Umierajace zwierze...
Umierajace zwierze...
Witam wszystkich serdecznie. Jestem tu nowy i calkiem przypadkiem trafilem na ta strone. Probuje praktykowac buddyzm Karma Kagyu, pisze probuje, poniewaz nie zawsze mam na to czas, niestety moja obecna wiedza nie pozwala mi sie uporac z problemem dotyczacym mojego pieska, ktorego bede zmuszony ze wzgledu na jego bardzo juz kiepski stan zdrowotny uspic...przykra to i nielatwa decyzja. Mimo to pragnalbym mu jakos ulzyc w tych ostatnich chwilach, myslalem o jakiejs praktyce typu phowa, lub innej, niestety ja sam nie posiadam jak pisalem odpowiedniej wiedzy na temat, jak ulzyc mu w tych ostatnich chwilach... Ole pisze o recytowaniu mantry om mani dewa hri, w necie znalazlem cos o praktyce Amitthaby, powiem szczerze, utknalem w miejscu. Co mozna zrobic? Chcialbym, zeby moje kochane zwierze odrodzilo sie w lepszym ciele... no i co w ogole poczac z ta eutanazja? W sensie praktyki buddyjskiej nie jest to najlepsze wyjscie, ze wzgledu na negatywna karme, z drugiej strony moj staruszek (14 lat) cierpi na mocne bole...
Pozdrawiam serdecznie i z gory dziekuje za wszelkie podpowiedzi w tej materii.
Pozdrawiam serdecznie i z gory dziekuje za wszelkie podpowiedzi w tej materii.
Re: Umierajace zwierze...
witaj jolero
poszperałem i znalazłem tą oto mowę Dhammy, wygłoszoną przez Ajahn Chaha:
"Nie ma niczego niewłaściwego w sposobie, w jaki ciało starzeje się i zapada na różne choroby. Ono po prostu podąża za własną naturą. A więc to nie ciało jest przyczyną naszego cierpienia, lecz nasze niewłaściwe myślenie. Kiedy to, co naturalne, postrzegamy w nieprawidłowy sposób, z pewnością pojawi się pomieszanie.
To tak jak z wodą w rzece. To oczywiste, że płynie ona w dół, z biegiem rzeki; nigdy pod górę. Taka jest po prostu jej natura. Gdybyśmy poszli i stanęli nad brzegiem rzeki, widząc iż woda zmierza szybkim nurtem w dół, zapragnęli w niemądry sposób, aby zmieniła ona swój kierunek i zawróciła pod górę – wówczas będziemy cierpieć. Będziemy cierpieć z powodu naszego błędnego poglądu, z powodu naszego myślenia „wbrew przepływowi”.
Gdybyśmy posiadali prawidłowy pogląd, zrozumielibyśmy wówczas, iż woda musi płynąć w dół rzeki. Dopóki nie urzeczywistnimy i nie zaakceptujemy tego faktu, dopóty zawsze będziemy poruszeni i nigdy nie odnajdziemy spokoju umysłu.
Rzeka, która musi płynąć w dół zgodnie ze swoim biegiem, przypomina nasze ciało. Przekracza ono młodość i starość, a następnie umiera. Nie pragnijmy, aby było inaczej. Nie potrafimy temu zaradzić. Nie podążajmy pod prąd!"
Jeśli pytasz co należałoby zrobić z cierpiącym psem, to sam musisz zdecydować. Cokolwiek zrobisz to będzie właściwa decyzja.
Tak naprawdę możemy pomóc w takich sytuacjach chyba tylko w jeden sposób, poprzez własną praktykę. Poprzez rozwój mądrości.
pozdrawiam
poszperałem i znalazłem tą oto mowę Dhammy, wygłoszoną przez Ajahn Chaha:
"Nie ma niczego niewłaściwego w sposobie, w jaki ciało starzeje się i zapada na różne choroby. Ono po prostu podąża za własną naturą. A więc to nie ciało jest przyczyną naszego cierpienia, lecz nasze niewłaściwe myślenie. Kiedy to, co naturalne, postrzegamy w nieprawidłowy sposób, z pewnością pojawi się pomieszanie.
To tak jak z wodą w rzece. To oczywiste, że płynie ona w dół, z biegiem rzeki; nigdy pod górę. Taka jest po prostu jej natura. Gdybyśmy poszli i stanęli nad brzegiem rzeki, widząc iż woda zmierza szybkim nurtem w dół, zapragnęli w niemądry sposób, aby zmieniła ona swój kierunek i zawróciła pod górę – wówczas będziemy cierpieć. Będziemy cierpieć z powodu naszego błędnego poglądu, z powodu naszego myślenia „wbrew przepływowi”.
