Co czytają buddyści, czyli kupa nas, kupa wielka

książki artykuły i wywiady o tematyce buddyjskiej

Moderatorzy: kunzang, Har-Dao, iwanxxx

Awatar użytkownika
108Adamow
Posty: 343
Rejestracja: ndz kwie 18, 2010 23:50
Tradycja: amerykańskie soto zen
Lokalizacja: Kraków

Re: Co czytają buddyści, czyli kupa nas, kupa wielka

Nieprzeczytany post autor: 108Adamow »

kunzang pisze:Witam
A wracając do tematu, to... zanosiło się na zabawę administracyjną, więc usunąłem wtedy swą wypowiedź odnośnie tematu, by nie funkcjonować w dwóch wymiarach na raz - przywracam ją teraz i jest tutaj.

Pozdrawiam
:14:
A, nie zauważyłem jej, trafiłem na moment jej niebytu :) odniosę się do niej rzeczowo, jak będę miał chwilę na pomyślenie, bo jest pełna ciekawych myśli.

Ale mysl przewodnia (ileż można czytać o buddyzmie) jest chyba najważniejsza :) i po paru latach widzę, że sam działam tak samo: kilka podstawowych książek, które już mam, i bardzo szczegółowe książki po angielsku, które też mam, ale których nie sprzedałbym po polsku... Czyżbym był sam sobie przykładem i odpowiedzią na opisywane załamanie rynku? Zostaje tylko wtedy owo założenie dostępu nowych osób, literatury dla mas. A skoro masy mają nas w masie....

PS. głupio wyszło, że to pierwszy post na nowej stronie, w moim poprzednim poście, ostatnim na poprzedniej jest cos, co może was zainteresować
Awatar użytkownika
piotr
ex Global Moderator
Posty: 3569
Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Co czytają buddyści, czyli kupa nas, kupa wielka

Nieprzeczytany post autor: piotr »

Cześć,
Flandra pisze:no i z 15 użytkowników zrobiło się już 30 :D
a wątek jest w jakimś zapyziałym Panelu Towarzyskim, do którego "normalni ludzie" znaczy siem "niezarejestrowani użytkownicy" nie mają dostępu.
To tylko moje szacunki Flandro, jak jest to wiedzą admini :)
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Co czytają buddyści, czyli kupa nas, kupa wielka

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
108Adamow pisze:Zagadka:

jaka była odpowiedź wszystkich zaproszonych?
A w ogóle była?

Pozdrawiam
:14:
.
dane :580:
Awatar użytkownika
Flandra
Posty: 676
Rejestracja: pt lip 01, 2011 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Theravada
Kontakt:

Re: Co czytają buddyści, czyli kupa nas, kupa wielka

Nieprzeczytany post autor: Flandra »

pooglądałam sobie pomarańczową 108 i to takie moje pomysły i sugestie:
- nie wiadomo jakie są koszty przesyłki, więc trudno określić rzeczywisty koszt książki bez rejestrowania się na stronie
Dla mnie to ważne, lubię wydawnictwo helion.pl, bo oni wysyłają książki za darmo (pocztą polską), i dlatego ich książki zawsze kupuję u nich a nie w merlinie czy gdzie indziej (poza tym jeśli przekroczy się jakąś tam kwotę, to można sobie wybrać dodatkowe książki za free, mnie osobiście zawsze skłaniało to do robienia większych zamówień). Generalnie kupując w helionie mam poczucie, że to sytuacja typu "wygrana-wygrana" - ja mam książkę (z przesyłką) taniej niż gdzie indziej, a oni, sprzedając w detalu zamiast w hurcie i tak na tej książce zarabiają więcej)
- fajnie, że macie promocje typu "-16%", ale jako wydawnictwo buddyjskie moglibyście się bardziej postarać np. w cenie książki zawrzeć datek na jakąś fundację czy cel społeczny (w końcu buddyści działają dla dobra wszystkich istot), wtedy można by kupować książkę nie tylko po to, żeby mieć książkę w ręce (zamiast np. ściągać z chomika), ale też kupować ją z poczuciem, że zrobiło się coś dobrego.


Jeśli jest Was więcej to zastanówcie się PO CO klient miałby kupować Wasze książki, jaką wartość przekazujecie klientowi i wyeksponujcie to na stronie i w książkach. Np. gdybyście zdecydowali się podjąć współpracę z jakąś fundacją która np. walczy z głodem dzieci na świecie, wrzucacie na stronie obrazek nieszczęsnych dzieciaków i z napisem "kupując nasze książki redukujesz problem głodu na świecie", a dodatkowo możecie do książek dokładać karteczkę z podziękowaniami od fundacji.

Mam ochotę to napisać od kilku dni: gdyby można było (zawsze) zarabiać na tym co się lubi robić, to słowo "prostytutka" określałoby mężczyznę. ;)
Zarabia się (tak słyszałam ;) ) na tym co rozwiązuje jakiś problem. Kupuję kubek, żeby mieć z czego pić herbatę. A że lubię ładne kubki to pewnie wybiorę taki zrobiony z pasją :)

pozdrawiam :)
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Co czytają buddyści, czyli kupa nas, kupa wielka

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

Według mnie, wąska specjalizacja oparta na niskonakładowych publikacjach zawsze skazana będzie na finansowe kłopoty. To, co robi Czarna Owca, Rebis, czy np. ostatnio Iskry (wydanie dwóch książek A. Przybysławskiego) jest, moim zdaniem, sensowniejsze, bo książki dochodowe "pracują" na te, które publikowane są z innych powodów, niż zrobienie kasy. Te inne powody wcale nie muszą być błahe i w ogólnym rozrachunku mogą przyczynić się do popularności wydawcy, sprzyjać sprzedaży innych dzieł.

Jestem w gruncie rzeczy zdziwiona, że znając specyfikę funkcjonowania szkół buddyjskich (czytamy głównie to, co poleci nauczyciel, traktujemy książkę jako narzędzie wspierające praktykę - jeśli pełni ona funkcję poznawczą, to raczej w tym zakresie, który pozostaje w zgodzie ze sposobem nauczania w wybranej szkole), liczyłeś na wydawniczy sukces w sensie pieniędzy. Nie wiem, czy grupa wydawnicza zmieniłaby coś w tej kwestii, bo przecież każda szkoła ma swoje własne potrzeby i plan wydawniczy musiałby to uwzględnić, także musiałby uwzględnić np. fakt, że potencjalnych nabywców byłoby więcej z tych szkół, które są liczniejsze, ale przecież też nie na tyle wielu, żeby „zarobić” na publikacje dla szkół mniej licznych.

I wreszcie pozostaje kwestia zamykania się we własnym kręgu, co, moim zdaniem, wcale nie sprzyja przepływowi informacji, a raczej tworzy sekciarskie klimaty. Jest w tym trochę prawdy, że jeśli np. Osho publikowany jest przez ogólnie znane wydawnictwo, to w odbiorze klientów będzie uchodził za kogoś ogólnie znanego (czy też „przefiltrowanego” społecznie), ten sam Osho wydany przez niszową, żeby nie powiedzieć, „egzotyczną”, w swej polityce wydawniczej oficynę, może mieć znacznie mniejsze szanse na popyt. Podałam przykład może nie z buddyzmem związany, ale problem jest podobny.

I na koniec, narzekanie na klientów na niewiele się zda w biznesie :)

Pozdrawiam, gt
Awatar użytkownika
SherabNyima
Posty: 57
Rejestracja: sob wrz 27, 2003 10:25
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dzogczen/Szambala
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Co czytają buddyści, czyli kupa nas, kupa wielka

Nieprzeczytany post autor: SherabNyima »

