Drogi zawodowe

pieniądze i przyczyny bogactwa w buddyzmie

Moderator: Marek

Awatar użytkownika
lepsze
ex Moderator
Posty: 1895
Rejestracja: ndz paź 16, 2005 21:52
Tradycja: Brak
Lokalizacja: Toruń

Drogi zawodowe

Nieprzeczytany post autor: lepsze »

Witam,
dawno nie zaczynałem nowego wątku. Do jego założenia
zainspirował mnie ten artykuł oraz wiek w jakim się znajduje - na progu podjęcia poważniejszej pracy.

Z grubsza - alternatywny jakie ma przed sobą przeciętny student z przeciętnym doświadczeniem przedstawiają się następująco (oczywiście ujęte stereotypowo):

1. Duża firma, duże szanse rozwoju, dużo stresu, małe pieniądze przez kilka pierwszych lat, mało czasu na wszystko inne.
2. Małe firmy, więcej czasu dla siebie. Mała pensja która raczej nie wzrasta, małe szansę na rozwój.
3. Wyjechanie za granicę, wykonywanie niezbyt ambitnych prac (niekoniecznie fizycznych) za trochę wyższy standard życia. Być może więcej czasu dla siebie, ale problem jak ktoś lubi mieszkać w PL.
4. Złożenie własnej firmy. Duże ryzyko, większe pieniądze jak się uda. Chyba bardziej czasochłonna niż korporacje. Satysfakcja jak się robi to co się lubi. Nieustanne użeranie się z jeszcze bezkarnymi urzędnikami.
5. Praca w urzędzie...

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że to bardzo schematyczne ujęcie tych kwestii i istnieją na szczęście wyjątki, lecz w większości przypadków moje doświadczenie zdaję się potwierdzać występujące plusy i minusy prac w tych środowiskach.
Dlatego chciałbym was zapytać - jako osoby z wieloletnim doświadczeniem - co doradzilibyście mi w sprawach pracy zawodowej. Jak oceniacie powyższe schematy?

Na szczęście nie mam noża na gardle, dziecka w drodze i mam gdzie mieszkać, dlatego dysponuję dość dużą swobodą wyboru. Bardzo będę wdzięczny za wasze spostrzeżenia. Pozdrawiam
"Rozkradzione krople
jej skóra
czyni wodę wiosną. "
by Har Dao _/|\_
Awatar użytkownika
Dobek
Posty: 186
Rejestracja: wt lip 11, 2006 09:46
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak
Lokalizacja: Poznań

Re: Drogi zawodowe

Nieprzeczytany post autor: Dobek »

No cóż, jestem w podobnej sytuacji, niedługo będzie trzeba wybierać tzw. "karierę".
Mam jednak bardzo proste podejście i określone wymagania: prosta, skromna robota, bez zapieprzania dla korporacji, satysfakcjonująca i nie kolidująca z moim poczuciem tego co dla mnie dobre i praktyką buddyjską.Stwierdziłem, że po studiach, które mnie interesują, ale raczej nie wiąże z nimi przyszłości(chyba, że znajdę sobie jakąś buddologiczną niszę w etnologii którą studiuję)zrobię sobie kurs masażu, coby mieć jakiś piękny altruistyczny fach w łapie :)
Nie odrzucam też "kariery" jako mnich, drobne ciągotki do życia klasztornego mam, hehe. Może ty lepsze, też znajdziesz w sobie mnicha, wszak życie świeckie wcale nie jest takie atrakcyjne jak się nam to wmawia od urodzenia, a życie klasztorne wcale nie takie trudne i pełne wyrzeczenia :ok:
Lo'tsa'wa
Posty: 1979
Rejestracja: sob gru 06, 2008 04:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Manchester

Re: Drogi zawodowe

Nieprzeczytany post autor: Lo'tsa'wa »

Cześć. Ja mam działalność. Założenie własnej firmy to niekoniecznie duże ryzyko i niekoniecznie większe pieniądze. Zależy co się robi. Myślę, że jednak większe pieniądze można zarobić za granicą, zwłaszcza, że na początku DG mało kto ma duży kapitał. We własnej firmie sam ustalasz sobie godziny pracy. Teoretycznie. Bo jakoś tak mi osobiście z łatwością przychodzi branie nadgodzin, w końcu to mój ogródek. Łatwo wpędzić się w pracoholizm. Ale ryzyko wdg. mnie jest mniejsze niż wyjazd za granicę. Z tym, że jak prowadzisz jednoosobową DG to można czasem z nudów umrzeć. Za granicą praca to większa frajda, większe wyzwanie trochę.

Nie wiem czy praca w małej firmie to nie większy stres niż w dużej. Bo mało się zarabia. Zależy jakie ktoś ma plany chyba i co mu bardziej odpowiada.

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
Garr
Posty: 70
Rejestracja: pn lis 16, 2009 18:15
Tradycja: Małymi krokami w kierunku Zen
Lokalizacja: Powolne Miasto Gdansk

Re: Drogi zawodowe

Nieprzeczytany post autor: Garr »

Ja też jestem właśnie w trakcie poszukiwania pracy. I celuje raczej w duże/małe przedsiębiorstwo, ale raczej do czasu, aż mi się pomysł na coś własnego wykrystalizuje (od pracy w urzędzie wole zbierać aluminium:) )

A artykuł bardzo w stylu GW, można przeczytać parę pierwszych zdań i resztę sobie darować (może oprócz ostatniego akapitu, który wydaje się nieść jedyną wartościową informację w całym tekście*)
Zabrakło chyba jedynie oskarżeń o faszyzm, neonazizm i nietolerancje ... i antysemityzm rzecz jasna :)

* "Coraz częściej w tych bardziej nowoczesnych, otwartych na jutro korporacjach daje się słyszeć głosy o potrzebie całkowitych przemian w funkcjonowaniu globalnych organizacji. Budowane są nowe narzędzia wpływu na chore relacje korporacyjne. Rodzi się nowy ruch "mind set change". Mentalne przebudzenie zbliża się bez fanfar"
"Są dwa sposoby na łatwe życie, wierzyć we wszystko albo nie wierzyć w nic. Obydwa zwalniają nas od myślenia." Alfred Korzybski
Awatar użytkownika
lepsze
ex Moderator
Posty: 1895
Rejestracja: ndz paź 16, 2005 21:52
Tradycja: Brak
Lokalizacja: Toruń

Re: Drogi zawodowe

Nieprzeczytany post autor: lepsze »

Dziękuję za wasze wypowiedzi, i proszę o więcej. :oczami: Szczególnie osoby będące bliżej niż dalej do emerytury i przez to patrzące z większym dystansem na swoje wcześniejsze decyzje. :sleep:

Dobek pisze: Może ty lepsze, też znajdziesz w sobie mnicha, wszak życie świeckie wcale nie jest takie atrakcyjne jak się nam to wmawia od urodzenia, a życie klasztorne wcale nie takie trudne i pełne wyrzeczenia
Było/jest kilka osób na tym forum, które mogłyby potwierdzić lub zaprzeczyć swoim doświadczeniem takim przypuszczeniom.
Osobiście się z Tobą zgodzę... że coś w tym jest :)

Wiadomo, ze wszystko ma swoje wady i zalety. Wydaje mi się tylko, że nie posiadam prawdziwego i pełnego ich obrazu dlatego podjęcie jakiejkolwiek decyzji w sprawie "kariery" wydaje mi się trochę kupowaniem kota w worku. Wybieram między workami różnych kolorów, nie wiedząc co jest w środku. Liczę więc, że osoby które mają już to po części za sobą - zdradzą mi co było w ich workach i jak tam się mają ich koty :)
"Rozkradzione krople
jej skóra
czyni wodę wiosną. "
by Har Dao _/|\_
Awatar użytkownika
agapotrykus
Posty: 174
Rejestracja: ndz lis 11, 2007 22:07
Płeć: kobieta
Tradycja: brak
Lokalizacja: Wejherowo
Kontakt:

Re: Drogi zawodowe

Nieprzeczytany post autor: agapotrykus »

jak byście chcieli zakładać firmę, to podpowiem ze w powiatowych urzędach pracy możecie dostać około 19tys złotych na rozpoczęcie. Tą dotacje bardzo łatwo jest uzyskać, trzeba tylko napisać krótki biznes plan :) Przez jeden rok nie można zamknąć ani zawiesić działalności. Nie trzeba mieć w zasadzie żadnych przychodów, bo tego nie kontrolują, wiec jak pomysł nie wypali to wystarczy przez rok opłacać tylko zus, który przez pierwsze dwa lata ze zniżką (dla tych którzy nie prowadzili jeszcze działalności) wynosi 350zł/mc :) Więcej możecie przeczytać na stronach waszych PUPów :) :lowe2:
Lo'tsa'wa
Posty: 1979
Rejestracja: sob gru 06, 2008 04:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Manchester

Re: Drogi zawodowe

Nieprzeczytany post autor: Lo'tsa'wa »

lepsze pisze:Dziękuję za wasze wypowiedzi, i proszę o więcej. :oczami: Szczególnie osoby będące bliżej niż dalej do emerytury i przez to patrzące z większym dystansem na swoje wcześniejsze decyzje. :sleep:
Czy jesteś świadom tego, że zakładanie działalności gospodarczej jest możliwe od 1988r? Chcę tylko delikatnie zasugerować, że kiedyś była trochę inna sytuacja. Podobnie rzecz ma się z wyjazdami za granicę, jak sądze.

