Dialog buddyjsko-chrześcijański

Wasze przemyślenia i wizje inspirowane praktyką oraz teorią buddyzmu

Moderator: kunzang

lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Dialog buddyjsko-chrześcijański

Nieprzeczytany post autor: lwo »

Działalność szkoły zen Kwan Um w ramach buddyjsko-chrześcijańskiego dialogu

Niniejszy tekst jest niedoszłą prezentacją którą przygotowywałem na planowane spotkanie warszawskiej grupy Kwan Um z grupą praktykującą medytację chrześcijańską. Ponieważ spotkanie nie doszło do skutku, postanowiłem umieścić ten materiał tutaj.

Zacznę od osoby mistrza zen Seung Sahna (1927-2004) - założyciela szkoły Kwan Um. Mistrz zen Seung Sahn w czasie swoich licznych podróży po świecie jako buddyjski nauczyciel, spotykał się wielokrotnie z przedstawicielami innych religii, odwiedzał świątynie, klasztory. W 1993 roku brał udział w jubileuszowej sesji Parlamentu Religii Świata w Chicago. Szczególnie owocne, jeśli chodzi o współpracę w ramach dialogu międzyreligijnego, były jego spotkania z chrześcijanami. Mistrz Seung Sahn przez wiele lat prowadził odosobnienia medytacyjne dla mnichów cystersów z Opactwa Matki Boskiej Gethsemani w Kentucky w USA. Jest to najstarszy, czynny do dzisiaj klasztor w USA. Żył tam i nauczał Thomas Merton.

Obrazek
Mistrz Seung Sahna z mnichami cystersami z Opactwa Matki Boskiej Gethsemani w Kentucky (zdjęcie z Wikipedii, autor: Robert Genther - mistrz zen Dae Gak)

Mistrz Seung Sahn wielokrotnie wypowiadał się na temat innych religii, chrześcijaństwa i dialogu międzyreligijnego. Przytoczę kilka jego bardziej znanych wypowiedzi.

,,Wszystkie religie są jak rożne ścieżki prowadzące na szczyt góry. Wierzchołek góry jest bardzo jasny, to jest pierwotny punkt. Ale jest wiele ścieżek prowadzących do tego punktu. Jest wschodnia droga, zachodnia droga, południowa droga, północna droga. Kiedy ludzie rozpoczynają wspinaczkę na górę, często walczą ze sobą: ,,moja droga jest prawidłowa, twoja nie jest prawidłowa”. Ale stojąc u podnóża góry nie mogą zobaczyć wierzchołka więc są mocno przywiązani do ,,mojej drogi”. Posiadanie jasnego kierunku praktyki i próbującego umysłu oznacza wspinanie się w górę, w górę, krok po kroku. Więc nie traćcie energii na walkę z innymi ludźmi i ich ideami, po prostu praktykujcie. Wtedy będziecie mogli osiągnąć wierzchołek góry.”

,,Pierwotny punkt nie posiada nazwy, kształtu, postaci, wyrazu. Nie znajduje się wysoko ani nisko, nie istnieje w czasie ani w przestrzeni. Ludzie nazywają go Umysłem, Bogiem, Absolutem, Substancją, Świętością, Naturą, Materią, Energią czy Wszechrzeczą. Ale pierwotny punkt nie posiada nazwy, formy, postaci ani wyrazu więc jeśli otwieramy usta by coś o nim powiedzieć to już popełniamy błąd.”

,,Chrześcijaństwo mówi, że Bóg stworzył wszystko - dobro i zło, niebo i ziemię, ludzi i zwierzęta, i tak dalej. Pracował przez sześć dni, potem odpoczął. Ale w buddyzmie nie ma pierwotnej przyczyny ani stwórcy, nie ma przychodzenia ani odchodzenia, istnienia ani nieistnienie, wszystko to jest myśleniem przeciwieństw. Słońce i księżyc, światło i ciemność, dzień i noc - wszystko to są nazwy, świat nazw jest myśleniem przeciwieństw. "Bóg" jest również nazwą, jest to też myślenie przeciwieństw. Prawdziwy Bóg nie ma imienia, nie ma formy. W bez nazwy /bez formy, nie ma przychodzenia ani odchodzenia - nie ma myślenia przeciwieństw. To, co jest poza wszelkimi nazwami i formami jest zawsze jasne. To jest prawdziwy Bóg.”