Wprawdzie postanowiłem sie wycofać z działalności biznesowej ale moja nie wielką ale jednak wiedzą i doswiadczeniem zawsze chętnie wesprę działania na rzecz Dharmy
jeżeli kogoś czymś urażę co napiszę to przepraszam, absolutnie nie jest to moim zamiarem
moje uwagi po trosze wynikają z intuicji, bo nie mam pojęcia jak działają wydawnictwa buddyjskie, zwłaszcza wewnętrznie
1. podstawowy problem to działanie bez żadnego planu, rozeznania rynku etc., taki chociażby podstawowy brief marketingowy z pytania -kto jest naszym klientem? -co jest dla niego ważne? -jak do niego można dotrzeć? -jaki jest nasz UPS? etc
2. dystrybucja- to jest cholerny problem, dodatkowo duże sieci (podobno mistrzem jest w tym EMPiK) dają baaardzo długie terminy płatności, niemneij dystrybucja jest bardzo słaba. "Hardcore Zen" (moim zdaniem, całkowicie genialna i komercyjnie bombowa książka) był/jest bardzo trudny do kupienia
3. z niszy można żyć, wymaga to dużej pracy, i działania przez lata ale jest to możliwe, znam wydawnictwo równie niszowe jak wydawnictwa buddyjskie radzące sobie od dziesieciu chyba już lat pod tym względem-więc mozna
4. konsorcjum wydawniczo-dystrybucyjne byłoby by bardzo ważnym i potrzebny działniem
5. reklama-marketing-promocja (jeszcze raz sorry jęsli kogos urażę)- leży i już nawet nie kwiczy. Buddyzm JEST modny. Dalajlama jest gwiazdą pop-kultury, Pema Chodron spotyka się z Barackiem Obamą, w polskiej v pojawił się serial "Siła Wyższa", w empikach i wyborczej odbywają się spotkania promocyjne rodzimych gwiazd o buddyjskiej prowieniencji. Tak więc potencjał jest.
6. 108Adamow- co do "hard-core zen" to mam nawet konkretny pomysł, gdzie i komu można temat marketingowo "sprzedać"
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Co czytają buddyści, czyli kupa nas, kupa wielka

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

SherabNyima pisze:z niszy można żyć, wymaga to dużej pracy, i działania przez lata ale jest to możliwe
Cześć, SN, witaj na forum :)

zależy co masz na myśli, pisząc "wymaga to dużej pracy". Sama sprzedaż książek raczej nie wystarczy, jeśli zabraknie działań towarzyszących: spotkań autorskich, dyskusji, warsztatów, wystaw, wykładów, rozmów w radiu i tv, czy dobrej promocji w internecie. Ja to w ten sposób widzę. No i oczywiście to, o czym wspomniałeś, dobrze zorganizowany plan dystrybucji, choć uważam, że w tym względzie najwięcej mogą przyjaciele i pasjonaci, niż oficjalni partnerzy handlowi. Te wydawnictwa niszowe, które ja znam, znane są raczej jako miejsca niemal kultowe i wspiera je zazwyczaj grono oddanych fanów. Dysponują też miejscem do stałych spotkań. Zresztą teraz jest to szalenie modne, żeby przy wydawnictwie (księgarni) funkcjonowała kawiarenka, albo rodzaj galerii, pracowni, czy też terenu piknikowego.

Pozdrawiam, gt
Awatar użytkownika
SherabNyima
Posty: 57
Rejestracja: sob wrz 27, 2003 10:25
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dzogczen/Szambala
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Co czytają buddyści, czyli kupa nas, kupa wielka

Nieprzeczytany post autor: SherabNyima »

chodzi mi, najogólniej mówiąc o wszytko co najlepiej odda termin "budowanie marki"- więc działania o których piszesz również, chociaż nie wszystkie działania w każdym wypadku, znam doskonale sobie radzące wydawnictwo niszowe bez własnego stałego miejsca (kawiarni/galerii etc.) zato od dwóch lat z własnym festiwalem ;)
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Co czytają buddyści, czyli kupa nas, kupa wielka

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

SherabNyima pisze:znam doskonale sobie radzące wydawnictwo niszowe bez własnego stałego miejsca (kawiarni/galerii etc.) zato od dwóch lat z własnym festiwalem ;)
Ale dochody mają tylko ze sprzedaży książek? Bo głównie o to mi chodziło, że jeśli nie posiada się różnorodnej oferty wydawniczej, to wąską specjalizację raczej muszą wspierać inne działania dochodowe. No chyba, że faktycznie założony plan sprzedaży zrealizowany jest w stu procentach i jeszcze z nadwyżką, dzięki solidnie zbudowanej marce.
Pozdrawiam, gt
Awatar użytkownika
Har-Dao
Global Moderator
Posty: 3162
Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dhamma-Vinaya
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Re: Co czytają buddyści, czyli kupa nas, kupa wielka

Nieprzeczytany post autor: Har-Dao »

Czołem

To może jeszcze coś dopowiem do powyższego - jako ten, który psuje rynek :)

Darmowe książki buddyjskie w formie cyfrowej są imho przyszłością. Istnieje grupa osób, które nie lubią czytać z monitora (ew. urządzenia przenośnego) i tacy kupią papier. Takich ludzi jest coraz mniej, zwłaszcza, że urządzenia stają się coraz bardziej dostępne i coraz mniej obciążające oczy (bo o to głównie chodzi).

Właśnie skończyliśmy na Sasanie publikowanie książki Olendzkiego. Fakt, że w niesprecyzowanej przyszłości trzeba będzie stworzyć pliki ułatwiające użytkownikom czytanie na wspomnianych urządzeniach (wersje mobi i epub) natomiast z założenia nie chcemy zarabiać na Dhammie więc podwyższamy poprzeczkę dla wszystkich wydawców stawiających na "utrzymywanie się" ze sprzedaży książek. Wydawnictwom papierowym zostaje więc takie tworzenie wersji papierowych by były estetyczne (pokłon w stronę "Miski Ryżu" i tym podobnym wydaniom) natomiast większy procent czytelników wybierze wersję darmową w cyfrze.

Są pewne mankamenty - oczywiście - wersje cyfrowe czasem mogą być nieprofesjonalnie przetłumaczone, styl i redakcja polska mogą dawać wiele do życzenia - ale to zdarza się też papierowym wydawnictwom.

Odnośnie papieru jeszcze - już jako Fundacja Theravada mamy pewien pomysł na wydanie wersji papierowej książki - mianowicie crowd-funding konkretnej książki. Tym sposobem każdy kto wpłaci jakąkolwiek kwotę na książkę - dostanie jej papierową wersję. Ponieważ jednak Fundacja działa niedochodowo, nie liczymy na zyski, jak się pojawią - dobrze. Nie chcemy jednak dawać ceny na książki związane z Dhammą.

Ważny argument jest taki, że czytelnictwo ogólnie jako takie spada - ludzie nie czytają - więc by "dojść" do czytelnika należy mu to starać się ułatwiać - w tym przypadku na wszelkie możliwe sposoby obniżać cenę lub wydawać cyfrowo za darmo. Tak działa Sasana - psuje rynek wydawców papierowych od 2007 roku :) Przepraszamy, ale póki co nie zmieniamy naszych założeń :lowe2:

metta&peace
H-D
Awatar użytkownika
SherabNyima
Posty: 57
Rejestracja: sob wrz 27, 2003 10:25
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dzogczen/Szambala
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Co czytają buddyści, czyli kupa nas, kupa wielka

Nieprzeczytany post autor: SherabNyima »

a czy Linux, Firefox i Open Office (by podać najbardziej znane przykłady) popsuły rynek oprogramowania? To po prostu inny model, skierowany często do innego użytkownika i bynajmniej nie wykluczający zarabiania.
Niedawno miałem przyjemnośc uczestniczyć w szkoleniu prowadzonym Przez Jarosława Lipszyca z fundacji Nowoczesna Polska (polecam współpracę z nimi w zakresie prawa autorskiego), który m.in. zwrócił uwagę że odbiorca płaci za opakowanie/wartość dodaną, nie za informację. Czyli np. za wydanie w twardej oprawie, podpis autora na wieczorze autorskim, support (w przypadku oprogramowania) itd., itp.
Tak więc nie nazwał bym tego psuciem a ubogacaniem rynku. Bo to też nie jest tak, ze czytelnikowi wszystko jedno po jaka książkę sięgnie- jak szukam objaśnień dzogczen nie sięgnę po publikacje Sasany
Co więcej zasada "darmowej próbki" może być czymś co zadziała dla osób sięgających po publikacje Sasany i spowoduje, ze potem pójdą do księgarni. Tylko że znowu mamy problem dystrybucji- czyli jak docierać do potencjalnych odbiorców tych publikacji. Tu IMO macie baaardzo duże możliwosci jako fundacja i doskonały wzór jakim jest Fundacja Mozilla.
Croufunding jest zachwycająca ideą aczkolwiek mam pewne wątpliwości co do tego czy na ten moment już efektywną w Polsce. Ale zobaczymy..
Natomiast, żeby nie tylko słodzić to przyczepię się do licencji jaka jest na stronie:
1. W jednym miejscu jest copyright a w innym c-c. DObrze by było to jakoś uspójnić
2. Dlaczego c-c w wersji angielskiej? Niekonieczne jest ona dostosowana do polskich realiów prawa autorskiego. Skorzystajcie z licencji C-C Polska http://creativecommons.pl/
4. Wersja "użycie niekomercyjne" jest imo wątpliwa bo już użyciem komercyjnym jest jeżli umieszczę Wasz materiał na mojej stronie, na której są wyświetlane reklamy. Moim zdaniem odpowiednie byłyby "Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska" lub "Uznanie autorstwa-Bez utworów zależnych 3.0 Polska"