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
lepsze
ex Moderator
Posty: 1895
Rejestracja: ndz paź 16, 2005 21:52
Tradycja: Brak
Lokalizacja: Toruń

Re: Drogi zawodowe

Nieprzeczytany post autor: lepsze »

Rzeczywiście ująłem to nieprecyzyjnie. Nie zmienia to jednak istoty moje pytania, które mam nadzieje, że i tak pozostaje zrozumiałe :)
Dla mnie nawet 3-5 lat w jakimś zawodzie/branży/formie organizacyjnej to już wystarczające doświadczenie (znacznie przewyższające moje) aby wypowiedzieć się o zaletach i wadach.
Wielu jest na tym forum prawników, artystów, nauczycieli akademickich, pracowników urzędów itd. Chciałbym aby po prostu podzielili się swoimi spostrzeżeniami co do konsekwencji swoich przeszłych decyzji które doprowadziły ich do punktu w ich "karierze zawodowej" w którym się teraz znajdują.
pozdr
"Rozkradzione krople
jej skóra
czyni wodę wiosną. "
by Har Dao _/|\_
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Drogi zawodowe

Nieprzeczytany post autor: lwo »

Drogie dzieci wchodzące w dorosłe życie :)
Wy jesteście przyszłością narodu i świata :)
Powiem Wam tyle: róbta co chceta ale praktykujta.
A tak bardziej poważnie.
Wybór pracy zawodowej ma bardzo duże znaczenie. Po prostu w pracy spędzamy mnóstwo czasu. Poświęcamy na pracę zarobkową mnóstwo energii a nasz czas jako ludzkich istot jest bardzo ograniczony. Jeśli poświęcamy dużo czasu na jakieś działanie to po prostu nie będziemy mieli już czasu ani energii na coś innego. Poza tym, decydując się na rozpoczęcie jakiejś pracy już tak ,,na poważnie", wiążemy się z pewnym środowiskiem, z pewnym rodzajem (kategorią) osób a to po iluś tam latach pracy ma duży wpływ na nasze życie. Również charakter naszej pracy ma bardzo duże znaczenie, jakim rodzajem działania zajmujemy się na codzień, z jakimi ,,energiami" codziennie pracujemy.
Jeśli priorytetem w czyimś życiu jest praktyka to myślę, że powinien on bardzo poważnie wsiąść pod uwagę te wszystkie kwestie.
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Drogi zawodowe

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

leszek wojas pisze:eśli poświęcamy dużo czasu na jakieś działanie to po prostu nie będziemy mieli już czasu ani energii na coś innego.
Bardzo boleśnie to odczuwam, panie Leszku :rain2: I nie chodzi nawet o czas, ale o energię.
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Drogi zawodowe

Nieprzeczytany post autor: moi »

Pt. "Jak zostać pracownikiem naukowym"

Zawsze chciałam uprawiać coś na kształt "wolnego zawodu", ale prócz rozlicznych zainteresowań literackich los poskąpił mi innych talentów ;) Bycie literatem, czyli życie z pisania, nie wchodziło w grę, ponieważ nie wierzę, że można się przebić bez protekcji, itd. (Nawet Masłowska korzystała z tej formy promowania siebie - pomógł jej bardzo m.in Tomasz Jastrun, który polecił ją dalej).

Pozostała praca naukowa, która stwarza podobne możliwości, jak uprawianie "wolnego zawodu". Tu potrzeba przede wszystkim konsekwencji (trzeba zacząć starać o wdrożenie swoich planów w etap realizacji już w ostatnich latach studiów - m.in poprzez wybór odpowiedniego promotora pracy magisterskiej, itd).

Potrzeba też chyba pracowitości, a na pewno poczucia odpowiedzialności i zmysłu organizacyjnego (nie ma określonych terminów, ale w ciągu iluś tam lat trzeba jednak pracę napisać, otworzyć przewód, napisać i umieścić gdzieś publikacje, itd). Jeden z moich recenzentów zwierzył mi się, że do swojej habilitacji pisał jedną stronę co trzy dni. Ale nie każdy jest w stanie w ten sposób pracować.

Bardzo pomaga pasja, poczucie, że to co się bada, analizuje jest naprawdę ciekawe. Bez tego ostatniego elementu nie wyobrażam sobie pisania doktoratu, czy habilitacji. Najciekawsze pomysły przychodziły mi do głowy podczas sprzątania i mycia naczyń, dlatego, że myślenie o doktoracie stanowiło dla mnie coś w rodzaju relaksu (gorzej było z pisaniem, ale to osobny temat).

W pracy naukowej ważna jest także samodzielność - wiele rzeczy trzeba samemu załatwić, odnaleźć, opracować, wymyślić, wystarać się (np. o zwrot kosztów udziału w jakiś konferencji - a są one zwykle duże, w granicach kilkuset złotych- gdy się nie jest na etacie nauczyciela akademickiego danej uczelni), itd.

Tylko niektórzy doktoranci mają stypendium. A ci, co je mają i są już rodzicem, często podpadają pod pomoc opieki społecznej (bo dostają stypendium wysokości 1000 zł, to przeciętna jego wysokość na kierunkach humanistycznych, na "technicznych" i "przyrodniczych" jest nieco lepiej) - to niewątpliwy minus całego przedsięwzięcia.

Jako doktorant można jednak korzystać z lokum w tzw. Domu Asystenta, gdzie opłaty za pokój są w granicach 200-300 zł - znam rodziny, które w czwórkę (z dwojgiem dzieci) w ten sposób, na 10 -15 metrach2, przez 5 czy 6 lat koczowały, odkładając na zakup mieszkania. Zaoszczędzić można sporo, ale mieszkanie w Domu Asystenta wymaga jednak pewnych predyspozycji psychofizycznych (np. umiejętności zasypiania w hałasie, niewrażliwości dróg oddechowych na opary wydobywające się ze wspólnej kuchni, itd... kto mieszkał w akademiku ten wie ;)). Plusem jest to, że podczas testowania nowych gatunków win, zwykle odbywają się długie i burzliwe kwerendy naukowe, podczas których można naprawdę sporo się dowiedzieć i wykorzystać później w swojej pracy - nie ma to jak praca kolektywna :D

Po uzyskaniu stopnia naukowego też nie jest łatwo - na uczelniach (i państwowych, i prywatnych) panuje nepotyzm i często przypadek decyduje o tym, że zatrudnia się osobę spoza układów (tak było w moim przypadku).

Zarobki są dobre, jeśli ma się dużą liczbę godzin. Wynagrodzenie za 1 godz. lekcyjną (czyli 45 min) kształtuje się od 50 zł (doktorant) do 150 zł i więcej (profesorowie). Minus podatek, oczywiście. Zwykle poniżej profesury, uczelnie oferują zatrudnienie na umowę o dzieło. A więc nie ma ubezpieczenia, itd. W niektórych uczelniach wypłaca się kasę po zakończeniu semestru - czyli trzeba zorganizować sobie jakieś inne źródło dochodów, żeby przez pół roku nie gryźć z głodu ścian. Ubezpieczenie zdrowotne może zapewnić współmałżonek, jeśli jest zatrudniony na etat, lub można je opłacać sobie samemu (koszt ok 300 zł/m-c).

Oczywiście, warto wykorzystać tu szansę, jaką stwarza robienie doktoratu za granicą - nawet wyjazd do Czech jest tu lepszym wyborem, niż doktorat w Polsce (stypendium w granicach 1,5 tysiąca euro, darmowe - i przyzwoite- lokum i inne profity!).

Generalnie, jest to praca dla osób, które są dyspozycyjne (praca w piątki i świątki), ale lubią mieć dużo wolnego czasu. Oraz dla tych, co mają pomysł na inną pracę o mniejszym prestiżu, ale przynosząca comiesięczne dochody, z których można utrzymać rodzinę.

