Dzigar Kongtrul Rinpocze - 'JA' TO PRZESADA
Słoniowe myślenie
Niedawno mój bliski przyjaciel i wieloletni uczeń dowiedział się, że ma raka. Gdy go odwiedziłem, widziałem, jak rozważa swoje położenie, myśli o swoim życiu, o tym, ile jeszcze czasu mu zostało i jak będzie umierał. Pomyślałem: "Roy jest jeszcze tutaj, ale nie wiem jak długo. Jak to będzie, gdy odejdzie?" Pomyślałem o swojej śmierci. Wszyscy musimy umrzeć. Nie wiemy kiedy. Tego rodzaju sytuacje zapobiegają ignorowaniu śmierci i podtrzymywaniu naszych codziennych czynności.
Mocno trzymamy się istnienia. Ponieważ jest 'ja', jest również zniszczenie 'ja'. Ponieważ jest 'moje', jest także zniszczenie 'mojego'. Mimo wiary w odrodzenie nadal mamy poczucie 'ja', które się kontynuuje i doświadcza, niezależnie od tego, co je spotka. To, co uważamy za 'ja', będzie przed naszym odrodzeniem oddzielone od wszystkiego, co je określa - od ciała, cech i tego, co posiadamy; od przyjaciół i osób, które kochamy. Tak następuje utrata 'mojego'. Ból 'ja' i 'moje' oraz zagłada 'ja' i 'mojego' przenosi się nawet po śmierci.
Zwykły dualistyczny umysł jest ograniczony w swym myśleniu poprzez skrajności: istnienia i nie-istnienia. Wierzymy że zjawiska - w tym my sami - istnieją z ich strony (1) jako niezależne i autonomiczne obiekty. To nie jest filozofia. Wykracza to poza filozofię, a nawet świadomość. W taki właśnie sposób doświadczamy życia i świata emocjonalnie i fizycznie.
Jeśli spojrzeć na 'ja' szerzej - z perspektywy współzależności - utraci ono swą specyfikę jako jednostka konkretna i niezależna. Doświadczy wtedy, że jesteśmy mniej ograniczeni i oddzieleni od reszty, za to bardziej dynamiczni, zmienni i współdziałający z innymi elementami. Każde doświadczenie staje się wówczas bardziej otwarte i rozluźnione. Ale takie szerokie spojrzenie nie jest naszym nawykowym podejściem.
Z nawyku trzymamy się poczucia autonomii. Zwykle nie dostrzegamy bezustannie zmieniających się składników ani przyczyn i warunków, które leżą u podstaw naszego poczucia autonomii.
Trzymając się istnienia musimy ulec zagładzie. W końcu 'coś' musi stać się 'niczym': pustką - całkowitym unicestwieniem. "Dziś jest tu, a nazajutrz znika", mówi przysłowie. Czy możliwa jest jakaś inna alternatywa niż istnienie? Wielki uczony Mipham Rinpocze opisuje dualizm zwyczajnego umysłu tak: "Zwyczajny umysł jest jak słoń: kąpie się w wodzie, by zmyć brud, a potem tarza się w brudzie, by wyschnąć".
Tego rodzaju dualizm nie tylko przenika nasze najgłębsze poglądy, ale również nasze najdrobniejsze codzienne przeżycia. Myśl, że rzeczy istnieją obiektywnie i niezależnie, wprowadza lęk w nasze życie. Tyle jest rzeczy, którymi można się delektować i które trzeba chronić. Tyle jest upodobań, lęków i nadziei. Bez ustanku czepia się nas ta albo inna 'szenpa' (2). Nasze 'szenpy' wywołują poczucie, że nie potrafimy poradzić sobie z życiowymi wyzwaniami. Prześladuje nas prawda o niestałości, o tym, że musimy umrzeć, że czeka nas wiele cierpienia, że rzeczy nie potoczą się po naszej myśli, że możemy stracić to, co posiadamy. Lęk, że nie zdołamy poradzić sobie z tymi wyzwaniami, to podejście uprzywilejowane. Nie jesteśmy w stanie przebierać wśród rzeczy, które pojawiają się w naszym życiu. Tak właściwie to nie mamy wyboru.
