Kunzang, czy Ty wiedziałeś, że Bowie miał związki z buddyzmem?kunzang pisze:...dziękować panie Bowie ...branoc
Lamę Davida Bowiego znalazłam tutaj. Okazuje się, że nauczycielem lamy był XVI Karmapa, a wujkiem Dilgo Khyentse Rinpoche , to nie koniec sensacji, bo uczniem lamy był także człowiek, z którym Bowie zrobił płytę "Blackstar", Tony Visconti (w 1969 zrobili wspólnie "Space Oddity"). A z tego artykuliku wynika, że gdyby nie lama, to w ogóle nie byłoby Bowiego:Zgodnie z wolą jego testamentu zażyczył sobie by po śmierci prochy zostały rozsypane na wyspie Bali z rytuałem buddyjskim
Może i kiedyś coś gdzieś czytałam o tym, ale absolutnie nie w szczegółach i nie w powiązaniu z dzisiejszym czasem. Nurtowało mnie całkiem serio, że od chwili ukazania się pierwszego teledysku promującego płytę "Blackstar" David Bowie nie znika z mojej głowy. Interesował mnie głównie ten Bowie będący w miarę sobą, jeśli w ogóle w jego przypadku można się w ten sposób wyrazić, zwróciłam też uwagę na Gail Ann Dorsey - to były takie dwa charakterystyczne wyróżniki tego niecodziennego przyklejenia... "Lazarusa" wrzucilam do 'Wątku nocnego' w dwie godziny po pierwszych wzmiankach na fb o śmierci Bowiego, oczywiście nie wiedząc nic o tym, że zmarł, a potem przez kilka dni czułam się tak, jakby był wszędzie. Wczoraj to dziwne uczucie przyklejenia wróciło i tym razem nie wytrzymałam, zaczęłam szperać w necie, licząc po cichu, że coś się w ten sposób wyjaśni."After a few months of study, he told me, 'You don't want to be Buddhist,'" Bowie said. "He said, 'You should follow music."
Po kilku miesiącach studiowania powiedział do mnie: "Nie chcesz (potrzebujesz?) być buddystą" (...) "Powinieneś podążać za muzyką"
I proszę, jakie buddyjskie kwiatki.
dobranoc, gt
Ps. No, takiego długiego nocnego wpisu to tu chyba jeszcze nikt nie umieścił.
Amogh, widzę, że też nie śpisz, a zatem coś dla Ciebie:
Gail Ann Dorsey - The Corporate World