No panie, ale o co panu w takim razie chodzi ? :)~Ronin pisze:Panie, Panowie... przeca NIE O TO CHODZI!
Mam być tylko dobrym człekiem ?
Pozdrawiam
/M
Moderatorzy: kunzang, Har-Dao, iwanxxx
No panie, ale o co panu w takim razie chodzi ? :)~Ronin pisze:Panie, Panowie... przeca NIE O TO CHODZI!
Mam być tylko dobrym człekiem ?
Sorry, Wiedziałem, że to wyjdzie - jak to nayael nazwał - Hardkorowo... Zaraz zaczniemy ekwilibrystykę umysłową, żonglerkę słowną i taaakie tam... A istota sprawy zniknie. Zwyczajnie wychodzę z założenia, że jak to wieść gminna niesie: cierń wyciągniesz innym cierniem. Albo igłą... Nie ma innego sposobu. Sam nie wylezie, choćbym smarował maściami, brał antybiotyki, a nawet się modlił. Trza se w łapkę cóś ostrego złapać i "przecierpieć" operację! A nie ma tu przecież nic z masochizmu... co najwyżej jest co nieco hardkorowo Czy teraz jestem bliższy trafieniu tego, co sam chciałem powiedzieć ? Nie chodzi mi o strzelanie do swego odbicia w lustrze, czy chłostanie się batogiem po plecach. Ale o PRAKTYKĘ z o wiele większym zaangażowaniem i pod kwalifikowanym okiem dzień w dzień, noc w noc. Znów zaczynam mitologizować. Ale takie życie nie wydaje mi się samoudręczaniem...fryku pisze:Roninie... droga do oswiecenia nie musi byc droga masochistyczna...
No Ok., tak to widzisz. I po prostu nie jesteś powien, czy to możliwe w dzisiejszych czasach do zrealizowania - dobrze rozumiem?Ronin pisze:Nie chodzi mi o strzelanie do swego odbicia w lustrze, czy chłostanie się batogiem po plecach. Ale o PRAKTYKĘ z o wiele większym zaangażowaniem i pod kwalifikowanym okiem dzień w dzień, noc w noc. Znów zaczynam mitologizować. Ale takie życie nie wydaje mi się samoudręczaniem...
Miałem takiego małego olśnienia właśnie... Chyba Bingo!. W zdecydowanej większości Twoja wypowiedź pokrywa się z prawdą. Tyle że o dzisiejsze czasy mi bardziej chodzi i o rozmycie, czy raczej dzisiejszą interpretację nauki Oświeconego przez ludzi, ludzi zestresowanych i ponautykanych wynalazkami 21 wieku. Nie o mistrzach mówimy, ale o naszym codziennym otoczeniu. Praca - dom, praca - dom, praca - dom... Jak te myszki w tych kołowrotkach, co to mają przekonanie, że już tak dalego zabiegły...nayael pisze:....tak to widzisz. I po prostu nie jesteś powien, czy to możliwe w dzisiejszych czasach do zrealizowania - dobrze rozumiem?....
Odpowiem na to cytatem, poniższymjikjol pisze:Ale tylko ty wiesz gdzie to jest i jakie to jest. Nie musisz nic mówić ani szukać, nie musisz szczególnie się wysilać. Tylko przyjrzyj się temu dokładnie. Wtedy wielkie NIE WIEM-zeżre wszystko.
I dodam - beze mnie Zeżre mnie wielkie WC... wygaśnięcie cierpienia.jikjol pisze:To jest to na co wszyscy się chcą załapać. Ale to jest tylko sublimacja wszystkich pragnień. Jest tak że tego nigdzie nie ma- w Tybecie, Chinach, Nepalu, Japonii, albo na szczycie Kilimandżaro.
dzielnica warszawy?jikjol pisze:Witaj Kunzang
WC jest dobre
prawie jak suche gówno na kiju
Kabaty, Kabaty-skądś znam tę miejscowość?
