Cześć Abgal,
możesz rozwinąć swoją myśl?Odpowiedzi są gotowe:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Cztery_szlachetne_prawdy
Pozdrawiam,
Piotrek
Moderatorzy: kunzang, Har-Dao, iwanxxx
możesz rozwinąć swoją myśl?Odpowiedzi są gotowe:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Cztery_szlachetne_prawdy
Ha, cóż ja tu mogę dodać...?piotr pisze: możesz rozwinąć swoją myśl?
Kto więc wyobrazi sobie związek bez dukkha? Dukkha wynika z przemijalności/nietrwałości, a właściwie z niemożnością pogodzenia się z nietrwałością - szukanie trwałego szczęścia w nietrwałym świecie jest z góry skazane na niepowodzenie. W szczególności, prowadzi do złudzenia o trwałości 'ja', które musimy 'uszczęśliwić', któremu 'coś się od życia należy', etc. Wszelkie samsaryczne próby znalezienia szczęścia opierają się więc na 'uszczęśliwianiu ja' co objawia się roszczeniową postawą względem świata, od którego oczekujemy 'daniny'. Brak zadowalającej 'daniny' (a nie jest możliwe, by była zadowalająca) powiększa dalej pretensje żywione do otoczenia, które nie dostarcza nam tego co się nam 'należy' - powiększa cierpienie nasze i otoczenia. Ta maszynka napędza się sama..."Narodziny są dukkha, starzenie się jest dukkha, śmierć jest dukkha; rozpacz, lament, ból i napięcie są dukkha; powiązanie z niechcianym jest dukkhą; rozłąka z upragnionym jest dukkha; nie osiągnięcie pożądanego jest dukkha."
Wszelkie próby zniesienia cierpienia poprzez działania samsaryczne - oparte na złudnej koncepcji znalezienia szczęścia opartego na trwałych podstawach w nietrwałym świecie, prowadzą najwyżej do chwilowego miejscowego 'znieczulenia', którego naturą również jest dukkha."Oto, mnisi, jest Szlachetna Prawda o sposobie praktyki wiodącej do wygaśnięcia cierpienia:
"Dokładnie ta Szlachetna Ośmioaspektowa Ścieżka - właściwy pogląd, właściwe postanowienie, właściwa mowa, właściwe działanie, właściwy żywot, właściwe dążenie, właściwe skupienie, właściwa medytacja."
Buddyzm to nauka życia w nietrwałym świecie. W świecie, w którym "radości i smutki ludzkie mijają jak fale morza.”W krajach Zachodu buddyzm jest najczęściej traktowany jako rodzaj autoterapii, jako środek do poprawienia sobie oceny w oczach ludzi, z którymi się stykamy. Chcemy zdobyć coś, co ma nam dać przewagę, coś, co wyforuje nas przed innych ludzi. Może to być jakaś "magiczna" ochrona Buddów przed niechcianymi przez nas wydarzeniami. Może to być jakiś rytuał magicznie sprawiający, że spełniają się nasze najskrytsze życzenia w trybie "stoliczku nakryj się". Jakaś szybka droga "na skróty" umożliwiająca nam zapewnienie sobie czegoś, czego zwykłą pracą nie udaje nam się osiągnąć.
(...)
Zachodni buddyści (...) nie tyle trzymają w umyśle ideał oświecenia, ile mają całkiem konkretne przyziemne wyobrażenia tego, co winna ich zdaniem przynieść im konkretna praktyka (np. (...) Pomóc w karierze. Uzdrowić ich lub ich bliskich. Zapewnić wieczną młodość i urodę. Czy wreszcie po prostu zredukować ich samsaryczną neurozę do znośnego poziomu. (...) Owszem, wiedzą o karmie, o przemijaniu, o warunkach, ale wolą wierzyć, że warunki kształtujące ich od nie mającego początku czasu można zmienić po prostu policzalnymi godzinami siedzenia w medytacji, mantrowania czy innymi bardzo wymiernymi i niezbyt wyczerpującymi praktykami. Wyobrażają sobie, że zmiana ich karmy polega na odmianie świata wokół nich, że zmienią nastawienie ludzi do siebie, a oni zostaną tacy, jacy są ze swoimi wyobrażeniami, nadziejami, marzeniami, potrzebami, przywiązaniami itd.