,,Czterech ślepców udało się do ZOO i podeszło do słonia. Jeden dotknął jego boku i powiedział ,,słoń jest jak ściana”. Inny dotknął jego trąby i powiedział ,,słoń jest jak wąż”. Następny dotknął jego nogi i powiedział ,,słoń jest jak kolumna”. Ostatni dotknął końcówki ogona i powiedział ,,słoń jest jak szczotka”. Następnie czterej ślepcy zaczęli się bić, każdy z nich wierzył bowiem, że jego sąd jest słuszny. Każdy poznał tylko część której dotykał, lecz nikt nie poznał całości. Substancja nie ma nazwy ani formy. Energia, umysł, Bóg czy materia, to wszystko jest nazwa i forma. Substancja jest Absolutem. Posiadać nazwę i formę to mieć przeciwieństwa. Dlatego cały świat jest jak ci walczący ze sobą ślepcy. Jeśli nie znasz siebie, nie znasz prawdy. Oto dlaczego walczymy między sobą. Gdyby wszyscy ludzie na świecie poznali samych siebie, osiągnęliby Absolut. Wtedy świat trwałby w pokoju.”

,,W dzisiejszych czasach wielu chrześcijan lubi książki Thomasa Mertona . On nie tylko analizował słowa Biblii. Rozumiał też i praktykował medytację Zen, więc był w stanie połączyć się ze swoim prawdziwym ja i pisał o tym połączeniu. Dlatego jego książki są tak popularne. Jakikolwiek rodzaj religii, jakikolwiek rodzaj stylu, to wszystko jedno. Dlaczego to robić? Utrzymywanie jasnego kierunku jest bardzo ważne, jeśli ten kierunek jest jasny, wtedy twoje życie staje się jasne. Jeśli tylko trzymasz się swojej religii, swojej idei, wtedy masz problem. Jeśli nie trzymasz "moja religia", "moja praktyka", masz jasny kierunek i tylko próbujesz, próbujesz, próbujesz, wtedy coś osiągasz. Jasny kierunek i próbujący umysł są najważniejsze. Umysł Zen oznacza porzuć każdą ideę, każdą formę. Jeśli twój kierunek jest jasny i całkowicie porzucisz wszystko, to wtedy coś osiągniesz. Kiedy osiągniesz to, wtedy połączysz się ze wszystkim innym.”

Oryginalnym wkładem mistrza Seung Sahna w dialog buddyjsko-chrześcijański są chrześcijańskie kongany. Prowadząc odosobnienia medytacyjne w stylu zen dla mnichów cystersów z Opactwa Matki Boskiej Gethsemani, mistrz Seung Sahn zaczął przygotowywać dla nich specjalne kongany. Mnisi z Gethsemani używali wierszy Johannesa Schefflera (Angelusa Silesiusa ) jako pomocy w modlitwie kontemplacyjnej. Zapoznawszy się z nimi, mistrz Seung Sahn postanowił użyć tych wierszy do stworzenia specjalnych konganów dla mnichów cystersów. We wstępie do zbioru konganów ,,Cały Świat jest Jednym Kwiatem” autorstwa mistrza Seung Sahna można przeczytać, że pewna grupa konganów z tego zbioru powstała w oparciu o wiersze z tomu ,,Cherubinowy Wędrowiec” Johannesa Schefflera przetłumaczone z niemieckiego przez Willigisa Jägera OSB. Oto dwa takie kongany z ,,Cały Świat jest Jednym Kwiatem”:

72. Wewnątrz, Zewnątrz

Jeśli wyjdziesz na zewnątrz, Bóg wejdzie do środka.
więc umieraj - chroniąc się w Bogu
Nie-istniejąc, będziesz w Bogu,
Nie-działając, będziesz żył zgodnie z prawami Boga.

1. Kto stwarza wewnątrz i na zewnątrz?
2. Czy Bóg jest wewnątrz, czy na zewnątrz twojego umysłu?
3. Co oznacza, ,,Nie-istniejąc”?
4. Co oznacza, ,,Nie-działając”?