Pozdrawiam Jikjol
spokojnie Buddyzm ma całkiem niezły PR w przeciwieństwie do reszty nie katolickich religii, twarz Dalajlamy zna praktycznie każdy Polak widzi w nim spokój, widzi niesamowitą droge nieagresji mimo iż Tybet zostal brutalnie podbity, dlatego nawet mocherowe babcie które spotykam dla buddyzmu są łagodniejsze niż dla muzułmanów, protestantów, krisznowców...jikjol pisze:No i proszę, zeżarło mi :o kabaty Masz rację.
A tak na marginesie znalazłem opinie o buddyzmie z "zewnątrz".
http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html? ... a=63091415
Osobiście nie mam nic przeciw praniu mózgu, jak czasami piorę skarpetki,
to mogę też wyprać "mózg". Ha. Ale pijar mamy niedobry:((
Pozdrawiam Jikjol
Ajahn Chah nazwał taką postawę "spokojem bawoła". :lol:Jezeli twoja latryna jest pelna gowna to medytuj tak dlugo az przestaniesz czuc smrod.
Buddyjski i NIE-SEKCIARSKI Amen :lol:piotr pisze:Ajahn Chah nazwał taką postawę "spokojem bawoła"
A co złego jest w czuciu smrodu?Jezeli twoja latryna jest pelna gowna to medytuj tak dlugo az przestaniesz czuc smrod.
macadamia pisze:A co złego jest w czuciu smrodu?Jezeli twoja latryna jest pelna gowna to medytuj tak dlugo az przestaniesz czuc smrod.
Tak no, niestety przyznam się mam taki problem w praktyce, ponieważ żona nie pozwala mi nie spuszczać po sobie wody w kibelku, i są problemy by właściwie praktykować. Jednak w sekrecie przed nią od czasu do czasu medytuje w swoim pokoju nad "klockiem" skrzętnie uprzednio schowanym w hermetycznym pojemniku.pan co praktykował jogę pisze: Podstawa filozofii buddyjskiej to tak zwany syndrom smierdzacej latryny: Jezeli twoja latryna
jest pelna gowna to medytuj tak dlugo az przestaniesz czuc smrod
Widzisz, GS, a to oznacza, że nie praktykujesz buddyzmu. Podstaw filozofii buddyjskiej nawet nie praktykujesz, bo tu stosujesz, jak popatrzymy na wykładnie pana tam od wywodu o jodze i filozofii, wykładnię europejską (co akurat nie za bardzo się tyczy rzeczywistości, jeżeli chodzi o polskie szalety, ale co tam).Gak Song pisze:Jesli jest pelna nalezy ja oczyscic i wymyc
Czemu "gorzej"?Gak Song pisze:W czuciu smrodu nie ma nic zlego ...
Gorzej kiedy to smierdzi " trup wlokacy swe ludzkie scierwo "
Hellobooker pisze:Tak no, niestety przyznam się mam taki problem w praktyce, ponieważ żona nie pozwala mi nie spuszczać po sobie wody w kibelku, i są problemy by właściwie praktykować. Jednak w sekrecie przed nią od czasu do czasu medytuje w swoim pokoju nad "klockiem" skrzętnie uprzednio schowanym w hermetycznym pojemniku.pan co praktykował jogę pisze: Podstawa filozofii buddyjskiej to tak zwany syndrom smierdzacej latryny: Jezeli twoja latryna
jest pelna gowna to medytuj tak dlugo az przestaniesz czuc smrod
Widzisz, GS, a to oznacza, że nie praktykujesz buddyzmu. Podstaw filozofii buddyjskiej nawet nie praktykujesz, bo tu stosujesz, jak popatrzymy na wykładnie pana tam od wywodu o jodze i filozofii, wykładnię europejską (co akurat nie za bardzo się tyczy rzeczywistości, jeżeli chodzi o polskie szalety, ale co tam).Gak Song pisze:Jesli jest pelna nalezy ja oczyscic i wymyc :)
No, i to co to z Ciebie za buddysta jest ? :D
Pozdrawiam
/M
Bo zombi mają przechlapane 8)macadamia pisze:Czemu "gorzej"?Gak Song pisze: W czuciu smrodu nie ma nic zlego ...
