Tybet - Kłąmstwo które boli
Moderatorzy: kunzang, Har-Dao, iwanxxx
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Tybet - Kłąmstwo które boli
Witam
Cóż... nasuwa mi się porównanie z pewnym propagandystą, jednak... daruję sobie. Przykre to. Wygląda na to, że będą lansowane kasty, których nie było - nomadzi by sie uśmieli.
Pozdrawiam
kunzang
Cóż... nasuwa mi się porównanie z pewnym propagandystą, jednak... daruję sobie. Przykre to. Wygląda na to, że będą lansowane kasty, których nie było - nomadzi by sie uśmieli.
Pozdrawiam
kunzang
Re: Tybet - Kłąmstwo które boli
Oglądając to coś nie wiedziałem, czy śmiać się - czy pukać w głowę.
이 뭣고?
Re: Tybet - Kłąmstwo które boli
Mnie się podobało.. zwłaszcza ostatnie zdanie, które padło z ekranu: Prawdy nie znajdziesz w przekazie Telewizyjnym
Święta racja Panie, święta racja....
Święta racja Panie, święta racja....
Czasem i diabeł się rozanieli...
- jw
- Senior User
- Posty: 2151
- Rejestracja: śr lip 30, 2003 22:46
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Tradycja Rogatego Buddy ;)
- Kontakt:
Re: Tybet - Kłąmstwo które boli
Należałoby zacząć od tego, że dynastia Juan (Yuan) nie była, jak to określił niedouczony autor filmu: "jedną z najbardziej nowoczesnych CHIŃSKICH dynastii". Dynastia Juan była dynastią rdzennie MONGOLSKĄ, jej założycielem był Wielki Chan Kubiłaj (wnuk Czyngis-chana) który nawet języka chińskiego nie znał ni w ząb, nie wspominając o obyczajach czy etosie konfucjańskim, które były dla Kubiłaja całkowicie obce.
Podbite przez Mongołów Chiny (konkretnie dwa duże chińskie królestwa Jin oraz Sung + kilka pomniejszych chińskich księstw) stanowiły wtedy jeden z kilku chanatów imperium mongolskiego, które (za wyjątkiem Indii i Birmy na południu oraz Lewantu i Bizancjum na zachodzie) rozciągało się od wybrzeży Wietnamu, Chin i Korei, poprzez Tybet, Syberię, Azję Centralną i Iran, aż po tereny ówczesnych Węgier, obejmując także całkiem pokaźne obszary Ukrainy i Rusi.
Cała władza w ówczesnych Chinach skupiona była w rękach mongolskich najeźdźców. Kolejną warstwę społeczną Cesarstwa Juan tworzyli urzędnicy wspomagający mongolski reżim, kupcy oraz dowódcy wojskowi, którymi byli najczęściej Persowie, Arabowie, Ujgurzy i Turcy. Rodowici Chińczycy z podbitych królestw Jin i Sung stanowili w czasach mongolskiej dynastii Juan najniższą warstwę społeczną.
Jak podaje John Man w książce "Kubiłaj-Chan władca największego imperium w dziejach":
"W dziesięciostopniowej skali, w jakiej Mongołowie klasyfikowali chińskich poddanych, konfucjańscy [rdzennie chińscy] uczeni znaleźli się na dziewiątym miejscu, za prostytutkami, i wyżej tylko od znajdujących się na samym dole żebraków".
Takiego upokorzenia ze strony Mongołów nie zaznali nawet Tybetańczycy, którzy w porównaniu z podbitymi przez Kubiłaja Chińczykami mogli cieszyć się względną autonomią w swoim kraju podarowaną im przez Mongołów. Dość wspomnieć, że jednym z głównych doradców Kubiłaja był tybetański uczony Phagpa pochodzący z buddyjskiej szkoły Sakja.
Fakt, że Tybet figurował w granicach Cesarstwa Juan na mapach z XIII wieku wynikał jedynie z tego powodu, że Tybet stanowił wówczas część wielkiego imperium mongolskiego Kubiłaja, podobnie jak częścią tego imperium były podbite przez Mongołów Chiny (aczkolwiek Tybetańczycy pod władzą Kubiłaja dysponowali znacznie większą autonomią polityczną niż Hanowie z terytorium byłych rdzennie chińskich królestw Jin i Sung).