Obecnie usiłuję pogodzić etaty na dwóch uczelniach, co w sumie pozwala mi na uzyskanie zarobków kasjera z Biedronki - czyli ok. 1,5 tys m/c. Do tego od czasu do czasu dochodzą pieniądze z warsztatów dla nauczycieli (to mój trzeci etat, a nawet czwarty, uwzględniając houseworking, które w 90 % przypadków spadną na taką osobę, bo przecież NIE PRACUJE NA ETACIE :wsciekly: ) - w zależności od liczby i rodzaju przeprowadzonych warsztatów to daje dodatkowo od 2,5 tys do 400 zł/m-c. Ale czasami przez trzy miesiące nie ma nic. Wtedy jest dużo czasu na czytanie książek, oglądanie filmów w porze dla bezrobotnych i snucie śmiałych planów (wyjadę za granice jako au pair i będę mięć to wszytko wiadomo gdzie ;) )

Każdy musi sam zastanowić się, jak najlepiej wykorzystać plusy tego zawodu i jak zniwelować jego minusy. Generalnie, praca w charakterze pracownika naukowego daje duże możliwości; myślę, ze wraz z upływem czasu sytuacja takiej osoby systematycznie poprawia się (finansowo i etatowo), najgorsze są pewnie te pierwsze lata po obronie doktoratu.
Dla mnie największym plusem jest to, że robię to, co zawsze chciałam robić (tzn. wykorzystywać arteterapię w pracy z innymi). Wobec tego argumentu na plan dalszy schodzą kwestie finansowe, brak ubezpieczenie, itd.

Mam nadzieję, że moja odpowiedź była wyczerpująca :)

Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
Garr
Posty: 70
Rejestracja: pn lis 16, 2009 18:15
Tradycja: Małymi krokami w kierunku Zen
Lokalizacja: Powolne Miasto Gdansk

Re: Drogi zawodowe

Nieprzeczytany post autor: Garr »

:brawo2: :padam:
"Są dwa sposoby na łatwe życie, wierzyć we wszystko albo nie wierzyć w nic. Obydwa zwalniają nas od myślenia." Alfred Korzybski
Awatar użytkownika
Dorota
Posty: 427
Rejestracja: czw wrz 11, 2008 10:52
Płeć: kobieta
Tradycja: Seon (Szkoła Zen Kwan Um)
Lokalizacja: Łódź

Re: Drogi zawodowe

Nieprzeczytany post autor: Dorota »

. Zwykle poniżej profesury, uczelnie oferują zatrudnienie na umowę o dzieło. A więc nie ma ubezpieczenia, itd. W niektórych uczelniach wypłaca się kasę po zakończeniu semestru - czyli trzeba zorganizować sobie jakieś inne źródło dochodów, żeby przez pół roku nie gryźć z głodu ścian. Ubezpieczenie zdrowotne może zapewnić współmałżonek, jeśli jest zatrudniony na etat, lub można je opłacać sobie samemu (koszt ok 300 zł/m-c).
a to zatrudnienie na umowe o dzielo nie jest tylko w uczelniach prywatnych? u mnie na uczelni z tego co wiem doktorzy sa zatrudnienie na czas nieokreslony.
Tylko niektórzy doktoranci mają stypendium. A ci, co je mają i są już rodzicem, często podpadają pod pomoc opieki społecznej
ech to mnie cholernie wkurza, bo ja bym chciala zalozyc rodzine jeszcze przed skonczeniem studiow doktoranckich, a tu tak wlasciwie sa same przeszkody ;/
u mnie stypnedium wynosi rowno 1045zl ;) smialam sie ze dobrze ze jeszcze groszy nie ma:D w tym roku je mam, w zeszlym nie mialam, nie wiem jak bedzie za rok i za dwa, bo ciagle sa jakies ciecia budzetu, a najlatwiej ciac stypendia wlasnie :(
i z tym zatrudnianiem to masz racje, nepotyzm kroluje, ale pocieszam sie ze tak jest na wiekszosci dobrych stanowisk. nie tylk na uczelniach.

no ale oprocz spraw finansowych to ja uwielbiam to co robie, praca jako nauczyciel akademicki jest moim marzeniem i mam nadzieje ze mi sie uda je zrealizowac :) a samo pisanie rozprawy jest praco- i czasochłonne no i niestety czesto ludzie nie doceniaja takiej formy pracy, uwazaja ze jak sie nie siedzi 8h za biurkiem to nic sie nie robi. no ale tym akurat najmniej sie przejmuje;) za to jest ogromna satysfakcja jak sie napisze chociaz te kilka stron, a potem jak juz jest pierwszy podrozdział itd :) cudowne uczucie:D:D
Lacho calad! Drego morn!
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Drogi zawodowe

Nieprzeczytany post autor: moi »

Dorota pisze: a to zatrudnienie na umowe o dzielo nie jest tylko w uczelniach prywatnych? u mnie na uczelni z tego co wiem doktorzy sa zatrudnienie na czas nieokreslony.
Rzeczywiście, tak jest głównie na uczelniach prywatnych. Państwowe oferują umowę na czas określony, bo uczelnia nie zapewnia pracy po zakończeniu doktoratu - etat jest podstawą prawną do wypłacania stypendium, które jest tu formą pensji (nie są to studia, na których dostaje się stypendium naukowe "za nic"). Wypłaca się więc za prowadzenie zajęć (a może to się już mieniło?)Tak to wygląda. A w praktyce - niewielu doktorantów dostaje taką propozycję pracy na macierzystej uczelni, gdzie piszą doktorat - u nas była to kwestia dobrego promotora, który umiał to "załatwić" w kadrach.
ech to mnie cholernie wkurza, bo ja bym chciala zalozyc rodzine jeszcze przed skonczeniem studiow doktoranckich, a tu tak wlasciwie sa same przeszkody ;/
No właśnie, zapomniałam napisać, że to dobry czas na założenie rodziny (mimo tych minusów). Bo: darmowa opieka zdrowotna na dobrym poziomie, można przedłużyć złożenie doktoratu o rok, można starać się o zasiłek losowy (z tytułu urodzenia dziecka - jakieś 1 -2 tys zł) i jeśli jest się zatrudnionym na umowę na czas nieokreślony, to także jakieś pieniądze za urodzenie dziecka (no i becikowe ;) ) W sumie - może wystarczyć na jakiś czas. Zapomniała też powiedzieć, że można starać się o zwrot kosztów za podręczniki, materiały, itd, ale to żmudna droga pisania podań i błagania pań w kwesturze, w sumie nie wiadomo, o co :/
no ale oprocz spraw finansowych to ja uwielbiam to co robie, praca jako nauczyciel akademicki jest moim marzeniem i mam nadzieje ze mi sie uda je zrealizowac :)
W takim razie, życzę Ci realizacji marzeń :) Choć muszę powiedzieć, ze teraz pracuję trochę jak wyrobnik - nic tylko sprawdzanie obecności, rozliczanie z prac pisemnych studentów i tępienie plagiatów, które stanowią 80 procent tych prac (naprawdę :szok:)... nie tak to siebie wyobrażałam :/
no i niestety czesto ludzie nie doceniaja takiej formy pracy, uwazaja ze jak sie nie siedzi 8h za biurkiem to nic sie nie robi.
Oj tak. Moja rodzina ciągle się dziwiła, co ja robię na tym doktoracie, przecież ja nic nie mam do roboty... tak trudno to wytłumaczyć komuś, kto nie przeżywał tych wyrzeczeń, itd.
cudowne uczucie:D:D
Widzę, że jesteś idealnym materiałem na pracownika naukowego - tu przecież nie liczy się jakiś przyziemny materializm, tylko ten duchowy wymiar doznań i naukowa ekstaza, gdy uda się coś sensownie przeanalizować i opisać :D

Pozdrawiam serdecznie.m.
Awatar użytkownika
Dorota
Posty: 427
Rejestracja: czw wrz 11, 2008 10:52
Płeć: kobieta
Tradycja: Seon (Szkoła Zen Kwan Um)
Lokalizacja: Łódź

Re: Drogi zawodowe

Nieprzeczytany post autor: Dorota »

Państwowe oferują umowę na czas określony, bo uczelnia nie zapewnia pracy po zakończeniu doktoratu - etat jest podstawą prawną do wypłacania stypendium, które jest tu formą pensji (nie są to studia, na których dostaje się stypendium naukowe "za nic"). Wypłaca się więc za prowadzenie zajęć (a może to się już mieniło?)Tak to wygląda. A w praktyce - niewielu doktorantów dostaje taką propozycję pracy na macierzystej uczelni, gdzie piszą doktorat - u nas była to kwestia dobrego promotora, który umiał to "załatwić" w kadrach.
to teraz jest inaczej, przynajmniej na UŁ. jak sie jest doktorantem to sie generalnie nie jest zatrudnionym na uczelni bo oczywiscie kasy brak, a stypendium dostaje sie za postepy w pisaniu rozprawy. zbiera sie komisja i to ocenia, trzeba zlozyc wniosek itd. ale w zamian nie trzeba pracowac, choc zeby zaliczyc rok, trzeba miec przeprowadzone wspolprowadzone zajecia- czyli to sa cwiczenia prof X, a ja tam poprowadze np 5 zajec. ale to jest wymog dla wszystkich studentow, nie tylko tych ze stypendiami.