A i jeszcze na koniec, tak mi się przypomniało: czy Fundacja albo ktoś z innych wydawców buddyjskich myślał/próbował o skorzystaniu z dotacji? Jest dość dużo źródeł z których można finansować działania (nie tylko fundusze unijne z POKL)?
I druga kwestia- istnieje obecnie możliwość drukowania na zamówienie nawet pojedynczych egzemplarzy (jest drukarnia on-line która działa w ten sposób, jak by co to mogę poszukać i wrzucić link)- może to jest jedna z dróg? Również dla sasany- to właściwie forma croufoundingu ale też np.możliwosc dla kogoś kto by chciał wydrukowania sobie ksiazki z waszego zasobu i wsparcia tym Fundacji. A- jest też serwis w którym czytelnicy zamawiają ebooki, decydując sami ile pieniedzy płaca i jak są one dzielone miedzy serwis, fundację Nowoczesna Polska i autora. Też bardzo ciekawy model.
AAAAA---- i jeszcze imo bardzo ważna kwestia- scribd ogranicza mocno możliwość pobierania plików- żeby pobrać pdf-a muszę innego wysłać do serwisu albo opłacić konto premium- per saldo na wydawaniu przez Was Dharmy ktoś zarabia (zresztą- "nie ma darmowych obiadów"), może warto pomyśleć o innym serwisie bez takich ograniczeń?
I jeszcze- tworzenie wersji na urządzenia:
http://pl.wikipedia.org/wiki/EPUB
http://www.dobreprogramy.pl/DjLeo/Tworz ... 38570.html (miał poczucie humoru twórca programu nadając mu nazwę :hyhy: )
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Co czytają buddyści, czyli kupa nas, kupa wielka

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

SherabNyima pisze:I jeszcze- tworzenie wersji na urządzenia:
http://pl.wikipedia.org/wiki/EPUB
WŁAŚNIE!

Ale obawiam się, że jak ktoś chce robić takie ebooki płatne to ma pecha, bo jeden buddysta kupi a reszta od niego skopiuje.
Awatar użytkownika
SherabNyima
Posty: 57
Rejestracja: sob wrz 27, 2003 10:25
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dzogczen/Szambala
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Co czytają buddyści, czyli kupa nas, kupa wielka

Nieprzeczytany post autor: SherabNyima »

gdyby to tak działało to cały rynek epublikacji by umarł zanim by zaistniał.
W przypadku sasany to zresztą akurat nic złego- darmowa forma dystrybucji. Co do wydań płatnych- to są rozmaiete poziomu i sposoby zabezpieczeń- począwszy od najprostszego rozwiązania czyli pdf-a zabezpieczonego hasłem (niby nic takiego, bo czemu nie kopiować pdf-a razem z hasłem ale stosujące to rozwiązanie pierwsze polskie e-wydawnictwo "Złote Mysli" działa i ma się dobrze).
ciekawym rozwiazaniem jest też to co obecnie próbuje wdrożyć bodajże nexto- czyli dostęp on-line do całej oferty za niwielką opłata abonamentową
Awatar użytkownika
Flandra
Posty: 676
Rejestracja: pt lip 01, 2011 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Theravada
Kontakt:

Re: Co czytają buddyści, czyli kupa nas, kupa wielka

Nieprzeczytany post autor: Flandra »

SherabNyima pisze:a czy Linux, Firefox i Open Office (by podać najbardziej znane przykłady) popsuły rynek oprogramowania? To po prostu inny model, skierowany często do innego użytkownika i bynajmniej nie wykluczający zarabiania.
trudno mówić o psuciu rynku w sytuacji gdy mówimy o monopoliście. W takiej sytuacji wpuszczanie na rynek darmowej alternatywy jest "psuciem" Microsoftu czyli niejako naprawianiem rynku.

Problem z darmowymi produktami polega na tym, że nie zauważamy ich słabych stron, bierzemy pod uwagę tylko korzyści jakie możemy zyskać.
jest wiele badań na ten temat, najprostsze wygląda w postaci takiego eksperymentu:

masz do wyboru
- kostkę czekolady za 1 grosz
- wytworną czekoladkę np. Ferrero Rocher za 25 groszy
Co wybierzesz? Większość ludzi wybierała Ferrero Rocher

a teraz obniżamy cenę obu produktów o 1 grosz i mamy:
- kostkę czekolady za darmo
- wytworną czekoladkę za 24 grosze
Co wybierzesz w takiej sytuacji? Zdecydowana większość osób wybierała darmową kostkę czekolady.

Innymi słowy, mimo, że czekoladka Ferrero była relatywnie dużo lepsza, wygrało to co za darmo, bo ... było za darmo.
Awatar użytkownika
SherabNyima
Posty: 57
Rejestracja: sob wrz 27, 2003 10:25
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dzogczen/Szambala
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Co czytają buddyści, czyli kupa nas, kupa wielka

Nieprzeczytany post autor: SherabNyima »

:mur: Dżiza Kriszna!!!!! Błagam tylko bez tego rodzaju analogii [quote]bo się tu oto przed wami na te oto dywany wyrzygam i koniec[/quote]
a poważnie to jest to kompletnie błędne rozumowanie ze względu na różnicę między produktem materialnym (jak czekolada czy samochód) a informacją. Żeby analogia miała sens musiały tyczyć się szkolenia "jak zrobić czekoladę" albo udostępniania licencji na produkcję czekolady według określonego przepisu. pomijając, ze "psucie rynku" to taki trochę mit, szczególnie ulubiony przez tych którzy na tym rynku nie potrafią funkcjonować. Akurat w branży w której funkcjonowałem ostatnich kilka lat to jedno z najczęściej używanych "zaklęć", najczęściej przez tych którzy nie potrafią sprzedawać swoich usług.
[quote]Problem z darmowymi produktami polega na tym, że nie zauważamy ich słabych stron, bierzemy pod uwagę tylko korzyści jakie możemy zyskać. [/quote] skąd takie przekonanie? To tylko uogólnienie, takie samo jakbym powiedział, ze kupując droższy produkt kierujemy się wyłącznie chęcią podniesienia swojego statusu społecznego. Po prostu to, ze produkt jest darmowy jest w wielu przypadkach i z różnych przyczyn dostatecznym atutem by przeważyć na wieloma niekiedy minusami produktu. I to jest element gry rynkowej- bo dlaczego jeżeli mam porównywalny produkt za darmo (np. Open Office) mam wybrać płatny (MS Office)?
Ale to już zaczyna być chyba zbyt duży off-top tym bardziej, że w wypadku książek jak już pisałem [quote]jak szukam objaśnień dzogczen nie sięgnę po publikacje Sasany[/quote]
Awatar użytkownika
Har-Dao
Global Moderator
Posty: 3162
Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dhamma-Vinaya
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Re: Co czytają buddyści, czyli kupa nas, kupa wielka

Nieprzeczytany post autor: Har-Dao »

SherabNyima pisze:jak szukam objaśnień dzogczen nie sięgnę po publikacje Sasany
Well, nie jestem marketingowcem, ekonomii nie pokończyłem więc nie będę udawał, że sie na tym znam.

Natomiast nie sięgasz, bo Sasana nie ma wiele wspólnego ze szkołą dzogczen, bo jest związana z Theravadą. Więc ten argument nie jest najlepszy. Nie wiem czy jest strona z książkami o dżogczen a la Sasana - czyli z darmowymi tekstami książek. Wtedy dokonywałbyś prawdziwego wyboru. Nie czytasz Sasany bo nie jest to Twoja szkoła, a nie dlatego, że jest za darmo... oczywiście nie mówię, że nie czytasz - tylko mógłbyś też napisać "jak szukam objaśnień medytacji ignacjańskich nie sięgnę po publikację Sasany" - jasne, bo tego tam nie ma.

Więc pytanie to raczej do Theravadinów - aczkolwiek też nieprecyzyjne będzie bo nie ma wielu książek o Theravadzie. Bardzo krótka lista: "Jeszcze w tym życiu" oraz "Opowieści Buddyjskie" no i Dhammapada, choć ta stoi na Sasanie.

Więc pytanie byłoby takie - gdyby "Jeszcze w tym życiu" (zakładamy) było na Sasanie w epub + mobi + pdf + na stronie za darmo to co by wybrali - darmową wersję w jednym z tych formatów czy kupiliby książkę za 32 pln (nie wiem czy w cenie jest wysyłka)?