Powiedzenie, że Juan była dynastią chińską, to tak, jak powiedzenie, że hitlerowska władza na terenie Generalnej Guberni była władzą polską.
Po upadku imperium Mongołów i mongolskiej dynastii Juan, władza nad chińską częścią podzielonego Cesarstwa Juan przeszła w roku 1368 w ręce dynastii Ming. Jej rządy trwały trzy wieki. Była to ostatnia dynastia rdzennych Hanów (Chińczyków) w Chinach, ponieważ kolejna dynastia Qing była dynastią mandżurską i to pod jej zwierzchnictwem Chiny powiększyły znacznie swoje terytorium, jednak Tybet nigdy nie wchodził w jego skład. W tych czasach istniało już tybetańskie państwo ze stolicą w Lhasie rządzone przez Dalajlamów oraz kilka pomniejszych księstw w Kham, których władcy byli niezależni, tak od Dalajlamów, jak też od cesarzy z mandżurskiej dynastii Qing.
Nie mam konta na You Tube, jeśli ktoś ma, to niech wrzuci te wyjaśnienie do komentarzy.
Podbite przez Mongołów Chiny (konkretnie dwa duże chińskie królestwa Jin oraz Sung + kilka pomniejszych chińskich księstw) stanowiły wtedy jeden z kilku chanatów imperium mongolskiego, które (za wyjątkiem Indii i Birmy na południu oraz Lewantu i Bizancjum na zachodzie) rozciągało się od wybrzeży Wietnamu, Chin i Korei, poprzez Tybet, Syberię, Azję Centralną i Iran, aż po tereny ówczesnych Węgier, obejmując także całkiem pokaźne obszary Ukrainy i Rusi.
Cała władza w ówczesnych Chinach skupiona była w rękach mongolskich najeźdźców. Kolejną warstwę społeczną Cesarstwa Juan tworzyli urzędnicy wspomagający mongolski reżim, kupcy oraz dowódcy wojskowi, którymi byli najczęściej Persowie, Arabowie, Ujgurzy i Turcy. Rodowici Chińczycy z podbitych królestw Jin i Sung stanowili w czasach mongolskiej dynastii Juan najniższą warstwę społeczną.
Jak podaje John Man w książce "Kubiłaj-Chan władca największego imperium w dziejach":
"W dziesięciostopniowej skali, w jakiej Mongołowie klasyfikowali chińskich poddanych, konfucjańscy [rdzennie chińscy] uczeni znaleźli się na dziewiątym miejscu, za prostytutkami, i wyżej tylko od znajdujących się na samym dole żebraków".
Takiego upokorzenia ze strony Mongołów nie zaznali nawet Tybetańczycy, którzy w porównaniu z podbitymi przez Kubiłaja Chińczykami mogli cieszyć się względną autonomią w swoim kraju podarowaną im przez Mongołów. Dość wspomnieć, że jednym z głównych doradców Kubiłaja był tybetański uczony Phagpa pochodzący z buddyjskiej szkoły Sakja.
Fakt, że Tybet figurował w granicach Cesarstwa Juan na mapach z XIII wieku wynikał jedynie z tego powodu, że Tybet stanowił wówczas część wielkiego imperium mongolskiego Kubiłaja, podobnie jak częścią tego imperium były podbite przez Mongołów Chiny (aczkolwiek Tybetańczycy pod władzą Kubiłaja dysponowali znacznie większą autonomią polityczną niż Hanowie z terytorium byłych rdzennie chińskich królestw Jin i Sung).
Powiedzenie, że Juan była dynastią chińską, to tak, jak powiedzenie, że hitlerowska władza na terenie Generalnej Guberni była władzą polską.