a umowe na czas okreslony, albo nieokreslony (hmm nie wiem dokladnie) to mam wrazenie ze maja juz pracownicy, czyli doktorzy i w gore od nich :) w kazdym razie na pewno nie jest to umowa o dzielo
przedłużyć złożenie doktoratu o rok, można starać się o zasiłek losowy (z tytułu urodzenia dziecka - jakieś 1 -2 tys zł) i jeśli jest się zatrudnionym na umowę na czas nieokreślony, to także jakieś pieniądze za urodzenie dziecka (no i becikowe )
teraz przedluzaja czas tylko na okres urlopu macierzynskiego, czyli ok 3 miesiecy- a przynajmniej to udalo mi sie wyczytac w regulaminie, a kase daja jedynie jesli sie ma stypendium, tzn przedluzaja je na okres tego urlopu macierzynskiego. ale jak sie nie ma stypendium to nic nie dadza. ten zasilek losowy to nie mam pojecia co to jest:D:D nie dowiadywalam sie jeszcze tak dokladnie

dzieki za dobre życzenia, mam nadzieje ze uda mi sie napisac w 4 lata (teraz jestem na 2 roku) i jeszcze moze tak na 4 roku zalozyc rodzine:D hehe zoabczymy jak to bedzie, ale ja to jestem taki troche czarnowidzek ;) Tobie również życze powodzenia w pracy :D oby plagiatow bylo mniej bo normalnie mnie zszokowalas ta liczba :D:D

no i zebys miala wiecej wolnego czasu, a nie tylko praca i praca :D
Lacho calad! Drego morn!
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Drogi zawodowe

Nieprzeczytany post autor: lwo »

moi pisze: "Jak zostać pracownikiem naukowym"
Hmm...jednej rzeczy nie mogłem się tutaj doszukać.
Wydawało mi się dotychczas, że aby zostać pracownikiem naukowym w prawdziwym znaczeniu słowa nauka to potrzebna jest do tego jeszcze ... odrobina talentu. Przynajmniej w naukach ścisłych. :)
Awatar użytkownika
Dorota
Posty: 427
Rejestracja: czw wrz 11, 2008 10:52
Płeć: kobieta
Tradycja: Seon (Szkoła Zen Kwan Um)
Lokalizacja: Łódź

Re: Drogi zawodowe

Nieprzeczytany post autor: Dorota »

na naukach humanistycznych rowniez, ale ten talent jest weryfikowany przez promotora twojej pracy magisterskiej, bo on moze sie nie zgodzic na to zeby czlowiek poszedl na studia doktoranckie i jeszcze moze Cie z nich wyrzucic jako twoj promotor rozprawy doktorskiej ;)
Lacho calad! Drego morn!
Awatar użytkownika
lepsze
ex Moderator
Posty: 1895
Rejestracja: ndz paź 16, 2005 21:52
Tradycja: Brak
Lokalizacja: Toruń

Re: Drogi zawodowe

Nieprzeczytany post autor: lepsze »

Moim marzeniem było kiedyś bycie nauczycielem akademickim, bo ja w ogóle lubię uczyć ludzi :) różnych rzeczy i ten motyw przejawia się w wielu moich ewentualnych przyszłych drogach (przecież ten prostacki mały biznes też ktoś musi wyszkolić :zabawa: ).

Jednak odkąd zacząłem drugi kierunek studiów i zobaczyłem jacy teraz ludzi dostają się na studia to zmieniłem zdanie. Prowadzenie zajęć z pierwszym lub drugim rokiem na średniej lub kiepskiej uczelni to droga przez mękę. Nikt nigdy nie jest przygotowany, jedyne informacje jakie sobie studenci przekazują między sobą to czy u tego i tamtego da się ściągać, o pisaniu własnych prac mało już kto myśli. Nauczycielom po 2, 3 latach pracy włącza się olewka i wykłady i ćwiczenia prowadzą jak za karę.
Pół biedy na uczelniach humanistycznych (przecież każdy jest dziś kreatywny i wygadany,nie? :) ). Jednak zajęcia z przedmiotów ścisłych jak np. mikroekonomia lub matematyka nawet na kierunkach gdzie taka wiedza jest niezbędna to jak droga przez mękę. Ludzie nic nie kojarzą. NIC!!! Większość nawet nie próbuje coś z tym zrobić.
Na szczęście są wyjątki. :yahoo:

No dobra - a teraz niech się znajdzie ktoś kto pracował kiedyś dla jakiejś korporacji :)
Mam też pytanie do tych co prowadzą swoje przedsiębiorstwa - czy na początku jest bardzo ciężko? :)
"Rozkradzione krople
jej skóra
czyni wodę wiosną. "
by Har Dao _/|\_
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Drogi zawodowe

Nieprzeczytany post autor: moi »

Dorota pisze:na naukach humanistycznych rowniez, ale ten talent jest weryfikowany przez promotora twojej pracy magisterskiej, bo on moze sie nie zgodzic na to zeby czlowiek poszedl na studia doktoranckie
Tak, dokładnie. Talent doktoranta, jak się okazuje, jest później nadal weryfikowany przez krąg osób, które nazywają się "komisja egzaminacyjna". To ci ludzie decydują, czy to, co pcha kogoś do robienia doktoratu, to rzeczywiście talent i czy warto w to inwestować.

Ale pierwszym stopniem, jak wspomniała Dorota, jest promotor pracy magisterskiej- on pisze list opiniujący do tejże komisji egzaminacyjnej.
Tak więc, nie tyle talent, co dobry pomysł na doktorat, moim zdaniem jest tu główną kartą przetargową.
lepsze pisze: Mam też pytanie do tych co prowadzą swoje przedsiębiorstwa - czy na początku jest bardzo ciężko? :)
I tu znowu wyrwę się do odpowiedzi ;)
Opowiem może nie o własnym przedsiębiorstwie, ale własnej firmie.
Prowadziłam własną firmę (oferta edukacyjna: warsztaty. szkolenia, itp.) przez 1,5 roku - nie opłacało się. Teraz robię to samo na umowę zlecenie - mniej stresu, mniej papierków i ...mniej haraczu, zwanego podatkami :cenzura:
Aczkolwiek, nie uważam, żeby prowadzenie własnej firmy było czymś bardzo skomplikowanym. Dałam sobie radę nawet z księgowością (choć był czas, ze zamęczałam Iwanxxxa meilami :P :padam: ), a to głównie dzięki istnieniu takich serwisów, jak http://www.ifirma.pl. Polecam e-księgowość - tanio, sprawnie, no i wiele można się nauczyć :)

Pozdrawiam.m.
Lo'tsa'wa
Posty: 1979
Rejestracja: sob gru 06, 2008 04:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Manchester

Re: Drogi zawodowe

Nieprzeczytany post autor: Lo'tsa'wa »

lepsze pisze: Mam też pytanie do tych co prowadzą swoje przedsiębiorstwa - czy na początku jest bardzo ciężko? :)
Jak masz w zasięgu ręki ludzi, którzy Ci pomogą w trudnej chwili, to nie jest cięzko. Mówię tu po prostu o rodzinie i przyjaciołach którzy pomogą Ci pożyczką, radą czy dobrym słowem. To jest bardzo dużo i to wystarczy. Reszta to twój dobry pomysł i precyzja w planowaniu i gospodarce czasem.

