzinnego nie można wystawiać na sytuację konfliktową zanim ono się ukształtowało. Gdyby pouczenia te nie odniosły skutku, duszpasterz postara się zbadać dokładnie powody takiego stanowiska strony niekatolickiej i za pośrednictwem ordynariusza przedstawi sprawę Sekretariatowi Prymasa Polski. Kwestie o charakterze wyjątkowym, dotyczące małżeństw mieszanych, będą wysyłane do Kongregacji Sakramentów.
Podkreślę, że instrukcja nawiązuje głównie do ekumenizmu, ateizmu lub odstępstw od kościoła, nie mówi wprost o wyznaniach niechrześcijańskich, uwzględnia jedynie: nieochrzczonych, ochrzczonych w kościele katolickim i poza nim, odstępców formalnych i nieformalnych (apostaci, niewierzący) i niepraktykujących. Przy czym (punkt 72):
1. Za katolika należy uważać każdego, kto został ochrzczony w kościele katolickim lub do niego został przyjęty przez formalne wyznanie wiary, a nie odstąpił formalnym aktem od Kościoła.
2. Niewierzącymi nazywamy tych, którzy byli ochrzczeni w Kościele katolickim, a potem praktycznie z niego wystąpili i są znani jako odstępcy lub zwalczają Kościół. W szczególności należy tu zaliczyć tych, którzy odstępstwa dokonali publicznie, tak że tego faktu nie da się ukryć, a ich postępowanie daje powszechne zgorszenie wiernym lub którzy ściągnęli na siebie kary kościelne za apostazję i uporczywie w nich trwają.
A zatem, niepraktykujący katolik lub niewierzący (nieformalny) odstępca – taka mniej więcej pozostawałaby alternatywa dla tych buddystów, którzy wcześniej byli ochrzczeni i nie są apostatami. Z kolei buddysta-apostata to odstępca formalny. W świetle filozofii naszego kościoła brakuje więc miejsca na coś takiego jak buddysta, jest ochrzczony lub nieochrzczony. I myślę, że ma to związek z tym, jak rozumiane są sakramenty w religii katolickiej, są znakami łaski bożej, kryją w sobie tajemnicę, żeby nie wiem jak zapierać się wiary, według kościoła aż do samej śmierci (również po śmierci) jest czas na nawrócenie i przy takim ujęciu nie ma co liczyć, że praktykujący katolik weźmie na siebie ciężar odpowiedzialności za zlekceważenie tajemnicy i mocy znaków.
Pozdrawiam, gt
Re: Śluby, pogrzeby, inne ceremonie
Bardzo dziękuję za tę odpowiedź! Rozwiała kilka wątpliwości i dała do myślenia
Pozdrawiam
Pozdrawiam
- GreenTea
- ex Global Moderator
- Posty: 4530
- Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Vajrayana
Re: Śluby, pogrzeby, inne ceremonie
Za dużo nie myśl...
pozdrawiam, gt
Ps.
Dylematy związane ze ślubem katolickim wcale nie są przypadkowe. Przed Twoim postem Hansel podał link do „dziwnego artykułu” i choć, rzeczywiście, artykuł jest „dziwny”, to komentarz W. Jóźwiaka pod nim już nie. W. Jóźwiak w komentarzu pisze tak:
Zwróciłem tam uwagę na problem-zjawisko Anonimowych Apostatów, czyli na to, że żyje w Polsce masa ludzi – tak, masa, ponieważ można ich szacować na parę milionów – którzy od Kościoła Katolickiego wewnętrznie odstąpili (to zawiera się w treści słowa apostata), w jego „prawdy” nie wierzą lub wierzą selektywnie, często mają spore rozeznanie w wiedzy religioznawczej i nawet doświadczenia buddyjskie, okultystyczne czy new'ageowe, rzadziej pogańskie lub szamańskie, a przy tym nie zamierzają religii rzucać całkiem - natomiast takiej, w której by się odnaleźli, nie znajdują, i przez to trwają w jakimś częściowym uwiązaniu do katolickich pozorów.