P.S. Książka pasująca do profilu sasanowego - "Mózg Buddy" jest na papierze, ale ma sporo błędów w tłumaczeniu i gdyby Sasana to wydała by ich nie było. Więc to "psucie rynku" różnie się może objawiać.

metta&peace
H-D
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Co czytają buddyści, czyli kupa nas, kupa wielka

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witaj Bracie :)
Har-Dao pisze:(...) Natomiast nie sięgasz, bo Sasana nie ma wiele wspólnego ze szkołą dzogczen, bo jest związana z Theravadą. Więc ten argument nie jest najlepszy. (...)
Jest :) Ponieważ mówimy tu generalnie o wydawnictwach buddyjskich, a dla osób zorientowanych na dzogczen ścieżka Therwady, a więc teksty publikowane przez Sasanę, nie są tu clou programu /acz, jak dla mnie, bywają dużą inspiracją/. Znaczy - praktykujący dzogczen prędzej sięgnie po teksty Nauczycieli dzogczen, niż teksty zamieszczane na portalu sasana.pl /fakt, darmowo zamieszczane ale nie po linii :oczami: /.

Pozdrawiam
:14:
.
dane :580:
Awatar użytkownika
Har-Dao
Global Moderator
Posty: 3162
Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dhamma-Vinaya
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Re: Co czytają buddyści, czyli kupa nas, kupa wielka

Nieprzeczytany post autor: Har-Dao »

kunzang pisze:Jest :)
No ok, ale starałem się doprecyzować grupę docelową. Jak napisałem - nie znaczy, że buddyści albo dzogczen, zen, czy karma kagyu nie czytają Sasany, chodzi o wybór "swoich" tekstów. Na Sasanie tekstów dzogczen nie ma :) Więc szukający takowych tekstów tam ich nie znajdą. Inspirować się można wieloma ścieżkami i szkołami - racja.

Tak już na marginesie - to forum imho jest jedynym miejscem w sieci gdzie spotykają się buddyści różnej maści, krwii i poglądu ale z tego co kojarzę nie ma takowego miejsca w stylu rime - jest e-budda.pl ale tam jakoś nic się nie dzieje, była metta.pl i jest cybersangha, ale moim zdaniem "kombajny" buddyzmowe jeszcze w Polsce jakoś nie wychodzą i każdy idzie w konkretny ogródek, co z jednej strony nie jest takie złe, ale też nie za dobre. Dlatego dobrze, że jest to forum. Wystarczy jednak wyobrazić sobie jak taka strona by wyglądała - kilkakrotnie większa od Sasany, by pomieścić publikacje ze wszystkich tradycji. Dharma.pl zupełnie nie spełnia tych oczekiwań.

Reasumując z mej strony - książki papierowe traktujące o buddyzmie w empikach to wielki sukces konkretnego wydawnictwa i spory rozdźwięk w społeczeństwie, natomiast jest to nadal nisza i taka pewnie będzie, więc by nie zostawiać ludzi zainteresowanych samym sobie z kilkoma papierowymi książkami, warto publikować za darmo mimo wszystko.

Jeśli komuś zalegają książki buddyjskie w setkach albo tysiącach w garażu to myślę, że warto je po prostu oddać za darmo, bo lepiej imho nie będzie. Jakby komuś zalegały egzemplarze "Jeszcze w tym życiu" to z chęcią wezmę, w każdej ilości, dobrze się zaopiekuję i rozdam w dobre ręce. :D

metta&peace
H-D
Awatar użytkownika
Flandra
Posty: 676
Rejestracja: pt lip 01, 2011 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Theravada
Kontakt:

Re: Co czytają buddyści, czyli kupa nas, kupa wielka

Nieprzeczytany post autor: Flandra »

SherabNyima pisze:
Flandra pisze:Problem z darmowymi produktami polega na tym, że nie zauważamy ich słabych stron, bierzemy pod uwagę tylko korzyści jakie możemy zyskać.
skąd takie przekonanie?
http://people.duke.edu/~dandan/Papers/PI/zerofree.pdf
Awatar użytkownika
SherabNyima
Posty: 57
Rejestracja: sob wrz 27, 2003 10:25
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dzogczen/Szambala
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Co czytają buddyści, czyli kupa nas, kupa wielka

Nieprzeczytany post autor: SherabNyima »

@ Har-Dao chodziło mi o to że mniej więcej co napisał Kunzang- że fakt że publikacja jest czy nie jest darmowa nie jest, przynajmniej w przypadku książek o Dharmie decydującym czynnikiem którą pozycje "kupię". Tak bardziej z mojej branży- mając do wyboru darmowe szkolenie na spawacza a płatne z "marketingu w mediach społecznościowych"- marketingowiec pójdzie na to drugie (oczywiście zakładam, ze płatne szkolenie jest warte swojej ceny) I odwrotne- spawacz nie pójdzie na darmowe szkolenie z marketingu.
@Fladra- to mnie zabiłaś tym opracowaniem, nie dość że po angielsku (co juz mnie przerasta) to jeszcze te wykresy i równania co wzbudza z reguły moją niechęć i nieufność bo z doświadczenia wiem, ze takowych opracowań i teorii można znaleźć mnóstwo udowadniających każdą tezę i teorię, zależne od tego kto płaci za prowadzone badania (klasyczny przykłąd z masłem i margaryną sprzed kilkudziesięciu lat). Zresztą nie w tym imo kwestia a w tym jak wydawnictwa buddyjskie mogą działać lepiej, efektywniej, etc. Model "otwartej kultury" może być jednym z elementów rozpowszechniania Dharmy, nie tylko nie niszczącym a wręcz wzmacniającym te bardziej komercyjne sposoby
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Co czytają buddyści, czyli kupa nas, kupa wielka

Nieprzeczytany post autor: lwo »

Witam :) ,
Flandro, czy rozumiesz matematyczną stronę tego artykułu? Pytam z ciekawości :) .
SherabNyima pisze:te wykresy i równania co wzbudza z reguły moją niechęć i nieufność bo z doświadczenia wiem, ze takowych opracowań i teorii można znaleźć mnóstwo udowadniających każdą tezę i teorię, zależne od tego kto płaci za prowadzone badania
Głównie nierówności :) . Moim zdaniem to raczej powinno być odwrotnie - wykresy i równania powinny budzić zaufanie :). Oczywiście, że manipulować można wszystkim, używając mniej lub bardziej wyrafinowanych formuł matematycznych począwszy od nieświadomych błędów, poprzez naciąganie wyników aż do świadomej manipulacji. Było sporo przykładów tego rodzaju nadużyć.

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
SherabNyima
Posty: 57
Rejestracja: sob wrz 27, 2003 10:25
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dzogczen/Szambala
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Co czytają buddyści, czyli kupa nas, kupa wielka

Nieprzeczytany post autor: SherabNyima »

Budzą zaufanie w książkach o hiperprzestrzeni czy matematyce ale jeśli chodzi o zagadnienia biznesowe, to z całym szacunkiem dla Johna Nasha Jr'a, zazwyczaj jest tak że teorie i wykresy wyglądają cudownie a praktyka i życie... sa takie jakie są.... Tak to delikatnie ujmę
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Co czytają buddyści, czyli kupa nas, kupa wielka

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
Har-Dao pisze:Tak już na marginesie - to forum imho jest jedynym miejscem w sieci gdzie spotykają się buddyści różnej maści, krwii i poglądu (...)
Przepraszam, że tak tnę Twe zdanie ale to tylko w związku z tym wtrętem z mej strony je tak tnę... znaczy - mi zależy na tym, by to forum funkcjonowało właśnie z tego względu, że jest ono miejsce gdzie przedstawiciele różnych tradycji buddyjskich mogą się spotkać i porozmawiać... no i dodam, że /na me szczęście/ są jeszcze osoby, które mają /w ramach wolontariatu/ przestrzeń na to, by to forum prowadzić i dzięki temu właśnie, nasze forum istnieje te dziesięć lat... no i rzecz jasna, dzięki forumowiczom, którzy od lat pojawiają się na forum i jeżeli mają na to przestrzeń, to wyjaśniają np początkującym w czym rzecz /odnośnie ich pytań/, itd, itp.

