TeZeT pisze:czy każdą czynność jaką wykonujemy możemy (a może powinniśmy) traktować jako swego rodzaju medytację ?
Sure.
Możemy, możemy...
TeZeT pisze:Jeżeli zdarzenie, uczestnik i obserwator stają się jednym to czy w podobny sposób traktujemy czynność, wykonującego (i rezultat ?).
Jeżeli czynność i wykonujący stają się jednym to się po prostu stają jednym, i już.
Nie w tym nikogo, kto może coś traktować w jakiś sposób, jest tylko działanie.
Jak jest ktoś kto to ogląda i "scala" to jest to jeszcze podmiotowo-przedmiotowe myślenie-o-tym.
TeZeT pisze:Jeszcze pytanie czy oprócz tego, że (najprawdopodobniej?) sama medytacja (np. shine) pomaga w utrzymaniu najwyższego skupienia na czynności, istnieją w buddyźmie jeszcze jakieś inne techniki które nie są na tyle "tajne", że można o nich publicznie dyskutować ? Smile
No pewa.
Ale skupienie na czynności to nie sens stricto szine.
Owoce shine mają dawać przenikliwy wgląd w naturę zjawisk.
Wówczas, jeżeli się ten wgląd pojawia, to koncentracja była prowadzona właściwie.
Zenki kiedy coś robią to mają to robić.
W Vipassanie stosuje się (też, ale nie tylko) uważność każdego ruchu, co może w efekcie dać zniszczenie iluzji "ja", więc i wyzwolenie.
Mam tekst, w którym mistrz Vipassany podaje możliwość wygaszenia cierpienia poprzez kontemplacje ruchu stóp.
Tekst na razie po angielsku, jak chcesz to dam Ci link.
Pozdrawiam
/M