Rzecz jasna nie poddajemy się. My, ludzie, mamy wręcz niewiarygodnie nowatorskie i twórcze umiejętności radzenia sobie. 'Szenpy' tkwią w nas głęboko. Doświadczamy ciężaru "rzeczywistości", naszego czepiania się. Interpretujemy tę realność jako prześladowania ze strony zewnętrznych obiektów - tych wszystkich 'istnych'(3) przedmiotów, tych wszystkich 'prawdziwych' myśli i emocji. Gdy nasze ciało choruje, choroba nas więzi. Gdy nasze myśli nas niepokoją, wiążą nas i przerażają, bo doświadczamy poczucia emocjonalnej i fizycznej 'istności'(4), która wydaje się pochodzić z obiektu naszych myśli. Ale czy tak jest?
Czy naprawdę zdarzyło się nam zobaczyć taki obiekt?
Zapytajmy sami siebie: "Czy tak naprawdę widziałem kiedyś 'istną' rzecz? Pomysł, że coś może być samoistne, z niczym nie połączone, jest absurdalny i niewyobrażalny. Czy potrafimy wskazać zjawisko, które nie składa się z części i od niczego nie zależy? Niczego takiego nie doświadczyliśmy ani niczego takiego nie napotkamy. Jeśli nawet próbujemy to sobie wyobrazić, natychmiast tworzymy z tym związek. Stan 'istności' ze względu na swą niezmienną naturę, byłby stanem bytu całkowicie niedoświadczalnym przez żadną formę świadomości. Musiałby istnieć w kompletnej izolacji. Któż mógłby wtedy orzec, że coś takiego istnieje? A jeśli nic nie istnieje 'istnie', jak można mówić o rzeczy, która 'istnie' nie-istnieje? Mimo, że nie doświadczamy (i co więcej nie możemy doświadczyć) zjawisk jako 'istnie' istniejących lub nie-istniejących, czepiamy się ich, jakby takie były.
Jak doświadczamy zjawisk? Widzimy, że pojawiają się i znikają. Widzimy, jak rzeczy zmieniają się. Jako indywidua nie jesteśmy statyczni; daleko nam do autonomii. Przyczyny i warunki, które spowodowały nasze istnienie, są niezliczone. Nie da się wyliczyć składników tego, co doświadczamy w danym momencie: chwilowości naszych myśli, doznań i subtelnych elementów naszego istnienia. Nawet chwila składa się z części, a części te nie trwają nawet mgnienie oka. Nie ma nic, co można wskazać i powiedzieć: "Aha, to jest właśnie to!". Gdy myśl się pojawiła, zanim uda się nam na nią wskazać, znika. Spróbujcie i przekonajcie się.
Te wszystkie relacje, ruch, zmiana i nieokreśloność są wynikiem naturalnego prawa współzależności. Tylko dlatego, że rzeczy pojawiają się współzależnie, możemy ich doświadczać. Gdyby trwały w stanie statycznym - gdyby były niezmienne choćby przez chwilę - nie moglibyśmy ich doświadczać. Dlatego trzymanie się ich jako rzeczywistych i niezależnych to błąd naszego bytu opartego na koncepcjach i emocjach.
Istnienie i nie-istnienie to tylko fabrykacje z pojęć. Innymi słowy poglądy, do których przywiązani jesteśmy jako do filozofii czy też nieświadomie, nie mają nic wspólnego z naturą rzeczy. Istnieją jedynie dlatego, że przypisujemy im rzeczywistość.
Kurczowe trzymanie się 'ja' (a tymczasem nie ma żadnego 'ja') to przesada. Przesadą jest doświadczanie własnej 'istności', poczucia solidnego sensu jaźni; tak naprawdę nie można znaleźć żadnego 'ja'. Nie oznacza to wcale zaprzeczenia, że nie istnieje 'pojawianie się' i 'działanie' 'ja'; nie oznacza to, że zetrze się je w proch i pył. Niemożność znalezienia 'istnej' jednostki w najmniejszym stopniu nie przeczy naszym doświadczeniom. Nie podważamy 'pojawień'. Kwestią jest prawdziwa natura bytu fenomenów. Rozważmy rozbieżność pomiędzy tym, jak się rzeczy wydają i tym, jakie są naprawdę.