KOMENTARZ: Przychodząc czy odchodząc, Bóg nigdy nie jest oddzielony od ciebie. Kiedy się śmiejesz, Bóg jest szczęśliwy; kiedy płaczesz, Bóg jest smutny.

73. Narodziny i śmierć Chrystusa

Chrystus narodził się jako człowiek dla mnie
I dla mnie umarł.
Jeśli nie przejdę transformacji w Bogu
Jego narodziny są kpiną, Jego śmierć zaprzeczeniem.

1. Czy Chrystus miał życie i śmierć?
2. Zanim Chrystus narodził się, kto dbał o ciebie?

KOMENTARZ: Niebieskie niebo jest twarzą Chrystusa. Niebieska góra jest jego ciałem.

We wrześniu1982 roku w ośrodku zen w Providence w Rhode Island, odbyły się uroczystości z okazji 10-lecia koreańskiego zen w USA. Na uroczystości zaproszeni byli przedstawiciele różnych religii, również chrześcijanie. Oto kilka zdjęć z tego spotkania:

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Zaproszenie na te uroczystości zostało też wysłane do papieża Jana Pawła II. Oto fragment listu mistrza Seung Sahna do Jana Pawła II:
,,Obchodzimy w tym roku dziesiątą rocznicę istnienia buddyzmu koreańskiego w Stanach Zjednoczonych. Przybędą tutaj liczni wielcy mnisi z Korei, Hong Kongu, Tajlandii oraz Tybetu. Zapraszamy również Waszą Świętobliwość wraz z innymi wielkimi przywódcami religijnymi, abyśmy wspólnie praktykowali, aby każdy z nas osiągnął pierwotny punkt, własne centrum, abyśmy wspólnie zebrali potrzebną energię i uczynili pokój pomiędzy wszystkimi religiami. Wówczas pokój między różnymi ustrojami politycznymi okaże się możliwy.” List ten został opublikowany w całości w książce ,,Strzepując popiół na Buddę”.

Od wielu lat w ośrodku zen szkoły Kwan Um w Providence odbywają się regularnie spotkania medytacyjne buddystów i chrześcijan. Odosobnienia te prowadzone wspólnie przez przedstawicieli obu tradycji, obejmują siedzącą i chodzoną medytację, śpiewy zarówno chrześcijańskie jak i w tradycji zen, mowy wygłaszane przez przedstawicieli obu tradycji z możliwością zadawania pytań. Bardzo wiele z tych odosobnień poprowadzili wspólnie Ojciec Kevin Hunt OSCO i mistrz zen Dae Kwang Sunim. Oprócz nich w spotkaniach buddyjsko-chrześcijańskich w ośrodku w Providence brali też udział Ojciec Robert Morin OMI, Barbara Rhodes JDPSN (obecnie mistrzyni zen Soeng Hyang) i Jane McLaughlin JDPSN (obecnie mistrzyni Bon Yoen).

Obrazek
Ojciec Kevin Hunt i mistrz zen Dae Kwang. Folder z okazji 2000-go odosobnienia (autor zdjęcia: Elizabeth Stout)

Oto fragmenty dyskusji jaka miała miejsce na jednym ze spotkań z udziałem Ojca Kevina Hunta i mistrza Dae Kwang Sunima.

Pytanie: W chrześcijaństwie, tym co jest ważne dla wielu ludzi jest pobożny typ doświadczenia - myśli, hymny, psalmy wszystko jest kierowane do osobowego Boga. To daje dużo ciepła i komfortu wielu chrześcijanom. Jest to wymiar, który nie jest widoczny w buddyzmie. Zastanawiam się jak to rozumieć. Ta pobożna duchowość, która obejmuje myśli i obrazy odnoszące się do osobowego Boga, uboczna powiedzmy w buddyzmie, czy coś takiego Chrześcijanie robią ponieważ nie posiadają właściwego rozumienia Nieruchomego Punktu czy Natury Buddy?

