Jak mam podejść do własnej śmierci?

dyskusje i rozmowy tyczące się dharmy buddyjskiej

Moderatorzy: kunzang, Har-Dao, iwanxxx

Awatar użytkownika
Mitth
Posty: 24
Rejestracja: pt maja 12, 2006 19:04
Lokalizacja: Włocławek
Kontakt:

Jak mam podejść do własnej śmierci?

Nieprzeczytany post autor: Mitth »

Witam serdecznie!

Piszę w dość ciężkiej i trudnej sprawie. I szukam pomocy, by jakoś sobie z nią poradzić.
Na początku marca (trochę ponad miesiąc po moich osiemnastych urodzinach), dowiedziałem się, że jestem chory na białaczkę szpikową ostrą i w parę dni później zacząłem leczenie chemioterapią.

Jestem właśnie przed czwartym blokiem chemii (aktualnie czekam na poprawę wyników w domu), a po separacji komórek macierzystych, które pod koniec lipca zostaną wykorzystane do mojego autoprzeszczepu (auto- bo nikt z rodziny dać mi szpiku nie może).


Całe leczenie idzie całkiem pomyślnie. Nie ma większych problemów i jest naprawdę spora szansa na powrót do zdrowia. Tyle, że… nie jest to 100% szans. Nawet po pomyślnym przeszczepie, nikt nie powie mi, że jestem całkowicie zdrowy. To pokażą następne lata.

Przez te prawie cztery miesiące leczenia, starałem się podchodzić do choroby tak, by było mi najlżej. Niestety każde nowe podejście wcześniej czy później okazywało się mało skuteczne. Niektóre trzymały kilka dni, inne nawet po tydzień, dwa. Jednak zawsze kończyły się złym nastrojem i złymi myślami.

Gdzieś trochę ponad tydzień doszedłem do całkiem ciekawego (ale dosyć niezwykłego i nieodpowiedniego, jak może się to wydawać osobom zdrowym). Mianowicie zacząłem się oswajać z tym, że sierpień – czas przeszczepu (tak, to miesiąc spędzony z pokoju z kompletną izolacją) – może być ostatnim moim miesiącem. Jak najbardziej wierze w to, że wyzdrowieję, nie dopuszczam innej myśli. Ale gdy ktoś kogo widzisz na korytarzu, czy to młodszego, czy to w Twoim wieku, a za parę dni słyszy się, że ta osoba coś złapała i lekarze musieli ją ratować, tudzież nie udało im się to, to nawet ta bezwzględna wiara, że mi się uda, zaczyna lekko pękać. I są chwile słabości.
Dlatego zacząłem właśnie się z tą świadomością oswajać.
Samo bycie świadomym, że można umrzeć, nie jest oczywiście zakończeniem wszelkich mniejszych, czy większych schiz i złych myśli. Choć łatwiej było mi z czasem o tym myśleć potrzebowałem czegoś innego. Więc zacząłem wspominać życie. Miałem ku temu bardzo wiele czasu, więc wspominałem wszystko od czasu kiedy tylko sięgam pamięcią, aż do dziś.
Stwierdziłem dzięki temu, że życie moje było naprawdę udane i przyjemne. Takiego dzieciństwa dla przykładu mogę życzyć każdemu!
Takie rozeznanie wśród wspomnień i poukładanie ich, pozwoliło znieść myśl, że to wspaniałe życie może mieć swój koniec, nie było bowiem życiem zmarnowanym i nieszczęśliwym. Było naprawdę super.
W ostatnich dniach obudziło się we coś nowego, co określić mi trudno. Ale stan jaki wpadł mój umysł po dniach rozmyślania nad powyższymi, był czymś niezwykłym. Całkowitym odcięciem się od zmartwień. Cieszyłem się każdym szczegółem życia, który zauważałem. Byłem szczęśliwy samym tym, że jestem i po raz pierwszy tak naprawdę nie bałem się możliwej śmierci.

Stan ten czuję do dziś, ale ze zbliżającym się wyjazdem z powrotem do bydgoskiego szpitala, (jestem z Włocławka) zaczynam znów coś czuć. Tak jakby to przyjemne i szczęśliwe uczucie było przez coś tłumione. Czuję, że jeszcze utrzyma się długo, ale może znów coś we mnie pęknąć.

I tutaj mam prośbę. Chciałbym poczytać jakieś teksty, tudzież usłyszeć jakieś mądre rady od Was, bym łatwiej znalazł tą drogę – jak mam to duchowo przeżyć, bym czuł szczęście mimo tego wszystkiego?
Czy znacie jakieś pisma traktujące o podejściu do własnej śmierci, tudzież zupełnie inne, ale takie które mogą mi pomóc poradzić sobie z tym?
Byłbym bardzo wdzięczny za każdy post, za każdy link i za każdą pomoc.

Pozdrawiam serdecznie!

P.S: Przepraszam jeśli nie będę się odzywał, jak pisałem niedługo czeka mnie powrót do szpitala, więc może być mały kłopot z siecią. Ale każdy post będę czytał, obiecuję.

Dziękuję!
"Kiedy byłem mały świat należał do mnie. Teraz, kiedy mam piętnaście lat zaczyna do mnie docierać, że jestem tylko jednym z jego okruchów bardzo małym i bardzo słabym." Hiroki Endo "Eden 2"
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Jak mam podejść do własnej śmierci?

Nieprzeczytany post autor: moi »

Mitth pisze:Chciałbym poczytać jakieś teksty, tudzież usłyszeć jakieś mądre rady od Was, bym łatwiej znalazł tą drogę – jak mam to duchowo przeżyć, bym czuł szczęście mimo tego wszystkiego?
Hej, Mitth,
Przeczytałam Twój post bardzo uważnie i wydaje mi się, że to raczej inni potrzebowaliby usłyszeć parę mądrych rad od Ciebie....:)
W gruncie rzeczy wszyscy pytamy o to samo: "Jak podejść do własnej śmierci?", niektórzy z nas mają po prostu tylko trochę więcej czasu...
Poznałam kiedyś osobę, która miała podobne doświadczenia - w wieku 19 lat, zaraz po maturze, trafiła do szpitala i spędziła w nim wiele miesięcy...dziś, z perspektywy czasu, twierdzi,ze to był bardzo dobry czas w jej życiu, że nie miałaby szansy zastanowić się nad pewnymi sprawami tak głęboko, gdyby - tak jak inni- musiała codziennie pędzić z miejsca na miejsce.
Życzę Ci, żeby ten pobyt w szpitalu, który masz przed sobą, też był dla Ciebie takim dobrym czasem.