W tym zjawisku „częściowego uwiązania do katolickich pozorów” ja właśnie upatruję przyczyn tworzenia małżeństw mieszanych. Ktoś w wątku napisał, że jeśli rodzice wychowują w duchu katolickim, to i tak w dorosłym życiu można dokonać ponownego wyboru. Tak, można, ale nie ignorowałabym "tajemnej mocy" wczesnodziecięcego nauczania religijnego. Nawet jeśli dorosły nie identyfikuje się z religią katolicką, ona w nim jest, powodując często wiele wewnętrznych konfliktów. Małżeństwo mieszane w pewien sposób stanowi zewnętrzną ilustrację tego, co wewnątrz. Jeśli katolik z niekatolikiem gotów jest wziąć ślub (kościelny), to, moim zdaniem, chodzi tu głównie o nawyk życia w tym, co W. Joźwiak nazwał „uwiązaniem”, tak z jednej, jak i z drugiej strony. Dodałabym jeszcze: nawyk o tyle pożyteczny, że chroniący przed społecznym wyautowaniem. Bo bycie nieochrzczonym nadal w naszym kraju nie jest oczywiste, znacznie prostsze wydaje się nieformalne odejście od religii katolickiej, niż nie wchodzenie w nią w ogóle od narodzin.
Re: Śluby, pogrzeby, inne ceremonie
Trzeba przyznać, że należę do osób lakonicznych w swoich wypowiedziach. Można powiedzieć, że większość z przemyśleń zatrzymuję dla siebie (w związku z tym nie potrafię też dokładnie przelać myśli na papier), ale postaram się jednak rozpisać w miarę możliwości, bo bardzo zainteresowały mnie te odpowiedzi i szukam jakiegoś wyjścia z sytuacji
Zapoznałam się z "dziwnym artykułem" oraz komentarzem do niego i uważam, że jest w nim sporo prawdy. Mimo, że od małego nie lubiłam chodzić do kościoła to wszystkie modlitwy i pieśni wryły mi się w pamięć, i prawdopodobnie do końca życia ich nie zapomnę, choć powiem szczerze, że chciałabym... Moi rodzice nie chodzą do kościoła (jedno z nich jest nawet nieochrzczone), ale prowadzała mnie tam babcia. Religia w szkołach też pewnie zrobiła swoje, mimo że w liceum, zaraz po uzyskaniu pełnoletności, wypisałam się. Co ciekawe, nikt w rodzinie nie miał z tym problemu, nawet babcia
Napisałam o sobie, być może niepotrzebnie, ale chciałabym powiedzieć, że pomimo takiego wychowania sposób myślenia mam obecnie na tyle odmienny, że uczestnicząc w obrządkach kościelnych (chociażby na wczorajszym ślubie), których unikam jak mogę, nie potrafię ich już zrozumieć. Wypowiadane tam kwestie, nauki i cała ta otoczka, łącznie z tym, jakiego zachowania oczekuje się od wiernych, budzi mój wewnętrzny sprzeciw. Czuję się obco i generalnie przebywanie na mszach itp. nie sprawia mi przyjemności.
Narzeczonego poznałam jeszcze w liceum, zanim zaczęłam interesować się buddyzmem. Nigdy nie miał nic przeciwko, choć wiem, że wg niego jest to bez sensu, ponieważ urodziłam się w takiej kulturze, a nie innej i w związku z tym raczej powinnam zostać przy tradycji... Nie powiem, że jest to odpowiadający mi pogląd, ale nie zaprzeczę też, że nie ma w nim choć trochę prawdy, zwłaszcza nawiązując do owego "uwiązania" z artykułu. Pomimo tego, że narzeczony nie jest mocno wierzący, jeśli mogę to tak określić, to pojawiają się pewne zgrzyty w ogólnym pojmowaniu życia, świata itd. Po prostu wychowanie, doświadczenie i zdobyta wiedza zrobiły swoje i myślimy w odmienny sposób. Nie jest jednak tak źle, bo stara się zrozumieć ten mój sposób myślenia, a ja znam ten jego. Dodam, że ogólnie nie kłócimy się, jeśli już, to po prostu dyskutujemy, a często takie dyskusje są ciekawe i przyjemne
Chciałby wziąć ślub kościelny i tu właśnie pojawia się największy dylemat. Chciałabym żeby spełnił marzenie, bo wg niego taki ślub ma większy wymiar duchowy (choć nie dla mnie... i w sumie moich rodziców też, bo oni podobnie jak ja nie przepadają za uczestnictwem w nabożeństwach), ale z drugiej strony nie chciałabym mieć już żadnego związku z kościołem, a do tego dochodzę jeszcze te aspekty emocjonalne, o których pisałam.
