Bartek pisze:jakiś bład w moich przemyśleniach
Hm. Założyłeś iż śmierć ciała wiąże się z końcem świadomości. Umysł jednakże ma tą właściwość, iż kontynuuje swą ciągłość również po śmierci ciała - to znaczy, śmierć ciała nie oznacza śmierci umysłu.
Bartek pisze:Czy w związku z tym, że w kolejnym wcieleniu tracę pamięć poprzedniego życia powinno mieć dla mnie jakiekolwiek znaczenie jakie będą dalsze losy osoby,którą będe w następnym życiu?
Ta pamięć nie jest trwale utracana. Oznacza to iż w toku praktyki medytacyjnej można uzyskać pamięć z poprzednich żywotów.
Bartek pisze:Nie jest dla mie żadnym pocieszeniem to,że ta osoba którą będe w następnym wieleniu będzie miała lepsze życie niż ja teraz i tym samym nie ma dla mnie znaczenia możliwość dużo gorszego następnego zycia ponieważ ta osoba,którą będe w kolejnym życiu to już nie będe całkiem ja to w pewnym sensie tak jakbym ja (tzn ta osoba którą jestem teraz) przestał istnieć. Postrzegając w ten sposób to co dla mnie w mym obecnym życiu reinkarnacja oznacza można w końcu dojść do wniosku że to bez różncy czy istnieje reinkarnacja czy po śmierci nic już nie ma
.
No dobrze, jednak pocieszeniem jest dla nas, że jeżeli skończymy powiedzmy studia, będziemy znać dobrze języki obce, wówczas mamy jasną możliwość uzyskania dobrej pracy, z dobrym zarobkiem co w efekcie zaskutkuje dobrą egzystencją.
Od dziecka jesteśmy uczeni tej zasady - dobrze uczyć się w szkole podstawowej, średniej itd. Uczeni jesteśmy podstępować godnie, nie zabijać, nie kraść itd. ponieważ to wszystko ma swoje skutki.
Dziś nie jesteśmy już tymi samymi istotami, którymi byliśmy jako dzieci - nie jesteśmy też całkowicie inni, prawda? Jednak przez ten cały okres, robiliśmy rzeczy, które miały znaczenie dla naszej przyszłości. Wykonywaliśmy odpowiednie czynności, wiedzieliśmy jakie ogólnie będą ich reperkusje w przyszłości.
Zatem dziwnym jest mówienie, iż nie interesuje nas to co się z nami stanie z perspektywy odrodzeń, że i tak nic nie będziemy pamiętać, i że i tak będziemy kimś innym, więc iż to nie ma znaczenia. Dziwne to jest, ponieważ do tej pory zazwyczaj robiliśmy dokładnie przeciwnie, cały czas tak aby nasza przyszła egzystencja miała "ręce i nogi".
Nie jest istotne tak naprawdę, czy mówimy o przestrzeni 5,10 czy 50 lat, czy o przestrzeni 5,10 czy 50 odrodzeń, ponieważ to jest tylko inna skala czasowa po której "porusza się" nasze istnienie.
Pozdrawiam
/M