Pozdrawiam
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Drogi zawodowe

Nieprzeczytany post autor: lwo »

lepsze pisze:
Jednak odkąd zacząłem drugi kierunek studiów i zobaczyłem jacy teraz ludzi dostają się na studia to zmieniłem zdanie. Prowadzenie zajęć z pierwszym lub drugim rokiem na średniej lub kiepskiej uczelni to droga przez mękę. Nikt nigdy nie jest przygotowany, jedyne informacje jakie sobie studenci przekazują między sobą to czy u tego i tamtego da się ściągać, o pisaniu własnych prac mało już kto myśli. Nauczycielom po 2, 3 latach pracy włącza się olewka i wykłady i ćwiczenia prowadzą jak za karę.
Pół biedy na uczelniach humanistycznych (przecież każdy jest dziś kreatywny i wygadany,nie? :) ). Jednak zajęcia z przedmiotów ścisłych jak np. mikroekonomia lub matematyka nawet na kierunkach gdzie taka wiedza jest niezbędna to jak droga przez mękę. Ludzie nic nie kojarzą. NIC!!! Większość nawet nie próbuje coś z tym zrobić.
Witaj,
powodów takiego stanu rzeczy jest kilka.
Po pierwsze studenci są kiepsko przygotowani z przedmiotów ścisłych w momencie rozpoczęcia studiów. Praktycznie nie są przygotowani do tego by rozpocząć studia na uczelniach wyższych. Obecnie powstała pewna przerwa pomiędzy szkołą średnią a wyższą jeśli chodzi na przykład o matematykę. Program matematyki w szkołach średnich został ,,obcięty" a program na uczelniach wyższych pozostał w zasadzie bez zmian. Niby są organizowane jakieś kursy wyrównawcze ale w praktyce nie daje to moim zdaniem dobrych efektów bo nie można nadrobić w miesiąc czy dwa tego co się w normalnym tempie robi przez pół roku czy rok.
Po drugie podejście do studiowania się zmieniło. Zatracił się ,,duch zdobywania wiedzy". Teraz studia wyższe w mentalności młodych ludzi, to nie jest ,,przygoda z wiedzą" ale jeden z elementów ustawiania się w życiu takich jak: kursy języków obcych, prawo jazdy, dobra znajomość Excela itp.
Po trzecie i to jest chyba najistotniejsze, nastąpiło pewne przewartościowanie, pewna społeczna zmiana wartości podstawowych. Wiedza przestała być wartością samą w sobie. Po co coś głęboko poznawać, po co poważnie coś studiować w celu pogłębienia swojej wiedzy skoro tyle (coraz więcej) różnych gadżetów oferuje nam świat wokoło? Gadżetów które pochłaniają nasz czas, zużywają naszą energię i ... odwracają naszą uwagę od rzeczy naprawdę ważnych. Jak powiedział Krishnamurti: ludzie robią tysiące różnych rzeczy, tylko nie tę jedną rzecz która ma sens.
Lo'tsa'wa
Posty: 1979
Rejestracja: sob gru 06, 2008 04:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Manchester

Re: Drogi zawodowe

Nieprzeczytany post autor: Lo'tsa'wa »

leszek wojas pisze: Po pierwsze studenci są kiepsko przygotowani z przedmiotów ścisłych w momencie rozpoczęcia studiów. Praktycznie nie są przygotowani do tego by rozpocząć studia na uczelniach wyższych. Obecnie powstała pewna przerwa pomiędzy szkołą średnią a wyższą jeśli chodzi na przykład o matematykę. Program matematyki w szkołach średnich został ,,obcięty" a program na uczelniach wyższych pozostał w zasadzie bez zmian. Niby są organizowane jakieś kursy wyrównawcze ale w praktyce nie daje to moim zdaniem dobrych efektów bo nie można nadrobić w miesiąc czy dwa tego co się w normalnym tempie robi przez pół roku czy rok.
Po drugie podejście do studiowania się zmieniło. Zatracił się ,,duch zdobywania wiedzy". Teraz studia wyższe w mentalności młodych ludzi, to nie jest ,,przygoda z wiedzą" ale jeden z elementów ustawiania się w życiu takich jak: kursy języków obcych, prawo jazdy, dobra znajomość Excela itp.
Hej Leszek. Myślę, że duch zdobywania wiedzy wcale się nie zatracił. Jest obecny w jakichś 10% studentów. Reszta to Ci, którzy poszli na studia bo obecna matura nie gwarantuje im nic. Właśnie zerkam na takie jakieś ogólne statystyki. Liczba studentów wzrosła z 400tys w 1990 do 2mln w 2007r. Gdyby podnieść poziom i rangę matury, wierzę, że wszystko by się wyrównało. Zniknęłyby ogłoszenia "poszukiwany magister-kierowca". Co myślisz o tej teorii? Pocieszające, że matematyka wraca jako obowiązkowy przedmiot na maturze :)
Awatar użytkownika
Garr
Posty: 70
Rejestracja: pn lis 16, 2009 18:15
Tradycja: Małymi krokami w kierunku Zen
Lokalizacja: Powolne Miasto Gdansk

Re: Drogi zawodowe

Nieprzeczytany post autor: Garr »

Dodał bym do tego rozpoczynającą sie na poziomie edukacji podstawowej systematyczą pracę ośrodków oświatowych nad wyrugowaniem z młodych umysłów wszelkich ambicji, zainteresowań itd. (prawdopodobnie w celu zapewnienia wszystkim "równego startu", co sprowadza się do zrównania wszystkich do jednakowo miernego poziomu)

Swego czasu (a propos kolejnej walki o lektury) na wp pojawił się ciekawy felieton Jacka Dukaja poruszający temat roli jaką powinna zajmować edukacja w rozwoju młodego człowieka... a jaką zajmuje. http://ksiazki.wp.pl/felietony/id,37573 ... ieton.html

Lo'tsa'wa:
Polski system oświaty wymaga radykalnych napraw od samych fundamentów. Poziom maturzystów wynika, moim zdaniem, z irracjonalnego podejścia naszych politykierów, że "zrobimy coś z maturami, żeby były lepsze, bardziej nowoczesne..." a wszystko "w dół" się samo dopasuje
"Są dwa sposoby na łatwe życie, wierzyć we wszystko albo nie wierzyć w nic. Obydwa zwalniają nas od myślenia." Alfred Korzybski
Lo'tsa'wa
Posty: 1979
Rejestracja: sob gru 06, 2008 04:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Manchester

Re: Drogi zawodowe

Nieprzeczytany post autor: Lo'tsa'wa »

lepsze pisze: No dobra - a teraz niech się znajdzie ktoś kto pracował kiedyś dla jakiejś korporacji :)
Ja pracowałem kiedyś dla korporacji. Konkretnie KFC w Wielkiej Brytani:) Ale to była praca "wakacyjna", więc nie wiele mogę tu powiedzieć. Chyba nie mamy w Polsce zbyt wielu korporacji na wzór biurowych molochów np. ze Stanów... Na szczęście.
Lo'tsa'wa
Posty: 1979
Rejestracja: sob gru 06, 2008 04:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Manchester

Re: Drogi zawodowe

Nieprzeczytany post autor: Lo'tsa'wa »

Garr pisze: Lo'tsa'wa:
Polski system oświaty wymaga radykalnych napraw od samych fundamentów. Poziom maturzystów wynika, moim zdaniem, z irracjonalnego podejścia naszych politykierów, że "zrobimy coś z maturami, żeby były lepsze, bardziej nowoczesne..." a wszystko "w dół" się samo dopasuje
Bardziej nowoczesne tzn. wzorowane na 'maturach' z innych krajów? Wcale nie uważam aby to było nowoczesne ! :(
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Drogi zawodowe

Nieprzeczytany post autor: lwo »

Lo'tsa'wa pisze: Hej Leszek. Myślę, że duch zdobywania wiedzy wcale się nie zatracił. Jest obecny w jakichś 10% studentów. Reszta to Ci, którzy poszli na studia bo obecna matura nie gwarantuje im nic. Właśnie zerkam na takie jakieś ogólne statystyki. Liczba studentów wzrosła z 400tys w 1990 do 2mln w 2007r. Gdyby podnieść poziom i rangę matury, wierzę, że wszystko by się wyrównało. Zniknęłyby ogłoszenia "poszukiwany magister-kierowca". Co myślisz o tej teorii? Pocieszające, że matematyka wraca jako obowiązkowy przedmiot na maturze :)
Witaj,
jeśli chodzi o kwestie liczbowe to wygląd to tak. W czasach ..komuny" w Polsce studia rozpoczynało około 10% młodych ludzi z populacji danego rocznika. Struktura akademicka była przystosowana do tego by ,,wchłonąć" tę część rocznika która była intelektualnie ,,na poziomie" rozpoczęcia studiów wyższych. Po prostu nie każdy jest w stanie kształcić się na poziomie wyższym jeśli ustali się pewien niezbędny poziom wiedzy ,,na wejściu". Po roku 1989 zaczęły w Polsce powstawać uczelnie prywatne (nastawione na zysk) które zdecydowanie obniżyły ten poziom wejściowy jak i wymagania potrzebne do ukończenia studiów. W związku z tym liczba studentów w roczniku wzrosła kilkukrotnie. Nie zmieniło to jednak procentowej liczby studentów zdolnych do podjęcia studiów wyższych a z moich obserwacji wynika raczej, że ta liczba jest z roku na rok coraz mniejsza ze względu na coraz gorsze przygotowanie w zakresie wiedzy ze szkoły średniej.
Co do ,,ducha zdobywania wiedzy" to moim zdaniem jest coraz gorzej. Wystarczy posłuchać o czym rozmawiają studenci oczekujący na zajęcia. Zainteresowania studentów są tak banalne, że jest to aż żenujące. Pomijam fakt, że co trzecie, czwarte słowo zaczyna się na literę k (i to bez względu na płeć) co kiedyś było rzadkością w środowisku studenckim. Są oczywiście wyjątki.
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Drogi zawodowe

Nieprzeczytany post autor: lwo »