Sytuacja jest taka, a nie inna. Wydaje się patowa? Nie wiem... Na razie nie wiem co robić, do tego stopnia, że napisałam tutaj na forum, a naprawdę nie przepadam za takim szukaniem rozwiązania Uznałam po prostu, że nie znajdę lepszego miejsca do rozmowy o takiej sytuacji niż forum buddyjskie Mimo wszystko sytuacja wydaje mi się ciekawa i może ktoś ma podobną
Pozdrawiam
Zapoznałam się z "dziwnym artykułem" oraz komentarzem do niego i uważam, że jest w nim sporo prawdy. Mimo, że od małego nie lubiłam chodzić do kościoła to wszystkie modlitwy i pieśni wryły mi się w pamięć, i prawdopodobnie do końca życia ich nie zapomnę, choć powiem szczerze, że chciałabym... Moi rodzice nie chodzą do kościoła (jedno z nich jest nawet nieochrzczone), ale prowadzała mnie tam babcia. Religia w szkołach też pewnie zrobiła swoje, mimo że w liceum, zaraz po uzyskaniu pełnoletności, wypisałam się. Co ciekawe, nikt w rodzinie nie miał z tym problemu, nawet babcia
Napisałam o sobie, być może niepotrzebnie, ale chciałabym powiedzieć, że pomimo takiego wychowania sposób myślenia mam obecnie na tyle odmienny, że uczestnicząc w obrządkach kościelnych (chociażby na wczorajszym ślubie), których unikam jak mogę, nie potrafię ich już zrozumieć. Wypowiadane tam kwestie, nauki i cała ta otoczka, łącznie z tym, jakiego zachowania oczekuje się od wiernych, budzi mój wewnętrzny sprzeciw. Czuję się obco i generalnie przebywanie na mszach itp. nie sprawia mi przyjemności.
Narzeczonego poznałam jeszcze w liceum, zanim zaczęłam interesować się buddyzmem. Nigdy nie miał nic przeciwko, choć wiem, że wg niego jest to bez sensu, ponieważ urodziłam się w takiej kulturze, a nie innej i w związku z tym raczej powinnam zostać przy tradycji... Nie powiem, że jest to odpowiadający mi pogląd, ale nie zaprzeczę też, że nie ma w nim choć trochę prawdy, zwłaszcza nawiązując do owego "uwiązania" z artykułu. Pomimo tego, że narzeczony nie jest mocno wierzący, jeśli mogę to tak określić, to pojawiają się pewne zgrzyty w ogólnym pojmowaniu życia, świata itd. Po prostu wychowanie, doświadczenie i zdobyta wiedza zrobiły swoje i myślimy w odmienny sposób. Nie jest jednak tak źle, bo stara się zrozumieć ten mój sposób myślenia, a ja znam ten jego. Dodam, że ogólnie nie kłócimy się, jeśli już, to po prostu dyskutujemy, a często takie dyskusje są ciekawe i przyjemne
Chciałby wziąć ślub kościelny i tu właśnie pojawia się największy dylemat. Chciałabym żeby spełnił marzenie, bo wg niego taki ślub ma większy wymiar duchowy (choć nie dla mnie... i w sumie moich rodziców też, bo oni podobnie jak ja nie przepadają za uczestnictwem w nabożeństwach), ale z drugiej strony nie chciałabym mieć już żadnego związku z kościołem, a do tego dochodzę jeszcze te aspekty emocjonalne, o których pisałam.