Gorzej kiedy to smierdzi " trup wlokacy swe ludzkie scierwo "
BracieGak Song pisze:Trup Gak Songa
PozdrawiamTenzin Wangyal pisze: (...) Nie walczmy z tym doświadczeniem. Pozwólmy żeby istniało i zaakceptujmy je. Jeśli będziemy mu się przyglądali okaże się, że nie jest ono problemem, będzie ono tylko jednym z doświadczeń. W tym momencie dostrzeżemy, że nasz dyskomfort nie jest aż tak wielki. Co to oznacza? Jakaś tajemnica? Okazuje się, że ten początkowy dyskomfort staje się czymś pozytywnym. Dlaczego? Nie dla tego, że niewygoda jest wygodą, ale dlatego, że pozwoliliśmy na pojawienie sie tego dyskomfortu. Zaprzyjaźniliśmy się z nim. Dlatego, że to poczucie dyskomfortu posadziliśmy na wygodnej poduszce, zaprosiliśmy na obiad, przytuliliśmy do siebie co spowodowało, że przestało ono być dyskomfortem. To się właśnie nazywa samowyzwoleniem.
Dyskomfort ma taki potencjał samowyzwalający, że kiedy walczysz przeciwko niemu - przegrywasz od razu jak w każdej walce. (...)
''Poza przyczyną i poza skutkiem''
on nie pisze o jodze, on pisze o Yoga. i nawet nie chce mi się tego komentować, bo i po co pan od Yoga i tak tego przecież nie przeczyta.booker pisze:jak popatrzymy na wykładnie pana tam od wywodu o jodze i filozofii
hmm, to ciekawe - i nie korci Cię, żeby rozszczelnić i sięzaciągnąć? No tak, ale wówczas nie byłby to już sekretbooker pisze:Jednak w sekrecie przed nią od czasu do czasu medytuje w swoim pokoju nad "klockiem" skrzętnie uprzednio schowanym w hermetycznym pojemniku.
Hej Kuznang, skąd jest ten cytat ? (ksiązka/rozdział ksiązki ?)kunzang pisze:''Poza przyczyną i poza skutkiem''
To tytuł części z: ''Nauki dla początkujących'' Tenzin Wangyal Rinpocze. Ta książka to nasza wpadka redakcyjna Znalazło się w niej nie to, co się miało znaleźć... no, prawie. Druga część w tej książce, to ''Dwanaście czynów Tenpy Szenraba'' i jest ok, natomiast pierwsza część i trzecia /''Trzy ćwiczenia z Szang Szung''/, to raczej nie dla początkujących jest, chociaż... w sumie, czemu niebooker pisze:Hej Kuznang, skąd jest ten cytat ? (ksiązka/rozdział ksiązki ?)
Zapewne w innych religiach niż buddyzm odnajdziemy rzeczy, które można użyć we właściwy sposób.varrol pisze:Jak dla mnie wszędzie (nie tylko w Buddyzmie) można znaleźć coś wartościowego i prawdziwego - to tylko od nas zależy jak to zinterpretujemy, zrozumiemy i czy się z tym zgodzimy.
A tak tak - to jest to co tygrysy lubią najbardziej, ale te leniwe zamieniają się w koty (w takie białe, na przykład )varrol pisze:Myślę, że najważniejsza jest praca nad samym sobą
Jak dotąd jedynie ćwiczyłem medytację - ale nic konkretnego - jedynie oczyszczenie umysłu i w pewnym sensie koncentracja. Szczerze mówiąc do niedawna niewiele wiedziałem o Buddyzmie - dopiero teraz zmobilizowałem się i przeczytałem dwie książki. Trochę mnie zaskoczyło jak wiele elementów, które już wcześniej uważałem za prawdziwe/słuszne występuje w Buddyźmie - także postaram się wejść w to głębiej.booker pisze: A na marginesie, varrol, czy jakieś praktyki już wykonujesz ?
Możliwe.varrol pisze:Jak dla mnie wszędzie (nie tylko w Buddyzmie) można znaleźć coś wartościowego i prawdziwego - to tylko od nas zależy jak to zinterpretujemy, zrozumiemy i czy się z tym zgodzimy. Myślę, że najważniejsza jest praca nad samym sobą - dlatego też stanie się Buddą jest możliwe nawet dla osoby, która nie zdaje sobie sprawy, że istnieje coś takiego jak Buddyzm.