Garr pisze: Polski system oświaty wymaga radykalnych napraw od samych fundamentów. Poziom maturzystów wynika, moim zdaniem, z irracjonalnego podejścia naszych politykierów, że "zrobimy coś z maturami, żeby były lepsze, bardziej nowoczesne..." a wszystko "w dół" się samo dopasuje
Tylko którzy politycy są zainteresowani by coś faktycznie zreformować skoro za kilka lat zastąpi ich konkurencyjna ekipa która będzie czerpać polityczne zyski z tych reform? Pomijam fakt czy ktoś ma wogóle jakiś pomysł na dobrą reformę. Ktoś powiedział, że Polska jest krajem ,,na 3-" i to jest niestety smutny fakt.
Awatar użytkownika
lepsze
ex Moderator
Posty: 1895
Rejestracja: ndz paź 16, 2005 21:52
Tradycja: Brak
Lokalizacja: Toruń

Re: Drogi zawodowe

Nieprzeczytany post autor: lepsze »

Trochę zbaczamy z głównego wątku (mam nadzieje, że nie porzucamy), chociaż poruszane tematy są równie ciekawe.
leszek wojas pisze:Po drugie podejście do studiowania się zmieniło. Zatracił się ,,duch zdobywania wiedzy". Teraz studia wyższe w mentalności młodych ludzi, to nie jest ,,przygoda z wiedzą" ale jeden z elementów ustawiania się w życiu takich jak: kursy języków obcych, prawo jazdy, dobra znajomość Excela itp.
To prawda... obrazować to może ostatni wykład z filozofii. Fakt - godzina trudna - 8 rano, czwartek. 90% roku zna już swoje oceny i ma je w indeksach. Przychodzić nie trzeba, więc na wykład z 300 osób pierwszego roku, przychodzi ok. 15. Wykładowca w jak zwykle porywający sposób opowiadał nam tym razem o postmodernizmie i filozofii polskiej. Po wykładzie zostałem z listą kilkunastu książek z Elzenbergiem na czele, które zamierzam przeczytać.
Acha... i jeszcze żeby było śmieszniej - języków nie znają, prawa jazdy nie posiadają, Excela nie ogarniają :przestraszony:
leszek wojas pisze:Co do ,,ducha zdobywania wiedzy" to moim zdaniem jest coraz gorzej. Wystarczy posłuchać o czym rozmawiają studenci oczekujący na zajęcia. Zainteresowania studentów są tak banalne, że jest to aż żenujące. Pomijam fakt, że co trzecie, czwarte słowo zaczyna się na literę k (i to bez względu na płeć) co kiedyś było rzadkością w środowisku studenckim. Są oczywiście wyjątki.
Mieliśmy na jedne zajęcia na zaliczenie zrobić tzw. mind mapy o sobie za 20 lat. padłem i powstałem gdy podejrzałem u sąsiada gałąź "czas wolny" która dzieliła się na dwie (bez dalszych rozwinięć) - 1. rozrywka 2. gry komputerowe.

wszystko sprowadza się do pewnej dojrzałości. Z pewnego dystansu widzę to lepiej. Nie chodzi tylko o kwalifikacje intelektualne i wiedzę jako podstawę do dalszego studiowania. Chodzi być możeo to, że człowiek 19 letni jest generalnie zbyt młody aby traktować studia poważnie. Czasem po prostu warto iść do pracy i zacząć studia gdy traktuje się je poważniej. Sam zresztą jestem dobrym przykładem bo w dużej mierze przez pierwsze lata się ślizgałem.
Lo'tsa'wa pisze:Ja pracowałem kiedyś dla korporacji. Konkretnie KFC w Wielkiej Brytani:) Ale to była praca "wakacyjna", więc nie wiele mogę tu powiedzieć. Chyba nie mamy w Polsce zbyt wielu korporacji na wzór biurowych molochów np. ze Stanów... Na szczęście.
Ja pracowałem dla McDonald's - 4 miesiące w PL i 2 miesiące w UK. Te procedury wykańczają wszystkich. Ludzi tam wariują jak na moje. Normalnie Charlie Chaplin wciągnięty w trybiki hamburgerów.
"Rozkradzione krople
jej skóra
czyni wodę wiosną. "
by Har Dao _/|\_
Awatar użytkownika
Garr
Posty: 70
Rejestracja: pn lis 16, 2009 18:15
Tradycja: Małymi krokami w kierunku Zen
Lokalizacja: Powolne Miasto Gdansk

Re: Drogi zawodowe

Nieprzeczytany post autor: Garr »

leszek wojas pisze:
Garr pisze: Polski system oświaty wymaga radykalnych napraw od samych fundamentów. Poziom maturzystów wynika, moim zdaniem, z irracjonalnego podejścia naszych politykierów, że "zrobimy coś z maturami, żeby były lepsze, bardziej nowoczesne..." a wszystko "w dół" się samo dopasuje
Tylko którzy politycy są zainteresowani by coś faktycznie zreformować skoro za kilka lat zastąpi ich konkurencyjna ekipa która będzie czerpać polityczne zyski z tych reform? Pomijam fakt czy ktoś ma wogóle jakiś pomysł na dobrą reformę. Ktoś powiedział, że Polska jest krajem ,,na 3-" i to jest niestety smutny fakt.
Może o to im chodzi? Debilami łatwiej zarządzać. (ale nie uciekajmy w kolejnym wątku w teorie spiskowe.... choć ja uważam, że dokładnie tak jest ;) )

A co do korporacji.
Mój dobry kolega zaczął niedawno prace w jednej z tych "wielkich amerykańskich" czyt. najgorszych. (a trzeba zaznaczyć, że to jego pierwsza "poważna" praca)
Jak dotąd prania mózgu mu nie robili.
Za to, dostał w miarę przyzwoitą kasę, ubezpieczenie zdrowotne w prywatnej klinice, talony na obiadki co by głodnym nie być i do wyboru zajęcia dodatkowe pozapracowe (basen, joga itd.)
Niespecjalnie zależy mu na "pięciu się po szczeblach kariery" więc może dlatego nie odczuwa osławionego prania mózgu, presji, wyścigu szczurów itd.
Inna sprawa, że anglojęzyczny kolega, który w tej samej firmie prowadził kursy angielskiego dla pracowników stwierdził, że to:
"typowa amerykańska korporacja, nikomu się tam nie podoba, każdy mówi, że chce tylko trochę popracować żeby jakieś doświadczenie zdobyć... ale i tak większość osiada tam na 10 lat dłużej niż by chciało" :)
"Są dwa sposoby na łatwe życie, wierzyć we wszystko albo nie wierzyć w nic. Obydwa zwalniają nas od myślenia." Alfred Korzybski
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Drogi zawodowe

Nieprzeczytany post autor: moi »