Po upadku imperium Mongołów i mongolskiej dynastii Juan, władza nad chińską częścią podzielonego Cesarstwa Juan przeszła w roku 1368 w ręce dynastii Ming. Jej rządy trwały trzy wieki. Była to ostatnia dynastia rdzennych Hanów (Chińczyków) w Chinach, ponieważ kolejna dynastia Qing była dynastią mandżurską i to pod jej zwierzchnictwem Chiny powiększyły znacznie swoje terytorium, jednak Tybet nigdy nie wchodził w jego skład. W tych czasach istniało już tybetańskie państwo ze stolicą w Lhasie rządzone przez Dalajlamów oraz kilka pomniejszych księstw w Kham, których władcy byli niezależni, tak od Dalajlamów, jak też od cesarzy z mandżurskiej dynastii Qing.
Nie mam konta na You Tube, jeśli ktoś ma, to niech wrzuci te wyjaśnienie do komentarzy.
http://www.rogatybudda.pl
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Re: Tybet - Kłąmstwo które boli
Chciałem wrzucić Twój komentarz na YouTube ale pojedynczy komentarz może mieć tylko 500 znaków - trzeba byłoby więc podzielić tą wypowiedź. Chyba będzie najlepiej jak sam dodasz te komentarze choćby dlatego, że agenci mogą chcieć na nie odpowiedzieć i próbować obalić kolejnym kłamstwem.jw pisze: Nie mam konta na You Tube, jeśli ktoś ma, to niech wrzuci te wyjaśnienie do komentarzy.
Wyślij list lub kartkę choremu dziecku:
http://marzycielskapoczta.pl
http://marzycielskapoczta.pl
- macszym
- Posty: 1056
- Rejestracja: sob maja 05, 2007 21:40
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: BON
- Lokalizacja: Zlasu
Re: Tybet - Kłąmstwo które boli
No cóż, facet jest autorem cyklu "Tajemnicze Chiny" i widać, że tajemnice go przerosły...
- jw
- Senior User
- Posty: 2151
- Rejestracja: śr lip 30, 2003 22:46
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Tradycja Rogatego Buddy ;)
- Kontakt:
Re: Tybet - Kłąmstwo które boli
Coś przestało umieszczać moje wpisy na YouTube (nawet wówczas kiedy je drastycznie poskracałem). Nie wiem dlaczego tak się dzieje...
W każdym razie poniżej kilka krótkich komentarzy odnośnie relacji Tybetu z dynastiami rządzącymi w Chinach od X do XX wieku i XX-wiecznymi republikami chińskimi. Komentarze są lakoniczne, żeby poddać ten temat porządnej analizie musiałbym byłoby przestudiować sporo książek, a nie mam na to specjalnie czasu:
Odnośnie relacji Tybetu z Chinami w czasach dynastii Song, można mówić o związkach małżeńskich tybetańskich królów z chińskimi księżniczkami. Fakt, że książę Mieszko I ożenił się z czeską księżniczką nie implikuje twierdzenia, że jego państwo weszło w skład królestwa Czech, nie zostało nawet jego lennem. Żadnej podległości politycznej/terytorialnej Tybetu wobec Chin wówczas nie było. Przeciwnie, to Tybetańczycy władali wtedy częścią nietybetańskich ziem, które dzisiaj wchodzą w skład ChRL.
Co do czasów mongolskiej dynastii Yuan już pisałem. Podbite przez Kubiłaja chińskie królestwa stanowiły, podobnie jak Tybet, część terytorium mongolskiego imperium Yuan, a Tybet cieszył się wówczas znacznie większą autonomią niż zniewoleni Chińczycy, którym Kubiłaj narzucił swoją władzę odrzucając wielowiekową chińską tradycję państwowych egzaminów na urzędnicze stanowiska, poprzez obsadzanie ich swoimi ludźmi m.in. Ujgurami, Persami, Turkami itp. W samym Tybecie nie miała miejsca tak dalece posunięta ingerencja w strukturę władzy, żeby Tybetańczykami rządzili ludzie spoza Tybetu.