Ojciec Kevin Hunt: W chrześcijaństwie masz rozważać znaczenie Boga. Mówienie o Bogu nie jest tym samym co poznanie Boga. Jeśli zapytasz mnie "Czym jest Bóg?" odpowiem: "Bóg jest trzy-literowym słowem". Kiedy jednak dochodzi do tego, co te słowa i obrazy naprawdę znaczą, natrafiasz na pustą ścianę niewiedzy. Jest takie stare chrześcijańskie powiedzenie, że każda afirmacja Boga jest zaprzeczeniem Boga. Więc pytanie o teistyczną pobożność nie jest w chrześcijaństwie proste.
Także cała kwestia Boga w buddyzmie również nie jest prosta. Kiedy buddyści mówią o Bogu to czy mówią o tym samym Bogu, co chrześcijanie? Nie. W buddyzmie bogowie są nadal w kole samsary. Jeśli chrześcijaństwo miałoby koło samsary, nie bylibyśmy nigdy w stanie umieścić Boga w tym kole.
Na Zachodzie większość chrześcijan nie będzie czuła się komfortowo z takim terminem jak Śunjata - próżnia lub nieskończona pustka. Ale te słowa mogą być bliżej Boga niż wiele pojęć i obrazów, których używamy!

Pytanie: Czy mógłbyś opisać w jaki sposób zainteresowałeś się praktyką Zen?

Ojciec Kevin Hunt: Nie zainteresowałem się Buddyzmem i Zen jako czymś co chciałem studiować. W zasadzie doszedłem do tego, ponieważ tradycyjne chrześcijańskie wyjaśnienia, o tym czym jest moja praktyka nie do końca mnie satysfakcjonowały. Tak jak w bębnie, by otrzymać prawidłowy ton, trzeba zacisnąć skórę na głowicy bębna. Tak więc, by ugruntować moją praktykę, uczyłem się trochę ich sposobów robienia rzeczy.

Mistrz Dae Kwang Sunim: Wychowałem się jako chrześcijanin. Powód dla którego przeszedłem do buddyzmu jest bardzo podobny do tego, co powiedział Ojciec Kevin. Tradycja chrześcijańska w której się wychowałem nie posiadała żadnej kontemplacyjnej praktyki. Zainteresowałem się buddyzmem zen, gdyż zawierał on bardzo mocną tradycję praktyki. Widziałem ją nie tyle jako alternatywę dla chrześcijaństwa, ale jako oferującą coś, czego nie spotkałem nigdy wcześniej.

Pytanie: Czy byłeś wtedy niezadowolony z chrześcijaństwa?

Mistrz Dae Kwang Sunim: Nie byłem niezadowolony. Chciałem czegoś innego. Faktycznie, wiele osób używa medytacji zen by zrealizować o co chodzi w chrześcijaństwie. Zen, jak można zauważyć, jest bardzo ogólny. To jest jak picie czystej, chłodnej wody, gdy jesteś spragniony. Zen wskazuje na coś co jest przed myśleniem, przed wszystkimi ideami. W rzeczywistości Bóg jest przed ideą Boga, a więc jest Buddą. Ale co to jest? Czym ty jesteś? To jest pytanie! I jak to osiągnąć?

Pytanie: W chrześcijaństwie, najgłębszy poziom doświadczenia jest opisany jako relacja Ja-Ty pomiędzy tobą a Bogiem. Czy możesz wyjaśnić, dlaczego nie ma relacji Ja-Ty w buddyzmie?

Mistrz Dae Kwang Sunim: W buddyzmie mówimy, że wszystko jest jednym, więc ostatecznie nie ma tam żadnego Ja-Ty. Jeśli zabrać ideę ,,Ja" i zabrać idę ,,Ty", wtedy co tam jest?

Pytanie: A więc nie istnieje żaden ostateczny związek w buddyzmie jak to ma miejsce w chrześcijaństwie?

Dae Kwang Sunim: Wszystko jest związkiem. Wszystko jest bezpośrednio połączone; ty po prostu myślisz, że nie jest. Naszą pracą jest po prostu stać się jednym ze wszystkim. To jest bycie związkiem. Więc jeśli zabierzesz ideę "Ja" i zabierzesz ideę "Ty", to co dostaniesz? Szybko! Powiedz mi! [brak odpowiedzi] Siedzę tutaj odpowiadając na twoje pytanie. To jest lepsze niż jakakolwiek idea dotycząca relacji "Ja-Ty".

(fragmenty pochodzą z pisma Primary Point, Vol. 15, Nr 2 Summer 1997)

Jeśli chodzi o Polskę, to mistrz Seung Sahn w ramach swoich ekumenicznych pielgrzymek odwiedził między innymi łódzkich Franciszkanów i krakowskich Kamedułów.