Pozdrawiam,
Dorota/moi

PS: Listę lektur prześlę przez PW - sądząc po cytacie z Hirokiego Endo, na szczęście nie masz oporów przed czytaniem mądrych baśni, nawet tych komiksowych ;) :D
Awatar użytkownika
Mitth
Posty: 24
Rejestracja: pt maja 12, 2006 19:04
Lokalizacja: Włocławek
Kontakt:

Re: Jak mam podejść do własnej śmierci?

Nieprzeczytany post autor: Mitth »

moi pisze:wydaje mi się, że to raczej inni potrzebowaliby usłyszeć parę mądrych rad od Ciebie....n
Ha! Być może faktycznie. Bo kto może mieć lepsze doświadczenie jak to jest niż sam doświadczony? Więc jeśli ktoś miałby jakieś pytania, chętnie odpowiem. Zawsze też pomaga, właśnie dzielenie się tym. :)

Zgadzam się też w pełni i nie dziwię się, że ten czas może być naprawdę wspaniałym czasem właśnie na przemyślenia i poznanie samego siebie. Staram się wyciągnąć z tego doświadczenia jak najwięcej dla siebie.

Oczywiście zdarzają się te słabe dni i cały czas szukam tej drogi, tego podejścia do życia.
"Kiedy byłem mały świat należał do mnie. Teraz, kiedy mam piętnaście lat zaczyna do mnie docierać, że jestem tylko jednym z jego okruchów bardzo małym i bardzo słabym." Hiroki Endo "Eden 2"
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Jak mam podejść do własnej śmierci?

Nieprzeczytany post autor: moi »

Oczywiście zdarzają się te słabe dni i cały czas szukam tej drogi, tego podejścia do życia.
Wiesz, Mitth, w gruncie rzeczy, wszyscy szukamy tego samego - jedni uciekają przed bólem i cierpieniem, zagłuszając je zabawą, itd...inni zastygają w swoim prywatnym raju i nie chcą wychylać z niego nosa...jest wiele taktyk unikania bólu w życiu. W końcu jednak przychodzi taki moment, że już wiesz, że ucieczki nie ma. Dla niektórych tym momentem w życiu jest np. długotrwała choroba własna, lub kogoś bliskiego...
Mitth, jeśli nie TY, to kto?Kto ma znaleźć tę drogę i to podejście do życia? :)

Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
Szarek
Posty: 28
Rejestracja: sob cze 16, 2007 21:26
Lokalizacja: Kluczbork
Kontakt:

Re: Jak mam podejść do własnej śmierci?

Nieprzeczytany post autor: Szarek »

Zdemaskowanie
Pewnego dnia Mistrz zapytał:
- Jakie jest, waszym zdaniem, najważniejsze pytanie w religii? Otrzymał wiele odpowiedzi:
- Czy Bóg istnieje?
- Kim jest Bóg?
- Jaka droga prowadzi do Boga?
- Czy istnieje życie po śmierci?
- Nie - odparł Mistrz.
- Najważniejszym pytaniem jest: Kim ja jestem?

Uczniowie zrozumieli co miał na myśli, kiedy przypadkowo podsłuchali jego rozmowę z pewnym kaznodzieją. Mistrz:
- Tak więc, uważasz, że kiedy umrzesz, twa dusza pójdzie do nieba? Kaznodzieja:
- Tak. Mistrz:
- A twoje ciało będzie w grobie? Kaznodzieja: - Tak. Mistrz:
- A jeśli mogę zapytać - gdzie ty będziesz?
"Minuta mądrości" Anthony de Mello

Wielcy mistycy i mistrzowie Wschodu zapytują: Kim jesteś? Wielu ludzi sądzi, że najważniejszym na świecie pytaniem jest: Kim jest Jezus Chrystus? - Błąd! Wielu sądzi, że jest nim pytanie: Czy istnieje Bóg? - Źle! Dla wielu będzie to pytanie: Czy istnieje życie pozagrobowe? - Źle! Natomiast pytanie: Czy jest życie przed śmiercią? - wydaje się nikogo nie interesować. Zgodnie z moim doświadczeniem ci, którzy tak bardzo emocjonują się i martwią o to inne życie, to ci właśnie, którzy nie wiedzą, co zrobić... z tym życiem.
"Przebudzenie" Anthony de Mello

Nie trać życia na myślenie o śmierci, kiedyś i tak przyjdzie i to nie ma znaczenia ile będziesz miał lat. Żyj tak jak byś miał jutro umrzeć ale nie myśl o śmierci, a gdy przyjdzie powiesz: jeżeli mógłbym żyć jeszcze raz to chciałbym przeżyć życie tak samo.

Opisujesz tu problem ciągle powracających myśli, wracają bo nie odpowiadasz na pytanie: kim jesteś? jesteś Swoim ciałem? jesteś Swoimi atomami tworzącymi komórki, tkanki? Jeżeli nie to czym? Czy to też umrze z Twoim ciałem czy nie? Mózg jest nadajnikiem świadomości czy odbiornikiem? Jeżeli do drugie to po zniszczeniu radia dalej muzyka jest nadawana?
Zastanów się, czy w Twoim otoczeniu nie ma kogoś kto ciągle pobudza Cię do myślenia o najgorszym?

Poza tym przeczytałem to co napisałeś to wydaje mi się, że prewencyjnie myślisz o śmierci. Masz duże szanse wyzdrowienie a marnujesz życie na myślenie o czymś co może nie nastąpi za chwilę ale za parędziesiąt lat. Jesteś tu i teraz i to jest najważniejsze, nigdy nie masz 100% pewności, że nie zginiesz, nikt, nigdy jej nie ma. Śmierć przyjdzie po każdego wcześniej czy później, nie czuj się wyjątkowy czy też ofiarą losu.
Awatar użytkownika
Mitth
Posty: 24
Rejestracja: pt maja 12, 2006 19:04
Lokalizacja: Włocławek
Kontakt:

Re: Jak mam podejść do własnej śmierci?