Każdy buddysta na samym wstępie winien pogodzić się z faktem, że celem praktyki nie jest zmiana świata wokół niego, czy ulepszanie innych ludzi. On praktykuje, by samemu poddać się zmianie, transformacji w człowieka zupełnie innej niż dotychczas jakości. Winien też mieć świadomość, że oczekiwane przeobrażenie jego umysłu wymaga wysiłku i rzeczywistych aktywności w tym dokładnie świecie - wymaga tym większej pracy, im większa ma być ta odmiana, jakiej pragniemy ulec.
o jeny. A gdzie to Błogosławiony użył takich stwierdzeń i powiedział, żeby od nich zaczynać wyjaśnianie Dhammy?Związki są cierpieniem, bo samsara jest cierpieniem.
Przecież nie cytowałem tu nikogo.piotr pisze:o jeny. A gdzie to Błogosławiony użył takich stwierdzeń i powiedział, żeby od nich zaczynać wyjaśnianie Dhammy?
jeżeli tak to postawimy, to wówczas można odnieść wrażenie, że wszelkie działania które robimy w samsarze są samsaryczne dając samsaryczny rezultat. Wówczas Ścieżka nie ma sensu, ponieważ cokolwiek zrobisz, to i tak w wyniku pojawi się cierpienie. Może też powstać pogląd, że możesz odnaleźć szczęście w czymś takim jak "trwały świat" czy "jakiś inny świat, który będzie trwały" a coś takiego jak trwały świat z trwałą egzystencją (jak rozumiem) nie istnieje.abgal pisze:Wszelkie próby zniesienia cierpienia poprzez działania samsaryczne - oparte na złudnej koncepcji znalezienia szczęścia opartego na trwałych podstawach w nietrwałym świecie, prowadzą najwyżej do chwilowego miejscowego 'znieczulenia', którego naturą również jest dukkha.
Fakt. Buddha wymagał jednak jakiejś dozy inteligencji i wewnętrznego zintegrowania (dlatego też wykładał nauczanie stopniowo). Jednak, np. słowa J.Ś. Dalajalamy, które przytoczył Bhante Ṭhānissaro, są dla nas bezwzględne:Jeśli potraktować to wszystko tak super sztywno, to link do accestoinsight, który podałeś (i wszelkie teksty) powinny być tajne (bo nie wiadomo jakie kto wnioski zgubne wyciągnie)
Dzięki. Twoja również!choć, z drugiej strony - Twoja uwaga jest na miejscu i dzięki za nią.
100% racji po Twojej stronie i jeszcze raz wielkie dziękipiotr pisze: Dlatego uważam, że np. stwierdzenie "związki są cierpieniem", jest dosyć niezręczne. Sam napisałbym raczej, że "w związku istnieje cierpienie", tak jak w życiu i polega ono na "połączeniu z niechcianym i rozłące z upragnionym i drogim". Jednocześnie warto zaznaczać inne równie ważne aspekty nauczania: szczodrość, prawość, miłość, zaufanie, zasadę kammy. To wszystko jest konieczne do ukształtowania zdrowo funkcjonującego (w relacjach z innymi ludźmi) człowieka, który będzie chciał by jego działania nie pochodziły z korzenia żądzy, nienawiści i ułudy.
Jednak cieszę się, że wyartykułowałeś pewne sprawy explicite, bo mocno brakowało ich w mojej wypowiedzi.Wyobrażają sobie, że zmiana ich karmy polega na odmianie świata wokół nich, że zmienią nastawienie ludzi do siebie, a oni zostaną tacy, jacy są ze swoimi wyobrażeniami, nadziejami, marzeniami, potrzebami, przywiązaniami itd.