W czasach dynastii Ming zależność Chin i Tybetu była dwustronna. Duchowymi mentorami władców z dynastii Ming byli tybetańscy lamowie, trudno tutaj jednoznacznie wyrokować kto z nich miał silniejszą pozycję. Zależało to głównie od osobowości obu ludzi. Podobnie trudno wyrokować czyja pozycja była silniejsza w Europie: cesarzy i królów z jednej strony, czy papiestwa z drugiej? Warto tu dodać, że czasach dynastii Ming Tybet podzielony był na liczne mniejsze tybetańskie państwa, które prowadziły ze sobą wojny bez jakiegokolwiek udziału strony chińskiej. Dziwne, że Chińczycy nie byli zainteresowani zaprowadzeniem porządku w konfilktowym rejonie swojego państwa - widocznie Tybet do państwa Mingów nie przynależał. Proponuję zapoznać się tutaj z książką "The Status of Tibet: History, Rights and Prospects in International Law", którą napisał prof. Michael C. van Walt van Praag.
Odnośnie relacji pomiędzy Tybetem a Chinami w czasach mandżurskiej dynastii Qing, kiedy to mandżurscy cesarze odgrywali formalną rolę przy wyborze Dalajlamów, przypominały one trochę relacje pomiędzy ZSRR a PRL. Jakkolwiek PRL była politycznie zależna od Moskwy, ważne dyrektywy przychodziły do Warszawy z Kremla - PRL była jednak niezależnym tworem państwowym.
Republika Chin, chociaż była bardzo słaba i nękana licznymi wewnętrznymi konfliktami, to jednak na początku XX wieku rościła sobie prawa do Tybetu na mocy rzekomej przynależności Tybetu do Chin w przeszłości. Faktycznie Republika Chin szukała w Tybecie sprzymierzeńca przeciwko ruchom komunistycznym i chociaż istniał pewien rodzaj zależności pomiędzy chińskimi republikanami z Kuomintangu, a państwami tybetańskimi (Tybet Centralny Dalajlamów + księstwa w Kham), to dotyczyła ona sojuszu militarnego i wymiany gospodarczej pomiędzy dwoma krajami, a nie spraw związanych z gospodarką lub polityką wewnętrzną czy zagraniczną Tybetu. Odnośnie układów dotyczących Tybetu zawieranych pomiędzy Chińczykami a Brytyjczykami i Rosjanami, to nikt się specjalnie samych zainteresowanych Tybetańczyków o zdanie nie pytał. Podobnie jak miało to miejsce podczas rozbiorów Polski.
Pytanie: skoro tak oczywistym jest rzekoma odwieczna przynależność Tybetu do Chin, w jakim celu chińscy komuniści wysłali tam na przełomie lat 40-tych i 50-tych XX wieku wielotysięczną armię?
Generalnie problem Tybetu wziął się z tego, że nie znalazł sobie silnego sojusznika, a ChRL zagrabiła sobie dzięki temu terytorium tego państwa bez większych ceregieli, czego nie zrobiła np. wobec Mongolii, która była związana sojuszem z ZSRR.
W każdym razie poniżej kilka krótkich komentarzy odnośnie relacji Tybetu z dynastiami rządzącymi w Chinach od X do XX wieku i XX-wiecznymi republikami chińskimi. Komentarze są lakoniczne, żeby poddać ten temat porządnej analizie musiałbym byłoby przestudiować sporo książek, a nie mam na to specjalnie czasu:
Odnośnie relacji Tybetu z Chinami w czasach dynastii Song, można mówić o związkach małżeńskich tybetańskich królów z chińskimi księżniczkami. Fakt, że książę Mieszko I ożenił się z czeską księżniczką nie implikuje twierdzenia, że jego państwo weszło w skład królestwa Czech, nie zostało nawet jego lennem. Żadnej podległości politycznej/terytorialnej Tybetu wobec Chin wówczas nie było. Przeciwnie, to Tybetańczycy władali wtedy częścią nietybetańskich ziem, które dzisiaj wchodzą w skład ChRL.