Nie, żebym krakał, ale możesz się rozczarować :roll: buddyzm nie jest w stanie zadowolić nikogo, to tylko ścieżka do wygaśnięcia cierpienia.varrol pisze:Trochę mnie zaskoczyło jak wiele elementów, które już wcześniej uważałem za prawdziwe/słuszne występuje w Buddyźmie - także postaram się wejść w to głębiej.
Może ujmę to inaczej - Buddzie - temu pierwszemu - się udało, mimo że w tamtych czasach nie było Buddyzmu. Żadna metoda, praktyka, czy podejście nie istniało od początku - ludzie do tego doszli. Ale oczywiście łatwiej jest jak już się ma pewne wskazówki.kunzang pisze:Możliwe.varrol pisze:Jak dla mnie wszędzie (nie tylko w Buddyzmie) można znaleźć coś wartościowego i prawdziwego - to tylko od nas zależy jak to zinterpretujemy, zrozumiemy i czy się z tym zgodzimy. Myślę, że najważniejsza jest praca nad samym sobą - dlatego też stanie się Buddą jest możliwe nawet dla osoby, która nie zdaje sobie sprawy, że istnieje coś takiego jak Buddyzm.
A jakbyś miał odnieść to, do dharmy, to jak byś przedstawił ścieżkę takich ludzi?
Tylko? Mnie to wystarczy. Co rozumiesz przez zadowolenie? - każdy ma inne oczekiwania, więc nie można generalizować.kunzang pisze:Nie, żebym krakał, ale możesz się rozczarować :roll: buddyzm nie jest w stanie zadowolić nikogo, to tylko ścieżka do wygaśnięcia cierpienia.varrol pisze:Trochę mnie zaskoczyło jak wiele elementów, które już wcześniej uważałem za prawdziwe/słuszne występuje w Buddyźmie - także postaram się wejść w to głębiej.
Dokładnie. Warto wziąć jednak pod uwagę i to, że są różne ścieżki i do różnych rezultatów prowadzą one, tak więc - jak poniżej zauważasz - generalizować to się nie da - i dodam, bo sedno tkwi w szczegółach.varrol pisze:Może ujmę to inaczej - Buddzie - temu pierwszemu - się udało, mimo że w tamtych czasach nie było Buddyzmu. Żadna metoda, praktyka, czy podejście nie istniało od początku - ludzie do tego doszli. Ale oczywiście łatwiej jest jak już się ma pewne wskazówki.
Tak jak rzekłeśvarrol pisze:(...) każdy ma inne oczekiwania, więc nie można generalizować.
Niestety tu moja wiedza się kończy. Wydawało mi się, że wszystkie ścieżki prowadzą do jednego celu, a różnice wynikają jedynie z osobistych preferencji/charakteru ludzi, którzy nimi podążają - to znaczy każdy wybiera taką jaka jest najbardziej dla niego odpowiednia. To jest po części związane z głównym tematem - nie ma jedynej słusznej ścieżki.kunzang pisze:Dokładnie. Warto wziąć jednak pod uwagę i to, że są różne ścieżki i do różnych rezultatów prowadzą one, tak więc - jak poniżej zauważasz - generalizować to się nie da - i dodam, bo sedno tkwi w szczegółach.
Podążając ścieżką ma się pewien cel/cele - a więc i oczekiwanie, że się kiedyś te cele osiągnie. Może sformułowanie 'spełniać oczekiwania' faktycznie nie jest tu najlepsze - powiedzmy 'pomóc osiągnąć cel/cele' by tu bardziej pasowało.kunzang pisze:Tak jak rzekłeś
Rzecz jednak w tym, że buddyzm nie jest po to, by spełniać czyjekolwiek i jakiekolwiek oczekiwania.
Nie wiem jak to rozumieć - czyli jeśli nie podąża się jakąś ścieżką w 100% to znaczy, że się nią nie podąża tak naprawdę. Czy może tak: 'albo jestem biały, albo nie' :lol:kunzang pisze: To konkret. Albo podążasz ścieżką, albo nie - proste.
Co powiesz na satanizm itp... ?varrol pisze:Niestety tu moja wiedza się kończy. Wydawało mi się, że wszystkie ścieżki prowadzą do jednego celu, a różnice wynikają jedynie z osobistych preferencji/charakteru ludzi, którzy nimi podążają - to znaczy każdy wybiera taką jaka jest najbardziej dla niego odpowiednia. (...)