Niby prosta prawda, ale... jaka czasami trudna do zauważenia... No właśnie... - 'zauważenia' - 'zauważać' - 'uważność'...piotr pisze:Kwestią nie jest tylko to co chce się przekazać, ale również jak się to robi.
A widzisz - właśnie na to Shinran zwrócił uwagę - dlatego w jego naukach centralną rolę gra zawierzenie Mocy Amidy i porzucenie, raz na zawsze wszelkich marzeń o tym, że jakiekolwiek nasze działania/praktyki mogą wyzwolić nas z samsary:booker pisze:A to jak to zrobić pokazuje Szlachetna Ośmioaspektowa Ścieżka, którą defacto praktykujesz w samsarze, są to więc działania samsaryczne, działania wydarzające się w samsarze
A. Jędrzejewska pisze:Jak wiemy, aby urzeczywistnić shinjitsu shinjin, trzeba najpierw pozbyć się jakiejkolwiek własnej mocy - jest to warunek sine qua non, podstawowy. Przez Nembutsu jesteśmy prowadzeni do punktu, w którym po raz pierwszy uświadamiamy sobie swoją żałosną naturę, swoje kłamstwa i hipokryzję, ból własnej ignorancji, wymiar własnych ograniczeń i z dna naszej udręki decydujemy, dobrowolnie decydujemy porzucić siebie, porzucić poleganie na sobie, porzucić swoją dumę, sny o potędze, decydujemy oddać nasze umysły Amidzie. Decydujemy uczynić nasze umysły Jego tronem, tak abyśmy mogli patrzeć na Niego, słuchać Go, czcić, prosić o radę i być szczęśliwym w Jego Świetle. W chwili takiej decyzji rodzi się shinjitsu shinjin, rodzimy się w Jodo Amidy (Czystej Krainie), ponieważ od tej chwili nasze umysły kierowane są przez Amidę i nigdy już nie będziemy chcieli zastąpić Amidy naszą mocą. W takim momencie nasza własna moc jest nieodwracalnie niszczona i to oznacza wyzwolenie. Mimo że wciąż doświadczamy stanu naszego bonno, przyjmujemy go poprzez filtr Mądrości i Współczucia Amidy. To czyni nas rozumiejącymi, tolerancyjnymi, silnymi bez względu na okoliczności. To sprawia, że widzimy wszystkie istoty dookoła nas jako przyszłych Buddów, jako przyszłego Amida-sama. To sprawia, że czujemy siebie w każdym błędzie ludzkim, tak że nie możemy nikogo potępić. Możemy krytykować pewne działania, ale nie potępiamy żadnej czującej istoty. Odczuwamy wszystkie istoty jako część siebie.
Wybacz ale nie pojmuję tego rozumowania, ponieważ to działaniem praktykującego jest wykonanie tego, co zostało opisane w przytoczonym cytacie np. "decydujemy, dobrowolnie decydujemy porzucić siebie, porzucić poleganie na sobie, porzucić swoją dumę, sny o potędze, decydujemy oddać nasze umysły Amidzie. Decydujemy uczynić nasze umysły Jego tronem, tak abyśmy mogli patrzeć na Niego, słuchać Go, czcić, prosić o radę i być szczęśliwym w Jego Świetle. "abgal pisze:właśnie na to Shinran zwrócił uwagę - dlatego w jego naukach centralną rolę gra zawierzenie Mocy Amidy i porzucenie, raz na zawsze wszelkich marzeń o tym, że jakiekolwiek nasze działania/praktyki mogą wyzwolić nas z samsary:
Jak to bylo jeszcze raz z tymi dupogodzinami?Agnieszka Jędrzejewska z Jodo Shinshu tak o tym pisze:
Zachodni buddyści (...) Owszem, wiedzą o karmie, o przemijaniu, o warunkach, ale wolą wierzyć, że warunki kształtujące ich od nie mającego początku czasu można zmienić po prostu policzalnymi godzinami siedzenia w medytacji (...)