Obrazek
Mistrz Seung Sahn z wizytą u krakowskich Kamedułów

W maju 1991 roku odbyło się spotkanie mistrza Seung Sahna, Mu Deung Sunima (późniejszego mistrza Su Bonga), Mu Sang Sunima oraz innych osób reprezentujących szkołę Kwan Um z chrześcijanami w Kolegium Ojców Jezuitów w Krakowie. Stronę chrześcijańską reprezentowali między innymi ks. dr Adam Żak SJ, Ojciec Jan Bereza OSB, ks. Stanisław Obirek SJ. Na podstawie materiałów z tego spotkania powstała broszura ,,Spotkanie Ekumeniczne Kraków 91” opracowana przez Pawła Karpowicza i Dorotę Krzyżanowską i wydana nakładem szkoły Kwan Um. Zawiera ona wystąpienia osób zarówno ze strony szkoły Kwan Um jak i strony chrześcijańskiej, które brały udział w tym spotkaniu. Dodatkowo, umieszczony został tutaj tekst Ojca Jana Berezy OSB ze spotkania ekumenicznego w Warszawie w 1989 roku. Oto kilka fragmentów wypowiedzi z tej broszury.

,,Porównując jednak doświadczenia mistrzów Zen z doświadczeniami niektórych chrześcijańskich świętych, coraz bardziej rozumiemy, że istnieje ,,przenikanie bez przenikania”, że w różnych religiach mimo iż rozwijały się w zupełnie innych rejonach świata, innych kulturach, możliwe jest osiągnięcie podobnego doświadczenia. W tym samym mniej więcej czasie - historycy nie są zgodni co do dat urodzin i śmierci w obu przypadkach - gdy Bodhidharma siedział twarzą do ściany na górze Song w świątyni Shaolin, św. Benedykt siedział na swej macie w grocie gór Subiaco. Św. Benedykt nawiązywał w swej nauce do duchowej tradycji wschodu i zachodu.” (Ojciec Jan Bereza OSB)

,,Dotykamy tu pytania podstawowego dla wielu tradycji religijnych, pytania o to, kim jestem? Na pustyniach Egiptu zadawali je sobie chrześcijańscy mnisi. Pada ono w rozmowie między Abba Priorem i Abba Józefem. Jeden z nich mówi, że być mnichem to znaczy pytać siebie o to, kim jestem? Równie powszechne jest doświadczenie ,,Pustki” czyli ,,Tajemnicy”. Św. Antoni Pustelnik, pytając starców o jakiś problem z Pisma Świętego i słysząc przeróżne odpowiedzi, pochwalił jedynie odpowiedź Abba Józefa który odpowiedział: ,,nie wiem”.
Nie powinniśmy mieć wątpliwości, że w ramach chrześcijaństwa możemy odkryć Zen.” (Ojciec Jan Bereza OSB)

,,W Biblii jest powiedziane: ,,Bądź cichy, wtedy poznasz, ze jestem Bogiem”. Również w bardzo starym tekście chrześcijańskim jest powiedziane w ten sposób: ,,Bóg, który jest czystą pustką stwarza się jako forma, staje się substancją, światłem i ciemnością, całkowitą ciszą i burzą”. A więc jest to czysta pustka. W sutrze mówi się, że wszystko pojawia się i znika, a kiedy to pojawiania i znikanie zniknie, wtedy cisza jest błogością. A więc chrześcijanie mówią: cisza, uspokojenie. W buddyzmie jest to ta sama cisza.” (mistrz zen Seung Sahn)

W przytoczonych w tekście fragmentach wypowiedzi trudno nie zauważyć podobieństw, paraleli w wypowiedziach mistrzów zen i chrześcijańskich mnichów praktykujących medytację.
Niezależnie od tego, opisane w tym tekście buddyjsko-chrześcijańskie spotkania ekumeniczne, są moim zdaniem żywym przykładem na to, że osoby zainteresowane medytacją - praktykujące medytację w różnych jej formach, potrafią spotykać się ponad konwencjonalnymi podziałami religijnymi. Potrafią - przekraczając konwencjonalne podziały, spotykać się ze sobą w duchu otwartości, wzajemnego zrozumienia i przyjaźni. Dzielić się ze sobą swoimi doświadczeniami, wspólnie praktykować, stawać się jednym. Jest to w moim odczuciu, żywym potwierdzeniem słów mistrza Seung Sahna które jeszcze raz przytoczę - ,,Gdyby wszyscy ludzie na świecie poznali samych siebie, osiągnęliby Absolut. Wtedy świat trwałby w pokoju.”