Ścieżki zgodnej z jakim poglądem?varrol pisze: (...) To jest po części związane z głównym tematem - nie ma jedynej słusznej ścieżki.
Niekoniecznie. Można, zostawić nadzieję pod płotem i porzucić oczekiwania, bo to jest lgnięciem do...varrol pisze:Podążając ścieżką ma się pewien cel/cele - a więc i oczekiwanie, że się kiedyś te cele osiągnie. (...)
Zatem o jaki cel chodzi?varrol pisze:(...) Może sformułowanie 'spełniać oczekiwania' faktycznie nie jest tu najlepsze - powiedzmy 'pomóc osiągnąć cel/cele' by tu bardziej pasowało.
To znaczy, że pogląd jest ścieżką, która determinuje Twe życie i albo się na to godzisz, albo nie. To nie jest kwestia wyboru miedzy dobrym a złym, białym a czarnym, to jest kwestia podążania ścieżką w ramach jej poglądu, lub nie.varrol pisze:Nie wiem jak to rozumieć - czyli jeśli nie podąża się jakąś ścieżką w 100% to znaczy, że się nią nie podąża tak naprawdę. Czy może tak: 'albo jestem biały, albo nie' Laughing
Mówimy cały czas o Buddyzmie i osiągnięciu stanu Buddy - lub ew o innym podejściu mającym taki cel tylko inaczej go nazywającym.kunzang pisze: Co powiesz na satanizm itp... ?
Ścieżki zgodnej z jakim poglądem?
Czyli pragnienie uwolnienia wszystkich istot z cierpienia jest również 'lgnięciem do'? Inna sprawa, że nie pisałem o tworzeniu oczekiwań - pisałem o oczekiwaniu osiągnięcia celu.kunzang pisze: Niekoniecznie. Można, zostawić nadzieję pod płotem i porzucić oczekiwania, bo to jest lgnięciem do...
Jasne, że cel powinien być jasny i przejrzysty na wskroś aż do sedna, to nie znaczy jednak z automatu, że jest sens tworzenia własnych oczekiwań w związku z celem.
Transformacja w Buddę i panowanie nad światemkunzang pisze: Zatem o jaki cel chodzi?
Tu zaczyna się problem, czy ścieżka którą się samemu 'stworzyło' - chodzi o nie podążanie w 100% żadną ze znanych dróg - co jeżeli nie zgadzam się ze wszystkim co dana ścieżka zawiera? (Zawsze istnieje możliwość, że ja źle rozumiem pojęcie ścieżki)kunzang pisze: To znaczy, że pogląd jest ścieżką, która determinuje Twe życie i albo się na to godzisz, albo nie. To nie jest kwestia wyboru miedzy dobrym a złym, białym a czarnym, to jest kwestia podążania ścieżką w ramach jej poglądu, lub nie.
Jeżeli jest to ścieżka, w której pogląd jest metodą.kunzang pisze:To znaczy, że pogląd jest ścieżką, która determinuje Twe życie i albo się na to godzisz, albo nie.
Możesz podać przykład innego podejścia, które ma ten sam cel, tylko nazywa to inaczej?varrol pisze:Mówimy cały czas o Buddyzmie i osiągnięciu stanu Buddy - lub ew o innym podejściu mającym taki cel tylko inaczej go nazywającym.
To nie jest pragnienie, tylko intencja /motywacja/.varrol pisze:Czyli pragnienie uwolnienia wszystkich istot z cierpienia jest również 'lgnięciem do'?
Nie rozumiem. Pytasz o to - co w takim razie, kiedy wzięło się z danych ścieżek, np buddyjskie, huny, sufizmu to, co nam pasuje i taką ścieżką sie podąża?varrol pisze:Tu zaczyna się problem, czy ścieżka którą się samemu 'stworzyło' - chodzi o nie podążanie w 100% żadną ze znanych dróg - co jeżeli nie zgadzam się ze wszystkim co dana ścieżka zawiera? (Zawsze istnieje możliwość, że ja źle rozumiem pojęcie ścieżki)
Jak jest w buddyzmie?booker pisze:Jeżeli jest to ścieżka, w której pogląd jest metodą.