Znany zachodni buddysta Hakuin tak właśnie pisał w Zazen Wasan:atomuse pisze:Jak to bylo jeszcze raz z tymi dupogodzinami? ;)Agnieszka Jędrzejewska z Jodo Shinshu tak o tym pisze:
Zachodni buddyści (...) Owszem, wiedzą o karmie, o przemijaniu, o warunkach, ale wolą wierzyć, że warunki kształtujące ich od nie mającego początku czasu można zmienić po prostu policzalnymi godzinami siedzenia w medytacji (...)
Jeszcze znam paru innych znanych zachodnich buddystów, co tak pisali: Szóstego Patriarchę, Dogena :)Zazen Wasan pisze:Jedno prawdziwe zazen zbawia nas od złego
wymazując wszystkie grzechy popełnione w przeszłości.
Gdzież więc te ciemne ścieżki, co mogłyby nas zwieść?
Czysta Kraina Lotosu nie jest daleko stąd
Ale wcześniej jest napisane:booker pisze:Wybacz ale nie pojmuję tego rozumowania, ponieważ to działaniem praktykującego jest wykonanie tego, co zostało opisane w przytoczonym cytacie
Hisao Inagaki pisze o tym tak:Przez Nembutsu jesteśmy prowadzeni do punktu, w którym po raz pierwszy uświadamiamy sobie swoją żałosną naturę, swoje kłamstwa i hipokryzję, ból własnej ignorancji, wymiar własnych ograniczeń i z dna naszej udręki decydujemy, dobrowolnie decydujemy porzucić siebie, porzucić poleganie na sobie, porzucić swoją dumę, sny o potędze, decydujemy oddać nasze umysły Amidzie.
A Zuiken (ojciec prof. Inagaki) napisał tak:Obraz rzeczywistości ludzkiej egzystencji oraz mocy zbawczej Amidy przekazany nam przez Shan-tao, podzielany był również przez innych mistrzów szkół Czystej Krainy – określa on podejście do wiary w buddyzmie Czystej Krainy. Można tu odnaleźć pewien ślad ‘własnej mocy’ – nastawienie ‘wiary’ i ‘zaufania’ po stronie aspirującego do odrodzenia w Czystej Krainie – w ujęciu shinranowskim neguje się również ten element. Shinran nie uczył nas, by ‘wierzyć’ i ‘ufać’ w zwykłym znaczeniu tych słów – zachęcał, by poddać nawet naszą wiarę i zaufanie, które, jak przekonywał, mają swe korzenie w naszym egocentryzmie i ślepych namiętnościach. Uczył by poddać całych siebie. Poddając się Amidzie bez reszty, dostajemy się w opiekę Światła Mądrości i Współczucia.
Logiczna analiza tej wypowiedzi wykaże, rzecz jasna, absurd.Nie ma wiary, Nembutsu ani pokoju ducha poza namuamidabutsu. Musimy jedynie słuchać głosu Amidy - 'namuamidabutsu', w którym zrealizowane jest nasze odrodzenie i nasze zaufanie. (...) Zaufanie nie pochodzi z twojego słuchania. Pokój umysłu nie pochodzi z twojego zaufania. Słuchaj wezwania Amidy, które zrealizowało namuamidabutsu, zrealizowało twoje słuchanie, twoje zaufanie i twój pokój umysłu.
A nie wiem - to inna tradycja - a branie do siebie nauk z innej tradycji jest bez sensu.atomuse pisze:Jak to bylo jeszcze raz z tymi dupogodzinami?
Skojarzyło mi się to z jednym szczerze wypowiedzianym namuamidabutsu[/u], dzięki któremu odradzamy się w Czystej Krainie.zazen wasan pisze:Jedno prawdziwe zazen zbawia nas od złego
wymazując wszystkie grzechy popełnione w przeszłości.
abgal pisze:Skojarzyło mi się to z jednym szczerze wypowiedzianym namuamidabutsu[/u], dzięki któremu odradzamy się w Czystej Krainie.