lepsze pisze:Chodzi być możeo to, że człowiek 19 letni jest generalnie zbyt młody aby traktować studia poważnie.
Jestem za tym, że by studia były płatne. To, ze są "bezpłatne", to i tak mit, bo trzeba zapłacić za: 1) stancję/akademik, 2) dojazdy, 3) wyżywienie, itd. Studenci zwykle nie pracuję, stypendia są niskie - na wszystko i tak nie wystarczy, więc rodzice płacą, płacą, płacą... O ileż przyzwoiciej i dojrzalej byłoby ze strony studenta zaciągnąć kredyt studencki i potem, po ukończeniu studiów -jako jeden z grona studentów z wysoką średnią- starać się o jego częściowe lub nawet całkowite umorzenie. To nauczyłoby wiele osób odpowiedzialności za siebie i swoje wybory. Nie byłoby studentów, którzy po roku zmieniają uczelnię, albo kierunek, bo im się "nie podoba". A za rok to samo, bo "nie udało się" zaliczyć semestru.
Lo'tsa'wa pisze:Te procedury wykańczają wszystkich. Ludzi tam wariują jak na moje. Normalnie Charlie Chaplin wciągnięty w trybiki hamburgerów.
Patrząc na ludzi pracujących w McDonaldzie, czy KFC, nie widzę, żeby byli szczęśliwi. Są ciągle w biegu, zaaferowani, prawie nie kontaktują. Trochę lepiej jest w sieciowych sklepach z odzieżą, jak H&M, Cubus, Orsay czy Kapphal, gdzie czasami kupuję ubrania dla siebie i rodziny - tu kadra też jest młoda, ale bardziej wyluzowana. Widać, że bez wysiłku przychodzi im miła rozmowa z klientem. Choć może to efekt jakiegoś wewnętrznego szkolenia? W każdym bądź razie, sprawiają wrażenie bardziej wypoczętych i zadowolonych.
Mam znajomą, która pracuje w Castoramie, jako kasjerka - jest zachwycona, bo dyrekcja proponuje im nieustanne (i bezpłatne!) szkolenia, z zakresu: kultury osobistej, znajomości mechanizmów zw. z reklamą i sprzedażą, itp. Podobno są świetnie prowadzone i to właśnie dzięki nim znajoma nie chce zmienić pracy, choć ma dużo wyższe kwalifikacje - czuje się dowartościowana, czuje, że uczy się nowych i ciekawych rzeczy i nie jest tylko "mięsem armatnim" przeznaczonym do użerania się z klientami. W każdej chwili może starać się o awans - do tego potrzebna jest tylko jej dobra wola i trochę więcej doświadczenia (pracuje niecały rok). W Castoramie ludzie bardzo szybko awansują - jeśli chcą i jeśli im na tym zależy. Ci zaś, co są na kierowniczych stanowiskach, nie są wykorzystywani, mają czas dla bliskich i na wypoczynek.
Takie jakby bardziej ludzkie oblicze korporacji ;)
Mój dobry kolega zaczął niedawno prace w jednej z tych "wielkich amerykańskich" czyt. najgorszych. (a trzeba zaznaczyć, że to jego pierwsza "poważna" praca)
Bliska mi osoba pracowała w 3M - tez duża, amerykańska firma. Pranie mózgu zaczynało się już od pierwszego dnia w pracy- od przeczytania testamentu jakiegoś najważniejszego "lidera", którzy stworzył system pracy tej firmy. Z tyłu na identyfikatorach były wypisane najważniejsze hasła korporacyjne... w pracy nie można był zostać dłużej nawet na 15 minut - tak bardzo przełożeni bali się związków zawodowych. Wszyscy chodzili wystraszeni i byli poddawani nieustannym szkoleniom wewnętrznym, które miały absurdalne tematy:"Jak sprawić, by kolejny dzień w pracy był kolejnym dniem bez wypadku", itp. No i jeszcze jedna rewelacja, która wyszła dopiero po czasie (choć na rozmowie kwalifikacyjnej było uzgadniane inaczej): nadgodziny nie były płatne, ale wymieniane na dni wolne... do tego płace obowiązkowo niskie dopóki się człowiek nie zacznie wspinać po drabinie awansu i nie zostanie "liderem", czy innym tam dziwnym kimś.
Po jakimś czasie ta osoba zmieniła pracę na inna, w małej, rodzinnej, firmie. Jest dużo pracy, zbiorowa odpowiedzialność, ale jest też normalna, przyjacielska atmosfera: jeśli nagle zachoruje ci dziecko, to nikt ci głowy nie urwie, ze bierzesz nieprzepisowy urlop... itd.

Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
piotr
ex Global Moderator
Posty: 3569
Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Drogi zawodowe

Nieprzeczytany post autor: piotr »

Cześć, :)
moi pisze:Jestem za tym, że by studia były płatne. To, ze są "bezpłatne", to i tak mit, bo trzeba zapłacić za: 1) stancję/akademik, 2) dojazdy, 3) wyżywienie, itd. Studenci zwykle nie pracuję, stypendia są niskie - na wszystko i tak nie wystarczy, więc rodzice płacą, płacą, płacą...
Ale to chyba dwie różne płatności. Za to, że jest się studentem nie trzeba na razie w Polsce płacić. Za to, że się coś konsumuje będąc studentem, albo kimkolwiek innym to i owszem.
Awatar użytkownika
Dorota
Posty: 427
Rejestracja: czw wrz 11, 2008 10:52
Płeć: kobieta
Tradycja: Seon (Szkoła Zen Kwan Um)
Lokalizacja: Łódź

Re: Drogi zawodowe

Nieprzeczytany post autor: Dorota »

Piotrze ja tez to tak widze, skoro studenta nie stac na ksero, mieszkanie i ksiazki to jak go bedzie stac na czesne?? i jestem zdecydowanie przeciwna zaciaganiu kredytow, zwlaszcza jak sie jeszcze nic nie ma.

ale i tak zadecyduja za nas politycy, ktorych nie obchodzi niczyje zdanie;/
Lacho calad! Drego morn!
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Drogi zawodowe

Nieprzeczytany post autor: moi »

piotr pisze:Ale to chyba dwie różne płatności. Za to, że jest się studentem nie trzeba na razie w Polsce płacić. Za to, że się coś konsumuje będąc studentem, albo kimkolwiek innym to i owszem.
Dla mnie to ta sam opłata, którą ponoszą rodzice studenta za jego studia. Nie sam student.
Zapomniałam jeszcze o zakupie podręczników - to też wydatek "za studia" moim zdaniem.

Naprawdę, na 10 osób studiujących, 5 to te, które poszły na jakiś kierunek, bo "nigdzie indziej się nie dostały", "bo coś trzeba robić", "z nudów", "żeby się wyrwać z domu"... po roku te osoby odpadają, albo zmieniają studia. A kto za to płaci? pan płaci, pani płaci... wolę, żeby za swoje decyzje taki student sam ponosił odpowiedzialność.

I jeszcze jedno - system marketingowy na uczelniach. Profesorowie muszą mieć studentów, wygrywają więc ci wykładowcy, którzy obniżają poziom, żeby "mieć popyt". To jakiś absurd i powoduje dalsze wynaturzenia.

Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
piotr
ex Global Moderator
Posty: 3569
Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Drogi zawodowe

Nieprzeczytany post autor: piotr »

Cześć, :)
moi pisze:Dla mnie to ta sam opłata, którą ponoszą rodzice studenta za jego studia. Nie sam student.
Zapomniałam jeszcze o zakupie podręczników - to też wydatek "za studia" moim zdaniem.
Nie wydaje mi się, żeby fakt wprowadzenia opłat za uczęszczanie na zajęcia na uczelniach wyższych obejmował np. opłaty za podręczniki, ksera, akademiki, etc. — czyli mówiąc inaczej, nie urealni to kosztów studiowania. Opłata ma po prostu poprawić sytuację finansową uczelni, które nie cierpią na nadmiar pieniędzy. Zatem student płacąc za to, za co obecnie już płaci, będzie musiał dodatkowo dołożyć pieniądze, po to by móc w ogóle być żakiem. Dlatego wygląda mi to na kolejne wyciąganie pieniędzy, które powinny były się znaleźć w systemie ze ściąganych już podatków. To jest oczywiście łatwiejsze, zamiast, chociażby, uszczelnienia patologicznego systemu finansowania służby zdrowia i przesunięcia części środków na naukę: http://przekroj.pl/wydarzenia_kraj_artykul,6190.html
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Drogi zawodowe

Nieprzeczytany post autor: moi »

Cześć Piotrze,

a czy masz pomysł, żeby wyeliminować takich "kiwanych" studentów, którzy studiują rok, lub dwa (kiedyś jeszcze studiowali byle co ze względu "na wojsko"), a potem nie kończą studiów? Przecież za ich edukację ktoś musiał zapłacić i to nigdy się nie zwróci...

Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
piotr
ex Global Moderator
Posty: 3569
Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Drogi zawodowe

Nieprzeczytany post autor: piotr »

Cześć, :)
moi pisze:a czy masz pomysł, żeby wyeliminować takich "kiwanych" studentów, którzy studiują rok, lub dwa (kiedyś jeszcze studiowali byle co ze względu "na wojsko"), a potem nie kończą studiów? Przecież za ich edukację ktoś musiał zapłacić i to nigdy się nie zwróci...
Ktoś ich ocenia, ktoś im daje zaliczenia...
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Drogi zawodowe

Nieprzeczytany post autor: moi »

piotr pisze: Ktoś ich ocenia, ktoś im daje zaliczenia...
A oni potem i tak rezygnują z dopiero co rozpoczętych studiów...
Awatar użytkownika
piotr
ex Global Moderator
Posty: 3569
Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Drogi zawodowe

Nieprzeczytany post autor: piotr »

Cześć, :)
moi pisze:A oni potem i tak rezygnują z dopiero co rozpoczętych studiów...
Jeśli taki "kiwany" student przetrwał pierwszy semestr, tzn. że ktoś źle ocenia i nie potrafi swoim systemem sprawdzania i oceniania odróżnić osoby, która cwaniakuje, od osoby, która studiuje.
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Drogi zawodowe

Nieprzeczytany post autor: moi »

piotr pisze:Cześć, :)
moi pisze:A oni potem i tak rezygnują z dopiero co rozpoczętych studiów...
Jeśli taki "kiwany" student przetrwał pierwszy semestr, tzn. że ktoś źle ocenia i nie potrafi swoim systemem sprawdzania i oceniania odróżnić osoby, która cwaniakuje, od osoby, która studiuje.
To nie tak. Ten system marketingowy, o którym pisałam, obowiązuje także na państwowych uczelniach. Efektem tego jest dramatyczny spadek poziomu nauczania na studiach. Na to nakłada się także program obecnej szkoły średniej (czy wiecie, że dzisiejsi maturzyści nie muszą znać twórczości Baudelaire'a, żeby uczyć się o modernizmie? nie wyobrażam sobie takiej osoby na filologii polskiej, a jednak, co roku, setki osób się na nią dostają... :szok:). Kiedyś, żeby utrzymać się na studiach, trzeba było w to - moim zdaniem - włożyć rzeczywiście trochę wysiłku. W tej chwili student może utrzymać się tylko "siłą inercji" - tu skopiuje pracę na zaliczenie, tam dostanie naciągana trójczynę i jakoś to idzie... ten student świadomie studiów nie skończy, nie dąży do tego nawet - są one jedynie dla niego okresem, kiedy "chce się wyżyć", "pobawić", itd. Obecny system szkolnictwa wyższego niezbyt sprawnie -moim zdaniem- eliminuje takich studentów. Kosztami ich "byle jakiej" edukacji jesteśmy jednak obciążeni my wszyscy. To nie jest tak, że rzeczy powstają w oderwaniu od siebie. To, że ten student nie skończy studiów i nie spłaci swojego długu wobec społeczeństwa za swoje "darmowe studia" będzie rzutowało m.in na cenę marchewki w sklepie, którą kupujesz Ty i Twoja rodzina. Dlaczego stypendia doktorantów są tak niskie - m.in takze przez takich studentów. Itd.