A złapanie właściwego kierunku?booker pisze:Złapanie poglądu pazurami nie wydaje się najlepszym pomysłem.
Jest różnie. Nie jest jednolicie.kunzang pisze:Jak jest w buddyzmie?booker pisze:Jeżeli jest to ścieżka, w której pogląd jest metodą.
Zależy - jeżeli złapany tylko rozumieniem i nic poza tym, to raczej będą /i zazwyczaj są/ kłopoty.kunzang pisze:A złapanie właściwego kierunku?booker pisze:Złapanie poglądu pazurami nie wydaje się najlepszym pomysłem.
Nie mogę, bo nie znam - napisałem tak, bo nie wiem, czy podobne podejście nie istnieje.kunzang pisze: Możesz podać przykład innego podejścia, które ma ten sam cel, tylko nazywa to inaczej?
To już chyba kwestia rozumienia znaczenia wyrazów - jak dla mnie chęć, intencja, motywacja i pragnienie mogą mieć takie samo znaczenie w tym przypadku. W każdym razie ja nie widzę różnicy.kunzang pisze: To nie jest pragnienie, tylko intencja /motywacja/.
Mam na myśli to, że jeżeli nie zgadzam się z czymś w Buddyzmie, to nie będę tego praktykował - czyli nie będę w pełni szedł daną ścieżką - jednak nie można na 100% stwierdzić, że takie działanie nie doprowadzi mnie do osiągnięcia celu. Także według mnie nie można powiedzieć, że albo się podąża daną ścieżką, albo nie - Buddyzm nie jest niestety czarno-biały - poza tym tak jak w innych religiach nie można wykluczyć tu wpływu ludzi na jego kształt - a tym samym błędy.kunzang pisze: Nie rozumiem. Pytasz o to - co w takim razie, kiedy wzięło się z danych ścieżek, np buddyjskie, huny, sufizmu to, co nam pasuje i taką ścieżką sie podąża?
Możesz podać przykład ścieżki w buddyzmie, w której pogląd nie jest metodą?booker pisze:Jest różnie. Nie jest jednolicie.
A jeżeli złapany nie tylko rozumieniem?booker pisze:Zależy - jeżeli złapany tylko rozumieniem i nic poza tym, to raczej będą /i zazwyczaj są/ kłopoty.
"Zen nie ma drogi. Jeżeli masz drogę, to nie jest Zen. " - SSN Wu BongKunzang pisze:Możesz podać przykład ścieżki w buddyzmie, w której pogląd nie jest metodą?
To widocznie jest już osiągnięty.kunzang pisze:A jeżeli złapany nie tylko rozumieniem?
To jest pogląd zen, który jest metodą - jak dla mnie.booker pisze:"Zen nie ma drogi. Jeżeli masz drogę, to nie jest Zen. " - SSN Wu Bong
Tak więc determinuje wtedy Twe życie /właściwy kierunek - pogląd/.booker pisze:To widocznie jest już osiągnięty.
Tak, ale oficjalnie masz zakaz chwytania /przywiązywania/ się do słów nauczaniakunzang pisze:To jest pogląd zen, który jest metodą - jak dla mnie.
Jasne, ale to powinno wypływać z osiągnięcia swojej prawdziwej natury, nie ze słów i mowykunzang pisze:Tak więc determinuje wtedy Twe życie /właściwy kierunek - pogląd/.
booker pisze:Tak, ale oficjalnie masz zakaz chwytania /przywiązywania/ się do słów nauczaniakunzang pisze: To jest pogląd zen, który jest metodą - jak dla mnie.
Ponieważ w przeciwym wypadku "wszystkie słowa nauczania pociągną Cie do piekła jak strzała"...
Jasne, ale to powinno wypływać z osiągnięcia swojej prawdziwej natury, nie ze słów i mowykunzang pisze:Tak więc determinuje wtedy Twe życie /właściwy kierunek - pogląd/.
Pozdrawiamkunzang pisze:To znaczy, że pogląd jest ścieżką, która determinuje Twe życie i albo się na to godzisz, albo nie.