Gdybyśmy posiadali prawidłowy pogląd, zrozumielibyśmy wówczas, iż woda musi płynąć w dół rzeki. Dopóki nie urzeczywistnimy i nie zaakceptujemy tego faktu, dopóty zawsze będziemy poruszeni i nigdy nie odnajdziemy spokoju umysłu.
Rzeka, która musi płynąć w dół zgodnie ze swoim biegiem, przypomina nasze ciało. Przekracza ono młodość i starość, a następnie umiera. Nie pragnijmy, aby było inaczej. Nie potrafimy temu zaradzić. Nie podążajmy pod prąd!"
Jeśli pytasz co należałoby zrobić z cierpiącym psem, to sam musisz zdecydować. Cokolwiek zrobisz to będzie właściwa decyzja.
Tak naprawdę możemy pomóc w takich sytuacjach chyba tylko w jeden sposób, poprzez własną praktykę. Poprzez rozwój mądrości.
pozdrawiam
"Chcemy iść łatwą drogą, ale jeżeli nie ma cierpienia, to nie ma mądrości. By dojrzeć do mądrości, musisz na swojej ścieżce naprawdę załamać się i zapłakać co najmniej trzy razy" Ajahn Chah
- booker
- Posty: 10090
- Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Yungdrung Bön
- Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych
Re: Umierajace zwierze...
Dodajmy iż to nauczanie pochodzi z Theravady.ikar pisze:poszperałem i znalazłem tą oto mowę Dhammy, wygłoszoną przez Ajahn Chaha:
Jolero pytał o podejście w Karma Kagyu - a to jest Wadżrajana
Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
- stworzenie
- Posty: 1034
- Rejestracja: śr maja 28, 2008 21:24
- Płeć: kobieta
- Tradycja: bon
- Lokalizacja: Reda
Re: Umierajace zwierze...
Witaj jolero, eutanazja konających zwierząt to jest dylemat, z którym też nie potrafię się uporać, niestety. Mogę jedynie powiedzieć, że Lama Ole zapytany o to podczas wykładów, powiedział, żeby raczej dawać zwierzakowi środki przeciwbólowe i poczekać aż umrze "sam z siebie", a argumentował to tym, że eutanazja nie usuwa cierpienia, tylko to cierpienie przenosi się potem na kolejne życie.
Co do samych praktyk dla umierających - można powtarzać mantrę "om ami dewa hri".
Jeżeli nie jesteś bardzo przywiązany do tego, że to koniecznie muszą być praktyki z Karma Kagyu, to jest książka napisana przez nauczyciela Nijngmy, Sogjala Rinpocze "Tybetańska księga życia i umierania" i tam jest opisane, jakie mantry i wizualizacje można robić, żeby pomóc umierającym i zmarłym istotom, jak długo i jak często je wykonywać, kiedy przynoszą największe wsparcie zmarłemu itd.
Co do samych praktyk dla umierających - można powtarzać mantrę "om ami dewa hri".
Jeżeli nie jesteś bardzo przywiązany do tego, że to koniecznie muszą być praktyki z Karma Kagyu, to jest książka napisana przez nauczyciela Nijngmy, Sogjala Rinpocze "Tybetańska księga życia i umierania" i tam jest opisane, jakie mantry i wizualizacje można robić, żeby pomóc umierającym i zmarłym istotom, jak długo i jak często je wykonywać, kiedy przynoszą największe wsparcie zmarłemu itd.
Re: Umierajace zwierze...
Po pierwsze, Ole doradzał kiedyś robienie poła zwierzętom ale zmienił zdanie i teraz tego nie poleca.jolero pisze:Ole pisze o recytowaniu mantry om mani dewa hri, w necie znalazlem cos o praktyce Amitthaby, powiem szczerze, utknalem w miejscu. Co mozna zrobic? Chcialbym, zeby moje kochane zwierze odrodzilo sie w lepszym ciele... no i co w ogole poczac z ta eutanazja? W sensie praktyki buddyjskiej nie jest to najlepsze wyjscie, ze wzgledu na negatywna karme, z drugiej strony moj staruszek (14 lat) cierpi na mocne bole...
Pozdrawiam serdecznie i z gory dziekuje za wszelkie podpowiedzi w tej materii.