Pozdrawiam
:14:
.
dane :580:
Awatar użytkownika
Flandra
Posty: 676
Rejestracja: pt lip 01, 2011 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Theravada
Kontakt:

Re: Co czytają buddyści, czyli kupa nas, kupa wielka

Nieprzeczytany post autor: Flandra »

leszek wojas pisze:Witam :) ,
Flandro, czy rozumiesz matematyczną stronę tego artykułu? Pytam z ciekawości :) .
nie
nie wiem w jaki sposób oblicza się tego rodzaju rzeczy: t(256)=0,5, p<0,001 ani co one oznaczają
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Co czytają buddyści, czyli kupa nas, kupa wielka

Nieprzeczytany post autor: lwo »

SherabNyima pisze:Budzą zaufanie w książkach o hiperprzestrzeni czy matematyce ale jeśli chodzi o zagadnienia biznesowe, to z całym szacunkiem dla Johna Nasha Jr'a, zazwyczaj jest tak że teorie i wykresy wyglądają cudownie a praktyka i życie... sa takie jakie są.... Tak to delikatnie ujmę
Ja bym to ujął tak: są teorie i teorie, są modele i modele :) . Są oczywiście dostępne dla wszystkich modele o dużej ogólności (i w związku z tym niewielkiej praktycznej skuteczności), które w każdym czy w większości podręczników można znaleźć i których wartość jest głównie dydaktyczna a nie aplikacyjna. I są modele bardzo wyrafinowane których dostępność jest już znacznie mniejsza czy wręcz posiadające klauzulę ,,tajne przez poufne" :) . Nash nie był praktykiem biznesu, był czystym matematykiem który tworzył matematykę a nie modele do bespośredniego zastosowania w biznesie. Teoria Gier jest teorią matematyczną. By ją z powodzeniem stosować w biznesie potrzebny jest właśnie ten ,,pomost" - szczegółowe i na ogół pracochłonne modele aplikacyjne które odnoszą się do konkretnej i na ogół bardzo wąskiej sytuacji praktycznej. A to już wcale nie musi być jawne i w podręcznikach tego się na ogół nie znajdzie :) . A poza tym nie jest to wcale proste. Mam kolegę - wyrafinowanego praktyka grającego z powodzeniem na giełdzie i on kiedyś mi opowiadał jak się to profesjonalnie robi. W zespole jest ekonomista praktyk i matematyk czy statystyk. Chodzi właśnie o odpowiednie oszacowanie matematyczne szczegółów co pozwala mieć lepsze o kilkanaście czy kilkadziesiąt procent prognozy niż inni. I to już przy odpowiedniej grze przekłada się na duże zyski. Ale tego w podręcznikach się nie umieszcza :) .

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
SherabNyima
Posty: 57
Rejestracja: sob wrz 27, 2003 10:25
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dzogczen/Szambala
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Co czytają buddyści, czyli kupa nas, kupa wielka

Nieprzeczytany post autor: SherabNyima »

oj robimy off-top, zaraz dostaniemy po głowie
giełda jest specyficzna i o ile wiem jajlepiej sprawdza się w tej kwestii matematyka chaosu (albo szympans nagradzany kiścia bananów), natomiast w "zwykłym" biznesie jak np. sprzedaż kranów, części do samochodów, ubezpieczenia czy produkcja pieczywa zdecydowanie bardziej sprawdza się specjalista z dużym doświadczeniem
Awatar użytkownika
Flandra
Posty: 676
Rejestracja: pt lip 01, 2011 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Theravada
Kontakt:

Re: Co czytają buddyści, czyli kupa nas, kupa wielka

Nieprzeczytany post autor: Flandra »

to tak a propos badań naukowych ;)
Obrazek

wiem wiem
:offtopic:
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Co czytają buddyści, czyli kupa nas, kupa wielka

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Flandra pisze:wiem wiem
:offtopic:
Spoko... ten dział ''off-topic cafe'' się nazywa - a jak wykluje się coś nowego i ciekawego w tym temacie, to wydzielimy :D
.
dane :580:
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Co czytają buddyści, czyli kupa nas, kupa wielka

Nieprzeczytany post autor: lwo »

SherabNyima pisze: natomiast w "zwykłym" biznesie jak np. sprzedaż kranów, części do samochodów, ubezpieczenia czy produkcja pieczywa zdecydowanie bardziej sprawdza się specjalista z dużym doświadczeniem
Po prostu w ,,zwykłej" sprzedaży kranów wyrafinowane modele matematyczne są do niczego niepotrzebne. I błędem jest używanie ich na siłę bo komuś wydaje się, że może to coś poprawi. Odpowiedni model matematyczny do takiej sytuacji to cztery podstawowe działania arytmetyczne, umiejętność obsługi kalkulatora i ewentualnie obliczanie procentów :) . To trochę tak jakby do przykręcania śrubki użyć młotka zamiast śrubokręta a następnie stwierdzić: w zwykłym przykręcaniu śrubki zdecydowanie bardziej sprawdza się jednak śrubokręt ;) .
Flandra pisze:to tak a propos badań naukowych

Widziałem kiedyś taki dowcip rysunkowy: siedzi facet i pije piwo, przysiada się drugi i mówi: znam Kanta, Hegla, Kiergegaarda, a tamten: a Józka znasz? :)
Awatar użytkownika
SherabNyima
Posty: 57
Rejestracja: sob wrz 27, 2003 10:25
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dzogczen/Szambala
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Co czytają buddyści, czyli kupa nas, kupa wielka

Nieprzeczytany post autor: SherabNyima »

leszek, dokładnie o to mi chodziło
a propos naukowców to tez przypomniał mi sie dowcip:
"Amerykańscy naukowcy udowodnili, ze ludzie uwierzą we wszystko co udowodnili amerykańscy naukowcy"
slawekpiela
Posty: 66
Rejestracja: śr kwie 14, 2010 22:25
Tradycja: zen

Re: Co czytają buddyści, czyli kupa nas, kupa wielka

Nieprzeczytany post autor: slawekpiela »

Jako druga połowa ELAY'a wtrące swe dwa grosze.
Bardzo chętnie przyjmiemy każdą inicjatywę pozwalającą 'przeczyścić' garaż i reaktywować sprzedaż.
Najciekawsza jest klęska pozycji 'okołobuddyjskich', tych które nie wciskając ludziom bzdur potencjalnie poszerzały grono zainteresowanych.
"Hardcore zen" czy "Koniec pogoni" poniosły spektakularne klęski. Nie wiem dlaczego tak do końca.
Być może potrzebna jest praca większej grupy ludzi generujących zainteresowanie. Być może. Chętnie wesprę.

Grupa wydawnicza? Jak najbardziej. Była taka inicjatywa z naszej strony. Dalej jest.

Przyczyny upadku?
Tak uczciwie sięgając pamięcią wstecz to wcale nie było na początku tak źle. Tak zwany 'rynek' był. Mam mocne przeczucie jednak, że został przejęty przez mainstream samopomocowy. Różne coachingi, treningi, relaksacje, kursy itp. Obietnice szczęścia, lepszego samopoczucie duchowości (za przeproszeniem) itd. Ludzie krążący wokół takich potrzeb mieli (błędne) przekonanie, że szeroko rozumiay buddyzm im to da. Mainstream wyabstrahował te cechy, często pod płaszczykiem buddyzmu sprzedaje już coś innego niż dharma ale doskonale odpowiadającego potrzebom. Po cholerę więc mam się przebijać przez książkę, która nie mówi mi teog co chcę usłyszeć skoro są pozycje dające mi dokładnie to czego potrzebuję?

W pewnym sensie to pozytywne zjawisko. Być może trzeba poczekać parę lat, kiedy okaże się, że zaliczenie 5 kursów, kilku szamanów (lub szmanek) i kręgów wsparcia/wyparcia jednak nie czyni nas szczęsliwymi. Być może po prostu trzeba poczekać na powrót zainteresowania a w międzyczasie robić swoje?

Teraz ELAY ambitnie rusza z tytułem w nakładzie 50 sztuk a nie 2500 :). Ale tytuły są. Kto szuka to znajdzie. Jeśłi ktoś nam pomoże w ułatwianiu znalezienia - zapraszamy i dziękujemy z łapkami w gasho.


Sławek
Awatar użytkownika
Asti
Posty: 795
Rejestracja: śr sie 25, 2010 09:20
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Hahayana
Lokalizacja: Łódź

Re: Co czytają buddyści, czyli kupa nas, kupa wielka

Nieprzeczytany post autor: Asti »

Widzicie, bo wydawnictwa buddyjskie zarobiłyby na takich ludziach jak ja.
Po pierwsze jestem młody, po drugie dużo czytam, w tym interesują i inspirują mnie szczególnie książki związane z buddyzmem.
W efekcie - mam naprawdę sporą biblioteczkę książek buddyjskich, myślę, że około 30. Wydaje mi się, że to sporo jak na jedną osobę. I wciąż mam na swojej liście kilkadziesiąt tytułów (polskich i angielskich) które chciałbym przeczytać. Chciałbym, żeby książki były tłumaczone. Więc jest jakaś nadzieja.