Płatne studia uczą odpowiedzialności, dojrzałości i stanowią dobry system eliminacji dla tych, którym nie zależy na skończeniu studiów, a którzy chcą jedynie "użyć młodości". Na Twój i mój koszt. Na koszt tych, którzy płacą podatki.

To jest ten wielki mit, że studia w Polsce "są bezpłatne". Nie są bezpłatne -są opłacane z pieniędzy podatników. Wolę, żeby każdy płacił sam za swoje studia. Tak jest, po prostu, uczciwiej i lepiej dla nas wszystkich.


Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
Dorota
Posty: 427
Rejestracja: czw wrz 11, 2008 10:52
Płeć: kobieta
Tradycja: Seon (Szkoła Zen Kwan Um)
Lokalizacja: Łódź

Re: Drogi zawodowe

Nieprzeczytany post autor: Dorota »

płątne studia nie wyeliminuja leniwych studnetow, wystarczy spojzec na uczelnie prywatne. wprowadzenie czesnego utrudni, albo zamknie zupelnie, droge do wyzszego wyksztalcenia dla osob zdolnych ale biednych. i nawet jesli wprowadza jakis system wysokich stypendiow, czy czegos takiego co mialoby pomoc w pokryciu kosztow, to na pewno nie starczy tego dla wszyskich zdolnych i nie bedzie tego wystarczajo duzo w przeliczeniu na jednostke.

zeby wywalic takich bimbajacych studentow, nalezaloby wrocic do wczesniejszego sposobu fifnasownaia uczelni, ktory byl niezalezny od liczby studentow. wtedy kazdy wykladowca moglby wysrubowac wymagania, tak zeby rzeczywiscie przeszli najlepsi.

i bardziej mi przeszkadza ze z odatkow jest oplacana sluzba zdrowia niz uniwersytety.
Lacho calad! Drego morn!
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Drogi zawodowe

Nieprzeczytany post autor: moi »

Dorota pisze: wprowadzenie czesnego utrudni, albo zamknie zupelnie, droge do wyzszego wyksztalcenia dla osob zdolnych ale biednych.
System kredytów studenckich nie jest złym systemem - załóżmy, że można by go tak zmodyfikować, żeby zabezpieczenia nie były tak rygorystyczne: wystarczyłby jeden żyrant lub wcale. Student sam decyduje o wysokości transzy (miesięcznej wypłaty), itd. Już w tej chwili są takie udogodnienia.
Dorota pisze: i nawet jesli wprowadza jakis system wysokich stypendiow, czy czegos takiego co mialoby pomoc w pokryciu kosztow, to na pewno nie starczy tego dla wszyskich zdolnych i nie bedzie tego wystarczajo duzo w przeliczeniu na jednostke.
Starczy, bo nie będzie kosztów ubocznych w postaci płacenia za czyjeś niedokończone studia.
Dorota pisze:
i bardziej mi przeszkadza ze z odatkow jest oplacana sluzba zdrowia niz uniwersytety.
Mnie przeszkadza i jedno i drugie. Za jakiś czas będziemy cierpieć na brak specjalistów - już w tej chwili to się objawia. Ludzie, którzy nawet kończą studia nie są w stanie samodzielnie pracować na stanowisku adekwatnym do ich wykształcenia. Mówiła mi o tym bliska mi osoba: przychodzi do pracy student po dwóch kierunkach, inżynier magister i manager i nie potrafi obsłużyć Excela! najważniejszy jest papierek i ...robienie kariery.

Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Drogi zawodowe

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

moi pisze:To nie tak. Ten system marketingowy, o którym pisałam, obowiązuje także na państwowych uczelniach. Efektem tego jest dramatyczny spadek poziomu nauczania na studiach. Na to nakłada się także program obecnej szkoły średniej
Ludzie jednak zapisują się na studia, jest poniekąd moda na studiowanie, można byłoby coś z tym zrobić, tworzenie tzw. "zerówek" przygotowujących do studiowania na danym kierunku czy wprowadzenie egzaminów wstępnych byłoby jakimś wyjściem. Osobiście uważam, że najbardziej zaszkodził dobry niegdyś zwyczaj egzaminowania nie tylko przez placówkę, którą uczący opuszczał, ale również przez placówkę, w której uczący miał zamiar naukę rozpocząć. Pytania zadane z poziomu nauczyciela szkoły średniej brzmią jednak nieco inaczej, niż te zadane z poziomu wykładowcy przygotowującego do pracy magisterskiej. Nieuchronność egzaminów na studia motywowała poniekąd nauczycieli szkół średnich do solidniejszej pracy. Poziom nauczania widać było wówczas, jak na przysłowiowej dłoni. No, ale nauczyciele szkół średnich mają z kolei swoje własne pretensje do gimnazjów.

Pozdrawiam, gt
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Drogi zawodowe

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

lepsze pisze:co doradzilibyście mi w sprawach pracy zawodowej. Jak oceniacie powyższe schematy?
Cześć :)
Korporacja, moim zdaniem, nie jest taka zła na początek, dawniej nazywali to chyba „praktyki robotnicze”, czy jakoś tak ;) studenci mieli obowiązek zaliczyć „pracę u podstaw”.
Znam tylko przypadki z telefonii komórkowych, firmy komputerowej, fast foodów i pewnej korporacji o sportowym charakterze – rzeczywiście, bywa tragicznie, szczególnie kiedy nie jest się buddystą :) ale z drugiej strony jest to niezła szkoła życia, człowiek szybko kuma, czego nie powinien robić, jak nie powinien się zachowywać i gdzie nie powinien pracować. I co najważniejsze, niewiele rzeczy w takiej korporacji wydaje się pozostawać osobistymi, a to sprzyja praktyce buddyjskiej :)

Poza tym, tak mi się wydaje, lepsza korporacja z dużą liczbą młodych ludzi, niż jakaś zapyziała kilkuosobowa firemka z nawiedzonym właścicielem (mam na myśli pracę w cudzej firmie, nie swojej własnej). Tu dopiero potrafią dziać się cyrki, taki mały osobisty światek szefa, w który, jeśli się wejdzie, różnie to bywa. Niby przyjąłeś się do realizacji jakiegoś projektu, a w rezultacie robisz szefowi zakupy do domu i wozisz samochodem żonę, która wypłakuje Ci w mankiet swoje nieszczęścia. I żeby to tylko na tym się skończyło. ;)

No jeszcze pozostaje założyć własną firmę, co rzeczywiście nie jest dzisiaj problemem. Ale osobiście jestem zdania, że rozpoczynać pracę zawodową warto najpierw w cudzych firmach. Dla mnie nie jest to aktywność kwalifikująca się do automatycznego inicjowania na własną rękę, bez rozpoznania „filozofii”, która za tym stoi. No chyba, że ma się osobę wprowadzającą w temat (firmy rodzinne). Po prostu dałabym sobie czas na kompletowanie doświadczeń. Znam też przypadki takie, że pracownik najęty do małej firmy, po kilku latach przejął tę firmę od pracodawcy, a pracodawca założył nową w tej samej branży. :)

Pozdrawiam, gt
Lo'tsa'wa
Posty: 1979
Rejestracja: sob gru 06, 2008 04:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Manchester

Re: Drogi zawodowe

Nieprzeczytany post autor: Lo'tsa'wa »

Eee... czy nie lepiej jest jakoś zniechęcić ludzi, którym studia tak naprawdę niepotrzebne, oferując im w zamian jakąś alternatywę typu dobrze płatna praca bez dyplomu?
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dzambala - buddyzm a pieniądze”