Nauczyciele mówią, że do zwierząt bardziej pasuje Czenrezig niźli Amitaba. Wiem, że używacie w DD medytacji "Kochających Oczu", ułożoną przez Kalu Rinpocze. Na pewno robienie tej medytajcji w intencji zwierzęcia, teraz oraz przez czas bardo (49 dni od śmierci) pomoże pieskowi i Tobie.
Co eutanazji, to faktycznie nauczyciele jej nie polecają. Jednak słyszałem, jak Ole mówił by w skrajnych przypadkach, gdy zwierze bardzo cierpi, zrobić tą eutanazję.
Wyślij list lub kartkę choremu dziecku:
http://marzycielskapoczta.pl
http://marzycielskapoczta.pl
- iwanxxx
- Admin
- Posty: 5373
- Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Buddhadharma
- Lokalizacja: Toruń
Re: Umierajace zwierze...
Ciekawe, bo np w Kwan Um dla umierających ludzi jest bodhisattva Ksitigharba, ale dla zwierząt (i mistrzów zen) Budda Amitabha.tomo pisze:Nauczyciele mówią, że do zwierząt bardziej pasuje Czenrezig niźli Amitaba
Pzdr
Piotr
Re: Umierajace zwierze...
Dzieki za wszystkie odpowiedzi... troche mi namieszaliscie, co czlowiek, to teoria ( a raczej, co szkola) Tak naprawde licza sie intencje, nie ma wiec zgody co do uniwersalnej praktyki, a z drugiej strony... to tez istota, tyle, ze mniej swiadoma wlasnego losu. Przypominam sobie taki fragment ksiazki ''Poskramiajac tygrysa'', w ktorym to Ole bedac w Nepalu zatrzymal sie przy drodze by pomoc przejechanemu przez samochod psu (co zdarza sie tam dosc czesto). Ktorys z Tybetanczykow zasmial sie widzac , jak Ole odmawia mantre nad zwierzeciem mowiac, ze w przyszlym zyciu moze miec wielu wiernych uczniow z dlugimi nosami. Oczywiscie tylko krowa nie zmienia zdania, szkoda tylko, ze najpierw okazuje sie, ze mozna praktykowac przy umierajacym psie, a potem, ze jednak nie. Mysle sobie, ze po prostu pozostane z nim do konca recytujac ,,om ami dewa hri''.Tyle potrafie. Najprostsze srodki sa najlepsze. Przeciez nie zaszkodze mu na pewno... tak mysle. Pozdrawiam.
- pakol
- Posty: 90
- Rejestracja: pt mar 09, 2007 13:07
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: diamentowa droga
- Lokalizacja: S-c/Będzin
Re: Umierajace zwierze...
Przeszedłem tez przez takie doświadczenie... Niestety środki znieczulające nie wchodziły w grę, bo psiak się dusił i miał wodobrzusze - nie mógł już praktycznie siedzieć ani leżeć.
Myślę, że tu pewnie porady kierowane wobec ludzi tez się przydadzą, być blisko i starać się dać poczucie spokoju i miłości. No i mantra Czenrezika jak najbardziej będzie pomocna - też słyszałem od Olego właśnie takie zalecenia.
pozdrawiam
Myślę, że tu pewnie porady kierowane wobec ludzi tez się przydadzą, być blisko i starać się dać poczucie spokoju i miłości. No i mantra Czenrezika jak najbardziej będzie pomocna - też słyszałem od Olego właśnie takie zalecenia.
pozdrawiam
pawcio vel pakol
... Żadna religia nie jest ważniejsza niż ludzkie szczęście ...
... Żadna religia nie jest ważniejsza niż ludzkie szczęście ...
-
- Senior User
- Posty: 398
- Rejestracja: sob sie 11, 2007 15:20
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Karma Kamtsang
- Lokalizacja: częstochowa
- Kontakt:
Re: Umierajace zwierze...