Nieprzeczytany post autor: Mitth »

Szarek pisze:Masz duże szanse wyzdrowienie a marnujesz życie na myślenie o czymś co może nie nastąpi za chwilę ale za parędziesiąt lat.
Nie marnuję życia na myślenie o śmierci. Tak naprawdę spędzam niewiele czasu nad tym, a staram sie przeżywać każdy dzień dobrze. No chyba, że przyjdzie mnie ochota na pewne przemyślenia, jak tydzień temu.

Nie szukam odpowiedzi na to co będzie po śmierci. Wcześniej czy później dowiem się co jest. ;)
Szukam myśli, której mógłbym się złapać i trzymać, by o tej śmierci nie myśleć, właśnie. Albo "przyjdzie czy nie, jestem gotów, więc będę żył ciesząc się z tego życia". ;)
Czasem jest jednak trudno nie myśleć o tym wszystkim. Szczególnie, gdy ludzie obok Ciebie umierają.

Pozdrawiam!
"Kiedy byłem mały świat należał do mnie. Teraz, kiedy mam piętnaście lat zaczyna do mnie docierać, że jestem tylko jednym z jego okruchów bardzo małym i bardzo słabym." Hiroki Endo "Eden 2"
zyptse
Posty: 458
Rejestracja: wt lip 18, 2006 10:48
Lokalizacja: Poznań

Re: Jak mam podejść do własnej śmierci?

Nieprzeczytany post autor: zyptse »

Mitth pisze:Szukam myśli, której mógłbym się złapać i trzymać, by o tej śmierci nie myśleć, właśnie. Albo "przyjdzie czy nie, jestem gotów, więc będę żył ciesząc się z tego życia".
Czasem jest jednak trudno nie myśleć o tym wszystkim. Szczególnie, gdy ludzie obok Ciebie umierają.
Jak nie możesz uciec od cierpienia, to możesz je kontemplować. Kontemplacja cierpienia też jest formą praktyki. Może to być w formie analitycznej: czym jest cierpienie, skąd pochodzi, dokąd odchodzi; lub po prostu obserwowanie tego cierpienia, "patrzenie" na ból fizyczny lub psychiczny, bycie świadomym, ale nie lgnącym do cierpienia i ucieczki od cierpienia itp. Może to coś pomoże w trudnych lub beznadziejnych chwilach. Można też po prostu pozwolić cierpieniu być - takim, jakie jest - bolesnym, ale czystym, także wyrażającym Naturę Buddy.
"Jeżeli żądza, gniew czy głupota się zwiększają to to, co praktykujesz nie jest buddyzmem" pewien mistrz zen
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Jak mam podejść do własnej śmierci?

Nieprzeczytany post autor: moi »

Mitth pisze:Czasem jest jednak trudno nie myśleć o tym wszystkim. Szczególnie, gdy ludzie obok Ciebie umierają.
Cześć, Mitth,

zastanawiałeś się kiedyś, ilu ludzi codziennie umiera? Są wśród nich na pewno i tacy, którzy czekają na śmierć z powodu choroby, zwątpienia, czy swojego wieku, ale są i tacy, którzy umierają nagle..wśród nich także dzieci. To, że tego nie widzimy, że nie myślimy o tym nieustanie, to efekt naszej ignorancji, niewiedzy, jak sądzę...bo jak to - codziennie na świecie HIV/AIDS zabija 6.000 ludzi, zaś kolejne 8.200 ludzi zakaża się tym wirusem...Co 30 sekund afrykańskie dziecko umiera na malarię - co daje ponad 1 milion śmierci dzieci rocznie...Co 3,6 sekundy (!) umiera z głodu człowiek, w większości dzieci poniżej piątego roku życia ...Co minutę, gdzieś na świecie umiera kobieta ciężarna lub rodząca, czyli ok. 1400 kobiet umiera każdego dnia (dane z: http://www.unic.un.org.pl/projekt_milen ... .php)...co sekundę, co minutę, codziennie...tak naprawdę, to jesteśmy chronieni przed tą wiedzą, tylko dlatego, że żyjemy w bogatym kraju...
Mitth pisze:Szukam myśli, której mógłbym się złapać i trzymać, by o tej śmierci nie myśleć, właśnie.
Hmmm, uważasz, że można uciec jakoś od siebie? od tej jedynej pewnej rzeczy w życiu, jaką jest fakt, że umrzemy?
Wydaje mi się, że każdy musi po rycersku sam przyjąć na klatę tę wiedzę ;)
Ale to, że tak piszę wcale nie oznacza, ze nie mam z tą wiedzą już żadnych problemów... :neutral:

Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
Mitth
Posty: 24
Rejestracja: pt maja 12, 2006 19:04
Lokalizacja: Włocławek
Kontakt:

Re: Jak mam podejść do własnej śmierci?

Nieprzeczytany post autor: Mitth »

moi pisze:Hmmm, uważasz, że można uciec jakoś od siebie? od tej jedynej pewnej rzeczy w życiu, jaką jest fakt, że umrzemy?
Hmm, nie, nie uważam, że można uciec. Właściwie uważam, że to nie możliwe i może tylko przynieść większe cierpienie, gdy nagle coś nas "do siebie samych" zawróci.
Być może niezbyt jasno piszę (bywa czasem, że nie umiem ubrać myśli/uczuć w słowa).
Nie chodziło mi konkretnie o ucieczkę przed myślą o możliwej śmierci, a o coś co pozwoliłoby mi ją łatwo zaakceptować i sprawić, że nie będzie ona dla mnie bolesna. Tylko nagle stanie się jedną z możliwych dróg, która nade mną wisi.

Chciałbym naprawdę cieszyć się życiem i wykorzystać dobrze ten miesiąc, który dzieli mnie przed walką o życie - przeszczepem.

Trudno mi tu nazywać pewne rzeczy, dlatego może tak niezrozumiale piszę. ;)
Ale też nigdy o tym pisać nie musiałem...