PS. Autorzy pozostałych zdjęć (poza wymienionymi) nie byli znani, zdjęcia pochodzą z archiwum szkoły Kwan Um.
Awatar użytkownika
Ryu
ex Global Moderator
Posty: 1940
Rejestracja: sob kwie 05, 2008 23:04
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Zgierz

Re: Dialog buddyjsko-chrześcijański

Nieprzeczytany post autor: Ryu »

Cześć Leszku

Ciekawa prezentacja. Kompletnie się z takim podejściem do międzyreligijnego dialogu nie zgadzam, ale sama prezentacja ciekawa. :)

pozdrawiam,
Tomek
Jestem właścicielem mojej kammy, spadkobiercą mojej kammy, zrodzony z mojej kammy, związany z moją kammą, istnieję wspierany przez moją kammę. Jakąkolwiek kammę stworzę, czy dobrą czy złą, będę jej spadkobiercą.
Obrazek
Awatar użytkownika
Asti
Posty: 795
Rejestracja: śr sie 25, 2010 09:20
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Hahayana
Lokalizacja: Łódź

Re: Dialog buddyjsko-chrześcijański

Nieprzeczytany post autor: Asti »

Witam,

Ja też się nie do końca zgadzam z takim podejściem, ale...
Ponoć buddyzm to coś, co sobą reprezentujemy - cała reszta, to nasza idea buddyzmu. Wydaje mi się, że takie spotkania wskazują na tą wewnętrzną jakość - otwartość, elastyczność i pozwalają zainspirować się buddyjską praktyką ludziom, którzy są związani z inną tradycją duchową. Jeśliby postrzegać zen jako coś oderwanego od buddyzmu, raczej jako rodzaj podejścia do praktyki duchowej, to w takim wypadku można używać "zen" w ramach każdej religii.
Natychmiast porzuć chwytający umysł,
a wszystko stanie się po prostu sobą.
W istocie nic nie ginie ani nie trwa. - Hsin Hsin Ming
podroznik28
Posty: 315
Rejestracja: pn lut 20, 2012 10:27
Płeć: mężczyzna
Tradycja: -

Re: Dialog buddyjsko-chrześcijański

Nieprzeczytany post autor: podroznik28 »

Wartościowa sprawa taki dialog. Jak dla mnie bardzo ciężka sprawa - szacun za takie inicjatywy trudne. Kongany Seung Sahna są doskonałe.

Bardzo mądre podejście swoją drogą. Chrześcijanie i tak są "ubici" w swojej wierze/światopoglądzie i mało prawdopodobne, że to coś zmieni - a takie zbliżenie z ZEN pomoże nie dość, że zwiększyć świadomość ludzi o ZEN, zbliżyć do buddyzmu a także kto wie - może dokonać w kimś przemiany. Także ZEN widzę jako "naprawę" etyki Chrześcijańskiej. Tam etyka kuleje, tam prosi się Boga o różne rzeczy, tam sądzi się, że przewiny można na spowiedzi opisać i zostanie odpokutowane...Piszę o tym ponieważ ZEN w wieku -nastu lat dał mi wiele a szczególnie tekst o tym, że nikt inny tylko ja sam muszę podcierać za siebie tyłek - to było w kontekście nauk o prawdziwej odpowiedzialności, odpowiedzialności za swoje czyny.

PS. Wiadomo, nie należy generalizować. Ale wiem sam po sobie jak było ze mną - stałem się lepszym człowiekiem (i nadal pracuję) dzięki buddyzmowi. A tak to zawsze był lęk przed karą, przeprosiny w myślach Boga (sic!) i wciąż i wciąż powtarzało się te same błędy, krzywdząc innych i siebie.

Inicjatywa zacna i życzę powodzenia.

Pozdr.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nalanda - przemyślenia”