Problem leży w tym, że takich ludzi jest mało. Zauważam też, że im głębiej się wchodzi w warstwę praktyczną buddyzmu, tym mniej ciągnie człowieka do słowa pisanego - dla mnie to taki zastrzyk inspiracji w tych gorszych "duchowo" momentach, stąd mam zapas w swoim "arsenale". Mam wrażenie, że buddyzm musiałby stać się bardzo popularną religią w Polsce, żeby te wydawnictwa mogły funkcjonować naprawdę dobrze. Inaczej targetem będzie grupa takich ludzi jak ja - których pasją jest czytanie, a chcą i mają finanse na to, żeby poznawać buddyzm "książkowy". Reszta, albo nie jest zainteresowana, albo nie ma kasy zwyczajnie na takie rzeczy, albo woli pomedytować z Sanghą.

Podpisuje się pod tym, że wydawnictwa powinny połączyć siły i że wydawanie książek buddyjskich to raczej praca pro publico bono, nie lukratywny biznes.
Natychmiast porzuć chwytający umysł,
a wszystko stanie się po prostu sobą.
W istocie nic nie ginie ani nie trwa. - Hsin Hsin Ming
Awatar użytkownika
SherabNyima
Posty: 57
Rejestracja: sob wrz 27, 2003 10:25
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dzogczen/Szambala
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Co czytają buddyści, czyli kupa nas, kupa wielka

Nieprzeczytany post autor: SherabNyima »

Się zbieram do odpowiedzi jakoś tak i zebrać nie mogę, bo też i dostałem do przemyślenia od sławka to i owo. Jakoś się postaram te przemyślenia wyłuszczyć:
Najciekawsza jest klęska pozycji 'okołobuddyjskich', tych które nie wciskając ludziom bzdur potencjalnie poszerzały grono zainteresowanych.
"Hardcore zen" czy "Koniec pogoni" poniosły spektakularne klęski. Nie wiem dlaczego tak do końca.
Być może potrzebna jest praca większej grupy ludzi generujących zainteresowanie. Być może. Chętnie wesprę.
Pytanie- jak te książki były promowane. i nie chodzi o środowisko sangowe i portale buddyjskie ale telewizję śniadaniową, prasę muzyczną/młodzieżową etc.? Tu widzę problem- brak marketingu, promocji skierowanej do szerszego grona odbiorców.
Mam mocne przeczucie jednak, że został przejęty przez mainstream samopomocowy. Różne coachingi, treningi, relaksacje, kursy itp. Obietnice szczęścia, lepszego samopoczucie duchowości (za przeproszeniem) itd. Ludzie krążący wokół takich potrzeb mieli (błędne) przekonanie, że szeroko rozumiany buddyzm im to da. Mainstream wyabstrahował te cechy, często pod płaszczykiem buddyzmu sprzedaje już coś innego niż dharma ale doskonale odpowiadającego potrzebom.
No i właśnie jak widzę z opisu to druga z wymienionych przez Ciebie książek mogłaby być w tym środowisku hitem. Mogłaby gdyby ją odpowiednio zareklamować, sprzedać- np. przedmowa Eichelbergera, spotkania promocyjne z jego udziałem itp.
A ten właśnie akapit wzbudził we mnie owe rozmaite przemyślenia i rozmyślania, jako ze z tą branżą byłem (jestem?) zawodowo związany przez ostatnie kilka lat. I nie wchodząc w głębsze analizy to jest własnie doskonały rynek dla takich książek. Swoja drogą w środowisku rozmaitej maści coachów, trenerów itp. jest bardzo wielu jak na polskie warunki buddystów i osób przynajmniej zainteresowanych buddyzmem. A i nieraz klienci prosili mnie o np. o podanie tytułów książek o medytacji czy buddyzmie jakie bym im polecił. Więc to jest imo szansa a nie problem.
A samą działalnosc wydawniczą bym podzielił na dwa podstawowe zakresy:
książki okołobuddyjskie, komercyjne, dla wszystkich na których można zarobić (i na działaniach wokół tych książek-o tym za chwilę)
książki dharmiczne- przeznaczone dla praktykujących, o wąskim targecie, specjalistyczne, przy których celem powinno być wyjście na zero
Działania wokół ksiażek- imo świetnym przykładem jest tu "Hardcore Zen". Nie wiem tak naporawdę ale z lektury Brad warner robi na mnie wrażenie osoby bardzo medialnej ai jego historia zycia jest taka ze to smakowity kasek dla mediów i producentów gadżetów i showbiznesu. Tak puszczając wodze fantazji- turne z koncertami i wykładami (np. "Medytacja w muzyce punk", "Symbolika buddyjska w azjatyckim kinie klasy B :171: ) wydanie płyty z jego muzyką, gadżety np. kubki i koszulki z napisem "hard-core zen" itp.
slawekpiela
Posty: 66
Rejestracja: śr kwie 14, 2010 22:25
Tradycja: zen

Re: Co czytają buddyści, czyli kupa nas, kupa wielka

Nieprzeczytany post autor: slawekpiela »

SherabNyima pisze:Się zbieram do odpowiedzi jakoś tak i zebrać nie mogę, bo też i dostałem do przemyślenia od sławka to i owo. Jakoś się postaram te przemyślenia wyłuszczyć:
Najciekawsza jest klęska pozycji 'okołobuddyjskich', tych które nie wciskając ludziom bzdur potencjalnie poszerzały grono zainteresowanych.
"Hardcore zen" czy "Koniec pogoni" poniosły spektakularne klęski. Nie wiem dlaczego tak do końca.
Być może potrzebna jest praca większej grupy ludzi generujących zainteresowanie. Być może. Chętnie wesprę.
Pytanie- jak te książki były promowane. i nie chodzi o środowisko sangowe i portale buddyjskie ale telewizję śniadaniową, prasę muzyczną/młodzieżową etc.? Tu widzę problem- brak marketingu, promocji skierowanej do szerszego grona odbiorców.
Mam mocne przeczucie jednak, że został przejęty przez mainstream samopomocowy. Różne coachingi, treningi, relaksacje, kursy itp. Obietnice szczęścia, lepszego samopoczucie duchowości (za przeproszeniem) itd. Ludzie krążący wokół takich potrzeb mieli (błędne) przekonanie, że szeroko rozumiany buddyzm im to da. Mainstream wyabstrahował te cechy, często pod płaszczykiem buddyzmu sprzedaje już coś innego niż dharma ale doskonale odpowiadającego potrzebom.
No i właśnie jak widzę z opisu to druga z wymienionych przez Ciebie książek mogłaby być w tym środowisku hitem. Mogłaby gdyby ją odpowiednio zareklamować, sprzedać- np. przedmowa Eichelbergera, spotkania promocyjne z jego udziałem itp.
A ten właśnie akapit wzbudził we mnie owe rozmaite przemyślenia i rozmyślania, jako ze z tą branżą byłem (jestem?) zawodowo związany przez ostatnie kilka lat. I nie wchodząc w głębsze analizy to jest własnie doskonały rynek dla takich książek. Swoja drogą w środowisku rozmaitej maści coachów, trenerów itp. jest bardzo wielu jak na polskie warunki buddystów i osób przynajmniej zainteresowanych buddyzmem. A i nieraz klienci prosili mnie o np. o podanie tytułów książek o medytacji czy buddyzmie jakie bym im polecił. Więc to jest imo szansa a nie problem.
A samą działalnosc wydawniczą bym podzielił na dwa podstawowe zakresy:
książki okołobuddyjskie, komercyjne, dla wszystkich na których można zarobić (i na działaniach wokół tych książek-o tym za chwilę)
książki dharmiczne- przeznaczone dla praktykujących, o wąskim targecie, specjalistyczne, przy których celem powinno być wyjście na zero
Działania wokół ksiażek- imo świetnym przykładem jest tu "Hardcore Zen". Nie wiem tak naporawdę ale z lektury Brad warner robi na mnie wrażenie osoby bardzo medialnej ai jego historia zycia jest taka ze to smakowity kasek dla mediów i producentów gadżetów i showbiznesu. Tak puszczając wodze fantazji- turne z koncertami i wykładami (np. "Medytacja w muzyce punk", "Symbolika buddyjska w azjatyckim kinie klasy B :171: ) wydanie płyty z jego muzyką, gadżety np. kubki i koszulki z napisem "hard-core zen" itp.
Słusznie. Pytanie: jakie działania marketingowe chodzą ci po głowie?
Eichelberger? Nie wiem czy on miałby ochotę się angażować. Brak mi na dziś sił i energii by tworzyć jakiś szeroki marketnig.