Pozdrawiam!
"Kiedy byłem mały świat należał do mnie. Teraz, kiedy mam piętnaście lat zaczyna do mnie docierać, że jestem tylko jednym z jego okruchów bardzo małym i bardzo słabym." Hiroki Endo "Eden 2"
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Jak mam podejść do własnej śmierci?

Nieprzeczytany post autor: moi »

Mitth pisze:Nie chodziło mi konkretnie o ucieczkę przed myślą o możliwej śmierci, a o coś co pozwoliłoby mi ją łatwo zaakceptować i sprawić, że nie będzie ona dla mnie bolesna.
Mitth, ja nie wiem, czym dla Ciebie będzie to "coś" i obawiam się, że nikt z tutaj zgromadzonych tego nie wie...
Mitth pisze:Tylko nagle stanie się jedną z możliwych dróg, która nade mną wisi.
Wiesz, to jest właśnie ta jedna z dróg, powiedziałabym nawet, że nie ma innych - wszystkie nieuchronnie prowadza od życia ku śmierci..tylko to nad nami wisi...
Mitth pisze:Chciałbym naprawdę cieszyć się życiem i wykorzystać dobrze ten miesiąc, który dzieli mnie przed walką o życie - przeszczepem.
Jeśli będziesz chciał, żeby tak właśnie było, to będzie to właśnie taki czas :)
Mitth pisze:Trudno mi tu nazywać pewne rzeczy, dlatego może tak niezrozumiale piszę. n
Ale też nigdy o tym pisać nie musiałem...
Ale teraz musisz nauczyć się o tym pisać.
I ja też :P ;)

Pozdrawiam.m.

PS: Mam nadzieję, że zarówno ten czas przed, jak i po przeszczepie będzie dla Ciebie dobrym, twórczym momentem w życiu.. czego życzę :)
Isidatta
Posty: 370
Rejestracja: czw maja 17, 2007 13:23
Lokalizacja: Paragwaj
Kontakt:

Re: Jak mam podejść do własnej śmierci?

Nieprzeczytany post autor: Isidatta »

Mitth, ja tam na pewno w niczym pomóc Ci nie moge, ale za to Ty mi pomogles skierowac znowu mój umysl na wlasciwe tory. Dzieki, pozdrawiam i zycze by wszystko udalo Ci sie pomyslnie!!

Metta!!
If our mind is good & virtous it is happy. There's a smile in our heart (Ajahn Chah).
www.antonbaron.com
Awatar użytkownika
miluszka
ex Global Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: śr sie 04, 2004 15:27
Tradycja: buddyzm tybetański Kagju
Lokalizacja: Kraków

Re: Jak mam podejść do własnej śmierci?

Nieprzeczytany post autor: miluszka »

Mith!. Może pomogą ci rady moich nauczycieli, choć na pewno nie jest latwo do nich się zastosować.
Istnieje tzw medytacja tonglen, czyli dawania i brania. Polega ona na braniu cierpienia inncyh na siebie i dzielenia się z nimi swoim szczęściem. Gdy ktoś faktycznie choruje i cierpi, moze sobie wyobrażać, iż w jego cierpieniu wypala się i wypełnia cierpienie innych. jeśli potrafisz w sobie wzbudzić taką postawe, to twoje cierpienie zyska sens.
jest tez piękna książka o problemach życia i śmierci. Tu jest link , gdzie są informację o tej ksiażce.
tu
Gdybyś byl zinteresowany, podaj swoj adres na priva, to ci ją prześlę.
A ja sama od dziś przy zwykłej medytacji tonglen bedę przesyłac ci wszystko co nalepsze.
Awatar użytkownika
Mitth
Posty: 24
Rejestracja: pt maja 12, 2006 19:04
Lokalizacja: Włocławek
Kontakt:

Re: Jak mam podejść do własnej śmierci?

Nieprzeczytany post autor: Mitth »

miluszka pisze:Istnieje tzw medytacja tonglen, czyli dawania i brania. Polega ona na braniu cierpienia inncyh na siebie i dzielenia się z nimi swoim szczęściem. Gdy ktoś faktycznie choruje i cierpi, moze sobie wyobrażać, iż w jego cierpieniu wypala się i wypełnia cierpienie innych. jeśli potrafisz w sobie wzbudzić taką postawe, to twoje cierpienie zyska sens.
Mamy na oddziale księdza. Lubie z nim zamienić od czasu czasu parę zdań. Mówił właśnie o czymś podobnym. O zaoferowaniu komuś w formie modlitwy swojego cierpienia.
Wyobrażając sobie, że mimo iż cierpimy to możemy cierpieć dla innych. By im było lepiej.

Prosty przykład z życia (jeśli powyższe może wydać się dość niejasne). Spacer po górach. Męczy Cię ciężar Twojego plecaka. Mimo to pomagasz bliskiej osobie, która z Tobą spaceruje i bierzesz na plecy także i jej plecak. Nie czujesz jednak już takiego zmęczenia. Masz świadomość, że tej osobie jest lżej i to dodaje Ci sił. :)

Takie podejście też pomaga.
Dziękuję, że mi i o nim przypomniałaś! :)
"Kiedy byłem mały świat należał do mnie. Teraz, kiedy mam piętnaście lat zaczyna do mnie docierać, że jestem tylko jednym z jego okruchów bardzo małym i bardzo słabym." Hiroki Endo "Eden 2"
Awatar użytkownika
LordD
Posty: 2542
Rejestracja: czw sie 31, 2006 09:12
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Karma Kamtsang
Lokalizacja: Olsztyn
Kontakt:

Re: Jak mam podejść do własnej śmierci?

Nieprzeczytany post autor: LordD »

Mnie fakt umierania ciała trochę stresuje i chyba nie wiem jak z tym sobie radzić. Samej śmierci jako całości w ogóle się nie obawiam, jedynie właśnie fizyczne umieranie mnie męczy. To chyba jest trochę tak jak przed pierwszą wizytą u dentysty - tak to odczuwam, przerażenie jest podobne, choć może skala różna.
taps
Posty: 170
Rejestracja: sob mar 18, 2006 22:12
Tradycja: - niesprecyzowana

Re: Jak mam podejść do własnej śmierci?