Co do czasów mongolskiej dynastii Yuan już pisałem. Podbite przez Kubiłaja chińskie królestwa stanowiły, podobnie jak Tybet, część terytorium mongolskiego imperium Yuan, a Tybet cieszył się wówczas znacznie większą autonomią niż zniewoleni Chińczycy, którym Kubiłaj narzucił swoją władzę odrzucając wielowiekową chińską tradycję państwowych egzaminów na urzędnicze stanowiska, poprzez obsadzanie ich swoimi ludźmi m.in. Ujgurami, Persami, Turkami itp. W samym Tybecie nie miała miejsca tak dalece posunięta ingerencja w strukturę władzy, żeby Tybetańczykami rządzili ludzie spoza Tybetu.
W czasach dynastii Ming zależność Chin i Tybetu była dwustronna. Duchowymi mentorami władców z dynastii Ming byli tybetańscy lamowie, trudno tutaj jednoznacznie wyrokować kto z nich miał silniejszą pozycję. Zależało to głównie od osobowości obu ludzi. Podobnie trudno wyrokować czyja pozycja była silniejsza w Europie: cesarzy i królów z jednej strony, czy papiestwa z drugiej? Warto tu dodać, że czasach dynastii Ming Tybet podzielony był na liczne mniejsze tybetańskie państwa, które prowadziły ze sobą wojny bez jakiegokolwiek udziału strony chińskiej. Dziwne, że Chińczycy nie byli zainteresowani zaprowadzeniem porządku w konfilktowym rejonie swojego państwa - widocznie Tybet do państwa Mingów nie przynależał. Proponuję zapoznać się tutaj z książką "The Status of Tibet: History, Rights and Prospects in International Law", którą napisał prof. Michael C. van Walt van Praag.
Odnośnie relacji pomiędzy Tybetem a Chinami w czasach mandżurskiej dynastii Qing, kiedy to mandżurscy cesarze odgrywali formalną rolę przy wyborze Dalajlamów, przypominały one trochę relacje pomiędzy ZSRR a PRL. Jakkolwiek PRL była politycznie zależna od Moskwy, ważne dyrektywy przychodziły do Warszawy z Kremla - PRL była jednak niezależnym tworem państwowym.
Republika Chin, chociaż była bardzo słaba i nękana licznymi wewnętrznymi konfliktami, to jednak na początku XX wieku rościła sobie prawa do Tybetu na mocy rzekomej przynależności Tybetu do Chin w przeszłości. Faktycznie Republika Chin szukała w Tybecie sprzymierzeńca przeciwko ruchom komunistycznym i chociaż istniał pewien rodzaj zależności pomiędzy chińskimi republikanami z Kuomintangu, a państwami tybetańskimi (Tybet Centralny Dalajlamów + księstwa w Kham), to dotyczyła ona sojuszu militarnego i wymiany gospodarczej pomiędzy dwoma krajami, a nie spraw związanych z gospodarką lub polityką wewnętrzną czy zagraniczną Tybetu. Odnośnie układów dotyczących Tybetu zawieranych pomiędzy Chińczykami a Brytyjczykami i Rosjanami, to nikt się specjalnie samych zainteresowanych Tybetańczyków o zdanie nie pytał. Podobnie jak miało to miejsce podczas rozbiorów Polski.
Pytanie: skoro tak oczywistym jest rzekoma odwieczna przynależność Tybetu do Chin, w jakim celu chińscy komuniści wysłali tam na przełomie lat 40-tych i 50-tych XX wieku wielotysięczną armię?
Generalnie problem Tybetu wziął się z tego, że nie znalazł sobie silnego sojusznika, a ChRL zagrabiła sobie dzięki temu terytorium tego państwa bez większych ceregieli, czego nie zrobiła np. wobec Mongolii, która była związana sojuszem z ZSRR.
http://www.rogatybudda.pl
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
- pakol
- Posty: 90
- Rejestracja: pt mar 09, 2007 13:07
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: diamentowa droga
- Lokalizacja: S-c/Będzin
Re: Tybet - Kłąmstwo które boli
gość banuje dyskusantów po kolei, gdy dostarczają argumentów których nie potrafi zakwestionować...jw pisze:Coś przestało umieszczać moje wpisy na YouTube (nawet wówczas kiedy je drastycznie poskracałem). Nie wiem dlaczego tak się dzieje...
pawcio vel pakol
... Żadna religia nie jest ważniejsza niż ludzkie szczęście ...