Hui Neng, Komentarz do Sutry Diamentowej pisze:Rozliczne błogosławieństwa [takie owakie, bla bla] nie mogą równać się zrozumieniu sutry i urzeczywistnieniu niezrodzonej prawdy w jednej chwili myśli, zatrzymaniu nawykowego umysłu, odejściu od pełnego ułudy poznania i percepcji zwykłych ludzi, w ten oto sposób przybywając do paramity, Przeciwległego Brzegu: opuszczajać na zawsze trzy światy, urzeczywistnia się całkowitą nirwanę.
W dalszym ciągu jednak nie pojmuję w jaki sposób chory wyleczy się z choroby nie biorąc leków - nie pojmuję w jaki sposób Amida może komukolwiek pomóc jeżeli ten ktoś nie będzie on wykonywał odpowiedniej (na danej ścieżce) praktyki np. poprzez słuchanie głosu Amidy [nie wnikam na czym to polega] albo mantrowanie Namu Amida Butsu, czy poprzez inne praktyki w tej tradycji.abgal pisze:Ale wcześniej jest napisane:booker pisze:Wybacz ale nie pojmuję tego rozumowania, ponieważ to działaniem praktykującego jest wykonanie tego, co zostało opisane w przytoczonym cytacieHisao Inagaki pisze o tym tak:Przez Nembutsu jesteśmy prowadzeni do punktu, w którym po raz pierwszy uświadamiamy sobie swoją żałosną naturę, swoje kłamstwa i hipokryzję, ból własnej ignorancji, wymiar własnych ograniczeń i z dna naszej udręki decydujemy, dobrowolnie decydujemy porzucić siebie, porzucić poleganie na sobie, porzucić swoją dumę, sny o potędze, decydujemy oddać nasze umysły Amidzie.A Zuiken (ojciec prof. Inagaki) napisał tak:Obraz rzeczywistości ludzkiej egzystencji oraz mocy zbawczej Amidy przekazany nam przez Shan-tao, podzielany był również przez innych mistrzów szkół Czystej Krainy – określa on podejście do wiary w buddyzmie Czystej Krainy. Można tu odnaleźć pewien ślad ‘własnej mocy’ – nastawienie ‘wiary’ i ‘zaufania’ po stronie aspirującego do odrodzenia w Czystej Krainie – w ujęciu shinranowskim neguje się również ten element. Shinran nie uczył nas, by ‘wierzyć’ i ‘ufać’ w zwykłym znaczeniu tych słów – zachęcał, by poddać nawet naszą wiarę i zaufanie, które, jak przekonywał, mają swe korzenie w naszym egocentryzmie i ślepych namiętnościach. Uczył by poddać całych siebie. Poddając się Amidzie bez reszty, dostajemy się w opiekę Światła Mądrości i Współczucia.Nie ma wiary, Nembutsu ani pokoju ducha poza namuamidabutsu. Musimy jedynie słuchać głosu Amidy - 'namuamidabutsu', w którym zrealizowane jest nasze odrodzenie i nasze zaufanie. (...) Zaufanie nie pochodzi z twojego słuchania. Pokój umysłu nie pochodzi z twojego zaufania. Słuchaj wezwania Amidy, które zrealizowało namuamidabutsu, zrealizowało twoje słuchanie, twoje zaufanie i twój pokój umysłu.
No i? Mam teraz wysiedziec powiazanie tego co napisales z pytaniem, ktore zadalam?iwanxxx pisze:Znany zachodni buddysta Hakuin tak właśnie pisał w Zazen Wasan:atomuse pisze:Jak to bylo jeszcze raz z tymi dupogodzinami?
Jeszcze znam paru innych znanych zachodnich buddystów, co tak pisali: Szóstego Patriarchę, DogenaZazen Wasan pisze:Jedno prawdziwe zazen zbawia nas od złego
wymazując wszystkie grzechy popełnione w przeszłości.
Gdzież więc te ciemne ścieżki, co mogłyby nas zwieść?
Czysta Kraina Lotosu nie jest daleko stąd
No coz, kazda tradycja ma swoje widzimisie - co dla jednej jest bez sensu, dla innej stanowi przeszkodeabgal pisze:A nie wiem - to inna tradycja - a branie do siebie nauk z innej tradycji jest bez sensu.