Nieprzeczytany post autor: taps »

Jak mam podejść do własnej śmierci?
Nie martwić się zbytnio o własne ciało, które jak wiadomo, bez wyjątku w ostateczności rozpada się.
W ogóle perspektywa śmierci sprawia, że ja się o coraz mniej rzeczy martwię. A jak zaczynam się o coś martwić to zapala się u mnie „kontrolka”, że to nie ma najmniejszego sensu. No chyba, że mam ochotę na ból głowy to sobie o jakimś „problemie” rozmyślam ;)
Z tego co piszesz to też taki stan beztroski odczułeś. Tak trzymać! Najgorszym przeciwnikiem człowieka jest strach.
memento mori :)
Awatar użytkownika
jikjol
Posty: 127
Rejestracja: wt sty 16, 2007 19:17
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Sŏn Kwan Um
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Re: Jak mam podejść do własnej śmierci?

Nieprzeczytany post autor: jikjol »

Witam
Boję się tylko tego o czym nic nie wiem
ale pomiędzy nic nie wiem a nic nie wiem
gdzie tu miejsce na śmierć

Pozdrawiam JIKJOL
"Bądź po prostu dżdżownicą, która zna wyłącznie dwa słowa: odpuść, odpuść." Ajahn Sumedho
Awatar użytkownika
domber
Posty: 948
Rejestracja: pt maja 11, 2007 19:43

Re: Jak mam podejść do własnej śmierci?

Nieprzeczytany post autor: domber »

cześć ci oddaję szacowny Mitth
nie sądzę aby ktokolwiek z nas był w stanie sobie wyobrazić to co ty odczuwasz dla mnie też nie jest to zrozumiałe mimo tego że cztery razy w miesiącu jestem w akademii medycznej w gdańsku na ojomie klinice dializ klinice zaburzeń wieku dziecięcego klinice dziecięcej zajmującą się sprawami padaczkowymi (przepraszam nie pamiętam pełnej nazwy mimo że byłem akurat tam z moim małym synkiem :oops: ) itd.
zawsze (nie) zazwyczaj widzę uśmiechnięte rozbawione szkraby ów młodzież mimo że moje serce krwawi jak cholera / teraz też / I TO MY powinniśmy od ciebie się uczyć
a jeśli najdzie cię dół to stare porzekadło pszczół mówi uszy do góry jutro będzie lepiej :razz:
miłego dnia
domber
Obi Van

Re: Jak mam podejść do własnej śmierci?

Nieprzeczytany post autor: Obi Van »

Chcialem napisac, ze nie mam pojecia co moglbym ci napisac. Doswiadczylem leku przed smiercia wlasciwie raz w zyciu przez kilka minut. Sporo mi z tego zostalo mysli i wrazen, ale doswiadczenie przez ktore teraz przechodzisz jest na tyle rozciagniete w czasie, ze tworzy calkiem inna jakosc. U mnie tez poziom kontroli byl inny, bo jednak mialem swiadomosc, ze ode mnie zalezy czy z tego wyjde czy nie i ze sprawa jest jakos na granicy moich mozliwosci, ale jednak wykonalna i zwiazana z moim dzialaniem. W twoim przypadku jest inaczej, bo masz niepewnosc co do tego co sie zdarzy i zdaje sie, ze masz ograniczone mozliwosci, zeby swoim dzialaniem jakos na to wplywac. To chyba duzo trudniejsze. Mysle, ze nie mam jak zrozumiec i nie bardzo umiem sobie wyobrazic, jak by to bylo. Przychodzi mi do glowy, ze tak naprawde z wlasna smiercia pogodzic sie nie da. Mozna ja przewartosciowywac, mozna sie probowac dostosowac do faktow najlepiej jak sie daje, ale chyba jest cos takiego w nas, co caly czas chce zyc i przezyc za wszelka cene i nie godzi sie na zadne fakty. Przynajmniej w sobie tak czuje. Ale tak naprawde nie wiem. Zdaje mi sie, ze to co tobie teraz sie zdarza jest zupelnie nie do wyobrazenia dla osoby, ktora tego nie ma. Szczerze mowiac podziwiam twoj spokoj w tej sytuacji i to, ze potrafisz tak swiadomie to wszystko obserwowac i opisywac. Moge tylko napisac, ze zycze ci wszystkiego co najlepsze w ramach tego co mozliwe.
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Jak mam podejść do własnej śmierci?

Nieprzeczytany post autor: moi »

Właśnie dowiedziałam się, że Mitth odszedł od nas parę miesięcy temu.
Nie zdążyliśmy zrobić razem paru rzeczy, na które się umówiliśmy: wystawy Jego prac w galerii Arteum.pl, spotkania we wspólnym gronie znajomych (mój dobry kolega był nauczycielem Maćka w szkole we Włocławku)...
Możliwe, że zaczerpnął z naszych postów trochę optymizmu i szczęścia, bo do ostatniej chwili czuł się dobrze, spokojnie.
Dziękuję w imieniu Maćka za posty i książki, które Mu przesłaliście, które czytał i o których ze mną rozmawiał. W ten sposób, za sprawą internetu był częścią naszego życia, tak jak my przez chwilę byliśmy częścią Jego życia.

W jednej z ostatnich notek na swoim blogu Mitth napisał:
Mitth pisze: Będziesz pamiętać?
2007-07-08 21:54:48

Bycie chorym i pobyt w szpitalu ma swoje cechy szczególne. Częściej niż zwykle zdarza mi się ta popadać w różnorakie schizy. Mają one różne podłoże, ale najczęściej bywają jednak bezpodstawne i kończą się szybko, a rano tylko mówię pod nosem „oj, Maciek, Maciek, ale chrzanisz”. Ale i są też takie, które czasem męczą mnie co jakiś czas i wcale nie tak łatwo sobie z nimi poradzić.
Kiedyś wpadło mi do głowy takie pytanie: „Co ja po sobie pozostawię?”
Nie wiedziałem co sobie odpowiedzieć. Miałem z tym problem.
Z czasem pytanie ewoluowało w: „Czy ludzie będą o mnie pamiętać? Co zapamiętają?”