Droga środka Buddy
Zjawiska mogą nam się wydawać solidne i realne, ale ponieważ są współzależne, nie można ich uznać za istniejące z ich własnej strony. Dlatego nie przysługuje im prawdziwe istnienie. Z drugiej strony zjawiska pojawiają się naszym zmysłom i umysłowi posługującemu się pojęciami i funkcjonują poprzez ich związki z innymi zjawiskami. Z tego punktu widzenia nie można powiedzieć, że zjawiska są 'nieistniejące'. Zrozumienie, że zjawiska wykraczają poza pojęcia 'istnienia' i 'nieistnienia', prowadzi nas ku buddyjskiej drodze środka. Zjawiska są iluzoryczne jak sen, tęcza albo magiczna sztuczka. Wyłącznie 'pojawiają się'. Chociaż jednak 'się pojawiają', nie możemy wskazać ich cech charakterystycznych i powiedzieć: "To istnieje niezależnie od swych części w sposób wyłączny czy też istny".
Na co wpływa uświadomienie sobie tego? Na nasze lęki. Oddziaływuje na nasz stosunek do życia, a przez to - do śmierci. Gdy myślę o moim przyjacielu, pytam siebie: "Kto to jest Roy?". Roy to kochający ojciec w odniesieniu do jego córek. To lojalny mąż w odniesieniu do jego żony. Jest oddanym synem swych rodziców. Jest oddanym uczniem w odniesieniu do jego nauczyciela. Jest przyjacielem, członkiem duchowej wspólnoty i bratem w dharmie. Jest biznesmenem w pracy i praktykującym w odniesieniu do duchowej ścieżki. Jego ciało składa się z krwi, mięśni i kości, które z kolei składają się z przestrzeni powietrza w płucach, ciepła, wody i materii. Te wewnętrzne elementy łączą się z elementami zewnętrznymi podtrzymującymi jego ciało: pożywieniem, które spożywa i elementami, z których się ono składa, przestrzenią, w której się porusza, powietrzem, którym oddycha. Jest pyłkiem w przestrzeni. Jest panem swego świata. Roy jest częścią wszystkiego ale gdzie 'on' jest? Skoro nie potrafimy znaleźć Roya, jak można mówić o jego zniszczeniu?
Urzeczywistnienie wszechzależności prowadzi nas ku nagiemu zrozumieniu rzeczywistości, które przekracza skrajności istnienia i nie-istnienia 'opróżnionego' z wszystkich pojęciowych fabrykacji. Uczeń zapytał kiedyś Buddę: "Co to jest pustka?". Gdy Budda bez słów wstąpił w stan medytacji, Mandziuśri tłumaczył, że Budda wyraził bez fabrykacji stan 'nie-czepiania' się i wolności od 'szenpa'. O naturze pustki nie można powiedzieć zbyt dużo. Chyba tylko to, że jej jedyną cechą charakterystyczną jest 'nie-charakterystyczność', wolność od skrajności istnienia i nie-istnienia. Jeśli zaś chcecie dowiedzieć się więcej o znaczeniu pustki, musicie usiąść na poduszce i sami to odkryć.
Tłumaczenie Tomasz Pietrzykowski
1) Autor użył tu wyrażenia: "from their own side", które jest dość nietypowe w tym kontekście. Po dłuższych deliberacjach zdecydowałem się na dosłowny przekład. Można to przetłumaczyć także jako 'z ich własnej perspektywy' lub 'samoistnie', ale nie oddaje to w pełni sensu podziału, o który autorowi chodzi (przypis tłumacza).
2) Tyb. zhen pa. To wyrażenie ogólnie tłumaczy się jako 'przywiązanie', ale może ono również oznaczać bardziej aktywny aspekt czepiania się, który przejawia się w niechęci, dumie, zazdrości itp.
3) Autor użył przymiotnika "intrinsic". Jest on dość nietypowy w tym kontekście i słownikowe tłumaczenie byłoby dość dalekie od intencji autora. Postanowiłem użyć przymiotnika 'istny' w jego oryginalnym szesnastowiecznym znaczeniu: 'rzeczywisty', 'prawdziwy', od którego pochodzi dzisiejszy przymiotnik 'istotny'. Sądzę, że oddaje on dość dobrze intencje oryginału (przypis tłumacza).
4) Patrz przypis 3.
5) Mandziuśri jest bodhisattwą reprezentującym mądrość. Tradycyjnie przedstawia się go z mieczem w prawej ręce symbolizującym jego zdolność przecinania iluzji. W lewej ręce trzyma sutrę Pradżniaparamity, nauki Doskonałej Mądrości.
