Sogyal Rinpocze

Nauczyciele Buddyzmu Tybetańskiego
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Sogyal Rinpocze

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

leszek wojas pisze: sob paź 21, 2017 23:13
GreenTea pisze: pt paź 20, 2017 22:23 Jeśli prawdą jest, że Buddhadharma jest poza kulturą i krajem, a chyba jest, bo tym właśnie tłumaczy się możliwość przeniesienia jej na Zachód, to mieszanie do niej prawa wydaje się raczej zbędne.
(...)
Jeśli takie są właśnie zasady praktyki - ,,jesli samaja wadzrajany mowi o tym, ze nawet dowiedziawszy się o wadach nauczycieli lub ludzi z sangi, to nigdy nie powinno się tych wad ujawniac".
Czy praktykowano ,,Buddhadharmę" bo stosowano się do tej zasady?

Przecież Ty również znasz nauki buddyjskie, jest w nich mowa o działaniach, w które musiałoby się mieszać prawo kraju, w którym są one przekazywane? Wadżrajana podobnie jak Mahajana przekazuje dharmę Buddy, choć nieco innymi sposobami. Nie będę robiła tutaj wykładu z Wadżrajany, poczytaj. Najważniejsze w mojej wypowiedzi jest to: jeśli okazuje się, że do któregoś z nauczycieli Wadżrajany należy zastosować działania prawne obowiązujące w danym kraju, to z tego wynika oczywisty wniosek, że nauczyciel ten nie przekazywał nauk Buddy w taki sposób, w jaki należało to zrobić, by pozostać w zgodzie z Wadżrajaną - dharmą Buddy (Buddhadharmą). Jakie mogły być tego przyczyny, to już inna kwestia. Zasygnalizowałam (za Dzongsarem Rinpocze) pewne nawyki kulturowe, bo wydaje się wysoce prawdopodobne, że dharmę można z nimi pomylić, tak po stronie ucznia, jak i nauczyciela.


Pozdrawiam, gt
Awatar użytkownika
ethan
Senior User
Posty: 842
Rejestracja: sob maja 23, 2009 16:01
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Wspólnota Dzogczen
Lokalizacja: Czysta Kraina

Re: Sogyal Rinpocze

Nieprzeczytany post autor: ethan »

GreenTea pisze: pt paź 20, 2017 22:23
leszek wojas pisze: pt paź 20, 2017 10:43(...) Czyli umieszcza zasady praktyki ponad prawem.
Jeśli prawdą jest, że Buddhadharma jest poza kulturą i krajem, a chyba jest, bo tym właśnie tłumaczy się możliwość przeniesienia jej na Zachód, to mieszanie do niej prawa wydaje się raczej zbędne. Pytanie natomiast postawiłabym takie: czy rzeczywiście w tym wypadku praktykowano Buddhadharmę?
Nie, Dharma zmieszana z trucizną automatycznie przestaje byc Dharmą.

Co do reszty wypowiedzi, powiedzialbym, ze nauka Buddy jest i zarazem nie jest "poza kulturą i krajem". Nie jest, bo Budda przekazujac Dharme takze poslugiwal się terminami z filozofii i kosmologii indyjskiej. Jednoczesnie jednak jest poza ograniczeniami kultury, poniewaz pierwotny stan czy tez natura buddy jest taka sama u kazdej istoty, niezaleznie z ktorego kraju lub galaktyki pochodzi, a skoro jest taka sama, to takie same również w swojej roznorodnosci musza byc metody, uczace tego, jak ten stan urzeczywistniac.

Czy mieszanie się prawa do nauki Buddy wydaje się zbedne? Masz na mysli prawo szariatu, czy prawo ktore teraz obowiazuje w wiekszosci rozwinietych, demokratycznych krajow? Oczywiscie ze prawo zawsze jest zabarwione kulturą, z ktorej pochodzi. Zapewne zabrzmie teraz górnolotnie, jednak takie np. prawo europejskie w pewnym sensie wydaje się byc uniwersalnym prawem, poniewaz niesie ze soba podstawowe wartosci jak wolnosc pogladow, religii, wlasnosci, poszanowanie ludzkiego zycia itd. i ogólnie, jesli porownac je np. z prawem szariatu, mozna powiedziec ze jest to dobre prawo. I slusznie Leszek pyta, czy stawianie jakiegos Lamy ponad takim prawem, powolujac się na inna kulture, z ktorej pochodzi, jest czyms wlasciwym. Oczywiscie ze nie, nikt, nawet Papiez czy Dalajlama, nie powinien stac ponad, badz co badz, prawem opartym na wolnosci jednostki.