... Żadna religia nie jest ważniejsza niż ludzkie szczęście ...
- piotr
- ex Global Moderator
- Posty: 3569
- Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: brak
Re: Tybet - Kłąmstwo które boli
Czołem,
w temacie dwa ciekawe artykuły: Tybet w więzieniu marzeń Slavoja Žižka i polemika z nim w Tybet w więzieniu samsary Lamy Jabba.
Pozdrawiam,
Skałosz
w temacie dwa ciekawe artykuły: Tybet w więzieniu marzeń Slavoja Žižka i polemika z nim w Tybet w więzieniu samsary Lamy Jabba.
Pozdrawiam,
Skałosz
- jw
- Senior User
- Posty: 2151
- Rejestracja: śr lip 30, 2003 22:46
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Tradycja Rogatego Buddy ;)
- Kontakt:
Re: Tybet - Kłąmstwo które boli
piotr pisze:w temacie dwa ciekawe artykuły: Tybet w więzieniu marzeń Slavoja Žižka
Mi się bardzo spodobało to stwierdzenie o buddyzmie tybetańskim, jako "jednym z podstawowych punktów odniesienia dla hedonistycznej duchowości". Tylko jak w takim przypadku określić to, dla czego punktem odniesienia jest religia chrześcijańska? Duchowość sadomasochistyczna?
Ostatnio w książce "Traktat ateologiczny" (autor: Michel Onfray):
http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,5781
trafiłem na wyśmienity cytat z Sébastiena Chamforta:
"Czerp rozkosz i dawaj rozkosz, nie krzywdząc ani siebie, ani innych - oto cała moralność."
Znaczy się: nie trzeba było buddyzmu tybetańskiego, żeby w Europie - i to parę wieków wstecz! - zaczęła "plenić się" hedonistyczna forma duchowości...
Przy okazji w temacie tybetańskich kolaborantów, o czym wspomniano w obu tekstach:
http://www.buddyzm.edu.pl/cybersangha/page.php?id=840
http://www.rogatybudda.pl
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
-
- Posty: 189
- Rejestracja: sob cze 07, 2008 16:50
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Kwan um
- Lokalizacja: Gdańsk
Re: Tybet - Kłąmstwo które boli
Nie znam historii Chin, nie będę się na ten temat wypowiadał. Jednakże bardzo mi się to skojarzyło z działalnością USA w Iraku. Trochę prawdy w tym na pewno jest i szczerze powiedziawszy, mam to gdzieś, ile.
- stepowy jeż
- Senior User
- Posty: 1852
- Rejestracja: pn paź 23, 2006 18:58
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Dzogczen, Zen
Re: Tybet - Kłąmstwo które boli
Niezależnie od historii, nic nie usprawiedliwia mordowania ludzi. Co dopiero milionów ludzi. Zawsze można coś później powiedzieć, zrzucić winę na kogoś, itp. Ci którzy "wygrali", "zwycięzcy" przecież nie będą oskarżać samych siebie, to oczywiste. Ale mord zostanie mordem. Zresztą dla władz Chińskich nie ma znaczenia życie również Chińskich obywateli, co dopiero innych narodowości. Tym wszystkim rządzi logika tyranii.
Mam nadzieję, że olimpiada będzie kompromitacją tyranii.
Mam nadzieję, że olimpiada będzie kompromitacją tyranii.
Tylko, że Buddyzm, to nie hedonistyczna duchowość. Najłatwiej wszystko uprościć do jednego zdania. Jak widać demokracja może mieć różne oblicza, nawet można stworzyć taką "Chińską Demokrację". Może i z mordobiciem co prawda, ale jak ładnie ponazywanym i wytłumaczonym - również przez inne Demokracje jak mają w tym interes.jw pisze:Mi się bardzo spodobało to stwierdzenie o buddyzmie tybetańskim, jako "jednym z podstawowych punktów odniesienia dla hedonistycznej duchowości".