Z którym pytaniem?atomuse pisze:No i? Mam teraz wysiedziec powiazanie tego co napisales z pytaniem, ktore zadalam?
Z pierwszym lepszym.iwanxxx pisze: Z którym pytaniem?
A. Jędrzejewska mówi o praktyce dla samsarycznych korzyści i o niczym więcej. Nie chodzi tu o 'zajęcie się karmą', ale o praktykę, w którejiwanxxx pisze:Wiele szkół uważa, że trzeba najpierw zająć się karmą. To inne podejście, ale sprowadzanie tego do "zachodniego buddyzmu" to chyba zbytnie spłaszczenie problemu?
a więc o praktykę, w której błędnie pojmuje się prawo karmy (albo w ogóle się go nie pojmuje traktując praktyki jako rodzaj magii mającej zapewnić nam konkretne korzyści).Wyobrażają sobie, że zmiana ich karmy polega na odmianie świata wokół nich, że zmienią nastawienie ludzi do siebie, a oni zostaną tacy, jacy są
Żeby było śmieszniej - wypowiada się o buddyzmie w Azji - jest nawet takie określenie 'joss stick buddhists'.W przeciwieństwie do klasztorów w przeszłości, które prowadziły dziennie ośmiogodzinne lekcje oraz kolejne osiem godzin przeznaczano na samo-kultywację, dzisiaj, buddyjskie "klasztory" nie utrzymują już dłużej takiego rodzaju przechowywania nauk Buddhy. W dniu dzisiejszym, w większości widzimy ludzi składającyh ofiary statułom Buddhy, oraz modlącym się o błogosławieństwo oraz powodzenie. W taki sposób, Buddyzm został niewłaściwie przetransformowany w religię.
To jest trochę tak jakbyś drążył pytanie typu 'co to jest satori?' albo o co chodziło Kodo Sawakiemu w wypowiedzi:booker pisze: Nie pojmuję w jaki sposób Nembutsu może mnie gdziekolwiek zaprowadzić, jeżeli nie pochwycę tej "wyciągniętej ręki" Nembutsu (...)
By uzyskać dopowiedni efekt praktykujący musi wykonać odpowiednie działania - yes or no?
Jeśli chodzi o mnie - nie wiem. Mam może, podobnie jak inni, pewne intuicje, które zapewne są jedynie przeszkodą, bo nie o intelektualne zrozumienie tu chodzi.To oświecenie ciągnie naszą praktykę. Praktykujemy będąc pociąganym przez oświecenie.
Nie chodzi mi o pytanie "co to jest satori?" albo "co to jest Nembutsu?" albo "czym jest Amida?" chodzi mi o to - w jaki sposób Nembutsu (albo jakakolwiek inna praktyka) może przynieść komukolwiek jakiekolwiek efekty (w sensie wyzwolenia itp), jeżeli nie będzie jej praktykował (a z kolei praktykowanie jest działaniem wykonywanym w samsarze)?abgal pisze:To jest trochę tak jakbyś drążył pytanie typu 'co to jest satori?' albo o co chodziło Kodo Sawakiemu w wypowiedzi:booker pisze: Nie pojmuję w jaki sposób Nembutsu może mnie gdziekolwiek zaprowadzić, jeżeli nie pochwycę tej "wyciągniętej ręki" Nembutsu (...)
By uzyskać dopowiedni efekt praktykujący musi wykonać odpowiednie działania - yes or no?Jeśli chodzi o mnie - nie wiem. Mam oczywiście pewne intuicje, które pewnie i tak są jedynie przeszkodą, bo nie o intelektualne zrozumienie tu chodzi.To oświecenie ciągnie naszą praktykę. Praktykujemy będąc pociąganym przez oświecenie.