Sytuacja jest taka, a nie inna. Wydaje się patowa? Nie wiem... Na razie nie wiem co robić, do tego stopnia, że napisałam tutaj na forum, a naprawdę nie przepadam za takim szukaniem rozwiązania Uznałam po prostu, że nie znajdę lepszego miejsca do rozmowy o takiej sytuacji niż forum buddyjskie Mimo wszystko sytuacja wydaje mi się ciekawa i może ktoś ma podobną
Pozdrawiam
- GreenTea
- ex Global Moderator
- Posty: 4530
- Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Vajrayana
Re: Śluby, pogrzeby, inne ceremonie
Ja na szczęście nie.
Ale oczywiście, również jestem uwikłana w niejasną relację z kościołem katolickim.
Ale w którym momencie spełnia marzenie? Przecież rzecz nie w ceremonii, a w dozgonnych zobowiązaniach. Wymiar duchowy ślubu przekłada się na konkretne zachowania w życiu małżeńskim. Ważniejsze wydaje się, czy da radę im sprostać, bo gdyby nie, to cena, jaką płaci wierzący/praktykujący katolik jest, moim zdaniem, dosyć wysoka. Chodzi o chwilę, o jedną godzinę spędzoną w kościele, której świadkami są zaproszeni goście, czy o całe życie w czterech ścianach domu, już bez świadków?
Pozdrawiam, gt
Re: Śluby, pogrzeby, inne ceremonie
Powiem szczerze, że do końca nie wiem jak on to rozumie, bo trochę miota się w zeznaniach . Domyślam się, że chodzi właśnie o ceremonię i ślubowanie przed bogiem, bo wg niego nie jest to takie czysto prawne jak w urzędzie i ma wymiar duchowy. Powiedziałam, że jak chce to możemy iść nad jezioro, zapalić świeczki i złożyć sobie jakieś ładne ślubowania zaśmiał się i powiedział że nie o to chodzi... i bardzo by chciał koscielny bo to takie piękne...
Odnoszę ostatnio wrażenie, że on gdzieś w głębi siebie boi się swojej rodziny, bo na razie nawet nie wspomniał im, że ze mną są takie "problemy".
Pozdrawiam
Odnoszę ostatnio wrażenie, że on gdzieś w głębi siebie boi się swojej rodziny, bo na razie nawet nie wspomniał im, że ze mną są takie "problemy".
Pozdrawiam
- Coldman
- Posty: 64
- Rejestracja: sob wrz 23, 2017 22:56
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Szkoła Zen Sōtō
- Lokalizacja: Poznań
Re: Śluby, pogrzeby, inne ceremonie
To bardzo smutnekunzang pisze: ↑wt wrz 16, 2008 13:51 Witam
Przecież to pogrzeb cywilny, zażyczyć możesz sobie w ramach niego wszystko co chcesz, inną sprawą jest to, czy bliscy to zrealizują. Pewna ma znajoma - zmarła na raka - prosiła rodzinę, by Jej pochówek, był pochówkiem świeckim /poprosiła też o kilka drobiazgów w stylu: co włożyć do trumny, jaka muzyka itp/ rodzina jednak pochowała ją w obrządku katolickim.Nezz pisze:A jak z muzyką? Można sobie zażyczyć , że na moim pogrzebie mają grać np, utwór Cannibal Corpse?
Tak mi się z tym skojarzył film Captain Fantastic
A odnośnie ślubu, też tak właśnie myślę, co to będzie, bo to kontrowersyjna sprawa. Już czuję ten szum. Choć w sumie mnie to czeka za jakieś 10lat.
Biegnij teraz jak łagodny zwierz. Biegnij by dowiedzieć się, o sobie samym i o świecie co zimny jest jak lód.