Damian907 pisze: ↑wt gru 11, 2018 05:16
GreenTea pisze: ↑wt gru 11, 2018 01:56
Zasada nieoznaczoności, choć wskazuje w jakimś sensie na to, co przypomina losowość, też w gruncie rzeczy dotyczy zależności, bo pomiar wpływa na badany obiekt, zmieniając jego właściwości. Utrata części informacji o drugiej wielkości, gdy mierzona jest wielkość pierwsza, bardzo kojarzy mi się z... niewiedzą.
Jeżeli nawet drobne ruchy atomów w przestrzeni byłyby określone z góry to rację mieliby dżiniści, iż wszystko jest góry określone, trzeba po prostu poddać się karmie. Co oczywiste w takiej sytuacji wolna wola nie miałaby racji bytu...
Odpowiedziałeś pod akapitem dotyczącym zasady nieoznaczoności, rozumiem, że to ogólna Twoja refleksja, nie odnosząca się do tego, co napisałam? Bo ten mój akapit nawiązuje do wcześniejszego, wskazując na
zależności, również na poziomie kwantowym, a jeśli zależności, to nie może być nic z góry określone. Nie chodzi przecież tutaj o zależność w sensie "odgórnych ustaleń", a o współzależność, czyli
proces współzależnego powstawania.
Z kolei moje sugestie w kwestii losowości dotyczyły wyłącznie czegoś, co można byłoby nazwać złudzeniem losowości wobec ogromnych obszarów samsarycznej niewiedzy i na pewnym etapie rozwoju niemożności poznania. Rozumiem, że 'przebudzenie' jest tym ostatecznym poznaniem, jakimi rzeczy są, i że zgodnie z owym poznaniem, one są właśnie takie: zawsze i wszędzie w samsarze współzależnie powstające. Nic nie stoi zatem na przeszkodzie, by zapytać, czy świadomą istotę i przywołany przez Kunzanga "kamień" łączy ze sobą jakiś rodzaj związku w ogólnym procesie współzależnego powstawania. I tu zasugerowałam, że gdyby nawet taki związek istniał, to nasza czasoprzestrzeń raczej nie nadaje się do odkrywania takich połączeń, bliższy byłby nam przypadek, losowość. Ja zakładam całkiem serio, że losowość może oznaczać nieodkryte związki.
I jeszcze raz o moim rozumieniu karmy w świetle wypowiedzi theravadyjskich nauczycieli.
Karma to wyłącznie bieżące reakcje świadomych istot, ich wrażenia, emocje, myśli,
intencjonalne czyny. Nic poza tym karmą nie jest, są nimi tylko
przyczyny wskazane wyżej.
Przyczyny nie skutki są karmą, to bardzo ważne. Ale oczywiście, jeśli przyczyny sprawiają jakiekolwiek kłopoty, to zawsze w kontekście skutków, dlatego mówi się również o skutkach karmicznych w postaci tego, kim jesteśmy, jak reagujemy i jakie zdarzenia przypadają nam w udziale. Jednak karma to wyłącznie przyczynowość i tę przyczynowość można zmieniać, bo pozostaje ona wolna od jakiejkolwiek odgórnej określoności, jest tylko splamiona, ale są sposoby, aby splamienia usunąć, tego uczy buddyzm. Nawet, jeśli z niektórych światów (np. piekieł) ciężko jest się wydostać do innej przestrzeni, to teoretycznie zawsze istnieje taka możliwość. Karma to uwikłanie w kołowrót wcieleń. Skoro samsarę można opuścić, można więc także pozbyć się karmy, a zatem
karma co do generalnej zasady, nie jest czynnikiem, od którego jest się zależnym. A jeśli się jest, to na skutek niewiedzy, podstawowego splamienia, i wynikających z niego innych splamień. Tak zrozumiałam wybrane z Sasany artykuły, do których linki przytaczam we wskazanym wyżej wątku. Opieram się wyłącznie na Theravadzie, żeby nie mieszać wykładów z różnych szkół. Rzecz jasna, mogłam coś źle zrozumieć, zachęcam do przestudiowania tekstów, trudny, ale ciekawy materiał.
Natomiast nauka, żeby pozostać w zgodzie z buddyzmem, musiałaby dowieść istnienia wolnej woli. Gdyby dowiodła, że wolna wola nie istnieje, oznaczałoby to tym samym, że buddyzm się myli.
Pozdrawiam, gt