leszek wojas pisze:
Pytanie natomiast postawiłabym takie: czy rzeczywiście w tym wypadku praktykowano Buddhadharmę?
Jeśli takie są właśnie zasady praktyki - ,,jesli samaja wadzrajany mowi o tym, ze nawet dowiedziawszy się o wadach nauczycieli lub ludzi z sangi, to nigdy nie powinno się tych wad ujawniac".
Czy praktykowano ,,Buddhadharmę" bo stosowano się do tej zasady?
Moze na poczatek trzeba wyjasnic co i jakie znaczenie ma "nieujawnianie wad innych" w systemie wadzrajany. Dotyczy to, przede wszystkim nieobgadywania i nie narzucania komus opini na temat mistrza lub drugiego praktykujacego. Skoro w wadzrajanie jest mowa o tym, aby widziec mistrza, siebie i wszystkie inne istoty jako w pelni oswieconych buddow, to jak na samym starcie da się pogodzic, lub tez jaki sens ma to, ze mowi się o innej osobie ze np. zamiast praktykowac, to tylko chodzi na imprezy i ugania się za dziewczynami? Albo np. uslyszawszwy o jakiejs osobie, ze zle wypowiada się o drugiej, natychmiast biegnie się do tej drugiej osoby i mowi: "Sluchaj, on powiedzial o tobie to i to." W jaki sposob takie informacje, nie majace de facto nic wspolnego z wlasna praktyka, mialby pomoc innym w rozwijaniu i skupieniu się na tym, ze wszystkie istoty maja nature buddy, czyli poniekąd są juz urzeczywistnionymi istotami, tylko poki co tego nie rozpoznaja? Oczywiscie trzeba tutaj rozgraniczac takie przypadki, od przypadkow kiedy odkrywa się, ze jeden praktykujacy dziala na szkode drugich, wtedy natychmiast powinno się to ujawniac, by takie procedery jak najszybciej ukracac.

Druga sprawa, kiedy nauczyciel jest urzeczywistniony i naprawde ma zdolnosc wgladu w umysl ucznia i widziac np. jak bardzo rozdmuchane ma ego, to celowo daje mu i sprowadza na niego sytuacje, ktore maja go w pewien sposob upodlic, by w ten sposob zburzyc jego konwencjonalny tok myslenia ucznia i wyjsc poza ograniczenia umyslu. No i teraz, jesli w tamtych czasach, jakis uczen Tilopy, widzac to, co ten kazal zrobic Naropie, czyli np. ukrasc dla niego garnek zlota, za co zostal pozniej dotlkliwie pobity, prawie wyladowawszy na oiom-ie, jesli inny uczen widzac to, natychmiast spieszylby powiedziec o tym innym, to zapewne takim czynem sprawilby, ze inni stracili by wiare w Tilope, co do jego madrosci i mozliwosci wyprowadzania innych z samsary.

Taki jest system wadzrajany i byc moze Dzongsar Rinpocze ma racje, ze nie da się go przeniesc na europejski grunt. I jasnym jest dla mnie, ze ten kto nie rozumie, w jaki sposob te nauki funkcjonuja, nie powinien w nie wchodzic. Dlatego teskty mowia ze wadzrajana przeznaczona jest tylko dla ludzi o najwyzszych zdolnosciach. Ubolewam tylko nad tym, ze jest wielu tzw. mistrzow z tytulami rinpoczow i lamow, w ktorych urzeczywistnienia zadnego, ale dla swoich korzysci powoluja się owa szalona madrosc. No ale tak jak pisalem wczesniej, zgodnie z naukami wadzrajany, po smierci natychmiast trafia do piekla wadzry.
http://www.jasnesny.wordpress.com
„Nie oce­niaj suk­ce­su człowieka po tym jak wy­soko się wspiął, lecz jak wy­soko od­bił się od dna.”
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Sogyal Rinpocze

Nieprzeczytany post autor: lwo »