Jaki jestem?
Mimo, że nie uważam się za kogoś niezwykłego i wybitnego, to jednak mógłbym sporo o sobie napisać. A jeszcze więcej zostawiłbym i tak dla siebie.
Nie będę się jednak rozwodził specjalnie nad sobą i wypiszę tylko to co dałoby się zauważyć po paru dniach bytowania ze mną.

Jestem wysoki i szczupły. Kiedyś trenowałem karate, ale z czasem trochę się ta moja forma zatarła. Poza tym choroba mnie przeżarła. Choć staram się jakoś dbać o to jak wyglądam, nie przejmuję się tym co ludzie o mnie pomyślą. Liczy się to jak ja się czuję.
Prywatnie bardzo lubię słuchać rocka z lat ’70 i ’80, plus co nieco innych utworów z innych czasów. Lubię mangę i anime. Filmy z Tomem Cruisem. Lubię też bardzo Gwiezdne Wojny i okres Rebelii.
Ostatnio maniaczę na X-Boxie 360. Korzystam w tym celu z całkiem wysokiej renty.
W ostatnich dniach postanowiłem też porzucić drogę artystyczną. Niniejszym rezygnując z pójścia na grafikę do ASP w Warszawie. Nowa droga wiedzie przez wydział japonistyki i mam nadzieję, że zakończy się w nowym i skromnym mieszkaniu na przedmieściach Kioto.
Lubię swój czarny humor. Często ironizuję, choć staram się nie wyrządzić tym nikomu przykrości, jedynie jakoś rozbawiając słuchaczy.
Czasem sięgam po jakąś książkę z Gwiezdnych Wojen. Nie pogardzę też opowiadaniami o Jakubie Wędrowyczu. Książki o Japonii też są dobre.
Nie jestem wierzący. Chociaż strasznie szanuję i podziwiam osoby, które szczerze wierzą i potrafią być naprawdę z tego dumne (i zarazem są dalekie od fanatyzmu…). Czytuję pisma o buddyzmie i buddyjskie. Uważam też, że jest to filozofia najbardziej do mnie przemawiająca i której mój umysł nie neguje.
Nie mam osoby „tylko mojej”. Nie jest mi z tym dobrze, ale potrafię sobie z tym jakoś poradzić.
I nie chcę umierać, chociaż czasem miałem już dosyć tej gonitwy życia.

Tak w skrócie o mnie. Niby można dużo, dużo więcej napisać, ale po co? Jeśli leczenie by się nie powiodło, to, to co wyżej napisałem zatarłoby się i tak w pamięci osób, które mnie znały. Z miesiąca na miesiąc wspominano by mnie rzadziej. Fakty z tego kim byłem i co robiłem także ulegałyby zmianom i zatarciem. Z czasem nikt, by już o mnie nie pamiętał. A skrawki wspomnień pojawiałyby się tylko, gdyby ktoś o mnie wspomniał.
To trochę straszne, że umierając, z czasem umrzemy także w pamięci innych ludzi.
O ile śmierć jest czymś co idzie z trudem zaakceptować, ale jednak za akceptować. To trudno jest mi się pogodzić, że zniknę też ze wspomnień. Że zostaną ze mnie tylko strzępki.

Nic materialnego, a zarazem naprawdę godnego uwagi także nie zostawię. Nawet nie wiem co to by musiało być, aby zaskarbić sobie trochę pamięci na dłużej.

Niedługo powstanie w portalu Arteum.pl wystawa prac Maćka/Mittha na którą już teraz zapraszam.

Dorota/moi

Linki do stron z twórczością Mittha:
http://mitth.blog.pl/
http://mitthfc.deviantart.com/
Awatar użytkownika
atomuse
Posty: 2817
Rejestracja: pn maja 14, 2007 11:24
Płeć: kobieta
Tradycja: Bön, Kagyu

Re: Jak mam podejść do własnej śmierci?

Nieprzeczytany post autor: atomuse »

moi pisze:Właśnie dowiedziałam się, że Mitth odszedł od nas parę miesięcy temu.
Ponad rok temu...
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Jak mam podejść do własnej śmierci?

Nieprzeczytany post autor: moi »

atomuse pisze:Ponad rok temu...
Nie znam dokładnej daty. Można powiedzieć, że to było 12 lub 13 miesięcy temu, jeśli to coś zmieni. Pół roku temu ktoś jeszcze wchodził na jego gg, dlatego myślałam, ze ma ważniejsze sprawy na głowie, niż korespondencja. Wiem tylko, że przed śmiercią poczuł się lepiej, odszedł podczas snu.
Czy można było zrobić coś więcej?
Awatar użytkownika
atomuse
Posty: 2817
Rejestracja: pn maja 14, 2007 11:24
Płeć: kobieta
Tradycja: Bön, Kagyu

Re: Jak mam podejść do własnej śmierci?

Nieprzeczytany post autor: atomuse »

Ja go w ogole nie znalam, wiec nic nie moglam dla niego zrobic. Teraz chyba tez juz nic...
Dobrze, ze umarl spokojnie we snie.
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Jak mam podejść do własnej śmierci?

Nieprzeczytany post autor: moi »

atomuse pisze:Teraz chyba tez juz nic...
Ja myślę inaczej - bardzo poruszyło mnie to, co Maciej napisał w swoim blogu: że zniknie też ze wspomnień i że "zostaną ze mnie tylko strzępki".
Napisał też, że
Mitth pisze:Nic materialnego, a zarazem naprawdę godnego uwagi także nie zostawię. Nawet nie wiem co to by musiało być, aby zaskarbić sobie trochę pamięci na dłużej
Nie chodzi o prace, czy słowa które po Nim pozostały, ale to, że sprawił, że przez chwilę -być może- mieliśmy okazję pomyśleć o tym samym, co on, piszący te słowa. To nie są łatwe pytania i szukanie odpowiedzi jest bolesne. Ale to jest właśnie ten trud, który - jak sądzę- trzeba podjąć w życiu.
Awatar użytkownika
atomuse
Posty: 2817
Rejestracja: pn maja 14, 2007 11:24
Płeć: kobieta
Tradycja: Bön, Kagyu

Re: Jak mam podejść do własnej śmierci?