Czy zawierzenie Mocy Amidy nie jest działaniem/praktyką, która wykonuje się w tej szkole?abgal pisze:właśnie na to Shinran zwrócił uwagę - dlatego w jego naukach centralną rolę gra zawierzenie Mocy Amidy i porzucenie, raz na zawsze wszelkich marzeń o tym, że jakiekolwiek nasze działania/praktyki mogą wyzwolić nas z samsary
Czy to jest pogląd, który mówi, że nie osiągnę Wyzwolenia poprzez moje działania, a tymi działaniami będzie pratyka Szlachetnej Ośmioaspektowej Ścieżki?abgal pisze:A widzisz - właśnie na to Shinran zwrócił uwagę - dlatego w jego naukach centralną rolę gra zawierzenie Mocy Amidy i porzucenie, raz na zawsze wszelkich marzeń o tym, że jakiekolwiek nasze działania/praktyki mogą wyzwolić nas z samsary:booker pisze: A to jak to zrobić pokazuje Szlachetna Ośmioaspektowa Ścieżka, którą defacto praktykujesz w samsarze, są to więc działania samsaryczne, działania wydarzające się w samsarze
Nie jest ponieważ to zawierzenie jest dziełem Amidy. Dlatego Shinran nazwał nembutsu - 'nie-praktyką':booker pisze: Czy zawierzenie Mocy Amidy nie jest działaniem/praktyką, która wykonuje się w tej szkole?
Shinran pisze:“The Nembutsu is non-practice and non-good for those who practice it. It is non-practice for us, because it is not the practice which we do out of our own contrivance; and it is non-good because it is not the good which we do out of our own contrivance. It is entirely due to Other Power and is free from self power.”
W Jodo Shinshu Wyzwolenie (a nawet pragnienie Wyzwolenia) jest otrzymywane od Amidy - jest dziełem Buddy a nie ludzkim dziełem.booker pisze: Czy to jest pogląd, który mówi, że nie osiągnę Wyzwolenia poprzez moje działania, a tymi działaniami będzie pratyka Szlachetnej Ośmioaspektowej Ścieżki?
To Ci zazdroszczę, bo ja go kompletnie rozumiemabgal pisze:Dzieki Abgal, teraz mam większą jasność nt. tego poglądu.
Kto wie, może to i lepiej.abgal pisze:To Ci zazdroszczę, bo ja go kompletnie rozumiemabgal pisze:Dzieki Abgal, teraz mam większą jasność nt. tego poglądu.
Po przeczytaniu tego dialogu chyle sie ku stwierdzeniu, ze samsara jest pomieszaniem.booker pisze:Kto wie, może to i lepiej.abgal pisze:To Ci zazdroszczę, bo ja go kompletnie rozumiemabgal pisze:Dzieki Abgal, teraz mam większą jasność nt. tego poglądu.
He, he... :501:atomuse pisze: Po przeczytaniu tego dialogu chyle sie ku stwierdzeniu, ze samsara jest pomieszaniem.
Miało być:To Ci zazdroszczę, bo ja go kompletnie rozumiem.
To Ci zazdroszczę, bo ja go kompletnie nie rozumiem.
Tyle, że to zdanie sugeruje jakoby było "własne ja", tymczasem nauka o anatta dotyczy właśnie fałszywości koncepcji istnienia trwałego "ja". Nie ma więc wolności od "własnego ja" - jest za to wolność od fałszywej koncepcji "ja".piotr pisze:Podobnie jest z naukami o wolności od własnego ja (anattā)
Co do pozostałej części to myślę, że aby traktować innych ludzi "źle" w oparciu o znajomość nauk o niesubstancjalności "ja", trzeba by nie znać choćby znaczenia pojęcia kammy.piotr pisze:Ludzie potrafią w bardzo szkodliwy sposób wykorzystywać te nauki—poniewierając ludzi, zrzekając się odpowiedzialności za siebie, innych, tworząc toksyczne związki—gdy są one im przedstawiane jako fakty do przetrawienia.
Swoją drogą Piotrze, wiele zależy tu od szkoły. Np. w Jodo Shu zaczyna się od Czterech Szlachetnych Prawd:piotr pisze:Zaczyna się on, nie bez przyczyny, od cechy charakteru którą nazywamy szczodrością (cāga), a kończy na wyjaśnieniu czterech szlachetnych prawd.