GreenTea pisze: ndz paź 22, 2017 00:04 Przecież Ty również znasz nauki buddyjskie, jest w nich mowa o działaniach, w które musiałoby się mieszać prawo kraju, w którym są one przekazywane? Wadżrajana podobnie jak Mahajana przekazuje dharmę Buddy, choć nieco innymi sposobami. Nie będę robiła tutaj wykładu z Wadżrajany, poczytaj. Najważniejsze w mojej wypowiedzi jest to: jeśli okazuje się, że do któregoś z nauczycieli Wadżrajany należy zastosować działania prawne obowiązujące w danym kraju, to z tego wynika oczywisty wniosek, że nauczyciel ten nie przekazywał nauk Buddy w taki sposób, w jaki należało to zrobić, by pozostać w zgodzie z Wadżrajaną - dharmą Buddy (Buddhadharmą).
Zasad Wadżarajany co do zobowiązań ucznia w stosunku do nauczyciela nie znam i właśnie w tym kontekście poprzednio pisałem.
Jeśli zasady te oznaczają zakaz mówienia o błędach swojego nauczyciela nawet jeśli te błędy oznaczają złamanie prawa obowiązującego w jakimś kraju w którym ten nauczyciel nauczał, to jest to faktycznie postawienie zasad Wadżarajany ponad zasadami prawa karnego danego kraju.
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Sogyal Rinpocze

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

leszek wojas pisze: ndz paź 22, 2017 11:07Zasad Wadżarajany co do zobowiązań ucznia w stosunku do nauczyciela nie znam i właśnie w tym kontekście poprzednio pisałem.
Jeśli zasady te oznaczają zakaz mówienia o błędach swojego nauczyciela nawet jeśli te błędy oznaczają złamanie prawa obowiązującego w jakimś kraju w którym ten nauczyciel nauczał, to jest to faktycznie postawienie zasad Wadżarajany ponad zasadami prawa karnego danego kraju.

Wskazałeś wyłącznie na jedną zasadę, a jest ich całe mnóstwo i są wzajemnie ze sobą powiązane w system. Nie jest moim zamiarem przedstawianie tutaj całego systemu, ograniczyłam więc wypowiedź do ogólnego stwierdzenia, że jeśli system działa poprawnie (nauczyciel przekazuje nauki w taki sposób, jak należy to zrobić, by pozostać w zgodzie z Wadżrajaną), to prawo karne nie musi w nic ingerować, a sama Wadżrajana nie skutkuje wówczas inaczej niż dharma Buddy.


ethan pisze: ndz paź 22, 2017 05:19 I slusznie Leszek pyta, czy stawianie jakiegos Lamy ponad takim prawem, powolujac się na inna kulture, z ktorej pochodzi, jest czyms wlasciwym.

Rzecz w tym, że nie padło pytanie o lamę, a o "zasady praktyki", a to jest dość istotna różnica. Bo albo lama źle wykonuje obowiązki nauczyciela (przy dużym współudziale uczniów, którzy niejako wspierają go w schodzeniu z prawidłowo praktykowanej ścieżki), albo w systemie Wadżrajany coś iskrzy. Odniosłam się do systemu, twierdząc, że jest ok i zbędne są tutaj jakieś ingerencje prawne, jeśli jest dobrze rozumiany i realizowany zgodnie z zaleceniami.



Pozdrawiam, gt
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Sogyal Rinpocze

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

ethan pisze: ndz paź 22, 2017 05:19(...) jesli w tamtych czasach, jakis uczen Tilopy, widzac to, co ten kazal zrobic Naropie (...)

Dzongsar Rinpocze powołując się na przykład Tilopy i Naropy, wyraźnie podkreśla, że były to Indie, a tam praktykowano w tajemnicy i z dala od kulturowego otoczenia. Natomiast w Tybecie stało się powszechne upublicznienie Wadżrajany - nauczanie jej z wysokości tronu pośród licznej publiki, która nie była dobrze rozpoznana, poza ogólną o niej wiedzą, czyli wiedzą o jej kulturowych nawykach. Te kulturowe nawyki wykorzystywano w nauczaniu (tron był też niejako ich przejawem), jednak nie zawsze po to, żeby wskazać na potrzebę stopniowego rozluźniania z nimi związków:

So if you are interested in attaining so-called enlightenment, if you want to be ‘awakened’ and liberated from all defilements and the effects of defilements, then obviously you have to go beyond culture altogether – even the curry-eating, tsampa-chewing and coffee-drinking cultures.