Nieprzeczytany post autor: atomuse »

Mitth chorowal na bialaczke, my chorujemy na samsare. Zapomnialam jeszcze o czyms?
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Jak mam podejść do własnej śmierci?

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
atomuse pisze:Mitth chorowal na bialaczke, my chorujemy na samsare. Zapomnialam jeszcze o czyms?
Tak - o tym, że w ramach sansary białaczka może nas nie minąć.

Pozdrawiam
kunzang
.
dane :580:
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Jak mam podejść do własnej śmierci?

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

Jijang Bosal, Jijang Bosal, Jijang Bosal
Awatar użytkownika
atomuse
Posty: 2817
Rejestracja: pn maja 14, 2007 11:24
Płeć: kobieta
Tradycja: Bön, Kagyu

Re: Jak mam podejść do własnej śmierci?

Nieprzeczytany post autor: atomuse »

kunzang pisze:Tak - o tym, że w ramach sansary białaczka może nas nie minąć.
Mamy na nia czekac?
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Jak mam podejść do własnej śmierci?

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
atomuse pisze:
atomuse pisze:Mitth chorowal na bialaczke, my chorujemy na samsare. Zapomnialam jeszcze o czyms?
kunzang pisze: Tak - o tym, że w ramach sansary białaczka może nas nie minąć.
Mamy na nia czekac?
A o ktoś Tobie to radzi?

Pozdrawiam
kunzang
.
dane :580:
keylan
Posty: 510
Rejestracja: śr kwie 04, 2007 21:18
Tradycja: Zen
Lokalizacja: Lublin

Re: Jak mam podejść do własnej śmierci?

Nieprzeczytany post autor: keylan »

moi pisze:
atomuse pisze:Ponad rok temu...
Nie znam dokładnej daty. Można powiedzieć, że to było 12 lub 13 miesięcy temu, jeśli to coś zmieni. Pół roku temu ktoś jeszcze wchodził na jego gg, dlatego myślałam, ze ma ważniejsze sprawy na głowie, niż korespondencja. Wiem tylko, że przed śmiercią poczuł się lepiej, odszedł podczas snu.
Czy można było zrobić coś więcej?
GG z czasem recyklinguje numerki, mój znajomy zmarł jakieś 7 lat temu (zawał serca w wannie, 17latek...) jego siostra wchodziła co jakis czas na GG by nie zostało skasowane potem zaprzestała i jakiś czas później przeżyliśmy szok znów jest dostępny... numerek dostał ktoś inny... ehh samsara :|

pozdrawiam
Piotrek
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Jak mam podejść do własnej śmierci?

Nieprzeczytany post autor: booker »

moi pisze:Właśnie dowiedziałam się, że Mitth odszedł od nas parę miesięcy temu.
JiJang Bosal
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
domber
Posty: 948
Rejestracja: pt maja 11, 2007 19:43

Re: Jak mam podejść do własnej śmierci?

Nieprzeczytany post autor: domber »

moi pisze:Właśnie dowiedziałam się, że Mitth odszedł od nas parę miesięcy temu.
pokój jego duszy / niech spoczywa w pokoju
miłego dnia
domber
anagamin
Posty: 45
Rejestracja: pt lip 04, 2008 20:56
Tradycja: Brak

Re: Jak mam podejść do własnej śmierci?

Nieprzeczytany post autor: anagamin »

atomuse pisze:Mitth chorowal na bialaczke, my chorujemy na samsare. Zapomnialam jeszcze o czyms?
Chorujemy też na znieczulicę. Potrafimy dawać dobre rady i snuć filozoficzne rozważania ale nikt z nas nie wpadł na to, żeby zaproponować chłopakowi własny szpik do przeszczepu. Co się stało jeż się nie odstanie ale może będzie to jakaś nauka na przyszłość.
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Jak mam podejść do własnej śmierci?

Nieprzeczytany post autor: moi »

anagamin pisze:atomuse napisał/a:
Mitth chorowal na bialaczke, my chorujemy na samsare. Zapomnialam jeszcze o czyms?


Chorujemy też na znieczulicę. Potrafimy dawać dobre rady i snuć filozoficzne rozważania ale nikt z nas nie wpadł na to, żeby zaproponować chłopakowi własny szpik do przeszczepu. Co się stało jeż się nie odstanie ale może będzie to jakaś nauka na przyszłość.
To nie do końca jest tak, Anagamin. Kilka osób korespondowało z Mitthem, wiedzielibyśmy, gdyby czegoś potrzebował, wiele osób chciało pomóc. Z tego, co wiem, Mitth był już przygotowywany do przeszczepu (miał się odbyć we wrześniu/październiku), na początku sierpnia czuł się bardzo dobrze i badania wykazywały, że był w reemisji (nie miał aktywnych komórek nowotworowych). Jego nagła śmierć byłą zaskoczeniem dla wszystkich.

Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
airavana
Posty: 482
Rejestracja: pn paź 20, 2008 08:51
Kontakt:

Re: Jak mam podejść do własnej śmierci?

Nieprzeczytany post autor: airavana »

Namo Amitabha
Przeterminowana

Re: Jak mam podejść do własnej śmierci?

Nieprzeczytany post autor: Przeterminowana »

Żeby wyjaśnić wszystko do końca.

Maciej zmarł 29 sierpnia 2007 roku o godzinie 14:00. Niby odszedł, jednak nie z naszej (a w szczególności mojej) pamięci. Dzisiaj przez przypadek znalazłam o Nim kolejny ślad. Wspaniały człowiek, jedyny w swoim rodzaju. Choć nie pamiętam jak wyglądały Jego oczy ciągle mam w sobie Jego cząstkę. Maćka, który uczył wszystkich życia. Maćka, który sam uczył się od nas. Pragnę podziękować w Jego imieniu za każde słowa tutaj napisane - wierzcie mi, z całą pewności znaczyły dla Niego wiele. I wiecie co? On pogodził się ze śmiercią. Kiedy umarł miał Jego usta były uśmiechnięte. Cały nasz kochany Maciek.
Marc
Posty: 11
Rejestracja: ndz lis 23, 2008 22:45

Re: Jak mam podejść do własnej śmierci?