Jedna z prób: https://www.facebook.com/pages/Hardcore ... 4619014723

O widzicie...
Następny tytuł ELAY'a: http://www.amazon.com/The-Zen-Creativit ... creativity

I co z nim zrobimy? Pozycja typu buddyzm i okolice. Inspiracje dla artystów i tych ktorzy amatorsko zajmują się sztuką (zdjęcia, rysują itp).

Nakład początkowy: 50 egz. Spodziewna sprzedaż: 100 szt. w skali roku.

Towarzysze! Pomożecie? ;)

Wszelkie pomysły na marketing i pomoc mile widziana.

No i jest następna w kolejce: http://www.amazon.com/Essence-Heart-Sut ... eart+sutra

Też w zasadzie gotowa...

Sławek
Awatar użytkownika
SherabNyima
Posty: 57
Rejestracja: sob wrz 27, 2003 10:25
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dzogczen/Szambala
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Co czytają buddyści, czyli kupa nas, kupa wielka

Nieprzeczytany post autor: SherabNyima »

Niedługo będę się z W.E. kontaktował a propos innego projektu i jak się uda to mogę pójść za ciosem (jak oczywiście będzie książka do której mógłby napisać wstęp). W sumie posłużyłem się jego nazwiskiem jako pewną metaforą, jest więcej osób które mogłyby coś podobnego zrobić, mam w głowie kilka nazwisk.
Strona na fb- no właśnie- żeby strona działała, pracowała przynosiła efekty to powinna mieć przynajmniej ze trzy wpisy w tygodniu, najlepiej z obrazkami, jakieś zachęty, konkursy wywołujące interakcję itd., itp. I tak przynajmniej przez pół roku.
Co do innych działań, pomysłów, konkretów jakie mi chodzą po głowie to postaram się usiąść i rozpisać to jakoś i wysłać na priv. O ile jesteście zainteresowani takimi pomysłami/działaniami. W sumie to bez takiego zainteresowania nie ma za dużego sensu bo żeby to zrobić sensownie to trzeba zacząć od briefu.
A jak te dwie pozycje z ostatniego postu sprzedają się w stanach?
A jest coś z zakresu biznesu? Albo z działki szkolenia/coaching/rozwój osobisty?
slawekpiela
Posty: 66
Rejestracja: śr kwie 14, 2010 22:25
Tradycja: zen

Re: Co czytają buddyści, czyli kupa nas, kupa wielka

Nieprzeczytany post autor: slawekpiela »

SherabNyima pisze:Niedługo będę się z W.E. kontaktował a propos innego projektu i jak się uda to mogę pójść za ciosem (jak oczywiście będzie książka do której mógłby napisać wstęp). W sumie posłużyłem się jego nazwiskiem jako pewną metaforą, jest więcej osób które mogłyby coś podobnego zrobić, mam w głowie kilka nazwisk.
Strona na fb- no właśnie- żeby strona działała, pracowała przynosiła efekty to powinna mieć przynajmniej ze trzy wpisy w tygodniu, najlepiej z obrazkami, jakieś zachęty, konkursy wywołujące interakcję itd., itp. I tak przynajmniej przez pół roku.
Co do innych działań, pomysłów, konkretów jakie mi chodzą po głowie to postaram się usiąść i rozpisać to jakoś i wysłać na priv. O ile jesteście zainteresowani takimi pomysłami/działaniami. W sumie to bez takiego zainteresowania nie ma za dużego sensu bo żeby to zrobić sensownie to trzeba zacząć od briefu.
A jak te dwie pozycje z ostatniego postu sprzedają się w stanach?
Pema dość dobrze. Loori też.
A jest coś z zakresu biznesu? Albo z działki szkolenia/coaching/rozwój osobisty?
[/quote]

Hmmm, pewnie jest. Nie szukałem. Szukamy rzeczy ciekawych i wartościowych. Akurat w obszar coachingu nie wchodziliśmy.
Raczej wysiłek idzie w stronę prezentacji tego co nam się wydaje wartościowe.
Jak już pisałem wszelkie pomysły chętnie przyjmiemy.

S
Awatar użytkownika
Flandra
Posty: 676
Rejestracja: pt lip 01, 2011 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Theravada
Kontakt:

Re: Co czytają buddyści, czyli kupa nas, kupa wielka

Nieprzeczytany post autor: Flandra »

kurcze, odwiedziłam stronkę i ....

moje pierwsze wrażenie wygląda mniej więcej tak:
Każda piosenka Zero Defex trwała jakieś piętnaście do trzydziestu sekund i absolutnie nie dało się ich od siebie odróżnić. Cały ich koncert mieścił się w czasie, który innym zespołom zabierało nastrojenie instrumentów.

Od kiedy byłem mały, zawsze chciałem przebrać się w kostium potwora, ale nie miałem pojęcia, że są one tak sztywne i ciężkie — i że tak cuchną.

Rzeczywistość (..)
Rzeczywistość jest źródłem każdego gluta w twoim nosie, każdej plamy potu na koszulce twojego starego, każdego kawałka gówna, który przyczepił ci się do zadka.
czyli, że co?
tytuł fajny (intrygujący), ale jak otworzę książkę to dowali mi śmierdząca "rzeczywistość", pełna glutów, potu, gówna itp???
ta książka jest jak koncert "Zero Defex"? ma głęboko gdzieś czytelnika i kończy się na przedmowie?


innymi słowy: zniechęca mnie ten fragment totalnie,
podejrzewam, że niefortunnie go wybraliście

pozdrawiam :)
Awatar użytkownika
108Adamow
Posty: 343
Rejestracja: ndz kwie 18, 2010 23:50
Tradycja: amerykańskie soto zen
Lokalizacja: Kraków

Re: Co czytają buddyści, czyli kupa nas, kupa wielka

Nieprzeczytany post autor: 108Adamow »

Jak to mówią jeden tester to skarb, a kilku to błogosławieństwo :-)

Ale ja o czym innym. pojawiło się mnóstwo fajnych pomysłów marketingowych. Chciałbym jedynie urealnić liczby, żebyśmy wszyscy wiedzieli, o jakich pieniądzach mówimy

a. doprowadzenie książki do stanu "gotowa do druku" to ok 7k zł. Składniki to min $1000 zaliczki na poczet praw autorskich (a shambhala i wisdom pubs i tak nie życzą sobie dużo) plus drugie tyle, jeśli chcemy wydać ebooka, gdyż licencje są rozdzielne. następnie tłumacz, redaktor, korekta, skład, okładka. Ok, 7k to mało, przy dzisiejszych stawkach bliżej 10, ale powiedzmy.

b. druk. Już możemy wydawać cyfrowo, ale to pieśń ostatnich dwóch lat. Starsze tytuły to min nakład 2000 po 3 zł sztuka w offsecie.

Zadanie z gwiazdką: policz koszt jednego egz.książki (produkcji, bez kosztów własnych wydawnictwa i kosztów spedycji oraz marketingu). Załóż nakład 2000.

c. sprzedaż, model mainstreamowy. Empiki odpadają. Zostają sieci typu matras lub sprzedaż przez hurtownie lub do księgarni. Rozmowa z hurtowniami i matrasem to MIN 50% ceny detal, księgarnie ok 35%. Więc rozbudowujemy sieć księgarni. Modląc się do kogo tam się modlimy, by płaciły, i by "znikające księgarnie"znikały z całym stanem magazynowym max raz do roku.

Zadanie z gwiazdką 1. Uzasadnij wysoką cenę książek na półkach. Wskaż miejsce na zysk wydawcy.

Zadanie z gwiazdką 2 specjal. Dlaczego Matras może sobie pozwolić na akcję "cały asortyment o30% taniej"? Jak taka akcja wpływa na lokalny rynek książki w danej miejscowości?

Dochodzimy do marketingu. To post o pieniądzach, więc ostatnie pytanie: ile egz ksiązki trzeba sprzedać, by mieć środki na marketing (=by zwróciły się nakłady)? Reklamy w Charakterach czy Zwierciadle to wydatki rzędu 1k+, o empikach nie mówimy wcale.

Zadanie z gwiazdką: policz szacunkowy koszt zorganizowania wizyty autora w Polsce, z wariantem z i bez opłacenia biletu z/do USA. Załóż tourneé Wrocław/Opole, Kraków, Warszawa (nie pamiętam, gdzie jeszcze Brad był), dolicz pilota 100%czasu (bilety!), odlicz mieszkanie (chałwa ludziom przyjaznym i ośrodkowi na Mostowej w Krakowie!). Uwzględnij wydatki w cenie książki.