Więc jeśli jesteś zainteresowany osiągnięciem tak zwanego oświecenia, jeśli chcesz być przebudzony i wyzwolony z wszelkich splamień i ich skutków, to oczywiście musisz wykraczać poza kulturę całkowicie - nawet jedzenie curry, żucie tsampy i kulturę picia kawy.

byc moze Dzongsar Rinpocze ma racje, ze nie da się go przeniesc na europejski grunt
Jeśli o tym napomknął, to wyłącznie w kontekście wyprojektowywania tybetańskich zwyczajów na ludzi Zachodu, bo generalnie uważa, że "clear distinctions between Dharma and culture must be made" ("wyraźne rozróżnienia między Dharmą a kulturą muszą być dokonane"), gdyż nieodpowiedzialne mieszanie obu (tak w Tybecie, jak na Zachodzie) grozi upadkiem Buddhadharmy:

Even more dangerous are the self-made gurus who use mindfulness and other Buddhist practices to turn the essence of the Buddhist path into techniques for increasing our love of samsara. By doing so, they utterly destroy the entire purpose of the Buddhadharma, which is to liberate suffering beings from samsara. If this perversion of the Buddha’s teachings is not demonic – the 'devil incarnate', as Christians might say – what is?

Jeszcze bardziej niebezpieczni są ci (the self-made) guru, którzy używają uważności, aby przekształcić esencję ścieżki buddyjskiej w techniki zwiększania naszej miłości do samsary. Czyniąc to, całkowicie niszczą cały cel Buddhadharmy, która ma wyzwolić cierpiące istoty z samsary. Jeśli to wypaczenie nauk Buddy nie jest demoniczne – nie jest 'diabłem wcielonym', jak chrześcijanie mogliby powiedzieć – to czym jest?


Pozdrawiam, gt
Awatar użytkownika
ethan
Senior User
Posty: 842
Rejestracja: sob maja 23, 2009 16:01
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Wspólnota Dzogczen
Lokalizacja: Czysta Kraina

Re: Sogyal Rinpocze

Nieprzeczytany post autor: ethan »

GreanTea :namaste:

Tutaj jeszcze jeden tekst, autorstwa Yongey Minguyr Rinpoche, w kontekscie tematu:
When a Buddhist Teacher Crosses the Line
http://www.jasnesny.wordpress.com
„Nie oce­niaj suk­ce­su człowieka po tym jak wy­soko się wspiął, lecz jak wy­soko od­bił się od dna.”
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Sogyal Rinpocze

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

ethan pisze: ndz paź 22, 2017 19:19Tutaj jeszcze jeden tekst, autorstwa Yongey Minguyr Rinpoche, w kontekscie tematu:
When a Buddhist Teacher Crosses the Line

No właśnie, tego tutaj wyraźnie brakowało. Z punktu widzenia Wadżrajany, niektóre ('szalone') zachowania nie muszą pozostawać z nią w sprzeczności tak długo, jak długo kieruje nimi właściwa intencja (aspiracja), współczucie i mądrość – jak długo, dzięki tym trzem, są właściwie wykorzystywane w nauczaniu. Zbędna jest tu jakaś szczególna kontrola tych zachowań z zewnątrz, bo system nauk generuje własne 'papierki lakmusowe' i własne kontrolki, wystarczy z nich korzystać.

Actions that are rooted in compassion and wisdom—even when they appear odd, eccentric, or even wrathful—do not instill fear or anxiety.They bring about a flowering of compassion and wisdom in the student.

Działania zakorzenione we współczuciu i mądrości - nawet wtedy, gdy wydają się dziwne, ekscentryczne, a nawet gniewne - nie zaszczepiają strachu czy niepokoju. W studentach powodują rozkwit współczucia i mądrości.

Problematyczne jednak wydają mi się kwestie projekcji, które w dużej mierze rzutują na to, co i jak odbieramy (artykuł o nich raczej nie wspomina, albo coś przegapiłam), a także ocena skutków aktywności nauczyciela. Co do pierwszego, ostatecznie mogę się zgodzić, że strach/niepokój, bez względu na pochodzenie (stan faktyczny lub projekcja) jest istotną informacją, którą warto uwzględnić przy podejmowaniu różnych decyzji. Natomiast zmienność w czasie tego drugiego bywa naprawdę powalająca – rozumiem, że skutki działań nauczyciela daje się ocenić w danym momencie, ale jaką ocenę przyniosą kolejne dni, miesiące, lata, tego przewidzieć z całą pewnością nie można.


Pozdrawiam, gt
ODPOWIEDZ

Wróć do „Buddyzm Tybetański”