Witaj,
Przechodziłem już przez podobne doświadczenie. Nigdy nie zapomnę spojrzenia mojego psa, kiedy lekarz go usypiał. Jeśli znasza Phowa to możesz dla niego je zrobić. Jeśli nie recytuj wiele razy Om mani peme hung czy np. Om ami dewa hri w jego intencji. W zasadzie możesz w jego intencji wykonać dowolną praktykę, jaką znasz. Kiedy będziesz chował swojego przyjaciela możesz przy nim położyć jakiś symbol związany z dharmą. Jeśli chcesz podaj na mój priv swój e mail prześle ci coś co możesz wykorzystać. Daj znać kiedy, kiedy pochowasz swojego psa przy okazji swoich praktyk wykonam coś dla niego.
pozdrawiam,
Przechodziłem już przez podobne doświadczenie. Nigdy nie zapomnę spojrzenia mojego psa, kiedy lekarz go usypiał. Jeśli znasza Phowa to możesz dla niego je zrobić. Jeśli nie recytuj wiele razy Om mani peme hung czy np. Om ami dewa hri w jego intencji. W zasadzie możesz w jego intencji wykonać dowolną praktykę, jaką znasz. Kiedy będziesz chował swojego przyjaciela możesz przy nim położyć jakiś symbol związany z dharmą. Jeśli chcesz podaj na mój priv swój e mail prześle ci coś co możesz wykorzystać. Daj znać kiedy, kiedy pochowasz swojego psa przy okazji swoich praktyk wykonam coś dla niego.
pozdrawiam,
odczuwaj dobro
Re: Umierajace zwierze...
hejka bookerikar napisał/a:
poszperałem i znalazłem tą oto mowę Dhammy, wygłoszoną przez Ajahn Chaha:
Dodajmy iż to nauczanie pochodzi z Theravady.
szukałem czegoś co może natchnąć, dać powód do przemyśleń. Akurat tekst Ajahn Chaha doskonale pasował. Gdybym znał coś z Wadzrajanay czy Mahajany pewnie też bym dał.
Sądzę że te wszystkie tradycie to tylko różne słowa, na jedną rzeczywistość.
Problem w tym że słabo znam teksty Mahajany.
trzymaj sie
"Chcemy iść łatwą drogą, ale jeżeli nie ma cierpienia, to nie ma mądrości. By dojrzeć do mądrości, musisz na swojej ścieżce naprawdę załamać się i zapłakać co najmniej trzy razy" Ajahn Chah
- booker
- Posty: 10090
- Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Yungdrung Bön
- Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych
Re: Umierajace zwierze...
Hejka Ikarikar pisze:hejka booker
Mój post był tylko informacyjny.
Dzięki za wklejenie ven.A.Chaha
Też tak myśle. A pies też czująca istota, i drugiej potrzebuje, a ileż w takiej sytuacji.jolero pisze:Mysle sobie, ze po prostu pozostane z nim do konca recytujac ,,om ami dewa hri''.Tyle potrafie. Najprostsze srodki sa najlepsze. Przeciez nie zaszkodze mu na pewno... tak mysle.
Kiedyś była taka opowieść, jak na dwór cesarski w Chinach zaproszono pewnego mnicha, by nauczał. Słyszano iż miał on też pewne zdolności, więc król czy cesarz poprosił go, by powiedział mu, czym zasłużył sobie wcześniej na to, że teraz jest cesarzem. Mnich po dłuższej ciszy odpowiedział wiec, iż obecny cesarz kiedyś był pobożnym wieśniakiem, i w czasie wielkiej ulewy, nie ratował swojego dobytku, lecz uratował miejscowy posąg Buddy. Jako efekt zasługi, odrodził się w cesarskiej rodzinie. Zainteresowana tym cesarzowa, również poprosiła. Mnich po dłuższym milczeniu odparł, iż nie może jej powiedzieć. Podirytowana pytała dlaczego, mnich nie dawał wyjaśnień. W końcu jednak pod jakąś tam groźbą go nakłoniła. Mnich powiedział, iż kiedyś była robakiem Cesarzowa była wściekła. Chciała wiedzieć jak? Mnich powiedział jej, iż jako robak żyła w przyklasztornym ogródku. Mnich z tamtego klasztoru, zbierając warzywa niechcący z warzywami udziabał i ją - robaka. W związku z tym, mnich ten wykonywał dla robaczka mantrowanie "Namo Amita Bul", mantrę Buddy Nieograniczonego Światła [jak rozumiem to jest mantra "Om Ami Dewa Hri"]. W efekcie zasługi płynącej z praktyki dla robaczka, pojawiła się cesarzowa. Cesarzowa nie wierzyła, mnich więc powiedział jej, że jeżeli mu nie wierzy, musi mocno praktykować by osiągnąć oświecenie i przekonać się samej. Co ta zrobiła, i osiągając pamięć cesarzowej-robaczkowej przekonała się, iż mnich nie kłamał.
Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."