Nieprzeczytany post autor: Marc »

Przeterminowana pisze:Żeby wyjaśnić wszystko do końca.

Maciej zmarł 29 sierpnia 2007 roku o godzinie 14:00. Niby odszedł, jednak nie z naszej (a w szczególności mojej) pamięci. Dzisiaj przez przypadek znalazłam o Nim kolejny ślad. Wspaniały człowiek, jedyny w swoim rodzaju. Choć nie pamiętam jak wyglądały Jego oczy ciągle mam w sobie Jego cząstkę. Maćka, który uczył wszystkich życia. Maćka, który sam uczył się od nas. Pragnę podziękować w Jego imieniu za każde słowa tutaj napisane - wierzcie mi, z całą pewności znaczyły dla Niego wiele. I wiecie co? On pogodził się ze śmiercią. Kiedy umarł miał Jego usta były uśmiechnięte. Cały nasz kochany Maciek.
- Oby Wielcy Opiekunowie Swiata chronili go.
janbezram
Posty: 92
Rejestracja: czw lut 08, 2007 14:49

Re: Jak mam podejść do własnej śmierci?

Nieprzeczytany post autor: janbezram »

Mój kolega ze studiów, Dominik, miał glejaka i wycięli mu pół mózgu.Chociaż przed chorobą był świetnym wiolonczelistą, po chorobie stał się inwalidą.
Po chorobie odwiedził nas i byliśmy pod wrażeniem jego duchowej przemiany.

W rekowalenscencji zarówno fizycznej jak i duchowej pomógł mu niemiecki profesor (Dominik twierdził, że profesor praktykuje buddyzm) prowadzący klinikę w Schwartzwaldzie.

Jeśli to komuś może pomóc, jeśli jest zainteresowany kontaktem z tym profesorem to spróbuję skontaktować się z Dominikiem i zostawić tutaj namiary do kliniki.
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Jak mam podejść do własnej śmierci?

Nieprzeczytany post autor: moi »

janbezram pisze:
Jeśli to komuś może pomóc, jeśli jest zainteresowany kontaktem z tym profesorem to spróbuję skontaktować się z Dominikiem i zostawić tutaj namiary do kliniki.
Myślę, że taki kontakt mógłby być bardzo pomocny dla wielu osób. Ze swej strony - dziękuję.

Pozdrawiam.m.
janbezram
Posty: 92
Rejestracja: czw lut 08, 2007 14:49

Re: Jak mam podejść do własnej śmierci?

Nieprzeczytany post autor: janbezram »

moi pisze: Myślę, że taki kontakt mógłby być bardzo pomocny dla wielu osób. Ze swej strony - dziękuję.
Pozdrawiam.m.
OK ... spróbuję zdobyć ten kontakt.
janbezram
Posty: 92
Rejestracja: czw lut 08, 2007 14:49

Re: Jak mam podejść do własnej śmierci?

Nieprzeczytany post autor: janbezram »

OK ... spróbuję zdobyć ten kontakt.
Dzisiaj rano skontaktowałem sie z kolegą i dowiedziałem się, że obecnie ten profesor już nie praktykuje - pomaga jedynie charytatywnie wybranym osobom.

Ale - żeby była jakaś korzyść z mojego wpisu - dowiedziałem się też od niego, że najlepsza w Polsce rehabilitacja jest w Bydgoszczy.

On tam jeździ i prosił mnie abym przekazał, że wszystkim potrzebującym szczerze poleca.

Przykro mi, że nie udało mi sie zdobyć więcej informacji.

Pozdrawiam.
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Jak mam podejść do własnej śmierci?

Nieprzeczytany post autor: moi »

janbezram pisze: Przykro mi, że nie udało mi sie zdobyć więcej informacji.
A znasz może nazwisko tego profesora (bo szukanie anonimowego lekarza w Bydgoszczy to jednak trudne zadanie)?

Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
UCD1born2B34U
użytkownik zbanowany
Posty: 115
Rejestracja: pn kwie 13, 2009 22:06
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dharma

Re: Jak mam podejść do własnej śmierci?

Nieprzeczytany post autor: UCD1born2B34U »

Przyszło mi do głowy że, na przyszłość, możnaby polecić 2 wspaniałe skarby buddyjskie, gdyby ktoś znów znalazł się w tak przejmujacej sytuacji :

1.Praktyka Buddy Medycyny
2.Praktyka Powa

ciekaw jestem czy ktoś ze znajomych polecił mu to; jeśli nie to wielka szkoda...no ale widać taka karma; najważniejsze, że złapał kontakt z Dharmą... :ok:
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Jak mam podejść do własnej śmierci?

Nieprzeczytany post autor: moi »

UCD1born2B34U pisze:Przyszło mi do głowy że, na przyszłość, możnaby polecić 2 wspaniałe skarby buddyjskie, gdyby ktoś znów znalazł się w tak przejmujacej sytuacji :

1.Praktyka Buddy Medycyny
2.Praktyka Powa

ciekaw jestem czy ktoś ze znajomych polecił mu to; jeśli nie to wielka szkoda...no ale widać taka karma; najważniejsze, że złapał kontakt z Dharmą... :ok:
Uważam, że konkretne praktyki, szczególnie osobom, które mają problemy ze zdrowiem, powinni polecać tylko doświadczeni nauczyciele. Natomiast jest wiele praktyk, które można robić w intencji takich osób.

Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Jak mam podejść do własnej śmierci?

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

UCD1born2B34U pisze:Przyszło mi do głowy że, na przyszłość, możnaby polecić 2 wspaniałe skarby buddyjskie, gdyby ktoś znów znalazł się w tak przejmujacej sytuacji :

1.Praktyka Buddy Medycyny
2.Praktyka Powa

ciekaw jestem czy ktoś ze znajomych polecił mu to; jeśli nie to wielka szkoda...no ale widać taka karma; najważniejsze, że złapał kontakt z Dharmą... :ok:
Wiesz, odbieram ton oraz wydźwięk Twojego postu jako trochę niestosowny.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dharma/Dhamma”