Podobnie w innych szkołach Czystej Krainy - i pewnie nie bez przyczyny, skoro silna motywacja do opuszczenia samsary jest w nich kwestią kluczową.Yoshiharu Tomatsu pisze:In approaching Honen's teachings, we should always begin with the suffering of sentient beings, the central concern of Buddhism as taught by Shakyamuni Buddha and which Honen sought to bring out strongly in his teachings. The most basic teaching in Buddhism is the Four Noble Truths (Skt. catvary aryasatyani, Jp. shitai) as formulated by Shakyamuni.
W mahajanie/wadzrajanie szczodrosc jest pierwsza z paramit i rozroznia sie 3 rodzaje szczodrosci (z dalszymi podpunktami w kazdej z nich). Dawanie/udzielanie nauk Buddy, Dharmy, jest uwazane za najwyzsza szczodrosc wsrod tych trzech rodzaji szczodrosci. A dawanie ochrony istotom przynosi najwiekszy pozytek ze wszystkich pozytywnych wrazen, jakie mozemy nagromadzic w naszym umysle.abgal pisze:Swoją drogą Piotrze, wiele zależy tu od szkoły. Np. w Jodo Shu zaczyna się od Czterech Szlachetnych Prawdpiotr pisze:Zaczyna się on, nie bez przyczyny, od cechy charakteru którą nazywamy szczodrością (cāga), a kończy na wyjaśnieniu czterech szlachetnych prawd.
No, zgadza się. Ja mówię o kolejności nauk w szkołach Czystej Krainy - zaczyna się od nauki cierpieniu.atomuse pisze:W mahajanie/wadzrajanie szczodrosc jest pierwsza z paramit i rozroznia sie 3 rodzaje szczodrosci (z dalszymi podpunktami w kazdej z nich).
Tym bardzej, iż ja odpowiadałem tak jakbyś napisał:abgal pisze: Bardzo zabawna (jak dla mnie) pomyłka mi się przydarzyła:
Napisałem:Miało być:To Ci zazdroszczę, bo ja go kompletnie rozumiem.To Ci zazdroszczę, bo ja go kompletnie nie rozumiem.
To Ci zazdroszczę, bo ja go kompletnie nie rozumiem.
Bez obawy, jakoś okazuje się, nie jest pomieszaniem.atomuse pisze: Po przeczytaniu tego dialogu chyle sie ku stwierdzeniu, ze samsara jest pomieszaniem.
moim zdaniem, w błyskotliwy i krótki sposób naukę o wolności od własnego ja (anattā) wyjaśnia wers z Dhammapady:Tyle, że to zdanie sugeruje jakoby było "własne ja", tymczasem nauka o anatta dotyczy właśnie fałszywości koncepcji istnienia trwałego "ja". Nie ma więc wolności od "własnego ja" - jest za to wolność od fałszywej koncepcji "ja".
Masz rację, oczywiście—dlatego stopniowe wyjaśnianie Dhammy jest tak bardzo istotne.Tak więc sądzę, że prawdziwą przyczyną problemów o których napisałeś nie jest samo przyjęcie koncepcji anatta lecz przyjęcie jej przez ludzi do tego nieprzygotowanych, nie posiadających odpowiedniej wiedzy o dhammie...
Myślę, że można rozumieć kwestię "ja" w sposób właściwy lub niewłaściwy. Koncepcja "ja" istnieje - jak najbardziej UMOWNIE - w postaci strumienia dharm składających się na nieustannie zmieniający się konstrukt zwany "ja". Na tej postawie posługujemy się na co dzień zwrotem "to jest moje", zdając sobie (lub nie) sprawę z prawdziwej natury zjawiska...piotr pisze:Stosując Twoje podejście można by stwierdzić że sugerujesz tym co napisałeś, że istnieje prawdziwa koncepcja "ja", albo prawdziwa koncepcja istnienia nietrwałego "ja", a tego nie chciałeś, prawda?