Cześć
Jeżeli mówimy o dialogu z chrześcijanami, to ja jestem jak najbardziej za. Wszyscy ludzie niezależnie od tego w co wierzą mogą być dobrzy, albo źli. Tutaj jasne. Tak samo chrześcijanin, buddysta czy muzułmanin mogą być dobrymi ludźmi. Nie będę jednak mówił, że islam to piękna ideologia, a Mahomet był bodhisattwą tylko dlatego, że uważam, że dialog z częścią muzułmanów jest możliwy. Z chrześcijaństwem podobnie. Chrześcijanie muszą sobie pewne rzeczy z Bibliiignorować, inne w jakiś skrzywiony sposób interpretować i dawać sobie autorytet by niektóe rzeczy dopowiadać i jeżeli to czyni z nich dobrych ludzi i umożliwia im pogodzenie swojej religii ze swoim sumieniem fajnie. ALE to nie znaczy, że Jezus był jakąś fajną pozytywną postacią. Nie był. To Jezus ganił faryzeuszy za to, że nie zabijają nieposłusznych dzieci. To Jezus mówił, że w starotestamentowym prawie nie można zmienić ani joty. I teraz o kimś takim mamy mówić, że to bodhisattwa i że jest ok chodzić do kościoła słuchać o tym jak to spalmy się w piekle za odejście od chrześcijaństwa? Jest ok iść do kościoła i słuchać jak to homoseksualiści są obrzydliwi i pójdą do piekła za to, że są homoseksualistami?
Powinniśmy się wszyscy nawzajem szanować, ale nie koniecznie musimy chwalić wszystko co każdy z nas wymyśli, prawda?
iwanxxx pisze:Ryu, ja wiem, żeś młody, ale ile można wlec za sobą trupa chrześcijaństwa?
Ale ten początek fajnie zabrzmiał. Gdybym Cię nie znał za Chiny ludowe bym nie pomyślaŁ, że jestem tylko pięć lat młodszy
Czy naprawdę według Ciebie uważanie, że jakaś ideologia jest szkodliwa to jest takie ciąganie za sobą jej trupa? Jestem antyteistą. Uważam, że teizm szkodzi. Uważam, że dogmatyzm i ślepa wiara szkodzą. Nie twierdzę, że bez tych rzeczy żylibyśmy w jakiejś utopii, ale byłoby trochę lepiej. Dlatego jak ktoś prezentuje odmienne zdanie, to z nim po prostu polemizuję. Temat zostawiałem w spokoju przez jakiś czas, ale gdy się dowiedziałem, że jacyś buddyjscy nauczyciele pochwalają chrześcijaństwo do tego stopnia, że jest ok chodzić do kościoła, a o bodhisattwie Jezusie mówi nie tylko polityk Dalajlama postanowiłem sie odezwać.
pozdrawiam,
Tomek