A.
slawekpiela
Posty: 66
Rejestracja: śr kwie 14, 2010 22:25
Tradycja: zen

Re: Co czytają buddyści, czyli kupa nas, kupa wielka

Nieprzeczytany post autor: slawekpiela »

Flandra pisze:
kurcze, odwiedziłam stronkę i ....

moje pierwsze wrażenie wygląda mniej więcej tak:
Każda piosenka Zero Defex trwała jakieś piętnaście do trzydziestu sekund i absolutnie nie dało się ich od siebie odróżnić. Cały ich koncert mieścił się w czasie, który innym zespołom zabierało nastrojenie instrumentów.

Od kiedy byłem mały, zawsze chciałem przebrać się w kostium potwora, ale nie miałem pojęcia, że są one tak sztywne i ciężkie — i że tak cuchną.

Rzeczywistość (..)
Rzeczywistość jest źródłem każdego gluta w twoim nosie, każdej plamy potu na koszulce twojego starego, każdego kawałka gówna, który przyczepił ci się do zadka.
czyli, że co?
tytuł fajny (intrygujący), ale jak otworzę książkę to dowali mi śmierdząca "rzeczywistość", pełna glutów, potu, gówna itp???
ta książka jest jak koncert "Zero Defex"? ma głęboko gdzieś czytelnika i kończy się na przedmowie?


innymi słowy: zniechęca mnie ten fragment totalnie,
podejrzewam, że niefortunnie go wybraliście

pozdrawiam :)
Być może niefortunnie.
Punk. Bunt. Kontrast. Lilie, lotosy i uśmiechnięty Dlajlama kontra sedes i gówno.

Miało intrygować. Zderzenie popularnego obrazu buddyzmu z gównem.
Kodo Sawaki: "Zen is a piece of dry shit on an ass wiping stick,"

Jak widać nie zadziłało w Twym przypadku.

Może wcale nie zadziałało.

S
Awatar użytkownika
Flandra
Posty: 676
Rejestracja: pt lip 01, 2011 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Theravada
Kontakt:

Re: Co czytają buddyści, czyli kupa nas, kupa wielka

Nieprzeczytany post autor: Flandra »

slawekpiela pisze: Być może niefortunnie.
Punk. Bunt. Kontrast. Lilie, lotosy i uśmiechnięty Dlajlama kontra sedes i gówno.

Miało intrygować. Zderzenie popularnego obrazu buddyzmu z gównem.
Kodo Sawaki: "Zen is a piece of dry shit on an ass wiping stick,"

Jak widać nie zadziłało w Twym przypadku.

Może wcale nie zadziałało.

S
ano generalnie zen mi nie odpowiada :)
niemniej jednak książkę "hardcore zen" (sugerując się samym tytułem) miałam w planach przeczytać

pozdrawiam :)
slawekpiela
Posty: 66
Rejestracja: śr kwie 14, 2010 22:25
Tradycja: zen

Re: Co czytają buddyści, czyli kupa nas, kupa wielka

Nieprzeczytany post autor: slawekpiela »

Flandra pisze:
slawekpiela pisze: Być może niefortunnie.
Punk. Bunt. Kontrast. Lilie, lotosy i uśmiechnięty Dlajlama kontra sedes i gówno.

Miało intrygować. Zderzenie popularnego obrazu buddyzmu z gównem.
Kodo Sawaki: "Zen is a piece of dry shit on an ass wiping stick,"

Jak widać nie zadziłało w Twym przypadku.

Może wcale nie zadziałało.

S
ano generalnie zen mi nie odpowiada :)
niemniej jednak książkę "hardcore zen" (sugerując się samym tytułem) miałam w planach przeczytać

pozdrawiam :)
Myślę, że warto. Mimo gównianej autoprezentacji :)
S
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Co czytają buddyści, czyli kupa nas, kupa wielka

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

slawekpiela pisze:Najciekawsza jest klęska pozycji 'okołobuddyjskich', tych które nie wciskając ludziom bzdur potencjalnie poszerzały grono zainteresowanych.
"Hardcore zen" czy "Koniec pogoni" poniosły spektakularne klęski. Nie wiem dlaczego tak do końca.
Toczyła się kiedyś tutaj na forum dyskusja na temat książki Barry'ego Magida. Moim zdaniem, 'okołobuddyjskość' tej książki wyrosła na bazie krytyki tradycyjnie rozumianej 'buddyjskości'. Druga książka (nie czytałam, bardziej się domyślam) również w pewnym sensie dyskutuje z tradycyjnym rozumieniem praktyki zen, a ściślej ze stereotypem buddysty. Czyli, są to książki potencjalnie poszerzające grono zainteresowanych buddyzmem w tym znaczeniu, że poszerzą ewentualnie grupę przeciwników tradycyjnie wykładanego buddyzmu (zwolenników tzw. modernistycznego post-tradycjonalizmu, żeby ładniej powiedzieć). Pytanie: skąd ich w Polsce wziąć, gdzie ich szukać w kraju, w którym na dzień dzisiejszy znajomość tradycyjnych szkół buddyjskich jest znikoma, a eksperymenty w stylu amerykańskim prawie w ogóle nieznane? O ile w Stanach głos Barry’ego Magida pojawił się na bazie konkretnych doświadczeń, o tyle w Polsce, moim zdaniem, w dużej mierze wyprzedza on ewentualne (hipotetycznie założone, bo w końcu Polacy to nie Amerykanie, mają własną mentalność) fakty i mógłby spełnić głównie rolę inicjacyjną, jeśli oddziaływaniem miałby objąć większą grupę zainteresowanych. Ja to w ten sposób widzę.


Pozdrawiam, gt
Awatar użytkownika
Asti
Posty: 795
Rejestracja: śr sie 25, 2010 09:20
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Hahayana
Lokalizacja: Łódź

Re: Co czytają buddyści, czyli kupa nas, kupa wielka

Nieprzeczytany post autor: Asti »

Flandra pisze:
kurcze, odwiedziłam stronkę i ....

moje pierwsze wrażenie wygląda mniej więcej tak:
Każda piosenka Zero Defex trwała jakieś piętnaście do trzydziestu sekund i absolutnie nie dało się ich od siebie odróżnić. Cały ich koncert mieścił się w czasie, który innym zespołom zabierało nastrojenie instrumentów.

Od kiedy byłem mały, zawsze chciałem przebrać się w kostium potwora, ale nie miałem pojęcia, że są one tak sztywne i ciężkie — i że tak cuchną.

Rzeczywistość (..)
Rzeczywistość jest źródłem każdego gluta w twoim nosie, każdej plamy potu na koszulce twojego starego, każdego kawałka gówna, który przyczepił ci się do zadka.
czyli, że co?
tytuł fajny (intrygujący), ale jak otworzę książkę to dowali mi śmierdząca "rzeczywistość", pełna glutów, potu, gówna itp???
ta książka jest jak koncert "Zero Defex"? ma głęboko gdzieś czytelnika i kończy się na przedmowie?


innymi słowy: zniechęca mnie ten fragment totalnie,
podejrzewam, że niefortunnie go wybraliście

pozdrawiam :)
A ja myślę Flandra, że to kwestia estetyki. Mnie nie odstrasza brutalna proza życia, w tym z całym brudem, gównem i resztą syfu. Uważam że takie "odmistycznienie" jest jak najbardziej zenowskie i zgodne z przesłaniem książki. Co więcej, mnie to osobiście absolutnie nie zniechęca, może ze względu na to, że przez studia przyrodnicze nie patrzę na takie rzeczy w kategoriach obrzydliwośc/nieobrzydliwości. I myślę, że target (zbuntowanych punków zainteresowanych praktyką zen etc.) raczej taki wstęp zachęci. Natomiast czy ten target w Polsce istnieje? Oto jest pytanie.

Cytując Mistrza:
"Czy może mam być mędrcem by puszczać z ust mydliny
I mówić o woniach Arabii, gdy wokół cuchnie kał?" - J. Kaczmarski, "Mistrz Hieronimus Van Aeken zwany Boschem"
Natychmiast porzuć chwytający umysł,
a wszystko stanie się po prostu sobą.
W istocie nic nie ginie ani nie trwa. - Hsin Hsin Ming
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Co czytają buddyści, czyli kupa nas, kupa wielka

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

Punk umarł gdzieś w okolicach 1979, psze państwa. Nie ma już zbuntowanej młodzieży, jest hedonistyczna młodzież. Trafić do nich - to jest dopiero sztuka.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Publikacje”